O wolności słowa słów kilka (październik 2007)

background image

O wolności słowa słów kilka


[Szczerbiec ONR Małopolska, październik 2007]



Według aktów prawnych, obowiązujących na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, każdemu
obywatelowi naszego kraju przysługuje prawo do wolności słowa, oraz (na mocy 32 artykułu
konstytucji) do równego traktowania przez władze publiczne. Jednak patrząc na to co w
ostatnim czasie dzieje się w Polsce, i w ogóle w Europie, dochodzę do wniosku, że coraz
częściej staje się ono wyłącznie pustym frazesem.

W miejsce cenzury, która teoretycznie odeszła wraz z upadkiem systemu komunistycznego,
przyszła do nas polityczna poprawność, która w Unii Europejskiej staje się wręcz czymś w
rodzaju religii państwowej. Twierdzę tak, gdyż coraz częściej lewicowe środowiska próbują
nachalnie narzucać swoje poglądy ludziom odmiennie patrzącym na świat.

Przykładem tego może być „Indeks symboli zakazanych”, owoc współpracy PZPN i
stowarzyszenia „Nigdy Więcej”. W owym spisie symboli, które według jego autorów, nie
mogą być dozwolone do eksponowania na flagach wieszanych przez kibiców w czasie
meczów, znalazły się obok swastyki, czy runów sieg (symbolu SS), znaki graficzne, które od
dziesięcioleci pełnią funkcję symboli ruchu narodowego.

A więc zdaniem „panów” Listkiewicza, Kolatora, Pankowskiego, Kornaka i Mola (tak,
tego od HIV-afery, ale o tym później) symbolami niepożądanymi na polskich stadionach
są Szczerbiec, Falanga , Krzyż Celtycki, płomień w barwach narodowych, czy tzw.
Konfederatka. Uważam za bezczelność fakt, że instytucja przeżarta rakiem korupcji, jaką
jest PZPN ośmiela się dokonywać wyraźnego zamachu na prawo kibiców o prawicowych,
narodowych i patriotycznych poglądach do wyrażania swojej opinii. Dodatkowym
argumentem, który potwierdza bezprawność takich działań, jest fakt, że kilka z wyżej
wspomnianych znaków graficznych (falanga i płomień w barwach narodowych) to oficjalnie
zarejestrowane logo kilku narodowych ugrupowań.

Jednak chyba każdy zrozumie na czym polega dowcip, kiedy napiszę, że prezes Listkiewicz
jest wnukiem przedwojennych działaczy komunistycznych Pawła Hoffmana i Haliny
Koszutskiej. O politycznym zaangażowaniu tego „zasłużonego” działacza sportowego
świadczą teksty, jakie pisał on, jako dziennikarz katowickiej gazety Sport. Oto fragment
jego artykułu na temat jednego z sowieckich klubów piłkarskich:

„Chyba każde polskie dziecko wie coś o postaci Feliksa Dzierżyńskiego, wybitnego
rewolucjonisty, bliskiego współpracownika Lenina. Sądziłem, że i ja wiem o nim niemało.
Musiałem jednak przeżyć chwile wstydu... wstydząc się za swój brak wiedzy o tym, że
(jak
sugerował) klub powstał z wielkiej miłości Dzierżyńskiego do dzieci”.

Przytoczony wyżej akapit chyba jest dobitnym świadectwem tego, jak bardzo
niesprawiedliwą rzeczą jest fakt, że znaki pod którymi polscy patrioci z NSZ i NOW walczyli z
okupantem niemieckim i komunistycznym, są zwalczane przez postkomunistyczne „elity”.

Jako kibic Cracovii, najstarszego polskiego klubu, który tak wiele wycierpiał z ręki
komunistycznych władz, który za odmowę współpracy z aparatem totalitarnego państwa

background image

poniósł tak ciężkie konsekwencje, jestem tym faktem do głębi oburzony. W tym miejscu
wspomnieć warto o przestępczej działalności wspomnianego wyżej Stowarzyszenia „Nigdy
Więcej” (bo o tym, że działalność przestępczą prowadzi PZPN, wie każdy, kto chociaż
średnio interesuje się piłką nożną).

Organizacja ta, której przywódcami - chociaż mianem przywódców powinno się określać
mężów stanu, a nie lewackich cwaniaków, więc napiszę - towarzyszami prowadzącymi są
Rafał Pankowski i Marcin Kornak, postawiła sobie za obsesyjny cel szykanowanie szeroko
pojmowanego nacjonalizmu, a szczególnie jego związków ze sportem. Już od 11 lat za
pomocą niehonorowych sposobów, jednak często przy pomocy dotacji UE, oraz wsparcia
różnorakich lewicowych ugrupowań utrudniają oni, jak mogą działalność wszelkiego rodzaju
organizacji, których poglądy są antagonistyczne względem lewactwa.

To

właśnie

Rafał

Pankowski

zasłynął

kiedyś

przytoczonym

w

jednym

z

wywiadów, „błyskotliwym” dowcipem: „Ojciec Święty mieszka w Watykanie, a Ojciec
Chrzestny w Palermo. Nie wiem, który z nich kieruje gorszą mafią”. Chyba nawet osoby
nie będące katolikami zgodzą się, że za tak chamskie słowa obrażające głowę Kościoła
Katolickiego, towarzysz (bo nie będę o tym człowieku pisał „pan”) Pankowski powinien
ponieść odpowiedzialność karną.

Jednak chyba największym błazeństwem owego Stowarzyszenia było przyznanie Simonowi
Molowi tytułu Antyfaszysty Roku (2003). Myśląc o tym człowiek nieznający definicji
wyrazu „Antyfaszysta”, używanej przez skrajną lewicę, zadałby pytanie: Czy Simon
Mol walczył na froncie II Wojny Światowej przeciwko niemie..., sory, faszystowskim
(twierdzenie, że w 1939 r. napadli na nas Niemcy, jest teraz w pewnych kręgach uważane
za politycznie niepoprawne) wojskom?

Otóż Mol nie walczył nigdy z żadnym faszyzmem, we właściwie rozumianym znaczeniu
tego słowa, ale był za to bardzo przebiegłym oszustem, który kojarzy mi się trochę z
postacią Nikodema Dyzmy. Kiedy kilka lat temu Simon Mol przybył do Polski, wówczas
ubiegał się o azyl polityczny, motywując swoją prośbę hipotezą, jakoby w swoim rodzinnym
Kamerunie był ofiarą politycznych prześladowań. Jak się później okazało nie była to
prawda, gdyż Kameruńczyk nie zajmował się żadną działalnością polityczną (przynajmniej
na terenie Afryki). Mol zataił też fakt, iż jest zarażony wirusem HIV. W tym miejscu
zaznaczam, że wprawdzie stan zdrowia jest sprawą prywatną, jednak niepoinformowanie
o nim kilkudziesięciu kobiet, do których Afrykanin zbliżył się w sposób intymny, miało dla
nich tragiczne konsekwencje (abstrahując od tego, że uważam „wolną miłość” za rzecz
niemoralną i szczerze mówiąc niezbyt współczuję owym paniom).

Przez okres kilku lat Simon Mol utrzymywał się, i to na wysokim poziomie z dotacji
płynących zarówno do organizacji pozarządowych, jak też od instytucji państwowych
(tuż przed aresztowaniem Mol przygotowywał wniosek do Ministerstwa Kultury o dotację
w wysokości 160 tys. zł. Podobno starał się też o dotacje unijne - nie wiadomo, z jakim
skutkiem). Kiedy został aresztowany, to zarzucił organom ścigania... rasizm. Chyba dobitnie
świadczy to o jego hipokryzji.

Kolejnym przykładem łamania konstytucyjnej zasady równości wobec prawa jest postawa
policji wobec uczestników manifestacji. W kwietniu bieżącego roku byłem uczestnikiem
dwóch takich przedsięwzięć, organizowanych na terenie Krakowa. Kiedy 14 kwietnia odbył
się Marsz z okazji 73. rocznicy powstania Obozu Narodowo Radykalnego (ONR), wówczas
byłem świadkiem chamskich, prowokacyjnych zachowań ze strony policjantów. Chociaż
manifestacja była legalna, zarejestrowana w Urzędzie Miasta Krakowa, jednak stróże prawa
dali dowód na to, że jednak nadal tkwią mentalnie w epoce PRL. Oddziały prewencji, których

background image

zadaniem (przynajmniej teoretycznie) jest zabezpieczenie takich demonstracji, wyglądały,
jakby jednak ich celem było doprowadzenie do konfrontacji. Funkcjonariusze poobwieszani
różnorakim ekwipunkiem, który wielu ludziom kojarzy się z okresem Stanu Wojennego, byli
nie tylko aroganccy, ale chwilami też agresywni.

Kiedy przechodziliśmy obok Placu Św. Idziego (trwał na nim wiec organizowany przez
skrajnie lewicowe ugrupowania, chcące zablokować marsz organizowany przez ONR),
wówczas posypały się z niego petardy, oraz zabity kot. Wprawdzie postawa lewaków
bardziej mnie rozśmieszyła, niż zezłościła, jednak uważam za zwykłych hipokrytów ludzi,
którzy z jednej strony uważają się za zwolenników ekologii i protestują przeciwko budowie
autostrady w Dolinie Rospudy, a z drugiej zabijają bez powodu kota.

Tego samego dnia wieczorem, Antifa (anarchistyczna bojówka, a mówiąc kolokwialnie,
jak powiedział jeden z moich znajomych: „banda zamaskowanych ćpunów udających
streetfighterów”) po raz kolejny popisała się brakiem honoru, atakując przy użyciu psa
obronnego i gazu łzawiącego 9-osobową grupę członków NOP, wśród których były 2 kobiety,
oraz bijąc kijami kilku turystów, których uznali za „faszystów”.

Czy policja zajęła się tymi przestępstwami? Skądże znowu! „ Antifa” brakiem honoru
i zasad moralnych wyróżniała się już wcześniej. Chyba najlepszym tego przykładem
będzie napaść na kombatantów wiosną 2006 r. w Warszawie. Kiedy na pomoc weteranom
ruchu narodowego ruszyła grupa młodych działaczy ONR i NOP, wówczas anarchiści
uciekli w stronę komisariatu. Policja oczywiście wzięła stronę lewej strony. Jednak chyba
najpodlejszym wybrykiem warszawskich lewaków był mający miejsce w 2001 r. napad na
młodego narodowca. Zaatakowany nie miał szans na skuteczną obronę przed kilkunastoma
napastnikami, więc na skutek doznanych obrażeń zmarł w szpitalu dwa dni później. Pewnie
teraz pomyślicie, że jego zabójcy dostali wysokie wyroki? Otóż nie! Główny uczestnik tego
pobicia ze skutkiem śmiertelnym, Mirosław B. Ps. Cockney dostał bodajże rok wiezienia
w zawieszeniu, a obecnie przebywa w Holandii na squotach (przed wojną takie miejsca
nazywano melinami).

Również w czasie pikiety przeciwko przemarszowi gejowskiego korowodu przez Rynek, która
miała miejsce 21 kwietnia policja zachowywała się wobec ludzi patrzących krytycznie na
tęczowy świat, w sposób agresywny.

Przykładem łamania wolności słowa był także mający miejsce kilka miesięcy temu atak
lewicowych mediów na prawicowego publicystę, Stanisława Michalkiewicza. Odsądzano go
od czci i wiary, za felieton, w którym skrytykował absurdalne żądania Światowego Kongresu
Żydów wobec państwa polskiego.

Jeśli wytrzymaliście do tego momentu, to chyba nie macie już wątpliwości, że pomimo
transformacji ustrojowej i szumnie zapowiadanej budowy „IV RP”, w Polsce nadal istnieją
problemy z wolnością słowa i równością względem prawa.

Październik 2007

Szczerbiec ONR Małopolska

ONR, O wolności słowa słów kilka, październik 2007


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
18 1 [dzień 9] Słów kilka o modlitwie do Architekta Puzzli
O zakładzie Pascala słów kilka esej
Gómez Rivas Wolność słowa i państwo prawa
Czwarta władza w Ameryce (prasa) Pionierzy wolności słowa -, NAUKA, DZIENNIKARSTWO, Dziennikarstwo
O litoterapii słów kilka, MEDYCYNA ALTERNATYWNA, litoterapia(1)
po co żyję, Z żaby księżniczka, Z żaby księżniczka / 08 październik 2007
Księga 1. Proces, ART 192 KPC, V CSK 248/07 - wyrok z dnia 4 października 2007 r
zasada wolności słowa i pisma radcy prawnego
O kanonach i apokryfach słów kilka
O menopauzie i olejkach eterycznych słów kilka, Szkoła PSWIS, Kosmetologia, Semestr II, Aromaterapia
O KULTURZE JĘZYKA SŁÓW KILKA, kultura osobista
WOLNOŚĆ SŁOWA (2)
O Rudolfie Hessie słów kilka, O Rudolfie Hessie słów kilka
codzienność, Niewolnicy reklam i ciała, Niewolnicy reklam i ciała / 05 październik 2007
miłość przyjaźń, Sekrety zdrady, Sekrety zdrady / 10 październik 2007
po co żyję, Starość nam otwiera drzwi, Starość nam otwiera drzwi / 19 październik 2007
kk, ART 54 KK, Postanowienie z dnia 18 października 2007 r
kk, ART 54 KK, Postanowienie z dnia 18 października 2007 r
O magii białej i czarnej słów kilka

więcej podobnych podstron