Bevarly Elizabeth Seks pod gwiazdami

background image
background image

ElizabethBevarly

Sekspodgwiazdami

Tłumaczenie:

Katarzyna

Ciążyńska

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

Naprawdę

nie

chodziło o dziurę w koszuli czy tę drugą,

w spodniach. To wcale nie to najbardziej niepokoiło Hannę
Robinson. Nie chodziło też o plamę z krwi. Widziała gorsze

rzeczy. Najbardziej niepokoiło ją to, jak mało Yeager Novak
przejmował się sześcioma szwami nad paskiem jedwabnych

bokserek. No ale znów, jeśli chodzi o Yeagera, to było do
przewidzenia.NajlepszyklientHannyzarabiałnażycie,igrając
ześmierciąiorganizującpodróżeztegorodzajuatrakcjamidla
innych. Potem przynosił jej do naprawy to, co zostało z jego

ubrań po ostatniej wyprawie, kiedy znów o włos wymknął się
śmierci.

Yeager

stał teraz nad Hanną, która klęczała przed nim

zmiarkąwręce.Swojądrogą,kiedystała,teżnadniągórował.

Odsuwając czarne jak węgiel kosmyki z czoła, spuścił na nią
wzrok.Oczymiałkoloruszafirów.

– Już

nigdy

nie pozwolę, żeby byk tak się do mnie zbliżył –

oznajmił. Przeniósł wzrok ze szwów na brzuchu na zniszczone
ubranienapodłodze.–Tymrazembyłoniebezpiecznieblisko.

Hanna

zdmuchnęła kosmyk włosów, który zasłaniał jej oczy,

ipoprawiłaokulary.

–Wzeszłymroku,kiedyścigałsiępanzbykami,mówił

pan

to

samo.

Zrobiłzaskoczonąminę.

–Naprawdę?

– Tak. Wtedy przyszedł pan do nas po raz pierwszy, bo pana

background image

poprzedni krawiec zapowiedział, że nie chce pana więcej

widzieć, jeśli przyniesie pan do naprawy kolejne z jego
arcydzieł. – Znacząco uniosła brwi. – Tyle że w zeszłym roku

wlipcu,jakbyłpanwPampelunie,uciekłpandokantynyibyk

zdążyłtylkopodrzećpanunogawkęspodni.

– Racja – przyznał, przypominając sobie tamte wydarzenia. –

WtedypoznałemJimenę.Poszłazemnądohotelu,bochciałem
się przebrać. Przez wiele godzin nie wychodziliśmy stamtąd.

Chyba

powinienem

był

wysłać

temu

bykowi

kartkę

zpodziękowaniem.

Choć

Hanna

znała go już rok, Yeager wciąż ją zaskakiwał

szczerymiwyznaniaminatematswegożyciaintymnego.Można

było odnieść wrażenie, że jego życie seksualne jest równie
pełne przygód, co życie zawodowe. Może nawet miał problem
zrozróżnieniemtychdwóchaspektówżycia.

– A przynajmniej

wysłać Jimenie pożegnalnego esemesa –

powiedziała. Starała się mówić rzeczowo, ale nie była pewna,
czyjejtowyszło.

Yeager

uśmiechnąłsię.

–NiechsiępaniniemartwioJimenę.Dostała,

czego

chciała.

Z całą pewnością, pomyślała Hanna, wodząc wzrokiem po

umięśnionymtorsie.YeagerNovakwyglądałjakdziełomistrza.
Ale blizna pozostawiona przez najnowsze szwy znajdzie się
w dobrym towarzystwie różowej blizny nad pępkiem i drugiej,
w kształcie pomarszczonego łuku, po lewej. Przez to swoje

awanturnicze życie Yeager na całym ciele miał blizny.
A ponieważ

wstyd

był mu obcy, podczas przymiarek Hanna

wszystkiejewidziała.

–Więcmyślipani,żedasięuratowaćtękoszulęispodnie?

zapytał.

background image

– Spodnie

tak – odparła. – Trzeba je tylko porządnie

wyczyścić.Koszulajestdowyrzucenia.–Zanimzaprotestował,
dodała: – Proszę się nie martwić, panie Novak. Uszyję panu

identyczną.

Rzucił

jej

zirytowanespojrzenie.

–Ile

razy pani mówiłem, żeby zwracała się pani do mnie po

imieniu?

– Wiele razy – odparła. – A ja panu już wiele razy

wyjaśniałam, że pan Cathcart i pan

Quinn mają zwyczaj

zwracaćsiędowszystkichklientówperpanpani.

Szefowie

wymagali też od Hanny, by w pracy nosiła brzydką

fartuchowąsukienkęizwiązanelubupiętewłosy.Jakbyjedyna

kobieta zatrudniona w ich firmie musiała uosabiać powrót do
eryrewolucjiprzemysłowej.

– Tak czy owak – podjęła – dość szybko nauczyłam się, że

trzebazachowywaćwszystkiepanawykrojeizawsze

uciąćdość

materiałunadwiesztuki,kiedyszyjęjedną.

Uśmiechnąłsię

niemal

zniewalająco.

–Iza

topaniąkocham–oznajmił.

Odpowiedziała

mu

uśmiechem.

–Wiem.

Yeager

za każdym razem mówił Hannie, że ją kocha. Kochał

ją za to, że szyła mu ubrania, które tak idealnie pasowały.
Kochał ją za naprawianie tych samych ubrań, kiedy już sądził,
że będzie musiał je wyrzucić. Kochał ją za umiejętność

usuwania plam z krwi, oleju, trawy pampasowej, arabskiej
pastyzbakłażanówisezamuplam,jakichnormalnyczłowiek
nie ogląda. Ona też kochała Yeagera. Tak samo jak kochała
cannoli, księżycówkę amerykańską i zachody słońca –

z pewnym poczuciem zadziwienia, że takie rzeczy w ogóle

background image

istniejąnatymświecie.

Wróciła

do

mierzeniawewnętrznejdługościnogawki,udając,

żewymagatoodniejnadzwyczajnegoskupienia,choćwistocie

znała wymiary Yeagera na pamięć. Nie ma powodu, by o tym

wiedział, prawda? Czasami dziewczyna po prostu musi coś
zrobić. Zwłaszcza kiedy akurat jest samotna. I to już osiem

miesięcy.Żadenzjejchłopakówniemiałtakatletycznegociała
aniniepachniałwiatremwkanionie.

–ByłapaniwHiszpanii,Hanno?

–spytał.

–Przezjakiśczasmieszkałamwokolicy

zwanejHiszpańskim

Harlemem – odparła, zapisując długość wewnętrznej nogawki
nagrzbieciedłoni.Potemuniosłamiarkędojegotalii.–Tosię

liczy?

Zaśmiałsię.

– Nie. Powinna pani pojechać do Hiszpanii. To piękny kraj.

Zdecydowaniewpierwszej

piątcemoichulubionychmiejsc.

Hanna

mogłaby mu powiedzieć, że jej pierwsza piątka to

Queens, Manhattan, Brooklyn, Bronx i Staten Island, gdyż
nigdy nie wypuściła się za granice pięciu gmin Nowego Jorku.
Przez piętnaście z pierwszych osiemnastu lat życia była osobą

nieletniąpodkurateląpaństwa,ichoćwtamtymczasieczęsto
zmieniałamiejscepobytu,nigdynieznalazłasiępozagranicami
miasta.Przezostatniedziewięćlatniemiaładośćpieniędzyna
coś tak niepoważnego jak podróże. To, czego nie wydała na
mieszkaniewSunnysideijedzenie,szłonafirmę,którązaczęła

tworzyć. Podróże mogą poczekać, aż zostanie bożyszczem
nowojorskiegoprzemysłumodowego.

– Jaka

jest pozostała czwórka pana ulubionych miejsc? –

spytała.

Zaryzykowałabyipowiedziała,żedlaczłowieka,któryzarobił

background image

miliard dolarów na organizowaniu ekstremalnych wakacji dla

innych samców alfa, Sunnyside i Hiszpański Harlem zapewne
niezdobyłybywystarczającejliczbypunktów.

Yeager

niezastanawiałsięnadodpowiedzią.

–NowaZelandia,Słowenia,ChileiIslandia.Ale

proszęmnie

spytaćjutro,listamożeuleccałkowitejzmianie.

Hanna

zapisałaostatniewymiarynagrzbieciedłoniiwsunęła

ołówek na miejsce, czyli do koka, który nosiła w pracy.

Wyprostowała się, Yeager wciąż nad nią górował. Cóż, skoro
miała

metr

pięćdziesiąt

siedem

centymetrów

wzrostu,

większośćludzibyłaodniejwyższa.

– Gotowe – oznajmiła i niechętnie dodała: – Może się

pan

ubrać.

Skinąłgłowąwstronęleżącychnapodłodzeubrań.
–Dzięki,że

pani

siętymzajmie.

–Niemasprawy.Alewiepanco,zaoszczędziłbypanmnóstwo

pieniędzy,gdybywytrzymałpanczasemwNowym

Jorkudłużej

niżparętygodni.

– Nigdzie nie jestem w stanie wytrzymać dłużej niż parę

tygodni – odparł. – I nie

będę przepraszał za to, że lubię

przygody.

Hanna

nigdy by go o to nie prosiła. Nie wyobrażała sobie

Yeagera siedzącego za biurkiem i stukającego w klawisze albo
stojącego przy taśmie w fabryce i przykręcającego śrubki. To
całkiem jakby poprosić Supermena, żeby zatrudnił się jako

parkingowy.

–Mówiętylko,żeby

pan

nasiebieuważał.

Wzdrygnąłsię.

– To

są ostatnie słowa, które ktoś taki jak ja ma ochotę

usłyszeć.

background image

Ale

były to też słowa, którymi kierowała się Hanna. Nie, nie

żyła w ciągłym lęku. Nie przetrwałaby dzieciństwa ani lat
dojrzewania w cudzych domach, gdyby była zastraszona

i nieśmiała. Ale po niemal dekadzie samodzielności stworzyła

sobieżyciespokojneibezpieczne,istarałasiętegoniezepsuć.
Och, błoga przewidywalność. Rozkoszna stabilizacja. Och,

szacowne bezpieczeństwo. Dorastając, nie wiedziała, co to
znaczy.Zanicniezaryzykowałabyutratytegoteraz.

–Spodnieikoszula

będągotowezatydzień–oznajmiła.

Yeager

wsunął ręce do rękawów szarej lnianej koszuli, którą

uszyładlaniegoHanna,izacząłjązapinać.

– Świetnie. Akurat na mój wyjazd do Gansbaai. Południowa

Afryka – wyjaśnił, zanim zapytała. – Zabieram grupę na
nurkowaniewklatce,zwielkimi

białymirekinami.

– No oczywiście. Bo po tym, jak wielki byk o mały włos

nie

załatwiłpananaśmierć,czemuniemiałbypanzaryzykować,że

przegryziepananapółogromnyrekin?

Znówsięuśmiechnął.

– Później wybieram się do Nunavut z dwoma

kumplami,

będziemysięwspinaćnaMountThor.

–Bardzo

bymchciałazobaczyćpańskipaszport,panieNovak.

Musibyćgrubyjakksiążka.

–Tak,toprawda.Jak„HarryPotteriZakon

Feniksa”.

A historie, które mógłby opowiedzieć, były

pewnie

równie

fantastyczne.

– Cóż, dobrej zabawy – powiedziała. – Ja będę siedziała

w domu, inwentaryzowała próbki materiału i porządkowała
szpulki.

Posłał

jej

ostatni uśmiech i sięgnął po czarne spodnie, także

uszyteprzezHannę.

background image

–Ipani

mówi,żejaprowadzęniebezpieczneżycie.

Zadzwonił

dzwonek

nad wejściem, Hanna odwróciła się

wstronędrzwi.

– Przepraszam – rzuciła, wychodząc z przymierzalni. – Kwit

będzieczekałwkasie,jak

będziepangotowy.

Gdy

tylkowyszłazprzymierzalni,YeagerNovakwróciłmyślą

do pilniejszych spraw. Kiedy człowiek zarabia na życie,
organizując ekstremalne wyprawy dla bogatych ludzi, trzeba
planować czasami lata naprzód. Musiał wziąć pod uwagę

miliony różnych kwestii – kulturę i politykę danego kraju,
potencjalne zagrożenia, klimat, a także to, ile osób będzie

musiał

przekupić,

by

uzyskać

wszystkie

wymagane

pozwolenia

Lista

nie miała końca. A on zawsze sam testował pakiety

turystyczne, które później proponował klientom, by mieć
pewność,żenienaraziichżyciaizdrowia.

Cóż, w każdym razie nadmiernie nie narazi. Bo tu przecież

chodziłooryzyko.

Zawiązał krawat, wziął skórzaną kurtkę i ruszył do kasy.

Jasnowłosa Hanna stała pochylona nad bloczkiem i pisała coś
starannie.Kilkaniesfornychkosmykówwymknęłosięzjejkoka.

Miło wiedzieć, że istnieje jakaś jej część, która pragnie się
uwolnić z tego sztywnego kostiumu, pomyślał. Nigdy nie
spotkałnikogobardziejzasadniczegoodHannyNiepamiętał
jejnazwiska.

Tymczasem

Hanna, jakby słyszała jego myśli, podniosła

wzrok. Jej srebrnoszare oczy patrzyły na niego znad czarnych
okularów.Miałapiękneoczy,musiałjejtooddać.Unikogonie

widział takiej barwy. Ale reszta Bezkształtny fartuch, który

background image

ukrywałjejkobiecość,ajeślisięwogólemalowała,ontegonie

dostrzegał.

Domyślałsię,że

Hanna

jest typem dziewczyny z sąsiedztwa,

atoniebyłjegotyp.Lubiłzniąrozmawiać.Byłabystraimiała

poczuciehumoru.Iszyłamuświetneubrania.Niemiałpojęcia
oszyciuaniomodzie,alepotrafiłdocenićdobrąpracę.Hanna

jakjejtamzdecydowaniebyłamistrzyniąwswymzawodzie.

–Zatydzień–powtórzyła,odrywająckwitzbloczku.

–Dziękuję–odrzekł.–Czybyłobymożliwe,żebyuszyłapani

drugątakąsamąkoszulęwtym

czasie?Nawszelkiwypadek?–

Zanim zaprotestowała, bo wiedział, że tak będzie, dodał: –
Zapłacędodatkowestodolarów.

Przygryzła wargę z namysłem, co było – o dziwo – odrobinę

zmysłowe.

–Nie

wolnomiprzyjmowaćnapiwków.

–Niech

panidaspokój.NiewidzętuLeaaniMonty’ego.

–PanCathcartpojechałnazakupydoLondynu–oznajmiła.–

Apan

Quinnjestnalunchu.

–Wtakimrazieoniczym

niebędąwiedzieć.

Westchnęła

jak

ktoś, kto wie, że łamie zasady, ale bardzo

potrzebuje pieniędzy. Yeager był zaintrygowany. Na co może
potrzebowaćpieniędzyHanna,tenwzórwszelkichcnót?

Zwyraźnąniechęciąpowiedziała:

– Nie mogę. Przykro mi. Po prostu nie mam na to czasu,

jesteśmy zawaleni pracą. – Zaraz potem dodała: – Ale znam

krawcową,którapracujewdomu.Jest

bardzodobra.

Yeager

pokręciłgłową.

–Nie,ufam

tylkopani.

– Nie

rozumie mnie pan. Gwarantuję, że będzie pan

zadowolony.Znamjąbardzodobrze.

background image

–Ale

–Możnapowiedzieć,żeonaija

tojednaosoba.Jeślirozumie

pan,comamnamyśli.

Spojrzała

na

niego znacząco. Po chwili Yeager pojął. Hanna

byłatąkrawcową,którapracujewdomu.

–Rozumiem.

– Jeśli poszuka pan na Craigslist powiedzmy „krawcowej

z Sunnyside”, wyskoczy panu pierwsza. Niech pan spyta, czy

uszyjepanukoszulęprzeztydzieńzatęsamącenę,którąpłaci
pantutaj,aja

gwarantuję,żesięzgodzi.

Yeager

wyjąłzkieszenitelefoniposzukałCraigslist.Powinien

byłzgadnąć,żeHannamieszkawSunnyside.TaczęśćNowego

Jorku

najbardziej

przypomina

małomiasteczkową

prowincjonalnąAmerykę.

–Znalazłempanią–odrzekł.

Hanna

zmarszczyłanos.

–To

znaczyznalazłemją.

– Niech

pan jej wyśle mejla. Jestem pewna, że odpowie, jak

wrócidziśdodomu.

Pisząc

bez

zwłoki,powiedział:

–Świetnie,dzięki.

– Ale będzie pan musiał odebrać koszulę u niej w domu

oznajmiła.–Niemożejejtudostarczyć.

–Nie

masprawy.

Wysłał mejla, a potem schował telefon do kieszeni, z drugiej

zaś wyjął portfel. Wyjął pięć dwudziestek z dziesięciu, które
zawsze miał przy sobie, i położył je na blacie. Hanna szeroko
otworzyłaoczy,aledyskretnieschowałapieniądzedokieszeni.

–Nie

chcepanzaczekać,ażotrzymapandodatkowąkoszulę?

Potrząsnąłgłową.

background image

–Ufam

pani.

–Dziękuję.

– Nie, to

ja dziękuję, to była moja ulubiona koszula. Miło

będzie mieć taką samą. Co nie znaczy, że zamierzam pozwolić

rekinom dobrać się do moich ubrań, ale nigdy nie wiadomo,
kiedyspotkamdrugąJimenę.

Skinęła głową, a on był dość pewny, że nie skinęła ze

zrozumieniem. Ktoś taki jak ona pewnie nie wdałby się

w przelotny namiętny romans. Niezależnie od tego, jak piękne
miałaoczyijakzmysłowoprzygryzaławargę.Hanna,byłotym

przekonany,umawiałasięnarandkiwyłączniezpodobnymido
siebie,uczciwymiiprostolinijnymimężczyznami.

–Do

zobaczeniazatydzień–powiedział,unoszącrękę.

Kiedy

szedłdodrzwi,usłyszał,jakzanimzawołała:

– Dobrego dnia, panie Novak. I proszę się rozejrzeć,

zanim

przejdziepanprzezulicę.

Tydzień później – w dniu, kiedy Yeager miał odebrać nową

koszulę, Hanna była w pomieszczeniu na tyłach Cathcart
iQuinn,zbierającresztkimateriałów,któremiałazabraćzsobą
dodomu.Pozostalipracownicyjużwyszli,aonaliczyłaminuty
do zamknięcia, kiedy dzwonek nad drzwiami oznajmił

pojawieniesiękolejnegoklienta.

Znadzieją,że

to

ktoś,ktochcetylkoodebraćjakąśpoprawkę,

ruszyładodrzwi.

Nie

rozpoznała mężczyzny, który stał przy kasie, ale jego

szyty na miarę garnitur wyglądał na dzieło Paola Aponte.

Mężczyznamiałkrótkoostrzyżonewłosy,oczychłodneibystre,
auśmiechraczejobojętny.

– Dzień dobry – powiedziała Hanna, podchodząc do niego. –

background image

Wczym

mogępomóc?

–HannaRobinson?–spytał.Zdziwienie,żejąznamusiałobyć

widocznenajejtwarzy,gdyższybkododał:–NazywamsięGus

Fiver. Z kancelarii Tarrant, Fiver i Twigg z Manhattanu.

Zajmujemysięsprawamispadkowymiitestamentami.

Jego

odpowiedź wzbudziła w niej tylko większe zdumienie.

Nie spisała testamentu, nie znała nikogo, kto mógłby jej coś
zapisać. Nie miała rodziny i dlatego jako trzylatka po śmierci

matki trafiła do rodziny zastępczej. I chociaż w tamtym czasie
Hannaniedoświadczyławielkiejtraumy,nigdyteżniepoznała

nikogo, kto mógłby ją uczynić swą spadkobierczynią. Nie było
powodu, by prawnik znał jej nazwisko czy wiedział, gdzie

pracuje.

–Tak

–odparłaostrożnie.–JestemHannaRobinson.

Gus

Fiver uśmiechnął się jakby szczerzej. W ciągu kilku

sekund z prawnika z Manhattanu zamienił się w chłopaka

zsąsiedztwa.Hannapoczułasiętrochęlepiej.

–Doskonale.–

Nawet

jegogłoszabrzmiałjakbycieplej.

–Przepraszam,ale

skądpanmniezna?

– Moja kancelaria szuka pani od początku roku. Jeden

znaszych

klientówszukałpanidużodłużej.

–Nie

rozumiem.Czemuktośmiałbymnieszukać?Zwłaszcza

żenietaktrudnomnieznaleźć.

Nie

odpowiedziałjej,tylkospytał:

–Dorastałapanigłówniewrodzinach

zastępczych,prawda?

Hanna

była tak zaskoczona, że Fiver zna jej życiorys – znało

gowyłącznieparujejprzyjaciół–żetylkokiwnęłagłową.

– Została pani umieszczona w rodzinie zastępczej w wieku

trzechlat,oile

wiempośmiercipanimatkiMaryRobinson.

Zdenerwowałasię,żeznał

takie

szczegółyzjejprzeszłości.

background image

–Tak

–odparłaautomatycznie.

– Pamięta

pani

swoje wcześniejsze życie, przed śmiercią

matki?

–PanieFiver,oco

właściwiechodzi?

–Proszęodpowiedzieć,

pani

Robinson.

Hanna

zazwyczajnieopowiadałaosobieludziom,jeśliichnie

znała bliżej, a nawet wtedy przełamanie pewnych barier
zajmowało jej trochę czasu. Ale Gus Fiver miał w sobie coś

takiego, że wydawał się godny zaufania. Do pewnego stopnia,
rzeczjasna.

Azatem

zaczęła:

–Mamniewielewspomnień,dośćmglistych.Wiem,żemama

była księgową w firmie świadczącej usługi spawalnicze na
StatenIslandiżetammieszkałyśmy,kiedyzmarła.Alewiemto
stąd, że mi o tym powiedziano. Wszystko, co mama posiadała,
zostało sprzedane po jej śmierci, a z tego, co zostało z jej

majątku, utworzono fundusz powierniczy, z którego mogłam
korzystać

po

ukończeniuosiemnastegorokużycia,kiedyjużnie

byłambeneficjentkąopiekispołecznej.

Co

prawda nie była to znaczna suma, ale pozwoliła Hannie

rozpocząć samodzielne życie bez wielkiego stresu, i za to była
ogromniewdzięczna.

– Czy

to po matce odziedziczyła pani oczy? – spytał Fiver. –

Niechcębyćzbytpoufały,alemająnaprawdęniezwykłykolor.

Hanna

słyszała dość uwag na temat swoich wyjątkowych

oczu,nawetodcałkiemobcychludzi,więcjużnieuważałajeza
zbytpoufałe.

–Nie

–odparła.–Mamamiałaniebieskieoczy.

–Więcpamięta

pani,jak

wyglądała?

Hanna

pokręciłagłową.

background image

– Nie, ale mam zdjęcie mamy, które jeden z pracowników

socjalnych był tak miły oprawić i mi

je podarować, kiedy

znalazłamsiępodichopieką.Zachowałamje.

Ta

wiadomośćbardzozainteresowałaFivera.

–Ma

jepaninadal?

– Owszem. – Hanna wyjęła zdjęcie z ramki, kiedy

była dość

duża, by mieć własny portfel, ponieważ chciała nosić je przy
sobie.

Było

jedynym

dowodemistnieniajejmatki.

–Mogę

je

zobaczyć?–spytał.

Już chciała odmówić,

ale

przeklęta ciekawość wzięła górę.

Byłazaintrygowana,dokądprowadzitarozmowa.

–Mamjewportfelu

–odparła.

Sięgnęła

po

torebkę, którą trzymała pod ladą, i z kieszonki

portfelawyjęłazdjęcie,lekkozgniecioneipodniszczone.Podała
jeFiverowi.Byłoprawdopodobniewyciętezwiększegozdjęcia,

pokazywało jej matkę od piersi w górę, razem z ramieniem
osoby,którasiedziałaobokniej.

–Apani

ojciec?–spytałFiver,przyglądającsięfotografii.

–Nieznałamgo–odparła.–Namoimświadectwieurodzenia

widnieje nazwisko Robert Williams, ale wie pan, ilu jest
Robertów Williamsów w samym

Nowym Jorku? Nikt do niego

niedotarł.Pozamamąniemiałamżadnejrodziny.

Fiver

oddałjejzdjęcie.

– Szukaliśmy

pani, pani

Robinson, ponieważ mamy klienta,

którego majątkiem zarządzamy od dnia jego śmierci, cały ten
czas poszukując jego najbliższego krewnego. Naszym zdaniem
możepanibyćjedynąspadkobierczyniąnaszegoklienta.

–Zprzykrościąmuszę

pana

rozczarować, panie Fiver, ale to

niemożliwe. Gdyby mama miała rodzinę, władze znalazłyby ją

background image

dwadzieściapięćlattemu.

Fiver

otworzył teczkę i przeglądał jej zawartość, w końcu

wyjąłzdjęcieipokazałjeHannie.Tobyłotosamozdjęciematki,

które nosiła przy sobie całe życie, tyle że było całe, na tym

zdjęciubyłteżjasnowłosymężczyznaosrebrnoszarychoczach.
Cojeszczebardziejzaskakujące,dzieckootymsamymkolorze

włosówioczu,comężczyzna,siedziałonakolanachjejmatki.

Hanna

gwałtownie podniosła wzrok na Fivera. Nie miała

pojęcia,copowiedzieć.

– To zdjęcie Stephena i Alicii Linden ze Scarsdale w stanie

Nowy Jork – oznajmił. – Dziecko na zdjęciu to ich córka
Amanda. Pani Linden i Amanda

zniknęły niedługo po tym, gdy

zrobionotozdjęcie.

W głowie

Hanny

rozległ się ostrzegawczy dzwonek. Skąd

Fiver ma to właśnie zdjęcie jej matki? Czy to ona jest tym
dzieckiemnakolanachmatki?Czytenmężczyznatojejojciec?

Cosię,dodiabła,dzieje?

–Nie

rozumiem–wykrztusiła.

–Pewnegodnia,kiedyStephenLindenbyłwpracywmieście

– podjął Fiver – Alicia z dziesięciomiesięczną Amandą wyszła

z domu, nie zabierając z sobą

niczego

oprócz ubrań, które

miałanasobie.

Urwał

na

moment,jakbyuważniedobierałsłowa.

– Jak wskazują różne źródła, Stephen Linden nie był łatwym

człowiekiem. Źle traktował żonę. Alicia bała się o własne

bezpieczeństwo i bezpieczeństwo córki, ale rodzina męża była
bardzo wpływowa i Alicia obawiała się, że powstrzymają ją
przedopuszczeniemmęża.Azatemzgłosiłasiędoorganizacji,
która pomagała maltretowanym kobietom, załatwiała im nowe

dokumenty i dawała niewielką sumę pieniędzy. Z pomocą tej

background image

organizacji Alicia i Amanda Linden ze Scarsdale rozpoczęły

noweżyciejakoMaryiHanna

RobinsonzeStatenIsland.

Hannie

kręciłosięwgłowie.Słyszała,comówiFiver,alenie

dokońcatodoniejdocierało.

– Ja

przepraszam, panie

Fiver, ale Mówi pan, że nie

jestem osobą, za którą się uważam? Że moje życie powinno

wyglądaćinaczej?Że

Nagle

dogłowywpadłajejpewnamyśl.

–Czy

mójojciecżyje?–zapytałacicho.

Fiver

spoważniał.

– Nie, przykro

mi. Zmarł prawie dwadzieścia lat temu. Nasz

klient, który rozpoczął poszukiwania, był pani dziadkiem ze

strony ojca. – Urwał na moment. – Nazywał się Chandler
Linden.

Gdyby

w płucach Hanny pozostało choć trochę powietrza,

pewnie wydałaby stłumiony okrzyk. Wszyscy w Nowym Jorku

wiedzieli, kim jest Chandler Linden. Jego przodkowie
w zasadzie zbudowali to miasto, a w chwili śmierci nadal był
właścicielemsporejjegoczęści.

Choć

nie

miała pojęcia, jakim cudem to zrobiła, Hanna

powiedziała:

–Chandler

Lindenbyłmiliarderem.

Fiver

skinąłpotakującogłową.

– Owszem, pani

Robinson. Pewnie chce pani już dzisiaj

zamknąćzakład.Mamywielesprawdoomówienia.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

Yeager Novak właściwie jeszcze nigdy nie był w Queens.

Teraz też nie powinien się tu znaleźć. Jego asystentka Amira
miała odebrać od Hanny jego koszulę. Ale tego popołudnia

wezwałyjąpilnesprawyrodzinne,więcYeagerzapewniłją,że
sam poradzi sobie ze wszystkim, co zostało jeszcze do

załatwienia,nieświadomy,żechodzimiędzyinnymiowycieczkę
doQueens.

Metrem, którym nieczęsto podróżował. A w zasadzie nigdy.

O tej porze dnia metro było jednak najszybszym środkiem

komunikacji,aonmusiałjaknajszybciejwracaćnaManhattan.

Kiedy jednak szedł Greenpoint Avenue w stronę 44 Ulicy,

jakośniebyłwstaniesięspieszyć.Queensbardzoróżnisięod
Manhattanu – mniej tam szalonej gonitwy i pośpiechu.

Zwłaszczapodkoniecdniapracy.

Słońce wisiało nisko na niebie, malując ceglane budynki

odcieniami złota i bursztynu. Pracownicy sklepów wywieszali
nadrzwiachtabliczkę„Zamknięte”.Baryikawiarnierozkładały
tablice reklamowe ze specjalnościami wieczoru wypisanymi

kolorową kredą. Ludzie na ulicy uśmiechali i pozdrawiali
Yeagera.

Czuł się, jakby cofnął się w czasie, co obudziło w nim chęć

zwolnienia kroku. Sąsiedztwo Hanny było bardziej urocze, niż
sobiewyobrażał.

Nie znosił takich miejsc. Przynajmniej zazwyczaj. A jednak

urokSunnysidebyłmniejodpychający.

background image

Mimowszystkoudusiłbysiętutaj.Cicho,przytulnie,rodzinnie

i przyjaźnie. Czemu zdrowa, młoda kobieta o pięknych
srebrnoszarych oczach i zaskakująco zmysłowym sposobem

przygryzaniawargimieszkawtakiejokolicy?Coprawdanicmu

dotego.Ajednaksiędziwił.

Jej mieszkanie znajdowało się na drugim i ostatnim piętrze

jednegozceglanychdomów,nadmałymsklepikiem.Zadzwonił
domofonemiprzedstawiłsię,aHannamuotworzyła.Nagórze

byłotrojedrzwi.Hannapowiedziała,żejejsąoznaczoneliterą
B,alezanimzapukał,otworzyła.

Nie przypominała kobiety, którą znał z zakładu Cathcarta

i Quinna. Zniknęły okulary w czarnych oprawkach, włosy

opadały jej luźno na ramiona. Bezkształtny fartuch zastąpiły
szortyiczerwonakoszulkabezrękawów,związanywtalii.Choć
była niewysoka, miała zadziwiająco długie nogi, a paznokcie
ustópczerwieńszeniżkoszulkę.

Jednak tym, co najbardziej go zmyliło, był wyraz jej twarzy.

Zawsze widział ją chłodną i opanowaną. Teraz wyglądała na
zdenerwowaną.

–Hanna?–spytałdlapewności.

– Tak, witam. – Sądząc z tonu głosu, była bardziej

zdenerwowana,niżwskazywałanatojejmina.–Przepraszam.
Zapomniałam,żepandzisiajwpadnie.

–Mojaasystentkaniewysłałapanimejlazpotwierdzeniem?
– Wysłała, ale dzisiaj – Potrząsnęła głową. Sprawiała

wrażenie rozkojarzonej. – Dostałam dziwne wiadomości. Ale
panakoszulajestgotowa–dodałaszybko.–Jatylko

Wzięła głęboki oddech. Nadal wyglądała, jakby myślami

przebywałatysiącekilometrówdalej.

–Zapomniałam,żepanprzyjdzie.Proszęwejść.

background image

Otworzyła szerzej drzwi i się cofnęła. Całe szczęście, bo

pomieszczenie, do którego wszedł, było właściwie wnęką
i ledwie mieściło ich dwoje. Kiedy ruszył dalej, Hanna

przecisnęłasięobokniego,byzamknąćdrzwi.

Towtedyzauważyłcoś,czegodotądniedostrzegał.Pachniała

malinami.Dojrzałymimalinami.

Kolejny krok naprzód i znalazł się w mieszkaniu, które nie

byłowielewiększeniżtawnękaiskładałosięchybazjednego

pomieszczenia. Szukał wzrokiem drzwi do innych pokoi, ale
dojrzał tylko jedne, zapewne do łazienki. Kuchnia była

wciśniętawkolejnąwnękęobokjedynegooknazwidokiemna
budyneknasąsiedniejulicy.

Mieszkanie było urządzone ze starannością, ale składało się

ztego,coniezbędnedożyciaorazpracykrawcowej–maszyny
do szycia, deski do prasowania, trzech manekinów, stert
materiałówimetalowegowieszaka,naktórymwisiałyubrania.

–Pewniemojemieszkaniejesttrochęmniejszeniżpańskie?–

zauważyła,jakbyczytałamuwmyślach.

Trochę mniejsze? Jej mieszkanie było mniejsze niż jego

sypialnia.

–Trochę–odparłznamysłem.
Hanna znów przecisnęła się obok niego, zostawiając za sobą

zapach świeżych malin. Podeszła do wieszaka na kółkach. Na
małym stoliku obok dwuosobowej sofy Yeager zauważył do
połowyopróżnionąbutelkęwina.

Pomyślał, że może zakłócił romantyczny wieczór – drzwi

łazienkibyłyzamknięte–apotemdojrzałprawiepustykieliszek
stojącyobokbutelki.

–Chcepanprzymierzyć?–zapytała.–Nawszelkiwypadek?

Pomyślał, że to dobry pomysł, skoro za dwa dni wylatuje do

background image

Południowej Afryki i nie będzie czasu, by Amira przywoziła

koszulę do poprawek. Prawdę mówiąc, nie był pewien, czy ma
ochotę wychodzić od Hanny, patrząc na to wino, na jej

zdenerwowanąminęnajejodsłonięteciało.

–Tak,nawszelkiwypadek–odparł.
Zdjęła z koszuli pokrowiec i podała mu ją do przymiarki.

Odniósłwrażenie,żejakbysięuspokoiła.Dopierogdypodszedł
bliżej,zobaczyłwjejoczachpanikę.

Było jasne, że coś ją dręczy. Powiedział sobie, że to nie jego

sprawa. Mimo to nie mógł się nie zastanawiać. Kłopoty

zchłopakiem?Problemyrodzinne?Kłopotywpracy?Niconiej
niewiedział.

Niepowiniensiętyminteresowaćaniprzejmować.Nigdynie

troszczyłsięspecjalnieonic,cogoniedotyczyło.Atymczasem
zainteresowałsięHanną.

– Przepraszam – powiedziała, gdy wsunął rękę do rękawa –

ale materiał nie jest identyczny jak oryginalny. Nie mogłam
wykorzystać tego, z czego szyjemy w pracy, a ten jest
zPortugalii.Mamnadzieję,żeniemapannicprzeciwkotemu.
Trochętoobniżycenę.

Yeagerniedbałocenę.Dbałojakośćistyl.Możetopłytkie,

ale mężczyzna, który był twarzą „Fortune 500”, musi dobrze
wyglądać.DziękiHanniezawszetakbyło.

–Wporządku–odparł.–Maświetnąteksturę.Podobamisię

bardziej niż ten od Cathcarta i Quinna. Czemu nie wysyłają

paninazakupydoLondynuiPortugalii?

–ProszęspytaćpanaCathcarta–powiedziaławsposób,który

sugerował, że poruszyła ten temat ze swoim pracodawcą
iotrzymałanegatywnąodpowiedź.

–Możetakzrobię–odrzekł,zastanawiającsię,skądtonagłe

background image

pragnienie bycia jej opiekunem. – A może powinna pani

otworzyćwłasnąfirmę.

Hannawskazałanawieszakzubraniami.

–Staramsię.

Yeager podszedł zobaczyć, co Hanna szyje dla innych

klientów.Zezdumieniemprzekonałsię,żewwiększościbyłyto

małeubranka.

–Szyjepanidladzieci?

Zamiast mu odpowiedzieć, wzięła wizytówkę, która leżała

obok maszyny do szycia, i mu ją podała. Wizytówka była

w kolorze lawendy ze słowami „Joey & Kit”, ozdobiona logo
z kangurem i lisem, które dotykają się nosami. Pod spodem

widniało

hasło:

„Zadowolone

ciuszki

dla

szczęśliwych

dzieciaków”. Na samym dole był adres strony internetowej
iadresmejlowy.

–Topanifirma?–spytał.

Kiwnęłagłową.
– Spółka typu S z własną nazwą i logo. Drobna działalność

gospodarcza.

–Czemuakuratubraniadladzieci?Wydajesię,żeodzieżdla

dorosłychbyłabybardziejdochodowa.

–Owszem–przyznała.
Czekał,ażHannatorozwinie,alemilczała.
– Proszę się odwrócić, żebym się upewniła, czy zaszewki

ztyłusąrówne–powiedziaławkońcu.

Kiedy spełnił jej prośbę, stał twarzą do okna. Nie wiedział

czemu, ale naprawdę go martwiło, że Hanna ma tylko jedno
okno,przezktóremożepatrzećnaświat.

Z

jego

mieszkania

w

West

Chelsea

roztaczał

się

panoramiczny

widok

na

Manhattan

i

rzekę

Hudson,

background image

wwiększościpomieszczeńmiałoknasięgającegoodpodłogido

sufitu,takżewdwóchztrzechłazienek.

Co prawda nie spędzał w domu wiele czasu, ale z biura

wdzielnicyFlatirontakżemiałzapierającydechwpiersiwidok

na miasto. Nieważne, gdzie przebywał, zawsze dbał o to, żeby
miał na co patrzeć. Szczyty gór znikały w chmurach, sawanna

rozpływała się na horyzoncie, na nocnym niebie oceany
spotykałysięzgwiazdami.

Jedną z najlepszych rzeczy w jego podróżach były widoki.

Hanna mieszkała w ciasnym pokoju z jednym oknem, które

wychodziłonainnybudynek.

–Zwyklenierobięzaszewekwmęskichkoszulach–odezwała

się.–Alepanjesttakzbudowany

Yeager powiedział sobie, że tylko sobie wyobraził pełne

aprobatywestchnienieHanny.

–Takczyowak–podjęła–myślę,żejestdobrze.

Przeciągnęłarękąwzdłużjegoplecówzjednejstrony,potem

z drugiej, wygładzając szwy. Ten gest nie był w żaden sposób
erotyczny, był wprawny i profesjonalny. Mimo to przyspieszył
mupuls.

Potem stanęła przed nim, raz jeszcze mu się przyjrzała

ioznajmiła:

–Jestpangotowy.
To była jedna z jego ulubionych fraz Hanny. O dziwo, w tym

momencie nie miał ochoty się stąd ruszać. Nadal wyczuwał

wHanniecośniezwyczajnego.

Nie widział jej dotąd w takim stanie. Tego wieczoru była

wyraźnieprzygnębiona.

Zanimsobieuświadomił,corobi,spytał:

background image

–Wszystkowporządku,Hanno?

Spojrzała na niego z paniką. Otworzyła usta, by mu

odpowiedzieć, a jednak milczała. To była wyraźna wskazówka,

żecośjestnietak.Hannienigdyniebrakowałosłów.Należała

doludzi,którzymająnawszystkoodpowiedź.

– Wydaje mi się, że dziś wieczorem nie jest pani sobą –

ciągnąłniezrażony.

Przez chwilę wyglądała, jakby miała zaprzeczyć. Potem się

przygarbiła.

– Chodzi o te wiadomości, które pani dziś otrzymała? –

dopytał.

Kiwnęłagłową,niepatrzącnaniego,wbiławzrokwpodłogę.

Nigdy tego nie robiła. Była jedną z najbardziej bezpośrednich
osób, jakie znał, zawsze patrzyła rozmówcy w oczy. To była
jednazrzeczy,któretakwniejlubił.

–Jakietowieści?

Zawahała się, wciąż unikając jego wzroku. W końcu

oznajmiła:

–Takie,któremogąnietylkozmienićmojąprzyszłość,aleteż

potwierdzają, że moja przeszłość mogła być duża lepsza niż

była.

–Obawiamsię,żenierozumiem.
Zaśmiałasiędośćgorzko.
–Znamtouczucie.
Może wino podziałało na nią mocniej, niż sądził. Pewnie

powinien

porzucić

ten

temat

i

zapłacić

za

koszulę.

Zdecydowaniepowinienzbieraćsiędowyjścia.

Zamiasttegozapytał:
–Chcepaniotymporozmawiać?

Podniosła wzrok i popatrzyła mu w oczy przez sekundę.

background image

Potem uniosła ręce i zasłoniła te swoje piękne oczy. Jej wargi

zadrżały.Pociągnęłanosem.

Yeagerzrozumiał,żemaproblem.PłaczącaHannatojeszcze

gorsze niż Hanna spanikowana. Panika w końcu mija. Za to

smutek

Smutekmożetrwaćwnieskończoność.Niktniewiedziałtego

lepiejodniego.

A jednak Hanna nie zaczęła płakać. Otarła oczy grzbietem

dłoni i objęła się w pasie. Teraz wyglądała na jeszcze bardziej
zagubioną. Yeager poczuł ucisk w piersi, sam nie wiedział

dlaczego. Ledwie ją znał. Ale nie lubił widzieć ludzi w takim
stanie.

–Jasnygwint,czychcęotymporozmawiać?–zaczęłacicho.–

Niemamzkimporozmawiać.

To powinno być dla niego hasłem do wyjścia, póki jeszcze

miałszansę.Ostatniąrzeczą,najakąmiałczas–jakiejpragnął

– było wysłuchiwanie opowieści kobiety, której nazwiska nie
znał, o problemach, które zmieniły jej życie. Musi wyjść. Za
sekundę.

Zapięć,cztery,trzy

–Niechmipanidaminutę,żebymsięprzebrał–poprosił,nie

rozumiejąc, co w niego wstąpiło. – A potem mi pani o tym
opowie.

Kiedy zmieniał koszulę, Hanna przysiadła na skraju kanapy,

zastanawiającsię,cosięwłaściwiedzieje.

Dopiero co robiła przymiarkę koszuli i prawie zapomniała

o rewelacjach Gusa Fivera. A chwilę potem Yeager zaoferował
jejramię,naktórymmogłasięwypłakać.

Nie, nie będzie płakać na jego ramieniu. Nie chciała mu

background image

zniszczyć koszuli. Ale była wdzięczna, że postanowił jeszcze

zostać. W życiu nie czuła się tak samotna jak przez parę
ostatnichgodzin.

Zgodnie z radą Fivera zamknęła wcześniej zakład, a potem

siedziała z nim niemal przez godzinę. Fiver zapoznał ją ze
szczegółami

jej

nowej

sytuacji.

Były

to

najbardziej

oszałamiającewieści,jakiekiedykolwiekusłyszała.

Po powrocie do domu szukała w internecie informacji na

temat swojej nowo odnalezionej rodziny i rozważała to
wszystko,czegosiędowiedziała.MożektośtakijakYeager,kto

nie jest w sprawę osobiście zaangażowany, spojrzy na to
obiektywnieiporadzijej,comadalejrobić.

Przyglądałamusię,kiedyzmieniałkoszulę.Wmieszkaniutej

wielkości nie było wielu rzeczy godnych uwagi. Zresztą nawet
gdyby otaczały ją freski z Kaplicy Sykstyńskiej, Yeager i tak
przyciągałbyjejwzrok.

Poraztrzecidolałasobiewina,gdyżdwawypitejużkieliszki

wcalejejnieuspokoiły.

– Napije się pan? – spytała, uświadamiając sobie

poniewczasie,żekiepskazniejgospodyni.

Przypomniała sobie też, że kupiła to wino w sieciowym

sklepie Duane Reade w drodze do domu. Raz jeszcze
przeczytała naklejkę, gdy odstawiała butelkę na stół. Chateau
Yvette miało pasować do pizzy i pieczeni wołowej. Pewnie nie
była to marka, którą Yeager kupował. Ale teraz trudno było

wycofaćpropozycję.

–Bardzochętnie–odparł,kiedyzapiąłkoszulę.
Hanna przyniosła z kuchni drugi kieliszek i napełniła go.

Yeager usiadł, zajmując większą część dwuosobowej kanapy.

KiedyHannausiadła,dotykalisięudami.

background image

Podała mu kieliszek. Wypiła spory łyk wina i skrzywiła się.

Dotąd nie czuła, że wino nie należy do najlepszych. Pewnie
dlatego, że w głowie miała jedno pytanie: O mój Boże, co ja

terazzrobię?

–Więcocochodzi?–zapytał.
Wzięła głęboki oddech. Wciąż była rozedrgana, czuła się tak

od chwili, kiedy Gus Fiver wyjawił jej rewelację na temat
Chandlera Lindena. Nic tak nie przyspiesza człowiekowi tętna

i pracy synaps mózgowych jak perspektywa odziedziczenia
miliardów.

JeśliHannajeodziedziczy.
Odetchnęłaizapytała:

–SłyszałpanofirmieprawniczejTarrant,FiveriTwigg?
–Toznanakancelaria.Majądużozamożnychklientów.
– No więc dziś po południu miałam spotkanie z jednym

zpartnerów.

Yeagernieukryłzdziwienia,żektośtakijakonamógłbymieć

kontakt z tak wpływową kancelarią, choć wyraźnie się starał.
Hannadoceniłajegowysiłek.

Nie miała żadnego problemu z tym, że należy do klasy

pracującej, nie wstydziła się lat spędzonych w rodzinach
zastępczych. Nawet jeśli nieczęsto rozmawiała o swojej
przeszłości, niczego nie ukrywała, nie żałowała też tego, jak
teraz wygląda jej życie. Radziła sobie nieźle i była z tego
dumna.

Mimotoodparła:
– Wiem. To nie moje sfery towarzyskie. Ale to oni

skontaktowalisięzemną.

–Wsprawie?

– Wszystko wskazuje na to, że jestem nowojorską

background image

odpowiedniczkąrosyjskiejWielkiejKsiężnejAnastazji.

Teraz Yeager wyglądał na zdezorientowanego. Postarała się

zatemwyjaśnićsytuacjęnajlepiej,jakumiała.

Nie podając nazwisk i ukrywając pewne szczegóły,

opowiedziała mu, że właśnie się dowiedziała, iż urodziła się
wrodzinie,którejnieznała,wmieście,któregoprzysięgłaby,że

nigdy nie odwiedziła. Powiedziała mu o uzależnieniu swojego
ojcaizłymtraktowaniumatki,atakżeotym,żematkauciekła

z nią z domu. O fałszywej tożsamości i przeprowadzce ze
Scarsdale na Staten Island. O śmierci matki, kiedy ona sama

miała zaledwie trzy lata i o tym, że wychowywała się
w rodzinach zastępczych, gdzie spędziła kolejne piętnaście lat

życia.

Powiedziała mu, jak w ciągu kilku minut ze skromnej

krawcowej stała się jedną z długo poszukiwanych dziedziczek
fortuny,którewystępująwyłączniewpowieściach.

Przez cały ten czas Yeager milczał. Kiedy wreszcie zrobiła

pauzę,patrzyłnaniąwmilczeniu.Potemuniósłkieliszek,który
trzymał przez całą jej opowieść, i wypił zawartość jednym
haustem.

Późniejsięskrzywił.Itobardzo.
–Toniedowiary–odezwałsięwkońcu.
–Wiem–powiedziała.–Aletowszystkoprawda.
Potrząsnąłgłową.
–Mówięowinie.Jestniewiarygodnieobrzydliwe.

–Aha.
–PaniżyciejestNono.
Przezchwilęwyglądałprzezjejjedyneoknobezsłowa.Potem

wróciłspojrzeniemdoHanny.

Takiej

rozmowy

nie

można

prowadzić

przy

tak

background image

niewiarygodniekiepskimwinie.

–Naprawdę?
– Naprawdę. Ta rozmowa wymaga nadzwyczajnie dobrej

szkockiej.

– Nie mam szkockiej. – A nawet gdyby miała, nie byłaby

nadzwyczajniedobra.

Uśmiechnąłsię.
–Wtakimraziemusimyjejposzukać,prawda?

background image

ROZDZIAŁTRZECI

Zamiast nadzwyczaj dobrej szkockiej, znaleźli wystarczająco

dobrą irlandzką whisky w pubie w dalszej części ulicy, gdzie
mieszkała Hanna. Przed wyjściem na moment schowała się

włazience,zamieniającszortynawzorzystąspódnicę.

Kiedy barman podał im drinki, siedzieli przy małym stoliku

wciśniętym w kąt pogrążonego w półmroku baru. Hanna
zaczęłapowoliwracaćdosiebie.

DopókiniespojrzałanaYeagerainiezobaczyła,żeprzygląda

się jej jak nigdy dotąd. Zwykle nie okazywał jej więcej

zainteresowania niż okazałby krawcowej, która szyje dla
niego ubrania. Owszem, ilekroć się pojawiał, gawędzili
i żartowali, ale były to pogawędki, jakie prowadzi się
zbarmanami,kasjerami,portierami.Ateraz

TerazYeagerpoświęcałjejcałąswojąuwagę.Jeżeliwcześniej

odnosiła wrażenie, że Yeager zagląda w głąb jej duszy, teraz
była tego pewna. Serce jej waliło, oddech stał się płytszy. Co
niemiałowielewspólnegozjejpotencjalnymspadkiem.

Yeager

najwyraźniej

wyczuł

jej

emocje

trudności

zoddychaniemjązdradziły.Podsunąłjejszklankę.

– Niech pani wypije parę łyków, a potem znów mi pani

opowie,jakpanitrafiłanaStatenIsland.

Chciała od razu zacząć mówić, lecz posłuchała jego rady

i z przyjemnością napiła się whisky. Nie piła wiele alkoholu,

jeśli już to wino albo jakieś owocowe dziewczyńskie drinki.
Whiskyjąrozgrzała.

background image

Hanna zamknęła oczy, a potem znów je otworzyła

iprzekonałasię,żeYeagernadalbaczniejąobserwuje.Cieszyła
się,żeświatłowbarzejestprzyciemnione.

– Zdaniem pana Fivera – podjęła – mojej matce pomogła

grupa kobiet, które pomagały też innym kobietom uciec od
maltretujących je mężczyzn. Załatwiły nam nowe fałszywe

dokumenty, fałszywe świadectwa urodzenia. Nie wiem, jak
mamajeznalazła,alepotrzebowałaichpomocy,borodzinaojca

byłabardzowpływowainiedopuściłabydotego,żebyopuściła
męża,aprzynajmniejdopilnowałaby,żebymnieniezabrała.

–Akimbyłatarodzinapaniojca?
Hannasięzawahała.

Wpisując w internecie swoje prawdziwe nazwisko, trafiła na

wieleinformacjidotyczącychzniknięciajejimatkizeScarsdale
ćwierć wieku temu. Część z nich to były artykuły prasowe,
które ukazały się zaraz po fakcie, ale było też sporo nowszych

wpisównablogachistronachtypu:„Nierozwikłanetajemnice”.

Ciarkiprzechodziłyjejpoplecach,kiedyczytałapostyobcych

ludzi spekulujących na temat jej losu. Niektórzy byli
przekonani, że Stephen Linden pobił żonę i córkę na śmierć

i pozbył się ciał, a dzięki swojej pozycji społecznej uniknął
zarzutu o morderstwo. Inni myśleli, że małą Amandę porwano
dlaokupuiżejejmatkazostałazamordowanaprzezporywaczy.
Były też głosy bliższe prawdy: że Alicia z córką uciekła od
brutalnegomężaiobieżyjąbezpieczniezagranicą.

CopowiedziałbyotymwszystkimYeager?
Skorowyjawiłamujużtakwiele,oznajmiła:
– Mój ojciec nazywa się Stephen Linden. Zmarł dwadzieścia

lattemu.Szukałmniemójniedawnozmarłydziadek,Chandler

Linden,żebyzostawićmirodzinnymajątek.

background image

Yeagerpatrzyłnaniąwmilczeniu.Potemstwierdził:

–JestpaniAmandąLinden.
Spodziewała się, że powie coś o jej dziadku, nie o niej. Ale

chyba nie powinna być zdziwiona, że Yeager wie o zaginięciu

Amandy,skorosprawabyłaupubliczniona.

–Znapantęhistorię.

Zaśmiałsię.
–Hanno,wszyscyjąznają.Każdedziecko,któreinteresujesię

nierozwikłanymitajemniczymizbrodniami,czytałoozaginięciu
Amandy Linden i jej matki. – Wzruszył ramionami. – Kiedy

byłem w szkole średniej, chciałem zostać prywatnym
detektywem.Tahistoriamniewciągnęła.

–Amnienie–przyznała.–Niemiałamotympojęcia.
Wypiła kolejny łyk drinka, zaskoczona, jak bardzo jej

smakował. Może dzięki genom Lindenów ma naturalną
skłonnośćdoluksusu.Wypiłakolejnyłyk.

– Czyli było pani przeznaczone życie osoby bogatej

iuprzywilejowanej–zauważył.

–Tak.
–Ajakbyłonaprawdę?

Hannaspuściławzrok.
– Nie tak źle, jak bywa innym dzieciom. Ale nie było też

świetnie. Parę razy trafiłam do naprawdę dobrych ludzi, ale
kiedyjużzaczynałammyśleć,żemożeznalazłamswojemiejsce,
przenoszonomniegdzieś,gdzieniepasowałaminiebyłamdość

szczęśliwa.

Podniosła wzrok. Yeager patrzył na nią jak na interesujący

obiekt pod mikroskopem. Obiekt, który nie do końca
rozpoznawał.

– To właśnie było najgorsze – podjęła. – Brak poczucia

background image

przynależności.Nigdynieczułam,żemamprawdziwydomczy

prawdziwąrodzinę.Terazwiem,żemogłamipowinnambyłają
mieć, że w zasadzie miałam jedno i drugie. O ironio, gdybym

dorastała jako Amanda Linden z całym tym bogactwem

i przywilejami, miałabym potwornego ojca, który bił moją
matkęimógłteżwkońcuwziąćsięzamnie.Rodzinazastępcza

to nic miłego, ale nie byłam fizycznie krzywdzona. Wyrzucana
i lekceważona, tak. Zaniedbywana, oczywiście. Ale nigdy nie

skrzywdzonomniefizycznie.JakoAmanda

Nie dokończyła. Nie chciała myśleć o tym, jak mogło

wyglądać jej życie, gdyby matka jej nie uratowała. Ani co
musiałaznosićprzezcałelata,zanimbezpieczeństwocórkinie

zmusiłojejdoucieczki.

– Niektórzy powiedzieliby, że zaniedbanie i lekceważenie to

teżkrzywda–zauważyłcichoYeager.

– Może – przyznała. – Ale wolałam być lekceważona

i zaniedbywana, niż żyć w luksusie i przeżyć to, co musiała
przeżyćmojamama,zanimuciekłazdomu.Żałujętylko,żenie
miałazbytwieleczasu,żebynacieszyćsięswojąwolnością.

Żałowała też, że ona nie miała więcej czasu, by poznać

matkę.MaryRobinson,wcześniejAliciaLinden,uratowałają–
dosłownieimetaforycznie.Hannaniezdążyłajejpodziękować.

– Pani dziadek Chandler Linden był miliarderem – stwierdził

rzeczowoYeager.

Hanna zadrżała, słysząc słowa, które krążyły jej w głowie.

Teraz dopiero nabrały realności. Serce znów zaczęło jej walić.
Wypiłakolejnyłykwhisky.

– Tak – odparła, postawiwszy szklankę na stoliku. – To

prawda.

–Czyliterazpanijestmiliarderką.

background image

Poczułauciskwżołądku.

–Mogębyćmiliarderką.
–Możepanibyć?–powtórzył.–Powiedziałapani,żedziadek

zapisałpanicałymajątek.Nacooniczekają?NatestDNA?

– Pan Fiver wziął próbkę mojej śliny – przyznała. – To tylko

formalnośćdlasądu.Nieulegawątpliwości,żejestemAmandą.

Odziedziczyłam nie tylko unikalny kolor oczu ojca. Mam też
znamię w kształcie półksiężyca na prawym obojczyku, które

pojawia się z pewną regularnością w rodzinie Lindenów. Tak,
mój dziadek chciał przekazać mi cały majątek. Ale są pewne

warunki w jego testamencie, które muszę spełnić, zanim
otrzymamspadek.

–Jakiewarunki?
Hannawypiłaresztęwhiskyjednymhaustem.
Yeager dał znak barmanowi, że prosi o następną kolejkę.

WskazałnaHannę,mówiąc:

–Dlapanipodwójna.
Hanna zaczęła oponować, ale potem przypomniała sobie

wymagania dziadka, chwyciła szklankę Yeagera i ją też
opróżniła.Jeślimaotymrozmawiać,potrzebujesporoodwagi.

Kiedypoczułaciepłowhiskywżołądku,starałasięznówzebrać
myśliipróbowaławyjaśnić:

– Okej, Lindenowie zawsze byli bogaci, ale nie byli

szczególnie płodni. Jestem ostatnią z rodu. Ojciec był
jedynakiem, nie ożenił się po raz drugi. Siostra dziadka nie

wyszła za mąż ani nie miała dzieci. Ich ojciec miał braci
bliźniaków, którzy zmarli na grypę, kiedy byli nastolatkami.
Drzewo rodu Lindenów z każdym pokoleniom szczuplało,
aterazzostałamtylkoja.

Zakręciłojejsięwgłowie.Wzięłagłębokioddech.Naczymto

background image

stanęła? Ach tak. Na usychającym drzewie genealogicznym

Lindenów.

–Domyślamsię–podjęła–żedziadkaprzerażaławizjaświata

pozbawionego Lindenów, więc w testamencie zawarł pewne

warunki.

–Jakiewarunki?

–Cóż,wzasadziejeden–odparła.–Alezatojaki!
–Niemampojęcia,oczympanimówi.

Hannawzięłasięwgarść.
– Chciał się upewnić, że zanim odziedziczę majątek,

zapewnięciągłośćrodu.

–Ciągłośćrodu?

Skinęłagłową.Potemjeszczeraz.
Czemuniemożeprzestaćkiwaćgłową?Iskądtowrażenie,że

jejgłowaodłączasięodresztyciała?

Z wysiłkiem znieruchomiała i zastanawiała się, jak

wnajbardziejtaktownysposóbpowiedzieć,żejejdziadekżyczył
sobie,byzostałafabrykądorobieniamałychLindenów.

–Dziadekzastrzegł,żezanimodziedziczęcałątękasę,muszę

zostaćfabrykądorobieniamałychLindenów.

Yeager uniósł brwi tak wysoko, że niemal sięgnęły linii

włosów.

–Musipaniurodzićdziecko,zanimpanizostaniedziedziczką?
Tak, to był delikatniejszy sposób powiedzenia tego samego.

Nocóż.

– Właśnie. Żeby odziedziczyć rodzinną fortunę, muszę albo

zostaćmatką,albobyćwciąży.

–Czyonmiałprawotakzrobić?
–Najwyraźniej.Wtestamenciejestzapisane,żejeśliodnajdą

mniepojegośmierciiokażesię,żemamjużdzieckoczydzieci,

background image

wtedy mogę od razu dostać więcej pieniędzy, niż można sobie

wyobrazić.

–Alepaniniemadzieci–zauważył.

–Niemam.

–Więcco?
–Mamsześćmiesięcy,żebyzajśćwciążę.

–Acosięstanie,jeślidotegoniedojdzie?
– Wszystkie pieniądze Lindenów pójdą do jakiejś organizacji

charytatywnej,ajadostanępięćdziesiąttysiakówzafatygę.Co,
proszęmnieźleniezrozumieć,byłobysuper,ale

–Toniemiliardy.
–Otóżto.

Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale potem je zamknął.

Przezchwilępatrzyłnaniąwmilczeniu.

–Cholerajasna–skomentowałpochwili.
–Otóżto.

Barmanprzyniósłimdrinki.Hannanatychmiastwypiłaspory

łyk.

–Problemniewtym–powiedziała–żemamurodzićdziecko.

Chcęmiećdzieci.Kochamdzieci.Niemamnicprzeciwkotemu,

żebyzostaćmatką,oilebędęmiaładośćczasuipieniędzy.Ale
żebymiećtylkopółrokunadecyzjęipodjęciedziałania?

– W zasadzie nie ma pani pół roku – zauważył, jakże jej

pomagając.–Toznaczy,niejestemekspertemwtejdziedzinie,
dzięki Bogu, ale nawet ja wiem, że to nie zawsze udaje się za

pierwszymrazem.Czynawetzadrugim.

Hannazamknęłaoczy.Onateżtowiedziała.
– Wielkie dzięki, dziadku. Nie ma to jak presja tykającego

zegara.Nictakniespowalniakobiecychjajeczek.

Podniosłapowieki.OBoże,naprawdępowiedziałatonagłos?

background image

Kiedy usłyszała śmiech Yeagera, zrozumiała, że to prawda.

Swoją drogą, cała ta sytuacja jest komiczna. Całkowicie
surrealistyczna.

Pochyliłasiędoprzoduilekkouderzyłaczołemwblatstolika.

Zdawałasobiesprawę,żejeślichcedostaćpieniądze,achciała,
bo pomogłyby jej zrealizować marzenia – musi szybko podjąć

decyzję.

Wiedziała też, że perspektywy nie są najlepsze. Nie miała

chłopaka. Nie miała nawet przyjaciela. Jedna próba in vitro
przekraczałajejmożliwościfinansowe.Jużtosprawdziła.

Pozostała jej wizyta w banku spermy, to też już sprawdziła

w internecie. Gdyby to okazało się konieczne, stać ją było na

parę wizyt, ale jeśli żadna z nich nie przyniosłaby efektu,
straciłabyniewielkieoszczędności.

Potrzebowała supermężczyzny, który jej zagwarantuje, że

zajdziewciążę.

Tylkogdzie,dodiabła,takiegoznaleźć?
UsiadłaprostoispojrzałanaYeagera.Tengośćleciałmigiem

29s nad rosyjską tundrą. Zdobył Mount Everest. Dwukrotnie.
Z pewnością produkował dość testosteronu dla dziesięciu

mężczyzn. Jeśli on nie potrafi zapłodnić kobiety, nikt inny tego
niezrobi.

Może to wino. Może whisky. Może jedno i drugie. A może to

przerażenieodkryciemswojejprawdziwejtożsamości.

NagleHannausłyszałaswójwłasnygłos.

– Panie Novak, nie myślał pan kiedyś o podarowaniu swoich

plemnikówwszczytnymcelu?

Yeager wypluł do szklanki łyk whisky, choć nigdy dotąd mu

się to nie zdarzyło. No ale też nigdy dotąd nikt nie pytał go,

background image

jakie ma zamiary co do swoich plemników. Uważał zatem, że

jestusprawiedliwiony.

Kiedy wytarł brodę serwetką, powiedział sobie, że się

przesłyszał.

–Słucham?–spytałnawszelkiwypadek.
– Pytałam o pańską spermę – powiedziała tym razem głośno

iwyraźnie.–Czymyślałpanotym,żebyjąkomuśpodarować?

Czylisięnieprzesłyszał.

–Nonie–odrzekłzdecydowanie.
Przez chwilę sądził, że Hanna odwróci wzrok, ale potem

zapytała:

–Cóż,apomyślałbypanotymteraz?

–Nie–rzuciłjeszczebardziejstanowczo.
Onajednaknieodpuszczała.
– Gdyby pan to rozważył, to znaczy podarowanie mi swojej

spermy,podpisałabymwszelkiedokumenty,jakichbypansobie

życzył,żebyuwolnićpanaodwszelkichprawnychifinansowych
zobowiązań związanych z ewentualnym dzieckiem, które
mogłabym,nowiepan,urodzić.Ajabardzo

Urwałaiściągnęłabrwi,jakbystraciławątek.

– Bardzo byłabym wdzięczna – dokończyła po chwili. –

Bardzo.

Chciał jej powiedzieć, że cierpi na urojenia. Ale wystarczyło,

że spojrzał na jej minę, a zwłaszcza w srebrnoszare oczy,
izrozumiał,żeHannajestpijana.Oczywiście,żesięupiła.

Żadna rozsądna kobieta nie prosiłaby obcego mężczyzny,

żebyzostałojcemjejdziecka.

Nienależałojejzachęcaćdopiciawhiskypotympaskudnym

winie. Jedynym powodem, dla którego zadała mu to idiotyczne

pytanie, było to, że nie myślała logicznie. Powinien jej

background image

delikatnie wyjaśnić, dlaczego jest to fatalny pomysł, a potem

zadbać,bybezpieczniedotarładodomu.

Powinien też, możliwie najdyskretniej, odsunąć stojące na

stolikuszklankipozazasięgjejręki.Itakwłaśniezrobił.Nawet

niezauważyła,boczekałanajegoodpowiedź.

– Hanno pochlebia mi pani – odezwał się w końcu – ale to

niejestdobrypomysł.

Wyglądałanazawiedzioną.

–Czemu?
–Boniejestemdobrymmateriałemnaojca.

Terazsprawiaławrażenieosłupiałej.
–Żartujepan?Jestpandoskonałymmateriałemnaojca.Jest

paninteligentnyiinteresującyiodważnyiatrakcyjnyjakjasna
cholera.

Powściągnąłuśmiech.
–Dzięki,aletoniesącechydobregoojca.

–Możenie,aletosącechydoskonałegosamca.
Nie wiedział, jak na to odpowiedzieć. Jakaś jego część

poczuła dumę. A jednocześnie poczuł się nic niewart. Dziwne,
nigdymusiętoniezdarzyło.

–Cóż,doceniampaniocenęmojejosoby,aletoniejestdobry

pomysł.

–Czemu?–upierałasię.
Mógłjejpodaćwielepowodów.
Nie planował zostania ojcem. Dzieci są przypomnieniem

śmiertelności człowieka – nic tak nie podkreśla przemijania
inieuchronnegomarszukustarościniżrosnąceidojrzewające
dzieci.Ostatniarzecz,jakiejpragnął,tobymuprzypominać,że
pewnegodniaionsięzestarzeje–anawetumrze.Żebędzieza

stary, by cieszyć się pełnią życia. Poza tym świadomość

background image

istnienia dziecka, za którego poczęcie byłby odpowiedzialny,

mogłaby na nic wymóc ostrożność i rozwagę. Czyli koniec
zpełnymprzygódżyciem.Yeagerniczegotaknielubił,jakstylu

swojegożycia.

Nie zostanie ojcem. Koniec kropka. Ale jak to wytłumaczyć

Hannie?

–Toniejestdobrypomysł–powtórzyłtymrazemłagodniej.
Z jakiegoś powodu jego łagodny ton zrobił na niej większe

wrażenie niż stanowczość. Przygarbiła się, zakryła twarz
dłońmitakjakwcześniejwswoimmieszkaniu.

Poczułznówdziwnyuciskwpiersi.Alecomiałzrobić?Hanna

ma poważny problem do rozwikłania. To jest jej problem, nie

jego.Jestzaradna,napewnoznajdzierozwiązanie.

Nazajutrz, kiedy pierwszy szok minie, jasno oceni sytuację.

Jeśli nie ma chłopaka – a skoro prosiła go, by został dawcą
spermy, zapewne go nie ma – może poprosić o przysługę

przyjaciela. Poza tym w Nowym Jorku istnieją chyba dziesiątki
banków spermy, z których może skorzystać. Wiele kobiet tak
robi.Tonicwielkiego.

NawetjeśliHannauważa,żedlaniejtowielkiproblem.

–Chodźmy.Odprowadzępaniądodomu.
Wyjął portfel i rzucił na stolik garść banknotów. Potem

możliwie najdelikatniej odsunął jej ręce z twarzy. W oczach
znówmiałałzy.Starałsięjeignorować.

Wyprowadził ją na ulicę. Zrobiło się już ciemno, ale wciąż

było sporo spacerowiczów. Z mijanych barów płynęła muzyka.
Powietrzebyłociężkieodzapachumiejskiegolata.

W drodze do domu Hanna nie odezwała się ani słowem.

Wzamyśleniuwyjęłakluczeiupuściłaje,więcYeagermusiałje

podnieśćiczynićhonory.

background image

Miałanakółkutrzyklucze,więcszybkosobieporadził.Jeden

z kluczy otwierał bramę, drugi mieszkanie, trzeci pewnie
zakładCathcartaiQuinna.

On stale nosił tuzin kluczy, których potrzebował w ciągu

typowego tygodnia. Życie Hanny zamykało się w trzech
kluczach.Aleonamieszkaławjednympokojuzjednymoknem.

Pchnął frontowe drzwi i czekał, aż Hanna wejdzie do środka.
Rodzinny majątek zdecydowanie poprawi warunki jej życia.

Jeśligoodziedziczy.

Napewnojejsięuda,myślał,wchodzączaniądomieszkania.

Jestbystraizdolna.

–Poradzisobiepani?–spytał.

Ruszyłanakanapęizwinęłasięnaniej.
–Tak–zapewniłagowsposób,którywcalegonieuspokoił.
–Napewno?
Kiwnęłagłową.

–Proszęniezapomniećswojejkoszuli.
Cholera. Dobrze, że mu przypomniała. Całkiem o tym

zapomniał.Aprzecieżtobyłpowód,dlaktóregosiętuzjawił.

Zapłacił jej już dodatkowe sto dolarów, ale nie zapłacił ceny

podstawowej.Spytałzatem:

–Ilejestemwinien?
Podała mu cenę znacząco niższą, niż zapłaciłby, gdyby szyła

koszulę w pracy, może z powodu innego materiału. Wyciągnął
pozostałewportfelubanknotyipodałjeHannie.

–Tozadużo.–Oddałamukilkabanknotów.
Zaczął nalegać, by je przyjęła, ale coś w jej głosie go

powstrzymało.Wydawałasięniemalobrażona,żedałjejwięcej,
niż prosiła. Włożyła poduszkę pod głowę i zamknęła oczy.

Yeagerschowałresztębanknotówdoportfela.Zastanawiałsię,

background image

gdzie Hanna sypia w nocy, a potem za kanapą zauważył łóżko

chowanewszafie.

Stwierdził,żenaniegopora.Zatrzydzieścisześćgodzinleci

na drugi koniec świata. Ma milion rzeczy do zrobienia. Czemu

zatem tak się ociągał z opuszczeniem ciasnego mieszkania
Hanny?

– Pojutrze lecę do Afryki – oznajmił. – Gdyby pani chciała

wmiędzyczasieporozmawiać,proszę

Co? Gdyby chciała porozmawiać, ma do niego zadzwonić,

aonprzylecitujaknaskrzydłach?Dodiabła,przedwyjazdem

nieodbierałnawettelefonów.

– Gdyby chciała pani porozmawiać, proszę do mnie

zadzwonić.

– Okej – odparła, nie podnosząc powiek. – Dam sobie radę.

Dzięki.

–Napewno?

Skinęłagłową.
–Okej–odrzekłinadalstałwmiejscu.
Hannaotworzyłaoczy.
Bonvoyage–powiedziała.–Niechpansiępostaraniczego

niezaplamićkrwią,okej?

Uśmiechnąłsię.
–Dozobaczenia,jakwrócę.
Zawsze,gdyskądśwracał,widywałsięzHanną.Zawszemiał

coś, co wymagało naprawy albo czyszczenia. Zabawne, że

wtymmomencietobyłaostatniarzecz,ojakiejmyślał.Hanna
miałanaprawdępiękneoczy.

–Niechpannasiebieuważa.
–Jużmówiłem,żetosąostatniesłowa

–Połamanianóg.

background image

– To też nie najlepsze życzenia dla miłośnika ekstremalnych

przygód.

–Dobrejzabawy.

–Jużlepiej.

Niechętnie ruszył do drzwi. Hanna uniosła rękę na

pożegnanie, a on przekroczył próg i zamknął za sobą drzwi.

Powinien skupić na tym, co ma jeszcze do zrobienia przed
wyjazdem. Tymczasem idąc Greenpoint Avenue do metra,

zastanawiałsię,jakiegokoloruoczymusząmiećrodzice,byich
dzieckomiałooczysrebrnoszare.

Zastanawiał się, czy kiedy Hanna urodzi dziecko – a był

pewien, że do tego dojdzie – jej dziecko będzie miało takie

właśnieoczy.

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

Minęły trzy tygodnie od chwili, gdy Hanna spytała Yeagera,

czy zechciałby zostać dawcą spermy, a ona wciąż nie mogła
uwierzyć, że to zrobiła. Ilekroć wracała pamięcią do tej

rozmowy, ogarniał ją wstyd. Obiecała sobie, że już nigdy nie
będzie mieszała dobrej irlandzkiej whisky z kiepskim

produktemwinopodobnym.

Zresztątakczyowakbędzieunikaćalkoholu.
Skontaktowała się z jednym z banków spermy na

Manhattanie, by rozpocząć proces sztucznego zapłodnienia.

Jeżeli szczęście jej dopisze, wkrótce zajdzie w ciążę, a to na
jakiśczaspołożykrespiciualkoholu.Zresztąpołożykreswielu
innychrzeczom.Jeślizajdziewciążę,rozpoczniecałkiemnowy
etapwżyciu,zktóregoniebędziejużpowrotu.

Tydzień po pierwszej rozmowie z Fiverem, po wielu

przemyśleniach, nie bez zaskoczenia zdała sobie sprawę, że
bardziej niż na fortunie zależy jej na dziecku, bo była już
gotowazałożyćrodzinę.

Całe życie marzyła o rodzinie. Zakładała, że potrzebuje do

tego partnera życiowego. Nie tylko ze względu na wymagania
biologii,aletakżezpowodówfinansowych.

Do tej pory nie było jej stać na bycie samotną matką. Gdyby

posiadała środki finansowe, już dawno postarałaby się
odziecko.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem – a taką miała

nadzieję–będziemiaładośćpieniędzy,byrozwinąćfirmęJoey

background image

& Kit, ale zyska też rodzinę. Bo jeśli odziedziczy majątek, nie

poprzestanienajednymdziecku.

Hannamarzyłaodomupełnymdzieci,którymniktnigdynie

powie,żemuszątendomopuścić.

Dzięki Bogu za postęp w medycynie i obyczajach,

pozwalający kobiecie założyć rodzinę z mężczyzną albo bez

życiowegopartnera.

A zatem trzy tygodnie po pierwszym spotkaniu z Fiverem

Hanna siedziała na kanapie z laptopem oraz herbatą
rumiankową i studiowała formularze przesłane jej przez bank

spermy,zktóregousługzamierzałaskorzystać.

Było ich sporo. Prócz formularza zgłoszenia była tam zgoda

na nabycie spermy dawcy, autoryzacja wydania zamrożonej
spermy, autoryzacja transportu zamrożonej spermy. A także
formularz krioprezerwacji spermy i cała masa innych
dokumentów.

Musiałateżprzeczytaćartykułynatematandrologiiianalizy

nasienia. Na temat chorób zakaźnych, testów genetycznych
i analizy chromosomalnej. Wszystko to były prace naukowe,
więc..

Westchnęła.Takiesterylne.Bezosobowe.
Nie miała pojęcia, ile czasu, pracy i pieniędzy wymaga

spłodzeniedziecka,kiedynierobisiętegowtradycyjnysposób.
Mimo to wytrwa. Całe życie marzyła o rodzinie. Rodzinie
ibezpieczeństwie.Terazjednoidrugiebyłowjejzasięgu,więc

zrobiwszystkocokonieczne.

Nawetjeśliwydajesiętobezosoboweibezduszne.
No dobrze, musi wypełnić formularze i wybrać dawcę.

Przeszła do strony „Poszukiwanie dawcy”, by wpisać swoje

wymagania. Niestety, kiedy wpisała: niebieskie oczy, czarne

background image

włosy, ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i dyplom studiów

wyższych–wiedziała,żeYeagermatytułmagistrazgeopolityki
– wynik poszukiwania był następujący: Brak odpowiednich

dawcówwtymmomencie.

Spróbowała ponownie, odpuszczając wzrost. Wciąż nic. No

dobrze,dawcaniemusimiećtytułumagistra.Nadalnic.Wynik

najbliższy jej preferencjom wskazywał na zielonookiego
brunetazlicencjatemzfilozofii.

Już prawie skończyła wypełnianie aplikacji, kiedy zadzwonił

jej domofon. Nie spodziewała się nikogo z Joey & Kit, więc

pomyślała,żektośszukajejsąsiadkiJeanette,któraznachyba
wszystkich w Nowym Jorku, choć nikt w Nowym Jorku chyba

niepamięta,żejejmieszkaniejestoznaczoneliterąA,nieB.

Hanna nacisnęła przycisk domofonu, gotowa powiedzieć

osobie po drugiej stronie, że się pomyliła. Zanim to zrobiła,
usłyszałaznajomygłos.

–Hanna?TuYeager.Jestpaniwdomu?
Takosłupiała,żeodpowiedziaładopieropochwili.
–Tak,proszęwejść.
Natychmiast uświadomiła sobie, że jest w piżamie.

A w każdym razie w czymś, co uważała za piżamę –
w bawełnianych spodniach w owce i fioletowym T-shircie,
z którego odcięła rękawy, wykorzystując je do wykończenia
jednej z kreacji dla Joey & Kit. Nie miała czasu się przebrać,
więcotworzyładrzwiiczekałanagościa.

Wchodził

powoli,

ociężale,

trzymając

się

balustrady.

Natychmiastwiedziała,żecośjestnietak.

Kiedy wreszcie stanął na podeście i spojrzał na nią, jego

niebieskie oczy, zwykle tak pełne życia i śmiejące, zdawały się

puste. Włosy miał w nieładzie. Był nieogolony. Wyglądał, jakby

background image

spałwspodniachkhakiibiałejkoszuli.

–Hej–powiedziałacicho.
–Cześć–odparł.

Już miała go spytać, co tu robi, ale coś ją powstrzymało.

Cokolwiekgodoniejsprowadziło,wkońcusamtopowie.Teraz
niewyglądałnachętnegodorozmowy.

–Proszęwejść.
Czekała,ażjąminiewwąskimprzejściuzadrzwiami.Wolnym

krokiem podszedł do kanapy i ciężko na nią opadł. Patrzył
przedsiebieniewidzącymwzrokiem.

Hanna usiadła obok niego, zamknęła laptop i położyła go na

podłodze,byniezajmowałmiejsca.

– Przepraszam, skończyło mi się to obrzydliwe wino –

oznajmiła z nadzieją, że go rozbawi. – Ma pan ochotę na coś
innego?Kawę?Herbatę?

Pokręciłgłową,nawetsięnieuśmiechnął.

–Nie,dzięki.
W końcu na nią spojrzał. Czekała, aż zacznie mówić, ale

milczał. A zatem zadała to samo pytanie, które zadał jej trzy
tygodnietemu.

–Wszystkowporządku?
Milczałkolejnąchwilę.Potemodparł:
–Niezupełnie.Muszępaniąocośspytać.
Mówiłztakąpowagą,żezrobiłojejsięgorąco.
–Jasne.

Przez następną chwilę przyglądał się jej twarzy z wielkim

zainteresowaniem.

Potem,nistąd,nizowądspytał:
–Czypropozycja,żebymbyłojcempanidziecka,jestjeszcze

aktualna?

background image

Naprawdę nie zamierzał walić prosto z mostu. Chciał zrobić

wstęp, powiedzieć Hannie wszystko, co miał jej do

powiedzenia,bytoniebyłdlaniejtakiszok.Bopotym,cosię
stało w Nunavut i jak się czuł od tamtej pory, świadomość, że

chciałzadaćtopytanie,dlaniegoteżwciążbyłaszokiem.

Miał za sobą koszmarne tygodnie. Wyjazd do Afryki spełnił

jego nadzieje, a nawet więcej, nie brakowało adrenaliny
i euforii. Ale wyprawa do Nunavut, która miała być wyłącznie
przyjemnością,aniebiznesem

– Tak, propozycja jest nadal aktualna – odrzekła Hanna,

przerywającjegomyśli,zacobyłjejwdzięczny.–Jeślipanjest

zainteresowany.

–Jestem–odparłbezwahania.
Choć widział zdziwienie w jej oczach, odpowiedziała mu

spokojnie.

–O-okej.
Cóż,możepozanerwowymzająknięciemsię.

Chciaławiedzieć,czemuzmieniłzdanie,jejspojrzeniemówiło

to jasno. Czekał, aż go zapyta. Ale z jej ust popłynęło inne
pytanie.

–Jestpantrzeźwy?

Uśmiechnął się po raz pierwszy od paru tygodni. Nie był to

szerokiuśmiech,alecieszyłsię,żewciążjestdotegozdolny.

–Zupełnietrzeźwy.
–Chciałamsiętylkoupewnić.
–Chcepaniwiedzieć,cospowodowałomojąwoltę?

Przytaknęła, a Yeager westchnął. Choć setki razy o tym

myślał, wciąż nie wiedział, jak to wyjaśnić. Ostatecznie

postanowiłzacząćodtego,conajważniejsze.

background image

–Dwatygodnietemustraciłemprzyjaciela–oznajmił.

–Toznaczy,żeon
–Zginął.

–Och,panieNovak,takmiprzykro.

–Yeager–poprawiłją.–ProszęmimówićYeager,Hanno.Jak

brzmipaninazwisko?–spytał,skorotoniebyłarozmowa,jaką

prowadzisięzkimś,kogoznasiętylkozimienia.

W

jej

oczach

ujrzał

błysk

zdziwienia,

ale

szybko

odpowiedziała:

–Robinson.

HannaRobinson.Todoniejpasowało.
–PrzykromizpowodutejstratyYeager.

– Dzięki – odparł, zastanawiając się, dlaczego to takie

przyjemnesłyszećswojeimięzjejust.

Czekał, aż Hanna spyta, co takiego się wydarzyło, ale

najwyraźniejniebyławścibska.

W innej sytuacji byłby zadowolony, ale gdyby się odezwała,

pomogłabymupowiedziećto,comiałjeszczedopowiedzenia.

– Pamięta pani, jak mówiłem, że wybieram się do Nunavut,

żebywspiąćsięzprzyjaciółminaMountThor?–zaczął.

Skinęłagłową.
–Kiedytambyliśmy,jedenzprzyjaciółZdarzyłsięwypadek

–wyjaśniłwkońcu.–Wciążniewiemy,jakdotegodoszło.On
spadłizabiłsię.

–Ochnie

–Wjednejchwilibyłznami,azarazpotem
–Och,Yeager.
Poczuł ucisk w piersi. Zaczynał się do tego przyzwyczajać.

Zrobiłto,cozawszerobił,kiedyemocjechciałynimzawładnąć.

Odsunąłjeodsiebie.

background image

Ikontynuował:

– Poznaliśmy się w college’u. Ja miałem głowę do interesów,

onznałsięnanowychtechnologiach.Kiedypołączyliśmysiły,ja

zostałem prezesem, a on wiceprezesem i dyrektorem ds.

technologiiEndsoftheEarth.–Uśmiechnąłsię.–Byłświetnym
facetem.Dobrymprzyjacielem.Wciążniewierzę

Poczuł, że zaczyna ględzić, więc zamilkł. Wydawało się, że

Hanna go rozumie. Wyciągnęła do niego rękę, zawahała się,

apotempołożyładłońnajegoprzedramieniu.

Tobyłniewinnydotyk,aleYeagerczułgowgłębiduszy.Może

dlatego, że to był pierwszy gest pocieszenia od czasu powrotu
doStanów.

Dodiabła,niktnigdygoniepocieszał.Popierwszeprowadził

takie życie, którego każdy mógłby mu pozazdrościć. Po drugie
trzymał ludzi na dystans, by zapobiec gestom pocieszenia.
Zawsze sądził, że ten mur jest dla innych widoczny.

NajwyraźniejHannagoniedostrzegła.

–Miałrodzinę?–zapytała.
Potrząsnął głową. Ale pytanie było idealnym przejściem do

tematu,którychciałporuszyć.

– Jego ojciec zmarł, kiedy był dzieckiem, mamę stracił parę

lat temu. Nie miał rodzeństwa. To jedna z rzeczy, która nas
połączyła,bojateżjestemjedynakiem.

–Czylibyliścieparąsamotnychwilków,którzytworząstado.
Lekkościsnęłajegorękęiuśmiechnęłasię.

Tobyłomiłe.
– Tak. Bycie samotnymi wilkami nam pasowało. Jeszcze

miesiąc temu. On podobnie jak ja nie zamierzał się żenić. Ale
nagle – zawahał się – okazało się, że bycie samotnym wilkiem

ma swoje wady. Nic po nim nie pozostało. Po jego śmierci nie

background image

zostałonic,comogłobyprzynieśćpociechętym,którzygoznali

iktórymbyłdrogi.

– Ale na pewno zostały panu piękne wspomnienia –

zauważyła.

– Owszem, ale tylko to. Wspomnienia, które zgasną razem

z nami. Potem już nic nie zostanie. Żaden ślad, że był

ponadprzeciętnym człowiekiem. Że żył z taką pasją i radością.
Wydajesię,żetoźle.

Hanna już nie ściskała jego ręki, ale wciąż trzymała na niej

dłoń. W jej oczach było coś, co mówiło, że za nim nie nadąża.

Hanna nie chciała zostawić po sobie śladu. Sama tak
powiedziała,kiedymówiłamuoswoimżyciu.

Yeagerchciałzostawićposobieślad.Chciał,bygopamiętano

długo po jego śmierci. Chciał zostawić po sobie jakąś
spuściznę. Nigdy nie wiedział, co by to miało być, ale musiało
to być coś, na co ludzie wskażą i powiedzą: Tu był Yeager

Novak.Coś,dziękiczemujegonazwiskoiduchprzetrwająlata.
Pokolenia.

Zawsze zakładał, że ma mnóstwo czasu, by obmyślić

szczegóły. Teraz zrozumiał, że życie jest ulotne i że powinien

wykorzystaćjejaknajlepiej,bowkażdejchwilimożejestracić,
itobezostrzeżenia.

– Zawsze mu się zdawało, że jest nieśmiertelny – próbował

wyjaśnić. – Że będzie żył wiecznie. Że obaj będziemy żyć
wiecznie. Teraz wiem, że zegar tyka i gdybym jutro umarł, nic

bypomnieniepozostało.

–Apanchcepozostawićposobiejakąśspuściznę.
Skinąłgłową,zdumiony,żeużyłatychsłów,októrychmyślał.
–Tak.

–Iuznałpan,żedzieckobyłobytakąspuścizną.

background image

–Tak.

Zawahałasię,niezdejmujączniegowzroku.
–Sąinnerodzajespuścizny

–Nie,niema–przerwałjej.Bałsię,żeHannasięrozmyśli.–

Te inne też mogą się rozpaść, zniszczyć, pójść w zapomnienie.
W dziecku będzie jakaś część mnie. A potem w jego dzieciach

też będzie część mnie. I w ich dzieciach, i tak dalej. –
Uśmiechnął się siłą woli, jak mu się zdawało, a potem sobie

uprzytomnił,żetobyłszczeryuśmiech.–Dziecko,Hanno,czyni
nasnieśmiertelnymi.

Odpowiedziałamuuśmiechem,aonpoczułsięlepiej.
–Chybamapanrację.

–Nowięczacząłemotymmyśleć–kontynuował.–Izacząłem

sięprzekonywaćdopomysłuzostaniaojcempanidziecka.

Myślałowszystkichkobietach,któreznał–abyłoichsporo–

izdałsobiesprawę,żeHannajestjedyną,którąmożepoważnie

wziąćpoduwagę.

–Jeśli–podjął–propozycjajestnadalaktualna.
– Jest aktualna – zapewniła go po raz kolejny. Jeszcze

żarliwiej.

– W takim razie pokornie oferuję moje chromosomy, które

mogąrozwiązaćpaniproblem.

Nie był pewien, jak Hanna odbierze dalszy ciąg jego

wypowiedzi,gdyżzawierałaonapewnewarunki.Byłpewien,że
miałajużdośćwarunkówdziadka.

W związku z tym po raz pierwszy w życiu odezwał się

nieśmiało:

–Mojaofertazawieratrzywarunki.
Hannazabrałarękęzjegoprzedramienia.Odrobinęodsunęła

sięiwyprostowała.

background image

–Jakiewarunki?–spytałazpewnąrezerwą.

Niemiałjejtegozazłe.
– Po pierwsze – zaczął – chciałbym dać dziecku imię po

zmarłymprzyjacielu.

–Okej.
–Niechcesiępaniupewnić,czytoniejakieśdziwaczneimię

albotakie,którenadajesiętylkodlachłopców?

Znów się uśmiechnęła. Po raz pierwszy Yeager zobaczył, że

Hannatonietylkopracowitośćipragmatyzm.Byłowniejsporo
łagodnościiciepła.

–Tobezznaczenia–odparła.–Pańskigestjestbardzopiękny.

Nigdy bym czemuś takiemu nie odmówiła. Na świecie zbyt

małojesttakichgestów.

– Nazywał się Thomas Brennan – oznajmił Yeager. – Tommy

Brennan. Myślę, że Brennan byłoby dobre dla chłopca
idziewczynki.

Chwilęsięzastanowiła,apotemkiwnęłagłową.
–BrennanNovak.Brzmitodobrze.
– Nie musi pani dawać dziecku mojego nazwiska – dodał,

choćzjakiegośpowodunagletenpomysłmusięspodobał.

–Wiem,alemyślę,żetakzrobię–odrzekłazuśmiechem,tym

razem zagadkowym. – Brennan Robinson Novak. To brzmi
bardzodobrze.

–Tobardzodobrenazwisko,skorojużotymmowa–przyznał.
–Okej,więcpostanowione.Cojeszcze?

Drugi warunek wydawał mu się trudniejszy. Choć nie

powinien się krępować. Wiedział, że Hanna doceni jego
szczerość.

– Drugi warunek jest taki, że musimy począć to dziecko

w tradycyjny sposób, nie przy pomocy jakichś strzykawek.

background image

Miłośnikowiekstremalnychprzygódtonieprzystoi.

–Myślę,żerozumiem.
– Żeby uhonorować Tommy’ego, chciałbym, żeby to dziecko

zostało poczęte naturalnie podczas jakiejś fantastycznej

przygody. Więc będziemy musieli uprawiać seks, Hanno.
I będziemy musieli to zrobić podczas jakiejś fantastycznej

wyprawy.Panipaszportjestaktualny?

Zulgąprzekonałsię,żeniesprawiaławrażenia,jakbychciała

negocjować. Z jej miny można było nawet wywnioskować, że
chętniezaczęłabynatychmiast.

Kilkarazyzamrugała,poczymrzekła:
–Okej,jeślimusimy.

–Musimy.
–Jakijesttrzeciwarunek?
Bał się, że trzeci warunek jest jedynym, na który Hanna się

nie zgodzi, a dla niego był najważniejszy. Ale jeśli odrzucenie

pierwszego

warunku

byłoby

rozczarowujące,

lecz

nie

uniemożliwiłobyzawarciaumowy,awodrzuceniedrugiegonie
wierzył – widział, jak patrzyła na niego, kiedy był półnagi to
trzeci warunek był święty. Gdyby go nie zaakceptowała,

wycofałbysięzumowy.

– Chcę – zaczął, po czym zmienił zdanie. – Muszę

uczestniczyć w życiu dziecka. Nie będę się wtrącał w pani
życie,Hanno.Zresztąniechcęzbytniozmieniaćswojegożycia.
Ale chcę, żeby moje dziecko mnie znało. Tak, pani będzie

głównym rodzicem. Ale chcę regularnie odwiedzać dziecko,
akiedybędziedośćduże,chcęjezabieraćwpodróż.

Spodziewał się, że Hanna zechce to przemyśleć. Spyta, czy

możesięztymprzespać.Tymczasemodparłabezwahania:

–Niemasprawy.

background image

Jego zdumienie musiało być wypisane na twarzy dużymi

literami,gdyższybkowyjaśniła:

–Jestemostatniąosobą,któraodmówiłabydzieckuprawado

poznania swojego rodzica, bo ja nie znałam ojca, a matki

w sumie nie pamiętam. Wygląda na to, że mój ojciec zasłużył
sobie na to, żeby nie darzyć go sympatią, mimo wszystko

chciałabymmiećszansęgopoznać.Naszatożsamośćjestściśle
związana z naszymi rodzicami i ich dziedzictwem. Więc nie

odmówię panu bycia częścią życia dziecka. I nie odmówię
dzieckubyciaczęściąpanażycia.

Yeagerniewiedział,copowiedzieć,rzekłtylko:
–Dziękuję.

Przez długą chwilę siedzieli, patrząc sobie w oczy, jakby

żadneznichniemiałopojęcia,codalej.

Yeager nie miał pojęcia. Owszem, wiedział, jak spłodzić

dziecko. Ale wiedział też, że trzeba wziąć pod uwagę wiele

innychkwestii.Takichnaprzykładczas.

Miał dość wypełniony terminarz na najbliższe pół roku. Nie,

niespodziewałsię,żebędąpotrzebowalipółrokunaspłodzenie
dziecka,obojebylimłodziizdrowi,alemusiałwziąćpoduwagę

biologicznyzegarHanny.

Musibyćprzyniej,ilekroćbędziegopotrzebowała,alemusi

teżzorganizowaćswojeżycie.

–Więc–odezwałsięwkońcu–coterazzrobimy?
Wzruszyła ramionami trochę nieśmiało. Przy okazji koszulka

zsunęła jej się z ramienia, odsłaniając obojczyk i fragment
piersi.Tak,próczpięknychoczuHannamiałateżpiękneciało.
Nawetjeślisporąjegoczęśćzakrywałyterazowce.

– Cóż, powiedział pan, że musimy uprawiać seks – odparła

cicho.–Więcchybamusimytozrobić.

background image

Yeagerwciążdumałnadjejkremowąpiersią,kiedyjejsłowa

doniegodotarły.

Namomentspanikował.

–Chwileczkę,co?Toznaczyteraz?

Czemu panikuje? Powinien stanąć na wysokości zadania.

Wstać i rozpiąć spodnie. Ale widział, że ona też nie czuje się

swobodnie. Zaczerwieniła się. Odniósł wrażenie, że w środku
płonie, a dawno już nie czuł nawet leciutkiego ciepła. Nigdy

dotąd nie widział rumieńców na twarzy kobiety. Poza tym
dawniejuznałbytoraczejzaodpychające,tymczasemHanna

Wręczprzeciwnie

– Nie, nie teraz – powiedziała. – Nie jestem Nie będę

westchnęła.–Mójorganizmdziaławedługpewnegokalendarza
–dokończyła.

– Tak, tyle wiem – zapewnił. – Ale muszę wiedzieć, czy mam

zabukować dodatkowy bilet do Argentyny na przyszły tydzień,

czybędziemynowiepaniwcześniej?

No wie pani? Mówił o seksie: No wie pani? Czy on ma

dwanaście lat? Do diabła, nawet w wieku dwunastu lat nie
mówiłoseksie:Nowiepani.

Hannaznówsięzaczerwieniła.Yeagerpoczułjeszczewiększe

gorąco.Cosięznimdzieje?

– To nie będzie wcześniej jak w przyszłym tygodniu –

poinformowała go. – Wyznaczyłam swój cykl na kolejne trzy
miesiące najlepiej jak potrafię, i choć nie dzieje się to u mnie

bardzo regularnie, mogę powiedzieć, że środek przyszłego
tygodnia będzie najlepszy. Ale nie mogę lecieć do Argentyny –
dodała.–Niemampaszportu.

Nie ma paszportu? Kto nie ma paszportu? Och, racja.

Krawcowa z Sunnyside w Nowym Jorku, która pracuje na dwa

background image

etaty,żebyzwiązaćkonieczkońcem.

– Okej – odrzekł. – Jeden z moich agentów może pojechać

zamiast mnie do Argentyny, a ja zostanę w Stanach. Ale pani

musijaknajszybciejwyrobićsobiepaszportnawypadek,gdyby

za

pierwszym

razem

nam

nie

wyszło.

Najlepszym

uhonorowaniempamięciTommy’egobyłobyspłodzeniedziecka

podczaspełnejprzygódwyprawy.

–Tobyłbypięknygest–odparła–alemusipanznaleźćjakąś

atrakcjęwNowymJorku.Niemogęwziąćurlopu.

– Musimy gdzieś pojechać. Tu nie przeżyjemy wyjątkowej

przygody.

– Stracił pan rozum? Nowy Jork to jedna wielka przygoda.

Jechał pan ostatnio metrem? Szedł pan Garment District po
zmierzchu? Jadł pan chili w Taco Taberna? Po zjedzeniu tego
niktniewychodzizżyciem.

– Coś wymyślę. Ale w przyszłym tygodniu musi pani wziąć

dzieńwolny.WyjedziemyzNowegoJorku.Jestjakiśszczególny
dzień–Niepowieznów:Nowiepani.–Szczególnydzieńdla
nas

–Środa–odparłaszybko.

–Świetnie.Czylimamtrochęczasu,żebywymyślić,dokądsię

wybierzemy.

– Nie mogę wziąć ani dnia urlopu – powtórzyła. – Z mojej

pensjiprawienicniemogęzaoszczędzić.Zresztąniemamdość
pieniędzynawyjazd.Jeszczeniejestemdziedziczkąmiliardera.

Muszęzarabiać.Niemogęstracićpracy,bogdybynamsięnie
udało

–Udasię–stwierdziłzdecydowanie.
–Proszęwybaczyć,jeśliniemamażtylewiary.

Porazpierwszytegowieczoruwyglądałanatrochęprzybitą.

background image

Chciałjejpowiedzieć,żeniemusisięonicmartwić.

–Chętnieporozmawiamzpaniszefami.Powiemim,żejestmi

pani potrzebna na dwa dni, żeby wykonać jakąś pracę poza

NowymJorkiem,iżeimsiętoopłaci.

Pokręciłagłową,zanimskończyłzdanie.
–Doceniamto,alesamaznimiporozmawiam.Możepozwolą

mi w następny weekend odrobić to, czego nie zrobię
wtygodniu.

–Niepowinnapani
–Dotejporysamasobieradziłam.Terazteżsobieporadzę.

Pamiętał,jakmupowiedziała,żewychowałasięwrodzinach

zastępczych w Nowym Jorku. Nie wchodziła w szczegóły. Ale

każdy, kto ma podobne doświadczenia i wychodzi z tego tak
szczęśliwy i przystosowany do życia jak Hanna, zdecydowanie
jestwstaniesamsobieradzić.

A jednak Yeager chciał jej pomóc. Zdumiało go, jak bardzo

rozczarowałsięjejodmową.

Odsunął od siebie te myśli. Coś mu mówiło, że niedługo do

nichwróci.

– Czyli mam zaplanować wyjazd dla nas dwojga na jak

długo?

Spojrzała gdzieś ponad jego ramieniem i przygryzła wargę

zamyślona. Podziałało to na niego podobnie jak wcześniej,
anawetsilniej.

– Według mnie okres największej płodności trwa trzy dni,

a najlepiej by było, gdyby pan zaczekał dwadzieścia cztery
godziny między kolejnymi próbami, żeby uzupełnić swój
zapas.

Jakbywjegoprzypadkubyłotokonieczne.

– Okej, więc potrzebujemy trzech nocy. – Z jakiegoś powodu

background image

ucieszyłsię,żespędzizHannątyleczasu.–Możemywyjechać

wewtorekwcześnieranoiwrócićwpiątek.Zobaczę,coudami
sięzałatwić.

–Ale

– Kauai to oczywisty wybór na taką przygodę – zdecydował

natychmiast.–GdybyniedwunastogodzinnylotnaHawaje.

–AleYeager
– Może Wielki Kanion albo Yosemite. W Maine jest parę

ciekawych miejsc, byłoby bliżej. Do diabła, nawet pewne
okoliceAdirondacksbysięnadawały.

–AleYeager
– Proszę się nie martwić. Wszystkim się zajmę. W końcu tak

zarabiamnażycie.

– Nie martwię się tym, jak to zorganizować – oznajmiła. –

Martwięsiękosztami.

–Tymteżproszęsięniemartwić.Pokryjękoszty.

Natesłowawpadławzłość.
–Toteżmojedziecko!
Co ją tak zdenerwowało? Yeager miał tyle pieniędzy, że nie

wiedział, co z nimi zrobić. Było go na to stać, i to on nalegał,

żebypoczęciedzieckabyłoswegorodzajuprzygodą.

Mimotoustąpił.
–Dobrze.Oddamipanipieniądze,jakdostaniepanispadek.
–Ajeśliniedostanę?
–Dostaniepani.–Niemiałcodotegowątpliwości.

Hannazastanowiłasięprzezmoment,apotemskinęłagłową.
– Proszę spisać wszystkie wydatki – powiedziała. – Koszty

podróży, posiłki. A kiedy zajdę w ciążę, wystawi mi pan
rachunek na połowę tych kosztów. Zamierzam zapłacić swoją

połowę.

background image

No jasne. Bo nawet z tymi niezwykłymi oczami i zmysłowym

przygryzaniem wargi oraz pięknym ciałem w głębi duszy
pozostałapraktycznąpragmatycznąHanną.

– Zgoda – odparł. A potem, zanim wyskoczyła z kolejnymi

obiekcjami, oznajmił: – Przyjadę po panią we wtorek rano
i przywiozę w piątek po południu. Proszę wziąć ubrania na

ciepłą i na zimną pogodę. Buty trekkingowe. I krem z filtrem.
Resztąsamsięzajmę.

Sam nie mógł tylko sprowadzić na świat dziecka. Do tego

potrzebowałHanny.Dziwne.

Od dawna nikogo nie potrzebował. Od śmierci rodziców

nauczył się polegać na sobie i spodziewał się, że tak będzie

przez resztę jego życia. Konieczność polegania na innych
budziławnimgłębokąniechęć.AleHanna

Wjejprzypadkunieczułniechęci.Wręczprzeciwnie,wydało

musiętowłaściwe,anawetnaturalne.

Pewnie odezwał się w nim jakiś pierwotny instynkt.

Przyrodzona męska potrzeba zapewnienia ciągłości gatunku.
Bocóżtomogłobyćinnego?

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

KiedyYeagerpowiedział,byspakowałaubraniaodpowiednie

do pieszej wędrówki i do wspinaczki, myślała, że będą
wędrować i wspinać się. Czemu zatem siedzi w pontonie

z czterema miejscami, w kamizelce ratunkowej, i patrzyła na
rzekę w Karolinie Północnej, całe kilometry górskiej rzeki

obystrymnurcie?

Spojrzała na Yeagera, który wciąż stał na brzegu,

sprawdzając dokładnie cokolwiek musiał sprawdzić, zanim
wyrusząnatęsamozagładę.Coprawdaniesprawiałwrażenia,

bysiętymprzejmował.

Gdyby nie nieuchronna katastrofa, Hanna mogłaby być

absolutniespokojna,ponieważKarolinaPółnocnatonajbardziej
zielone i najbardziej błękitne, najpiękniejsze i najspokojniejsze

miejsce,jakiekiedykolwiekwidziała.

Przygoda Hanny z otwartą przestrzenią kończyła się na

Central Parku, którego nie miała nawet czasu odwiedzać tak
często, jakby chciała. Park, choć piękny, często był zatłoczony,
apozatymotaczałygowieżowceikorkisamochodowe,zaśna

niebie nad parkiem mijały się samoloty. Tak więc po raz
pierwszymiałakontaktzprawdziwąnaturą.

Ibyłotofantastyczne.
Na obu brzegach rosły wiecznie zielone rośliny, drzewa

wysokości trzydziestu metrów pięły się w górę aż do nieba,

którebyłotakczysteijasnejakszlachetnykamień.

No i to powietrze. Ciepłe i ospałe, ledwie z cieniem wilgoci,

background image

przesycone zapachem sosen oraz ziemi i czegoś, co odrobinę

przypominałozapachryb,leczniebyłoniemiłe.

Choć w tym miejscu nurtu nie można było jeszcze nazwać

bystrym, woda wirowała i bulgotała, mijając ją w pośpiechu,

szarpiącpontonemiwspółzawodniczączwiatrem.

Trudnobyłouwierzyć,żeniespełnasześćgodzintemuYeager

zabrałjązQueenslśniącymczarnymsamochodemzszoferem.
Pojechali na małe lotnisko w New Jersey, gdzie wsiedli na

pokład prywatnego samolotu – ponieważ, rzecz jasna, firma
Ends of the Earth posiadała własny samolot – a potem odbyli

dwugodzinny lot do Asheville w Karolinie Północnej. To był
pierwszylotHannyijejpierwszywyjazdpozagraniceNowego

Jorku.

W Asheville zjedli śniadanie i choć w porównaniu z Nowym

Jorkiem miasto było małe, miało miejski i kosmopolityczny
charakter, więc Hanna nie czuła jeszcze takiej różnicy. Cóż,

możepozaotaczającymijepięknymizielonymiszczytami.Kiedy
jednak wyruszyli z miasta land roverem, który tam na nich
czekał,wszystko,aletowszystkosięzmieniło.

Tylezieleni.Tylenieba.Takmałosamochodów.Takniewielu

ludzi.Imbardziejoddalalisięodmiasta,tymbardziejbylisami,
nawet na autostradzie. Kiedy zjechali z międzystanowej,
zdawało się, że na Ziemi jest tylko ich dwoje. Hanna
instynktownie opuściła szybę w oknie i wystawiła twarz na
wiatr, zamykając oczy, by poczuć ciepło słońca i wdychać

świeże powietrze, tak niepodobne do tego, którym oddychała
nacodzień.

Yeagerjechałprzedsiebie,awłaściwiedogóry,ażdotarlido

ustronnego nabrzeża rzeki Chattanooga, gdzie znaleźli ten

właśnie ponton, na którym teraz siedziała. Zdawało się, że

background image

zostałwyczarowanyprzezjakiegośmagikawrazzkamizelkami

ratunkowymi,minichłodziarkąiwiosłami,ponieważniebyłotu
widaćżywegoducha.

Tylko Hanna i Yeager, i pierwotne duchy ziemi. Była tego

pewna.

Znówspojrzałanarzekę,walczączlękieminerwami.Yeager

powiedziałjej,żetobędziełatwa,pozbawionaryzykawyprawa.
Obiecał,żenicjejniegrozi.Niebyłapewna,czymuuwierzyła.

Widziała przed sobą zakręt rzeki i nie wiedziała, co jest za
zakrętem. Pływanie pontonem po rzece o bystrym nurcie nie

było dla niej synonimem bezpieczeństwa. Yeager pewnie czuł
siębezpiecznie,kiedymiałwbutlidośćtlenunadziesięćminut

albogdyotaczałogomniejniżzwykleskorpionów.

–Jesttonapewnojestbezpieczne?–spytała.
Wzruszył ramionami. Na obcisły czarny T-shirt włożył burą

kamizelkę ratunkową. Poza tym miał na sobie krótkie spodnie

khaki,starebutyturystyczne,czapkęzlogoEndsoftheEarth
iokularyawiatorki.

W każdym calu zamożny miłośnik ekstremalnych przygód.

Niemal czuła emanujący od niego testosteron. Spuściła wzrok

naswojespodniezobciętyminogawkamiiT-shirt,którydostała
w prezencie za datek dla publicznego radia. Do tego miała
sneakersy i okulary w kocich oprawach. Niesforne włosy
ściągnęła w jeszcze bardziej niesforny koński ogon. Nie
wyglądała

jak

zamożny

miłośnik

przygód.

Zwłaszcza

w kamizelce ratunkowej, która była na nią dwa rozmiary za
duża.

– Oczywiście, że jest bezpiecznie – zapewnił ją. – Bystrza są

tutylkoklasydrugiej.Nadbrzegiemorganizująobozyszkolne.

Tak,racja,pomyślała.Możedladzikich.Wychowanychprzez

background image

wilki.Niewyobrażałasobie,byodpowiedzialnyrodzicpozwolił

dzieckuzbliżyćsiędotejrzeki.Możezbytpospieszniezgodziła
się, by wyjechali z Nowego Jorku. Wolałaby, by ich przygoda

polegałanazjedzeniusushizsamochodualboprzejściuQueens

Boulevard

na

czerwonym

świetle.

To

dopiero

było

niebezpieczne.

–Ale
– Wszystko w porządku, Hanno – przerwał jej Yeager,

zapinającpasekswojejkamizelki.

Potem posłał jej jeden z tych uśmiechów, po których zawsze

czułamiłeciepło.

– Będzie się pani dobrze bawić. Obiecuję. Naprawdę pani

myśli, że narażałbym na niebezpieczeństwo matkę mojego
dziecka?

Ciepło zamieniło się w gorąco. Matka dziecka Yeagera

Novaka. Tym właśnie będzie do końca swojego życia, jeśli

wszystkopójdziedobrze.Dziwnamyśl.

Ten plan połączy ich na zawsze. Zdała sobie z tego sprawę,

gdy zaakceptowała jego ostatni warunek, ale dopiero teraz
zaczynaławpełnirozumieć,cotoznaczy.Mężczyzna,którastał

obok niej i wyglądała jak jakiś bóg Ziemi, już na zawsze
pozostaniewjejżyciu.Czynapewnotegochciała?

Yeagerwskoczyłnaponton,którytaksięzakołysał,żeHanna

chwyciłasięnajbliższejliny.Jeślikiedykolwiekzastanawiałasię,
czylubiryzyko–aprawdęmówiąc,zawszeuważała,żenielubi

– teraz była tego pewna. Jeszcze nie wypłynęli, a ona już
szykowałasięnaspektakularnąśmierć.

Yeager pochylił się, sięgając po pas, którego dotąd nie

dostrzegła.Przeciągnąłgonadjejkolanamiiprzypiąłzdrugiej

strony, zabezpieczając Hannę. Powinna się ucieszyć, że są tu

background image

pasy bezpieczeństwa. Tymczasem znów wpadła w panikę, że

teraz z pewnością utonie, kiedy ten przeklęty ponton się
wywróci.

–Cozrobię,jeśli

– Ponton się nie wywróci – przerwał jej, czytając jej

w myślach. Po raz kolejny. – Jest tak zaprojektowany, że to

niemożliwe. Nie wspominając o tym, jeśli jeszcze o tym nie
mówiłem,żetaczęśćrzekijestbezpieczna.

Hanna,choćzawszebyłaoptymistką,tymrazemodparła:
–Niemarzeczyniemożliwych.

Znówsięuśmiechnął.
–Niemożliwejest,żebycokolwiekzłegostałosiępodczastej

wycieczki.

–Toczemumuszębyćprzypiętapasem?–spytała.–Jeślijest

takbezpiecznie,poconamkamizelkiratunkowe?

–Jestemmiłośnikiemprzygód,Hanno,nieidiotą.

Zanimmuodpowiedziała,rzuciłostatniąlinęipontonoddalił

sięodprzystani.Hannaotworzyłausta,bykrzyknąć–tomogła
być jej ostatnia szansa na oddech – ale potem zdała sobie
sprawę,żeporuszająsięzprędkościąjakichśośmiukilometrów

nagodzinę,amożemniej.

Pontonsunąłnaprzódpowoli,odczasudoczasulekkowcoś

uderzał, delikatnie się obracał, a potem znów płynął przed
siebie.

Yeager trzymał wiosło obiema rękami, odpychając się

najpierwzjednej,apotemzdrugiejstrony,sterowałnaśrodek
rzeki. Kiedy stopniowo nabierali prędkości, także wiatr się
wzmagał, aż uderzał włosami o twarz Hanny w sposób, który
był w zasadzie przyjemny. Odsuwała włosy z twarzy i ściskała

liny po bokach pontonu, bardziej odruchowo niż ze strachu.

background image

Naprawdę nie płynęli za szybko, a na dodatek mijali piękną

okolicę.

Przez długie chwile ślizgali się po powierzchni wody, ponton

lekko się unosił i delikatnie opadał. W końcu jednak nurt stał

się dość wartki, a ruchy pontonu bardziej nieregularne. Mimo
to Yeager radził sobie znakomicie, przenosząc wiosło z jednej

stronynadrugą,byutrzymaćpontonnawłaściwejdrodze.

Woda uderzała o boki pontonu, mocząc twarz i stopy Hanny.

Ona jednak zamiast czuć strach, znajdowała w tym
przyjemność. Każdy kolejny podskok pontonu powodował skok

adrenalinyiprzyspieszałjejtętno.Dochwili,gdywodazaczęła
kaskadą spływać do środka pontonu, mocząc jej nogi i ręce,

Hanna czuła nieznane jej dotąd podniecenie. Trzymała się
mocniej,czułaeuforię,niepanikę.

Potem nurt stał się jeszcze bardziej bystry, a ponton

podskakiwał na kamieniach i na mieliźnie. Teraz już oboje byli

chlapaniwodą,itozdwóchstron.

Hanna wciąż nie czuła lęku, tylko radość. Zwłaszcza kiedy

zobaczyła reakcję Yeagera. Nigdy dotąd nie widziała u niego
takiego uśmiechu. Taka czysta niezmącona radość była

zaraźliwa,więcHannadałasięjejporwaćijużpochwiligłośno
sięśmiała.

Płynęli tak kilometrami, rzeka była na przemian równie

gwałtowna jak wir wodny i gładka jak szkło. Podczas tych
spokojniejszych

momentów

Hanna

podziwiała

przyrodę

i zwierzęta. Po raz pierwszy zobaczyła jelenia! A nawet trzy
jelenie! Na samym brzegu. Pytała Yeagera, jaki ptak lata nam
ichgłowamiijakąwysokośćmożeosiągnąćsosna,iczywzimie
padatuśnieg.WczasiebardziejgwałtownejprzeprawyYeager

uczył ją posługiwać się wiosłem i śmiał się z nią, ilekroć

background image

obróciłapontontyłemnaprzód.

Kiedy po dwóch godzinach dotarli do końca podróży, Hanna

czuławsobiewięcejżycianiżkiedykolwiekdotąd.GdyYeager

kierowałpontondoprzystanipodobnejdotej,zktórejodbijali,

byłaszczerzerozczarowana,żetokoniec.

Akiedyzarzuciłlinęnadrewnianypalikispojrzałnanią,by

sprawdzićjejreakcję,zapytała:

–Możemytopowtórzyć?

Niemógłuwierzyć,żeHannanakońcutejpodróżytotasama

Hanna, która tak ostrożnie wsiadła do pontonu. Nigdy nie
widział jej tak uśmiechniętej, radosnej i pełnej podziwu dla

świata.Itakiejniepotrafiłtegonazwać.Pewnieniebyłodla
tego określenia, ponieważ dotyczyło to wyłącznie Hanny. Po
prostunigdyniewidziałjejtakswobodnejipełnejżycia.

Szczęśliwej. Wyglądała na szczęśliwą. Ilekroć ją widywał,

zawsze sprawiała wrażenie wystarczająco zadowolonej, ale
nigdy,ażdotejpory,niewyglądałanaszczęśliwą.

Potem wreszcie dotarło do niego jej pytanie i odsunął od

siebie wszelkie inne myśli. Albo przynajmniej starał się to
zrobić, bo w świeżo odnalezionym przez Hannę szczęściu było
coś,coniechciałogoopuścić.

–Niemożemy–odparł.–Wkażdymrazieniestąd.Najpierw

musimywrócićwgóręrzekinapiechotę.

Zasępiłasię,słysząctesłowa.
–Alemożemyznówpopłynąćjutro.Jeślipanichce.
– Chcę – odparła. I znów szerzej się uśmiechnęła, a Yeager

poczułwsobiejakąśjasność.

Wyciągnąłdoniejrękę.

– Chodźmy, Hanno – poprosił. – Przed lunchem możemy

background image

trochęsięrozejrzeć.

Hanna odpięła pas i podała mu rękę, a on pomógł jej wstać.

W tym momencie ponton trochę przysunął się do brzegu,

a Hanna wpadła na Yeagera. Instynktownie położył ręce na jej

biodrach, a ona położyła dłonie na jego piersi. Mocniej ścisnął
jej biodra i nie wiedząc, co dalej, pochylił głowę, by ją

pocałować.Całowałjąniespiesznie.Izprzyjemnością.

Hannie też chyba się podobało, ponieważ oddała mu

pocałunek, zaciskając palce na jego koszuli. Poczuł bicie jej
serca. Słyszał, że wstrzymała oddech, wciągnął jej zapach,

zkażdąsekundąbyłbardziejodurzony.

Posiadłbyjąnatychmiast,tuiteraz,zdzierajączniejubranie.

Już sobie wyobrażał ten erotyczny związek, ale Hanna
przerwała pocałunek, aczkolwiek z wyraźną niechęcią,
i odepchnęła się od niego tak daleko, jak było to możliwe na
pontonie.Twarzjejsięzaczerwieniła,oddychałanierówno.

Co dziwne, oddech Yeagera też był przyspieszony. To tylko

pocałunek. Całował dziesiątki kobiet. Pocałunki to tylko
preludium.Niemapowodu,bybrakowałomutchu.Byczułsię
jakwstanienieważkości.

–Mynopowinniśmyzaczekaćdowieczora–rzekłacicho

Hanna.–Żebytobyłojaknajbliżejśrody.

Racja. Kalendarz. Yeager to rozumiał. Jego życiem rządził

terminarz. Oczywiście, że zaczekają do wieczora, by zapewnić
sobie optymalny skutek. Nawet jeśli nie chciał czekać. Jego

ciałoniechceczekać,poprawiłsię.To,cosięwydarzyłomiędzy
nim a Hanną, było tylko reakcją chemiczną w odpowiedzi na
fizycznybodziec.

Możespokojniepoczekać.Totylkoseks.Niemasprawy.

Nawet jeśli zdawało się, że do wieczoru dzieli go cała

background image

wieczność.

–Powiedziałpanpowiedziałeśżetrochęsięturozejrzymy

–rzekłazwahaniem.

Yeagerskinąłgłową.

– Tak, a potem ruszymy piechotą w dół rzeki do miejsca,

gdzieprzenocujemy.

–Todaleko?
–Ponadpięćkilometrów.

–Będziemyszlipiechotąpięćkilometrów?
–Tobułkazmasłem–odparł.–Całkiemjakspacerwparku.

Pokręciłagłową.
–Nierazspacerowałamwparku.Tobyłspacerwparku.Pięć

kilometrównataknierównymterenieto

– Świetny sposób na apetyt – dokończył. Niech sama

zdecyduje,ojakimapetyciemyślał.

Najwyraźniej Hanna doskonale go zrozumiała, bo znów się

zaczerwieniła. Nigdy nie znał kobiety z taką skłonnością do
rumieńców. Powinno go to zniechęcić. Lubił kobiety równie
odważne i przebojowe jak on. Ale niewinność Hanny miała
wsobiecośpociągającego.

Zanimzaprotestowała,chwyciłjąmocniejwtaliiiposadziłją

na brzegu. Hanna prychnęła zaskoczona. Potem przeniósł na
brzeg chłodziarkę. Kiedy już sam bez wysiłku przeskoczył na
brzeg, wyciągnął rękę do Hanny. Tym razem był bardziej
ostrożny,kiedypomógłjejwstać.

Traktował ją z wielką ostrożnością. A ostrożność była

najmniej ważnym słowem w jego słowniku. Ale Hanna była
osobąostrożną,stądjegozachowanie.Nie,niezaczęłabyćmu
droga.Niebardziejniżdotądwkażdymrazie.

Przystań łączyła się z polaną, która znikała w lesie paręset

background image

metrów dalej. Yeager znał okolicę i wiedział, że była pełna

pospolitych skamielin i mniej pospolitych strzałek wodnych,
więc zdjęli buty, żeby wyschły na słońcu, i przez jakiś czas

rozglądalisiędokoła.

Kiedy wskazał Hannie ramienionogi i trylobity, była tak

uszczęśliwiona, jakby obsypał ją diamentami. Przypomniał

sobieznów,żemimotrudnychwarunków,wjakichsięchowała,
można powiedzieć, że żyła pod kloszem. Do pewnego stopnia.

Trudnopojąćtęsprzeczność.AleHannawydawałasięczasami
bardzonietypowa.

Kiedy zjedli lunch, ich ubrania i buty były już suche. Yeager

spakowałto,cozostałozichposiłkuzpowrotemdochłodziarki

iznówprzypiąłjąpasemnapontonie.PotemwróciłdoHanny.

–Niebierzemytegozsobą?–zapytała.
Pokręciłgłową.
–Ktośpóźniejpotoprzyjdzie.

–Tensamktoś,ktopodrzuciłtonapierwsząprzystań?
Skinąłgłową.
–EndsoftheEarthwspółpracujezbiuramipodróżynacałym

świecie. Znalazłem jedno z nich w Raleigh, wszystko dla nas

przygotowali. Załatwią też land rovera i dostarczą go na
kemping,nawypadekgdybyśmychcielizniegoskorzystać.

Patrzyłananiegoznamysłem.
– Wiesz, kiedy powiedziałeś, że przeżyjemy wyjątkową

przygodę, wyobraziłam sobie, że będziemy przedzierać się

z maczetą przez puszczę, unikając aligatorów, albo latać na
lotniwWielkimKanionie.Niemyślałamolodówkachzkrabami
isanpellegrinoanilandroverze.

Yeageruśmiechnąłsię.

– Cóż, zazwyczaj Ends of the Earth organizuje wyprawy

background image

z maczetami. Jeśli chodzi o latanie na lotni, to raczej nad

aktywnymwulkanem.

Hanna zaczęła się śmiać, aż zdała sobie sprawę, że mówił

poważnie.

– Postanowiłem wprowadzać cię do świata przygód

stopniowo. – Nie wspominając o tym, że starał się, aby było

romantycznie.

–Mówiłamtylko,żezapierwszymrazemniemogęwyjechać

zeStanów.

–Dobrze.Następnymrazempojedziemygdzieś,gdziewłaśnie

podczastsunamidokonujązamachustanu.

–Jeślibędzienastępnyraz.

Racja. Bo jeśli jej obliczenia były trafne i wszystko pójdzie

zgodniezplanem,skończysięnatejwyprawie.

Z jakiegoś powodu ta myśl go zmartwiła. Już zaplanował ich

następnyrazibyłobyszkoda,gdybysięokazało,żecałytydzień

jegopracyposzedłnamarne.

Hanna byłaby zachwycona kanioningiem w Maroku. Co mu

przypomniało

–Apropos,złożyłaśpapieryopaszport?

–Tak.
–Aczy?
– Tak, zapłaciłam dodatkowo za przyspieszenie sprawy –

przerwałamu.–Powinnamgomiećzadwatygodnie.

–Dobrze.

–Jeślibędziemipotrzebny.
Czemu tak się przyczepiła tego jeśli? Czy seks z nim to dla

niej taka przykra sprawa? Zdawało się, że pocałunek jej się
podobał.

Postanowiłzmienićtemat.

background image

–Gotowadodrogi?Tracimytuczas.

Dowieczorapozostałowielegodzin,amarsznakempingnie

potrwadługo.Nieszkodzi.

Choć Hanna chciała zaczekać z głównym wydarzeniem dnia

do zachodu słońca, to nie znaczy, że wcześniej nie mogą się
sobącieszyć.

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Kiedy dotarli na miejsce, gdzie mieli spędzić noc, zapadł

zmierzch, a górujące nad nimi drzewa zasłaniały ostatnie
promieniesłońca,więcbyłojeszczeciemniej.

Hanna była więcej niż gotowa zakończyć ten dzień. Spacer

w parku. Ha! Może w parku Yellowstone. Dotąd zakładała, że

różnica polega głównie na tym, że wędruje się zwykle po
górach, a spaceruje po płaskim terenie. Teraz wiedziała, że
wędrówka tym różni się od spaceru, że można ją porównać do
oblanianógbenzynąipodpalenia.

Kiedynareszciedotarlidocelu,jejnastrójsiępoprawił.Ato

dlatego, że gdy ścieżka doprowadziła ich na polanę otoczoną
przez wiecznie zielone drzewa sięgające purpurowego nieba,
ujrzała

coś,

co

jej

przypominało

kadr

ze

starego

hollywoodzkiegofilmu.

Naśrodkustałokrągłynamiot,otwarty,żebybyłowidaćłóżko

ze stertą poduszek. Był tam też miedziany żyrandol
z bezpiecznymi świeczkami ledowymi. Kilka świec stało na
stoliku przy łóżku. Po prawej stronie namiotu widniało

mosiężne palenisko i mała kanapa, także z licznymi
poduszkami. Po drugiej stronie stały stół i krzesła, a na stole
piękna porcelana i kryształy. W dużej przenośnej i pokrytej
miedzią chłodziarce stały butelki i inne pojemniki. A nad tym
wszystkim wisiały sznury maleńkich białych lampek, które

połyskiwałyjakgwiazdy.

Hannanigdyniewidziałapiękniejszegowidoku.

background image

– Nie mówiłeś, że będzie tak luksusowo – powiedziała

zradością.

–Luksusowo?–powtórzyłzpowątpiewaniem.

Kiedy się do niego odwróciła, przekonała się, że jego ten

widok nie oczarował. Prawdopodobnie z taką samą miną
patrzyłbynazapleczesklepurzeźnickiego.

– Tak, luksusowo – powtórzyła. – Widziałam coś takiego

w„ProjectRunway”.

– Co to za przygoda z miękkimi poduszkami i kieliszkami do

wina? To znaczy, nie oczekiwałem, że będziemy zabijać

zwierzynę, a potem sami przygotowywać ją do spożycia czy
spaćpodgołymniebem,aleto?–Pokręciłgłową.–Wiedziałem,

że zatrudnienie firmy o nazwie Demoniczny Kemping to zły
pomysł. – Niestety była to jedyna firma, która zgodziła się
spełnićjegoprośbęwtakkrótkimterminie.

–Jasięcieszę,żeichzatrudniłeś.Jestcudownie.

Yeager ruszył w stronę namiotu. Wciąż zdegustowany

mruknął:

–Pewniewychodekteżjestpokrytymiedzią.
– Widzisz? Nie przeżyłam dotąd dnia bez bieżącej wody czy

prądu. – Choć dwa z jej domów zastępczych miały podobne
warunki. Ale nie musiała psuć tak pięknej chwili. – Jest dość
prymitywnie.

Yeager podszedł do turystycznej lodówki, wyjął butelkę,

spojrzałnaetykietę,apotemsięuśmiechnął.

–Chybatenluksusmaswojeplusy.Niebędziemypićciepłego

ClosduMesnil.Tobyłobyprzykre.

Hannapodeszładoniego.
–Tenlódniewytrzymatrzydni–oznajmiła.

– Nie, ale wytrzyma lodówka i zamrażarka z panelem

background image

słonecznym,którepostawilizanamiotem.

– Czy toaleta też ma panele słoneczne? – spytała z nadzieją

wgłosie.

–Tak.Ikompostownik.

– To chyba wszystko, co chciałabym wiedzieć o miejscowej

kanalizacji. Chyba że – dodała z jeszcze większą nadzieją –

zamówiłeśteżpryszniczpanelemsłonecznym.

Zaśmiałsię.

–Nie,aleprysznicjest.
Zważywszy na pot, który z siebie wylała w ciągu ostatnich

godzin,Hannachciałatousłyszeć.

–Okej,możeszmipowiedziećcośnatematprysznica.

– Prawdę mówiąc, zrobię coś lepszego. Po prostu ci go

pokażę.

Hannawestchnęła.
–Cudownie.Muszęsięwykąpaćprzedkolacją.

–Wnamiociepowinnybyćręczniki–odrzekł.–Naszebagaże

teżpowinnyjużtubyć.Weźwszystko,czegopotrzebujesz.

Kiedyweszładonamiotu,ujrzałaichtorby,więcwyjęłaczystą

bieliznę, czerwony top i spodnie od piżamy w paski. Co

z pewnością w niczym nie przypominało tego, co nosiły
dziewczyny, które sypiały z Yeagerem. Ale były to najlepsze
rzeczy, jakie mogła sobie załatwić w tak krótkim terminie i za
małe pieniądze. Nie, nie była dziewczyną Yeagera, więc nie
musispełniaćjegostandardów.Mimototerazżałowała,żenie

wybuliłajednakkilkudolarównacoś,cobyłobychoćodrobinę
zmysłowe. Próbowała sobie przypomnieć, że nie przyjechali tu
narandkę.Żenieromansowali.Aletoitakjejnieuspokoiło.

Na składanym drewnianym krześle znalazła ręczniki, a pod

spodem kostkę mydła i butelkę szamponu, jedno i drugie

background image

przyjaznedlaśrodowiska.

Yeager czekał na nią między drzewami, w zapadającej

ciemności wyglądał jak istota nie z tego świata. Światło

księżyca srebrzyło jego czarne włosy, na twarz padał groźny

cień,ażciarkiprzeszłyHanniepoplecach.

Czy naprawdę zrobią to tej nocy? Zaczynała mieć

wątpliwości. Yeager jest tak niebezpieczny. Zwykle podobali
jejsięspokojniiłagodnimężczyźni.Tacy,którzywtorbienoszą

książkę mało znanego autora i których ubrania są uroczo
wygniecione. Którzy spędzają weekend, dłubiąc przy rowerze.

Bezpieczni przewidywalni. Nieskomplikowani. Jak na nich
spojrzypoparunocachzYeagerem?

Zwłaszczajeślionbędziepojawiałsięwjejżyciuodczasudo

czasu,kiedyichwspólnenocedobiegnąkońca?

Może jednak należało skorzystać z banku spermy. Gdyby

jeszczeterazzmieniłazdanieipoprosiłaYeagera,byodwiózłją

do Nowego Jorku, mogłaby zajść w ciążę w tym miesiącu.
Ojciec dziecka byłby anonimowy i nie uczestniczyłby w ich
życiu. Później, pewnego dnia, poznałaby bezpiecznego,
przewidywalnego i nieskomplikowanego mężczyznę, z którym

mogłaby mieć więcej dzieci. Spędziliby resztę swoich dni,
kierując się wskazówkami „Consumer Reports Magazine”,
wpozbawionymazbestuiołowiudomu,przyktórymrosłybynie
powodujące alergii rośliny, i chroniliby swoje dzieci od takich
zagrożeńjakpłatkiśniadaniowe,rasypsówważąceponadtrzy

kilogramyisportydrużynowe.

Tak, to byłoby fantastyczne życie. Nie mogła się doczekać,

kiedy zacznie tak żyć. Wtedy już nigdy nie spotka zagrożeń,
któreprzyspieszająbicieserca.

– Zapomniałaś o czymś? – spytał Yeager, bo wciąż stała

background image

wmiejscu.

Tak.Oinstynkciesamozachowawczym.Niezmieściłsięwjej

małymbagażu.

–Nie,jestemgotowa.

Przesadastulecia.
Zmusiła nogi, by ruszyły naprzód. Z bliska Yeager nie

wyglądał tak groźnie, za to o wiele bardziej kusząco. Więc
gdyby musiała, mogłaby się z nim przespać. W końcu nie

chciałazmarnowaćowulacji.

Yeagerpatrzyłnaniąbacznieprzezkilkasekund.Hannabyła

rozdarta, z jednej strony chciała znać jego myśli, z drugiej
miałanadzieję,żenigdyichniepozna.

Powiedziałtylko:
–Tędy.–Apotemruszyłścieżką.
Orety,kolejnawędrówka.
Drzewa rosły coraz gęściej, ale tym razem Hanna nie miała

nic przeciwko temu. Po zachodzie słońca zrobiło się chłodno,
lekki wiatr kołysał liśćmi na drzewach. Tu i ówdzie pojawiały
sięjeszczesłabebłyskiświatła,dopieropoparuchwilachzdała
sobie sprawę, że to świetliki. Nie widziała dotąd ani jednego,

niewspominającotakdużejliczbie,jakaichwłaśnieotoczyła.

Niemogłapowstrzymaćśmiechu.
–Cociętakrozbawiło?–Yeagerobejrzałsięprzezramię.
–Świetliki.Pierwszyrazjewidzę.
Przystanąłgwałtownieiodwróciłsiędoniej.

–Żartujesz.
Onateżsięzatrzymała,zresztązablokowałjejdrogę.
– Nie żartuję. Mówiłam ci, że nigdy nie wyjeżdżałam

zNowegoJorku.

–WNowymJorkuteżsąświetliki.

background image

–Aleniewmojejokolicy.

–NigdyniebyłaśpozagranicamimiastaNowyJork?–spytał

zniedowierzaniem.–Myślałem,żemówiłaśostanie.

Pokręciłagłową.

Jego twarz pozostawała w cieniu, więc Hanna nie miała

pojęcia,oczymmyślał.Wkońcuprzerwałciszę.

– Któraś z rodzin, u której mieszkałaś, nie mogła cię zabrać

choćnajedendzieńnaJonesBeach?

W odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami. Oczywiście, że

żadnazrodzinzastępczychniezabrałajejnaJonesBeach.Dla

większości

z

nich

była

tylko

środkiem

pozwalającym

powiększyć ich środki w banku. Ci nieliczni, którzy naprawdę

troszczyli się o dzieci będące pod ich opieką, wszystkie
otrzymywane od państwa pieniądze wydawali na jedzenie
i ubrania dla dzieci. Nie zostawało nic na takie luksusy jak
jednodniowawycieczka.

– Ale widziałaś ocean, tak? – zapytał. – Na pewno byłaś na

ConeyIslandczyRockawayBeach,kiedyjużbyłaśnastolatką?

Prawdę

mówiąc,

nie

wyznała.

Wolałyśmy

z przyjaciółkami Manhattan. Zresztą przy tych rzadkich

okazjach, kiedy miałam trochę dodatkowych pieniędzy,
wydawałamjezwyklenamateriały.

PrzezkolejnąchwilęYeagermilczał.
–Niewidziałaśoceanu?
– Nie, nie widziałam. A jeśli widziałam, zanim straciłam

matkę,totegoniepamiętam.

–Jaktomożliwe?
Po raz kolejny wzruszyła ramionami. Nawet już jako osoba

dorosła Hanna nie czuła chęci ani potrzeby zwiedzania. Nie

lubiłaopuszczaćswojejstrefykomfortu.Lubiławiedzieć,gdzie

background image

jest i jak się poruszać w swojej okolicy. Myśl o jednodniowej

wycieczcezamiastonigdydoniejnieprzemawiała.

A jednak znalazła się setki kilometrów od domu – i to na

dłużej niż jeden dzień – i wcale nie czuła się niespokojna. Nie

denerwowała się lotem ani faktem, że opuszcza Nowy Jork.
Przeciwnie, już przed wyjazdem była podekscytowana, a tego

dniaświetniesiębawiła.Dośćdobrze,byżałować,żewcześniej
tegoniespróbowała.

Ale to wszystko tylko dlatego, że był z nią Yeager. Znała go

wystarczającodobrze,byswojąobecnościązrekompensowałjej

obcość tego miejsca. Nie mogłaby robić tego stale, zwłaszcza
sama.

Gdy wróci do Nowego Jorku, będzie znów dawną sobą. Była

otymprzekonana.

Nagle jakiś nowy dźwięk dołączył do szelestu liści nad

głowami,przerywającjejmyśli.Choćbyłtojejpierwszyrazna

otwartej przestrzeni, rozpoznała ten dźwięk. Wodospad.
ObiecanyprzezYeageraprysznictowodospad.Zakładała,żena
ten dzień skończyli z przygodami – poza największą czekającą
ichwciążprzygodą–ajednaksięmyliła.

Wyszli spomiędzy drzew na brzeg rzeki, którą wcześniej

płynęli. W tym miejscu nie była tak szeroka i wartka. Była
wąskaipłynęłapowoli.Wodospadmiałjakieśdwaipółmetra,
wpadał do rzeki z cichym pluskiem, marszcząc powierzchnię
wody. Słońce już zaszło, nad ich głowami wisiał księżyc

błyszczący jak srebrny dolar, otoczony setkami migoczących
gwiazd.Hannanigdyniewidziałatakjasnegoksiężycaanitylu
gwiazdnaniebie.

Ostrożnie szła w stronę Yeagera, który przystanął na skraju

skały, ale patrzyła na niebo, więc omal go nie minęła i nie

background image

weszładorzeki.Zatrzymałją,kładącjejrękęnaramieniu.

–Powoli,Sacajaweo–rzekł.–Szlak,którychciałaśprzetrzeć,

mógłbyćtwoimostatnim,indiańskaprzewodniczko.

Zaśmiałasię,wciążpodnoszącwzroknaniebo.

–Niemogęsiępowstrzymać.Taktupięknie.
–Tozwyczajnylas,Hanno.

Spojrzałananiego.
–Dlamnieniejestzwyczajny.

Kiedy zdejmowała buty, pomyślała, że Yeager z pewnością

uważajązadziwaczkę.Jejświatwporównaniudojegoświata

był tak mały, jej doświadczenie życiowe praktycznie żadne. On
prowadził życie pełne ryzyka i niebezpieczeństw, od których

onachciałatrzymaćsięzdaleka.Niemoglisiębardziejróżnić
czymniejdosiebiepasować.Aletodobrze,prawda?Toznaczy,
że tego ich przedsięwzięcia nie zakłócą żadne emocjonalne
perturbacje.

Przez chwilę tylko na siebie patrzyli w ciszy. Co prawda

zakłócały ją świerszcze, wiatr i wodospad. No i bicie serca
Hanny,którewydawałosięjejnajgłośniejsze.

Yeagerchybanicztegoniezauważał.ZdjąłT-shirt.

–Chodź–powiedział.–Ktopierwszy,tenlepszy.
Ledwie słyszała, co mówił, zbyt skupiona na widoku

półnagiegoYeagera.Ichoćjużwielerazywcześniejwidziałago
bez koszuli, nigdy nie widziała go w świetle księżyca
i świetlików. Poza tym lada moment miał zdjąć spodnie, a nie

przypominała sobie, by wziął z sobą coś do przebrania, kiedy
już wyjdą z wody – czy choćby do pływania. Czyli lada chwila
zostanienagi.ApotemPotem

Wskoczyła do wody w ubraniu, odwracając się do niego

plecami, udając zainteresowanie wodospadem, który nagle

background image

przestałbyćinteresujący.Rzekabyładośćpłytka.KiedyHanna

stała,jejgłowaznajdowałasięponadpowierzchniąwody,aleto
niepowstrzymałojejnógprzeddrżeniem.

Słysząc plusk za plecami, wiedziała, że Yeager do niej

dołączył. Odwróciła się i zobaczyła na brzegu jego buty
i ubranie. Wiedziała już, że jest nagi, wiedziała to też

zuśmiechu,jakijejposłał,wynurzającsięwwodyipotrząsając
głową,byodrzucićdotyłumokrewłosy.

Izjegotonu,kiedysięodezwał:
–Większośćludzirozbierasięprzedkąpielą.

Zdusiłajęk.
–Pomyślałam,żedobrzebędzieprzepłukaćubrania.

–Uhm.
–Bardzosiędzisiajubrudziły.
Podpłynąłdoniejwystarczającoszybko,byspanikowała.Nie

miałaszansyodpłynąćdalej.

–Pozwól,żecipomogę–rzekł.
Poczuła jego ręce na swoim ciele i nim go powstrzymała,

ciągnąłjejT-shirtdogóry.Niespieszyłsię,przesuwałdłońmijej
pojejtaliiipożebrach,ażzatrzymałsiętużpodbiustonoszem,

palcemwskazującymikciukiemmuskałpiersi.Sercewaliłojej
jeszcze mocniej, poczuła gorąco w dole brzucha. Minę miał
taką, jakby to były żarty, stąd wiedziała, że jej emocje są mu
obce.

–Podnieśręce–powiedział.

Posłuchałago,aonściągnąłjejT-shirtprzezgłowę,poczym

rzuciłgonaskały,obokswoichubrań.

– Teraz spodnie – rzekł, sięgając do guzika przy pasku jej

krótkichspodni.

Rozpiąłjejguzikizamekbłyskawiczny,apotemwsunąłręce

background image

pod spodnie i położył je na jej biodrach. Przez chwilę tylko ją

trzymał. Hanna czuła ciepło jego dłoni, ciepło, które ją
rozpalało. Potem ściągnął jej spodnie, unosząc najpierw jedną,

potemdrugąnogęHanny.Spodnieteżwylądowałynabrzegu.

Choć została w bieliźnie, co miało jej zastąpić kostium do

pływania, czuła się, jakby była tak samo naga jak Yeager. Jego

spojrzenie, najpierw żartobliwe, potem coraz bardziej gorące,
wcalejejniepomagało.Kiedyzaśpochyliłgłowę

Szybko odwróciła się i z całych sił popłynęła w stronę

wodospadu.AleYeagerbyłszybszyinatychmiastjądogonił.

– Po tej kąpieli – odezwał się – wszystko, co masz na sobie,

będzieczystejakłza.Porasiętegopozbyć.

Niematojakprzejśćdosedna.
– Zawsze jesteś taki rzeczowy, kiedy chodzi o seks? –

zapytała.

– Nigdy nie jestem rzeczowy, kiedy chodzi o seks – zapewnił

ją. – Ale nigdy nie uprawiałem seksu według kalendarza. To
zawszebyłobardziejspontaniczne.Inigdynierobiłemtegopo
to,żebyspłodzićdziecko.Wyłączniedlaprzyjemności.

–Uważasz,żeseks,którymanaceluspłodzeniedziecka,nie

może być przyjemnością? – zapytała. – Chcesz tylko jak
najszybciej i jak najprościej załatwić sprawę? Czy jestem dla
ciebieażtaknieatrakcyjna?

W odpowiedzi przyciągnął ją i pocałunkiem zapewnił, że

uważa ją za bardzo atrakcyjną, i że nie zamierza robić tego

szybko, a wręcz przeciwnie. Zaplanował, że będą się świetnie
bawić.Kiedysięodniejodsunął,obojeztrudemłapalioddech.

–Nocóż,okej–wykrztusiła.
Nadal była w bieliźnie. Po prostu nie była gotowa jej zdjąć.

Nocbyłapiękna,znalazłasięwpięknymmiejscuzprzystojnym

background image

mężczyzną.Niechciałasięspieszyć.Położyłasięnawodziena

plecach i patrzyła na nocne niebo. Słyszała pełne rezygnacji
westchnienieYeagera,alepotemonteżpołożyłsięnawodzie.

–Hej,tamjestWielkiWóz–powiedziała,wskazującnagrupę

gwiazdpolewejstronieksiężyca.

Nie patrzyła na nagiego Yeagera unoszącego się na wodzie

tużbokniej.

–Widzę–odparł.–Ajakspojrzyszdalej

– Zobaczysz strumień Arktura – dokończyła. – Pamiętam to

zdziewiątejklasy.Czytoniedziwne?Niepamiętamchybanic

innego z tych zajęć. Nie wiem, czy w ogóle pamiętam coś
więcej z dziewiątej klasy. W średniej szkole często się

przeprowadzałam.Częściejniżwpodstawówce.

Yeager podpłynął do Hanny, więc znów się oddaliła.

NaprawdęniebyłajeszczegotowananagiegoYeagera.

Burknąłcośsfrustrowany,alepotemspytał:

–Gdziemieszkałaś,jakchodziłaśdodziewiątejklasy?
– Przez pierwsze trzy miesiące w Mott Haven – odparła. –

Potem przenieśli mnie do Vinegar Hill. Po letnich wakacjach
przezjakiśczasbyłamwBed-Stuy.

Yeagermilczałprzezchwilę.Potempowiedział:
–Mieszkałaśwdośćnieciekawejokolicy.
– Tak, cóż, ci z Upper East Side niechętnie przyjmują cudze

dziecipodopiekę.Bądźtumądry.

Znówmilczał.

– Nie było tak źle – podjęła. – Zdarzało mi się mieszkać

u naprawdę dobrych ludzi, wciąż mam przyjaciół z tamtego
okresu.Wwiadomościachsłyszysiętyleprzerażającychhistorii
o rodzinach zastępczych. Ale wiele z tych dzieciaków ma się

tamlepiej,niżmiałobysięwswoichprawdziwychrodzinach.

background image

–Zastanawiałaśsię,jakabyłatwojaprawdziwarodzina?

– Jasne. Czasami sobie wyobrażałam, że ktoś musiał się

pomylić i że moi rodzice gdzieś żyją. Że zamieniono mnie

z innym dzieckiem w szpitalu, zaraz po urodzeniu. Albo że

kobieta,którazmarłaiktórąuważanozamojąmatkę,wcalenie
była moją matką, a ta prawdziwa wciąż żyje i mnie szuka. –

Westchnęła.–Alewiedziałam,żetonieprawda.Wiedziałam,że
jestem tam, gdzie powinnam być. O ironio, teraz okazało się

inaczej.

– Wygląda na to, że mała Hanna równie twardo stąpała po

ziemicotadorosła.

Nie wiedziała, czy potraktować to jak komplement. Z jego

tonuwynikało,żeszanujeludzi,którzytwardochodząpoziemi.
Zdrugiejstronyonsamniespędziłzbytwieleczasuwjednym
miejscunaZiemi.

– A ty? – spytała, wciąż zapatrzona w niebo. – Gdzie

mieszkałeś,jakchodziłeśdodziewiątejklasy?

Zawahał się, co wydało jej się znaczące. Potem rzekł tak

cicho,żeledwiegosłyszała.

–WPeorii,wstanieIllinois.

Zaskoczył ją do tego stopnia, że zapomniała o jego nagości

izerknęłananiego.Naszczęście–albonie–wciemnościwoda
wydawałasięatramentowa,skrywającwiększączęśćjegociała.
Peoria w stanie Illinois była ostatnim miejscem, które Hanna
kojarzyłabyzYeagerem.

– Dorastałeś w mieście, które jest ikoną konserwatyzmu

środkowegozachodu?

–Owszem.
Zdałasobiesprawę,jakmałoznaYeagera.Odczasudoczasu

podczas ich pogawędek u Cathcarta i Quinna zdradzał jej

background image

pewne szczegóły ze swojego życiorysu. Ale właściwie nie

wiedziała,costworzyłoYeageraNovaka,podróżnikaimiłośnika
przygód ekstremalnych. Nagle z jakiegoś powodu bardzo

chciałasiętegodowiedzieć.

–Długotammieszkałeś?
–Doosiemnastegorokużycia.

–CocięsprowadziłodoNowegoJorku?
–StypendiumhokejoweClarksonUniversitywPotsdam.

–Graszwhokeja?
–Grałem.

–Czymzajmowalisiętwoirodzice?
Westchnął tak, że Hanna zrozumiała, iż naprawdę nie chce

otymmówić.Mimotoodpowiedział:

–Mamaprowadziłaksięgarnię,atatabyłksięgowym.
Syn kierowniczki księgarni i księgowego wyrósł na jednego

znajwiększychryzykantównaświecie?Jakdotegodoszło?

–Jakimcudem
Zanimdokończyła,Yeagerstanąłnanogiiruszyłkuniej.Ona

także stanęła. Pomyślała, że chciał podejść bliżej, by
kontynuować rozmowę, on tymczasem, gdy tylko znalazł się

dość blisko, objął ją w talii i przyciągnął do siebie, a potem
zacząłjącałować.

Jednocześnie rozpiął jej stanik i puścił go z prądem.

Zamierzała ratować swoją własność, ale Yeager położył dłonie
najejpiersiach,toteżwszystko,cochciałapowiedzieć,uwięzło

jej w gardle. Muskał kciukiem sutek, a ona szerzej otworzyła
usta, jedną rękę kładąc na plecach Yeagera, palce drugiej
wplatającwjegomokrewłosy.

Mruknąłcośpodnosem,apotemobsypywałpocałunkamijej

brodę,szyjęiramię.Ręką,którąchwilęwcześniejobejmowałją

background image

w talii, lekko zsunął jej bawełniane figi. Potem głaskał nagie

pośladki. Hanna krzyknęła, gdy wsunął rękę między jej nogi.
Czując pieszczotę jego palców, w jednej chwili zrobiła się

wilgotna.Pieściłjąniespiesznie,alejużpochwili,gdycałkiem

pozbyła się fig, rozsunęła szerzej nogi, w milczeniu prosząc
owięcej.Yeagernieprzyspieszył,zachowałniezmiennetempo.

Miaławrażenie,żestaniewpłomieniach.

– Proszę, Yeager – szepnęła. Było ją stać tylko na te dwa

słowa.

Chyba ją zrozumiał, gdyż był już blisko miejsca, gdzie go

najbardziejoczekiwała,choćwciążjeszczewokółniegokrążył.
Potem wsunął w nią palec, raz, drugi i trzeci, równocześnie

muskającjejłechtaczkę.Gdyjużzdawałosię,żedoprowadziją
do orgazmu, cofnął rękę. Chciała go błagać, by znów jej
dotknął,aleonchwyciłjązanadgarstekipoprowadziłjejdłoń
wstronęswojegoczłonka.

Hanna otworzyła oczy. Yeager patrzył na nią z napięciem

i pożądaniem. Objęła go i przesunęła rękę w górę, a potem
wdół.Tymrazemomalniezacisnąłpowiek,tymrazemtojemu
rwał się oddech. Kiedy kontynuowała pieszczotę, przykrył jej

ustaswoimiwargamiiznówwsunąłdłońmiędzyjejnogi.

Przezdługąchwilęcałowalisięipieścilicorazśmielej,coraz

namiętniej, aż oboje prawie dotarli na szczyt. Wtedy Yeager
chwycił Hannę w talii i uniósł, by objęła go nogami w pasie
iżebymógłwniąwejść.Zkażdympchnięciemdocierałgłębiej.

Trzymając ją za pośladki, lekko ją unosił i gwałtownie
opuszczał.

Z każdym jego ruchem zbliżała się do celu. Kiedy poczuła

znów jego palec między pośladkami, szczytowała. Yeager

wytrzymał chwilę dłużej. Pozostał w niej jeszcze długi czas

background image

potem,jakbychciałsięupewnić,żekażdacennakroplatrafiwe

właściwemiejsce.

Hanna położyła głowę na jego ramieniu i drżała, choć nie

zpowodufalującejwokółnichwody.

–Zimnoci?–szepnąłjejdoucha.
Jakimścudemzdołałaodpowiedzieć:

–Nie,jestdobrze.
Nie powiedziała, że jest lepiej niż dobrze, że nigdy w życiu

nieczułasiętakdobrze,gdyżwiedziała,żezcałąpewnościąto
wszystko sobie wyobraża. Po prostu nigdy nie miała takiego

kochankajakYeager.Jakaśjejczęśćnieposiadałasięzradości,
leczinnaspoważniała.Byćmożetakaprzygodanigdywięcejsię

niepowtórzy,niespotkadrugiegoYeageraNovaka.

Nie mogła zdecydować, czy to dobrze, czy może wręcz

przeciwnie.

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

Yeager pracował w swoim gabinecie we Flatiron Building.

Rozluźniłkrawatirozpiąłdwagórneguzikikoszuli,kiedyjego
asystentka Amira wysłała mu esemesa, siedząc przy swoim

biurku w recepcji Ends of the Earth. Robiła tak wyłącznie
wtedy,kiedychciałamucośdyskretniezakomunikować.

W tym wypadku chodziło o niejaką Hannę Robinson, która

chciała się z nim widzieć, chociaż nie była umówiona. Amira
pytała,czymajejpokazaćdrzwi,jakzwyklerobiłazkobietami,
którebezuprzedzeniazapragnęłyodwiedzićYeagerawbiurze,

czy też powiedzieć jej, by zaczekała, aż Yeager znajdzie wolną
chwilę,conastąpiniewcześniejjakzadwiegodziny,znadzieją,
iż rzeczona Hanna wyniesie się z własnej woli, odsiedziawszy
swojewpoczekalni?

Zamiast odpisywać Amirze, że żadna z jej propozycji nie

wchodzi w rachubę, Yeager ruszył do recepcji, ignorując
zdumionąminęasystentki,gdyjużsiętamzjawił.

Hannastaładoniegotyłem.Patrzyłanapowiększonezdjęcie

wulkanu Sinabung na Sumatrze, które zrobił przed pięcioma

laty.Pierwsząrzeczą,jakarzuciłamusięwoczy,byłoto,żejej
bluzka koszulowa ma ten sam odcień błękitu co niebo, a wzór
na spódnicy te same odcienie żółci co siarka. Drugą rzeczą,
którązauważył,byłoto,żeniewyglądanaciężarną.

Oczywiście,żeniewyglądałanaciężarną.Jeśliwogólezaszła

w ciążę, od ich ostatniego spotkania minęło ledwie jedenaście
dni,aodseksudwanaście.Ajednaknapewnojestwciąży.Bo

background image

po co w innym wypadku odwiedzałaby go w pracy? Gdyby ich

pierwsza próba okazała się nieskuteczna, wystarczyłoby, by
wysłała mu esemesa o treści: „Wybacz, do zobaczenia

wprzyszłymmiesiącu”.

–Cześć–powiedział.
Serce mu waliło w oczekiwaniu na dobre wiadomości dużo

mocniej,niżsięspodziewałwtychokolicznościach.

Hanna odwróciła się gwałtownie, ich oczy się spotkały.

I wtedy poczuł niemiły chłód. Bo patrząc na jej minę,
przysiągłby,żeniezaszławciążę.

–Chodźmydomojegogabinetu–powiedział,poczymzwrócił

siędoAmiry:–Niemamniedokońcaprzedpołudnia.Możeteż

popołudniu.

– Jasna sprawa, Yeager – odparła Amira. W jej głosie było

jeszczewiększezdumienieniżnatwarzy.

Hannaposłałajejlekki,choćewidentniewymuszonyuśmiech,

ipowiedziałacicho:

–Dziękuję.
Potem splotła ramiona na piersi i bez słowa ruszyła za

Yeagerem. Kiedy dotarli do gabinetu, Yeager zamknął drzwi

iwskazałjejjedenzeskórzanychfotelinaprzeciwkopotężnego
wiktoriańskiegobiurka.

Gabinet, jak reszta Ends of the Earth, był pełen antyków,

starychmapiartefaktów.Byłtocelowyzabiegmającynacelu
powrótdoczasu,kiedypodróżepoświeciepełnebyłyprzygód

i niebezpieczeństw, więc odważali się na nie tylko najbardziej
nieustraszeni odkrywcy. Yeager przysunął drugi fotel bliżej
Hannyiusiadłwnim.

–Nieudałosię,co?–spytał.–Niejesteśwciąży?

Hannapokręciłagłową.

background image

Choć od razu odgadł, z czym do niego przyszła, był

zaskoczony głębią swojego rozczarowania. Naprawdę wierzył,
że uda im się za pierwszym razem. Oboje byli zdrowi, a kiedy

kochali się w Karolinie Północnej, nie brakowało w tym pasji

ientuzjazmu,afiniszbyłbardzodługi.Wmiędzyczasieskakali
na bungee i zaliczyli zjazd tyrolski w górach. Na wspomnienie

minyHannyijejobiekcji,apotem,pofakcie,jejbezgranicznej
radości,wciążsięuśmiechał.

Ale jego rozczarowanie nie dotyczyło tylko nieskutecznego

wysiłku, kiedy był tak przekonany o sukcesie. Czuł szczery

smutek,żewHannienierośniemałyYeageralbomałaHanna.

Dopiero w tym momencie uprzytomnił sobie, jak bardzo

pragnąłtegodziecka.

–Niemasprawy–odrzekł.–Spróbujemyponownie.
Hanna kiwała głową, choć nie wyglądała na przekonaną.

Yeager, nie wiedząc, dlaczego to robi, położył dłoń na jej

policzku. Potem pochylił się i delikatnie ją pocałował. To był
niewinny pocałunek, który miał ją uspokoić. Ale gdy tylko
dotknął wargami jej ust, poczuł rosnące pożądanie. Wyłącznie
siłą woli nie posunął się dalej. Opuścił rękę, położył ją na jej

dłoniisplótłpalcezjejpalcami.

–Wszystkowporządku?Dobrzesięczujesz?
Odpowiedziałabardzocicho:
–Chybatak.
Widział,żechciałapowiedziećcoświęcej.

–Chceszotymporozmawiać?–spytałznów.
–Nie–odparła,poczymszybkododała:–Tak.–Westchnęła

sfrustrowana.–Niewiem.Czujęsiędziwnie.

Notojestichdwoje.

– Chodzi o to – Wzięła głęboki oddech, a potem spojrzała

background image

mu w oczy. Jej piękne srebrnoszare oczy wydawały się

przepełnione czymś, czego dotąd nie widział. Nie tylko
rozczarowaniem,aleteżniepewnością.

Nie znał takiej Hanny. Zawsze była pogodna i zadowolona.

Nawet w swoim małym mieszkanku, gdzie było tak mało
światła.

Byłajednązniewieluosób,któreciesząsiętym,cootrzymały

odżycia,nawetjeślibyłototakniewiele.Conieznaczy,żenie

miałaaspiracjiczycelów,aleniebyłazaślepionaprzezambicję,
która przesłaniałaby wszystko inne, tak jak jest w przypadku

większości ludzi dążących do osiągnięcia jakiegoś celu.
Cieszyłasiękażdymdniem.Przynajmniejdotejpory.

– Nie chodzi o pieniądze, rozumiesz? – powiedziała. – To

znaczy z początku tak było. Zawsze chciałam mieć dzieci, ale
miesiączkimamdośćnieregularnie,wieleotymniemyślałam.
Potem, kiedy dowiedziałam się o dziadku i tych wszystkich

pieniądzach – Omal się nie zaśmiała. – Cóż, pieniądze stały
sięważne.GdybymodziedziczyłamiliardyLindenówmogłabym
zrobić wszystko to, co chcę zrobić. Ale dziś rano, kiedy
odkryłam, że nie jestem w ciąży, moja pierwsza myśl nie

dotyczyłapieniędzy.Dotyczyładziecka.Tego,żegoniebędzie.
Ipoczułamsiętakjakoś

Zamrugała,dużałzawypłynęłazkącikajejoka.Yeagerwytarł

ją,nimspłynęłanapoliczek.Potemjąpocałował.Tobyłtrochę
dłuższy pocałunek, może dlatego, że Yeager potrzebował

pociechy

tak

samo

jak

Hanna,

co

było

najbardziej

zdumiewającąrzeczątegoranka.

–Wporządku–powtórzył.–Założęsię,żeżadnakobietanie

zachodzi w ciążę za pierwszym razem. – Uśmiechnął się. –

Kiedypomyśliszocałejtejlogistycezwiązanejzprokreacją,to

background image

cud,żewogólektóraśzachodziwciążę.

Chciałpoprawićatmosferę,atymczasemHannawyglądałana

przerażoną.

–Żartowałem–dodałszybko.–Zajdzieszwciążę,Hanno.Nie

martwsię.MamyokazjęwybraćsięnaMaltę.Znamtampewną
dziką plażę, z niesamowitymi jaskiniami do nurkowania.

Będziesz

zachwycona.

Obiecuję.

Parę

dni

w śródziemnomorskim klimacie, na słonecznej plaży, i to

wspaniałe jedzenie – Urwał, nie dodając, że spędzi noce
z młodym zdrowym samcem, bo to było oczywiste. – Która

kobietaniezaszłabywciążęwtakichokolicznościach?

Hanna znów się uśmiechnęła, tym razem z trochę większym

przekonaniem.

–Zabieraszmnienaplażę.
–Tak.
–Wreszciezobaczęocean.

–Zobaczysz.
–Oddawnatoplanujesz?
Yeager zaczął planować tę wyprawę w Karolinie Północnej,

gdy tylko Hanna wyznała, że nie widziała oceanu. Z jakiegoś

powoduterazniechciałtegoprzyznać.

–Miałemwgłowiekilkapomysłów,Maltajestjednymznich.
Nie skłamał. Nie wspomniał tylko, że Malta była na końcu

listy, bo plaże, zwłaszcza śródziemnomorskie, zwykle nie
oferująwieluprzygód,apozatym,kiedyjużsięwidziałojedną

plażę i ocean, to tak jakby widziało się wszystkie. Co nie
dotyczyłoHanny.WięcwybrałMaltę.

–Tobardzomiłoztwojejstrony.
To nie było miłe. Po prostu uznał, że to niesprawiedliwe, by

taka dobra osoba jak Hanna nigdy nie widziała oceanu. Poza

background image

tympodobnodietaśródziemnomorskajestwyjątkowozdrowa.

– Będziesz miała problem z wzięciem paru dni wolnego? –

spytał.

–CathcartipanQuinnzpewnościąniebędązachwyceni,że

znów proszę o urlop. Ale kiedy im przypomnę, że pracuję dla
nichoddziesięciulatidominionegomiesiącaniewzięłamani

dniawolnego,pewnieniechętniesięzgodzą.Niewiemtylko,ile
razybędęmogłagraćtąkartą.Noipożretoczęśćmojejpensji.

Yeagerjużmiałnakońcujęzyka,żechętnieporozmawiazjej

pracodawcami i pokryje straty. Ale potem sobie przypomniał,

jak stanowczo przeciwstawiła się temu poprzednim razem. Był
teżprzekonany,żewycieczkanaMaltęokażesięowocna.

Istniała spora szansa, że Hanna nie będzie musiała więcej

prosić o urlop. Będzie za to w stanie rzucić pracę i spełnić
swojemarzenia.

– Wszystko będzie dobrze, Hanno – powiedział po raz trzeci.

Ponieważ,jaksięmówi:Dotrzechrazysztuka,prawda?

Tyle że nie w płodzeniu dzieci. Tu dwójka jest szczęśliwą

liczbą. A więc następnym razem im się uda. Był o tym
przeświadczony.

Stała na balkonie zapierającego dech w piersi apartamentu

wluksusowymhoteluwValetcie,patrzącnocąnazatokęGrand
Harbour.Czekała,ażYeagerwyjdziespodprysznica.

Zaczynała rozumieć, czemu prowadził takie życie. Światła

metropolii lśniły na tle czarnego nieba, miasto połyskiwało
majestatyczniezłotemodbijającymsięwwodziezatoki.Księżyc

i gwiazdy także złocił blask nie z tego świata. Hanna miała
wrażenie,jakbyopuściłaZiemię.Niemogłabyznaleźćsiędalej

odswojegonowojorskiegożycia,gdybystałanakrańcuświata.

background image

DlaYeagerasamwidokzbalkonuniewystarczał,bynazwać

to przygodą. Dla niego przygodę stanowiły podwodne jaskinie,
gdzie poprzedniego dnia nurkowali. To było naprawdę

nadzwyczajne doświadczenie. Ale dla Hanny prawdziwą

przygodąbyłojużto,żeznalazłasięwmiejscutakinnymniżjej
dom.

Świat naprawdę ma do zaoferowania o wiele więcej niż

najbliższa okolica domu, stwierdziła. A przecież odwiedziła

dopiero dwa miejsca. Może, jeśli wszystko pójdzie zgodnie
zplanem,kiedyjejżyciesięustabilizuje,pomyśliozwiedzaniu

światazdzieckiemczyteżzdziećmi.

Tym razem spędzali czas bardziej leniwie niż w Karolinie

Północnej, nawet jeśli tętno jej przyspieszało na widok żywej,
choć małej ośmiornicy. Tego dnia leżeli w słońcu i spacerowali
ulicami Valetty, delektowali się też lokalną kuchnią. Jeżeli
szczęście jej dopisze, jutro powinna jajeczkować, albo

nazajutrz.Adziśwnocy

Tak.Dziśwnocybędą
Westchnęła. Miesiąc temu postrzegała seks z Yeagerem jako

zadaniedowykonania,któremajejpomócwuzyskaniuspadku.

Tonieznaczy,żemyśloseksiezYeagerembyłajejprzykra,ale
zpoczątkutomiałobyćwłaśnietylkoto:sekszYeagerem.Coś,
co doprowadzi ją do osiągnięcia celu. Po pierwszym seksie
jednakwszystkosięzmieniło.Nieznajdowałasłów,bywyjaśnić,
czymtapróbazajściawciążęróżnisięodpoprzedniej.

CośsięzmieniłowYeagerze.
Iwniejteżzaszłazmiana.
Gdy usłyszała otwierające się drzwi, odwróciła się i ujrzała

Yeagera, który wyszedł z łazienki w granatowych bokserkach,

wycierającwłosyręcznikiem.

background image

Wszedł do garderoby, a po chwili z niej wyszedł

w płowożółtych spodniach, zapinając czekoladową koszulę.
Obie te rzeczy były jej dziełem. Zrobiło jej się miło. Z jej rąk

wyszła co najmniej połowa jego garderoby, a przynajmniej

połowę poprawiała i naprawiała. Tak jak innym klientom
CathcartaiQuinna.

Widok Yeagera w uszytych przez nią ubraniach nigdy dotąd

nie robił na niej większego wrażenia niż widok innego

mężczyznywubraniu,którebyłojejdziełem.Jednakzjakiegoś
powodunaglejejsięspodobało,żeYeagerwłożyłrzeczy,które

dlaniegouszyła.

Nie spuszczała z niego z oczu, gdy podszedł do stołu, gdzie

od ich powrotu z miasta chłodziła się butelka szampana.
Zręczniejąotworzyłinapełniłdwakieliszki,potemznówwłożył
butelkędokubełkazlodem.

Hannapomyślała,żemogłabytaknaniegopatrzećbezkońca

iniemiałabydosyć.Poruszałsięzelegancjąipewnościąsiebie,
których nawet nie był świadomy. Pamiętała, jak w Karolinie
wyjawił jej, że wychował się w samym sercu środkowego
zachodu.

Nie pozwolił jej wrócić do tego tematu, choć próbowała.

Pragnęłasiędowiedzieć,cosprawiło,żechłopieczPeoriizostał
miłośnikiemekstremalnychprzygód.

Yeager ruszył w stronę balkonu, gdzie Hanna czekała na

niego w ciemności. Zdawało się, że nie od razu ją dojrzał,

wychodząc z jasno oświetlonego pokoju. Potem uśmiechnął się
iskinąłjejgłową.

–Nono–powiedział.–Wyglądaszolśniewająco.
Komplement sprawił jej przyjemność. Mieli zarezerwowany

stolik na późną kolację w znakomitej restauracji, gdzie

background image

serwowanoowocemorza.

Yeager mówił, że to jedna z jego najbardziej ulubionych

restauracji na świecie. Hanna długo musiała się zastanawiać,

co na siebie włoży, ponieważ nic z wyższej półki nie istniało

wjejgarderobie–aniwżyciu.

Na szczęście miała dwa dość duże kawałki materiału,

zktórychuszyłapowiewnąjasnożółtąsukienkębezpleców,ado
tego znalazła dość eleganckie sandały w swoim ulubionym

sklepiezużywanymirzeczami.

Włożyła też stanik bez ramiączek i figi, które Yeager

podarował

jej

pierwszego

dnia

w

Valetcie,

by

jej

zrekompensowaćstratębielizny,którazajegosprawąspłynęła

z prądem rzeki w Karolinie. Tak w każdym razie powiedział.
Jedwabna koronkowa bielizna w niczym nie przypominała jej
bawełnianych majtek. Na pewno nie była też sprzedawana
wopakowaniachpopięćsztuk.

–Dziękuję–powiedziałaciszejizmniejsząpewnościąsiebie,

niżzamierzała.–Tyteżświetniewyglądasz.

Uśmiechnąłsię.
–Dziękitobie.

Znów przeszedł ją miły dreszcz. Czemu jego opinia raptem

stała się tak ważna? Przecież wiedziała, że jest dobrą
krawcową.AjednakaprobataYeagerawieledlaniejznaczyła.

Podałjejkieliszek,apotemprzeniósłwzroknaświatła,które

chwilęwcześniejpodziwiała.

– To chyba jedno z najpiękniejszych miast, jakie znam –

oświadczył.

W jego głosie była tęsknota, której do tej pory nie słyszała.

Nie pomyślałaby, że Yeager Novak bywa melancholijny.

Uśmiechnęłasię.

background image

–Mówisz,jakbyistniałymiasta,którychnieodwiedziłeś.

Zaśmiałsię.
–Jednoczydwa.

Pokręciłagłową.

– Nie wyobrażam sobie, jak można prowadzić takie życie.

Zostajeszkiedyśdłużejwjakimśmiejscu?

– Staram się spędzać co najmniej tydzień w miesiącu

wNowymJorku.

–Tydzieńtoniejestdługo.
– Może dla ciebie. Mnie to wystarczy, żeby zaczęło mnie

nosić. Poza tym mogę prowadzić firmę z każdego miejsca na
świecie.CzasemmiesiącamimuszębyćpozaStanami.

–Musisz?–powtórzyła.–Czychcesz?
Wzruszyłramionami.
–Byćmożetojednoitosamo.
–Więcmieszkaszwhotelach?

– Czasami. Czasem w namiocie. Albo pod gołym niebem.

Zależy, gdzie jestem. Mam domy w miejscach, gdzie bywam
najczęściej.

–Toznaczygdzie?

Odwróciłsiędoniej.
–Niechcęmówićosobie.Porozmawiajmyotobie.
Stanowczopokręciłagłową.
– O nie, mowy nie ma. W Karolinie cały czas rozmawialiśmy

o mnie. Wiesz o mnie wszystko. Tym razem porozmawiamy

otobie.

Yeager wyraźnie się zjeżył. Hanna wcale się tym nie zraziła.

Kiedy ostatnio byli razem, ilekroć zadała jakieś pytanie
dotyczącejegoosoby,zmieniałtemat.

Naprawdę powiedziała mu o sobie wszystko, co było do

background image

powiedzenia.Otym,żewśredniejszkolewHarlemieomalnie

została na drugi rok w tej samej klasie przez wychowanie
fizyczne. O czterech szwach i zastrzyku przeciwtężcowym,

którydostaławwielusiedmiulat,kiedyprzecięłasobiekolano

naniezabudowanejdziałcenaLexingtonAvenue.Otym,żedo
dziś tęskni za marudnym jednookim pręgowanym kotem

o imieniu Big Clawsby, który mieszkał w jednym z domów
zastępczych.

Yeager wiedział już, że jej ulubiony kolor to fiolet, ulubione

danie to makaron z sosem alfredo, ulubiony film to „WALL-E”,

aulubionyzespółtoShins.Wiedział,żeHannajestspodznaku
Strzelca, że wierzy w duchy, a gdyby miała być jakimś

zwierzęciem, chciałaby być fenkiem. Jej wiedza na temat
Yeagera ograniczała się do tego, że był jedynym dzieckiem
spokojnejparyzPeoriiigrałwhokejawcollege’u.Tymrazem
sięniewywinie.

– Och, daj spokój – powiedziała. – Masz naprawdę takie

straszne tajemnice? Jak się wpisze twoje imię i nazwisko
wGoogle’u,wyskakujetylkodwatysiąceodpowiedzi.

Uniósłbrwi.

–Sprawdzałaśmniewsieci?
– Oczywiście. – Zrobiła to po jego pierwszej wizycie

u Cathcarta i Quinna. Ale tego nie musiał wiedzieć. –
Zostaniesz ojcem mojego dziecka. – Taką miała nadzieję. –
Wyskakujągłównietwojekontawmediachspołecznościowych,

informacje na temat Ends of the Earth, wzmianki w blogach
prowadzonych przez miłośników przygód ekstremalnych. Ale
nawet artykuł w magazynie „Outside” nie odkrywa niczego na
tematprawdziwegoYeageraNovaka.

Yeagerwypiłsporyłykszampana,unikającjejwzroku.Hanna

background image

milczała. Po kilku sekundach wrócił spojrzeniem do zatoki

ipowiedział:

– Artykuł w „Outside” mówi wszystko, co powinnaś o mnie

wiedzieć.

–Nienapisalitam,żepochodziszzPeorii.
–Dlatego,żePeorianiejestczęściąmojegożycia.

– Ale tam dorastałeś – zaoponowała. – To, gdzie i jak

dorastamy,toważnaczęśćnaszejtożsamości.

– Ważna część tego, kim byliśmy – sprzeciwił się. – Nie

cofniesz czasu. Nie można wrócić do rodzinnego domu, do

przeszłości.

–Wszyscywjakimśmomenciewracają.Wpewiensposób.To

nieuniknione. – Kiedy tego nie skomentował, spytała: – Twoi
bliscywciążmieszkająwPeorii?

Westchnąłzrezygnacją,którąjużnauczyłasięrozpoznawać.
–Nie.Zmarlijednorokpodrugim,kiedybyłemwcollege’u.

–Och.Takmiprzykro.
Było jej przykro z powodu jego straty, nie dlatego, że zadała

topytanie.Ludzie,którzyplanująmiećdziecko,powinnidzielić
siętakimiinformacjami.Tym,coichukształtowało.

–Przytrafiłemsięrodzicomwdośćpóźnymwieku–oznajmił.

–Mamamiałapięćdziesiątdwalata,kiedysięurodziłem.Ojciec
zbliżał się do sześćdziesiątki. Miał zawał, kiedy byłem na
pierwszym roku college’u. Mama zmarła na udar dziesięć
miesięcypóźniej.

Towyjaśniało,dlaczegoYeagertakdbałoformęfizyczną.Nie

tłumaczyłojednak,czemuwciążkrążyłzmiejscanamiejsce.

–Przykromi–powtórzyła.
Spuściłwzroknakieliszek.

–Todawneczasy.

background image

Może,aleobietestratymusiałysięboleśnieodbićnamłodym

studencie,któryprzebywałsetkikilometrówoddomu.

Hannazmieniłatematispytałaojegoszkołę.

–Więcmiałeśstypendiumsportowe.Musiałeśbyćdobry.

Skinąłgłową.
– Interesowały się mną dwie profesjonalne drużyny, zanim

skończyłemcollege.

–Czemunieposzedłeśtądrogą?

Znówwzruszyłramionami,jeszczebardziejniezdecydowanie.
– Hokej to było coś, co łączyło mnie z ojcem. Był moim

trenerem, kiedy zacząłem grać jako pięcioletni dzieciak. Raz
wmiesiącuzabierałmnienameczBlackhawków,zanimjeszcze

chodziłem do szkoły, chociaż do Chicago jechaliśmy trzy czy
cztery godziny w jedną stronę. Wyjeżdżaliśmy na weekend,
mama też nami jeździła i przy okazji zwiedzaliśmy. Navy Pier,
Shedd Aquarium, Field Museum. Ojciec nigdy nie opuścił

żadnegozmoichmeczy.Przychodziłnawetnatreningi.Pojego
śmierci już nie było tak samo. Hokej nie znaczył dla mnie tyle
codawniej.Niemiałemjużdotegoserca.Rozumiesz?

Nierozumiała.Nigdyznikimniebyłatakzwiązana.Azatem

milczała.

Yeager

chyba

nie

spodziewał

się

odpowiedzi,

gdyż

kontynuował:

– Wtedy zaczęliśmy z Tommym myśleć o wspólnym biznesie.

Tommy w związku z pracą jego mamy w dzieciństwie dużo

podróżował po świecie. Po śmierci moich rodziców wyjazd
gdziekolwiek wydawał mi się czymś fantastycznym. I tak się
zaczęło.

Hanna myślała, że odkrycie, co napędza Yeagera, zajmie jej

cały pobyt, a może i dłużej. Tymczasem w czasie krótszym niż

background image

tenpotrzebnydowypiciakieliszkaszampanazaczęłarozumieć,

dlaczego został podróżnikiem i czemu tak ryzykował. Był
bardzo związany z rodzicami. Wcześnie ich stracił i bardzo za

nimitęsknił.

Może ona i Yeager nie różnili się tak bardzo, jak jej się

z początku wydawało. Ale gdy ona radziła sobie ze stratą,

trzymając się jednego miejsca, gdzie stworzyła sobie dom, on
uciekał od wszystkiego, co mogłoby mu przypominać

przeszłość.

Uniósł kieliszek, wypił do dna, a potem znów spojrzał na

zatokę. Hanna przyglądała mu się w milczeniu, powoli sącząc
szampana. Po chwili Yeager na nią spojrzał. Uśmiechnął się

nawetlekko,poczymspytał:

–Cojeszczechceszomniewiedzieć?
Odpowiedziałamuuśmiechem.
–Ulubionykolor?–Wiedziała,żetoniebieski.

–Niebieski.
–Ulubionapotrawa?
– Wszystko, co pochodzi z oceanu i zostało uwędzone

igrillowane.

W końcu doszli też do ulubionego filmu, którym okazało się

„W samo południe”. Ulubionym zespołem był ten, którego
muzykę właśnie gdzieś puszczano, o ile go nie denerwowała.
O ironio był spod znaku Panny. Potrafił prowadzić samochód
z ręczną skrzynią biegów, a nawet wolał takie rozwiązanie.

Uważał, że duchy to bzdura, a ze wszystkich zwierząt na
świeciewybrałbywaranazKomodo,aniesamotnegowilka.

Kiedy Hanna skończyła go przepytywać, nalał im resztę

szampana. Nigdy nie była na takim rauszu. W Karolinie

Północnejwciążprzeżywaliróżneprzygody,wliczającwtoseks,

background image

iniemielichwiliwolnegoczasu.Ostatnimrazemkochalisięna

kocunaleśnejpolanie,podgwiazdami,otoczeniprzezświetliki.
Patrzyli wtedy na gwiazdy i od tego się zaczęło. Nagle Hanna

została naga, potem Yeager się rozebrał, a potem znów ona

była na czworakach, a on za nią Więc tak, cały ten czas był
wypełniony ryzykownymi przygodami. Zdawało się, że tym

razemnietowarzyszyimtakwielkiepożądanie.

Do chwili gdy spojrzała znów na Yeagera i zdała sobie

sprawę,żemyślidokładnieotymsamym.Onagości,otym,jak
klęczała

–Wieszco–odezwałsięcicho–możemyodwołaćrezerwację

stolika.

NatesłowaHannęzalałogorąco.
–Zdawałomisię,żetojednaztwoichulubionychrestauracji.
–Właśniepomyślałemoinnychmiejscach,którelubięjeszcze

bardziej.

–Jakimcudemzawszewiesz,oczymmyślę?–spytałaledwie

szeptem.

– Nie wiem – odparł. – Poza tym, kiedy myślisz o seksie.

Widać to w twoich oczach. Ciemnieją. U nikogo nie widziałem

bardziejwyrazistychoczu.Zwłaszczakiedyczegośchcesz.

–Albokogoś–wyrwałojejsię.
Yeagerwyjąłjejzdłonikieliszekipostawiłgonabalustradzie

balkonu.

Zdecydowanie

powinniśmy

odwołać

rezerwację

oświadczył.

– Okej – zgodziła się chętnie, chociaż była głodna. Kolacja

była ostatnią rzeczą, jaka chodziła jej po głowie. – Skoro
musimy

Yeager wziął ją za rękę i pociągnął ku sobie. Pochylił głowę

background image

i pocałował ją delikatnie. Długą chwilę muskał wargami jej

usta,awreszciepogłębiłpocałunek.

Pogłaskałjejnagieramięiprzesunąłrękęwdół.

Hanna zarzuciła mu ręce na szyję, wplatając palce w jego

wciąż wilgotne włosy. Przycisnął ją tak mocno, że już nie
wiedziała, gdzie kończy się jej ciało, a zaczyna jego. Przerwał

na moment pieszczotę, by zgasić jedyną zapaloną lampę,
a potem stali w bladym świetle księżyca i światłach miasta

wdole.

Całując ją nieprzerwanie, prowadził ją w stronę łóżka.

Sięgnął do wiązania na szyi Hanny w tym samym momencie,
gdy ona sięgnęła do guzika jego spodni. Kiedy rozpięła mu

spodnie,zająłsięsuknią,ażopadłanaziemięujejstóp.Hanna
już czuła jego erekcję przez jedwab bokserek. Nie mogła się
doczekać,kiedyznówpoczujegowsobie.

Gdy przesuwała palce w dół i w górę jego członka, Yeager

całowałjejpiersiprzezkoronkęstanika.Jegodłońwsunęłasię
zapasekfigHanny,apotemmiędzyjejnogi.Hannieudałosię
lekko rozsunąć uda, a wtedy on natychmiast wśliznął się
w ciepłe przyjazne miejsce. Bała się, że nie ustoi, mocniej

ścisnęłajegoramię,wolniejpieściłaczłonek.

Yeagerowi to nie przeszkadzało. Nie przerywając pieszczoty,

drugą ręką rozpiął jej biustonosz, który upadł na podłogę.
Zaczął całować jej piersi. Hanna była bliska orgazmu. Kiedy
sobietouświadomił,cofnąłrękęimokrymipalcamiująłwdłoń

jejpierś.

Uniósł głowę i przycisnął wargi do jej ust. Hanna czuła, jak

pulsuje w jej dłoni. Chciała poczuć w sobie to pulsowanie.
Puściłagopototylko,byrozpiąćmukoszulęizsunąćjązjego

ramion.Potem,klękającprzednim,zsunęławdółjegospodnie

background image

i bokserki. A gdy tak nad nią stał, nie mogła się powstrzymać.

Znówujęławdłońjegoczłonekiwzięłagodoust.

Yeager jęknął i wplótł palce w jej włosy. Nie spieszyła się,

chciała, by obydwoje mieli z tego satysfakcję, aż poczuła, że

Yeager dłużej nie wytrzyma. Wtedy wstała, przesuwając
palcami po jego udach i pośladkach, po atletycznej piersi.

Stanęłanaczubkachpalcówipocałowałagotaknamiętnie,jak
onjąchwilęwcześniej.

Nie tracił czasu, zsunął jej figi. Potem ją podniósł i po

kolejnym gorącym pocałunku rzucił na środek łóżka. Hanna

wylądowała na pośladkach ze śmiechem. Yeager rozsunął jej
nogiiwsunąłmiędzyniegłowę.

Teraz to ona pojękiwała, mruczała i wzdychała. Smakował ją

wargami i językiem. Potem zmienili pozycję, on usiadł na
brzegu materaca, a Hanna na jego kolanach, zwrócona do
niego twarzą. Ściskając jej biodra, wsunął się w nią głęboko.

Krzyknęła, tak była nim wypełniona. Unosił ją i opuszczał, aż
złapała rytm. Zdawało się, że ich ciała stały się jednością. Aż
wreszcieszczytowali.

Yeager natychmiast położył ją na plecy i oparł się na swoich

silnychramionach.Powiedziałcicho,żejeszczewniejzostanie,
aż będzie pewny, że tym razem zajdzie w ciążę – bo był
przekonany, że tym razem tak się stanie. Potem znów długo ją
całował.

Mogła jedynie położyć dłonie na jego plecach i oddać mu

pocałunekznadzieją,żeYeagermarację.

background image

ROZDZIAŁÓSMY

Kiedy po raz drugi zawitała do biura Yeagera, w Nowym

Jorku padało. Od momentu, gdy podjął się tego cokolwiek to
było–umowaniewydawałasięjużodpowiednimokreśleniem–

starał się możliwie najwięcej czasu spędzać w kraju. Żeby
Hanna, kiedy zechce przekazać mu dobre wiadomości, mogła

zrobićtoosobiście.

Jednak w momencie, gdy weszła do jego gabinetu – nakazał

Amirze, by niezwłocznie prosiła Hannę na górę, ilekroć ta się
pojawi – wiedział, że nie przynosi dobrych wieści. Jej ponura

mina nie pasowała do różowo-pomarańczowej sukienki.
Wyglądałateż,jakbyodwieludniniezmrużyłaoka.

W minionym miesiącu, kiedy mu oznajmiła, że nie zaszła

w ciążę, był zawiedziony. Teraz Teraz czuł coś więcej niż

rozczarowanie. Coś więcej niż smutek. Nie był pewien, czy
istniejesłowoopisującekłębiącesięwnimemocje.

Hanna wyglądała jednak dużo gorzej, niż on się czuł. Wstał

i okrążył biurko, wskazał jej ten sam fotel, co poprzednim
razem, i przyciągnął do niego drugi. Tak jak wtedy wziął ją za

rękęisplótłpalcezjejpalcami.

Akiedysięodezwał,starałsięmówićpogodnie,choćczułsię

paskudnie.

–Kolejnepudło,co?
Wmilczeniukiwnęłagłową.

–Okej,Hanno–powiedział.–Jestjeszczemnóstwoczasu.
Wodpowiedziwestchnęła,apotempowiedziałacicho:

background image

–Wiem.

Silącsięnawesołość,dodał:
–Jestteżbonus,spędzimyrazemwięcejczasu.

Dopierogdytopowiedział,zdałsobiesprawę,żetonaprawdę

bonus. Poprzednie dwie wycieczki z Hanną sprawiły mu
nieoczekiwanąprzyjemność.

Lubiłjejtowarzystwo.Wniosładojegopodróżycośświeżego

– radość z nowego doświadczenia. Zapomniał już, jak to jest

jechać gdzieś po raz pierwszy. Do diabła, nawet nie pamiętał,
kiedy ostatnio był gdzieś po raz pierwszy. Obserwując radość

Hanny na rzece Chattanooga i jej euforię w podwodnej jaskini
Gozoczułsię,jakbysamwidziałtowszystkoporazpierwszy.

Ipewniewjakimśsensietakbyło.Ponieważjegopodejściedo

przygód różniło się od jej podejścia. Dla niego wyjazd z domu
był ucieczką. Dla Hanny to było odkrycie. I chyba tym właśnie
powinnotobyćprzedewszystkim.

Odsunął od siebie tę myśl. Odsunął wszystkie myśli i skupił

sięnaHannie.Niekłamał,mówiąc,żemanajbardziejwyraziste
oczy, jakie widział w życiu. Kłamał, twierdząc, że czyta jej
w myślach wyłącznie wtedy, gdy chodzi o seks. Powiedział tak

na Malcie, bo pragnął się z nią kochać, ona też tego chciała,
atobyłoidealnepreludiumdoseksu,nawetjeżeliżadneznich
nie potrzebowało preludium. Jej oczy naprawdę były
przysłowiowym oknem do jej duszy. Ostatnio zawsze wiedział,
coHannamyśli,niezależnieodtego,oczymmyślała.

Teraz myślała, że nigdy nie zajdzie w ciążę. Yeager pozwolił

sobiemiećodmiennezdanie.

Próbowali dwa razy. Wielkie rzeczy. Znał ludzi, którzy przez

lata starali się o dziecko, a potem mieli dwoje albo i troje

zrzędu.Oczywiście,onizHannąniemieliwielulat,bydotego

background image

doprowadzić. Mimo wszystko mieli jeszcze czas. Jej zegar

zacząłtykaćwczerwcu.Toznaczy,żedostyczniapowinnazajść
w ciążę. Był dopiero październik. Włączając w to bieżący

miesiąc,zostałyimtrzymiesiąceprób.

Czy to szalone, że Yeager nagle miał nadzieję, iż będą

zmuszeniwykorzystaćwszystkietrzy?

Hanna nadal nie odpowiedziała na jego ostatni komentarz

dotyczącybonusu.Możetaknieuważała.Możeto,cooncoraz

rzadziej postrzegał jako umowę, dla niej wciąż pozostało
umową. Może nie sprawiało jej to tyle samo przyjemności co

jemu.Możetylkomuulegała

Akurat! Jakby to, co robili razem na Malcie, a wcześniej

w Karolinie Północnej, było tylko markowaniem seksu. Może
Hanna Robinson była ostrożna i powściągliwa, kiedy chodziło
o jej życie, ale kiedy chodziło o seks, była zaskakująco
odważna.

Naglecośwpadłomudogłowy.
– Gdybyś miała wybrać jedno miejsce na świecie, gdzie

chciałabyśpojechać,cobytobyło?

Spojrzałananiegopytająco.

–Comasznamyśli?
– To ja wymyśliłem nasze dotychczasowe wyprawy. Nadal

chcęuhonorowaćTommy’egoizostawićcośposobie,alemoże
sekret naszego sukcesu leży w tym, żebyśmy pojechali tam,
dokądtychciałabyśsięudać.Cotynato?

Choćzdawałosię,żetopytaniezbiłojąztropu,jednocześnie

jakbypoprawiłojejnastrój.

–Niewiem–odparła.–Nigdysięnadtymniezastanawiałam.

–Lekkosięuśmiechnęła.–JonesBeach?

Odpowiedziałjejuśmiechem.Mowyniema,żebypozwoliłjej

background image

wywinąć się jednodniową wycieczką, którą może odbyć

kiedykolwiek, skoro on może zabrać ją do każdego zakątka
świata.

– Pomyśl – zachęcał. – W dzieciństwie na pewno marzyłaś

ojakiejśpodróży.

– Raczej wyobrażałam sobie, że wreszcie będę mogła zostać

wjednymmiejscuiniebędęmusiałanigdziesięprzenosić.

Niekupowałtego.

–Niemanaświeciedzieciaka,któryniechciałbywybraćsię

gdzieśdalekoizrobićcoś,czegodotądnierobił.Zastanówsię

choćminutę.

No więc zastanawiała się przez minutę. Potem znów się

uśmiechnęła. Uśmiechem, który robił z Yeagerem coś takiego,
czegoniepotrafiłnazwać.

–Kiedymiałamsześćczysiedemlat–zaczęła–przeczytałam

książkę„Stellaluna”.Znaszją?

Pokręcił głową. W dzieciństwie nie przepadał za lekturą,

a jeśli już coś czytał, to zawsze było to o sporcie
isuperbohaterach.

Hannapodjęła:

– To opowieść o małej nietoperzycy, która ma na imię

Stellalunaiktórazostajerozdzielonazeswojąmamąizabrana
przez rodzinę ptaków. Musi żyć według ich reguł, które są
kompletnymprzeciwieństwemjejwłasnegoinstynktu.Całyten
czas matka szuka Stellaluny. W końcu ją znajduje i odtąd żyją

szczęśliwie. Teraz rozumiesz, czemu czytałam tę książkę
miliony razy i czemu tak się identyfikowałam z małą
nietoperzycą.

–Rozumiem–przyznałYeager.

– Przez jakiś czas – kontynuowała – czytałam mnóstwo

background image

o nietoperzach, które żywią się owocami. I uznałam, chociaż

w książce nie wspomina się miejsca, gdzie mieszka Stellaluna,
że mieszkała w lesie deszczowym na Madagaskarze.

Ipomyślałam,żeMadagaskartomusibyćsupermiejsce.

–WięcchceszpojechaćnaMadagaskar.
Hannaskinęłagłową.

–AlboMadagaskar,alboHogwarts.
Zaśmiał się. Wciąż był zawiedziony, że Hanna nie zaszła

w ciążę, ale perspektywa kolejnych starań poprawiła mu
humor. Powiedział sobie, że cieszy się z wyjazdu na

Madagaskar,boniebyłtamjakiśczas.Alebardziejcieszyłsię,
żeodwiedzigowtowarzystwieHanny.

– Jeśli chodzi o Hogwarts, nie pomogę ci – dodał. – Ale

możemy pojechać na Madagaskar. Wiesz, że można tam
wynająćdomnadrzewie?

NatesłowaHannarozpromieniłasię.Niewidziałjejtakiejod

tamtejnocywKaroliniePółnocnej,kiedyzobaczyłaświetliki.

–NaprawdębędziemyżylijakStellaluna?–spytała.
–Tak.
Jeśli spełnienie marzenia z dzieciństwa nie pomoże Hannie

zajśćwciążę,niewiedział,cowięcejmógłbyzrobić.

Potemcośjeszczeprzyszłomudogłowy.
–Niebędzieszmiałaproblemuzurlopem?
Westchnęła.
– Będę miała problem, ale jakoś to załatwię. Może w końcu

powiem Cathcartowi i Quinnowi o ostatniej woli dziadka,
chociaż nie chciałam nikomu o tym wspominać, dopóki nie
zajdęwciążę,skoromogęnigdy

– Zajdziesz w ciążę – przerwał jej Yeager. – Poproszę, żeby

Amiraodwołałaspotkanianadziśrano.Możemyzrobićplany.

background image

–Niemogę–odparła.–Zapółgodzinymuszębyćwpracy.

–Racja.Alemaszgodzinnąprzerwęnalunch,prawda?
Przytaknęłaskinieniemgłowy.

– Przyjadę do ciebie. Przyniosę coś na lunch i wezmę tablet.

Icośustalimy.

–Napewnoznajdziesznatowszystkoczas?

Czy ona zwariowała? Nie miałby czasu dla matki swojego

dziecka?

–Oczywiście,żemamczas.Dozobaczenia.
–Okej.

–DomeknadrzewienaMadagaskarze,Hanno.Tozadziała–

obiecałjej.–Zamiesiącotejporzebędzieszjużwciąży.

Ale domek na drzewie na Madagaskarze nie zadziałał. Nie

zadziałał też położony na odludziu zamek w Szkocji
w listopadzie, najbardziej podobny do Hogwarts z tego, co
udało im się znaleźć. W połowie grudnia Hanna była już
przekonana,żemusiistniećjakiśpowód,dlaktóregoniemoże

zajśćwciążę,więcobojeudalisiędolekarza.

Wynikibadańbyłyjednaktakiesamejakwlecie–obojebyli

zdrowiipłodni.Niepowinnimiećproblemów.

Lekarz Hanny powtarzał, że niektórym parom zajmuje to

miesiąceiżetojestcałkiemnormalne.Żeczasamiimbardziej
ludziesięstarają,tymgorzejtowychodzi.

– Proszę się zrelaksować – powiedział lekarz. – Wtedy to się

zdarzy.

Może i tak, pomyślała Hanna kilka wieczorów później

wswoimmieszkaniu,gdybywgręniewchodziłyinneczynniki.
Jeżeli nie odziedziczy fortuny Lindenów – swojej rodzinnej

fortuny–dokońcażyciabędziesięutrzymywałazpracy,która

background image

ledwie pozwala jej związać koniec z końcem, więc trudno jej

będziemyślećodziecku.

Nagrodapocieszeniawpostacipięćdziesięciutysięcydolarów

nie wystarczy na zbudowanie porządnej firmy i utrzymanie

w Nowym Jorku. Tak, może pewnego dnie spotka Tego
Jedynego, wyjdzie za mąż, założy rodzinę. Dwie pensje

prawdopodobnie pozwolą w końcu stworzyć z Joey & Kit
rentownybiznes.

Ale może też być tak, że nic z tego się nie wydarzy. W życiu

nie ma żadnych gwarancji. Chyba że ktoś posiada miliardy

dolarów.

Jednowiedziałateraznapewno–zfortunąLindenówczybez

niejchcezałożyćrodzinę.Zakażdymrazem,kiedywyniktestu
ciążowego był negatywny, Hannę ogarniał smutek, jakiego
dotąd nie znała. Znalezienie swojej drugiej połowy byłoby
korzystnenietylkozpowodówfinansowych.Aleznalezienietej

drugiej połowy może okazać się trudne, jeśli będzie spędzała
tyleczasuzYeagerem.

Ostatnie pięć miesięcy należały do najlepszych okresów jej

życia.Nietylkozpowodupodróżyiprzygód.

Z każdą spędzoną razem chwilą coraz więcej o nim myślała.

Nie była pewna, czy kiedy ich wspólny czas dobiegnie końca,
zdoła o nim zapomnieć. Niezależnie od tego, czy zajdzie z nim
wciążę,czynie.Zanimtowszystkosięzaczęło,postrzegałago
jakolekkomyślnegopodrywacza,zktórymmiłosięgawędziina

którego miło popatrzeć, ale który nie traktuje życia poważnie.
Terazwiedziała,żetonieprawda.

Wyjrzała przez swoje jedyne okno na tył budynku

naprzeciwko. Podczas ciepłych miesięcy podwórze i schody

przeciwpożarowe obu budynków były pełne życia. Pan Aizawa

background image

czuledbałoswojedrzewkabonsai,paniMedinaudzielałalekcji

flamenco, a z pieca Singhów na dachu płynęły cudowne
zapachy.

Na

balkonie

Blomqvistów

połyskiwały

bożonarodzeniowe lampki. Rodzina Gorkich zapalała pierwszą

świecę w menorze przy oknie, zaś Lila Windermere na
Saturnalia przystrajała schody przeciwpożarowe słońcami

iksiężycami.

Yeager Novak, myślała dalej Hanna, miał w sobie to coś, co

trafiało do tego czegoś, co ona miała w sobie – nie potrafiła
inaczej tego ująć. Był miły, inteligentny i zabawny. I przez

ostatniemiesiącestawiałjejpotrzebyprzedswoimi.

Zawsze uważała, że ciągłymi podróżami Yeager chce sobie

udowodnić, że może żyć wiecznie. Sam tak powiedział, kiedy
odrzucił propozycję zostania ojcem jej dziecka i później, kiedy
wyraziłnatozgodę.

Teraz rozumiała, nawet jeśli on tego nie rozumiał, że krążył

po świecie, by uciec od samotności, bo tak wcześnie stracił
swoichnajbliższych.Zastanawiałasięnawet,czyjegozgodana
podarowanie jej drugiej pary chromosomów nie wynika
z nieuświadomionego pragnienia odtworzenia rodziny, której

jużniemiał,aniezchęcipozostawieniaczegośposobie.

Był dobrym, ale skomplikowanym człowiekiem. Zwykle tacy

mężczyźnijejnieinteresowali.Ktowie,czywłaśnieniedlatego
sięwnimzakochała.

Dźwięk dzwonka przerwał jej myśli. Zanim dotarła do

domofonu,wiedziała,żetoYeager.

Nie miała pojęcia, co go do niej sprowadza tego zimowego

wieczoru. Mieli się spotkać dopiero w sobotę rano, według
czasu nowojorskiego, kiedy osobno dotrą na Fidżi, by przeżyć

ostatniąwspólnąprzygodę–tymrazemmielizamieszkaćobok

background image

wulkanunawyspieKoro.

Yeagerprzeczytałgdzieś,żeodprawianotamdawniejrytuały

związane z płodnością i zamierzał je odtworzyć, łącznie

zbiegiemnagoporozpalonychwęglachpowypiciusporejilości

kavyzeskorupykokosa.

Nazajutrz rano miał lecieć do Vancouveru, a potem nocnym

samolotempoleciećdoSuvyispotkaćsięzniąwciągugodziny
pojejprzylocie.

Parę miesięcy wcześniej Hanna byłaby podekscytowana tym

pomysłem. Tego wieczoru myśl o kolejnej krótkiej wyprawie –

najbardziej egzotycznej z dotychczasowych – po to, by tydzień
później wrócić do normalnego życia, ani trochę do niej nie

przemawiała. Normalne życie też ostatnio do niej nie
przemawiało. Co było chyba najbardziej niepokojące. Pięć
miesięcy temu jej życie wydawało jej się absolutnie
zadowalające. Potem pojawił się Gus Fiver i wszystko,

dosłowniewszystkosięzmieniło.

Nacisnęła przycisk domofonu i wyszła przed drzwi. Yeager

był w czarnym wełnianym płaszczu i w czarnym garniturze.
Rozpiął kołnierzyk koszuli i rozluźnił krawat. Hanna też była

wciążwstroju,wjakimchodziładopracy–czarnejołówkowej
spódnicy, czerwonym swetrze i czarno-czerwonych rajstopach
wkropki.

Kiedy znalazł się na ostatnim stopniu, cofnęła się, by zrobić

mu miejsce. Tymczasem Yeager porwał ją w ramiona i krótko

pocałowałwusta.

Zaskoczyłją.Zwłaszczażeniechciałjejwypuścić.
Spojrzałjejwoczyispytałcicho:
–Cześć.Jaksięmasz?

– Ja dobrze – wyjąkała, czując, że kręci jej się w głowie. –

background image

Aty?

Uśmiechnąłsię.
– Też dobrze. Pomyślałem, że może zrobimy coś razem dziś

wieczorem.

Uniosłabrwi.
–Czemu?

Zaśmiałsię.
–Aczemunie?

–Boniejestemtonietendzieńzostałyjeszczedwadni
Znówsięzaśmiał.

–Niemyślałem,żezrobimydzisiajdziecko.Byłemniedaleko,

na spotkaniu z potencjalnym kontrahentem, i pomyślałem, że

wpadnęizapytam,czyniezjeszzemnąkolacji.Moglibyśmyraz
jeszcze omówić plany dotyczące Fidżi. Na dole czeka
samochód.Możemypojechać,gdziechcesz.

To nie była jakaś nadzwyczajna prośba. Cóż, czekający na

dole samochód nie należał może do jej codzienności, zwykle
Hanna podróżowała po mieście autobusem lub metrem. Mimo
tonieodrazuodpowiedziała.

– Gdzie zechcę? – powtórzyła w końcu, bo miała coś

specjalnegonamyśli.

–Gdziezechcesz–obiecał.
–Okej.Wezmętylkopłaszcz.

Patrząc wstecz, stwierdził Yeager parę godzin później, może

nie powinien był mówić Hannie, że wybiorą się, dokąd tylko
zechce.PonieważwybrałaRosyjskąHerbaciarnię.Nie,niemiał

nic przeciw rosyjskim herbaciarniom, ale to nie jego bajka.
Tyle że Hanna zawsze chciała ją odwiedzić. Zresztą, prawdę

mówiąc,seriblinyokazałysięzaskakującosmaczne.

background image

Nie było jeszcze dziewiątej, kiedy wyszli z restauracji,

a Yeager nie miał ochoty kończyć tego wieczoru. Co prawda
nazajutrzwybierałsiędoVancouveru,alemiałbyćnalotnisku

dopiero o jedenastej. Już chciał spytać Hannę, na co ma chęć,

a jednak się zawahał. Mógł usłyszeć, że chce wejść na dach
EmpireStateBuilding.Albowybraćsięstatkiemnawycieczkę,

byobejrzećStatuęWolności.Albo–itobyłobychybanajgorsze
–pojeździćnałyżwachpodchoinkąwRockefellerCenter.

Mimowszystkozaryzykował.
–Nacomiałabyśterazochotę?

Odpowiedź, którą usłyszał, była o niebo gorsza od jego

wyobrażeń.

–PojeździćdorożkąwCentralParku?
Yeagerażsięwzdrygnął.Poważnie?Cotomiałobyć?Wieczór

poszkolnymbalu?

Potem przypomniał sobie, jak mu opowiadała, że nie poszła

nabal,ponieważniktjejniezaprosił,asamabałasięzaprosić
partnera. Niedawno przeniosła się do nowej szkoły, wszyscy
trzymali się od niej z daleka, kiedy się dowiedzieli, że mieszka
w rodzinie zastępczej, bo myśleli, że jest wariatką, a co

najmniejdziwaczką.

– Proszę – powiedziała jak uczennica ostatniej klasy, która

właśnie zmieniła szkołę i nie ma przyjaciół. – Będzie bardzo
miło. W Central Parku są świąteczne lampki i zapowiadali
opadyśniegu.

Stała przed nim w czerwonym płaszczu z różnobarwnymi

guzikamiiszalikuwpaski,którychybaniezliczonąliczbęrazy
owinęławokółszyi.

Ręcewmitenkachwyciągnęłaprzedsiebie,jakbysięmodliła,

bypowiedział:Tak.

background image

Westchnąłzrezygnacją.

–Okej.Czemunie?
Jej oczy zabłysły. Wtedy Yeager przestał się irytować, że

będziesięzachowywałjakturystawNowymJorku.Cieszyłsię,

żejestzHanną.Nieważne,gdzieicorobili.

Znaleźli wolną dorożkę na rogu Siódmej Alei i 59 Ulicy.

Dorożkarz oznajmił, że ma na imię Yuri, a jego koń to Arthur.
Hannabyłazachwycona,przyznałasięYeagerowi,żenigdynie

byłatakbliskokonia.

Kiedy Yuri to usłyszał, podał jej marchewkę, by nakarmiła

zwierzę, a sądząc z jej reakcji, można by pomyśleć, że
otrzymałaklejnotykoronne.

Potem wsiedli do białej dorożki z czerwonymi aksamitnymi

siedzeniami i przykrywszy nogi czerwono-czarnym pledem,
ruszyliprzedsiebie.

Central Park otworzył się przed nimi jak kartka świąteczna,

otoczyłichzimowymkrajobrazemzbajki,oświetlonylatarniami
i księżycem, a także białymi lampkami, którymi udekorowano
drzewa.

Przechodnie byli ubrani ciepło jak Eskimosi. Dzieci dzwoniły

dzwoneczkami, sprzedawcy kasztanów piekli je na otwartym
ogniu. Po dziesięciu minutach przejażdżki pojawiły się płatki
śniegu, tańcząc w powietrzu i osiadając na ziemi i drzewach,
nadając wszystkiemu nieziemski blask. Hanna wzięła Yeagera
podrękęipołożyłagłowęnajegoramieniu.Musiałprzyznać,że

sągorszesposobyspędzaniawieczoru.

Przez chwilę jechali w milczeniu, potem Hanna znacząco

westchnęła.

–Wiedziałam,żetakbędzie–powiedziała.

–Toznaczyjak?–spytałYeager.

background image

Zawahałasię,znówwestchnęła,poczymszepnęła:

–Magicznie.
Każdego innego wieczoru, z każdą inną osobą, Yeager

odparłby, że to idiotyczne. Nie ma nic takiego jak magia. To

Central Park, który oboje z pewnością odwiedzali dziesiątki
razy. Śnieg to tylko zmrożone krople wody. Wszystko, co ich

otacza,dasięracjonalniewytłumaczyć.

Tylkoczemutakbardzochciałjąpocałować?

–WdzieciństwiewierzyłeśwŚwiętegoMikołaja?–spytała.
–Nojasne.–WierzyłwŚwiętegoMikołajadłużejniżkoledzy

zklasy,przezcostałsięobiektemżartów.

Miał to gdzieś. Był przekonany, że mężczyzna z białą brodą

ubrany na czerwono każdego roku wpada do niego przez
komin, by zarzucić podłogę w salonie zabawkami, przy okazji
zostawiając po sobie okruchy ciasteczek i niedopitą szklankę
mleka.

Bo jak inaczej to wytłumaczyć? To była niewinność

dzieciństwa. Roztrzaskana w drobny mak pewnej nocy, kiedy
matka zadzwoniła do niego z wiadomością, że już nigdy nie
ujrzyswojegoojcażywego.

–Aty?–spytał,odsuwająctowspomnienie.
Niebyłprzygotowanynato,cousłyszał.
– Chyba nigdy nie miałam szansy w niego uwierzyć. Może

wierzyłam, kiedy jeszcze mieszkałam z mamą. Nie pamiętam,
żebym wyglądała przez okno, czekała na jego przybycie. Ktoś

w jednym z pierwszych domów zastępczych musiał mi
powiedzieć,żeŚwiętyMikołajnieistnieje.

Kiedy urodzi się ich dziecko, pomyślał Yeager, nikt tego nie

zrobi. Każde dziecko powinno wierzyć w magię tak długo, jak

długo chce w to wierzyć. Nawet jeśli Yeager już w to nie

background image

wierzył.

–DostawałaśprzynajmniejprezentynaBożeNarodzenie?
–Zazwyczajtak.

Zazwyczaj.Czylizdarzałysiętakieświąteczneporanki,kiedy

nie przeżywała zapierającej dech w piersi radości, otwierając
pudełka, by zobaczyć, jakie skarby ukrywają w środku. Ich

dzieckutosięnigdynieprzydarzy.

–Jakietradycjeświątecznemiałatwojarodzina?–zapytała.

Pewnie dlatego, że nigdy nie przebywała w jednym miejscu

wystarczającodługo,bystworzyćjakieśwłasnetradycje.

Kiedyś Yeager odmówiłby odpowiedzi na to pytanie, bo nie

lubiłmówićorodzicachiichwspólnymżyciu.Terazpostrzegał

tamten czas, jakby dotyczył kogoś całkiem innego. Choć
zdrugiejstronyprzyHannietamtożycieniewydawałosiętak
obce.

–Każdejwigilii–zaczął–mamapiekłakurczakazczosnkiem

i rozmarynem i podawała go ze słodkimi ziemniakami
ibrukselką.

Odjejśmiercitegoniejadł.
– Mieliśmy porcelanowy serwis świąteczny – kontynuował –

który po świętach pakowała do pudeł i przechowywała do
następnegoroku.

Nadal miał gdzieś ten serwis. Z jakiegoś powodu nie był

wstaniesięznimrozstać,kiedypozbywałsięrzeczyrodziców.
Możewtymrokuwyciągniegonaświęta.MożeoniHanna

Przecież nie będzie go w Nowym Jorku na Boże Narodzenie.

Dawnotemuzaplanowałwyprawęnanartyzprzyjaciółmi.

– W wigilię pozwalano mi otworzyć jeden prezent – podjął –

i zawsze godzinę go wybierałem. Rankiem w Boże Narodzenie

nie wolno mi było wstawać z łóżka przed ósmą, nawet jeśli

background image

obudziłemsięoszóstej.Sekundępoósmejjużbiegłemnadół.

Porazpierwszyodbardzodługiegoczasuuśmiechnąłsięna

towspomnienie.Zaskakujące,żebyłwstaniewspominaćtamte

chwile.Lampkinachoince,któresięzapalały,kiedysiębudził,

choć ojciec wyłączał je przed pójściem spać. Bułeczki
cynamonowe,którepiekłysięwpiekarniku,igorącączekoladę,

któragrzałasięnakuchni.Ipłytyzkolędami.

OpowiedziałHannietowszystko,anawetwięcej,ażśniegsię

rozpadałiYeagerpochyliłgłowę.

Hanna też pochyliła ku niemu głowę. Ich wargi ledwie się

musnęły.

Przez resztę przejażdżki gawędzili i czulili się. Kiedy Yuri

zatrzymał

Arthura,

Yeager

był

zaskoczony

swym

rozczarowaniem. Jakaś jego część chciała to powtórzyć. Inna
część – chyba jednak większa – pragnęła zostać sam na sam
zHanną.

Kiedy zajechali przed jej dom samochodem, czuł się

zaniepokojony. Dlaczego tak bardzo nie chce się z nią
pożegnać?ZaparędnispotkająsięnaFidżi.Zjakiegośpowodu
ten czas rozstania wydał mu się nieskończony. Tylko jak

wprosićsięnanoc,niewychodzącnadupka?

–Hanno,cotynato,gdybyśmy
– Czy jest szansa, żebyś zechciał – powiedziała

równocześnie.

Oboje zamilkli, spotykając się wzrokiem. Potem oboje się

uśmiechnęli.

–Toświetnypomysł–powiedziała.
–Bardzobymchciał–rzekłjednocześnie.
Yeager odesłał szofera z samochodem, dając mu hojny

napiwek.

background image

Trzymając się za ręce, weszli po schodach do mieszkania

Hanny.Gdytylkodrzwisięzamknęły,Yeagerjąpocałował.Ten
pocałunek nie przypominał tamtych, które poprzedzały seks

w innych miejscach. Nie był zbyt natarczywy. Był słodki

iniespieszny,prawieniewinny,jakbytobyłichpierwszyraz.

Później nawet nie pamiętał, jak odsunęli kanapę i rozłożyli

łóżko. Jak się nawzajem rozebrali i wskoczyli do tego łóżka.
Pamiętał tylko, że kochał się z Hanną tak jak nigdy dotąd.

Z czułością i uwagą, i czymś jeszcze, czego nie było między
nimi wcześniej. Czego nie potrafił chyba nazwać, choć było to

taknaturalnejakoddychanie.

AkiedyHannazasnęłaobokniego,Yeagerwyjrzałprzezokno

–jejjedyneoknonaświat–iobserwowałpadającyśnieg.

Zastanawiałsię,cozrobi,jeśliichostatniapróbanaFidżisię

nie powiedzie. Co gorsza, zastanawiał się, co zrobi, jeśli ich
dziecko przyjdzie na świat, a Hanna nigdy więcej nie będzie

miałapotrzebyspędzeniaznimznówtakiejnocy.

background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Wrzuciła do torby ostatnie przybory toaletowe, które

zabierała na Fidżi, kiedy zadzwonił jej telefon. Nie była
zdziwiona, widząc, że dzwoni Yeager, gdyż zawsze dzwonił

dosłownie chwilę przed jej wyjściem, by jej przypomnieć
ozabraniukremuzfiltrem,któryzawszemiałajużwwalizce.

Odebrałaiprzyłożyłatelefondoucha.
–Tak,zapakowałamkremzfiltremitak,tojesttrzydziestka–

przywitałago.

Przezchwilęmilczał.Potemzbytcichooznajmił:

–Mamzłewieści.
Poczuła ucisk w piersi. Nigdy w jego ustach czegoś takiego

niesłyszała.

–Nicciniejest?

–Nie–odparłszybko.–AleniejestemwVancouverze.
Miał być w Vancouverze minionego popołudnia. Zamierzał

sprawdzić pewną lokalizację w górach, a późnym wieczorem
polecieć do Suvy, żeby znaleźć się tam przed śniadaniem
wniedzielnyranekczasulokalnego.Wypadałobytodzieńprzed

owulacją Hanny, czyli mieliby mnóstwo czasu. Gdyby tam
dotarł.

–Gdziejesteś?–zapytała.
Mruknąłcośzirytowany.
– W Albercie. Mówiąc w skrócie, lot był opóźniony kilka

godzin, a potem rozszalała się burza, kiedy zbliżaliśmy się do
Gór Skalistych. Samolot, który wyczarterowałem, musiał

background image

lądować na małym lądowisku stacji badawczej gdzieś na

odludziu.

Z

każdym

jego

słowem

Hanna

coraz

bardziej

się

denerwowała.

–Tobyłowczoraj?
–Tak.

–Czemudomnieniezadzwoniłeś?
– Nie sądziłem, że sprawa będzie tak poważna. Najgorsze,

czegosięspodziewałem,tożenieobejrzętegomiejsca,którym
jestemzainteresowany,ipolecęprostonaFidżi.

–Więcmyślisz,żemimowszystkoudacisiędotrzeć?
Odpowiedziałzbytszybko.

–Nie.
Okej,czyliniepojadąnaFidżi.Noidobrze.Hannęwcalenie

cieszyła perspektywa piętnastogodzinnego lotu, i to w jedną
stronę. Byłaby całkiem zadowolona, gdyby ich próba

zapłodnieniaodbyłasięwNowymJorku.

Moglibywynająćpokójwjakimśmiłymhotelu,zjeśćkolację,

może nawet przejechać się dorożką po Central Parku, co dla
Hannybyłojednaknajprzyjemniejszązprzygód,jakieprzeżyła

zYeagerem.Możepozapróbamispłodzeniadziecka.

–Czylirozumiem,żeniejedziemynaFidżi.
–Niejedziemy–przytaknął.–Napewnoniezdążę.
Wciążbrzmiałzbytpoważnie.
–Akiedybędzieszmógłstamtądwylecieć?

Tymrazempodługiejchwiliodparłcicho:
–Naprawdęniemampojęcia.
TerazHannaspoważniała.
–Czemu?

– Bo jesteśmy tu kompletnie zasypani śniegiem. I zbliża się

background image

kolejnaburza.

Powiedziałasobie,żeniemożewpaśćwpanikę.Yeagerwciąż

ma mnóstwo czasu, by wrócić w porę do Nowego Jorku. Do

niedzieli zostały dwa dni. Lot z Alberty nie trwa dłużej jak

czteryczypięćgodzin.

–Alewróciszdoniedzieli,tak?–spytała.

Znówmilczał,tymrazemjeszczedłużej.Potemodparłbardzo

ostrożnie:

–Niewiem,Hanno.
–Ale

– Samolot został uszkodzony. Pilot cudem sprowadził nas na

ziemię.

TerazdopieroHannasięzdenerwowała.
–Omalniezginąłeś?Iniezadzwoniłeśdomniewczoraj,żeby

mitopowiedzieć?

Co z nim jest, do diabła? Okej, nie byli parą, więc nie miał

obowiązku informowania jej na bieżąco o wszystkim, co dzieje
się w jego życiu. Ale byli chyba przyjaciółmi, prawda?
A przynajmniej starali się o dziecko, więc mógł ją informować
otym,comuzagraża.

Potem przypomniała sobie, że Yeager zarabiał na życie,

narażającsięnaniebezpieczeństwo.Niebyłszczęśliwy,dopóki
nie zagrał śmierci na nosie. O mały włos nie rozbił się
samolotem, ale to pewnie nic w porównaniu z jego innymi
działaniami. Jak mogła uznać, że posiadanie dziecka z takim

człowiekiem to dobry pomysł? Do końca życia będzie się
martwiłaojegobezpieczeństwo.

Albo i nie. Ponieważ wyglądało na to, że stracą ostatnią

szansę, żeby zaszła z nim w ciążę. Jeśli Yeager utknie

wAlbercienadłużej

background image

– Samolot wylądował bezpiecznie – zapewnił ją Yeager – ale

pojawiły się problemy techniczne, które trzeba rozwiązać,
zanim odleci. O tej porze roku to miejsce jest kompletnie

odcięte od świata. Można się stąd wydostać tylko samolotem,

ainnychoprócznaszegotuniema.Nawetjeślitadrugaburza
ucichnie, będę tu siedział, dopóki ktoś nas stąd nie zabierze.

Niewiem,iletopotrwa.Spadłochybazmetrśniegu.

Obawy Hanny rosły. Nie tylko o bezpieczeństwo Yeagera.

Niedzielamiałabyćjejdniempłodnym.Jajeczkobędziezdolne
do zapłodnienia co najwyżej przez dwadzieścia cztery godziny.

Jeśli nie pomyliła się w obliczeniach – a szczerze mówiąc, nie
miałapojęcia,czyjejwyliczeniasątrafne–możejeszczezajść

wciążę,jeśliYeagerowiudasięwrócićdoNowegoJorkuprzed
poniedziałkowymwieczorem.

Jeżeli mu się nie uda, sprawa będzie przegrana. Hanna nie

odziedziczymajątkuLindenów,któryzapewniłbyjejbezpieczne

i szczęśliwe życie. Do końca jej dni będzie ją gnębiło widmo
tego,comogłobyłosięzdarzyć.

Gdyby nie dowiedziała się, że jest dziedziczką Lindenów,

żyłaby szczęśliwie. Dość szczęśliwie w każdym razie. Żyłaby

zdnianadzień,jakdotejpory,zadowolonaztego,coposiada,
pracującnaprzyszłość,ojakiejmarzyła.Myślałabyozałożeniu
rodziny w bliżej nieokreślonej przyszłości. A gdyby to się nie
zdarzyło,niewiedziałaby,cotraci.

Teraz będzie musiała żyć ze świadomością, że bardzo chce

założyć rodzinę i być może nigdy jej nie założy. Co gorsza,
wiedziała, że chce założyć rodzinę z Yeagerem, i to też się nie
spełni. Jeśli Yeager nie zostanie ojcem jej dziecka, nie będzie
teżpowodu,bypozostałczęściąjejżycia.Będzietylkoklientem

CarthcartaiQuinna,któregoznaniecobliżejniżinnych.Yeager

background image

niemiałochotysięustatkować.Byłzdeterminowany,byzostać

ojcemjejdziecka,alejegoojcostwopolegałobynawpadaniudo
nichzmatrioszkamiczyaborygeńskątubą,byuraczyćpotomka

opowieściamizpodróży,apotemwyruszyćnakolejnąwyprawę

zkimśoimieniuLudmila,FritziczySheila.

Yeager chciał zostać ojcem, ale nie chciał być ojcem. Takim,

który opatruje obtarte kolana i podwozi dziecko do szkoły. Nie
chciał wspólnych spacerów, pieszczot w niedzielne poranki,

wieczorównapatio,kiedydziecipójdąspać.Tegowszystkiego
chciałaHanna.

WięcjeśliYeagerwkrótceniewrócidoNowegoJorku
–Jaksądzisz,kiedyktośwasstamtądzabierze?–spytała.

Nastąpiłakolejnachwilakłopotliwejciszy.
–Niewiem,Hanno.Przykromi.
– Okej – odrzekła, choć poczuła się, jakby znalazła się sama

naodludnymkońcuświata.–Napewnoniedługoudawamsię

stamtąd wydostać. Dopiero w niedzielę będę miała owulację.
Możewponiedziałek.Dowtorkuwrócisz,prawda?

Cisza po drugiej stronie nie mogłaby być gorsza. Kiedy

Yeagersięodezwał,wjegogłosiebrakowałonadziei.

–Tak,jasne.Posłuchaj,przepraszam,muszękończyć.Trochę

kiepsko tu z prądem, a nie wiem, na jak długo wystarczy mi
bateria. Zadzwonię znów, jak będę mógł. Dam ci znać, co się
dzieje.

–Okej.Yeager?

–Tak?
Wiedziała,żebędziezły,alemusiałatopowiedzieć.
–Uważajnasiebie.
–Jasne.

Właśnietosłowo,bardziejniżcokolwiekinnego,powiedziało

background image

jejwszystko,cochciaławiedzieć.Onteżsięmartwił.

Rozłączyła się, a potem spojrzała na walizkę, której jeszcze

nie zamknęła. Na wierzchu leżała koronkowa bielizna, którą

Yeager podarował jej na Malcie. Od tamtej pory brała ją na

każdą wyprawę, myśląc, że przyniesie im szczęście. A także
z tego powodu, jak Yeager na nią patrzył, ilekroć miała ją na

sobie.

Zaczęła się rozpakowywać. Gdy po chwili spojrzała na pustą

walizkę,poczułasiętaksamopusta.

Wciąż mogła skorzystać z banku spermy. Zakończyła proces

aplikacjiizostałazaakceptowana,kiedyYeagerwystąpiłzinną
propozycją.Gdybyterazpowiedziałaimoswoichtrudnościach,

może jeszcze w tym miesiącu mogłaby zajść w ciążę
zanonimowymdawcą.

Tylko że nie chciała mieć dziecka z anonimowym dawcą

spermy. Chciała, by to Yeager był ojcem jej dziecka. Już nie

chodziłotylkoofortunęLindenów.Oddawnaotoniechodziło.
Chciała założyć rodzinę z Yeagerem, ponieważ gdzieś
wmiędzyczasieYeagerstałjejsiębardzobliski.

Na pewno wróci do wtorku. Na pewno jej jajeczko na niego

poczeka.Napewnotymrazemwszystkosięuda.

Napewno.

Yeager wrócił do Nowego Jorku dopiero po tygodniu od

chwili, gdy utknął w Albercie. Za późno, by wraz z Hanną
podjęli kolejną próbę spłodzenia dziecka. W środę wieczorem,
kiedy w końcu zadzwonił do niej z informacją, że wylatuje

następnego dnia, jej hormony spały. Jajeczko Hanny nie
doczekałosięgościa.Okazjaminęła.

Yeagerporadziłjej,byudałasiędobankuspermy.Onajednak

background image

odparła, że na niego zaczeka. Był zaskoczony, a jednocześnie

uszczęśliwiony tą decyzją. Nadal pragnął mieć dziecko
zHanną.Sądziłjednak,żeteraz,kiedyniemogłajużliczyćna

żadne finansowe korzyści, nie zechce kontynuować prób

poczęciadziecka.

Albopostarasięodzieckopóźniej,gdynahoryzonciepojawi

się jakiś inny mężczyzna. Yeager nie będzie jej już potrzebny.
Coprawdanieplanowałspędzićzniążycia.Alemyśl,żeHanna

mogłaby założyć rodzinę z kimś innym, była jednak
niewyobrażalna.

Żałował, że dziadek Hanny zmarł. Nie tylko dlatego, że

mógłby mu powiedzieć, jaką ma wspaniałą wnuczkę i że to

bardzo nie w porządku uzależniać spadek od różnych
warunków, ale dlatego, że nie mógł udusić tego człowieka
własnymi rękami. Jakim trzeba być dupkiem, by zamienić
kobietęwinkubator,oczekując,żezapewniciągłośćrodu?

Okej, może Yeager chciał od Hanny tego samego. Ale chodzi

oto

Westchnął, wyglądając przez okno gabinetu na padający

śnieg. Chodzi o to, że każde z nich dwojga pragnęło dziecka

z innego powodu, a teraz w ogóle nie będą go mieli. Żadne
znichniebyłotemuwinne,ajednakprzeztosytuacjaniebyła
bardziejznośna.

Co im pozostało? Kim teraz dla siebie będą? Nie wrócą do

relacji krawcowa-klient, bo to niemożliwe. Ale nie czuli się też

przyjaciółmi.Zostalikochankami,lecztorównieżniewydawało
się właściwym określeniem ich relacji. Yeager miał mnóstwo
kochanek, a jednak do żadnej z nich nie czuł tego, co czuł do
Hanny.

Odwrócił się od okna i spojrzał na górę papierów, które na

background image

niego czekały, gdy wrócił z Alberty. Za dużo o tym myśli. On

i Hanna są przyjaciółmi, dlatego ma dla niej inne uczucia niż
dla pozostałych kobiet, z którymi się spotykał. Nie oszukiwał

się,żespotkadrugątakąkobietęjakHanna.Którabędzietaką

przyjaciółką jak ona, poprawił się. Kobiety będą się pojawiały
wjegożyciuiznikały,aleHannapozostaniewnimnazawsze.

Botakjestzprzyjaciółmi.

Nawet jeśli nie będą mieli dziecka, które by ich z sobą

związało.

W Nowy Rok Hanna obudziła się z dziwnym uczuciem, po

najdziwniejszych snach, jakie jej się kiedykolwiek przytrafiły.

W jednym z nich była pod wodą i nagle otoczyły ją delfiny.
W innym opiekowała się ogrodem pełnym lotosów, a z ziemi
wyłaniały się żółwie. W jeszcze innym pojawił się Yeager,
przyniósł jej kosz żołędzi, które pozbawiła czapeczek i zjadła.
Poprostudziwaczne.

Poza tym spała o wiele dłużej niż zwykle w dni wolne od

pracy. Dochodziła jedenasta, kiedy wreszcie podniosła powieki
ispojrzałanazegar.

Obróciła się na bok i z jakiegoś powodu położyła dłonie na

brzuchu,rozkładającpalce.Możeniebyłtonadzwyczajnygest,

alenigdytegonierobiła.Zwyklepoprzebudzeniuobracałasię
na plecy i kładła ręce pod głowę. O co chodziło w tych snach
iczemutrzymaręcenabrzuchu,zamiast

Nagle zalało ją gorąco. Nie śmiała mieć nadziei a jednak.

Czy jej ciało chce jej przekazać coś, czego umysł dotąd nie

odgadł?Żenaprzykład

Powinna już mieć okres, ale jej cykl nigdy nie był regularny,

apozatymostatniemiesiącebyływyjątkowostresujące.Dzień,

background image

kiedykochałasięzYeageremwNowymJorku,niebyłjejdniem

płodnym, a plemniki zwykle nie żyją dłużej niż trzy dni po
wytrysku.Czytałajednak,żeczasamicimalipływacytrwająna

posterunku, czekając na okazję nawet i pięć dni. A przecież

mowaomałychpływakachYeagera.

Możliwe też, że miała owulację wcześniej, niż się

spodziewała.Więcmożetamtejśnieżnejnocy,kiedykochalisię
wjejłóżku,okolicznościbyłysprzyjające?

W łazience miała test ciążowy, który kupiła po ostatniej

nieudanejpróbie.Ręcejejdrżały,kiedywyjmowałagozszafki.

I chyba nie oddychała, odliczając sekundy do otrzymania
wyniku.

Już pięć razy powtarzała ten rytuał. I pięć razy zobaczyła

słowo Nie. Odczekała całą minutę dłużej niż to konieczne,
potem zamknęła jedno oko, a drugie zmrużyła, i w końcu
spojrzała na test. Gdy ujrzała odpowiedź, patrzyła na nią

zniedowierzaniem.

Tak.
Toniemożliwe.Nieuwierzy,dopókiniezrobikolejnegotestu,

który pokaże ten sam wynik. Ale nie miała w domu więcej

testów.Wciągnęłapierwszelepszespodnieiwłożyłapłaszczna
bluzkę od piżamy, wsunęła bose stopy w śniegowce, wzięła
torebkę i pobiegła do sklepu na dole który był zamknięty
zpowoduświąt.

Namomentwpadławpanikę,dopókisobienieprzypomniała,

że dwie przecznice dalej jest całodobowy sklep sieci Duane
Reade. Wiedziała, że był zamknięty w Święto Dziękczynienia
i Boże Narodzenie. Bogowie i boginie ciąży, pomyślała, nie
pozwólcie,żebybyłzamkniętywNowyRok.

BogowieiboginieokazalisięłaskawidlaHanny.Półgodziny

background image

później odliczała sekundy do pokazania się wyniku drugiego

testu.Pochwilizobaczyławynikpozytywny.

Niezależnie od tego, jak długo i pod jakim kątem patrzyła,

nieodmienniegowidziała.

Będzie miała dziecko! Ona i Yeager będą mieli dziecko.

Będzie miała rodzinę. Tak jak chciała. Musi mu powiedzieć.

Natychmiast, i to osobiście. Weźmie prysznic, przebierze się
ibędzieuniegoza

Iwtedyzdałasobiesprawę,żenieznajegoadresu.Niemiała

dotąd powodu odwiedzać go w domu, wspomniał tylko, że

mieszkawWestChelsea.

Nie są parą, przypomniała sobie chyba po raz setny. Są

partnerami. Można to porównać do partnerstwa w interesach.
Podpisali nawet papiery przedstawiające w zarysie ich
wzajemne zobowiązania podczas prób zapłodnienia, a także
wobecdziecka,kiedytepróbyzakończąsięszczęśliwie.Każde

z nich miało związane z tym własne potrzeby i cele. Tak,
wyglądało to na dość bezduszną kalkulację, i z początku tym
było.Ateraz

Hannę zalała fala uczuć, które nie były bezosobowe ani

wykalkulowane, nie było w nich bezduszności ani obojętności.
OBoże,teraztobyłobyła

Chwyciła telefon, by napisać esemesa do Yeagera. Nie

rozmawiali od jego powrotu do Nowego Jorku – pewnie żadne
z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Może znów gdzieś

wyjechał.JakmiliarderzyświętująNowyRok?Yeagerkrążyłpo
świecie,więcpewnieświętowałNowyRokkilkarazy,wróżnych
strefachczasowych.

Odpisałjejnatychmiast.Byłwdomu.

Niechciałajednakinformowaćgootakważnejrzeczyprzez

background image

telefon. A zatem napisała krótko: „Czy mogłabym do ciebie na

chwilęwpaść?”.

Znówodpowiedziałniezwłocznie.

„Jasne,wszystkogra?”.

„Tak”, odpisała. „Chcę tylko porozmawiać”. Potem to

skasowałainapisała:„Muszęztobąporozmawiać”.

Yeagerprzesłałjejswójadres,napisał,żecałydzieńpracuje

w domu. Hanna odpowiedziała, że będzie za godzinę, bo

wświętametrojeździrzadziej.

background image

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

Czekał na Hannę prawie dwie godziny. W święta metro nie

jeździtakczęstojakwdnipowszednie.

Kiedyprzysłałamuesemesa,przestałudawać,żepracuje,za

bardzo absorbowało go pytanie, o czym musi z nim
porozmawiać.Wziąłpryszniciogoliłsię,przebrałsięwdżinsy

i kremowy sweter, ale to zajęło mu ledwie pół godziny. Przez
ostatnie – zerknął na bawarski zegar na kominku stojący
między turecką misą i maską z Portoryko – siedemdziesiąt
osiemminutkrążyłodpokojudopokoju,usiłującznaleźćcośdo

roboty.Niezjadłlunchu,bochybaniczegobynieprzełknął.

Dwie godziny i szesnaście minut po esemesie Hanny

odezwałosiępukaniedodrzwi.Yeagerjużzawiadomiłportiera,
że spodziewa się gościa. Idąc do drzwi, był potwornie

zdenerwowany.Samniewiedziałczemu.Zdawałomusię,żehol
wydłużyłsięzeczteryrazy.

Minęło po prostu zbyt wiele czasu od ich ostatniego

spotkania.Odlipcanigdynietracilikontaktunadłużejniżdwa
tygodnie. Potem zdał sobie sprawę, że minęły właśnie dwa

tygodnie od ich przejażdżki dorożką w Central Parku. Czyli
wzasadzietakjakzawsze.

Otworzył drzwi i ujrzał Hannę w czerwonym płaszczu

z zabawnymi guzikami, który sama zaprojektowała i uszyła,
i w pasiastym szaliku owiniętym kilka razy wokół szyi. Włosy

miała wilgotne i lśniące od śniegu, który zaczął padać po jej
esemesie.Aoczy

background image

Te oczy. Choć znał ją tak długo, jej oczy wciąż robiły na nim

wrażenie.Głębiąemocji,którasięwnichkryłaiktórejniedało
sięukryć

–Cześć–powiedziała.

Zdenerwowany jak uczeń na pierwszej potańcówce, choć na

pierwszejpotańcówcewcalesięniedenerwował,odparł:

–Cześć.
Cofnąłsięizaprosiłjągestem,aonamijałagopowoli,jakby

nie była pewna, czy jest tu mile widziana. Czemu dopiero po
raz pierwszy znalazła się w jego domu? Już dawno temu

powinienbyłjązaprosić.

Zamknął drzwi i ruszył za nią. Hanna po drodze zdejmowała

szalik. Kiedy dotarli do salonu z panoramicznymi oknami na
dwóchścianach,zdjęłapłaszcz.Podspodemmiaładżinsyibiały
puchatysweter.Nerwowoprzekładałapłaszczzrękidoręki.

–Pozwól,żegowezmę–rzekłYeager,wyciągającrękę.

Spojrzała na niego zmieszana, jakby myślami była kilometry

stąd. Potem skrępowana podała mu płaszcz. A on równie
skrępowany go wziął. Zanim rzucił go na najbliższe krzesło,
przekładałgonerwowozrękidoręki.

– Więc – zaczął i zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, co

powiedzieć.Wkońcuspytał:–Jaksięczujesz?

Inatychmiasttegopożałował.Jak,dodiabła,mogłasięczuć?

Niebędziemiaładzieckainieotrzymarodzinnejfortuny,która
widniała przed nią na horyzoncie przez pół roku. Zamiast mu

odpowiedzieć, rozejrzała się po pokoju, patrząc na trofea
z podróży na kominku, rosyjską mozaikę na ścianie nad
kominkiem, chilijską ceramikę na jednym z parapetów
i indonezyjskie lalki z teatru cieni wiszące nad drzwiami jego

gabinetu.

background image

Wkońcuwróciładoniegospojrzeniem.

–Niesądziłam,żejesteśwdomu.
–Czemu?

– Po prostu myślałam, że jesteś gdzieś indziej. Spójrz na to

miejsce,Yeager.Jestniewiarygodne.Myślałam,żewitaszNowy
RokzdalaodNowegoJorku.

Jużchciałjejpowiedzieć,żeniemiałochotynaświętowanie.

WNowymJorkuaninigdzieindziej.Zamiasttegoodrzekł:

–Mamdużospraw,którewymagająmojejuwagi.
Jedną z tych spraw była Hanna. Tyle że jeszcze nie był

pewien, jakiej uwagi wymaga. Ani czy kiedykolwiek będzie to
wiedział.

–Wszystkowporządku?–spytał.
Otworzyła usta, by mu odpowiedzieć, ale wtedy coś ponad

jego ramieniem przyciągnęło jej wzrok. Podeszła do okna
zwidokiemnarzekęHudson.

–WidaćstądStatuęWolności–stwierdziła.
Yeager całkiem o tym zapomniał. Mieszkał tu dość długo,

więc chyba się przyzwyczaił. No i czemu nie odpowiedziała na
jegopytanie?

Onatymczasempodeszładookienpodrugiejstronie.
–IEmpireStateBuilding.
Tak, o tym też zapomniał. Dla niego był to po prostu widok

Nowego Jorku, a w szczególności Manhattanu. Co nie znaczy,
że go nie doceniał, tylko w ostatnich latach niewiele o tym

myślał. Dla kogoś takiego jak Hanna, która mieszkała
w ciasnym mieszkanku w Sunnyside z jednym oknem
z widokiem na sąsiedni budynek, jego widok musiał być
niewiarygodny.

Dlaczegootymzapomniał?Przecieżwłaśnietewidokizrobiły

background image

na nim wrażenie, gdy znalazł się tu po raz pierwszy. Wtedy

obudził się w nim mały chłopiec z Peorii, który nie mógł
uwierzyć, że z jednego pokoju można aż tyle widzieć. To tak

jakby widział cały świat. A w nocy, kiedy paliły się światła

miasta,zdawałosię,żetenświatniemakońca.

Kiedy Hanna odwróciła się do niego, miała łzy w oczach.

Widział jej łzy tylko tamtego wieczoru, kiedy odrzucił jej
prośbę, by został ojcem jej dziecka i drugi raz, kiedy przyszła

poinformować go, że nie zaszła w ciążę. Sądziła wtedy, że już
nie odziedziczy rodzinnej fortuny, a przynajmniej tak

podejrzewał. Teraz wiedział, że pieniądze nie stanowiły
najważniejszego powodu, dla którego Hanna chciała zajść

wciążę.Onanaprawdępragnęłazałożyćrodzinę.Noalektoby
nie płakał z powodu straconych miliardów? Sam Yeager był
bliskiłez.

–Hanno–zacząłznów–wszystkowporządku?

Skinęłagłową,ocierającoczy.
– Tak. Tylko stojąc tu i patrząc na twoje mieszkanie Jest

ogromne. I piękne. Reprezentuje wszystkie dobre rzeczy, jakie
można mieć dzięki pieniądzom. Cały ranek myślałam tylko

o tym, jak to będzie mieć w końcu rodzinę. Teraz sobie
uprzytomniłam,żebędęmiaładośćpieniędzy,żebyżyćtakjak
ty. Zapomniałam o tym. Czy to nie dziwne? Kiedy dziś
stwierdziłam, że jestem w ciąży, w ogóle nie myślałam
opieniądzach,tylkoodzieckuiotobie.

Gdy powiedziała, że jest w ciąży, Yeager przestał dalej

słuchać.

–Jesteśwciąży?–spytał,ledwiełapiącoddech.
Hannaprzytaknęła.

–Jesteśpewna?

background image

Znówpotakującokiwnęłagłową

– Zrobiłam test, a potem go powtórzyłam. Oba wyszły

pozytywnie. Muszę iść do lekarza i zrobić badanie krwi, ale

domowetestysądośćdokładne.

Yeagerwciążniemógłwtouwierzyć.
–Alejak?ByłemwAlbercie.

Zaśmiałasię.
– To się nie stało, kiedy byłeś w Albercie. To się stało

w Nowym Jorku. Tamtego wieczoru, kiedy jeździliśmy dorożką
wCentralParku.

Yeagerkręciłgłową.
– Więc wszystkie te wyprawy, które zaplanowaliśmy co do

minuty,tewszystkieegzotycznemiejsca

Wzruszyłaramionami.
– Okazuje się, że potrzebowałam tylko spontaniczności

wznajomymotoczeniu,żebybyćnajbardziejpłodna.

Tamten wieczór w rosyjskiej herbaciarni i przejażdżka

dorożką w Central Parku były dla niego przygodą, zdał sobie
sprawę. Robił coś, czego nigdy wcześniej nie robił, i czuł się
równie podekscytowany jak podczas swoich ryzykownych

przygód.Dodiabła,każdespotkaniezHannąbyłoprzygodą.

– Więc będziemy mieć dziecko? – spytał, bo wciąż nie mógł

wtouwierzyć.

–Tak.Będziemymielidziecko.
Pracowalinadtymprzezwielemiesięcy,amimotoYeagernie

miał pojęcia, co powiedzieć. Był tak pewny, że uda im się za
pierwszym razem. Gdy kiedyś o tym myślał, nie widział sensu
wodwiedzaniudziecka,dopókibędzieniemowlęciem,którenie
potrafi się komunikować, tylko leży i patrzy. Nie może

podróżowaćaniprzeżywaćprzygód.Alekiedydzieckoskończy

background image

kilka lat, myślał, to byłby dobry czas na poznanie swojego

potomkaistopniowewprowadzaniegowświat.

Byłidiotą.Boteraz,pomiesiącachrozczarowańilęku,żenie

zostanieojcem,zdałsobiesprawę,żepragnieczegoświęcejniż

sprowadzenianaświatminiaturowejwersjisamegosiebie.Nie
zgodziłby się na odwiedziny u dziecka kilka razy w roku

izabieraniegonastosownedojegowiekuwyprawy.Wysyłanie
egzotycznychprezentówirozmowynaSkypiewdzieńurodzin

iświętajużmuniewystarczą.Terazchciał

Chciałbyćojcem.

– Świetnie, prawda? – Głos Hanny brzmiał, jakby płynął

zdrugiegokońcaświata.

Świetnie?Mógłbywymienićmiliardyinnychsłów,gdybyjego

mózg pracował jak należy. Kiedy wciąż milczał – bo naprawdę
nie wiedział, co powiedzieć – Hanna podjęła z mniejszym
entuzjazmem:

–Noboobojetegochcieliśmy,prawda?
Skinąłgłową.
– Będę miała rodzinę i dostanę rodzinny majątek. A ty

będzieszmiałpotomka,któryodziedziczytwojegeny.

Niemógłwtouwierzyć.Zdrugiejstronywiedział,żeniebyło

łatwo.Pozatymzdzieckiemczybez,jegożycienieulegnietak
wielkiejzmianie.Zatojejżycie

Teraz będzie mogła żyć, jak zechce. Będzie miała wszystko,

czego pragnęła. Rodzinę, bezpieczeństwo finansowe. Będzie

mogłastworzyćwymarzonąfirmę.Yeagerwiedział,jakątodaje
satysfakcję. Cieszył się jej szczęściem. Trochę tylko wydawało
musiędziwne,żebędziecieszyłasiętymwszystkimbezniego.

Hanna nadal patrzyła na niego z oczekiwaniem, jej oczy

przepełniałyradość,zdumienieiulga,aleteżlękimasainnych

background image

emocji.Potemonteżpoczułradośćizdumienie,izrozumiał,że

tobezznaczenia,czyznajdziewłaściwesłowa.Niepotrzebował
słów.Wziąłjąwramiona.

– Będziemy mieli dziecko – powiedział tym samym

zaskoczonymradosnymgłosemcoona.

A potem zaczęli się śmiać i patrzyli sobie w oczy

zniedowierzaniem.

–Nono,naprawdę

–My
–Wiem,tylkototakie

–Nowłaśnie.Jaktomożliwe?
–Niewiem.Poprostu.

–Tak.Tonaprawdęnajwiększa
–Rewelacja!–powiedzielijednocześnie.
I to słowo zawierało w sobie wszystko, co należało

powiedzieć.Całareszta

Cóż,pomyśliotympóźniej.Zajakiśmilionlat.Mniejwięcej.

Kiedy Hanna stwierdziła, że powinna już wracać, zapadł

mrok. Przez wiele godzin starali się przywyknąć do myśli, że
rośnie w niej nowe życie. Razem przyrządzili lunch w kuchni
Yeagera i zjedli go w jadalni, rozmawiając o tym, że dziecko

wszystkozmieni.MożeniedlaYeagera,którybędzieżyłtakjak
dotąd,postarasięjedynietakukładaćswojeplany,byodczasu
doczasuodwiedzaćsynaczycórkę.DlaHannytobędziewielka
zmiana.

ZadzwoniładoGusaFiveradodomu–takjakprosił,jeślicoś

ważnego wydarzy się poza godzinami jego pracy. Przekazała
mu dobre wieści i umówiła się na spotkanie za kilka dni, po

wizycieulekarza.Niemiałapojęcia,jakieprawneproceduryją

background image

czekają ani kiedy otrzyma spadek, ale uznała, że może

bezpiecznie złożyć dwutygodniowe wymówienie w firmie
CathcartaiQuinna.

Musiznaleźćwiększemieszkanie,zogródkiemibliskoszkoły

orazmiejscprzyjaznychdzieciom.Niechciałajednakprzenosić
siędaleko.ZnałaQueensidobrzesiętamczuła.Możeposzuka

domu z ładnym ogrodem w Astoriii czy Jackson Heights, gdzie
mieszkadużorodzinzdziećmiiniebrakdlanichrozrywek.

Zanim znów zaczęło jej się kręcić w głowie od tych

wszystkichmyśli,powiedziaładoYeagera:

–Powinnamwracaćdodomu.
Siedzieli na kanapie, patrząc przez okno z widokiem na

Empire State Building. Miasto połyskiwało światłami na tle
czarnego nieba. Z początku Hanna myślała, że ten widok
zapiera dech w piersi. Teraz zastanawiała się, jak to możliwe,
że Yeager widzi przez okno taki kawał miasta, a nic nie wie

o ludziach, którzy tu mieszkają. Jej mieszkanko nie ma tak
spektakularnego widoku, ale znała większość mieszkańców
okolicy. Miała nadzieję, że to się nigdy nie zmieni, niezależnie
odtego,gdzielosjąrzuci.

– Wracać? – powtórzył. Wyciągnął rękę za plecami Hanny,

stopyoparłnastarymkufrze,którypełniłrolęstolikadokawy.
Można by pomyśleć, że siedzą tak co dzień, choć była to
pierwszawizytaHannywjegodomu.–Dopieroprzyszłaś.

–Rozmawiamyjużparęgodzin.Robisiępóźno.

–Zostańnanoc.
Powiedział to zwyczajnie, a jednak była zaskoczona. I miała

mieszane uczucia. Z jednej strony chciała spędzić noc
z Yeagerem. Pragnęła spędzić z nim życie. Z drugiej jednak

stronyichwspólnybiznesdobiegłkońca,przynajmniejdoczasu

background image

narodzin dziecka. Nie było powodu, by spędzali razem więcej

czasu.Zwłaszczażeimdłużejbędąrazem,tymtrudniejbędzie
sięrozstać.

–Niemogę–oznajmiłaniechętnie.–Muszęjutroiśćdopracy,

aniemamprzysobiepotrzebnychrzeczy.

–Możeszskorzystaćzmoich.

Powiedziałtotak,jakbymieszkalirazem.Pewnieprzywykłdo

tego, że przyjaciółki spędzają u niego noc, lecz, przypomniała

sobieHanna,onaniejestjegoprzyjaciółką.Kilkarazyuprawiali
seks, a teraz spodziewali się dziecka. Intymność to coś więcej

niż dzielenie się ciałem. To dzielenie się duszą. Dzielenie się
wszystkim.Awszystkobyłoostatniąrzeczą,jakąYeagerchciał

sięzkimkolwiekdzielić.

– Nie mogę skorzystać z twoich rzeczy – odparła. – Twoje

ubranianamnieniepasują.

Uśmiechnąłsięseksownie.

–Ktomówioubraniach?
Serce zaczęło jej walić. Wciąż chciał się z nią kochać, choć

jużosiągnęlicel,jakiemumiałsłużyćseks.Może

Możenic,powiedziałasobie.Yeagermaochotęuprawiaćseks

zewszystkimikobietaminacałymświecie.

– Muszę jutro iść do pracy – powtórzyła. – Cathcart i Quinn

wymagająodpracownikówokreślonegoubioru.

–Notonieidźdopracy.
–Muszęiść.

–Czemu?Jesteśbogata.
Zaczęła mówić, że jeszcze nie jest bogata, a potem sobie

przypomniała,żetojużnieprawda.Żetotylkoformalność.Ale
dopierogdywszystkozostanieoficjalniezałatwione,odetchnie.

Niemożerzucićpracypodwpływemimpulsu.CathcartiQuinn

background image

nie należeli do najbardziej życzliwych pracodawców, a jednak

dziesięćlattemuzrobilijejprzysługę.Dalijejpracę,kiedybyła
uczennicą z niewielkim doświadczeniem. Kiedy wyjaśni im

swoją sytuację, na pewno dadzą jej tyle wolnego czasu, ile

będzie potrzebowała. Zachowałaby się niewdzięcznie i podle,
gdybyodeszłabezuprzedzenia.

– Muszę wręczyć dwutygodniowe wymówienie – oznajmiła. –

Nie mogę zostawić Cathcarta i Quinna bez krawcowej. To

byłobynieodpowiedzialne.Iniepoważne.

Zawahała się, a potem jednak powiedziała, co miała jeszcze

dopowiedzenia.Zwłaszczażeoboje,ionaiYeager,powinnito
usłyszeć.

– Poza tym ty i ja Nie będziemy – westchnęła

sfrustrowanaispróbowałaponownie.–Niebędziemyjużsiebie
nawzajempotrzebowali.

Choć ona go potrzebowała, wręcz kochała, on ani jej nie

potrzebował,aniniekochał.Więcnieskłamała.

Yeager spotkał się z nią wzrokiem. Nie mogąc wytrzymać

spojrzeniajegoniebieskichoczu,Hannawyjrzałaprzezokno.

– Doceniam wszystko, co zrobiłeś. O Boże, co za koszmarny

banał. Chciałam powiedzieć nie wiem, co mogłabym
powiedzieć,żebyniebrzmiałotojakbanał,alespróbuję.

Znów na niego spojrzała. I natychmiast tego pożałowała.

W jego oczach zobaczyła coś nowego, czego nie potrafiła
określić,wiedziałatylko,żetonicdobrego.

– Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś w ciągu

minionychsześciumiesięcy.Niemyślętylkootym,cozrobiłeś,
żebym zaszła w ciążę, ale także o tym, że pokazałeś mi świat.
Jestemterazinnymczłowiekiem,lepszym.Dziękitobie.

Porazpierwszywżyciubyłateżzakochanaiczuła,żenigdy

background image

nikogo nie pokocha tak jak Yeagera. Ale o tym lepiej mu nie

wspominać.

– Wiem, że to przedsięwzięcie zabrało ci dużo czasu,

byłeś zmuszony siedzieć w jednym miejscu dłużej niż zwykle.

Rozumiem, że musisz wracać do swoich spraw. Ja też muszę
wrócić do swoich. Więc nie musisz mnie zapraszać, żebym

zostałananoc.Damsobieradę.

Celowo używała liczby pojedynczej, bo wiedziała, że już nie

tworzą zespołu. W umowie, którą podpisali, stwierdzali, że
Hanna sama będzie odpowiedzialna za ciążę, zaś na Yeagerze

nie spoczywają żadne zobowiązania. Skontaktuje się z nim po
narodzinach dziecka, by ustalić, kiedy zechce ją odwiedzić,

iwtedydokonajądalszychuzgodnień.

Tak to sobie wówczas wyobrażali. Hanna nie wątpiła, że dla

Yeagera nic nie uległo zmianie. Tylko dlatego, że ona
zapragnęła czegoś więcej To bez znaczenia. Ich czas dobiegł

końca.Odtejporybędąsiękontaktowaliwyłączniewtedy,gdy
Yeager w swoim zapełnionym kalendarzu znajdzie miejsce na
wizytęudziecka.

–Więcdzięki–dokończyła.

Patrzyłnaniądługąchwilę.Potemzapytał:
–Ajeślijateżtegochcę?
Zrobiło jej się gorąco, lecz nie z tego powodu co zwykle,

kiedy Yeager na nią patrzył. W tym spojrzeniu też widziała
pożądanie,alebyłownimcoświęcej.

–Comasznamyśli?
Zawahałsię,poczymodparł:
– A jeśli chcę ci towarzyszyć podczas ciąży? Jeśli chce być

przynarodzinachnaszegodziecka?

–Ja

background image

Naprawdęchciałasięjużodniegouwolnić.Przecieżimdłużej

Yeager pozostanie w jej życiu, tym trudniej będzie im się
rozstać. Ale to też jego dziecko. Jeśli chcę być przy jego

narodzinach,czymożemuzabronić?

– Dobrze – dodała z oporem. – Skoro możesz być niedaleko

NowegoJorku,kiedyzbliżysiętermin,zadzwonięidamciznać,

jakbędęjechaładoszpitala.

– Oczywiście, że mogę być blisko Nowego Jorku. – Jego głos

brzmiał tak, jakby mówił o czymś więcej niż dniu narodzin
potomka.–Agdybymchciałbyćjaktosięnazywa?Trenerem

ciąży?

– Chyba nie istnieje coś takiego jak trener ciąży. A osoba,

którapomagapodczasporodu,todoula.

–Okej,więcgdybymchciałbyćdoulą?
Topytaniejązaskoczyło.
–Niewiem,czymężczyznamożebyćdoulą.

– Jest dwudziesty pierwszy wiek. Role związane z płcią są

płynne.

Odparłazwahaniem:
– Powiedz to wszystkim kobietom, które za tę samą pracę

dostająmniejszewynagrodzenieniżmężczyźni.

Uśmiechnął się. Hanna poczuła się lepiej, choć wciąż nie

rozumiała,czemuotopytał.

– To może pomagałbym ci podczas ciąży, gdybyś tego

potrzebowała?Cotynato?

Zmrużyłaoczy.
–Myślę,żetrudnobyłobycitorobićzKirgistanuczyDżibuti.
Yeagerwzruszyłramionami.
– Już powiedziałem, że mogę nie oddalać się zbytnio od

NowegoJorku.

background image

Cóż,tocośnowego.

–Odkiedy?–spytała.
Tymrazemodparłbezwahania.

–Odchwili,kiedymipowiedziałaś,żejesteśwciąży.

–Zawszepowtarzałeś,żeudusiłbyśsię,gdybyśmusiałzostać

wjednymmiejscuprzezdłuższyczas–przypomniałamu.

–Botakmyślałem.Kiedybyłemidiotą.Teraz
–Coteraz?

Zdjąłnogizkufraipostawiłjenapodłodze.
– Posłuchaj, nie kłamię. Muszę się nauczyć mnóstwa rzeczy

na temat bycia ojcem. Ale chcę się tego nauczyć. Nie chodzi
tylkooto,żebymmiałpotomka.Zaczynamsięzastanawiać,czy

w ogóle kiedyś o to mi chodziło. Wielu rzeczy nie wiem, ale
wiemjedno.Niechcębyćojcemnaodległość.

Położyłdłońnajejpoliczku.
–Wiemteżjeszczejedno–powiedziałcicho.–Chcę,żebyśmy

byli więcej niż rodzicami, którzy żyją osobno. Chcę, żebyśmy
bylirazem.

Hannapołożyładłońnajegoręce.Bałasię,żeYeagercofnie

swojesłowa.

Onjednakmówiłdalej:
– Całe dorosłe życie krążę po świecie, szukam czegoś, co

przyspieszy mi puls. Robiłem takie rzeczy, których normalny
człowiek nie robi. Ale dzisiaj, kiedy mi wyznałaś, że jesteś
w ciąży w życiu tak się nie czułem. Wciąż nie mogę się

otrząsnąć.Tojestodurzające,touczucieta

–Radość–dokończyłazaniego.Bomiaławięcejczasu,byto

zidentyfikować.

– Tak – zgodził się. – Radość. Częściowo z powodu dziecka,

alejeszczebardziejztwojego.Zanimzacząłemspędzaćztobą

background image

czas, wszystko w moim życiu było inne. Potem, niezależnie od

tego, gdzie byłem, o ile tylko mi towarzyszyłaś, byłem
szczęśliwy.Pośmiercirodzicówmyślałem,żejużnigdytegonie

poczuję. Może dlatego jeździłem po świecie. Ale już nie muszę

tego robić. Chcę być tu, gdzie ty jesteś. Gdzie będziesz ty
inaszedziecko.Tonajwiększaprzygodamojegożycia.

Serce Hanny waliło, poziom adrenaliny osiągnął szczyt.

Awszystkozpowodudwóchsłów.

–Kochaszmnie?–zapytałacicho.
Yeagerskinąłgłową.

–Tak,trochętrwało,zanimsobietouprzytomniłem,aleteraz

jużwiem.Kochamcię.Chybakochałemcięodnaszejpierwszej

wyprawy.Ibędęciękochałdokońcaswoichdni,niezależnieod
tego,gdziejespędzimy.

– Tak dla pełnej jasności – powiedziała – kochasz mnie nie

tylkozato,żepotrafięnaprawićtwojeubraniaiusunąćplamy?

Uśmiechnąłsię.
–Tak.Nietylkodlatego.Takżezwieluinnychpowodów.
Czekał teraz na odpowiedź Hanny, a ponieważ milczała –

głównie dlatego, że była oszołomiona tym wszystkim, co się

działo–Yeagerspoważniał.

– Proszę, powiedz, że przynajmniej lubisz mnie bardziej niż

zpoczątku,kiedysięnatowszystkozdecydowaliśmy.

–Nie,nielubięciębardziej–oznajmiła.–Kochamcię.
Uśmiechnąłsięszerzej.

–Więccotynato,żebyśmybylirazem?Przekonalisię,dokąd

nastozaprowadzi?

Zastanowiłasięprzezmoment.
–Zgodzęsiępoddwomawarunkami.

– Warunkami? – Przypomniał sobie ich rozmowę sprzed pół

background image

roku.

–Popierwsze,musimymiećdomzogrodemwNowymJorku,

gdzie będziemy mogli zapuścić korzenie. Miejsce, gdzie

będziemy mogli spacerować, trzymając się za ręce i tulić się

w niedzielne poranki, no i cieszyć się wieczorami na patio,
kiedydziecipójdąspać.

–Dzieci?–powtórzył.
Skinęłagłową.

– To drugi warunek. Będziemy podróżować i przeżywać

przygody w różnych egzotycznych miejscach, żebym znów

zaszła w ciążę. Chcę mieć dużo dzieci. Więc musimy przeżyć
dużoprzygód.

Przyglądałsięjejuważnie.
–Okej.Jeślitokonieczne.
Uśmiechnęlisięiwzięlisięzaręce.Potempatrzylinaświatła

Manhattanu, myśląc o swoim przyszłym życiu. Może jednak

Hannazostanietunanoc.Możeniepójdzienazajutrzdopracy.
Tylkojedendzień.Wkońcuświętowali.

–Szczęśliwegonowegoroku,Yeager–powiedziała.
–Szczęśliwegonowegoroku,Hanno.

W tym momencie wiedziała, że będzie szczęśliwy. Bo

niezależnieodtego,cożyciemiałodlanichwzanadrzu,sąjuż
rodziną.

background image

Tytułoryginału:BabyintheMaking

Pierwszewydanie:HarlequinDesire,2017
Redaktorserii:EwaGodycka

©2017byElizabethBevalry
©forthePolisheditionbyHarperCollinsPolskasp.zo.o.,Warszawa2018

WydanieniniejszezostałoopublikowanenalicencjiHarlequinBooksS.A.
Wszystkieprawazastrzeżone,łączniezprawemreprodukcjiczęścilubcałościdzieł
wjakiejkolwiekformie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób
rzeczywistych–żywychlubumarłych–jestcałkowicieprzypadkowe.
Harlequin i Harlequin (nazwa serii) są zastrzeżonymi znakami należącymi do
HarlequinEnterprisesLimitedizostałyużytenajegolicencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins
Publishers,LLC.Nazwaiznakniemogąbyćwykorzystanebezzgodywłaściciela.
IlustracjanaokładcewykorzystanazazgodąHarlequinBooksS.A.
Wszystkieprawazastrzeżone.

HarperCollinssp.zo.o.
02-516Warszawa,ul.Starościńska1Blokal24-25

www.harpercollins.pl

ISBN9788327640246

KonwersjadoformatuEPUB:
LegimiS.A.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NOC POD GWIAZDAMI
Przystań pod gwiazdami
Bevarly Elizabeth Swiateczne zyczenia
J Tajchman, Kamienica Pod Gwiazda i jej problematyka konserwatorska
209 Bevarly Elizabeth Idealny tata
214 Bevarly Elizabeth Gliniarz na całe życie
Bevarly Elizabeth Pomocna dłoń
077 Bevarly Elizabeth Dobrana para
GR0451 Bevarly Elizabeth Prezent
290 Bevarly Elizabeth Przeznaczenie
318 Bevarly Elizabeth Rodzinne więzy 02 Niewolnica miłości
Bevarly Elizabeth Prezent 2
Bevarly Elizabeth Dzieciaki i my 01 Przeznaczenie
290 Bevarly Elizabeth Przeznaczenie Dzieciaki i my
209 Bevarly Elizabeth Idealny tata
218 Bevarly Elizabeth Jeszcze jedna szansa
Bevarly Elizabeth Prezent 2
451 Bevarly Elizabeth Prezent

więcej podobnych podstron