R260 Winters Rebecca Wybranka serca

background image

REBECCA WINTERS

Wybranka serca

Toronto • Nowy Jork • Londyn

Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg • Istambuł

Madryt • Mediolan • Paryż • Praga • Sofia

Sydney • Sztokholm • Tajpej • Tokio • Warszawa

Harlequin

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

- Nickie? Och, dobrze, że to ty odebrałaś telefon. Czy

jesteś sama, kochanie?

Jakaś nieuchwytna wibracja w głosie matki napełniła

Nickie niepokojem.

- Ciotka Charlotte i wuj Richard jeszcze nie wrócili

z przyjęcia - wyjaśniła. - Ale co się właściwie stało? Coś

przytrafiło się ojcu lub dzieciom? - zaniepokoiła się.

- Nie, nie, kochanie. Wszystko w porządku.

- Chodzi więc o Irenę? - Nickie odniosła wrażenie, że

matka waha się po drugiej stronie słuchawki. Głosem zdra­

dzającym paniczny strach spytała: - Czy... czy to ma zwią­

zek z Miguelem?

- Poprosił Marieli o rozwód - powiedziała matka.

Nim słowa te dotarły do Nickie, minęło dobre kilka

sekund. Gdy nareszcie pojęła ich sens, pomyślała, że matka

po prostu żartuje.

- To niemożliwe - bąknęła. - Rozwód? Z jakiego po­

wodu?

- Niezgodność charakterów.
- Niezgodność? - Nickie wychowała się w rodzinie Al-

dabe i doskonale wiedziała, że małżeństwo Miguela i Ma­

rieli zostało ustalone dawno temu przez ich dziadków, któ­

rzy mieszkali w kraju Basków. Miguel nie odważyłby się

zniszczyć domowego ogniska, nie przyniósłby takiej hańby

rodzinie... - Musisz się mylić, mamo - powiedziała cicho.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Chciałabym się mylić, kochanie. Niestety, Marieli

wniosła już odpowiedź na pozew i proces rozpoczyna się

w przyszłym tygodniu.

- Co takiego? - Nickie nerwowo zacisnęła rękę na słu­

chawce. - W tej rodzinie nigdy nie było rozwodu. Nie

mogę wprost uwierzyć...

Baskijskie małżeństwa były niezniszczalne. Na tym po­

legała siła tego narodu. Mąż i żona traktowali małżeństwo

jak sakrament. Rozwodząc się z Marieli, Miguel odcinał

się od wielowiekowego dziedzictwa, odrzucał wszystko, co

w życiu naprawdę popierał.

- Nickie, posłuchaj mnie teraz uważnie - ciągnęła mat­

ka. - Jest pewna sprawa, która dotyczy ciebie...

Nickie znieruchomiała. Poczuła, że skórę oblewa jej

nagle zimny pot i zrobiło jej się tak słabo, że musiała opaść

na najbliżej stojące krzesło.

- Nickie, jesteś tam?

- Słucham, mamo.

- Otóż, Marieli zarzuca Miguelowi zdradę... Jej adwo­

kat powołał ciebie na głównego świadka.

- Zdradę? - Nickie poczuła przypływ złości. Z rozma­

chem poderwała się z krzesła. - Miguel? - roześmiała się

z nutką szyderstwa w głosie. - I Marieli twierdzi to na

poważnie? Mamo, przecież Miguel jest najbardziej szla­

chetnym mężczyzną, jakiego znam. - Głos jej zadrżał i na­

gle załamał się pod wpływem wspomnień, które prześla­

dowały ją zawsze, gdy myślała o Miguelu. - Och, ona musi

być szalona, jeśli w to naprawdę wierzy. Nie oczekuje chy­

ba, że będę przeciwko niemu zeznawać?!

- Kochanie, niezbyt dobrze mnie zrozumiałaś... Och,

zupełnie nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale... Otóż Marieli

wymienia właśnie ciebie jako... tę drugą kobietę.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Wielki Boże!

- Byliśmy już z ojcem w Garson City i powierzyliśmy

sprawę doskonałemu adwokatowi. Nazywa się Jason Heim.

Poleciła nam go Irenę. To prawnik, który w swoim czasie

pomógł synowi gubernatora Cordella. Myślę, że da sobie

radę z prawnikami Marieli.

- Nie mogę tego zrobić! - wybuchła Nickie. - Przyje­

chałam do Colorado, aby uciec od Miguela i jego rodziny.

Po tym, co się stało, nie potrafię stanąć twarzą w twarz ani

z nim, ani z Marieli!

- Nie masz wyboru, kochanie. Pragnęłam cię tylko uprze­

dzić. Z pewnością jutro rano dostaniesz oficjalne wezwanie.

Nickie czuła, że grunt usuwa jej się spod stóp. Czuła,

że zapada się w bezkresną, czarną otchłań.

- Och, nic nie rozumiesz, mamo! Wiesz przecież, że po

prostu nie zniosę tego procesu! Powiedziałaś to panu Heimo­

wi? Czy on przynajmniej wie, co się wydarzyło w styczniu?

- Tak. Dostarczyliśmy mu wszelkich informacji. Wie­

rzę, że potrafi wczuć się w twoją sytuację. Posłuchaj, ko­

chanie. .. On uważa, że powinnaś podejść do całej sprawy

ze stoickim spokojem. A zatem musisz tu przyjechać

i przez to przejść. Przyjedź do domu zaraz po otrzymaniu

wezwania. Na lotnisku w Denver będzie na ciebie czekać

opłacony bilet lotniczy. Samolot do Reno wylatuje jutro

wieczorem o wpół do siódmej. Wyjedziemy po ciebie.

Nickie z twarzą wtuloną w dłonie ledwie słyszała głos

matki.

- Co ja teraz zrobię? - wyjąkała zduszonym szeptem.

- Stawisz temu czoło. Pamiętaj, że jesteśmy po twojej

stronie. Po przyjeździe do domu spotkasz się z panem Hei­

mem i opracujecie strategię. Na razie kazał ci się powstrzy­

mać od dyskutowania o tej sprawie z kimkolwiek.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Ale jak ona może to zrobić, mamo? Dlaczego?

- Z pewnością chodzi jej o pieniądze. Żąda domu, po­

siadłości nad jeziorem oraz dziesięciu milionów odszkodo­

wania za poniesione straty moralne.

- Przecież wychodząc za Miguela była bogatą kobietą!

- Nickie nie potrafiła ukryć zdumienia. - Po co jej więcej

pieniędzy? Och, dlaczego wciąga nasze rodziny w taki

skandaliczny proces? Cała społeczność baskijska, całe mia­

sto będzie nim żyło przez najbliższe lata!

Nickie wiedziała, że tego typu rozgłos wyrządzi wielką

krzywdę Migiielowi. Miguel - człowiek niezwykle skrom­

ny, dyskretny i wrażliwy - stanie się głównym bohaterem

skandalu, który, być może, zaważy na całym jego życiu

i karierze.

- Masz rację - podjęła matka. - Marieli sprawia wra­

żenie kobiety niezrównoważonej psychicznie i bardzo za­

borczej. Pozew, który wniosła, jest wyjątkowo obrzydliwy,

pełen zemsty. Nie dziwię się, że Miguel w końcu zerwał

z tradycją i postanowił się z nią rozwieść.

- Czułam, że Marieli mnie nienawidzi, ale nie sądzi­

łam, że posunie się tak daleko. Co ona sobie właściwie

myśli? Jakimi dowodami dysponuje?

- Pan Heim dostarczył mi kopię jej odpowiedzi na po­

zew. Przeczytać ci?

Nickie zawahała się, a po chwili podjęła decyzję.

- Przeczytaj - powiedziała.
-

Oto fragmenty, które dotyczą ciebie: „Marieli Eche-

varria Aldabe i powód nie mogli zbudować szczęśliwego

związku z powodu konsekwentnych, celowych działań

Nickie Brinton. Jej intrygi sięgały jeszcze czasów sprzed

zawarcia małżeństwa". Kochanie, tu jest trzydzieści bitych

stron naszpikowanych datami i rozmaitymi dowodami...

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Pozwól, że przeczytam ci jeszcze tylko dwa istotne frag­

menty: „Cudzołożny związek jej męża z panną Brinton

spowodował u pozwanej ciężki rozstrój nerwowy, jej mał­

żeństwo zaś stało się związkiem fikcyjnym". I dalej: „Usta­

wiczne knowania panny Brinton, włączając w to wydarze­

nia z nocy trzeciego stycznia, sprawiły, że powód przed

upływem dwóch lat od chwili zawarcia małżeństwa wystą­

pił o rozwód, tym samym łamiąc małżeńską przysięgę.

Pozwana podczas trwania małżeństwa nie podjęła pracy

zawodowej, ponieważ pragnęła mieć dziecko. W związku

z tym pozwana domaga się stosownego odszkodowania

i wnosi o...

- Nie czytaj dalej, mamo! - krzyknęła Nickie. - Och,

wolałabym nie żyć!

- Nie mów głupstw, córeczko. Przecież wiemy, że to

wszystko stek kłamstw.

- Och, mamo, gdybyś tam była owej nocy! Gdybyś

słyszała, ile jadu kryło się w słowach Marieli! Nie widzia­

łaś, jak wówczas Miguel na mnie popatrzył... - Gorące

łzy, które powstrzymywała tak długo, popłynęły po jej

bladych policzkach. - To było spojrzenie pełne złości...

- Nickie, kochanie, to już naprawdę minęło. A wkrótce

minie również proces i będziesz mogła żyć własnym ży­

ciem.

- Moje życie jest tutaj.

- Och, nie wydaje mi się, by sprzedaż artykułów spor­

towych w sklepie wuja była twoim prawdziwym przezna­

czeniem. Mam wrażenie, że ten proces przyniesie oczysz­

czenie atmosfery i dzięki niemu stawisz wreszcie czoło

swoim lękom.

- Nie jestem tak silna jak ty, mamo. Gdy tylko proces

się skończy, natychmiast wracam do Colorado. Teraz, we

wykonanie - Irena

scandalous

background image

wrześniu, mamy w sklepie duży ruch. Wuj Richard mnie

potrzebuje.

- Nie podejmuj pochopnych decyzji. Jesteś o wiele sil­

niejsza, niż sądzisz. A jeśli chodzi o Richarda, zawsze mo­

że zatrudnić kogoś innego.

- Chciałabym mieć twój charakter, mamo. - Nickie

zbierało się na płacz. - Tak mi przykro, że z mojego po­

wodu macie tyle kłopotów... i wydatków. Ten prawnik

musi kosztować fortunę... - Nickie całkiem się załamała

i dopiero po upływie minuty odzyskała panowanie nad

sobą. - Nie wiem, co bym bez was zrobiła -jęknęła.

- A my bez ciebie, skarbie. A zatem, do zobaczenia

jutro wieczorem. Spiesz się do domu, kochanie. Czekali­

śmy całe osiem miesięcy, by cię uściskać.

- Proszę wstać. Sąd idzie.

Siedząca w korytarzu Nickie usłyszała głos woźnego

sądowego. Po chwili drzwi do sali posiedzeń zamknęły się

i nie słyszała już nic. Obok niej na ławce siedział Jason

Heim. Nienagannie ubrany, siwowłosy adwokat przypomi­

nał emerytowanego senatora, roztaczał wokół siebie atmo­

sferę kompetencji i zaufania.

- Miguel Aldabe wystąpi pierwszy - wyjaśniał adwo­

kat. - Przedstawi swój punkt widzenia i swoje argumenty.

Potem przejdzie przez krzyżowy ogień pytań pełnomocni­

ków obu stron. Następnie zabierze głos Marieli Aldabe.

Gdy skończą zadawać jej pytania, pan Aranburu powoła

ciebie na pierwszego świadka. Pozostań tutaj do chwili, gdy

cię wywołają. Trzymaj się tego, co już ustaliliśmy - po­

uczał. - Aranburu z pewnością przedstawi cię jako kobietę

zaborczą, intrygantkę, która starała się ze wszystkich sił

omotać Miguela. Uprzedzam, że to będzie przykry mo-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ment. Aranburu potrafi być okrutny i złośliwy. Musisz swą

postawą udowodnić sądowi, że jesteś spokojną, inteligen­

tną i dobrze wychowaną dziewczyną. Odpowiadaj na py­

tania krótko i precyzyjnie. Im krócej, tym lepiej. I pamiętaj

- bez emocji!

- Spróbuję - szepnęła.

- Bądź pewna, że Aranburu nie jest w stanie udowodnić

ci cudzołóstwa. A zresztą, nawet gdybyś sama się do tego

przyznała, nie miałoby to żadnego znaczenia dla sądu.

Oskarżając Miguela o zdradę, Marieli po prostu pragnie się

zemścić, skompromitować ciebie i swojego męża, nadać

procesowi sensacyjny posmak. Ta sprawa w gruncie rzeczy

nie będzie miała wpływu na wyrok sądu, który ma przecież

dotyczyć spraw finansowych.

Ale wszyscy moi baskijscy przyjaciele odsuną się ode

mnie, myślała z goryczą Nickie. Staną się z dnia na dzień

moimi wrogami.

Adwokat wyją! z teczki plik papierów.

- Przejrzyj je - powiedział. - Jeśli jest jakiś aspekt

sprawy lub informacja, której mi nie przekazałaś, zrób na

marginesie adnotację. Muszę teraz iść na salę. Gdy przy­

jdzie twoja kolej, wywołają cię. - Poklepał ją przyjaźnie

po ręce. - Głowa do góry!

Przez całą następną godzinę Nickie raz jeszcze czytała

materiał dowodowy. Marieli za wszelką cenę pragnęła udo­

wodnić, że Nickie miała z Miguelem romans, i to zarówno

przed, jak i w trakcie trwania jego małżeństwa. Na trzy­

dziestu stronach wyliczano nie kończącą się liczbę dat

i miejsc, w których kochankowie się spotykali. Nickie raz

po raz wracała myślami do przeszłości. I raz po raz oblewał

ją zimny pot. Jakże to wszystko wyglądało przekonywają­

co! Każdy, kto choćby raz przeczyta te dokumenty, uzna

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ją winną jak amen w pacierzu! Nikt nie uwierzy, że Miguel

tak naprawdę nigdy jej nie dotknął. Nigdy.

A Nickie? Marieli i Miguel już skończyli. Za chwilę

będziesz wezwana.

Jak przez sen słyszała głos adwokata. Gdy wstała, zna­

jome uczucie przerażenia ścisnęło jej żołądek.

- Obawiam się - rzekła niepewnie - że już nic ważnego

nie przychodzi mi do głowy. - Oddała mu teczkę z doku­

mentami.

Gdy wchodziła do sali sądowej, starała się nie patrzeć

na boki. Tak bardzo obawiała się wrogich, oskarżycielskich

spojrzeń baskijskich przyjaciół i znajomych - krewnych

obu procesujących się stron - którzy tłumnie wypełniali

salę.

Celowo unikała patrzenia w lewo, gdzie za podłużnym

stołem siedziała Marieli ze swym ciemnowłosym, baskij­

skim adwokatem. Po prawej stronie Miguel rozmawiał ze

swym prawnikiem - elegancką blondynką w średnim wie­

ku. I znów wszystkich zaskoczył. Dlaczego nie zwrócił się

o pomoc do baskijskiego adwokata?

Nickie szybko odwróciła od niego wzrok. Och, nie może

pozwolić, nigdy nie pozwoli, by znów najej widok pojawił

się w jego oczach ten błysk pełen złości i zniecierpliwie­

nia...

Gdy usiadła w pierwszym rzędzie obok rodziców, ojciec

uścisnął lekko jej dłoń.

- Nie bój się, kochanie. Mów prawdę. Pamiętaj, że

jesteś tylko niewinnym świadkiem, Bogu ducha winną ofia­

rą czyjegoś nieudanego małżeństwa.

Pocałowała ojca w policzek.

- Obrona wzywa pierwszego świadka, Nickie Brinton.

Prostując ramiona, podeszła do pulpitu dla świadków.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Miłość i zaufanie, malujące się na twarzach jej rodziców,

wlały w jej duszę odrobinę spokoju.

Gdy już została zaprzysiężona i pozwolono jej usiąść,

spojrzała po raz pierwszy na swego inkwizytora. Małe,

ciemne oczka pana Aranburu uparcie ją świdrowały. Bezce­

remonialnie ślizgały się po jej twarzy, po zaczesanych do

tyłu blond włosach o miodowym odcieniu, wreszcie po jej

zgrabnej figurze, którą podkreślała obcisła kremowa gar­

sonka.

Nickie zacisnęła dłonie w pięści. Walczyła, by nie stra­

cić równowagi.

- Proszę podać swoje nazwisko.

- Nickie Marr Brinton.

- Wiek?

- Dwadzieścia pięć lat.

- Adres?

- Colorado Springs, stan Kolorado. Przedtem mieszka­

łam z rodzicami w Incline Village, w stanie Newada.

- Czy pani pracuje?

- Tak. Pracuję w Colorado Springs jako ekspedientka

w sklepie sportowym.

- Od jak dawna jest pani tam zatrudniona?

- Od ośmiu miesięcy.

- A przedtem, czym się pani zajmowała?

- Przed wyjazdem z Newady... - Nickie zaczerpnęła

powietrza. - Przed wyjazdem studiowałam na uniwersyte­

cie w Reno baskijski język i kulturę. Latem zaś pracowa­

łam w Biscay Inn jako kelnerka.

- Czy ta restauracja należy do rodziny Aldabe?

- Tak.

- Czy jest prawdą, że pracowała tam pani dorywczo

przez ostatnie dziewięć lat?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Tak.

- Oprócz przedostatniego lata, panno Brinton. Wów­

czas była pani uczestniczką letniego kursu na uniwersyte­

cie w San Sebastian w Hiszpanii. W tym samym czasie co

Miguel Aldabe.

- Wyjechałam z siostrą Miguela, Irenę. Zamieszkały­

śmy u krewnych rodziny Aldabe.

- I twierdzi pani, że przez całe lato nie spotkała pani

w San Sebastian Miguela?

- Sprzeciw!

- Podtrzymuję sprzeciw. Sąd nie toleruje sarkazmu, me­

cenasie Aranburu.

- Wobec tego inaczej sformułuję pytanie. Czy podczas

tego lata Miguel Aldabe do was dołączył?

- Przyjechał na trzy tygodnie, w lipcu.

- Aby wykładać?

- Nie. Przyjechał kontynuować swe prace badawcze.

- Czy zamieszkał w tym samym domu, w którym za­

trzymała się pani wraz z jego siostrą?

Nickie mocno zacisnęła powieki.
- Tak.

- Czy prawdą jest, że pani wraz z Miguelem Aldabe

udaliście się na dziesięć dni w samotną podróż w Pireneje?

- Tak. - Do licha, czyż jest jakiś szczegół, o którym by

nie wiedział?

- Dlaczego Irenę Aldabe z wami nie pojechała?

- Ponieważ wolała pozostać w mieście i odwiedzić sta­

rych przyjaciół.

- Czy wiedziała pani, że Marieli Echevarria mieszka

w Irunie?

- Tak.
- Czy wiedziała pani, że Marieli i Miguel byli zaręczeni?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Wiedziałam, że istniała taka rodzinna umowa, ale

nigdy nie poruszaliśmy tego tematu. To były wakacje po­

święcone pracy. Mój opiekun naukowy z San Sebastian był

bliskim przyjacielem Miguela. Chciał, bym towarzyszyła

Miguelowi w wycieczce w górskie regiony. Język baskij­

ski ma liczne odmiany. Mieliśmy je prześledzić na podsta­

wie języka używanego przez mieszkańców odległych wio­

sek. Przez cztery dni w wyprawie towarzyszył nam mój

profesor. >

- Czy to wówczas nawiązała pani romans z Miguelem

Aldabe?

Policzki Nickie zapłonęły jaskrawym rumieńcem.

- Nie! - rzuciła z werwą.

- Ile razy wyjeżdżała pani do kraju Basków z Irene

Aldabe?

Nickie miała wrażenie, że spowija ją jakaś nieprzenikniona

mgła. Głos adwokata dobiegał z przepastnego tunelu.

- Trzy razy - odrzekła, nie poznając własnego głosu.

- Ile pani miała lat podczas pierwszej z tych wypraw?

- Siedemnaście.
- Jakie były okoliczności tej podróży?

- Wyjechaliśmy wraz z Miguelem pierwszego czerw­

ca, po zakończeniu szkoły. Najpierw polecieliśmy do Pa­

ryża, a potem wynajętym samochodem przejechaliśmy

przez Francję aż do Hiszpanii. Zatrzymaliśmy się w Irunie

u krewnych Irene i Miguela.

- To bardzo gościnna i bogata rodzina, nie uważa pani?

- Głos adwokata był zaprawiony jadem. - Jedna z najbo­

gatszych rodzin w stanie Newada!

- Sprzeciw!

- Sprzeciw podtrzymany. Panie mecenasie, proszę

ograniczyć pytania do tematów powiązanych ze sprawą.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Nie zaprzecza więc pani - kontynuował mecenas

Aranburu - że Miguel Aldabe był obecny podczas tych

podróży?

- Nie zaprzeczam. - Nickie zamknęła oczy. Jakże czę­

sto nawiedzały ją wspomnienia tych cudownych lat i nie­

zwykłych chwil, z biegiem których jej młodzieńczy po­

dziw i uwielbienie dla Miguela przeistaczały się z wolna

w coś całkiem innego...

- Podczas trzeciej podróży w Pireneje - ciągnął adwo­

kat - Irene Aldabe zachorowała i zmuszona była pozostać

w domu swoich krewnych. Pani natomiast wraz z Migue-

lem opuściliście Pireneje, by spędzić tydzień w Gruzji, na

Kaukazie. Czy to się zgadza?

- Tak.
- Ile pani miała wówczas lat?

- Dwadzieścia trzy.

Po sali przeszedł szmer. Adwokat odczekał, aż znów

zapadnie cisza. Zerknął na swoją klientkę, a potem znów

zwrócił się do Nickie.

- W tym czasie, panno Brinton, musiała już pani wie­

dzieć, że Miguel Aldabe był zaręczony z Marieli Echevar-

ria. Przyjechał do Iranu, aby omówić przygotowania do

ślubu, który odbył się dwa miesiące później.

- Nie wiedziałam, że przyjechał tam w tym celu. Nie

zaprzeczam jednak, że odkąd poznałam rodzinę Aldabe,

wiedziałam, że pewnego dnia Miguel i Marieli się pobiorą.

Ich małżeństwo zostało ustalone dawno temu. Również

małżeństwo Irene zostało ustalone przez zainteresowane

rodziny.

- Czy mam rozumieć, że Miguel Aldabe celowo ukry­

wał przed panią wiadomość o swym zbliżającym się ślu­

bie?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Jason Helm skoczył na równe nogi.

- Sprzeciw! To jest sugerowanie świadkowi odpowie­

dzi.

- Uchylam sprzeciw. Proszę odpowiedzieć na pytanie,

panno Brinton.

- Nie było powodu, by Miguel musiał się przede mną

tłumaczyć ze swego życia osobistego. Jest ode mnie osiem

lat starszy... Jestem tylko przyjaciółką jego siostry. Wów­

czas tak się złożyło, że musiał pojechać do Tbilisi i poczy­

nił już pewne kroki, byśmy mogły mu towarzyszyć. Nie-"

stety, Irene rozchorowała się na grypę.

- Polecieliście zatem sami na Kaukaz, pozostawiając

siostrę Miguela i jego narzeczoną?

- Miguel był tam umówiony ze swym kolegą, pewnym

profesorem.

- Cały czas spędzaliście w jego towarzystwie?

- Nie... - Nickie czuła, że coś ściska ją w gardle. Le­

dwie zdołała wydobyć głos. - Profesor ów miał poważne

kłopoty rodzinne i nie mógł przez cały czas się nami za­

jmować. - Serce Nickie biło tak szybko, jakby poruszane

było tysiącem motylich skrzydeł.

- Proszę opowiedzieć Wysokiemu Sądowi, co tam ro­

biliście.

- Prowadziliśmy badania na uniwersytecie, a potem

podróżowaliśmy trochę po okolicy, zbierając materiały do

prac badawczych. Zbierałam je wówczas do swojej pracy

dyplomowej. Wieczorami porządkowałam notatki i przy­

gotowywaliśmy plan pracy na dzień następny.

- Gdzie nocowaliście podczas tych wycieczek?

- W różnych hotelach.

- Tylko we dwoje?
- Tak.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Czy sypialiście w tym samym pokoju?

- Nie. Mieliśmy oddzielne pokoje.

- Wysoki Sądzie! - W oczach mecenasa Arąnburu po­

jawił się triumfalny błysk. - Oto kopie rachunków hotelo­

wych z różnych hoteli w Gruzji oraz północnej Turcji.

Wszystkie świadczą, że co noc płacono tylko za jeden

pokój.

Sędzia uderzył kilkakrotnie młotkiem, by uciszyć rumor

na sali.

- Panno Brinton, ponawiam pytanie: czy spała pani

w tym samym pokoju z Miguelem Aldabe?

- Nie. Pokoje te były bardzo małe i na ogół połączone

drzwiami wewnętrznymi. Być może kiedyś stanowiły jed­

no pomieszczenie? ,

- Czy pokoje te miały oddzielne wejścia?

- Nie.

- A więc trzeba było przejść przez jeden z nich, by

dostać się do drugiego?

- Sprzeciw! - W głosie pana Heima słyszało się znie­

cierpliwienie. - Ten sposób zadawania pytań jest tenden­

cyjny. Zresztą dzielenie tego samego pokoju nie oznacza

jeszcze dzielenia wspólnego łoża.

- Podtrzymuję sprzeciw - zgodził się sędzia.

- Panno Brinton, czy podczas tej podróży spała pani

z Miguelem Aldabe w jednym łóżku? - Mecenas Arąnburu

był nieustępliwy.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

- Nie! - Nickie walczyła z narastającym gniewem.

- Nigdy nie spałam z Miguelem.

Przez salę znów przeszedł szmer podnieconych głosów.

- Nigdy? - dopytywał się Aranburu. - Proszę nie zapo­

minać, że zeznaje pani pod przysięgą.

Nickie chwyciła głęboki oddech i powiedziała z wymu­

szonym spokojem:

- Biorę Boga na świadka, że nigdy nie spałam z Migue­

lem Aldabe.

- Czy pani wiadomo - ciągnął adwokat - że z powodu

pani wyjazdu do Gruzji doszło między Miguelem i Marieli

do gwałtownej sprzeczki?

Nickie nie miała o tym najmniejszego pojęcia. Spuściła

wzrok. Czyżby Marieli chciała pojechać z nimi w tę po­

dróż? Właściwie dlaczego Miguel nie zabrał jej ze sobą?

Jakby z oddali usłyszała ponaglający głos adwokata:

- Panno Brinton, czekamy na odpowiedź!

- Nie, nie wiedziałam. - Marieli w ogóle nie interesowała

się pracą naukową Miguela i być może miała mu ją za złe.

Miguel musiał zdawać sobie sprawę, że czułaby się nieswojo

w dalekim, obcym kraju, zwłaszcza że on i Nickie byliby

zajęci swoimi badaniami. Nickie gorączkowo szukała możli­

wych przyczyn zaistniałej sytuacji Jednego była całkowicie

pewna: jeśliby tylko wiedziała o narastającej zazdrości Ma­

rieli, nigdy nie pojechałaby z Miguelem do Gruzji.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Panno Brinton, wspomniała pani, że Miguel zabrał

panią ze sobą do Gruzji, aby przepisywała pani jego notat­

ki. Mógł przecież przywieźć je ze sobą, a pani uporząd­

kowałaby je później. Czy wobec tego nie jest prawdą, że

pojechaliście do Gruzji wyłącznie po to, aby być sami,

z dala od wszystkich?

- Sprzeciw! - zawołał mecenas Heim. - Panna Brinton

oświadczyła już wyraźnie, że nie miała romansu z panem

Aldabe. Co więcej, powiedziała już, że prowadziła badania

również dla potrzeb swej własnej pracy dyplomowej.

- Podtrzymuję sprzeciw.

- Poddaję pod rozwagę Wysokiego Sądu - oświadczył

mecenas Aranburu - że zdrada rodzi się najpierw w my­

ślach.

- Sprzeciw!
- Uchylam sprzeciw. - Sędzia pochylił się w kierunku

Nickie. - Proszę nam wyjaśnić - powiedział - na czym

konkretnie polegała pani współpraca naukowa z doktorem

Aldabe.

Nickie zaczerpnęła powietrza, nim zaczęła mówić.

- Wiele lat temu, gdy zaprzyjaźniłam się z Irene, zain­

teresowałam się Baskami i ich kulturą. Pracując w baskij­

skiej restauracji należącej do rodziny Aldabe, odnosiłam

wrażenie, że jestem w obcym kraju i ogromnie mi się tam

podobało. Przez całe dnie przysłuchiwałam się rozmowom

prowadzonym w języku euskara, a także trochę po francu­

sku i hiszpańsku. Zazdrościłam im znajomości tylu języ­

ków. Miguel, to znaczy doktor Aldabe, był już wówczas

wykładowcą języka baskijskiego na uniwersytecie w Re­

no. Jego entuzjazm dla swej pracy był tak zaraźliwy, że

moja fascynacja kulturą Basków narastała i rozwijała się.

Gdy rozpoczęłam studia, opiekun naukowy doradził mi,

wykonanie - Irena

scandalous

background image

bym studiowała jako przedmioty kierunkowe języki hisz­

pański i francuski i dodatkowo euskara. W ten sposób, je­

ślibym nie czuła się na siłach zrobić dyplomu z euskara,

mogłabym zawsze wyspecjalizować się w jednym z dwóch

pozostałych języków. W gruncie rzeczy pragnął mnie prze­

konać do studiowania arabskiego lub koptyjskiego, ponie­

waż w tym zakresie istniały szerokie możliwości badaw­

cze. Miguel zgodził się z radami mojego opiekuna - ciąg­

nęła - i pomógł mi zaplanować rozkład studiów. Obiecał,

że pomoże mi w euskara. W ten sposób mogłam urzeczy­

wistnić swe marzenia i specjalizować się w języku baskij­

skim.

Euskara nie ma nic wspólnego z językiem hiszpańskim

ani francuskim, mimo że Baskowie zamieszkują na pogra­

niczu obu tych krajów. Miguel zaprezentował mi teorię

francuskiego uczonego, Renć Lafona, według której istnie­

je ścisły związek między językiem euskara a językiem gru­

zińskim. Teoria ta zawładnęła moją wyobraźnią. Zasuge­

rował mi on, że będę mogła napisać na ten temat pracę

dyplomową pod jego naukowym kierunkiem.

Nickie spokojnie popatrzyła sędziemu w oczy.

- Wysoki Sądzie, znalazłam się w Gruzji, aby konty­

nuować swe badania naukowe. Wyjazd ten otwierał przede

mną nowe, niesłychane możliwości. Miguel Aldabe- ciąg­

nęła - jest jednym z najbardziej uznanych autorytetów

w swojej dziedzinie. Przez ostatnie kilka lat zajmował się

gromadzeniem materiałów do dużej pracy na temat Ba­

sków, ich pochodzenia i kultury. Pisanie takiej książki za­

biera mnóstwo czasu, a przecież Miguel Aldabe zajmuje

się również działalnością dydaktyczną na uniwersytecie

w Reno, jak również prowadzi wykłady na całym niemal

świecie.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Gdy rozpoczęłam studia, Miguel Aldabe poprosił mnie,

bym porządkowała i przepisywała notatki, które zbierał do
książki. Zgodziłam się, ponieważ w ten sposób mogłam się
wieie nauczyć, jak również dlatego, że potrzebowałam pie­
niędzy. Po pewnym czasie zaczął zlecać mi także niektóre
poszukiwania źródłowe. Miałam wiele szczęścia, że mo­
głam współpracować z tak wybitnym uczonym. Wiele
uczelni pragnęło powierzyć mu katedry językowe, ale on
wybrał właśnie Reno... - Nickie zająknęła się i zakończyła
wreszcie swe wystąpienie. Poczuła się trochę zażenowana,
że mimowolnie zaczęła bronić człowieka, który przecież
tak bardzo ją zranił.

Na twarzy sędziego pojawił się osobliwy uśmiech.
- Dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienia, panno Brin-

ton - powiedział. Następnie zwrócił się do pana Aranburu:

- Proszę kontynuować, panie mecenasie.

- Panno Brinton, pozwoli pani, że wrócimy do pani

trzeciego wyjazdu w Pireneje. - Oczy adwokata Marieli
zdawały się ciskać błyskawice. - Czy pani wiadomo, że
Marieli Echevarria chciała dołączyć do narzeczonego, gdy
ten przebywał z panią w Gruzji i usłyszała wówczas jed­
noznaczną odmowę?

- Nie... - Nickie zadrżała. - Nie rozmawiał ze mną

o swym prywatnym życiu.

- Zachowuje się pani jak struś, który chowa głowę

w piasek. Zdaje się pani nie widzieć tego, czego widzieć
nie chce!

- To nieprawda! - krzyknęła Nickie.
- Sprzeciw! - Pan Heim powstał z miejsca. - Opinie

mecenasa Aranburu nas nie interesują.

Sędzia przychylił się do zdania pana Heima, mecenas

Aranburu zmienił więc temat pytań.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Czy pracowała pani podczas swych studiów na uni­

wersytecie? - spytał.

- Tak. Pracowałam w bibliotece Instytutu Baskijskie­

go. Katalogowałam nowe książki.

- Kto załatwił pani tę pracę?

- Złożyłam ofertę.

- O ile nam wiadomo, Miguel Aldabe jest dyrektorem

tego instytutu, czyż nie?

- Tak. - Nickie zwilżyła spieczone wargi.

- Kiedy rozpoczęła pani pracę w tej bibliotece?

- Na pierwszym roku studiów.

- Czy nadal pani tam pracuje?

- Nie - wymamrotała, przypominając sobie ów dzień,

gdy bez żadnego ostrzeżenia Miguel powiadomił ją, że

zatrudnił na jej miejsce kogoś innego. - W listopadzie zo­

stałam zwolniona. Przeniesiono mnie na wydział języków

romańskich, gdzie pracowałam jako sekretarka.

- Jaki ma pani stopień naukowy?

- Jestem magistrem.

- Czy kontynuowała pani studia w celu zdobycia do­

ktoratu?

- Tak. Pracowałam w tym kierunku...

- Pracowałam?

- Już nie pracuję na uniwersytecie. Zmieniłam plany

- dodała ciszej.

- Jak rozumiem, po długoletnich studiach nad językiem

baskijskim nagle zrezygnowała pani ze swej kariery nauko­

wej. To niezwykle interesujące, panno Brinton. A kto był

pani wykładowcą?

- Miałam kilku.

- Mam przed oczami pani indeks, panno Brinton. Wynika

z niego jasno, że większość zajęć prowadził pan Aldabe.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Miałam również zajęcia z Aną Guevera i Johnem

Forresterem - wtrąciła.

Mecenas Aranburu odwrócił głowę w kierunku sędziego.

- Wysoki Sądzie - przemówił. - Uniwersytet w Reno

jest jedyną uczelnią na świecie, w której można zrobić

doktorat z języka baskijskiego. Wniosek stąd płynie oczy­

wisty: jeśli Nickie Brinton zechce kontynuować karierę

naukową - karierę, której poświęciła już kilka lat swego

życia - będzie musiała ściśle współpracować z Miguelem

Aldabe. W przeciwnym razie nigdy nie uzyska doktoratu.

- Pan Aranburu wypił łyk wody, spoglądając na Nickie

bazyliszkowatym wzrokiem. - Wspomniała pani o Johnie

Forresterze - przemówił po chwili. - Czy jest to mężczy­

zna żonaty?

- Gdy widziałam go po raz ostatni, był kawalerem.

- Czy dobrze pani go zna?

- Niezbyt dobrze.

- Czy był przyjacielem Miguela Aldabe?
- Nie.

- A czy Miguel Aldabe ma w ogóle jakichś bliskich

przyjaciół prócz pani, panno Brinton?

- Oczywiście - odrzekła, tłumiąc złość. - Zackery'ego

Quinna przede wszystkim. Gubernatora Andrew Cordel-

la...

- Sprzeciw - przerwał jej adwokat. - Te sprawy nie

mają nic do rzeczy.

Sąd przychylił się do sprzeciwu.

- Czy pan Forrester chciał kiedykolwiek się z panią

umówić? - indagował mecenas Aranburu.

- Tak.

- Przyjęła pani zaproszenie?
- Nie.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Dlaczego?

- Nie byłam zainteresowana panem Forresterem...

w ten sposób. - Och, nikt przecież nie mógł się równać

z Miguelem! Nikt.

- Czy jest prawdą, że to Miguel Aldabe skłonił panią

do odrzucenia propozycji Johna Forrestera?

-Nie.
- Mam tu zaprzysiężone oświadczenie asystentki dyre­

ktora Instytutu Baskijskiego, pani Guevera, która twierdzi,

że Miguel Aldabe rozmawiał z panią na ten temat.

Nickie zacisnęła dłonie na poręczy krzesła.

- Gdy pan Forrester zaproponował mi randkę, poczu­

łam się niezręcznie. Jakkolwiek nie miałam ochoty się

z nim spotykać, to jednak, jako pracownica biblioteki, pra­

gnęłam zachować poprawne stosunki z wszystkimi wykła­

dowcami i studentami. Podzieliłam się swoimi rozterkami

z Irene i, jak przypuszczam, to ona powiedziała o nich

Miguelowi. Pewnego dnia Miguel wziął mnie na stronę

i udzielił ostrzeżenia. Jako szef wydziału uważał, ze nie

powinnam angażować się uczuciowo z żadnym wykładow­

cą, gdy sama jestem nadal studentką. Myślę, że właśnie tę

rozmowę musiała usłyszeć pani Guevera.

- Dochodzę do wniosku, panno Brinton, że Miguel Al­

dabe uważał panią za swą prywatną własność, spodziewał

się z pani strony wyłącznej adoracji i nie mógł znieść myśli

o pani ewentualnym związku z innym mężczyzną.

Nickie zadrżała. Och, gdyby to chociaż było prawdą!
- Sprzeciw! - krzyknął Jason Heim.

- Podtrzymany.

- Przepraszam, Wysoki Sądzie; - Mecenas Aranburu

lekko się skłonił. - Panno Brinton, czy ma pani narzeczo­

nego?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Nickie pragnęła zapaść się pod ziemię.

- Obecnie nie - odparła.
- A czy kiedykolwiek miała pani swojego chłopaka?

- Spotykałam się z kimś, jeśli to pan ma na myśli.

- Pytam, czy kiedykolwiek utrzymywała pani bliski

związek z mężczyzną?

- Nie. - Och, tylko Miguel, zawsze Miguel wypełniał

jej serce i umysł. Nie było tam miejsca dla innych męż­

czyzn.

- Oczywiście oprócz Miguela Aldabe!

- Sprzeciw!

- Podtrzymany.

- Proszę nam opowiedzieć o swoich stosunkach z Irene

Aldabe. Jak by pani je opisała?

- Jesteśmy sobie bardzo bliskie.

- A jak by pani określiła swoje stosunki z Miguelem

Aldabe? - spytał z wyraźną insynuacją w głosie.

Nickie usiłowała przełknąć ślinę.

- Znamy się od bardzo dawna - wyjąkała wreszcie.

Przez te wszystkie lata był całym jej światem. Nie mogła

sobie przypomnieć, żeby kiedykolwiek było inaczej...

- Jak długo?

- Zaprzyjaźniłam się z Irene już w szkole podstawowej.

- Możemy zatem przyjąć, że zna pani Miguela Aldabe

ponad osiemnaście lat?

- Tak. Znam rodzinę Aldabe od bardzo dawna.

- Gdzie pani mieszkała podczas studiów?
- Wynajmowałam mieszkanie w domu niedaleko mia­

steczka uniwersyteckiego.

- Do kogo należy ten dom?

- To jeden z domów czynszowych należących do ro­

dziny Aldabe.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Czy zamieszkała tam pani sama?

- Dzieliłam go z dwiema koleżankami.
- Proszę podać ich nazwiska.

- Irene Aldabe i Amaia Echevarria.

- Kim jest Amaia Echevarria?

- To kuzynka Marieli. Członkowie rodziny Echevarria

mieszkają w Irunie i w Newadzie. Są bliskimi kuzynami.

- Jak długo mieszkała pani w tym domu?

- Przez cały czas studiów i po studiach, gdy rozpoczę­

łam pracę nad doktoratem. Włączając okresy wakacji, przy­

puszczam, że około siedmiu lat.

- Wysoki Sądzie, dom ten położony jest w bardzo dro­

giej dzielnicy. Wynajem domu w tych okolicach kosztuje

około tysiąca dolarów za miesiąc. Jeśli tę przybliżoną kwo­

tę podzielimy przez trzy, okazuje się, że musiałaby pani

płacić czynsz w wysokości przynajmniej trzystu trzydzie­

stu dolarów za miesiąc. Ile płaciła pani co miesiąc za

wynajem mieszkania, panno Brinton?

- Sto dolarów. - Nickie czuła, że serce przestaje jej bić.

Przez salę przeszedł szmer.
- Czy to oznacza, że przez siedem lat mieszkała pani

właściwie za darmo?

- Nie. Inaczej to obliczaliśmy. Miguel odmówił przy­

jmowania większej kwoty. Twierdził, że odpracowałam re­

sztę, pomagając mu przy pisaniu książki.

Mecenas Aranburu wyglądał jak kot obserwujący swą

ofiarę. •.

- Z tego, co pani mówi, wynika - zaatakował nagle

- że spała pani z Miguelem Aldabe przy każdej nadarzają­

cej się okazji, tym samym zapewniając sobie odpowiedni

poziom życia!

- To nieprawda!

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Sprzeciw! Świadek zeznała już pod przysięgą, że nie

miała romansu z pozwanym.

- Podtrzymuję sprzeciw.
- Panno Brinton - kontynuował mecenas Aranburu

- czy podczas tych siedmiu lat Miguel Aldabe odwiedzał

panią w wynajętym mieszkaniu?

- Tak.
- Jak często?
- Nie pamiętam.

- Mam tu oświadczenie podpisane przez Amaię Eche-

varria. Twierdzi ona, że Miguel Aldabe był tam częstym

gościem. Przychodził prawie codziennie, zazwyczaj wie­

czorami. Nawet po ślubie z Marieli Echevarria! Jak to pani

wytłumaczy?

- Nie znam dokładnej liczby jego wizyt, ponieważ dużo

czasu spędzałam na uczelni. Ale oczywiście to jest możli­

we. Pozostawał w bardzo bliskich stosunkach ze swą sio­

strą, Irene. Opiekował się nią.

- Czy kiedykolwiek prosił panią, by popilnowała pani

jego dziecka?

- Nie.

- A jednak panna Echevarria oświadcza w swym zezna­

niu, że kilka razy zajmowała się pani jego dzieckiem.

- Kilka razy, gdy Miguel wpadł do nas z córeczką,

zaproponowałam, że się nią zajmę, jeśli chcą gdzieś wyjść

razem z Irene.

- Czy zazwyczaj przychodził z dzieckiem?
Rzędy kamiennych twarzy patrzyły na Nickie z lodowatą

pogardą. Nie przerażało jej to. Jednego spojrzenia pragnęła

za wszelką cenę uniknąć - badawczego spojrzenia Miguela.

- Nie przypominam sobie dokładnie - odparła. - Chy­

ba ogółem cztery lub pięć razy.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Dla sądu staje się oczywiste, panno Brinton - podsu­

mował adwokat - że podczas osiemnastoletniej znajomo­

ści z rodziną Aldabe, Miguel był pani przyjacielem, na­

uczycielem, właścicielem mieszkania, pracodawcą, dorad­

cą i... kochankiem.

- Sprzeciw!

- Podtrzymany. Proszę wykreślić słowo „kochanek"

z protokołu.

- Czy była pani na ślubie Miguela i Marieli Echevarria?

- Nie. To była kameralna uroczystość. O ile wiem, za­

warli jedynie ślub cywilny.

- Czy na dwa dni przed ślubem odbyło się przyjęcie?

- Przyjęcia odbywały się przez cały miesiąc. W wię­

kszości były to przyjęcia rodzinne. Uczestniczyłam tylko

w kilku.

- Czy uczestniczyła pani w przyjęciu wydanym przez

Zackery'ego Quinna?

- Tak. - Nickie walczyła, by powstrzymać drżenie gło­

su.

- Gdzie ono się odbywało?

- W Posiadłości Q.
- Czy John Forrester był obecny na tym przyjęciu?

- Tak - odrzekła stłumionym głosem. Nie znosiła Joh­

na Forrestera i wolała więcej o nim nie słyszeć.

- Sprzeciw, Wysoki Sądzie-wtrącił się mecenas Heim.

- Moja klientka zeznała już, że nie utrzymywała bliższej

znajomości z panem Forresterem.

- Wysoki Sądzie, moja klientka oskarża swego męża

i tego oto świadka o cudzołóstwo - odparował Aranburu.

- Usiłuję wykazać, że dzisiejszy proces rozwodowy jest

wynikiem ustawicznej obecności panny Brinton w życiu

Miguela Aldabe. Pan Forrester odgrywa tu kluczową rolę,

wykonanie - Irena

scandalous

background image

co za chwilę udowodnię, jeśli Wysoki Sąd zezwoli mi na

kontynuowanie przesłuchania.

- Proszę kontynuować, mecenasie Aranburu.

- Panno Brinton, czy na wspomnianym przyjęciu tań­

czyła pani z panem Forresterem?

- Tak, jeden taniec.

- Czy doszło między wami do sprzeczki?

- Tak.

- Proszę streścić Wysokiemu Sądowi jej przebieg.

- Pan Forrester powiedział mi, że czekał już na mnie

wystarczająco długo i ma nadzieję, że nareszcie zacznę się

z nim spotykać. Odparłam, że mogę go traktować jedynie

jak przyjaciela. Wtedy pan Forrester tonem oskarżenia

oświadczył, że jestem zauroczona Miguelem.

- I jaka była pani reakcja?

- Powiedziałam mu, że traktuję Miguela jak brata, a po­

za tym, że to nie jego sprawa. I odeszłam.

- Czy widziała go pani jeszcze tego wieczoru?

- Nie.

- Czy tego wieczoru rozmawiała pani z Miguelem Al-

dabe?

- Tak.

- Czy rozmawiała z nim pani w cztery oczy?

- Tak - odparła z głośno bijącym sercem.

- Proszę nam opowiedzieć, w jakich to było okoliczno­

ściach.

- Pod koniec przyjęcia poszłam wraz z przyjaciółmi

popływać w basenie. Potem dołączyli do nas Zack... to

znaczy pan Quinn i Miguel. Miguel i ja wyszliśmy z base­

nu jako ostatni. Rozmawialiśmy przez kilka chwil. Potem

udałam się do swego pokoju. Sama - podkreśliła, uprze­

dzając tym samym pytanie adwokata.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Czy w basenie całowaliście się? - Oczy Aranburu

rzucały diabelskie błyski.

- Nie - wyszeptała. Dławiła w sobie straszne wspomnie­

nia. Starała się zapomnieć o tamtej nocy, lecz nie potrafiła.

- Proszę pamiętać, że zeznaje pani pod przysięgą - po­

uczył ją mecenas Aranburu. - Przejdźmy zatem do owej

nocy, która miała miejsce osiem miesięcy temu, trzeciego

stycznia. Gdy przebywała pani w domu państwa Aldabe

i opiekowała się ich dzieckiem, przyjęła pani w tym domu

Johna Forrestera. Podczas gdy oboje... byliście zajęci sobą,

dziecko zachorowało...

- Zgłaszam sprzeciw! - Jason Heim poderwał się na

równe nogi. -To jest oszczerstwo i zniesławienie. Przeciw

mojej klientce nigdy nie podniesiono zarzutu zaniechania

obowiązków. A poza tym, ten epizod nie ma związku ze

sprawą!

- Podtrzymuję sprzeciw. - Sędzia był poirytowany.

- Mecenasie Aranburu, czy muszę panu przypominać, że

takie zachowanie nie przystoi w sądzie?

- A zatem rozpocznę raz jeszcze. Panno Brinton, proszę

opowiedzieć, jak to się stało, że znalazła się pani owej nocy

w domu państwa Aldabe. Czy Marieli Aldabe lub Miguel

prosili panią, by zajęła się ich dzieckiem?

- Nie. - Nickie czuła skurcz w żołądku. Nie odważyła

się spojrzeć na Irene, która siedziała w pierwszym rzędzie

po brzegi wypełnionej sali. - Miguel poprosił Irene, aby

tamtej nocy popilnowała ich dziecka - wyjaśniła po chwili

namysłu. - Irene zgodziła się, ale w ostatniej chwili... coś

jej wypadło... Musiała wyjść na kilka godzin. Zaoferowa­

łam swą pomoc.

- Bez wiedzy rodziców dziecka?

- Tak. Gdy przyjechałam, wyszli już na przyjęcie.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Czyż nie jest prawdą, że była pani ostatnią osobą na

świecie, którą Marieli Echevarria poprosiłaby o pomoc?

Nickie zastanawiała się, ile jeszcze upokorzeń będzie

musiała znieść. Na szczęście znów przyszedł jej w sukurs

pan Helm i zgłosił sprzeciw, uznany po chwili przez sąd.

- Czy pani zaprosiła pana Forrestera do rezydencji pań­

stwa Aldabe? - kontynuował Aranburu.

- Nie. - Nickie ogarnęły niemiłe wspomnienia. Czuła,

iż robi jej się słabo, że za chwilę zemdleje.

- Dlaczego więc przyszedł?

- Sądziłam, że przyszedł do Miguela. Gdy mu powie­

działam, że Miguela nie ma w domu, stwierdził, iż przy­

szedł zobaczyć się ze mną.

- Jak pani na to zareagowała?

- Byłam zaskoczona i zdenerwowana. Nie miałam

pojęcia, skąd dowiedział się, że tam jestem. - Nickie prze­

rwała i odetchnęła głęboko, żeby się uspokoić. - A po­

tem kazałam mu się wynosić i zaczęłam zamykać

drzwi. Wówczas... wówczas powiedział coś, co mnie

ogromnie poruszyło. I wbrew pierwotnemu odruchowi

wpuściłam go do domu. Obawiałam się, że stojąc

w drzwiach nie usłyszę płaczu małej Katalin. Chwilę

przedtem byłam na górze i stwierdziłam, iż śpi i że tempe­

ratura jej spadła. Była trochę przeziębiona tego wieczoru.

Zdawałam sobie sprawę, że w każdej chwili może się obu­

dzić i zacząć płakać.

- Co takiego zakomunikował pani pan Forrester?

- Powiedział, że zna prawdziwą przyczynę wyrzucenia

mnie z pracy w bibliotece. Jako bliski przyjaciel rodziny

Echevarria dowiedział się, że członkowie tej rodziny wy­

warli wpływ na Miguela, aby się mnie pozbył, doszli bo­

wiem do wniosku, że próbuję rozbić jego małżeństwo.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Czy uwierzyła pani panu Forresterowi?
- Nie. Wiedziałam, że Miguel po prostu nie był zado­

wolony z mojej pracy. To było prawdziwym powodem

zwolnienia mnie. - Nickie walczyła przez chwilę, aby

przywrócić swemu głosowi beznamiętny ton. - A poza

tym, w ogóle nie miałam zaufania do Johna Forrestera.

Zaproponował mi przecież bliższą znajomość, aby, jak

twierdził, zdementować plotki na temat mój i Miguela.

- A więc doszła pani do wniosku, że był to spisek ze

strony Johna Forrestera, aby nakłonić panią do umówienia

się z nim?

- Tak. Powiedziałam mu, że traci czas. Ostrzegłam go,

że jeśli raz jeszcze uczyni mi taką propozycję, napiszę

formalną skargę i przedłożę ją dyrektorowi instytutu.

- Czy pan Forrester wyszedł?

- Nie. Zaczaj mnie przepraszać. Powiedział... powie­

dział... To są sprawy osobiste. Wolałabym o nich nie mó­

wić.

- Co takiego powiedział pani pan Forrester? Proszę

odpowiedzieć na pytanie, panno Brinton.

Nickie poruszyła się niespokojnie na krześle. Była za­

żenowana koniecznością relacjonowania szczegółów,

zwłaszcza że John Forrester siedział na sali sądowej i słu­

chał.

- Powiedział, że zakochał się we mnie i stale o mnie

myśli. Miał nadzieję, że teraz, gdy Miguel jest żonaty

i niedostępny, spojrzę na niego łaskawszym okiem. To wy­

znanie wprawiło mnie w konsternację. Oświadczyłam, że

natychmiast muszę udać się na górę do dziecka. John For­

rester właśnie wychodził, gdy nieoczekiwanie Miguel

i Marieli wrócili i zastali nas razem...

- I co było potem? - indagował adwokat

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Opowiadanie o tym ją przerażało. Wydarzenia tej nocy

nieodwracalnie odmieniły jej życie...

- Gdy Miguel odprowadzał Johna - podjęła niepewnie

- Marieli spytała mnie, gdzie podziewa się Irene. Wszystko

wyjaśniłam, a wówczas Marieli rzuciła mi w twarz, że je­

stem bezczelna, ponieważ ośmielam się przychodzić do jej

domu, będąc kochanką jej męża. I w dodatku, zamiast za­

jmować się dzieckiem, śmiem przyjmować tu innego męż­

czyznę. Zdałam sobie wówczas sprawę, że Marieli napra­

wdę wierzyła w mój romans z Miguelem... Usiłowałam

wyjaśnić jej obecność Johna, ona jednak zignorowała mnie

i poszła szybko na górę do Katalin. Po chwili usłyszałam

jej krzyk. Katalin miała wysoką temperaturę... - Nickie

urwała i zatopiła twarz w dłoniach. Tę przerażającą chwilę

po dziś dzień miała żywo w pamięci.

- Proszę mówić dalej, panno Brinton.

Nickie uniosła głowę.

- Miguel natychmiast zadzwonił po lekarza... - Och,

to spojrzenie! Spojrzenie, jakim ją obdarzył, wykręcając

numer, było po prostu lodowate. - Potem... potem pano­

wał nieopisany chaos, ale, dzięki Bogu, niebawem gorą­

czka spadła i Katalin poczuła się lepiej. - Głos Nickie drżał

z emocji. Jeśli wówczas coś by się temu dziecku przytrafi­

ło... - Gdy wychodziłam, Marieli podeszła ze mną do

frontowych drzwi. Ostrzegła mnie, że jeśli kiedykolwiek

zobaczy mnie w pobliżu swojego męża, pożałuję dnia,

w którym się urodziłam. - A Miguel... Miguel stał w głębi

domu, trzymając na rękach Katalin. Był ponury i lodowato

milczący. Nigdy go takim nie widziała. Chciała umrzeć.

- Czy po tym incydencie zaczęła się pani spotykać

z Johnem Forresterem?

- Nie.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Czy usiłowała pani spotkać się lub porozmawiać

z Miguelem Aldabe?

- Nie. Następnego dnia porzuciłam pracę i wycofałam

się z uniwersytetu.

- Dlaczego pani to uczyniła?

- Nie chciałam skrzywdzić innego człowieka. Nigdy

bym czegoś podobnego celowo nie uczyniła. - To była

wymówka, jedynie część prawdy. Nie chciała jednak, by

ktokolwiek domyślił się wszystkiego, co leżało jej na sercu.

- Nie chciałam przysparzać Marieli dalszych cierpień. Nie

miałam dotąd pojęcia, że żywi do mnie tyle urazy. Jestem

spokojną osobą, skromną i raczej zamkniętą w sobie. Nie

wyobrażałam sobie, że mogę być obiektem czyjejś niena­

wiści. .. - Urwała i dodała po namyśle: - Przecież Miguel

z nią się ożenił i z nią miał dziecko! Nie pojmuję, o co jej

chodziło. To najbardziej szlachetny człowiek, jakiego

znam. Z pewnością nie popełniłby cudzołóstwa. Byłam

tylko przyjaciółką jego siostry...

- Czy Miguel Aldabe usiłował się z panią skontakto­

wać po tamtych wydarzeniach?

- Nie. - To było kłamstwo. Sąd jednak nie musiał wie­

dzieć wszystkiego. Nie musiał wiedzieć, że Miguel nastę­

pnego dnia odwiedził jej rodziców. Z pewnością szukał jej

po to, by ją zbesztać za zniedbanie wobec Katalin. Gdy

dowiedział się, że wyjechała do Colorado, chciał wiedzieć

dokąd, ale rodzice nie podali mu jej nowego adresu ani

numeru telefonu.

- Chyba nie spodziewa się pani, że Wysoki Sąd uwie­

rzy, iż po osiemnastu latach tak bliskiego związku nie

skontaktowała się pani z Miguelem Aldabe przez całe

osiem miesięcy! Czyżby nie zawiadomił pani, że wystąpił

o rozwód?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Nickie gwałtownie potrząsnęła głową.

- Nie. Zdecydowałam, iż jedynym sposobem przeko­

nania Marieli, że nie stanowię zagrożenia dla jej małżeń­

stwa, jest natychmiastowy wyjazd. Od tamtej pory ani razu

nie widziałam się, ani nie rozmawiałam z Miguelem. Nie

miałam pojęcia, że wystąpił o rozwód. Poinformowała

mnie o tym moja matka, gdy okazało się, że zostanę wez­

wana do stawienia się na tym procesie jako świadek.

- Wysoki Sądzie, nie mam więcej pytań do świadka

- powiedział mecenas Aranburu z nieprzyjemnym, cynicz­

nym uśmiechem. - Proszę jednak, by świadek pozostała na

sali.

- Pani mecenas? - Sędzia zwrócił się do adwokata Mi-

guela. - Czy zechce pani przesłuchać świadka?

- Tym razem nie mam pytań, Wysoki Sądzie.

- Panie Helm?

- Nie mam pytań, Wysoki Sądzie.

Mecenas Aranburu wstał.

- Jeśli Wysoki Sąd pozwoli, chciałbym wezwać teraz

na świadka Irene Aldabe.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Nickie niepewnym krokiem udała się na swoje miejsce

obok pana Helma. Instynktownie czuła podążające za sobą

spojrzenie ciemnych oczu Miguela. Mogła sobie wyobra­

zić wyraz zimnej pogardy, jaki musiał malować się na jego

twarzy. Nie odważyła się spojrzeć mu w oczy. To byłoby

zbyt bolesne, zbyt poniżające.

Adwokat poklepał ją czule po ramieniu.

- Dobrze wypadłaś, Nickie - szepnął jej do ucha.

- Mówiłaś pewnie i przekonywająco. Niebawem okaże

się, że intryga Marieli Aldabe spaliła na panewce.

Nickie miała wrażenie, że śni, słysząc swą przyjaciółkę,

Irene, składającą przysięgę. Nigdy nie przypuszczała, że taki

dzień nastąpi w jej życiu. Irene z pewnością czuła to samo.

Siostra Miguela przysiadła na brzegu krzesła, nienatu­

ralnie wyprostowana. Z jej twarzy, spod maski stoickiego

spokoju, wyzierał ból i strach.

Choć w rzeczywistości średniego wzrostu, Irene spra­

wiała wrażenie wysokiej i mocno zbudowanej. Przypomi­

nała Miguela. Obydwoje mieli ciemnobrązowe oczy i wło­

sy, tak typowe dla Basków, gładką oliwkową cerę i olśnie­

wająco białe zęby. Ich oryginalna powierzchowność przy­

kuwała uwagę.

- Panno Aldabe, czy jest prawdą, że przez ostatnie

osiem miesięcy nie widziała się pani z panną Brinton?
- Mecenas Aranburu rzucił się jak sęp na swoją ofiarę.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- To prawda.

- Nie nawiązałyście żadnego kontaktu, mimo że łączy­

ła was wieloletnia przyjaźń? Trudno w to uwierzyć. Dla­

czego nie napisała pani listu albo nie zatelefonowała?

- Doskonale pan wie, dlaczego, panie mecenasie - od­

rzekła Irene tonem pełnym godności.

- Proszę odpowiadać na zadane pytania, panno Aldabe

- nakazał sędzia.

- Nie chciałam przysparzać Nickie więcej cierpień.
- Jakich cierpień?

- Przybyłam do domu brata chwilę po wyjściu Nickie.

Sama otworzyłam sobie drzwi. Usłyszałam łkanie Marieli

dochodzące z salonu. Przerażona wbiegłam tam i spyta­

łam, co się stało. Na mój widok zaczęła krzyczeć i oskar­

żyła mnie o narażanie życia i zdrowia dziecka, ponieważ

zostawiłam ją pod opieką Nickie. Powiedziała mi, że Ka-

talin dostała wysokiej temperatury, Nickie zaś w tym czasie

zabawiała się z Johnem Forresterem. Gdyby nie wrócili

z Miguelem wcześniej, niż zamierzali, jej zdaniem, wszy­

stko mogło się zdarzyć. Byłam przekonana, że przesadza
- ciągnęła Irene. - Zdałam sobie jednak sprawę, co też

musiała przed chwilą przeżyć Nickie. Dziewczyna taka su­

mienna... taka odpowiedzialna... Tymi oskarżeniami mu­

siała zostać zdruzgotana. Nie miałam jej za złe, że uciekła

i wyjechała bez słowa. Szanowałam jej prywatność i nie

szukałam jej. Wiedziałam, że się odezwie, jeśli będzie po­

trzebowała rozmowy.

Nickie czuła narastający ból w skroniach. Irene dosko­

nale ją rozumiała. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak

bardzo przez ostatnie osiem miesięcy brakowało jej przy­

jaciółki. Rozejrzała się nieśmiało po sali i napotkała pełen

zrozumienia, współczujący wzrok matki. Do jej uszu, jak-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

by z oddali, dolatywał wibrujący dyszkant mecenasa Aran-

buru.

- Kto panią poprosił, aby popilnowała dziecka w nocy

trzeciego stycznia?

- Mój brat.

- Gzy wyjaśnił, dlaczego chciał, aby została pani na

całą noc?

- Powiedział, że idzie z żoną na przyjęcie, które potrwa

prawdopodobnie do rana.

- Dlaczego pozwoliła pani Nickie Brinton przejąć swe

obowiązki? Nickie, o ile nam wiadomo, nie pracowała już

wówczas w bibliotece... Czyżby w ten sposób pragnęła

pani ułatwić jej spotkanie z pani bratem?

- Nie, to nieprawda! Gdy Miguel poprosił mnie, bym

tej nocy zajęła się dzieckiem, nie miał pojęcia, przed jakim

mnie postawił dylematem...

Słowa Irene wprawiły Nickie w drżenie. Zaczęła oba­

wiać się najgorszego. Poruszyła się niespokojnie na krześle,

aby przyciągnąć uwagę przyjaciółki i gestem nakazać jej

milczenie, lecz było już za późno.

- Przed jakim to dylematem pani stanęła, panno Alda-

be? - dopytywał się Aranburu.

- Ten wieczór miałam zaplanowany już sześć tygod­

ni wcześniej... Niczego nie mogłam zmienić, nie odwa­

żyłam się jednak sprawić bratu zawodu. Miguel nie wie­

dział...

- Nie, Irene! Nie! - Głos Nickie rozdarł napiętą ciszę

na sali.

Sędzia uderzył młotkiem.

- Panno Brinton, proszę się opanować. W przeciwnym

razie zostanie pani usunięta z sali.

- Co się dzieje, Nickie? - wyszeptał pan Helm.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Och, nie wiem... Nie jestem pewna... - wymamro­

tała ze spuszczoną głową. Serce trzepotało jej w piersi jak

przerażony ptak. Nie chciała, by Irene poświęciła siebie na

ołtarzu przyjaźni.

- Słuchamy panią, panno Aldabe...

- Miguel nie mógł wiedzieć, że noc z trzeciego na

czwartego stycznia była... moją nocą poślubną.

Na sali rozpętało się istne piekło. Sędzia uderzył młot­

kiem raz i drugi, potem wstał i znowu usiadł.

Nickie pod wpływem impulsu, którego w żaden sposób

nie potrafiła opanować, rzuciła Miguelowi ukradkowe

spojrzenie. Po długich, nieskończenie długich ośmiu mie­

siącach spragniona była jego widoku. I zobaczyła znów tę

samą, jakże bliską - a dziś* tak bardzo odległą - twarz

o spalonych słońcem, wyrazistych rysach, te same lśniące

czarne włosy i znajomą smukłą sylwetkę. Gdy na niego

patrzyła, doświadczała zmysłowego szoku. Tak było od

początku, od zawsze. Rozkoszne dreszcze przebiegły po

jej ciele. Nie potrafiła nad sobą zapanować.

Oświadczenie Irene spowodowało trudny do opanowa­

nia zamęt. Członkowie rodziny Aldabe tłoczyli się i prze­

krzykiwali. Tylko Miguel pozostawał zagadkowo milczą­

cy. Przyglądał się siostrze z pełnym podziwu niedowierza­

niem.

Nickie najlepiej wiedziała, jakiej odwagi ze strony Irene

wymagało rzucenie wyzwania odwiecznej tradycji i poślu­

bienie człowieka spoza baskijskiej społeczności. Wiedziała

również, ile wymagało odwagi rzucenie tej trudnej sprawy

w twarz całej potężnej rodzinie Aldabe. W przeciwień­

stwie do brata, który dopełnił ustalonych zobowiązań i po­

ślubił Baskijkę, Irene wyszła za mąż za wybranka swego

serca, który nie był Baskiem, decydując się tym samym na

wykonanie - Irena

scandalous

background image

rozbrat z rodziną. Nie mogła oczekiwać rodzinnej aproba­

ty; ryzykowała wiele - ryzykowała, że się jej wyprą, że ją

wydziedziczą.

Na ulotną chwilę Irene i Nickie skrzyżowały spojrzenia.

Zapewniły się o wzajemnej sympatii, zrozumieniu i współ­

czuciu.

- Panno Aldabe, czy muszę pani przypominać, że ze­

znaje pani pod przysięgą? - zapytał mecenas Aranburu

jadowitym tonem.

- Złożyłam przysięgę i mówię prawdę - odparła sta­

nowczo. - Poślubiłam Fernando Arce trzeciego stycznia

o czwartej po południu w posiadłości gubernatora Newady

w Carson City. Ślubu udzielił nam wielebny Howard

Welch. Świadkami byli Nickie Brinton, gubernator Cor-

dell, jego żona i syn. Mój mąż jest pracownikiem ochrony

gubernatora. Pragnęłam ukryć swoje małżeństwo aż do

chwili, gdy mój ojciec wróci do zdrowia. Ta wiadomość

mogła wpłynąć na pogorszenie jego stanu.

Na sali sądowej rozległo się dziwne, piskliwe zawodze­

nie. To w charakterystyczny dla Basków sposób lamento­

wała Begona Aldabe, matka Irene i Miguela. Sędzia znów

musiał upraszać o spokój.

- Czy twierdzi pani, że pani brat aż do tej chwili nic

nie wiedział o pani małżeństwie? - pytał Aranburu.

- Jedyną osobą wtajemniczoną była Nickie. Mój brat

jest bardzo przywiązany do rodzinnych tradycji. Spodzie­

wał się, że postąpię zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami

i poślubię Egoitza Darracą, mężczyznę, któremu byłam

przyrzeczona od dzieciństwa.

Irene przerwała i chwyciła głęboki oddech.

- Ale ja... ja nigdy nie mogłabym poślubić mężczyzny,

jeślibym go nie kochała - mówiła. - Nie kochałam Egoit-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

za, ani on nie kochał mnie. Wiedziałam, że wiado­

mość o moim małżeństwie będzie ciosem dla rodziny, sta­

rałam się więc utrzymać ten fakt możliwie długo w taje­

mnicy. Po ceremonii zaślubin, jak gdyby nigdy nic poje­

chałam do domu mego brata, aby zająć się Katalin. Gdy

'Miguel i Marieli wyszli, niespodziewanie pojawiła się Nic­

kie i zaofiarowała swą pomoc. W ten sposób mogłam spę­

dzić kilka godzin sam na sam ze swoim świeżo poślubio­

nym mężem.

Nickie poczuła na sobie intensywne, zaciekawione spo­

jrzenie Miguela. Nie mogła jednak, za żadną cenę nie mog­

ła mu go odwzajemnić. Już nigdy.

- Nickie uwielbia Katalin - ciągnęła Irene - wiedzia­

łam więc, że pozostawiam dziecko w najlepszych rę­

kach. Mała trochę źle się czuła, nie można było jed­

nak przewidzieć, że gorączka wzrośnie do tego stopnia. To

oczywiście nie było niczyją winą... No, może trochę Joh­

na Forrestera, który pod fałszywym pretekstem wdarł

się do domu Miguela i całą niezręczną sytuację jeszcze

bardziej skomplikował... Oczywiście, miałam zamiar

zwolnić Nickie przed powrotem Miguela i Marieli, ale

z niewiadomego powodu wrócili wcześniej... Pan Forre­

ster, odkąd poznał Nickie, przysparza jej samych kłopo­

tów...

- To wystarczy, panno Aldabe - przerwał jej adwokat.

Następnie sędzia zwrócił się do prawników Migue­

la i Nickie, aby przesłuchali świadka, obydwoje jednak

zrezygnowali z zadawania pytali Irene Aldabe. W tej sytu­

acji sąd wezwał następnego świadka. Był nim John Forre­

ster.

Jason Helm pochylił się tymczasem do ucha Nickie

i szepnął:

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Zeznanie Irene jest dla ciebie bardzo korzystne. Masz

w niej prawdziwą przyjaciółkę.

- Wiem. - Nickie zadrżała..- Wiem... Biedna Irene.

A więc zrobiła to dla mnie! Obawiam się, że jej cierpienia

dopiero się zaczynają...

Popatrzyła na Irene, która zajęła miejsce wśród swoich

krewnych. Perocheguy Aldabe, jej ojciec, ostentacyjnie od­

wrócił się i opierając na dwóch kulach, powoli wymasze-

rował z sali. Begona siedziała sztywno wyprostowana ze

wzrokiem nieruchomo zawieszonym w przestrzeni. Nickie

westchnęła z rozpaczą. Pragnęłaby pomóc przyjaciółce,

była jednak świadoma własnej bezsilności.

- Proszę powiedzieć Wysokiemu Sądowi, gdzie pan

mieszka i czym się zajmuje. - Adwokat Marieli rozpoczął

przesłuchanie Johna Forrestera.

- Wynajmuję mieszkanie w pobliżu miasteczka uni­

wersyteckiego w Reno. Pracuję jako asystent profesora na

wydziale studiów języka i kultury Basków.

- Jak długo zna pan Miguela Aldabe?
- Osiem, może dziewięć lat. Poznaliśmy się, gdy przy­

jechał wygłosić wykład na uniwersytecie w Iowa.

- Jak określiłby pan waszą znajomość?

- Łączą nas jedynie zawodowe stosunki.

- A więc nie przyjaźnicie się?

- Nie. Miguel Aldabe jest człowiekiem mało towarzy­

skim. Ma wąskie grono przyjaciół.

To nieprawda! - chciała wykrzyknąć Nickie. Miguel

cieszy się ogromną popularnością i ma przyjaciół rozsia­

nych po całym świecie.

- Czy Miguel Aldabe jest pańskim przełożonym?
- Tak.

- Jak zachowuje się w stosunku do pana?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Bardzo uprzejmie. Bez zarzutu.
- Kiedy poznał pan Nickie Brinton?

- Trzy lata temu, gdy dołączyłem do zespołu.

- W jakich poznaliście się okolicznościach?

- Pracowała w bibliotece i uczestniczyła w prowadzo­

nych przeze mnie zajęciach.

- Czy była dobrą studentką?

- Bardzo zdolną. I bardzo inteligentną. Miała wybitne

zdolności lingwistyczne.

- Czy proponował pan pannie Brinton randkę?

- Tak.

- Czy miał pan zwyczaj umawiać się ze studentkami?

- Nie. Panna Brinton nie była wówczas moją studentką.

Zawsze byłem przeciwny związkom wykładowców ze

swoimi uczennicami. Dopiero po dwóch latach wahań od­

ważyłem się złamać swoje zasady i zaproponowałem pan­

nie Brinton spotkanie.

Nickie zacisnęła powieki aż do bólu. Jak śmiał mówić

o „zasadach"! Przez cały czas jej się narzucał. Asystował

jej w bibliotece, odprowadzał na ćwiczenia, mimo że nie

miała na to najmniejszej ochoty!

- Czy był pan zaskoczony, gdy panna Brinton panu

odmówiła?

- Byłem rozczarowany. Co prawda, wiedziałem, że jest

zauroczona Miguelem, zresztą z wzajemnością...

- Sprzeciw! - krzyknął pan Helm. - Świadek domnie­

mywa na temat uczuć panny Brinton!

- Podtrzymuję sprzeciw. Panie Forrester proszę trzymać

się faktów.

- Jest faktem - odciął się Forrester - że Nickie Brinton

i Miguel Aldabe byli postrzegani jako para, byli, że tak

powiem, nierozłączni. Marieli Aldabe z całą pewnością

wykonanie - Irena

scandalous

background image

mogła czuć się zagrożona. To, czego byłem świadkiem na

przyjęciu wydanym przez Quinna na cześć Miguela i jego

narzeczonej, potwierdziło moje najgorsze obawy.

- Co takiego pan wówczas zobaczył, panie Forrester?

Serce Nickie zaczęło bić tak gwałtownie, jakby chciało

wyskoczyć z piersi.

- Trzeba przyznać, że Zackery Quinn potrafi urządzać

znakomite przyjęcia. Było barbecue, tańce i mnóstwo

szampana. Cały wieczór czekałem na sposobność poroz­

mawiania z Nickie sam na sam. Raz ze mną zatańczyła,

ale potem nagle zniknęła mi z pola widzenia.

Około drugiej nad ranem - ciągnął - przyjęcie dobiega­

ło końca. Pożegnałem się z Marieli, która była zajęta roz­

mową w rodzinnym gronie, i udałem się na poszukiwania

Nickie. Miałem nadzieję, że pozwoli odwieźć się do domu.

Niektórzy goście pływali jeszcze w basenie. Pomyślałem,

że może tam ją odnajdę.

Nickie poczuła mrowienie skóry. Wielki Boże! A więc

John widział ich w basenie! Miała wrażenie, że zemdleje.

- Była pełnia księżyca - mówił Forrester - więc choć

światła już wygaszono, wyraźnie widziałem w basenie

dwie osoby. Był tam Miguel Aldabe z Nickie Brinton.

- I nie mógł się pan pomylić?

- Właściwie... mogłem. Stali w drugim końcu basenu,

daleko ode mnie.

- Czy pływali?

- Nie. Z miejsca, w którym stałem, wyglądało jakby

się... obejmowali.

- Czy się całowali?

- Nie jestem pewien. Miguel był odwrócony do mnie

plecami i miał pochyloną głowę. Nickie zarzuciła mu ra­

miona na szyję.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Każde słowo Forrestera sprawiało Nickie dojmujący

ból.

- Jak pan wówczas się zachował?

- Odszedłem, zażenowany, że trafiłem na tak intymną

scenę.

- Czy powiadomił pan zainteresowanych, że widział

ich pan tego wieczoru w basenie?

- Nie. Musiałem myśleć o swej karierze zawodowej.

- Dlaczego trzeciego stycznia wieczorem pojechał pan

do domu Miguela Aldabe?

- Chciałem ostrzec Nickie.
- Przed czym ostrzec?

- Otóż, ciotka i wuj Marieli, brat jej ojca, są moimi

dobrymi znajomymi. Usłyszałem u nich w domu, że cała

rodzina Marieli obawia się wpływu Nickie na Miguela.

Uważali, że Nickie stanowi groźbę dla stabilności małżeń­

stwa ich kuzynki. Ponieważ żywiłem wobec Nickie ciepłe

uczucia, nie chciałem, by stała się obiektem plotek i pomó­

wień. Odnosiłem wrażenie, że Miguel Aldabe działa na nią

w jakiś magnetyczny sposób. Miałem nadzieję, że wreszcie

przejrzy na oczy, zda sobie sprawę z jego zaborczości i za­

zdrości. Sądziłem, że wówczas postrzeże moją osobę w in­

nym świetle.

- Skąd pan wiedział, że zastanie Nickie w rezydencji

państwa Aldabe?

- To był piątek. Wiedziałem, że Nickie zazwyczaj

spędza weekendy -z rodziną. Zadzwoniłem do jej rodzi­

ców i od nich dowiedziałem się, że tego wieczoru doglą­

da dziecka u państwa Aldabe. Ta wiadomość mnie zele­

ktryzowała. Przeraziłem się, że Nickie pogrąża się co­

raz bardziej, nieświadoma, że rodzina Marieli wykorzysta

tę sytuację przeciwko niej. Postanowiłem odwiedzić ją tam

wykonanie - Irena

scandalous

background image

bez zapowiedzi. Miałem nadzieję, że jeśli jej powiem

wszystko, co wiem, dostrzeże we mnie prawdziwego przy­

jaciela. Liczyłem, że po pewnym czasie zacznie się ze mną

spotykać.

Nickie gwałtownie wciągnęła powietrze. John chyba

postradał zmysły!

- Co się wydarzyło po pana przyjeździe do rezydencji

państwa Aldabe?

- Dokładnie to, co zeznała panna Brinton. Poinformo­

wałem ją, że Miguel Aldabe zwolnił ją z pracy pod wpły­

wem nacisków ze strony rodziny. Odniosłem wrażenie, że

mi nie wierzy.

Nickie z trudnością oddychała. Czuła, że się dusi. Czy

naprawdę dlatego Miguel ją zwolnił? Przez cały czas są­

dziła, że po prostu nie był zadowolony z jej pracy. Gdy ją

informował, że zatrudnił na jej miejsce innego biblioteka­

rza oraz że skończył pisać książkę i nie potrzebuje już jej

pomocy, był... był tak powściągliwy, tak pełen rezerwy...

Poczuła się wówczas kompletnie zdruzgotana.

- Czy powiedział pan pannie Brinton, że widział ją

w basenie pamiętnego wieczoru?

- Nie. Nie chciałem jej zrazić. Ostatecznie to miało

miejsce jeszcze przed ślubem Miguela. Pomyślałem wów­

czas, że skorzystał z okazji. Jeśli zaś chodzi o Nickie... No

cóż, ona była zupełnie szalona na jego punkcie. Musiałem

uciec się do dyplomacji. I zrobiłem jedyną rzecz, którą

mogłem zrobić. Wyznałem, że ją kocham. Błagałem ją, by

dała mi choć cień nadziei. I właśnie wtedy wrócili Miguel

i Marieli...

- Dziękuję. Nie mam do świadka więcej pytań.
Gdy mecenas Aranburu powracał na swoje miejsce, Ja-

son Helm pochylił się nad Nickie i szepnął jej do ucha:

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Powołam cię ponownie. Przygotuj' się.
- Pani Henderson... - Sędzia zwrócił się do adwokata

Miguela. - Czy chce pani przesłuchać świadka?

- Nie mam do świadka pytań - padła odpowiedź.

Gdy sędzia zwrócił się z tym samym pytaniem do pana

Helma, ten odparł:

- Wysoki Sądzie, chciałbym powołać ponownie na

świadka Nickie Brinton.

Nickie ze ściśniętym sercem ponownie zajęła miejsce

przeznaczone dla świadków.

- Zeznała już pani - zagaił mecenas Helm - że pod­

czas całej, trwającej lat osiemnaście, znajomości z Mi-

guelem Aldabe nigdy nie nawiązała z nim pani intym­

nych stosunków. Oświadczyła pani, że traktowała Migue­

la Aldabe jak brata. Proszę nam teraz powiedzieć, czy

tamtej nocy to pani pływała z Miguelem Aldabe w base­

nie?

Nickie robiło się na przemian zimno i gorąco.

- Tak - wyznała. - To ja byłam tą kobietą.

- Czy rzeczywiście obejmowała go pani?

- Nie.
- Czy spotkaliście się w basenie celowo, wiedząc, że

Marieli was nie widzi?

-

Nie.

- Proszę się nie spieszyć i spokojnie opowiedzieć Wy­

sokiemu Sądowi, co wydarzyło się tamtej nocy.

- Następnego dnia miałam egzamin semestralny, więc

początkowo w ogóle odmówiłam Zackowi, to znaczy panu

Quinnowi, i powiedziałam, że nie przyjadę na przyjęcie.

Nalegał, obiecywał, że jeśli zajdzie potrzeba, przywiezie

mnie na ranczo helikopterem. On ma niewątpliwy dar prze­

konywania, więc ostatecznie przyjęłam zaproszenie. Za-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

oferował mi, podobnie jak kilku innym gościom, nocleg

po zakończeniu zabawy.

Zabawa, jak zwykle u państwa Quinnów, była bardzo

udana - ciągnęła. - Porozmawiałam z Miguelem i Marieli,

pogratulowałam im, a potem bawiłam się czas jakiś w to­

warzystwie Irene i jej kuzynów. Jeden taniec zatańczyłam

z Johnem Forresterem. Potem siostrzeniec pana Quinna,

Randy Cordell, zaprosił mnie na konną przejażdżkę. O pół­

nocy wraz z nim i jego przyjaciółmi wyruszyliśmy w dro­

gę. Nie było nas około dwóch godzin. Po powrocie poszli­

śmy popływać. Nim zdążyłam się zorientować, przyłączyli

się do nas pan Quinn i Miguel. Wszyscy byliśmy bardzo

zmęczeni, więc stopniowo basen pustoszał... Gdy zbiera­

łam się również do wyjścia, niespodziewanie Miguel mnie

zatrzymał. Chciał mi coś powiedzieć... - Nickie wzięła

uspokajający oddech.

- I co pani powiedział, panno Brinton?

- Powiedział, bym miała się na baczności w stosunku

do niektórych mężczyzn. Chodziło głównie o Randy 'e-

go... Wszyscy podobno zauważyli, że bardzo mu się po­

dobam. Miguel i Zack Quinn musieli usłyszeć, jak Randy

zapraszał mnie na ranczo na następny weekend. Obydwaj

obawiali się, że Randy zaangażuje się uczuciowo i, być

może, zostanie przeze mnie zraniony...

Nie spodobały mi się te uwagi i przestrogi - mówiła

tonem urazy. - Doskonale sama zdawałam sobie sprawę,

że Randy jest bardzo młody i wrażliwy. Powiedziałam Mi-

guelowi, że potrafię poradzić sobie z Randym sama i

z pewnością nie narażę go na cierpienie. Poprosiłam, żeby

się łaskawie nie wtrącał i że jest bratem Irene, a nie mo­

im... Wtedy on nagle roześmiał się i mnie przeprosił. Na­

dal byłam na niego zła. Odwróciłam się i próbowałam

wykonanie - Irena

scandalous

background image

odejść. I wówczas Miguel przytopił mnie w wodzie. Zwy­

kle tak żartował ze mną i z Irene, gdy byłyśmy małe.

Straciłam równowagę, nie mogąc sięgnąć dna i instyn­

ktownie chwyciłam go za ramiona.

- Czy zauważyła pani, że pan Forrester przygląda się

wam z drugiego końca basenu?

- Nie. — Wówczas z niczego nie zdawała sobie sprawy.

Czuła jedynie ręce Miguela na swoich nagich ramionach

i bliskość jego smukłego ciała. Tak bardzo, tak silnie go

pragnęła! - Gdy Miguel mnie puścił - ciągnęła - zaczerp­

nęłam oddechu, i gdy spytał mnie ponownie, czy mu wy­

baczyłam, skinęłam twierdząco głową. Wyraził nadzieję,

że jego małżeństwo z Marieli nie zakłóci naszych przyja­

cielskich stosunków. Pocałował mnie w czoło na do widze­

nia i pozwolił odejść.

- Czy Miguel Aldabe miał zwyczaj w taki sposób z pa­

nią się żegnać?

- Nie - odparła drżącym głosem. - Pocałował mnie po

raz pierwszy i zarazem jedyny. -1 na tym właśnie polegał

jej grzech. Oczekiwała od Miguela znacznie więcej niż

jednego, niewinnego pocałunku, którym obdarował ją na

dowód braterskich uczuć.

- Nie mam dalszych pytań - powiedział mecenas

Helm.

Sędzia uniósł głowę znad akt.

- Czy pozostali obrońcy chcą ponownie przesłuchać

świadka? - Gdy oboje odpowiedzieli negatywnie, sędzia

pozwolił Nickie odejść i zarządził pięciominutową prze-

rwę.

w

Gdy uderzył młotkiem, na sali wybuchła wrzawa. Ma­

rieli w asyście rodziny wyszła na korytarz. Nickie roze­

jrzała się niepewnie po zgromadzonej publiczności. Dopie-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ro teraz zauważyła, że obok Irene pojawił się nieoczekiwa­

nie jej mąż i pocieszającym gestem obejmował ją wpół.

Nickie odetchnęła z ulgą. Irene prawdopodobnie nigdy

w życiu nie czuła się tak bardzo samotna.

Mimochodem Nickie skierowała wzrok na Miguela.

Siedział spokojnie na swoim miejscu i rozmawiał z panią

mecenas. Nagle poderwał się i wybiegł na powitanie Za-

ckery'ego Quinna, który wraz z żoną pojawił się na sali.

Obydwaj mocno się uścisnęli, a potem Miguel serdecznie

powitał Alex.

Miguel rzadko uzewnętrzniał swoje uczucia. Ta nie kon­

trolowana reakcja mogła oznaczać jedno: był bliski zała­

mania nerwowego.

Nickie nie mogła od niego oczu oderwać. Był bar­

dzo wysoki, wyższy nawet od Zackery'ego Quinna, któ­

ry mierzył ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. W ciem­

noszarym garniturze o klasycznym kroju, w białej koszu­

li i ciemnym krawacie roztaczał wokół siebie atmosfe­

rę dyskretnej elegancji. Nickie przyszło do głowy, że

wyglądał jak przystało na profesora, na światowej sławy

naukowca.

Pod tą jednak cywilizacyjną powłoką krył się mężczy­

zna o ramionach szerokich i ciele muskularnym, które

zdolne było do niezwykłego wysiłku.

Podczas pobytu w Irunie Nickie kilka razy obserwowa­

ła go jak grał w pelotę, narodową grę Basków. Celem

tej gry było wybicie piłki na pole przeciwnika z taką

prędkością i dokładnością, by nie można jej było od­

bić z powrotem. Piłkę uderzano chisterą, wiklinową ręka­

wicą. Miguel jednak potrafił gołą ręką uderzyć z taką si­

łą, że nie można było dojrzeć lotu piłki. Nim gra dobieg­

ła końca, dwóch przeciwników Miguela, próbując ode-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

brać jego rzut, ucierpiało z powodu zwichniętych nadgar­

stków.

Od tamtej pory Nickie patrzyła na Miguela z jeszcze

większym podziwem. Obserwowała jak w Pirenejach bez

najmniejszego oporu pokonywał niebezpieczne górskie

przełęcze. W górach czuł się jak ryba w wodzie. Na wyso­

ko położonym szlaku nie opodal Lake Tahoe pokonywał

każdego rowerzystę. Wysokość, która ludzi porażała, jemu

najwyraźniej dodawała skrzydeł.

Nickie westchnęła w zamyśleniu. Mimo wszystko nie

potrafiła uciec od osoby Miguela. Był całym jej światem,

zawsze wypełniał jej myśli i serce. I choć tak bardzo się

starała, choć uciekała od niego i usiłowała spotykać się

z innymi mężczyznami - w świecie bez Miguela nie mogła

się odnaleźć. W żadnym innym mężczyźnie nie mogła się

zakochać...

Jakby zła na samą siebie zmarszczyła brwi i odwróciła

wzrok. Postanowiła, że zaraz po zakończeniu procesu po­

leci z powrotem do Denver. Rodzice będą z pewnością

trochę rozczarowani, ale cóż... Musiała myśleć o sobie,

musiała raz na zawsze zerwać z przeszłością i rozpocząć

nowe życie.

Dobrze się stało - a wszystko dzięki radom opiekuna

naukowego - że posiadała konieczne przygotowanie z ję­

zyka francuskiego, by specjalizować się w języku arab­

skim. Tak, to świetny pomysł. Potem zrobi doktorat z egip-

tiologii, co zresztą sugerował wcześniej jej opiekun, i za­

jmie się pracą badawczą na tym polu.

Rodzice mieli zupełną rację. Byłoby niewybaczalnym

błędem zaprzepaścić tyle lat nauki. Fakt, że musi zrezyg­

nować ze studiów nad kulturą i językiem Basków - nie

oznacza jeszcze końca jej akademickiej kariery...

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Pracując do końca roku u wuja w sklepie, zarobi wy­

starczająco dużo pieniędzy, by opłacić dalszą naukę. Mo­

głaby ją rozpocząć już w styczniu... Nauka oderwie ją od

złych wspomnień... A zatem - do dzieła! Poświęci się no­

wej dziedzinie wiedzy na tak długo, jak to będzie koniecz­

ne.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

- Proszę wstać, Sąd idzie! - zawołał woźny sądowy.

Sędzia majestatycznie wszedł do sali i zajął swoje miej­

sce.

- Mecenasie Aranburu - powiedział po chwili - prosi­

my o końcowe wystąpienie.

Aranburu wstał i najpierw powiódł po sali uważnym

wzrokiem, by skupić uwagę zebranych. Znamiennie długą

chwilę przyglądał się Nickie. Musiała wytężyć wszystkie

siły, by wytrzymać ciężar tego spojrzenia.

- Wysoki Sądzie! - przemówił wreszcie. - Moja klien­

tka, Marieli Echevarria, już na samym początku znajomo­

ści z Miguelem Aldabe stała się niewinną ofiarą jego okrut­

nej obojętności i wyrachowanego egoizmu. Para ta była

sobie przeznaczona od dzieciństwa. Obie rodziny dobrze

się znały i utrzymywały bliskie stosunki. Państwo Aldabe

wraz z synem często wyjeżdżali do Irunu, by młodzi mogli

się lepiej poznać. Marieli, jak przystało na dobrze ułożoną

baskijską pannę, wyczekiwała wizyt swego narzeczonego

pełna nadziei i tęsknoty. Oczekiwano, że młodzi się pobio­

rą, gdy tylko osiągną pełnoletniość. A jednak, gdy to na­

stąpiło, Miguel nawet nie pojawił się w Irunie, narażając

tym samym swą narzeczoną i jej rodzinę na upokorzenie.

Przyjechał natomiast pół roku później ze swym przyjacie­

lem Zackerym Quinnem. Niczego jednak nie wyjaśnił, nie

przeprosił i w ogóle nie wspomniał o małżeństwie.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Aranburu zawiesił dramatycznie głos, po czym konty­

nuował:

- Gdy moja klientka poruszyła ten temat, powiedział,

że zanim się ożeni, pragnie ustabilizować swą pozycję za­

wodową. Gdy wspomniała, że mógłby kontynuować studia

w San Sebastian, natychmiast znalazł tysiąc wymówek.

Tłumaczył, że nie ożeni się, póki nie będzie w stanie utrzy­

mać rodziny, co jest argumentem absurdalnym, zważywszy

ogromny majątek, jakim dysponuje rodzina Aldabe. Lecia­

ły lata... - mówił Aranburu. - Marieli cierpliwie czekała,

by wypełniło się przeznaczenie. I z roku na rok przeżywała

ten sam koszmar Miguel wpadał do Irunu jak po ogień

i znów wyjeżdżał, nie dokonując żadnych ustaleń. A tym­

czasem przyjaciółki Marieli wychodziły za mąż, miały

dzieci... Ona natomiast ciągle czekała na narzeczonego,

który żył sobie własnym życiem gdzieś daleko za oceanem.

Powód zwodził tak moją klientkę przez osiem lat. A gdy

po tych ośmiu latach przyjechał, przywiózł ze sobą inną

kobietę, Nickie Brinton. I ledwie zdążył przywitać się z na­

rzeczoną, zniknął z panną Brinton na całe dziesięć dni!

Nickie kurczowo ścisnęła ojca za rękę.

- Mojej klientce nie pozostało więc nic innego - ciąg­

nął mecenas Aranburu - tylko pojechać za narzeczonym

do Stanów, by żyć w jego pobliżu. I gdy tak uczyniła, po

pewnym czasie zgodził się w końcu ją poślubić.

Wysoki Sądzie! - Aranburu znowu zrobił dramatyczną

pauzę. - Rola, jaką panna Brinton odegrała w tej sprawie,

nie budzi cienia wątpliwości. Od wielu lat pozostawała

w nieformalnym związku z Miguelem Aldabe i była stroną

żywotnie zainteresowaną postępującym rozpadem jego

małżeństwa. Rozwód, o który wystąpił powód, jest konse­

kwencją wieloletnich starań panny Brinton! Moja klientka

wykonanie - Irena

scandalous

background image

rozwodu nie pragnęła ani do niego nie dążyła! Jest więc

stroną poszkodowaną w niniejszym procesie. Mąż zdra­

dzał ją, haniebnie lekceważył, ignorował jej uczucia i mał­

żeńskie oddanie. Dlatego też w imieniu mej klientki wno­

szę o przyznanie jej opieki nad córką oraz zasądzenie na

jej rzecz tytułem odszkodowania dziesięciu milionów do­

larów i posiadłości nad jeziorem Tahoe, gdzie mieszkała

podczas swego krótkiego małżeństwa.

Pan Aranburu zamilkł wreszcie i obrzuciwszy Nickie

ostatnim jadowitym spojrzeniem, usiadł.

Nickie miała w głowie zamęt. Z jednej strony była

zdruzgotana niesprawiedliwymi zarzutami pod swoim ad­

resem, z drugiej zaś jej wrażliwe serce wezbrało współczu­

ciem dla Marieli. Zaczynała rozumieć tę kobietę - nie

chcianą, odepchniętą, zakochaną bez wzajemności. Zaczy­

nała rozumieć jej narastającą gorycz i desperackie zacho­

wania. Próbowała wszystkiego, by zdobyć uczucie Migue-

la. Tak długo na niego czekała... Musiała znosić jego obo­

jętność, chłód, gniew. Nickie wzdrygnęła się na wspomnie­

nie tego zimnego, ponurego spojrzenia, jakim obrzucił ją

pamiętnej dramatycznej nocy. Och, doskonale potrafiła

wczuć się w sytuację Marieli! I naprawdę jej współczuła.

Marieli bardzo cierpiała i właśnie to cierpienie popchnęło

ją do fałszywych oskarżeń. Oskarżyła Miguela o cudzo­

łóstwo z zemsty za swą bezradną rozpacz i ból. Nickie

gotowa była w tej chwili wybaczyć jej wszystko - nawet

to, że sama padła tej zemsty ofiarą.

Z zamyślenia wyrwał ją dopiero dźwięczny głos mece­

nas Henderson.

- Wysoki Sądzie! - mówiła pani Henderson. - Mój

szanowny przedmówca przedstawił nam długi ciąg zda­

rzeń, które niewiele mają wspólnego z toczącym się tu

wykonanie - Irena

scandalous

background image

procesem. Mój klient, Miguel Aldabe, zeznał już, że nie

utrzymywał z Nickie Brinton intymnych stosunków, co

ona potwierdziła z całą mocą.

Zostało udowodnione, że Nickie Brinton była najbliższą

przyjaciółką Irene Aldabe, a zatem jej długoletnia znajo­

mość z Miguelem Aldabe wynikała z naturalnych okolicz­

ności. Mojemu przeciwnikowi procesowemu nie udało się

przytoczyć ani jednego dowodu, iż przyjaźń łącząca moje­

go klienta z Nickie Brinton kiedykolwiek przerodziła się

w związek intymny. A nie powiodło się to z prostego po­

wodu - mój klient nie miał romansu z Nickie Brinton ani

z jakąkolwiek inną kobietą! Miguel Aldabe prowadził się

nad wyraz przykładnie i dotrzymywał niezachwianej wier­

ności swej narzeczonej, a później żonie.

Nie można go winić - ciągnęła mecenas Henderson - że

pragnął przed ślubem ustabilizować swoją pozycję zawo­

dową. Nie zapominajmy, że Marieli Echevarria nie intere­

sowała się jego pracą naukową ani działalnością akademi­

cką. Chciał więc przed ślubem osiągnąć w swej dziedzinie

jak najwięcej, by później móc więcej czasu poświęcić żonie

i domowi. Gdy tylko awansował na dyrektora Instytutu

Baskijskiego, ożenił się z Marieli Echevarria w całkowicie

dobrej wierze. Niezgodność charakterów i zainteresowań

szybko jednak dała znać o sobie. Postępujące rozdźwięki

doprowadziły mojego klienta do podjęcia decyzji o rozwo­

dzie.

Mój klient skłonny jest zaspokoić roszczenia finansowe

pozwanej oraz pozostawić jej posiadłość nad jeziorem Ta-

hoe. Kwestia prawa własności do tej posiadłości została

już ustalona wcześniej, w przedślubnej intercyzie. W ten

sposób długotrwały spór, jaki toczyły zainteresowane ro­

dziny o tę posiadłość powinien dobiec wreszcie końca. Po-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

wód prosi natomiast o pełnię praw rodzicielskich i możli­

wość systematycznych kontaktów z dzieckiem.

Gdy mecenas Henderson zakończyła przemowę, na sali

znów podniósł się szmer głosów. Sędzia musiał kilkakrot­

nie uderzyć młotkiem, by zaprowadzić spokój.

Serce Nickie waliło jak oszalałe; sparaliżowana stra­

chem oczekiwała wyroku.

- Powód, Miguel Aldabe - przemówił wreszcie sędzia

- wniósł sprawę rozwodową przeciwko swej żonie, moty­

wując wniosek o rozwód niezgodnością charakterów. Po­

zwana, Marieli Aldabe, w odpowiedzi na pozew zarzuciła

mężowi cudzołóstwo. Stwierdziła, że powód przez cały

czas trwania małżeństwa z premedytacją zadawał jej cier­

pienia moralne, utrzymując intymny związek z panną Ni­

ckie Brinton. Adwokat pozwanej przytoczył szereg przy­

kładów na istnienie zażyłej znajomości pomiędzy powo­

dem i Nickie Brinton. Nie mamy dowodów jednak, że

znajomość ta kiedykolwiek przekroczyła granice bliskiej

przyjaźni. Miguel Aldabe i Nickie Brinton odrzucili oskar­

żenie o cudzołóstwo. Okazało się, że gdy tylko Marieli

Aldabe wyraziła niezadowolenie z powodu znajomości

męża z panną Brinton, Miguel Aldabe natychmiast zwolnił

pannę Brinton z pracy w bibliotece, jak również zrezygno­

wał z jej pomocy przy swych pracach badawczych. Z kolei

panna Brinton, gdy tylko dowiedziała się o stawianych jej

zarzutach, dobrowolnie przerwała pracę nad swym dokto­

ratem, opuściła uniwersytet i stan Newada. Wszystko to

świadczy, że ani powód, ani Nickie Brinton nie mieli za­

miaru nikogo krzywdzić. Gdy zorientowali się, w jaki spo­

sób ich znajomość jest postrzegana, starań' się natychmiast

ją zakończyć. Co więcej, na podstawie zeznań świadków

można wnosić, że znajomość Miguela Aldabe z Nickie

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Brinton miała charakter jedynie przyjacielski. Ich przyjaźń

niewątpliwie cementowały wspólne zainteresowania na­

ukowe. W tych okolicznościach stwierdzamy, że nie istnie­

ją dowody na cudzołóstwo...

- Wygraliśmy, Nickie! - szepnął rozentuzjazmowany

Jason Helm, poklepując Nickie po ramieniu.

Ona jednak nadal rozmyślała o małżeństwie Miguela.

Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo było ono

nieszczęśliwe.

- Co się tyczy ich córki, Katalin - kontynuował sędzia

- przyznajemy pełnię władzy rodzicielskiej matce, ojcu zaś

prawo do kontaktów z dzieckiem...

Nickie odetchnęła z ulgą. Dzięki Bogu sędzia pozwolił

Miguelowi na uczestniczenie w procesie wychowywania

Katalin. Wiedziała, że Miguel bardzo kochał dziecko. Gdy

przebywał w towarzystwie małej, stawał się całkiem innym

człowiekiem. Tak, tylko wtedy bez zażenowania okazywał

swe uczucia, śmiał się głośno i szczerze, a z jego oczu

znikały smutek i zaduma.

- Po zapoznaniu się ze stanem majątkowym powoda

- ciągnął sędzia - uznajemy wysokość roszczeń finanso­

wych pozwanej za nieuzasadnioną. Zasądzamy przeto na

rzecz pozwanej pięć milionów dolarów odszkodowania

oraz posiadłość nad jeziorem Tahoe. Sąd orzeka rozwód...

Nim sędzia stuknął młotkiem na znak zakończenia posie­

dzenia, matka uściskała Nickie. Potem to samo zrobił ojciec.

- Już po wszystkim - powiedział zduszonym głosem.

- Masz to za sobą, kochanie!

- Amen - wtrącił Jason Helm.

Nickie miała niejasne wrażenie, że obydwoje się mylą.

Koszmar dopiero się zaczynał. Odsunęła się od ojca i zwró­

ciła do adwokata:

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Dziękuję panu. Nie dałabym sobie bez pana rady.

- Och, serdecznie dziękujemy - dorzuciła matka. - Był

pan naprawdę wspaniały!

- Zawsze miło to słyszeć - odparł z grzecznym ukło­

nem. - Wybaczą państwo, ale muszę szybko wracać do

kancelarii.

Ojciec chwycił Nickie za ramię.

- Wyjdziemy z panem - rzekł pospiesznie.

Nickie opuszczała salę jak królowa w eskorcie gwardii

honorowej. Z głową wysoko podniesioną patrzyła prosto

przed siebie, próbując ignorować lodowate spojrzenie Be-

gony Aldabe i pogardliwe uwagi licznych krewnych rodzi­

ny Aldabe i Echevarria. Nim doszła do drzwi, kątem oka

zauważyła Irene i Fernando. Stali na tyle blisko, że zdołała

wyłowić szept swej przyjaciółki:

- Zadzwonię do ciebie, Nickie!

Bezwiednie skinęła głową. Myślała tylko o jednym.

Wyjechać. Wyjechać jak nadalej. Opuścić Reno!

- Nickie!

Na dźwięk znajomego głosu Nickie odwróciła głowę.

Ponad głowami pasażerów szykujących się do odprawy

poszukała wzrokiem Irene. A gdy dostrzegła w oddali

twarz przyjaciółki, opuściła kolejkę i podbiegła ku niej.

- Dzięki Bogu, że cię jeszcze złapałam - wyszeptała

Irene, gdy padły już sobie w objęcia. Była zbyt wzruszona,

by powiedzieć coś więcej.

- Nie wiem, jak mam ci dziękować za to, co dziś dla

mnie zrobiłaś - wykrztusiła Nickie, ocierając łzy cieknące

jej po policzkach. - Mam tylko nadzieję, że nie będziesz

tego żałować.

- Nie wygłupiaj się! - zaprotestowała Irene. - Ten pro-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ces dla nas wszystkich był koszmarnym przeżyciem.

Wiem, że podobnie jak ja wolałabyś wymazać go na za­

wsze z pamięci. Nie mogłam jednak pozwolić, abyś wyje­

chała bez słowa pożegnania.

- Och, nie śmiałam zadzwonić do twoich rodziców

- powiedziała Nickie, połykając łzy. - Czekałam na twój

telefon do ostatniej chwili, ale w końcu musiałam wyje­

chać na lotnisko. I tak nie było już miejsca do Colorado

Springs. Polecę więc do Salt Lake City i wujek tam po mnie

wyjedzie.

- Wiem. Dzwoniłam do ciebie i brat powiedział mi, że

już wyjechałaś na lotnisko. Rozumiem... Rozumiem, że

chcesz uciec, ale, Nickie... - głos Irene drżał - tęsknię za

tobą. Mam ci tyle do opowiedzenia!

- Ja też pragnę z tobą porozmawiać. - Nickie mocno

uścisnęła przyjaciółkę. - Daj mi swój numer telefonu. Za­

dzwonię z Colorado.

- Gdy wyjechałaś z Reno osiem miesięcy temu, myśla­

łam, że zwariuję... - dodała Irene przejętym głosem. Wy­

jęła z torebki kartkę papieru i zanotowała swój adres i te­

lefon. - Wynajęłam apartament w Carson City w pobliżu

pałacu gubernatora. W ten sposób Fernando może spędzać

ze mną więcej czasu. Zatrudniłam się w biurze podróży.

Zapisałam ci numer telefonu. Możesz tam mnie zastać

w ciągu dnia.

- Wiem. Moi rodzice mi powiedzieli. - Nickie otarła

łzy z policzków. -I jak ci się żyje, Irene?

- W porządku. Ale, szczerze mówiąc, bez ciebie jest tu

pusto...

I znów zaczęły płakać.

- Wiem, co masz na myśli... - bąknęła Nickie. - Czuję

dokładnie to samo. A jak ci się układa z Fernando?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Och, on jest po prostu cudowny! Wiem, że postąpi­

łam słusznie, wychodząc za niego. I nic mnie nie obcho­
dzi, że z tego powodu moja rodzina prawdopodobnie nig­
dy już się do mnie nie odezwie. Nie mogłam pozwolić, by
moje życie potoczyło się tak jak życie Miguela. Każdy
przecież widział, że on i Marieli w ogóle do siebie nie
pasują.

- Póki nie dowiedziałam się o procesie, nie miałam

pojęcia, że ich małżeństwo jest tak bardzo nieudane - wtrą­
ciła Nickie.

- Miguel jest bardzo skryty. Większość ludzi nie ma

pojęcia, co myśli i co naprawdę czuje. Och, nienawidzę tej
okrutnej i anachronicznej tradycji kojarzenia małżeństw,
zanim jeszcze państwo młodzi przyszli na świat! W ten
sposób nasi rodzice niszczą nam życie! Mam pretensje do
matki i ojca za to, że wywarli na Miguelu tak ogromną
presję. Tak samo obwiniam rodziców Marieli, że wymogli
na córce, by poślubiła mężczyznę, którego nigdy nie ko­
chała! Tu chodzi o pieniądze, ziemię i władzę, Nickie - do­
dała sarkastycznie. - To jest po prostu podłe! Jeśli poślu­
biłabym Egoitza, skończylibyśmy tak samo jak Marieli
i Miguel.

- Ciekawa jestem, jak Egoitz przyjmie wiadomość

o twoim ślubie...

- Z pewnością jego rodzina nigdy już nie odezwie się

do moich rodziców. A jeśli chodzi o niego... Cóż, jeśli jest
uczciwy wobec siebie, powinien szaleć z radości. On nigdy
mnie nie kochał i zawsze wyczuwałam, że perspektywa
poślubienia mnie przeraża go. Ale on w gruncie rzeczy
bardzo przypomina Miguela. Jest niewolnikiem tradycji.
Podejrzewam, że byłby skłonny poświęcić się na jej ołtarzu.
Wypada mi mieć nadzieję, że jest ktoś, kogo on naprawdę

wykonanie - Irena

scandalous

background image

kocha... To, co przytrafiło się mojemu bratu i Marieli, już

nigdy nie powinno się powtórzyć!

Nickie westchnęła z nie ukrywaną rozpaczą.

- Widzisz, nie obwiniam Marieli, że czuje się zraniona

i zdradzona. To oczywiste, że Miguel nigdy jej nie kochał.

Ale dlaczego postąpiła tak okrutnie wobec niego, wobec

nas wszystkich? Dlaczego? Ón przecież chciał zaspokoić'

wszystkie jej finansowe roszczenia. Ten obrzydliwy proces

mógłby nie mieć miejsca. Dla mnie to zupełnie niezrozu­

miałe. Ona zachowała się jak, mówiąc delikatnie, osoba

niezrównoważona.

- Tak - przyznała Irene. - Być może właśnie taka jesL

A być może okrutne rozczarowanie doprowadziło ją do

nerwowego załamania. Mam wrażenie, że nigdy się tego

nie dowiemy.

- Ona była tak bardzo nieszczęśliwa - jęknęła Nickie

pod ciężarem nagłych wyrzutów sumienia. -1 okazuje się,

że to wszystko przeze mnie...

- Nickie, to absurd! Po prostu byłaś wygodnym kozłem

ofiarnym, by mogła pomścić swój ból.

Nickie chciałaby podzielać praktyczne poglądy swej

przyjaciółki. Westchnęła cicho.

- Dzięki Bogu, że Katalin jest zbyt mała, by zdawać

sobie sprawę z tego, co się dzieje. Wiesz, ogromnie za nią

tęsknię. Pewnie już tak urosła, że jej nie poznarh...

- Niedługo będzie już sama chodzić. - Irene poszperała

w torebce i wyciągnęła fotografię. - Weź, to dla ciebie.

Zrobiłam ją w ubiegłym tygodniu.

Cherubinek z kręconymi ciemnymi włosami i oczami

jak węgle stał na niepewnych nóżkach, przytrzymując się

kurczowo stolika do kawy w salonie Miguela.

Nickie poczuła mocniejsze bicie serca.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Jest śliczna, prawda?

- Mam nadzieję, że nasza też taka będzie.

- Co takiego? - Nickie raptownie .odwróciła głowę.

- Chcesz powiedzieć, że jesteś w...

- Tak! - W oczach Irene pojawiły się radosne błyski.

- Mam urodzić w marcu.

- Och, Irene! - zawołała Nickie, obejmując przyjaciół­

kę. - Taka jestem szczęśliwa! Myślę, że Fernando szaleje

z radości.

- Jeszcze mu nie powiedziałam - Irene zasępiła się.

- Dlaczego?

- Wiesz, był tak przygnębiony, że nie możemy ujawnić

naszego małżeństwa... Bałam się, że nie będzie w stanie

dochować tajemnicy, jeśli powiem mu o dziecku.

- Och, teraz już wszyscy wiedzą, że jesteś panią Arce.

Powinnaś mu powiedzieć, że zostanie ojcem.

Irene zarumieniła się.

- Oczywiście. Masz rację. - Po usłyszeniu komunikatu

wzywającego pasażerów do zajmowania miejsc w samolo­

cie, Irene chwyciła Nickie za ramię. - Obiecaj, że zadzwo­

nisz, jak tylko znajdziesz się w Colorado Springs. Mam ci

tyle do powiedzenia.

- Oczywiście, kochana.

Uścisnęły się po raz ostami.
- Jeśli to będzie dziewczynka, dam jej twoje imię - po­

wiedziała Irene.

- Och, nie powinnaś mi tego mówić. Jestem tak wzru­

szona, że będę płakać przez całą drogę. - Raz jeszcze spo­

jrzała na zdjęcie Katalin. To wszystko, co jej pozostało po

Miguelu...

Pożegnała się z Irene i zamyślona poszła w stronę drzwi.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Doktorze Aldabe?

- Słucham.

Miguel nawet nie podniósł głowy znad papierów. Miał

nadzieję, że jego sekretarka nie przynosi mu kolejnych

kartek z życzeniami świątecznymi. To stawało się nie do

zniesienia.

- Przyjechał pan Quinn.

Miguel z ożywieniem podniósł głowę.

- Ależ wpuść go, Córo! - Wstał zza biurka na powita­

nie przyjaciela. - Jakże się cieszę! - powiedział po chwili,

poklepując Zacka po ramieniu. - Proszę cię, siadaj.

- Przyleciałem tu dziś rano na zjazd hodowców bydła

- objaśniał Zack - i postanowiłem, że wpadnę i osobi­

ście cię zaproszę. Alex pragnie widzieć cię dzisiaj u nas

na kolacji. Nie zapomnij, że mały Sean tęskni za swoim

ojcem chrzestnym - dodał, jakby uprzedzając protesty

przyjaciela. - Otrzymałem instrukcje, by po prostu porwać

cię ze sobą. Alex twierdzi, i zgadzam się z tym w zupełno­

ści, że zbyt długo przesiadujesz w tych szacownych

murach.

- Och, Zack, dobrze wiesz, że z przyjemnością poje­

chałbym do was na ranczo, ale... To ostatni dzień egzami­

nów semestralnych i po prostu jestem zawalony pracą. Nim

skończę sprawdzać prace pisemne, wybije północ.

- Wyglądasz nie najlepiej. - Zack przysiadł na brzegu

biurka i przyglądał się z uwagą przyjacielowi. - Przyznaj

się, kiedy po raz ostatni spałeś?

- Nie pamiętam. Ale to nie ma znaczenia. Jutro wyla­

tuję do Europy. Muszę przeprowadzić jeszcze pewne bada­

nia potrzebne mi do skończenia książki. Naprawdę ogrom­

nie mi przykro, że nie będę mógł spędzić Bożego Narodze­

nia z tobą i Alex, ale wydawca dał mi ostateczny termin

i

wykonanie - Irena

scandalous

background image

do połowy stycznia. Nie wiem, jak uda mi się go dotrzy­

mać. Wiesz - ciągnął tonem zadumy - problemy osobiste

zakłóciły tok mojej pracy. Tylko jedna osoba mogłaby mi

pomóc... Ale ona jest nieosiągalna. - Głos mu zadrżał

i załamał się pod wpływem nagłego wzruszenia.

- Masz na myśli Nickie? - podchwycił Zack. - Zasta­

nawiałem się właśnie, kiedy wreszcie odważysz się z nią

porozmawiać.

Miguel bezwładnie opadł na krzesło. Poczuł się tak,

jakby nagle dostał obuchem w głowę.

- Wolałbym ten temat zostawić w spokoju - wymam­

rotał.

- Wspomniałeś o tym sam — odparł szorstko Zack.

- I korzystając z okazji, udzielę ci pewnej rady. Zresztą

takiej samej, jakiej ty mi udzieliłeś, gdy oznajmiłem, że

straciłem nadziejo na zdobycie Alex. Pamiętasz? Powie­

działeś mi wówczas, abym nie pozwolił jej odejść. Powta­

rzam więc, zrób wszystko, by przekonać Nickie, że wasze

życie oddzielnie jest pozbawione sensu. - I dodał po na­

myśle: - Widzisz, posłuchałem twojej rady i teraz jestem

najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.

- Tutaj w grę wchodzą trochę inne okoliczności. - Mi­

guel nabił i zapalił fajkę.

- Zawsze są jakieś okoliczności. Trzeba je wziąć pod

uwagę i podjąć wyzwanie.

Miguel, zniecierpliwiony, wstał z krzesła, stanął przy

oknie i zapatrzył się w przestrzeń.

- Powiedziała, że kochała mnie jak brata - rzekł w za­

myśleniu. Po chwili odwrócił twarz do przyjaciela i powtó­

rzył dobitnie: - Jak brata! Rozumiesz?

- Miguelu, oboje z Marielj całe lata żyliście w kłam­

stwie - odparł Zack spokojnym tonem. - Jest wielce pra-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

wdopodobne, że Nickie też kłamała. Nigdy jednak nie

dowiesz się prawdy, jeśli z nią nie porozmawiasz.

" - Sprawiłem jej w życiu już wystarczająco dużo bólu.

- No to skończ z tym wreszcie. Chyba już nie obawiasz

się plotek?

- Na swój temat? - wybuchnął śmiechem. - O mnie

powiedziano już wystarczająco dużo!

- O niej chyba też, więc w czym problem?

- Ona stąd wyjechała, Zack. Od jedenastu miesięcy

mieszka w Colorado i żyje własnym życiem.

- A nie przyszło ci do głowy, że ona też jest nieszczę­

śliwa? Że po prostu wegetuje, żyje z dnia na dzień?

- To właśnie mnie dręczy - wyszeptał Miguel, a szcze­

rość ta przyniosła mu ogromną ulgę, jakby kamień spadł

mu z serca. - Jak sądzisz, dlaczego nie potrafię skupić się

na pracy, dlaczego nie mogę nawet myśleć? - wybuchnął.

- Ona przecież pojawiła się w moim życiu bardzo dawno

temu. Mam wrażenie, że znam ją od zawsze. I stała się

jakby częścią mnie samego, częścią mej duszy. Bez niej

jestem tylko bezużyteczną połówką...

- Jakże się cieszę, że Miguel Aldabe nareszcie przyznał,

że jest tak samo wrażliwy jak inni śmiertelnicy.

- Uważałeś, że nie jestem wrażliwy? - Miguel posłał

przyjacielowi spojrzenie pełne wyrzutu.

- Och, nie o to chodzi - zaprotestował Zack. - Zawsze

wiedziałem, że jesteś normalnym, wrażliwym człowie­

kiem. Po prostu cieszę się, że sam się do tego przyznałeś.

Twoja zaciętość prawdopodobnie wynika z tych waszych

baskijskich genów...

Twarz Miguela rozpogodził uśmiech.

- Czy kiedykolwiek ci powiedziałem, że jesteś moim

najlepszym przyjacielem?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Zack skinął głową.
- Owszem. Ale nie tak otwarcie. Widzę, że rozwód

zmienił cię nie do poznania. To chyba pierwsze korzystne

wydarzenie w twoim życiu? - I dodał tonem zadumy:

- Fatalnie się stało, że nie pojechałeś za nią zaraz po za­

kończeniu procesu.

- Wydawało mi się, że ona potrzebuje trochę czasu...

Ja z kolei musiałem najpierw załatwić sprawy związane

z podziałem majątku i adopcją. Dzięki Bogu, mam to już

za sobą.

- I jak się czujesz teraz jako człowiek wolny? - spytał

Zack. - Wiesz już, co zrobić ze swoją odzyskaną wolno­

ścią?

- Jeszcze nie wiem - odrzekł Miguel po dłuższej chwili

zastanowienia.

- Ale wkrótce się dowiesz! - pocieszył go Zack.

Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.

- Masz rację- przyznał Miguel z nagłym błyskiem za­

ciętości w oczach. - Muszę się dowiedzieć. W przeciw­

nym razie umrę, nie zaznawszy prawdziwego życia.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY

Lodowaty podmuch wiatru wdarł się do środka, nim

Miguel zdołał zamknąć za sobą drzwi. Właśnie dochodziła

siódma. Za chwilę sklep zamykano.

Stojąc na wycieraczce i otrzepując się ze śniegu, uważ­

nie rozglądał się wokół, dopóki nie spostrzegł miodowo-

złotych włosów w odległym rogu pomieszczenia.

Nickie. Nie musiał stać blisko niej, by poczuć w noz­

drzach ten charakterystyczny słodki zapach... Zawszepa-

chniała tak odurzająco, jak ukwiecona górska łąka...

Poczuł lekkie ukłucie zazdrości, gdy zauważył obok niej

dwóch narciarzy, którym właśnie pomagała dobrać sprzęt.

Okazywali wyraźnie większe zainteresowanie jej osobą,

niż tym, co im demonstrowała.

Przekonany, że go jeszcze nie rozpoznała, Miguel nie­

postrzeżenie przemknął za stojak z goglami i tam czekał,

aż klienci wyjdą. Ci jednak wcale nie spieszyli się z ode­

jściem. Z wyraźnym ociąganiem wkładali czapki i rękawi­

czki, cały czas wesoło flirtując z Nickie. Miguel z miłą

chęcią wystawiłby ich uśmiechnięte buzie za drzwi, prosto

na pastwę śnieżnej zamieci.

Nickie już jako mała dziewczynka miała niezwykły

urok. Promieniowała jakimś wewnętrznym światłem, które

przydawało jej skórze, oczom i włosom jedwabistego bla­

sku. Przede wszystkim jednak zawojowała go swym śmie­

chem - radosnym, perlistym, rozbrajającym śmiechem.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Ten śmiech chwycił go za serce i nieoczekiwanie wyzwolił

w nim instynkty opiekuńcze. To był niemal przymus

- przymus chronienia jej, osłaniania przed zasadzkami te­

go świata. A potem... Potem nagle - i bez ostrzeżenia - ten

radosny jasnowłosy cherubinek przeistoczył się w zapiera­

jącą dech kobietę. Na to nie był zupełnie przygotowany.

I odtąd była tuż przy nim, jak wieczna pokusa...

Dwaj narciarze nie mogli oderwać od niej oczu. Tak

samo jak on. Miała na sobie beżowe spodnie i sweter

w norweski wzór w odcieniu brązowo-białym; barwy te

podkreślały blask jej włosów i zdrową cerę.

Przyciągała wzrok jak zapalona świeca w ciemnym po­

koju. W jej jasnym, ciepłym kręgu pragnąłby przebywać

do końca swych dni... Musiał do niej podejść, po prostu

musiał stanąć z nią twarzą w twarz, pochwycić spojrzenie

tych ciemnych brązowych oczu, usłyszeć dźwięczny głos,

którym wypowiada słowa przeznaczone wyłącznie dla

niego.

W momencie, gdy zniecierpliwienie Miguela dochodzi­

ło zenitu, narciarze opuścili sklep, oznajmiając na odchod­

nym, że jutro wrócą, by zabrać ją na lunch. Już chciał

zawołać, żeby porzucili nadzieje, ale coś go powstrzymało.

Jeśliby to zależało od niego, jutro z pewnością Nickie by

tutaj niebyło...

Gdy ryglowała frontowe drzwi, podszedł do niej znie­

nacka.

-*• Egunon, Nickie.
Na chwilę straciła oddech, a potem zwróciła ku niemu

twarz pobladłą z przestrachu. Chciał sprawdzić, jak zare­

aguje na jego widok. Nie spodziewał się jednak, że tak

zblednie. Nie spodziewał się również strachu i bólu, który

dojrzał w jej oczach, nim zdążyła odwrócić wzrok. To go

wykonanie - Irena

scandalous

background image

dotknęło do żywego. I w dodatku wcale się do niego nie

uśmiechnęła. Czarujący uśmiech, którym zwykle go obda­

rzała, był jedynie wspomnieniem przeszłości.

- Nie chciałem cię wystraszyć - powiedział łagodnym

tonem. - Czekałem, aż skończysz obsługiwać klientów.

- Kiedy... kiedy wszedłeś?

- Kilka minut temu.

Zapadła chwila napiętej ciszy. Potem Nickie nieoczeki­

wanie wykrzyknęła:

- Czy coś się stało Irene? Coś z dzieckiem?

- Wszyscy mają się doskonale - rzekł z naciskiem, by

rozwiać jej wszelkie wątpliwości.

I znów nastało niezręczne milczenie.

- Nie rozumiem więc, co tutaj robisz... - powiedziała

po dłuższym namyśle.

- Chcesz powiedzieć, że nie rozumiesz, dlaczego miał­

bym z tobą rozmawiać, skoro nie chodzi o Irene, czy tak?

- spytał tonem ostrzejszym, niż zamierzał.

- Nie zapominaj, że nie tak dawno oskarżono mnie

o cudzołóstwo... - Głos jej drżał z powodu nie ukrywane­

go zdenerwowania. - Lepiej zrobisz, jeśli sobie pójdziesz,

Miguelu. Jeśli... jeśli ktoś dowiedziałby się, że tu jesteś...

- urwała zakłopotaną.

Z nagłością, która go zaskoczyła, podeszła do lady i za­

częła przeglądać rachunki. Podążył za nią wolnym kro­

kiem. Przez całe życie zachowywała się wobec niego bar­

dzo otwarcie. Nigdy nie przywdziewała ochronnej zbroi.

Teraz niestety tak się stało i obawiał się, czy zdołają skru­

szyć.

- Twoi rodzice wiedzą, że tu jestem, ponieważ przed

wyjazdem przeprowadziłem z nimi długą rozmowę - wy­

jaśnił, starając się zachować spokój. - Również twój wuj

wykonanie - Irena

scandalous

background image

i ciotka wiedzą, ponieważ zatelefonowałem do nich. Jeśli

więc mówiąc „ktoś" masz na myśli Marieli, to zapewniam

cię, że twe obawy są zbyteczne. Dzień po naszym rozwo­

dzie poślubiła Egoitza. Ślub odbył się w domu nad jezio­

rem. Zack i ja byliśmy świadkami.

Nickie liczyła właśnie pieniądze w kasie, gdy dotarła do

niej ta sensacyjna wiadomość. Pod wpływem emocji ręce

zaczęły jej się tak trząść, że upuściła banknoty i musiała

się schylić, by je pozbierać.

Miguel wyczuł, że nie życzyła sobie jego pomocy. Po­

trzebowała chwili czasu, by odzyskać panowanie nad sobą.

Tyle spraw się wydarzyło, o których nie miała najmniej­

szego pojęcia... Tyle jej musiał jeszcze powiedzieć...

Nickie wolno podniosła się z kolan i machinalnie poło­

żyła pieniądze na ladzie.

- Marieli wyszła za mąż? - powtórzyła jak papuga.

- Za Egoitza? Za narzeczonego Irene?

- Bai - potwierdził w języku euskara. - Kochali się

niemal od dziecka.

- I on nigdy nie wyznał tego Irene? - Nickie była zu­

pełnie ogłuszona.

- Nie mógł jej tego powiedzieć.

- Nic nie rozumiem... - uparcie potrząsała głową.

- Nie mogę tego pojąć... Przecież Marieli ma z tobą dziec­

ko!

- Mylisz się, Nickie. - Rysy twarzy mu stwardniały.

- Nigdy ze sobą nie spaliśmy. Katalin jest córką Egoitza.

Odniósł wrażenie, że Nickie za chwilę zemdleje. Trzy­

mała się tak kurczowo lady, że aż pobladły jej palce.

W pierwszym odruchu chciał otoczyć ją ramieniem, ale

twardy wyraź jej oczu przywołał go do porządku.

- Kłamiesz! - rzuciła mu w twarz, wzburzona i zdezo-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

nentowana. - Katalin ma przecież twoje włosy... i twoją

karnację. I taki sam kształt stóp i dłoni...

Te słowa go poruszyły. A więc Nickie zwracała uwagę

na jego wygląd... To dawało sporo do myślenia. I zdecy­

dowanie napawało optymizmem.

- Wiesz przecież, że obaj z Egoitzem jesteśmy do sie­

bie podobni. W końcu obaj jesteśmy Baskami. Nickie, mu­

sisz mi uwierzyć! Katalin naprawdę jest dzieckiem Egoitza.

Zresztą mogę ci pokazać wynik testów DNA.

- Testów DNA?

- Egoitz kochał Marieli od dawna i wiedział, że nigdy

nie będzie mógł jej poślubić. Gdy powiedziała mu, że

zaszła z nim w ciążę, omal nie oszalał. Przez wszystkie te

lata, gdy ze sobą żyli, nigdy nie zaszła w ciążę i dziwnym

zrządzeniem losu stało się to dopiero po ślubie ze mną. Nie

masz pojęcia, jak to skomplikowało nasze plany. Marieli

zlękła się, że jeśli nie udowodni ojcostwa Egoitzowi, na

zawsze go straci.

Nickie patrzyła na Miguela jak zraniona łania, jak stwo­

rzenie, które pojmowało jedynie ból i więcej nic.

- Przez te wszystkie lata - powiedziała łamiącym się

głosem - dochowaliście sobie tajemnicy. I udało wam się

wszystkich nas oszukać, najbardziej zaś Irene.

- Masz rację - odparł. - Byliśmy jednak pionkami

w grze rozgrywanej przez nasze rodziny. Wiesz jednak, że

my Baskowie potrafimy zachować stoicki spokój w obli­

czu trudnych spraw. I chyba dlatego udało się całej naszej

trójce przetrzymać sytuację, która wydawała się nie do

zniesienia.

- Kiedy zaplanowaliście to.... oszustwo? - wykrztusiła.

- Chyba nie miałem jeszcze dwudziestu lat, gdy pod­

czas jednej z moich wizyt w Iranie, Marieli zabrała mnie

wykonanie - Irena

scandalous

background image

na długi spacer. W ustronnym miejscu czekał na nas Ego-

itz. Wtedy powiedzieli mi o wszystkim. Ucieszyłem się

ogromnie, ponieważ wcale nie kochałem Marieli, choć

oczywiście darzyłem ją pewną sympatią. Byłem podwójnie

szczęśliwy z powodu Irene, w rezultacie bowiem unikała

nieszczęśliwego małżeństwa.

- W rezultacie! - zakpiła Nickie.

- Wysłuchaj mnie do końca. Podczas tego spaceru na­

sza trójka zawarła pewien układ... Otóż postanowiliśmy

znaleźć sposób na wyplątanie się z tych niefortunnych mał­

żeństw, jednocześnie nie narażając na szwank dobrego

imienia naszych rodzin. Byłem starszy od Egoitza, więc

mnie pierwszemu wypadało się ożenić. Obiecałem, że będę

jak najdłużej zwlekał ze ślubem, aby dać nam wszystkim

czas na wymyślenie sensownego rozwiązania.

- A więc to dlatego Marieli nigdy nie towarzyszyła nam

podczas naszych wycieczek... - Nickie starała się uporząd­

kować szalejące myśli. - Wolała być z Egoitzem, prawda?

Skinął głową. ,

- Ale przecież adwokat Marieli - ciągnęła niepewnie

- powiedział, że przed wyjazdem na Kaukaz doszło mię­

dzy wami do sprzeczki, ponieważ nie chciałeś się zgodzić,

by pojechała z nami...

Miguel zasępił się na chwilę. Cała sprawa była bardzo

skomplikowana. Wytłumaczenie Nickie wszystkiego wy­

magało sporo czasu.

- Widzisz, to była część naszego planu - podjął wyjaś­

nienia. - Marieli wspaniale nauczyła się grać swą rolę i gdy

jej rodzice mnie atakowali, zawsze udawała ofiarę. Oni od

dawna patrzyli podejrzliwie na twoją osobę. Pragnęli uka­

rać mnie i ciebie.

- Wyrzucając mnie z pracy, tak? - zawołała Nickie z go-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ryczą. - Ale dlaczego ona oskarżyła mnie o cudzołóstwo?

Przecież wiedziała, że jestem niewinna. Jak mogła to zro­

bić? Jak mogła pozwolić, aby cała wasza gra zaszła tak

daleko? Pomyśl tylko o innych ludziach, których zraniła!

- Obwiniasz niewłaściwą osobę, Nickie. To rodzice

Marieli ponoszą za wszystko odpowiedzialność. Wynajęli

nawet detektywa, żeby nas śledził w Gruzji!

- Ale dlaczego? - zdziwiła się.

- Ponieważ stale odkładałem datę ślubu - wyznał bez

ogródek - byli przekonani, że w grę musi wchodzić inna

kobieta. Potrzebowali kozła ofiarnego, na którym mogliby

wyładować swą bezsilną złość. I padło na ciebie, na jedyną

osobę, która w tym całym bałaganie była naprawdę nie­

winna.

Po chwili ciszy spytała z wahaniem:

- Czy zaplanowałeś również i to, by za każdym razem,

gdy wyjeżdżałeś do Europy, zabierać ze sobą Irene?

Zaprzeczył energicznym ruchem głowy.
- To była inicjatywa naszych rodziców. Ghcieli, by Irene lepiej poznała Egoitza.

- A więc każdy miał w tym swój udział - powiedziała

z wymówką w głosie. - Każdy odgrywał swą rolę. Oprócz

Irene.

- Tak - przyznał z rezygnacją. - Chciałem wziąć na

siebie całą winę za wszystkie problemy. Mogłem posługi­

wać się swoją karierą jako wymówką, gdy nie chciałem

zabierać ze sobą Marieli w podróż, jak również gdy

opóźniałem datę ślubu. Doskonale zdajesz sobie sprawę,

że w tradycyjnym baskijskim domu głową rodziny jest

mężczyzna. Wiedziałem, że rodzice Marieli będą zmuszeni

pogodzić się z moimi decyzjami, bez względu na to, jak

bardzo będzie im to nie na rękę.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Miguel spostrzegł, że twarz Nickie poszarzała. Czuł, że

pogrążył ją w bolesnej rozterce. Miała prawo mu nie do­

wierzać, miała prawo czuć się zdradzona. Tyle lat ją okła­

mywał. .. I teraz oczy jej straciły blask - stały się posępne,

jakby pozbawione życia. Gdy to do niego dotarło, poczuł

dziwnie przejmujący ból w sercu.

- Czy bardzo mnie nienawidzisz za to, że cię oszuki­

wałem? - spytał zmienionym głosem.

- Oczywiście, że nie - zaprzeczyła, ale nie podniosła

na niego wzroku. - Przecież to były twoje prywatne spra­

wy. Nie mam prawa' cię sądzić. Jestem tylko przyjaciółką

Irene... - Starała się mówić bardzo chłodno, ze śmiertel­

nym niemal spokojem. - Chciałabym wiedzieć jedno...
- urwała. - Chciałabym wiedzieć, kiedy zamierzaliście

wyjawić wasz sekret Irene? - spytała z nieodgadnionym

wyrazem twarzy.

Zastanawiał się przez chwilę, co też dzieje się w jej

umyśle, co stara się ukryć pod maską chłodnego spokoju.

- A kiedy ty i Irene chciałyście wyjawić Egoitzowi

wasz sekret? - odparł, ni to broniąc się, ni atakując. A po­

nieważ Nickie nie podjęła rękawicy dodał pojedynawczo:
- Jestem bezgranicznie wdzięczny Irene za to, że poświę­

ciła się dla ciebie podczas procesu i wyznała prawdę.

- Spojrzał jej znienacka w oczy i zauważył, że zalśniły

łzami. - Bóg jeden wie, ile wycierpiałaś. Ale my wszyscy

również. Pomyśl, że przez całe piętnaście lat Marieli i Ego-

itz zmuszeni byli ukrywać się ze swą miłością, ukradkiem

chwytać minuty szczęścia. W dodatku Egoitz dźwigał

ogromne brzemię winy, ponieważ nie mógł wypaść z roli

oddanego narzeczonego Irene. Och, Nickie... - urwał, by

poszukać odpowiednich słów. - Wiem, Nickie, że to dła

ciebie okropny szok...

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Chcesz powiedzieć, że Marieli również musiała uda­

wać, że kocha ciebie? - przerwała mu niecierpliwie. - A tej

nocy, gdy krzyczała, że zniszczyłam jej małżeństwo, że

prawie uśmierciłam jej dziecko, czy tej nocy również grała

rolę?

Odruchowo wyciągnął ku niej dłonie, by ująć jej rozpa­

loną twarz. Gorące łzy spływały po jej policzkach na jego

palce.

- Posłuchaj - powiedział miękkim głosem. - Nie znasz

okoliczności, które ją popchnęły do tego wybuchu...

- I nie chcę znać! - przerwała mu udręczonym głosem.

- Jeśli obydwoje mogliście dopuścić myśl, że zaniedbałam

Katalin...

- O czym ty mówisz? - nie pozwolił jej skończyć.

- Skąd przyszło ci do głowy, że obwiniam cię za to, co

przytrafiło się tej nocy Katalin? - Chwycił ją za ramiona

i potrząsnął. - Odpowiedz mi! Kto powiedział, że byłem

na ciebie zły?

- Nikt nic nie mówił - jęknęła. - Nie musiał mówić.

Wystarczyło, że popatrzyłeś na mnie takim złym wzrokiem.

Potępiłeś mnie tym jednym spojrzeniem.

Zaskoczony zamrugał oczami, starając się przypomnieć

sobie wypadki tamtej nocy. Wraz z Marieli udali się wów­

czas na spotkanie z Egoitzem i dowiedzieli się czegoś tak

wstrząsającego, że w pośpiechu, wcześniej niż planowali,

wrócili do domu.

Wszedł do salonu i doznał szoku. Zobaczył tam Nickie,

zapłonioną i spłoszoną, a obok niej Johna Forrestera. Ta

scena zapadła mu głęboko w pamięć. Irene utwierdzała go

przecież w przekonaniu, że Nickie wcale nie dba o Forre­

stera, co więcej, stara się go nawet unikać. A tu coś podo­

bnego! To go rozwścieczyło nie na żarty. Takiego uczucia

wykonanie - Irena

scandalous

background image

piekącej zazdrości nigdy dotąd nie zaznał. Jeśli kiedykol­

wiek nie był pewien swoich uczuć do Nickie - teraz nie

miał najmniejszych wątpliwości.

- Cokolwiek dojrzałaś wówczas w moich oczach - po­

wiedział po chwili zadumy - z pewnością nie miało to nic

wspólnego z Katalin.

- Nie udawaj, Miguelu - nerwowo potrząsnęła głową.

- Zbyt dobrze cię znam, bym mogła się pomylić. Czy nie

masz już dosyć kłamstw?

Próbowała wyzwolić się z jego objęć, on jednak mocniej

zacisnął palce na jej ramionach. Ciepło płynące z jej ciała,

zapach włosów i skóry odurzyły go. W końcu przestała się

opierać i wyrywać, i poczuł, że poddaje się biernie mimo­

wolnej pieszczocie jego rąk.

- Wiem, Nickie - tłumaczył kojącym szeptem - że są

to dla ciebie szokujące wiadomości i nie będę cię winił,

jeśli po tym wszystkim, co usłyszysz, nie zechcesz utrzy­

mywać ze mną jakichkolwiek kontaktów. Niemniej jed­

nak. .. w imię naszej długoletniej przyjaźni, błagam cię, byś

wysłuchała mnie do końca.

Zapadła chwila ciszy - chwila, która zdawała się wie­

cznością.

- Wybaczam ci - odezwała się wreszcie. Głos jej

brzmiał chłodno i rzeczowo. - Wybaczam ci, jeśli o to ci

chodzi.

- Mam wrażenie, że kłamiesz - odparował. - Wcale

nie żądam, byś mi wybaczyła. Byłem przygotowany na to,

że gdy dowiesz się prawdy, nie będziesz w stanie mi wy­

baczyć. I nie proszę cię o wybaczenie, bo prosiłbym o zbyt

wiele. Chcę jedynie, byś mnie spokojnie wysłuchała...

I wolałbym porozmawiać z tobą przy kolacji, w bardziej

intymnej atmosferze... Mam ci sporo do powiedzenia.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Nie mam już nic do dodania - zaprzeczyła żywo.

- Naprawdę niepotrzebnie się tu fatygowałeś... Przykro

mi, ale mam inne plany na wieczór i już jestem spóźniona.

- Uprzedziłem już twoją ciotkę, że wrócisz później.

- Jakim prawem to zrobiłeś? - Odsunęła się gwałtow­

nie od niego.

- Wiele rzeczy w życiu zrobiłem bezprawnie... Ale

przysięgam ci, że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Ma-

rieli i Egoitz wkrótce wszystko ci wyjaśnią i poproszą cię

o wybaczenie. Tej nocy, gdy oboje z Marieli tak okrutnie

się z tobą obeszliśmy, zrobiliśmy to wyłącznie dla twojego

dobra!

Gwałtownie wciągnęła powietrze. Wyraz jej twarzy

świadczył o całkowitym niedowierzaniu.

- Mówię prawdę, Nickie. Musieliśmy w jakiś sposób

usunąć cię z drogi. Chcieliśmy, abyś wyjechała i przez jakiś

czas pozostawała na uboczu. Do czasu, aż wszystko się

wyjaśni. Ale... No cóż, gdy opuszczałaś mój dom, nagle

zdałem sobie sprawę, że posunąłem się za daleko. Zdałem

sobie sprawę, że powinienem powiedzieć ci prawdę, i nie

dopuścić, byś poczuła się tak dotknięta. Marieli podzieliła

mój pogląd, nalegała jednak, bym wstrzymał się jeszcze

z rozmową z tobą, do czasu aż porozumiemy się z adwo­

katem.

Gdy to nastąpiło - ciągnął po chwili - natychmiast po­

jechałem do twoich rodziców. Potwierdziły się jednak moje

najgorsze obawy, już tam cię nie zastałem. Co więcej, nie

podano mi twego nowego adresu. To była najczarniejsza

chwila w moim życiu. Wydawało mi się, że tracę zmysły...

Pokłóciłem się nawet z Irene, oskarżając ją, że nie chce

podać mi twojego adresu i telefonu. Przysięgała, że go nie

zna, ale jej nie dowierzałem. W końcu wynająłem detekty-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

wa. A gdy cię wreszcie odnalazł, zadzwoniłem do twojej

ciotki i wuja; Nie chcieli jednak ze mną rozmawiać. Po­

wiedzieli, że jeśli będę cię napastował, zawiadomią policję!

Nickie najwyraźniej była zaskoczona.
- Nic mi o tym nie wspomnieli - powiedziała cicho.

- Chcę ci powiedzieć - Miguel zacisnął pięści w kie­

szeniach spodni - że od tamtej pory ani ja, ani Marieli, ani

Egoitz nie zaznaliśmy chwili spokoju. Może to cię pocie­

szy... Nickie, musisz mnie wysłuchać...

- Nic już nie jest istotne - skwitowała. - Wszystko

skończone.

- Mylisz się! - zaprzeczył gwałtownie. - I jeśli nie

chcesz zjeść ze mną kolacji, zostaniemy tutaj i wysłuchasz

mnie, choćby miało to nam zająć całą noc!

Buntowniczo wysunęła podbródek.

- Masz zamiar użyć wobec mnie siły? - spytała.

- Mam nadzieję, że to nie będzie konieczne - odparł

głosem całkowicie pozbawionym wyrazu.

Zmieszała się lekko i wzruszyła ramionami.

- A zatem mów - przyzwoliła.

- Postanowiliśmy z Marieli, że pozostaniemy w związ­

ku małżeńskim przez rok, a potem weźmiemy cichy, kul­

turalny rozwód. Mieliśmy nadzieję, że to zadowoli naszych

rodziców. Tym bardziej że podział majątku rozwiąże za­

dawniony spór o ziemię między naszymi rodzinami. Za

chwilę wyjaśnię ci to dokładniej... - Urwał i zamyślił się

na chwilę. - Okazało się niebawem - ciągnął - że Marieli

jest w ciąży. To skomplikowało sprawę. Przede wszystkim

musieliśmy przekonać Egoitza, że jest ojcem dziecka. Po­

stanowiliśmy wstrzymać się z rozwodem do chwili naro­

dzin dziecka. Egoitz oczywiście nie był zadowolony z tej

zwłoki... Tamtego wieczoru, gdy poprosiłem Irene, aby

wykonanie - Irena

scandalous

background image

popilnowała Katalin, pojechaliśmy na ranczo Zacka na

spotkanie z Egoitzem. Naprawdę mieliśmy powód do świę­

towania, bo wszczęliśmy już kroki rozwodowe. Marieli

i Egoitz mogli planować już własny ślub. Ale na ranczu

czekały na nas niedobre wieści. Egoitz poinformował nas,

że nasz sekret się wydał! Rodzina Marieli, poprzez

zaprzyjaźnionego człowieka pracującego w sądzie, dowie­

działa się o wniesieniu pozwu rozwodowego. Najgorszą

tragedią było jednak to, że rodzina Echevarria winiła cie­

bie, Nickie, za rozkład naszego małżeństwa. Egoitz pod­

słuchał pewną rozmowę, z której wynikało, że państwo

Echevarria postanowili zniszczyć ci życie w odwet za zni­

szczenie małżeństwa ich córki!

Jeszcze tego wieczoru - ciągnął - przylecieliśmy z Za-

ckiem do Reno i udaliśmy się do mojej pani adwokat. Prosi­

łem ją o przyspieszenie sprawy rozwodowej, by uprzedzić

posunięcia rodziny Marieli wobec ciebie. Przede wszystkim

powiedziałem jej, że nie chcę cię w to wplątywać...

Nickie nerwowo przyciskała torebkę do piersi. Słuchała

z rosnącym napięciem, które wyraźnie odbijało się na jej

twarzy.

- Pani mecenas zapewniła mnie, że zrobi wszystko, co

w jej mocy. Prosiła tylko, bym pod żadnym pozorem nie

szukał teraz z tobą kontaktu. Ostrzegła, bym nie wzbudził

żadnych podejrzeń... - Niepewnie przesunął ręką po wło­

sach. - Masz pojecie, jak się poczułem, gdy po wejściu do

domu, zastałem tam ciebie! I to w dodatku z Johnem Forre-

sterem, największym plotkarzem w mieście! Chciałem z tobą

natychmiast porozmawiać, ale przecież nie mogłem...

Nickie, wyczuwając jego wzburzenie, podniosła na nie­

go oczy. Mógł wyczytać z nich rozpacz i może odrobinę

współczucia.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Wiedziałem, że John Forrester jest o mnie zazdrosny.

Wiedziałem, że niechybnie skorzystałby z okazji, żeby

przysporzyć nam kłopotów. Cóż... - Zamyślił się, a potem

powiedział z dziwnym uśmiechem na ustach: - Widzisz,

Marieli i ja potrafimy czytać w swoich myślach. Tego czło­

wiek się uczy - dodał z goryczą w głosie - po latach

wspólnych podstępów. W okamgnieniu więc zrozumieli­

śmy, co należy zrobić. I gdy ja zająłem się Johnem, Marieli

rzuciła się na ciebie w nadziei, że wystraszysz się i znik­

niesz z pola widzenia do czasu aż otrzymamy rozwód.

- To jej się rzeczywiście udało - powiedziała Nickie

szeptem pełnym bólu. - Och, to było okropne!

- I takie miało być. Zrozum, robiliśmy wszystko, by

chronić twoje dobre imię. Sytuacja sama narzuciła scena­

riusz. Dlatego Marieli wykorzystała chorobę Katalin...

Nickie, uciekłaś, nim zdążyłem ci wszystko wyjaśnić. Wy­

jechałaś w przekonaniu, że zostałaś oskarżona. Oboje

z Marieli byliśmy z tego powodu ogromnie nieszczęśliwi.

- Nie przypuszczałam... - zająknęła się zażenowana.

- Oczywiście, że nie mogłaś przypuszczać. Czyż nor­

malny człowiek mógł zrozumieć te wszystkie intrygi

i oszustwa, których się dopuszczaliśmy?! Musieliśmy jed­

nak działać. Umowa zawarta dawno temu pomiędzy naszy­

mi dziadkami mogła kompletnie zniweczyć nasze szczę­

ście!

- Dlaczego podjęli za was decyzje? - W głosie Nickie

brzmiała ledwie powstrzymywana pasja. - Dlaczego chcie­

li decydować o szczęściu innych ludzi?

- Ich małżeństwa były wynikiem rodzinnych umów

i wydawały się szczęśliwe. Przypuszczali więc, że moje

małżeństwo z Marieli także się ułoży. W naszym przypad­

ku jednak zachodziły szczególne okoliczności... Widzisz,

wykonanie - Irena

scandalous

background image

o tym, o czym chcę ci teraz powiedzieć, wie tylko kilka

osób... Chodzi o rodzinny spór, o którym ci już wcześniej

wspomniałem.

Westchnął ciężko, nim podjął opowieść.

- Na początku naszego stulecia pradziadek Marieli, naj­

bogatszy wówczas człowiek w wiosce, pożyczył mojemu

pradziadowi sporą sumę pieniędzy na wyjazd do Ameryki.

W zamian za to mój pradziadek, gdy tylko urządził się

w Ameryce, miał kupić tam posiadłość ziemską dla nich obu

i utrzymywać ją do chwili, aż pradziadek Marieli będzie mógł

do niego dołączyć. Mój pradziadek osiadł w Newadzie -

ciągnął Miguel. - Otworzył restaurację w Carson City. Powo­

dziło mu się dobrze, zakupił więc posiadłość nad jeziorem

Tahoe. Był jednak człowiekiem pozbawionym skrupułów

i uznał ją za swą wyłączną własność. Gdy pradziad Marieli

przyjechał do Ameryki, spodziewał się otrzymać swoją część,

ale nie uzyskał niczego i musiał wrócić z kwitkiem w Pire­

neje. Pozostawił tu tylko jednego ze swoich synów.

Od tego czasu przez wiele lat trwał spór między obiema

rodzinami - mówił Miguel. - Dopiero dziadek Marieli

i mój dziadek, gdy mieli już po dziewięćdziesiąt lat, wpadli

na pomysł, by zaaranżować małżeństwo, które spór ów

załagodzi. Tak więc ustalili, że poprzez małżeństwo ich

wnuków - czyli moje i Marieli - połowa posiadłości nad

jeziorem Tahoe zostanie zwrócona rodzinie Echevarria.

W ten sposób miał zostać spłacony zadawniony dług a jed­

nocześnie obie rodziny mogły zachować swój honor...

- Boże, jak to staroświecko brzmi! - wtrąciła Nickie.
- Masz rację. Teraz rozumiesz już, jakim problemom

musieliśmy stawić czoło. Wiesz przecież, co napisano

o Baskach... Nasz naród jest hardy i gardzi słabością, dla­

tego potrafimy nie zważać na ludzkie cierpienie.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Och, to tylko odosobniona opinia - przerwała Nickie.

- Nie wszyscy Baskowie są tacy sami.

- Owszem - westchnął ciężko. - Jest w tym jednak

ziarno prawdy. Moi rodzice to ludzie pielęgnujący stare

tradycje. Ustrój patriarchalny dawno minął, dla nich jednak

czas jakby stanął w miejscu. Oczekiwali od swych dzieci

całkowitej subordynacji. Podobnie było z Egoitzem...

Chodzi tu również o pewien zadawniony dług wdzięczno­

ści, który miał zostać spłacony poprzez małżeństwo Egoi-

tza z Irene.

- To rzeczywiście dotkliwy cios dla waszych rodzin, że

Egoitz poślubił Marieli, Irene zaś Fernando - wtrąciła to­

nem zadumy. - Nic nie ułożyło się po ich myśli...

- Nie zapominaj, że Marieli zaraz po rozwodzie prze­

kazała dom i posiadłość nad jeziorem swoim rodzicom.

Przynajmniej zadawniona waśń o ziemię została zażegna­

na. Oczywiście, jeśli idzie o inne sprawy, masz zupełną

rację. Moi rodzice wyrzekli się i mnie, i Irene... Dobrze

choć, że Irene jest teraz tak pochłonięta ciążą, że nie ma

czasu się tym zamartwiać. Ojciec Egoitza także wymówił

mu dom - ciągnął głosem pełnym goryczy. - Egoitz na

razie rozkoszuje się swym małżeńskim szczęściem. Osied­

lili się w Sparks, oczywiście wraz z Katalin, którą Egoitz

prawnie adoptował.

Westchnął ciężko.

- A ja, cóż... Zaraz po rozwodzie miałem mnóstwo

spraw do załatwienia. Musiałem zorganizować przeprowa­

dzkę dwóch domów. Pomagałem Egoitzowi w znalezieniu

odpowiedniego domu dla Marieli i Katalin..,

Nastała dłuższa chwila ciszy. W końcu Nickie odważyła

się spytać:

- Trudno było ci się z nią rozstać, prawda?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Popatrzyła mu w oczy. Gdzieś na ich dnie dostrzegł ślad

współczucia - i to skłoniło go do dalszych zwierzeń.

- Nie mogę oszukiwać" samego siebie... Kochałem Ka-

talin jak własne dziecko. Wniosła odrobinę radości w moje

smutne, skomplikowane życie. Marieli i Egoitz zabrali ją

zaraz po swoim ślubie. Przeżyłem piekło... Wiesz, Egoitz

szczególnie pragnie podkreślić swe prawa rodzicielskie

i nawet nie pozwolił mi jej odwiedzić. Oczywiście prawo

jest po mojej stronie, ale, rzecz jasna, w tej sytuacji nie

mogę nalegać- wzruszył ramionami. - Tak jest lepiej. Ser­

ce jednak muszę stale o tym przekonywać.

- Przykro mi, Miguelu - wyszeptała. - Ja też kochałam

Katalin.

Pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Żyjąc bez Katalin, odkryłem wiele prawdy o sobie

- wyznał. - Przede wszystkim dowiedziałem się, że wcale

nie mam natury samotnika, że potrzebuję ludzi wokół sie­

bie... Starzeję się, Nickie, i nie mam własnego dziecka...

Zazdroszczę teraz Marieli i Egoitzowi.

Roześmiała się - tak samo otwarcie jak za dawnych

czasów.

- Och, Miguelu, trzydzieści trzy lata to żaden wiek!

- pocieszyła go. - O wiele starsi mężczyźni żenią się i ma­

ją dzieci.

- Ale ja nie jestem dobrym materiałem na męża, Nickie.

Otacza mnie atmosfera skandalu, w opinii wielu ludzi grze­

szę haniebną przeszłością. Wiesz przecież, że dla Basków

cudzołóstwo jest niemalże przestępstwem. Czuję się jak

wyrzutek społeczny.

- Nie mów tak! - niemal krzyknęła. - Sąd przecież

wykluczył cudzołóstwo.

- Od kiedy to wyroki sądu powstrzymują ludzi od fe-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

rowania własnych wyroków? Mój rozwód widniał na czo­

łówkach gazet. Nawet rektor dał mi do zrozumienia, że

pewne ustosunkowane osoby sugerowały zwolnienie mnie

z uczelni. Rada uczelni przyjęła wniosek w tej sprawie do

dyskusji.

- Tego się obawiałam -jęknęła. - Do licha, ale ty prze­

cież nie zrobiłeś nic złego!

- Wszystko, co zrobiłem, zrobiłem źle, Nickie - wybu­

chnął gwałtownie. - I przez resztę życia będę spłacał ra­

chunki! Całe szczęście, że przynajmniej ty wiesz, że nie

popełniliśmy cudzołóstwa... - Przerwał i dłuższą chwilę

patrzył jej w oczy. - Nickie, jesteś jedyną kobietą, która

zna mnie naprawdę... I tylko ciebie mógłbym poprosić

o rękę... - Umilkł zażenowany, a potem wyrzucił z siebie

resztką sił: - Tak bardzo pragnąłbym mieć dziecko, które

zastąpiłoby Katalin.

Popatrzył na Nickie i po raz drugi tego wieczoru spo­

strzegł, że krew odpłynęła jej z twarzy. Tak, dobrze wie­

dział, że traktowała go jak brata. Powtarzała to wiele razy

i było to oczywistą prawdą. Na co właściwie liczył? Czyż­

by sądził, że możliwość założenia własnej rodziny i posia­

dania dziecka rozwieje jej wątpliwości?

- I pomyśleć, że po tym wszystkim, co przeze mnie

przeszłaś, ośmielam się prosić cię o rękę - powiedział jak­

by sam do siebie. - Wiem przecież, że mnie nie kochasz...

- Zaczaj zapinać kurtkę, a potem nagle odwrócił się. - Nie

musisz mnie odprowadzać.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Gdy szedł do drzwi, Nickie stała jak zaczarowana. Wy­

dawało jej się, że śni. Czy to możliwe? Czy naprawdę

poprosił ją o rękę?

Przez całe dorosłe życie o niczym innym nie marzyła.

On jednak był zawsze daleki i niedostępny. A potem nie­

oczekiwanie został narzeczonym Marieli... Ją, Nickie, tra­

ktował tylko jak siostrę - jak Irene.

Stanęła jej nagle w pamięci scena, która rozegrała się

w basenie Zackery'ego Quinna. Pragnęła wówczas, tak

bardzo pragnęła, by Miguel całował ją, pieścił, kochał - nie

zważając na zobowiązania wobec Marieli. Zachowała się

niemal wyzywająco... Gdyby był nią choć trochę zaintere­

sowany, gdyby jej również pragnął... Potraktował ją jed­

nak żartobliwie -jak młodszą siostrę. Wstyd przyznać, ale

poczuła się wtedy głęboko rozczarowana. Co za ironia losu,

że cały świat uważał ich za kochanków!

Gdy matka poinformowała ją, że Miguel się rozwo­

dzi, w pierwszej chwili Nickie się przeraziła, przyszło

jej bowiem do głowy, że mógł zakochać się w innej kobie­

cie. To przelotne odczucie było niczym cios w serce. Po­

czuła się zdruzgotana. A gdy oskarżono ją o cudzołóstwo,

w głębi duszy żałowała, że zar»t ten był tak daleki od

prawdy, wręcz absurdalny. Przecież chciała być kochanką

Miguela!

A teraz, gdy odebrano mu Katalin, poczuł się bardzo

wykonanie - Irena

scandalous

background image

samotny i uświadomił sobie wreszcie, że pragnie dziecka,

własnego dziecka... I przyjechał tu, do Colorado...

Olśniła ją myśl, że przecież przyjechał do niej. Była dla

niego opoką, jedynym stałym elementem w burzliwym ży­

ciu, jedyną kobietą, która potrafiła zrozumieć surowe za­

sady honoru, które nim kierowały. Wiedziała, że darzy ją

bezwzględnym zaufaniem - takim zaufaniem, które może

powstać dopiero po latach wspólnej przyjaźni.

W pewnym sensie poczuła się uprzywilejowana. A więc

byli przyjaciółmi. I to przyjaciółmi, którzy szanują się wza­

jemnie i w każdych okolicznościach potrafią współpraco­

wać.

Szybko doszła do wniosku, że istnieje wiele par mał­

żeńskich pozbawionych takiego spoiwa. Bywa, że jedyną

rzeczą łączącą dwoje ludzi jest namiętność, a kiedy ona

przeminie, okazuje się, że nie ma żadnego powodu, dla

którego warto żyć razem.

Miguel oczywiście nie mógł ofiarować jej namiętności.

Mogła oczekiwać przyjaźni, szacunku - a gdy urodzi mu

upragnione dziecko, prawdopodobnie głębokiej wdzięcz­

ności i przywiązania...

Och, ale przecież ona wcale nie pragnęła przyjaźni -

choć doceniała jej znaczenie. Pragnęła po prostu być ko­

chanką Miguela Aldabe!

Ciężkie westchnienie wyrwało jej się z piersi.

Gdy wyjdzie za niego za mąż, będzie musiała ukrywać

swe uczucia i pragnienia - bowiem, jeśli on pozna prawdę,

zacznie jej współczuć. A ona zniesie od niego wszystko,

byleby nie współczucie!

Czy będzie jednak potrafiła ukryć przed nim swój sekret

z równą konsekwencją, jak on to czynił wobec niej przez

te wszystkie lata?

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Nie zdążyła rozstrzygnąć tych wszystkich wątpliwości.

Jak szalona wybiegła w śnieżną zadymkę, by zatrzymać

Miguela, póki nie było za późno.

Wycofywał właśnie samochód z parkingu, gdy z okrzy­

kiem na ustach wybiegła mu przed maskę.

- Stój, stój! - krzyczała, rozpaczliwie wymachując ra­

mionami.

Zauważył ją w ostatniej chwili. Ostro skręcił kierowni­

cą, by ją ominąć, ale mimo wszystko musiał lekko ją po­

trącić, bo nagle upadła prosto w świeżą zaspę śniegu.

Trzasnęły drzwiczki.

Miguel rzadko przeklinał w języku euskara, gdy jednak

to się zdarzyło, lepiej było mu zejść z oczu. Nickie i Irene

wiedziały o tym od dziecka. Teraz głos Miguela brzmiał

jak groźny pomruk nadchodzącej burzy.

- Nic mi nie jest - zapewniała go, gramoląc się z zaspy.

- Naprawdę, nic się nie stało. Poślizgnęłam się i upadłam.

- Do licha! - wybuchnął. - Przecież mogłem cię zabić.

- Nie bacząc na jej protesty, wziął ją na ręce i energicznym

krokiem pomaszerował z powrotem do sklepu.

Gdy już zamknął za sobą drzwi i postawił ją delikatnie

na ziemi, spytał znacznie łagodniejszym tonem:

- Co się stało, Nickie? Dlaczego wbiegłaś mi tuż pod

koła?

Nickie nie odpowiadała. Zaparło jej dech i mowę ode­

brało, gdy strzepywał śnieg z jej włosów i ramion. Pod

wpływem jego dotyku, ciało jej przenikały nie znane, roz­

koszne dreszcze.

- Wyszedłeś, zanim zdążyłam powiedzieć ci „tak"

- szepnęła onieśmielona własnymi słowami.

Zacisnął mocniej dłonie na jej ramionach. Oczy miał

szeroko otwarte i dziwnie płonące.

<

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Co... co masz na myśli? - spytał cały przejęty.

Przemknęło jej przez myśl, że może się pomyliła, może

źle zrozumiała jego intencje. Było jednak za późno, by się

wycofać.

- Zgadzam się zostać twoją żoną - odparła z udawa­

nym spokojem.

- Dlaczego?
Potrzebowała trochę czasu, by wymyślić jakieś gładkie

kłamstwo i nie zdradzić prawdziwych uczuć. Ale on czekał

na odpowiedź. Teraz.

Na szczęście zadzwonił telefon. Odwróciła się niespo­

kojnie w kierunku lady, Miguel jednak nie zwolnił uścisku.

- Sklep jest zamknięty - powiedział. - Twoja rodzina

wie, że jesteś ze mną, więc nie musisz odbierać. - Wziął

ją pod brodę i kazał spojrzeć sobie w oczy. - Odpowiedz

na moje pytanie - rzekł z pewnym naciskiem. - Dlaczego

chcesz mi się oddać w niewolę?

- Niewolę? - roześmiała się nerwowo, nadal unikając

jego spojrzenia. - Och, Miguelu, cóż za dramatyczne okre­

ślenie! Uważam, że nasz związek byłby raczej oparty o...

wspólnotę interesów. Ja dam ci upragnionego potomka, ty

zaś umożliwisz mi powrót na uczelnię. Chciałabym wrócić

do pracy nad doktoratem w Instytucie Baskijskim. Jak wi­

dzisz wymiana usług jest wzajemna.

Zacisnął ręce na jej ramionach.

- I tak bym to dla ciebie zrobił, Nickie.

- Ale ja mogłabym wrócić na uniwersytet jedynie

w charakterze twojej żony! - wyrzuciła z siebie gwałtow­

nie, nagle zdając sobie sprawę, że mówi szczerą prawdę.

- Nie zapominaj, że w opinii tutejszych Basków jestem

cudzołożnicą. - Popatrzyła mu prosto w oczy i wytrzyma­

ła ciężar tego spojrzenia. - Ślub z tobą położy kres wszel-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

kim spekulacjom na temat charakteru naszej znajomości

- dodała. - A poza tym... John Forrester nareszcie będzie

trzymał się ode mnie z daleka.

Gdy wspomniała o Johnie twarz Miguela wykrzywił

grymas zniecierpliwienia. A więc nadal był zazdrosny.

Przyjęła to odkrycie z zadowoleniem. Wiedziała, że Migu-

el nie znosił Johna Forrestera, brakowało mu jednak mery­

torycznego uzasadnienia, by go usunąć z uczelni.

- Postaram się znaleźć mu pracę poza Newadą-powie­

dział cierpkim tonem, nieoczekiwanie puszczając jej ra­

miona. - Może uda mi się przekonać doktora Basaldua, by

zatrudnił go na uniwersytecie w Iowa. -1 dodał zmienio­

nym głosem: - Nickie, jeśli pobierzemy się i zajdziesz

w ciążę, wolałbym jednak, żebyś nie pracowała...

Miguel zawsze był wobec niej i Irene niezwykle opie­

kuńczy. Takim go pamiętała jeszcze z dzieciństwa. Ta ce­

cha ją rozbrajała.

- Och, postaram się zwolnić wówczas tempo - odrzek­

ła pojednawczo. - Widzisz, w dzisiejszych czasach kobie­

ty potrafią pogodzić macierzyństwo z pracą zawodową.

Mogę przecież pisać pracę doktorską w domu. Ma się ro­

zumieć, jeśli od czasu do czasu udzielisz mi wskazówek.

Twarz Miguela przybrała wyraz nieodgadniony.

- Przecież nie zawsze będziesz studiować, Nickie

- rzekł po namyśle.

Och, żywiła taką nadzieję! Była niemal pewna, że uda

jej się rozkochać go w sobie, a wtedy... Potrafiła sobie

wyobrazić różne sposoby spędzania z nim wolnego cza­

su...

Pełna młodzieńczego entuzjazmu w ogóle nie dopusz­

czała myśli, że nie będzie mogła zajść w ciążę.

- Teraz jest doskonała pora na ślub - powiedziała nie-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

cierpliwie, w obawie, by czasem nie zmienił zdania. -

Przerwa świąteczna jest dość długa, więc zdążymy wszy­

stko załatwić, nim rozpocznie się następny semestr.

Poznała po zmarszczonym czole, że w jego głowie sza­

leje jakaś burza. Może ponownie rozważał swą propozy­

cję? Stanowczo nie mogła mu na to pozwolić.

- Wiesz - podjął rzeczowym, chłodnym tonem - teraz

jestem wprost przygnieciony pracą. Obawiam się, czy wy­

starczy nam czasu... Muszę uporać się z moją książką do

połowy stycznia, a prace nad nią, od czasu kiedy... kiedy

się rozstaliśmy, nie posunęły się ani o krok. Widzisz, niko­

go nie zatrudniłem na twoje miejsce. A zresztą i tak nikt

by nie potrafił odczytać moich notatek. Byłaś niezastąpio­

na... - uśmiechnął się bezradnie. - Pozostała do napisania

część, do której nie ukończyłem jeszcze poszukiwań

źródłowych. Pamiętasz?

- Sądziłam, że byłeś już w tym celu w Onate.

- Nie zdążyłem.

- W takim razie pojedźmy razem w Pireneje - zapaliła

się do tego pomysłu. - Pomogę ci skończyć książkę. A...

a ślub możemy wziąć w San Sebastian, w otoczeniu tam­

tejszych przyjaciół. Och, Miguelu, urządzimy prawdziwie

baskijskie wesele!

Wydawało się, że ten pomysł go wystraszył.

- Myślałem, że będziesz wolała wziąć cichy ślub w do­

mu, w otoczeniu najbliższej rodziny - zauważył z pew­

nym zdziwieniem.

Musiała popędzić własne myśli. Naturalnie, że jej rodzi­

ce woleliby być obecni na ślubie, ale postara się ich prze­

konać, że ślub w Pirenejach, na ziemi przodków Miguela,

ma dla niej szczególne znaczenie.

Pragnęła, by jej ślub z Miguelem wymazał niemiłe

wykonanie - Irena

scandalous

background image

wspomnienia przeszłości - by w porównaniu z jego po­

przednim ślubem był czymś niesłychanie autentycznym.

Czuła instynktownie, że musi on być zgodny z baskijską

tradycją i ceremoniałem. Pragnęła tym podkreślić, że wy­

chodząc za mąż za Baska, ma zamiar dzielić z nim jego

baskijskie dziedzictwo.

- Poproszę rodziców, by wydali po naszym powrocie

huczne przyjęcie na naszą cześć - powiedziała szybko.
- To ich z pewnością uszczęśliwi. -1 nim zdążył wystąpić

z następnymi wątpliwościami, dodała pospiesznie: - Mam

ważny paszport. Właściwie, co jeszcze trzeba zrobić, by

szybko wziąć ślub za granicą?

- Pozwól, że ja się tym zajmę - odparł z pewnym wa­

haniem. Sprawiał wrażenie pogrążonego w głębokiej za­

dumie. - A co z twoją pracą w sklepie? - spytał po chwili.

- Nie martw się - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Jest mnóstwo chętnych na moje miejsce.

Spoglądał na nią zagadkowym wzrokiem. Nie potrafiła

przeniknąć jego myśli.

- Nie zdajesz sobie sprawy, na co się zdecydowałaś .

- podjął poważnym tonem. - Jesteś taka młoda...

Czyżby się wycofywał? Popatrzyła na niego z przeraże­

niem.

- Młodsze ode mnie kobiety wychodzą za mąż i mają

dzieci... - zaprotestowała, niepewna, o co mu naprawdę

chodzi.

- Nickie... - Urwał i zakłopotany potarł dłonią poli­

czek. - Obawiam się tylko, że pewnego dnia obudzisz się

i zapragniesz być zupełnie gdzie indziej. I w dodatku

z kimś innym.

Ból jak ostry cierń przeszył jej serce. Prawie go nie

słuchała. Dotarło do niej z całą upiorną jasnością, że on jej

wykonanie - Irena

scandalous

background image

w ogóle nie kochał i nigdy nie pokocha. W przeciwnym

razie nie byłby tak pełen uprzedzeń i wątpliwości. Wido­

cznie przyjaźń i wspólne cele życiowe nie były wszystkim,

czego oczekiwał po swoim drugim małżeństwie.

- Myślę, że zupełnie co innego cię niepokoi, Miguelu

- powiedziała rozgoryczona. - Masz zbyt wiele wątpliwo­

ści, by to się nam mogło udać. Zapomnę więc, że w ogóle

wspomniałeś o małżeństwie i zajmę się realizacją własnych

planów.

- Jakich planów? - zaniepokoił się nie na żarty.

- Postanowiłam studiować arabski - odparła. - Pamię­

tasz, co mi doradzał opiekun naukowy? Zawsze mi radził,

bym zostawiła sobie tę furtkę... Wstąpiłam więc na uni­

wersytet w Aleksandrii... Po świętach wyjeżdżam do Egip­

tu.

Z jego oczu wyczytała przerażenie.

- Czy już pokryłaś koszty tego wyjazdu?

- Właściwie tak.

- Nickie! - Gwałtownie wciągnął powietrze. - Co ty

wyprawiasz, Nickie? Skoro podjęłaś już tak poważne po­

stanowienie, dlaczego przed chwilą zgodziłaś się wyjść za

mnie za mąż?

- Ponieważ przed chwilą dałeś mi nadzieję na realizację

dawnych marzeń, z których z bólem serca zdążyłam już

zrezygnować. - Poszukiwała odpowiednich słów, by wy­

jaśnić mu to dokładnie. - Wiesz przecież - podjęła - że od

dawna byłam zafascynowana językiem euskara. Gdy do­

wiedziałam się, że pochodzenie twojego języka pozostaje

nadal tajemnicą, poczułam niemal wewnętrzny przymus,

by tę tajemnicę próbować rozwikłać. Wiadome okoliczno­

ści sprawiły, że musiałam przerwać pracę nad doktoratem

z tego języka... Po procesie doszłam do wniosku, że już

wykonanie - Irena

scandalous

background image

nigdy nie wrócę do Reno i nie podejmę przerwanych stu­

diów. Postanowiłam więc skierować swe zainteresowania

na inne pole. Skąd, u Ucha, miałam wiedzieć, że pojawisz

się tu dzisiaj i... i wystąpisz z tą pochopną i nieprzemyśla­

ną propozycją?

- To nie była propozycja pochopna! - oświadczył po­

ważnym głosem. - Bardzo długo nad tym rozmyślałem...

Chciałem jednak, byś i ty również rozważyła dobrze wszy­

stkie za i przeciw. Musisz wiedzieć, że nigdy nie dam ci

rozwodu, jeśli zostaniesz matką mojego dziecka.

Spuściła oczy, by nie zdołał przejrzeć jej myśli.

- Decyzja należy do ciebie - powiedziała z udawanym

spokojem. - Ja wyraziłam już zgodę. Dobrze wiesz, że

wolałabym wrócić do Reno i podjąć na nowo przerwane

studia, niż wyjeżdżać do Egiptu. Bałam się jednak, że

samotnie nie dam rady stawić czoła wrogiej mi społeczno­

ści Basków...

Nastała pełna napięcia cisza.

- Wrócisz tam jako moja żona - powiedział dobitnie.

Po raz drugi tego wieczoru Nickie czuła, że wiruje na

jakiejś szalonej karuzeli. W głowie miała istny zamęt. Po­

patrzyła uważnie na stojącego przed nią mężczyznę. Nie

pomyliła się przecież. Przed chwilą jej się oświadczył. Za­

stanawiała się, czy zawsze na jego widok będzie odczuwać

to rozkoszne, przyspieszone bicie serca...

- Zatelefonuj do rodziców i powiadom ich, że jutro

rano wyjeżdżamy do Madrytu.

- Dobrze - odrzekła drżącym głosem.

Podeszła do lady i podniosła słuchawkę. Już dawno te­

mu jej rodzice domyślili się, że kocha Miguela. Nie będą

zaskoczeni, że chce go teraz poślubić, nawet jeśli zdawali

sobie sprawę, że była to miłość bez wzajemności...

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Wyjdę już i rozgrzeję samochód - powiedział. - Im

szybciej przystąpisz do pakowania, tym lepiej.

Ile to już razy przygotowywała się do wspólnej z Mi-

guelem podróży? He razy wyobrażała sobie w marzeniach,

że podróżują jako mąż i żona!

- Miguelu! - zawołała, nim zamknął za sobą drzwi.

- A co powiedzą twoi rodzice?

Zatrzymał się, ale nawet nie odwrócił głowy.

- Oni nie mają już syna - rzucił w przestrzeń.

Łzy kręciły jej się pod powiekami i dławiły w gardle.

- Czy masz coś przeciwko, bym zadzwoniła do Irene?

- spytała zduszonym głosem.

- A jeśli mam?

- W takim razie nie zadzwonię.

- Dziękuję. - Rzucił jej krótkie, jakby porozumiewaw­

cze spojrzenie i zniknął za drzwiami.

Patrzyła za nim, aż jego sylwetka rozpłynęła się za ok­

nem w śnieżnej zadymce. Serce jej ogarnął dziwny niepo­

kój. Czuła, że w piersiach Miguela szaleje burza stokroć

groźniejsza niż ta za szybą.

Czyżby nie mógł darować Irene, że nie powierzyła mu

swego sekretu? O ślubie siostry dowiedział się przecież do­

piero podczas procesu, w okolicznościach dlań poniżają­

cych... Czyżby z tego powodu wykreślił ją ze swego życia?

Nickie zadrżała na samą myśl, że taki bezwzględny,

zimny gniew mógłby kiedykolwiek być skierowany prze­

ciw niej samej.

Chcąc odegnać złe myśli, czym prędzej chwyciła słu­

chawkę i wykręciła numer rodziców w Incline Village, ale

niestety nikogo nie zastała.

Ubrała się pospiesznie, pogasiła światła i zamknęła sklep.

Na dworze burza trochę ucichła. Gdy weszła na parking,

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Miguel właśnie czyścił tylną szybę samochodu. Zauważy­

wszy Nickie, szybko otworzył jej drzwi i pomógł wsiąść

do auta. W środku było ciepło i przytulnie.

Mężczyzna, którego tak długo skrycie kochała, teraz

będzie się nią opiekował, zabiegał o jej komfort i bezpie­

czeństwo. Ta myśl napełniła ją rozrzewnieniem. Nareszcie

nie będzie musiała wszystkiego robić sama.

Żaden mężczyzna, może prócz Zackery'ego Quinna, nie

potrafił nadskakiwać kobiecie tak jak Miguel. Był rycerski,

szarmancki, a jednocześnie dawał do zrozumienia, że tra­

ktuje ją jak partnerkę. Nie było w jego zachowaniu cienia

protekcjonalności.

W średniowieczu Miguel byłby z pewnością rycerzem

- nieustępliwym i okrutnym dla swych wrogów, ale czu­

łym i troskliwym dla wszystkich pozostających pod jego

opieką. Kobietę, którą by kochał, uczyniłby najszczęśli­

wszą z kobiet...

- Nickie, jak dojechać do domu twego wuja?

To pytanie, być może, padło już kilka razy. Nickie po­

padła w tak głęboką zadumę, że nic nie słyszała. Ocknęła

się teraz jak ze snu.

- Och, skręć w lewo, a potem dwa kilometry prosto

- poinstruowała.

Mimo że warunki jazdy były trudne, prowadził samo­

chód ze zwykłą zręcznością i pewnością siebie, uwalniając

Nickie od wszelkiego zdenerwowania.

- Krótko rozmawiałaś z rodzicami - zauważył.

- Nie zastałam ich w domu. Zadzwonię później. Czy

jutro po przylocie do Madrytu zostaniemy tam na noc?

- spytała, zmieniając temat.

- Nie. Chciałbym od razu polecieć do San Sebastian.

Inake i jego żona oczekują nas.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Ciekawa jestem, jak przyjmą fakt, że... jesteśmy ra­

zem...

Spojrzał na nią badawczo - tak intensywnie, że poczuła

przyspieszone bicie serca.

- Będziesz moją przyszłą żoną, Nickie - odparł.

-1 choćby z tego powodu przyjmą cię serdecznie. Zresztą

już wiele razy byłaś gościem w ich domu. - Miguel uśmie­

chnął się do siebie. - Inake byłby nieszczęśliwy, gdyby

pewnego dnia w jego domu zabrakło gości.

Nickie bardzo lubiła Inake'a Petoteguya. Był wykła­

dowcą wakacyjnego kursu, na który uczęszczała kilka lat

temu. Studenci go uwielbiali. Niski, krępy mężczyzna, pe­

łen zaraźliwego entuzjazmu dla swej pracy - takim go

zapamiętała.

Wycieczka, którą wówczas odbyli we trójkę, w Pireneje

na długo zapadła w jej pamięci. Nigdy nie widziała Migue-

la tak często śmiejącego się i żartującego. Zachowywał się

jak beztroski, swawolny chłopiec... Spojrzała nań kątem

oka.

- Gdzie weźmiemy ślub? - spytała. - W San Sebastian?

Rozciągnął kąciki ust w zagadkowym uśmiechu. Za­

uważyła, że jego nastrój uległ

-

zasadniczej zmianie.

- Pozwolisz, bym zrobił ci niespodziankę?

Przyglądała mu się uważnie, nie kryjąc zaciekawienia.

- Nie jestem tym zachwycona - odparła żartobliwym

tonem. - Twoje niespodzianki czasem zamieniają się w ko­

szmary. Och, to wcale nie jest śmieszne - obruszyła się,

widząc, że z ledwością powstrzymuje wybuch śmiechu.

- Pamiętam, że podczas naszej ostatniej podróży obiecałeś,

że zanocujemy w uroczej wiosce u podnóża Pic du Midi

d'Ossau, o której istnieniu wiedziałeś tylko ty i Zack.

Skończyło się tym, że większą część tej nocy spędziliśmy,

wykonanie - Irena

scandalous

background image

pomagając jakiemuś biednemu pasterzowi odnaleźć owce,

które podczas minionej burzy zagubiły się w górach. Och,

nie mogę zapomnieć ich okropnego zapachu! Co więcej,

musiałam im zostawić śpiwór, bo mi nie chciały go oddać!

Miguel, zanosząc się ze śmiechu, ujął jej dłoń. Pod

wpływem tego dotyku zalała ją fala rozkosznego ciepła

i poczuła, że się rumieni.

- Wcale nie jest śmieszne... - zaczęła, ale on nie po­

zwolił jej dokończyć. Pochylił się lekko i musnął ustami

jej dłoń. Pod dotknięciem jego gorących warg całe jej ciało

drgnęło niespokojnie. Nie mogła wykrztusić z siebie ani

słowa więcej.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Trzy dni później, po długim locie przez Atlantyk, Nickie

ponownie siedziała u boku Miguela w wynajętym samo­

chodzie. Tym razem jechali w Pireneje.

Wycieraczki nie nadążały zbierać strug deszczu, które

zalewały przednią szybę. Nickie wytężała wzrok, by od­

czytywać znaki drogowe. Jechali przez słabo zaludniony

górzysty teren.

- Chyba zbliżamy się do Lecumberri - odezwał się Mi-

guel. - Postaraj się nie przegapić skrętu na Leizę.

- Leizę? - zdziwiła się. - Czy to nie to samo urocze mia­

steczko, przez które przejeżdżaliśmy kilka lat temu? - Zerk­

nęła na Miguela, a on w milczeniu skinął głową. - Pamiętasz

ten opuszczony kamienny dom na skraju wioski? Jedliśmy

tam lunch na łące wśród czerwonych i białych kwiatów.

Zatrzymał się i odwrócił ku niej twarz. W ciemnej głębi

jego oczu dotrzegła żywe wzruszenie. Odezwał się jednak

z lekka drwiącym tonem.

- Jakże mógłbym zapomnieć?! Wpadłaś tam w taką eu­

forię, że chciałaś natychmiast kupić całe gospodarstwo

i zostać tam na wieki wieków. Pamiętam, że musiałem

wziąć cię na ręce i po prostu brutalnie wynieść z tej zacza­

rowanej krainy.

Zarumieniła się na to wspomnienie i odwróciła wzrok

od Miguela. Zachowała się wtedy rzeczywiście jak głupia

gąska.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Dotarli do Leizy wraz z Inake'em, ale on zaraz po lun­

chu musiał wracać do San Sebastian, została więc w tym

idyllicznym miejscu sama z Miguelem. Wszystko wyglą­

dało jak w kolorowym śnie - bajkowy dom wśród powodzi

kwiatów i Miguel, którego miała tutaj wyłącznie dla siebie.

Przez kilka spędzonych tam godzin oszukiwała się, że są

razem we własnym domu... I kiedy nieuchronnie nadeszła

pora odjazdu, zbuntowała się, ponieważ serce pękało jej

z niespełnionej, nieszczęśliwej miłości... I pomyśleć, że

przez cały ten czas Miguel nie żywił do Marieli żadnego

uczucia! Znów zaczynała się buntować - tym razem prze­

ciwko okrutnej przeszłości, która stała się jej udziałem.

Chcąc przerwać pasmo wspomnień, powiedziała bez

związku:

- Jeśli tu jest taka okropna pogoda, to wyżej w górach

z pewnością będzie padać śnieg.

- Możliwe - mruknął w zamyśleniu.

Nie wiedziała, jak ma rozumieć te gwałtowne zmiany

jego nastrojów. Jeszcze dziś rano był taki wesoły i rozmow­

ny, gdy w towarzystwie Inake'a i jego żony rozkoszowali

się wybornym śniadaniem podanym na zacisznym patio

stylowego domu gospodarzy.

Specjalnie na cześć Nickie państwo Petoteguy kazali

podać churros - rodzaj pączków maczanych w gorącej

czekoladzie. Dla Nickie ciasto było trochę zbyt słodkie, ale

Miguel nie mógł najeść się do syta. Nickie doszła do wnio­

sku, że tak naprawdę upieczono churros specjalnie dla

niego.

Miguel uwielbiał słodycze. Za każdym razem, gdy przy­

jeżdżał do San Sebastian, pierwsze kroki kierował do cu­

kierni Juncala, by kupić tam pudełko słynnych czekoladek,

które później zazwyczaj zjadał sam. Słodycze były jego

wykonanie - Irena

scandalous

background image

jedyną słabością. Tak przynajmniej wynikało z Nickie wie­

loletnich obserwacji. Wiedziała, że Miguel nie przepadał

za alkoholem ani nie palił papierosów. Czasami, przy rzad­

kich szczególnych okazjach, miał zwyczaj zapalać fajkę.

To na ogół znaczyło, że rozważa jakiś poważny problem.

Kiedy dwa dni temu, późnym wieczorem zawitali do

domu państwa Petoteguy, Miguel i Inake od razu zniknę­

li na kilka godzin, by uciąć sobie dłuższą pogawędkę.

Nickie natomiast poszła prosto do łóżka i przespała pra­

wie pół doby. Następnego dnia po południu wyszła z Lorę,

żoną Inake'a, po zakupy, by między innymi kupić sobie

ślubną suknię. Po kilku godzinach poszukiwań znalaz­

ła odpowiedni model. Wieczór cała czwórka spędziła w re­

stauracji, delektując się wspaniałym besugo - lokal­

nym przysmakiem z ryb. Później wjechali kolejką na Mon­

te Igueldo. Jeszcze teraz Nickie przeszywał elektryzujący

dreszcz na wspomnienie chwili, gdy Miguel niespodzie­

wanie stanął za nią i przytulił ją do siebie. Podziwiali

wówczas rozciągającą się w dole wspaniałą panoramę San

Sebastian, słynnego ze swej pięknej plaży w kształcie mu­

szli.

Otulił ją ramionami jak peleryną, tak mocno, że czuła

każde uderzenie jego serca. Stali dłuższą chwilę przyciś­

nięci do siebie i w końcu odniosła wrażenie, że ich serca

biją tym samym równym rytmem. Może to było złudzenie?

W każdym razie długo walczyła, by wreszcie złapać od­

dech. Zastanawiała się, dlaczego zdobył się na ten gest

i ostatecznie doszła do wniosku, że zachował się tak czule

tylko ze względu na swoich przyjaciół.

Aż do tej pory w ogóle nie rozmawiali na temat przy­

gotowań do ślubu. Nie wiedziała nawet, gdzie i kiedy ślub

się odbędzie. Zastanawiała się czasem, czy przypadkiem

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Miguel nie zmienił zdania, czy się nie rozmyślił... Wolała

o nic nie pytać, by nie wywołać wilka z lasu.

Na pocieszenie pozostało jej jedno wspomnienie

-.

wspomnienie tego namiętnego pocałunku w rękę w sa­

mochodzie, gdy jechali do domu wujostwa w Colorado.

Gdy cofała się myślą do tej chwili, nadal czuła podniecenie

i zmieszanie.

Wtedy po raz pierwszy Miguel uczynił wyraźny krok

w jej stronę. Instynktownie wyczuwała, że pieścił wówczas

jej dłoń celowo, by ją podniecić. I sprawiało mu to wyraźną

przyjemność. Podobało mu się również jej zmieszanie. Ni-

ckie aż do tamtej chwili nie miała pojęcia, że kobieca dłoń

może być tak podatna na pieszczotę... No tak, zupełnie nie

miała doświadczenia. W przeciwieństwie do Miguela...

Doszła do wniosku, że w przeszłości Miguela musiały

być inne kobiety. Ta myśl spędzała jej sen z powiek. Za­

stanawiała się, kim one mogły być. Może Ana Guevera?

Sprawiała wrażenie zakochanej w Miguelu. Może mieli ze

sobą krótki romans? To by tłumaczyło, dlaczego Ana Gue-

vera napisała oświadczenie dla mecenasa Aranburu...

Najbardziej jednak bolało przeświadczenie, że ona, Ni-

ckie, nigdy go fizycznie nie pociągała. Przecież przez

wszystkie te lata ani razu nie spróbował jej nawet pocało­

wać! Dręczyła ją myśl, że nigdy nie doczeka się z jego

strony objawów prawdziwej namiętności. Każda jego pie­

szczota, każdy pocałunek będzie celowym, wyrachowa­

nym działaniem - częścią roli, którą sobie narzucił, by jak

najszybciej doczekać się własnego potomka! I rolę tę nie­

wątpliwie odegra koncertowo. W sztuce oszukiwania był

mistrzem z długoletnią praktyką.

W ciągu ubiegłego roku Nickie kilkakrotnie umawia­

ła się z różnymi mężczyznami i nawet z niektórymi się

wykonanie - Irena

scandalous

background image

całowała. Zawsze jednak traktowała to jako eksperyment.

Chciała jedynie sprawdzić, czy potrafi wymazać Miguela

ze swej pamięci. I nigdy nie potrafiła. Po prostu w ogóle

nie była zainteresowana innymi mężczyznami.

Miguel zapewne przypuszczał - i zresztą nie mylił się

- że Nickie jest nadal dziewicą; prawdopodobnie zamierzał

zdobywać ją powoli, subtelnie i delikatnie - aż doczeka się

upragnionego dziecka. Podsycała jej ciekawość myśl, co

też zrobi, gdy nieoczekiwanie odkryje, że jego niewinna

panna młoda aż płonie z pożądania do niego i pragnie do­

starczyć mu tyle rozkoszy - aż zapomni o swojej grze, aż

wypadnie z roli i będzie zmuszony przyznać, że nie może

już bez niej żyć.

- Miguelu? - odezwała się miękkim głosem. - Myśla­

łam, że spieszymy się do Onate, by tam szperać w archi­

wach uniwersyteckich. Właściwie, po co jedziemy do Lei-

zy? To przecież nie po drodze.

- Ponieważ w Leizie weźmiemy ślub - odparł krótko.

Wymówił te słowa tonem tak rzeczowym, że z początku

Nickie nie pojęła ich sensu.

- Myślałam, że weźmiemy ślub w Iranie, gdzie masz

rodzinę - odpowiedziała po dłuższej chwili milczenia.

Podjeżdżali właśnie do rozwidlenia dróg.

- Mój ślub z tobą jest wyłącznie moją sprawą - rzekł

chłodno.

- Miguelu, dobrze wiem, że dla Baska ślub bez udziału

rodziny w ogóle nie jest ślubem - wybuchła nieoczekiwa­

nie. - Nie chcę stać się przyczyną twojego rozbratu z ro­

dziną.

- O co ci chodzi, Nickie? - obruszył się. - Czyżby

sytuacja zaczynała cię przerastać? - Przyspieszył na zakrę­

cie tak gwałtownie, że omal nie stoczyli się ze skarpy.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Nie... - powiedziała z bólem w sercu. Popatrzyła

melancholijnie na wąską drogę wijącą się pod górę.
- Chciałabym tylko - dodała szeptem - żebyśmy zaznali

choć trochę szczęścia...

- Ty i nasze dzieci będziecie jedyną rodziną, jakiej po­

trzebuję. Będę szczęśliwy.

Spuściła głowę. A więc teraz była już mowa o dzie­

ciach, nie zaś o jednym dziecku...

- A co się stanie, jeśli... jeśli nie będę mogła mieć

dzieci? - wyrzuciła z siebie jednym tchem.

Na chwilę odwrócił wzrok od drogi i uważnie popatrzył

na Nickie.

- Czy jest jakaś poważna przyczyna, z powodu której

możesz mieć problemy? Coś, o czym mi nie powiedziałaś?

- Nie.

- W takim razie nie spodziewam się żadnych proble­

mów - powiedział tonem zamykającym dyskusję. - Jutro

weźmiemy ślub, Nickie. Za chwilę mamy spotkanie z księ­

dzem, który go nam udzieli. Poza tym trzeba podpisać kilka

dokumentów.

- Czy Leiza ma dla ciebie jakieś szczególne znaczenie?

- spytała z bijącym sercem.

- Bai.

Zorientowała się szybko, że nie zdoła z niego teraz nic

więcej wydobyć. A to jedno krótkie „tak" mogło tyle

oznaczać...

Jechali ciągle pod górę. Gdy dotarli na przełęcz i zaczęli

zjeżdżać w dół w kierunku majaczącego w oddali miaste­

czka, deszcz niepostrzeżenie przemienił się w mokry śnieg.

Przed nimi roztaczał się osobliwy widok - sceneria, jakby

żywcem wyjęta ze starej baskijskiej legendy.

Zamiast górskiej łąki porośniętej dzikim kwieciem, któ-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

rą zastali tu pamiętnego lata, ukazały się ich oczom ponure

zbocza gór pokryte w wyższych partiach czapami śniegu,

a u ich podnóża kamienne ściany domostw i stodół w ca­

łym ich surowym, prymitywnym pięknie. Uświadomiła so­

bie nagle, że mieszkańcy tych gór są potomkami jednego

z najstarszych ludów Europy, a ich tradycja sięga wielu

wieków wstecz.

Te myśli wprawiły Nickie w stan osobliwego podniece­

nia. Zaczęła się żarliwie modlić, by następnego roku o tej

porze dać Miguelowi dziecko - pierworodnego dziedzica,

kolejnego małego Aldabe, który nada sens ich życiu.

Była tak pogrążona w myślach, że nawet nie zauważyła,

gdy Miguel skręcił w boczną drogę i zaparkował samo­

chód przed zajazdem urządzonym w jakiejś starej romań­

skiej budowli.

- Przenocujemy tu dzisiaj - powiedział, uprzedzając jej

pytame. Nie wspomniał jednak, gdzie spędzą noc jutrzejszą

- ich noc poślubną.

- O której mamy spotkanie z księdzem? - Zmieniła te­

mat w obawie, że wyczuje jej podniecenie.

- Dopiero o czwartej. Mamy więc mnóstwo czasu na

zjedzenie lunchu. Serwują tu znakomite ttoro.

Była to zupa rybna po baskijsku, która właściwie mogła

zastąpić pełny posiłek - trzy gatunki ryb gotowane w bia­

łym winie - specjalność, do której Miguel miał szczególną

słabość.

Nickie przemknęło przez myśl, że często musiał zaglą­

dać do Leizy, skoro tak znakomicie zna tutejsze menu

i szybko doszła do smutnego wniosku, że pewnie przywo­

ził tu jakąś kobietę, by spędzać z nią weekendy we dwoje.

Ta przykra myśl zrodziła następną: czy Miguel będzie jej

wierny? Przed procesem skłonna była przysiąc, że jest

wykonanie - Irena

scandalous

background image

mężczyzną niezdolnym do popełnienia niegodnego czynu.

Teraz jednak...

Pod wpływem tych ponurych myśli całkiem straciła

apetyt.

- Miguelu - odezwała się, gdy już wysiedli z samocho­

du. - Pozwolisz, że zostawię cię samego? Nie jestem jesz­

cze głodna, a mam do zrobienia kilka drobnych sprawun­

ków. Niebawem wrócę, zgoda?

Dłuższą chwilę przyglądał się badawczo jej zarumienio­

nej twarzy, a potem sięgnął do kieszeni i wyjął portfel.

- Ależ mam pieniądze... - powiedziała zmieszana,

zdając sobie sprawę, do czego zmierza.

- Pojutrze będziemy dzielić się wszystkim, Nickie - za­

uważył dziwnym tonem.

Czy sądził, że o tym nie wiedziała? Czy naprawdę nie

zdawał sobie sprawy, że o niczym innym nie marzyła? Bała

się tylko jednego - że jej miłość nie wystarczy, by go

zatrzymać. Ta myśl ustawicznie ją dręczyła, a teraz tuż

przed ślubem stała się wręcz nie do zniesienia. Nie mogła

jednak nic na to poradzić.

- A więc, do zobaczenia. - Unikając jego wzroku, od­

wróciła się i odeszła.

Niespodziewane odejście Nickie dotknęło go do żywe­

go. Teraz i on stracił apetyt. Zaczął się poważnie zastana­

wiać, jak też Nickie zachowa się na spotkaniu z księdzem.

I na samą myśl, że mogłaby w ostatniej chwili zrezygno­

wać z małżeństwa, oblał go zimny pot. Mimo wszystko nie

mógłby przecież mieć pretensji...

Nickie miała czułe, wrażliwe serce, które krwawiło

z powodu cierpienia innego człowieka. Był święcie prze­

konany, że postanowiła go poślubić, ponieważ udało mu

wykonanie - Irena

scandalous

background image

się wzbudzić w niej współczucie. Współczuła mu, że utra­

cił małą Katalin, że wyrzekła się go rodzina... Prawdę

mówiąc, liczył na jej instynkty macierzyńskie. Liczył, że

pragnienie posiadania dziecka będzie czynnikiem decydu­

jącym. I nie doznał zawodu.

Jakże precyzyjnie określiła przyczyny, dla których go

poślubi! Oczywiście nie uwierzył w żadną z nich. Nie ule­

gało wątpliwości - Nickie zdecydowała się zostać jego

żoną powodowana litością i dobrocią.

Od czasu jednak, gdy tak pochopnie wyraziła swą zgo­

dę, minęły całe cztery dni, i wyczuwał z narastającym

przerażeniem, że jej dobre chęci i szlachetne zamiary słab­

ną w zetknięciu z twardą rzeczywistością. Och, gdyby miał

choć odrobinę przyzwoitości, powinien odwołać ten ślub!

Nikt prócz Zacka nie znał jego planu. Nie powiedział

ani słowa Irene, ponieważ obawiał się, źe odwiedzie Nickie

od tego zamiaru. Od czasu procesu jego stosunki z siostrą

uległy pewnemu ochłodzeniu. 2 jednej strony byli sobie

bliżsi niż kiedykolwiek, ponieważ oboje zostali w taki sam

sposób odtrąceni przez rodziców, z drugiej jednak dzieliła

ich osoba Nickie... Irene bardzo jasno dała mu do zrozu­

mienia, że nie życzy sobie, by po raz wtóry Nickie została

zraniona. Jeśli Irene znałaby jego plany, bez wątpienia

starałaby sieje pokrzyżować...

Nie mógł pozwolić Nickie teraz odejść. To mogłoby

oznaczać, że już nigdy więcej jej nie zobaczy. Czy można

dobrowolnie rozstać się z częścią własnej istoty?

Od dawna, od niepamiętnych czasów wiedział, że za

wybranką swego serca poszedłby nawet do piekła - wszę­

dzie, byle ją zdobyć i zatrzymać przy sobie. Miał gorącą

nadzieję, że Nickie od razu zajdzie w ciążę, a gdy już

urodzi mu dziecko, będzie jej trudno go opuścić.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Zaprzątnięty tymi myślami podszedł do drzwi oberży.

- Arratzalde-on, Miguel - powitał go serdecznie wła­

ściciel. - Nie mogłem się was doczekać. - Podszedł po­

spiesznie do drzwi i pomógł wnieść Miguelowi walizki.

- A gdzie twoja narzeczona, panna Brintón?

- Poszła zrobić drobne sprawunki. Czy nasze pokoje

gotowe?

- Oczywiście. Przygotowałem ci ten, w którym zawsze

nocowałeś. Tak jak kazałeś, jadalnia w starej nawie jest

gotowa na weselne przyjęcie.

- Dziękuję za wszystko, Poili. Dobrze wiesz, że to nie

będzie huczne przyjęcie. Tylko szesnaście osób.

- Tak, tak. Będziemy mogli zasiąść przy jednym stole.

- Zerknął do księgi meldunkowej. - Zarezerwowałem na

jutrzejszą noc pokoje w wieży dla Petoteguyów i dla two­

ich rodziców chrzestnych, Alderdich... Czy jeszcze ktoś

będzie nocował?

- Nie. Pozostali goście wyjadą po kolacji. Wiesz, zbli­

żają się święta i wszyscy są ogromnie zajęci przygotowa­

niami. - Wziął klucz do pokoju, ale po chwili odwrócił się

i powiedział: - Poili, zanieś moje walizki na górę. Mam

jeszcze coś do załatwienia. Jeśli moja narzeczona wróci

przede mną, powiedz, że będę za kwadrans czwarta.

- W porządku - rzekł Poili, a potem dodał ściszonym

głosem: - Muszę ci wyznać, że moja żona poczuła ulgę na

wiadomość, że nareszcie się żenisz. Nie może się doczekać,

by poznać pannę młodą. Przez ostatnie kilka lat przyjeż­

dżałeś tu sam. To ogromnie pobudziło jej ciekawość.

- Były poważne powody, dla których nie mogłem jej

wcześniej poślubić. - Miguel zaczął zapinać kurtkę.

-,

Rozumiem - przyjął do wiadomości Poili. - Ale teraz

nareszcie czekanie się skończyło.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Serce Miguela zabiło żywiej.

- Ona jest dla mnie wszystkim, Poili - wyznał z szo­

kującą dla siebie szczerością.

- Szczęściarz z ciebie, chłopie.

Miguel posłał Polliemu zagadkowy uśmiech i pospie­

szył w kierunku wyjścia.

Gdy znalazł się na dworze, rozejrzał się najpierw ostrożnie,

czy Nickie nie nadchodzi, a potem wsiadł do samochodu

i boczną uliczką dojechał do drogi wiodącej pod górę. Był to

błotnisty, grząski trakt, nadal jednak przejezdny.

Gdy dotarł do celu, zabrał z tylnego siedzenia trzy opas­

łe teczki z notatkami i skierował się prosto do drzwi stoją­

cego nie opodal domu z surowego, polnego kamienia. To

był teraz jego dom. Kupił go w niedługi czas po tym, jak

zawitali tu po raz pierwszy z Nickie.

Odnalazł klucz i otworzył drzwi. Głęboko odetchnął

świeżym zapachem sosny. W domu było ciepło i przytul­

nie. Sąsiedzi, którym wydzierżawił ziemię, w zamian za to

opiekowali się domem. Gdy dowiedzieli się, że tu właśnie

spędzi miodowy miesiąc, dołożyli szczególnych starań, co

było widać gołym okiem.

Przed domem piętrzył się stos drewna na podpałkę, a

w rogu salonu stała śliczna, świeża choinka. Już za kilka

dni będzie ją ubierać razem z Nickie... Czekały ich pier­

wsze wspólne święta Bożego Narodzenia.

Rozejrzał się wokół; gliniana waza wypełniona kwiata­

mi wyhodowanymi w miejscowej cieplarni stała pośrodku

lśniącego drewnianego stołu, a w jej tle - w obramowaniu

ręcznie tkanych zasłon w prosty niebiesko-brązowy wzór,

rysował się widok na opadającą w dół dolinę.

Na kuchennym blacie stała butelka doskonałego francu­

skiego szampana i dwa kryształowe kieliszki.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Wzruszony zapobiegliwością sąsiadów, Miguel obszedł

cały dom, wszędzie dostrzegając dowody ich troski.

Przebudowa domu zajęła mu całe dwa lata.

Najpierw zburzył dwie ściany, co pozwoliło powiększyć

salon i wygospodarować z niego część na gabinet. Połą­

czył również kuchnię z jadalnią - pewny, że ten pomysł

spodoba się Nickie. Poznał jej gust tak dobrze, że wiedział

nawet, na jaki kolor pomalować drewniane belki.

Powierzchnia pierwotnego domu była nieduża. Była tu

tylko jedna sypialnia i łazienka. Miguel dobudował więc

strych, gdzie znajdowała się teraz jeszcze jedna sypialnia,

w założeniu - dla dzieci, oraz druga łazienka.

Otworzył drzwi dolnej sypialni. Okno zostało tu powię­

kszone tak, by można było leżąc w łóżku podziwiać góry.

Za każdym razem, gdy wędrowali po Pirenejach, Nickie

prosiła go, by usiadł obok niej na chwilę na górskiej łące

i podziwiał panoramę. Zawsze odmawiał, obawiał się bo­

wiem, że w którymś momencie nie wytrzyma i weźmie ją

w ramiona. Dobrze pamiętał to czarowne popołudnie, które

spędzili tu razem kilka lat temu. To wówczas omal nie

stracił panowania nad sobą. Dotarło do niego z całą ostro­

ścią, że przebywanie sam na sam z Nickie może być wielce

niebezpieczne.

Na szczęście rozterki te należały już do przeszłości. Od

jutra Nickie będzie mogła do woli delektować się zacho­

dami słońca i wschodami księżyca, on zaś bez skrępowania

będzie mógł ją obserwować. Nareszcie będzie mógł cało­

wać jej usta i całej jej ciało - ciało, które kusiło go przez

tyle długich, niespełnionych lat.

Tak się rozmarzył, że całkiem zapomniał, w jakim celu

tu dziś przyjechał. Ostrożnie włożył rękę do kieszeni i wy­

jął prezent, który następnie wsunął pod jedną z poduszek.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Drugi ślubny prezent, owinięty w ozdobny papier, był

wsunięty pod masywną rzeźbioną szafę, którą kupił na

aukcji w Pampelunie.

Dom był gotów. Wszystko było gotowe na przyjęcie

panny młodej.

Stojąc przy oknie, w zadumie patrzył na rozciągające

się w dole miasteczko. Zupełnie utracił poczucie czasu.

Tam, gdzieś w dole była Nickie. Nickie... A jeśli wróci do

zajazdu, a ona lekko zakłopotanym głosem oświadczy mu,

że właśnie zmieniła zdanie i chce wracać do Colorado?

- Dokąd on mógł pójść? - spytała przerażona Nickie.

Dochodziła czwarta, a Miguel ciągle nie wracał.

- Powiedział, że ma coś ważnego do załatwienia, ale

wkrótce wróci - wyjaśnił Poili. - Proszę usiąść sobie przy

ogniu i spokojnie poczekać.

Nickie skinęła głową i skorzystała z dobrej rady, ale nie

opuszczał jej niepokój. Wyrzucała sobie teraz, że nie przy­

jęła jego zaproszenia na lunch. Uciekła z powodu głupiej

zazdrości! I znów zachowała się jak gąska. Co prawda,

szybko się zreflektowała i przybiegła tu z powrotem, ale

jego już nie było. Przerażona niespodziewanym zniknię­

ciem Miguela pobiegła na górę do pokoju i tam dała upust

łzom.

Przez następne trzy godziny nie wiedziała, co ze sobą

począć. Umyła głowę, rozebrała się i leżała w łóżku, nie

mogąc ani czytać, ani skoncentrować się na innym zajęciu.

Gdy zbliżała się umówiona godzina, włożyła elegancki

czarny kostium, który kupiła w San Sebastian. Żakiet za­

pinał się na dwa duże ozdobne guziki, dokupiła więc pa­

sujący do nich naszyjnik i kolczyki.

Miguel bardzo rzadko czynił uwagi na temat jej wyglą-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

du, raz jednak wspomniał, że czarny kolor dobrze kompo­

nuje się z jej jasną skórą i włosami. Od tamtej pory często

ubierała się na czarno. Chciała wyglądać pięknie przede

wszystkim dla niego.

Do kostiumu włożyła czarne skórzane pantofle na spo­

rym obcasie, który dodawał jej kilka centymetrów, tak że

stojąc u boku Miguela czuła się bardziej pewnie.

- Nickie?

Na dźwięk głosu Miguela szybko odwróciła głowę i po­

słała mu przepraszające spojrzenie. Miała nadzieję, że wy­

baczy jej poranną ucieczkę. Ale myśli te pierzchły, do­

strzegła bowiem w jego oczach wyraz podziwu i uznania.

Doznała nawet chwilowego wrażenia, że widzi w ich cie­

mnej głębi ogniki namiętności, ale w rzeczywistości był to

jedynie odblask płomieni z kominka.

- Czekam na ciebie od kilku godzin - wyznała zmie­

szana. - Musiałeś odjechać chwilę przed moim powro­

tem...

- Czekasz od kilku godzin?

Czyżby słyszała w jego głosie nutę irytacji?

- Tak... - Zawahała się przestraszona, że to jej dziecin­

na zazdrość wyprowadziła go z równowagi. Może odwołał

ślub? - Widzisz, zmieniłam zdanie - dodała pewniejszym

tonem, przełamując strach.

Zbladł jak ściana; z jego twarzy całkiem wyparowało

życie, i nie było to złudzenie optyczne spowodowane

zmianą oświetlenia. Może był chory?

- Miguelu, dobrze się czujesz?

- Dlaczego tak długo czekałaś, aby mi to powiedzieć?

Głos jego brzmiał dziwnie obco i groźnie. Przeszył ją lęk.

- Nie mogłam... nie mogłam cię zawiadomić, bo nie

wiedziałam dokąd pojechałeś - wyjąkała.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Zacisnął usta tak mocno, że utworzyły cienką linię.
- Wiedziałem... Jesteś zbyt młoda i niedoświadczona.

Och, jaki ze mnie idiota!

- Proszę cię, Miguelu. - Nickie trzęsła się ze strachu.

- Czy nie możemy po prostu zapomnieć o tym incydencie

i pójść na umówione spotkanie? Jestem przekonana, że

ksiądz się niepokoi...

Zastygł w bezruchu z dziwnym wyrazem twarzy.

- Co takiego powiedziałaś? - spytał po chwili.

- Och, zdaję sobie sprawę, że to nieładnie z mojej stro­

ny, że odrzuciłam twoje zaproszenie na lunch - plątała się

bezradnie- ale, widzisz, dopiero gdy zaczęłam iść, zorien­

towałam się, że właściwie jestem głodna. I dlatego tak

szybko wróciłam.

- Nickie! - przerwał jej gwałtownie z widocznym wy­

razem ulgi na ciągle pobladłej twarzy. - Wydaje mi się, że

mówimy o dwóch różnych sprawach. I całe szczęście.

- Zamrugał oczami, jakby chciał szybciej obudzić się z ko­

szmarnego snu. - Ubrałaś się tak na spotkanie z księdzem?

- spytał z niedowierzaniem.

- Uważasz, że wyglądam niestosownie? -Zmarszczyła

brwi. - W takim razie pójdę się przebrać... - dodała z wa­

haniem.

Podszedł do niej i delikatnie wziął do ręki naszyjnik.

Obracał go przez chwilę w palcach.

- Nie znam kobiety, która ubierałaby się bardziej gu­

stownie - powiedział drżącym z emocji głosem. - Gdy cię

przed chwilą ujrzałem, myślałem... - W oczach miał za­

chwyt. - Och, wszystko jedno, co sobie myślałem - uciął,

zmieszany własną szczerością. - Pójdę się przebrać. Wra­

cam za pięć minut. -1 wyszedł.

Gdy puścił naszyjnik, miała wrażenie, że korale spalą

wykonanie - Irena

scandalous

background image

jej skórę. Opadła na najbliższe krzesło owładnięta dziwną

słabością. Jakże on na nią dziś patrzył! Zdawał się pożerać

ją oczami, a jego palce poruszały się tak zmysłowo wokół

jej szyi... Przez ulotną chwilę zachowywał się jak zako­

chany mężczyzna.

Grał! - pomyślała z goryczą. On przecież tylko odgry­

wał narzuconą sobie rolę. Och, jakże bardzo pragnęła do­
czekać dnia, w którym będzie tak ją dotykał i tak na nią
patrzył z potrzeby serca. Żyła przecież z myślą o tym dniu.
I musi zachowywać się ostrożnie, by nie popełnić głu­
pstwa, które mogłoby narazić ich związek na niebezpie­
czeństwo.

Podjąwszy tę niezłomną decyzję, wstała z krzesła

i przeszła do sali recepcyjnej, gdzie z uśmiechem na ustach
oczekiwała swego przyszłego męża.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ ÓSMY

Nickie żal było rozstawać się z Miguelem, gdy odpro­

wadził ją pod drzwi pokoju. Po spotkaniu z księdzem, na

którym omówili wszystkie szczegóły jutrzejszej ceremonii,

Miguel zabrał ją na kolację do miejscowej kafejki, gdzie

posilili się znakomitą rybą w zielonym sosie oraz przyrzą­

dzonymi na sposób baskijski pasztecikami.

Wracali do zajazdu pogrążeni w przyjacielskiej po­

gawędce. Gdy Nickie nieoczekiwanie potknęła się, Mi­

guel objął ją opiekuńczo ramieniem - i już nie puścił.

Szli więc przytuleni, i Nickie czuła się tak podekscytowa­

na, że w głębi duszy modliła się, by ją wreszcie pocałował.

Była chyba jedyną kobietą na świecie, która w przededniu

nocy poślubnej nie zaznała smaku ust swego przyszłego

męża.

Gdy stanęli pod drzwiami jej pokoju, zaczęła pospiesz­

nie szukać w torebce klucza, by pokryć zmieszanie i nara­

stające podniecenie.

- Czy wiesz, że widzimy się po raz ostatni jako narze­

czeni? - spytał znienacka, gdy zdążyła już otworzyć drzwi.

Przytrzymała się kurczowo klamki.
- Nie wiedziałam - odparła słabym głosem.

- Nie zapominaj, że widok panny młodej w dniu ślubu

przed ceremonią przynosi nieszczęście - zażartował.

- Poczekaj chwilę, mam coś dla ciebie... - Nim zdążył

okazać zdziwienie, zniknęła w pokoju, by po chwili ukazać

wykonanie - Irena

scandalous

background image

się z powrotem z kunsztownie zapakowaną paczuszką.

- Proszę, to dla ciebie - powiedziała, wręczając mu pre­

zent

Gdy zdejmował papier i otwierał pudełko, bacznie śle­

dziła wyraz jego twarzy. Miała nadzieję, że baskijski beret,

który specjalnie dla niego kupiła w San Sebastian, sprawi

mu prawdziwą przyjemność.

Obserwowała, jak jego palce gładzą miękki materiał,

i przez chwilę wyobraziła sobie, że błądzą tak po jej skórze.

Przeszył ją dreszcz. I w tym momencie, gdy podniecenie

tak wyraźnie malowało się na jej twarzy, Miguel niespo­

dzianie uniósł głowę. Miała wrażenie, że złapał ją na go­

rącym uczynku. Zarumieniła się aż po czubek głowy.

- Ten prezent ma dla mnie szczególną wartość, ponie­

waż pochodzi od ciebie, Nickie. Będę go nosił z wielką

przyjemnością. - Był cały niespokojny, przejęty, jakby wy­

jawiał właśnie swe najskrytsze uczucia. - Msza zaczyna

się w południe - ciągnął trochę spokojniejszym tonem.

- Możesz spać, jak długo zechcesz. Śniadanie przyniosą ci

do łóżka. Przyślę Karmele, by pomogła ci się ubrać.

- Karmele Alderdi? - spytała z ożywieniem. Poznała

matkę chrzestną Miguela kilka lat temu i ogromnie przy­

padły sobie do gustu.

- Tak - odparł z wyraźną satysfakcją. - Cudownym

zrządzeniem opatrzności moi rodzice chrzestni nie wyrze­

kli się mnie i wprost nie mogą się doczekać, kiedy znów

cię zobaczą. Josć zawiezie cię do kościoła i poprowadzi do

ołtarza, Karmele zaś będzie towarzyszyć mnie.

- To cudownie - powiedziała Nickie szczerze zadowo­

lona.

- Też się cieszę. Domyślam się jednak, że wolałabyś,

by twoi rodzice byli tu obecni.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Och, daj spokój! Wszystko jest w porządku. Oni do­

skonale rozumieją sytuację... Poza tym i tak nie zdążyliby

na czas załatwić formalności paszportowych. Zaraz do nich

zadzwonię, i jutro także. Będą we wszystkim na bieżąco.

Lorę i Inake obiecali nakręcić film z uroczystości kościel­

nych i przyjęcia. Moja rodzina będzie zachwycona.

Chciała już zamknąć drzwi, ale Miguel nie ruszył się

z miejsca. Stał tam nadal, a oczy miał tak dziwne i zamglo­

ne, że zupełnie nie potrafiła odczytać jego intencji.

- Nickie, spakuj swoje rzeczy przed wyjściem do ko­

ścioła - odezwał się wreszcie. - Po ceremonii wrócimy tu

tylko na obiad, a potem zaraz wyjeżdżamy.

- Do Onate? - spytała lekko rozczarowana. Myślała, że

przynajmniej spędzą tu jedną noc, nim wrócą do przerwa­

nych badań.

- Porządna baskijska oblubienica nie zadaje za dużo

pytań - odparł żartobliwym tonem, ale Nickie wcale się nie

uśmiechnęła.

Po chwili ciszy powiedziała:

- Postaram się być dobrą żoną, Miguelu.

- Wystarczy, jak pozostaniesz sobą, Nickie - powie­

dział z wyraźnym naciskiem. - Gabon.

- Gabon - pożegnała go i zamknęła drzwi. Była rozża­

lona, że nawet nie pocałował jej na dobranoc.

Ostatnie jego słowa odbijały się echem w jej głowie.

Wystarczy, jak pozostaniesz sobą, Nickie... Oparła się ple­

cami o drzwi. Czyżby chciał ją ostrzec, by nie oczekiwała

zbyt wiele? Żenił się z nią tylko po to, aby mieć dziecko

i nie zamierzał niczego udawać...

Z trudnością odsunęła od siebie przykre myśli i pode­

szła do telefonu, żeby zadzwonić do rodziców. Pragnęła

również porozmawiać z Irene, ale z jakiegoś nie wyjaśnio-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

nego powodu Miguel sobie tego nie życzył. Postanowiła

spytać go jutro o przyczynę. Miała nadzieję, że frene wy­

baczy im obojgu.

Kościół w Leizie był nieduży, pełen kameralnego uroku.

Przemawiał do wyobraźni Miguela o wiele bardziej niż

wystawne, okazałe świątynie w wielkich miastach.

Chociaż dochodziło południe w kościele panował pół­

mrok. Na dworze było zimno, ciężkie, mroczne chmury

przysłaniały niebo. Nie podświetlone słońcem ćzerwono-

niebieskie witraże przypominały otwarte szkatuły ze stary­

mi kosztownościami.

Ksiądz przyozdobiony w strojny ornat wszedł drzwiami

od zakrystii. Inake i Lorę stali najbliżej ołtarza, by kręcić

film i robić zdjęcia.

Miguel raz po raz zerkał na boki i widział swoich przy­

jaciół wchodzących do kościoła i zajmujących miejsca

w ławach na przedzie. Jakże by pragnął widzieć tu dzisiaj

Zacka! Niestety, Zack nie mógł przybyć na tę wyjątkową

dla Miguela uroczystość. Alex ponownie zaszła w ciążę

i nie czuła się na siłach odbyć tak dalekiej podróży, Zack

zaś nie chciał pozostawiać jej samej z małym Seanem.

Przypomniał sobie radę, jakiej udzielił mu przyjaciel

w czasie ich ostatniego spotkania w Reno. Jeśli chodzi

o Nickie - powiedział - nie masz czasu do stracenia! Dzia­

łaj szybko, w przeciwnym bowiem razie stracisz ją na za­

wsze".

Miguela niespodziewanie poraziła myśl, że nawet teraz

Nickie może się jeszcze wycofać. Za każdym skrzypnię­

ciem wejściowych drzwi nerwowo odwracał głowę, pew­

ny, że ją wreszcie zobaczy, i za każdym razem, gdy do­

świadczał rozczarowania, przeszywał go strach. A jeśli ona

wykonanie - Irena

scandalous

background image

w ogóle nie przyjdzie? Jeśli go porzuciła? Co wtedy pocz­

nie ze sobą? Miał wrażenie, ze bez niej nie podźwignie

ciężaru życia.

Ktoś poklepał go po ramieniu.
- Ona przyjdzie, Miguel. - Karmele miała nadprzyro­

dzony dar czytania w ludzkich myślach. - Ona cię kocha.

- Owszem* jak brata - rzekł głucho i bezbarwnie.

Karmele zacisnęła dłoń na rękawie jego garnituru.

- Jeśli naprawdę wierzysz w to, co mówisz, to oznacza,

że wcale nie jesteś tak błyskotliwy, za jakiego uchodzisz.

- Nie wiesz o wielu rzeczach, Karmele.
- A ty nie wiesz tego, co ja wiem, głuptasie. O, już

przyjechała!

Odniósł wrażenie, że nagle do kościoła wdarło się słońce

i rozświetliło mroczną przestrzeń złotym, migotliwym

światłem. Nickie w aureoli blond włosów, odziana w błę­

kitny jedwab i koronkową mantylę opadającą fałdziście

wokół jej głowy i ramion aż po smukłą talię, wyglądała jak

zjawisko. Błękit koronki okalającej czoło podkreślała cie­

mną głębię jej oczu i ciepły koloryt skóry. Wyglądała tak

nieziemsko pięknie, że aż nierealnie.

Miguelowi dech zaparło z wrażenia, gdy patrzył na nią,

jak wsparta na ramieniu jego ojca chrzestnego szła posu­

wistym krokiem do ołtarza. Organy grały coraz głośniej,

ich uroczyste dźwięki wypełniały cały kościół - i zdawało

się Miguelowi, że nigdy w życiu nie słyszał piękniejszej

muzyki. Z radością zauważył, że jego piękna panna młoda

niosła w ręce bukiet polnych kwiatów, które specjalnie dla

niej sprowadził z Afryki.

Gdy stanęła obok niego, nie odważył się nawet dotknąć

jej ręki. Wydawała mu się tak nieziemsko piękna jak anioł

- i tak samo odległa. Nie powitała go radosnym uśmie-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

chem, który zazwyczaj pojawiał się na jej twarzy, gdy była

szczęśliwa lub podniecona; tym razem twarz jej pełna re­

zerwy i powagi wydała mu się bardzo skupiona i smutna.

Obdarzyła go tylko jednym przelotnym spojrzeniem i po­

patrzyła na księdza.

W połowie mszy rozpoczęła się ceremonia ślubna. Ni­

ckie odpowiadała na pytania księdza cicho i spokojnie.

Miguel nie mógł oprzeć się wrażeniu, że dostrzega w jej

głosie melancholię i rezygnację, jakby poddawała się nie­

uchronnemu przeznaczeniu - bez radości i własnej woli.

Miotany rozpaczą i nadzieją oczekiwał słów, o których

marzył przez całe życie - że teraz oto, on i Nickie, stają

się mężem i żoną. Już za kilka chwil, niecierpliwił się,

będzie mógł ją pocałować po raz pierwszy... Jak z oddali

doszedł go uroczysty głos księdza:

- A teraz, proszę, wymieńcie obrączki.

Miguel odwrócił się do Karmele, która w wyciągniętej

dłoni trzymała obrączkę. Kupił ją podczas wspólnej z Ni­

ckie podróży na Kaukaz. Pewnego popołudnia, gdy zrobili

sobie przerwę w pracy i spacerowali po starych uliczkach

Tbilisi, Nickie zauważyła na wystawie małego sklepiku

z biżuterią starą biało-złotą obrączkę krytą emalią, która

ogromnie jej się spodobała. Obrączka i medalion z tego

samego kompletu pochodziły podobno z czasów Rosji car­

skiej i były bardzo drogie - o wiele za drogie na kieszeń

Nickie.

Miguel wrócił później sam do tego sklepiku i kupił tę

biżuterię w nadziei, że pewnego dnia będzie miał okazję

podarować ją Nickie.

Był ogromnie ciekaw, czy przypomni sobie ten pierścio­

nek. Wsuwając go na palec Nickie, w napięciu spoglądał

na jej twarz. Oczy przez cały czas miała spuszczone, ale

wykonanie - Irena

scandalous

background image

nim puścił jej rękę, wyraźnie usłyszał głębokie westchnie­

nie, które wyrwało jej się z piersi. Podniosła na niego oczy;

malowało się w nich nieopisane zdziwienie.

Ksiądz musiał chrząknąć znacząco, by oderwali od sie­

bie wzrok i wrócili do rzeczywistości. Na policzkach Ni-

ckie pojawił się lekki rumieniec, nim odwróciła się do Josć.

Po chwili Miguel poczuł delikatny dotyk jej chłodnej ręki,

gdy wsuwała mu na palec ciężką obrączkę z oprawionego

w złoto onyksu.

Nigdy dotąd nie nosił obrączki. Przyglądał się teraz, jak

Nickie pochyla głowę i ostrożnie, jakby z namaszczeniem,

przesuwa obrączkę wzdłuż jego palca, by umieścić ją wre­

szcie na właściwym miejscu.

Gdyby sam miał wybierać, z pewnością wybrałby właś­

nie czarny onyks. Skąd Nickie tak dobrze znała jego gust?

Gdy chciała cofnąć rękę, Miguel odruchowo chwycił ją

i przycisnął do piersi. Nickie drgnęła niespokojnie, odniósł

więc wrażenie, że chce mu się wyrwać, i puścił jej rękę

z pełnym rezygnacji westchnieniem.

By stało się zadość tradycji, pochylił głowę i poszukał

jej ust. Były chłodne i beznamiętne. Tak samo mogła po­

całować Zacka albo Inake'a. Z bólem serca doszedł do

wniosku, że wolałaby zapewne uniknąć jakiegokolwiek

fizycznego kontaktu.

Gdy msza dobiegła końca i kościół wypełniły dźwięki

weselnego marsza, Nickie odruchowo wzięła bukiet, który

przytrzymywał jej Josć i starając się nie patrzyć na Migue-

la, choć pozwoliła mu trzymać się za rękę, przeszła wzdłuż

szpaleru gości.

Inake pierwszy wybiegł na zewnątrz, by zrobić młodej

parze zdjęcia. Po chwili stali w otoczeniu przyjaciół

i przyjmowali gratulacje. Mężczyźni całowali Nickie

wykonanie - Irena

scandalous

background image

w policzki, Miguela zaś klepali po ramieniu, przypomina­

jąc mu żartobliwie o zbliżającej się nocy poślubnej. Jeden

z nich, najbardziej jowialny, zacytował głośno słowa starej

baskijskiej ballady: „Gołąbek pięknie fruwa, ale jeszcze

lepiej wygląda na talerzu". Ta uwaga wywołała głośny

śmiech.

Nickie, która nie znała tak biegle euskara, w pierwszej

chwili nie zrozumiała sensu słów, poprosiła więc Miguela,

by jej przetłumaczył. Miguel lekko się stropił, nie chcąc

jednak rozczarować przyjaciół, odpowiedział na głos po

baskijsku:

- Dziś w nocy pomogę ci to zrozumieć.

Riposta ubawiła towarzystwo, ale Nickie wyraźnie się

zmieszała. Widząc, że się rumieni, szybko ujął ją pod ramię

i sprowadził po stopniach kościoła do samochodu, w któ­

rym już czekali Josć i Karmele.

Gdy pochylał się nad nią, pomagając jej wsiąść do auta,

szepnął:

- Jestem teraz twoim mężem i nigdy nie pozwolę ci

odejść z mojego życia.

Nickie była daleka od takiego zamiaru. Przeciwnie - ra­

czej obawiała się, że Miguel szybko odkryje jej prawdziwe

uczucia. Karmele przejrzała ją od razu. Zorientowała się,

że Nickie całym sercem kocha jej chrzestnego syna. Gdy

ubierała ją do ślubu, wypowiedziała szokujące słowa:

- Jeśli nie kochasz mojego Miguela całym sercem - tu

oczy jej błysnęły i uderzyła się w pierś - nie zasługujesz,

by zostać jego żoną, a więc ja nie dopuszczę do tęga mał­

żeństwa!

Tymi słowami matka chrzestna Miguela zyskała sobie

całkowite zaufanie i sympatię Nickie.

- Jeśli nie kochałabym go całym sercem, czy naprawdę

wykonanie - Irena

scandalous

background image

przypuszczasz, że zgodziłabym się na to małżeństwo?

- odparła z żarliwym przekonaniem. - Na małżeństwo,

które zaproponował tylko dlatego, że pragnie dziecka, któ­

re zapełniłoby mu pustkę po stracie Katalin?

- Och! - Stara kobieta powiedziała coś w języku eu-

skara, czego Nickie nie zrozumiała, a potem ciepły

uśmiech wypłynął jej na wargi. Ujęła gorące policzki Nic­

kie w obie dłonie i pocałowała ją w czoło.

Przez chwilę Nickie nie mogła pohamować żalu, że to

nie Begona Aldabe udziela jej swego matczynego błogo­

sławieństwa - ale widać nie było jej to sądzone.

Gdy państwo młodzi dotarli do zajazdu, okazało się, że

grono przyjaciół czeka już przy wejściu, by zrobić im

więcej zdjęć. Błysnęły flesze, gdy Nickie wysiadała z sa­

mochodu. Miguel podał jej ramię z nieprzeniknionym, zda­

wało się obojętnym, wyrazem twarzy. Poczuła znów ukłu­

cie bólu w sercu.

Zdobyła się jednak na wysiłek, by wyglądać na szczę­

śliwą pannę młodą, gdy wchodzili do przygotowanej sali

restauracyjnej, witani przez uśmiechniętego gospodarza

i jego żonę.

Gdy wszyscy goście usadowili się już przy stole, a kel­

nerzy rozlali wino, Jose" powstał i wzniósł toast.

- Za mojego kochanego syna chrzestnego, Miguela,

z którego zawsze byłem dumny! I za Nickie, promyk słoń­

ca, który rozjaśnił jego życie! Aby dali mi dużo wnucząt,

którym będę mógł czytać przed kominkiem bajki na dobra­

noc!

Goście roześmiali się i opróżnili kieliszki do dna. Nickie

nieprzywykła do alkoholu upiła tylko mały łyk. Mocne

czerwone wino spłynęło w dół jej gardła gorącym strumie­

niem.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Zupełnie nie miała dziś apetytu. Zjadła zaledwie kilka

kęsów przepysznie wyglądającego pasztecika z krewetka­

mi i czosnkiem i odrobinę makaronu z grzybami. Gdy po­

dano główne danie -jagnię pieczone na rożnie, Inake po­

wstał, uśmiechnął się do Nickie i przemówił:

- Kilka lat temu Nickie uczęszczała na prowadzone prze­

ze mnie kursy letnie w San Sebastian. Poznałem wówczas

piękną, młodą studentkę zafascynowaną naszym językiem

i kulturą. Od razu ujęła mnie za serce. Towarzyszyła potem

Miguelowi i mnie w podróży w Pireneje; od pierwszej chwili

zauważyłem, że bardzo do siebie pasują. Szczerze mówiąc,

byłem zachwycony, gdy wreszcie pewnego dnia Miguel za­

dzwonił do mnie z wiadomością, że Nickie zgodziła się go

poślubić. - Głos Inake'a brzmiał bardzo poważnie i uroczy­

ście. - Razem z moją żoną, Lorę, z całego serca im gratulu­

jemy. Wasze zdrowie, Nickie i Miguelu! - Ukłonił się im

obojgu. - Oby wasza miłość kwitła przez całe życie! - Pod­

niósł kieliszek do ust, a inni poszli jego śladem.

Nickie uśmiechnęła się wymuszenie. Gdybyż Miguel

naprawdę ją kochał! Gdyby kochał ją tak rozpaczliwie, jak

ona kochała jego... Jakże trudno przychodziło jej pogodzić

się z faktem, że nie może liczyć z jego strony na gorące

uczucia, na prawdziwą namiętność.

Gdy oddawała się tym gorzkim rozmyślaniom, na par­

kiecie pojawiła się grupa tancerzy Ubranych w ludowe

czerwono-białe stroje. Ich fascynujący występ rozproszył

na chwilę jej smutne myśli. Tańczyli z taką zręcznością

i wdziękiem, że zapomniała nawet o deserze, na który po­

dano cytrynowy sorbet, i nie wypiła szampana.

W pewnej chwili poczuła, że czyjaś ręka chwyta jej dłoń.

- Podoba ci się przedstawienie? - wyszeptał Miguel

prosto do jej ucha.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Och, bardzo! - odparła ze szczerym podziwem.

Głos jej lekko drżał, jak zwykle, gdy Miguel był tak blisko

niej.

- To zasługa Inake'a. On ich zamówił. To jeden z na­

szych najlepszych zespołów tanecznych. -1 dodał jeszcze

ciszej: - Gdy tylko skończą tańczyć, wyjeżdżamy.

Na jej twarzy wystąpił rumieniec, a serce żywiej zabiło

w piersiach. Uświadomiła sobie z całą jasnością, że dziś

jest ich noc poślubna. Za chwilę zostanie z Miguelem sa­

ma...

Jakby mimochodem zerknęła na swoją ślubną obrączkę

i znów uderzyło ją wybitne podobieństwo do tej, którą

kilka lat temu podziwiała na wystawie małego sklepiku

w Tbilisi. Pamiętała dobrze, że był tam również do kom­

pletu medalion. Gdzie Miguel znalazł tak bardzo podobny

pierścionek? Zadziwiające, że o nim pamiętał...

Pochłonięta myślami nie spostrzegła, że taniec się skoń­

czył, a goście na stojąco zgotowali tancerzom owację.

- Chodźmy już, Nickie. - Miguel wstał od stołu i podał

jej ramię.

- Dziękuję za wszystko - szepnęła Nickie do siedzącej

obok Karmele. Uściskała ją mocno i odezwała się głośniej:

- Wszystkim serdecznie dziękuję...

Miguel nie pozwolił jej dokończyć. Obawiał się, że

żartobliwe komentarze biesiadników wprawią ją po raz

kolejny w zakłopotanie. Mocno objął ją w pasie i popro­

wadził ku drzwiom.

Nim wyszli, musieli jednak pokonać pewną przeszkodę.

Tancerze ustawili się naprzeciw siebie i złapali za ręce tak,

że Nickie i Miguel musieli pochylić głowy i przebiec pod

mostem utworzonym z ich rąk.

Część gości wyszła na dwór pożegnać młodą parę.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Jeszcze jedno zdjęcie dla potomności! Pocałuj pannę

młodą! - Głos Inake'a górował nad innymi.

Miguel zignorował prośbę przyjaciela i otworzył dla

Nickie drzwi samochodu. Musiała zamrugać oczami, by

pohamować łzy. Nawet nie potrafił zmusić się, by ją poca­

łować!

A przecież tak niedawno, gdy podziwiali panoramę San

Sebastian, przytulił ją namiętnie do siebie... Teraz zacho­

wywał się jak zupełnie obcy człowiek -jakby tamto chwi­

lowe uniesienie nigdy nie miało miejsca.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Gdy wyjechali poza granice miasteczka, Miguel nie­

oczekiwanie zjechał na pobocze i zatrzymał wóz. Nickie

spojrzała na zegarek. Godzina była dość późna, a do Onate,

gdzie, jak sądziła, podążali, szmat drogi.

Ostrożnie zdjęła mantylę, położyła ją na tylnym siedze­

niu i popatrzyła na Miguela zaintrygowanym wzrokiem.

Siedział z rękami opartymi o kierownicę i patrzył przed

siebie, pogrążony w jakiejś tajemniczej zadumie.

- Jeśli mogłabyś wybierać, Nickie, gdzie chciałabyś

spędzić tę noc? - spytał po chwili.

Zaskoczona jego pytaniem zastanawiała się przez moment.

- Wiele jest miejsc, które lubię... - odezwała się trochę

niepewnie.

- Mam na myśli takie miejsce, które podobało ci się

bardziej niż jakiekolwiek inne - powiedział bardzo poważ­

nym tonem.

- Bardziej niż jakiekolwiek inne? - powtórzyła, usiłu­

jąc odgadnąć, o co Miguelowi naprawdę chodzi. Po chwili

uśmiechnęła się sama do siebie. - Wiesz, to wyjątkowe

miejsce nie jest dostępne... W takim razie w zupełności

może być Onate.

- Och, Nickie, idziesz na łatwiznę.

Jakaś dziwna nuta w jego głosie zaalarmowała ją.

- A ty, gdzie chciałbyś pojechać? - spytała zacieka­

wiona.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- To twoja noc. - Popatrzył na nią spod oka. - Chciał­

bym móc spełnić wszystkie twoje pragnienia.

- Już to zrobiłeś. - Głos jej drżał. Nie bardzo wiedziała,

co powiedzieć. Miguel był dziś zupełnie do siebie niepo­

dobny. .. - Dzisiaj wszystko wypadło znakomicie - plątała

się bezradnie. - 1 . . . i kwiaty, czerwono-białe kwiaty w mo­

im bukiecie. Przypomniało mi się, jak kiedyś wędrowali­

śmy po tych okolicach... Pamiętasz? I ta obrączka... Jest

bardzo podobna do tamtej z Tbilisi...

- To jest ta sama obrączka, Nickie - stwierdził dobitnie.

Zaschło jej w gardle ź wrażenia. Minęła dobra chwila,

nim zdołała przemówić.

- Dziękuję ci... - Dotknęła palcem gładkiej powierz­

chni pierścionka. - Zawsze będę ją nosić. - Zupełnie

nie mogła się opanować. Pochyliła się i pocałowała Migue-

la w policzek, a potem szybko cofnęła się, jakby zła na

siebie.

Był wyraźnie zaskoczony. Wydawało się, że zesztywniał

pod wpływem jej dotyku.

- Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie - zwrócił

uwagę tonem chłodnym i rzeczowym.

- Miguelu, to bez sensu. Dobrze wiesz, że.nie przywią­

zuję wagi, dokąd pojedziemy, jeśli tylko... - Urwała, nim

zdążyła całkowicie się zdradzić.

- Jeśli tylko, co? - dopytywał się niestrudzenie.

- Jeśli tylko zdążymy do Onate na czas, by przeprowa­

dzić poszukiwania źródłowe i dokończyć książkę, nim u-

płynie ustalony termin - wyrecytowała jak z nut.

- Och, tym będziemy się martwić później - zbagateli­

zował. - Nie w dzisiejszą noc. Naszą noc poślubną. Chcę,

by ona zapadła nam w pamięć. Może polecimy do Grecji,

albo do Paryża? A może na Tahiti lub do Rio? Chyba że

wykonanie - Irena

scandalous

background image

wolisz wracać do domu... - Głos jego brzmiał śmiertelnie

poważnie.

- Ależ nie! - zaprzeczyła żywo. - Jeśli mam być szcze­

ra, ze wszystkich miejsc na świecie najbardziej tu mi się

podoba.

- Masz na myśli Pireneje?

- Dokładnie Leizę. Nie przypominasz sobie? Kiedy by­

łam tu po raz pierwszy, zakochałam się w tym miejscu,

a szczególnie... - Ugryzła się w język. Nie chciała zdra­

dzić swych najskrytszych marzeń. Nie teraz.

Dziwna cisza zapadła w samochodzie. Po chwili Miguel

powiedział:

- A więc mam rozumieć, że chcesz zostać tutaj?

- Tak - przytaknęła. - Zajazd jest naprawdę uroczy.

Chętnie bym tam wróciła.

- Och, mnie też się podoba, ale, szczerze mówiąc, wo­

lałbym spędzić noc na łące...

Zaskoczona zamrugała oczami. Wiedziała, że Miguel

kocha góry, ale żeby spędzać noc poślubną na biwaku?

W dodatku w środku zimy... To był absurd.

- Chcesz rozbić namiot? - spytała, niepewna, czy go

dobrze zrozumiała.

- Niezupełnie - uśmiechnął się tajemniczo. - Pamię­

tasz to opuszczone gospodarstwo?

Nickie z ledwością stłumiła okrzyk radości.

- Ależ, jestem pewna, że tam już ktoś mieszka... - za­

uważyła, nie kryjąc swojego rozczarowania. - To był taki

uroczy dom. Wątpię, żeby nadal stał pusty...

- Wydaje mi się, że tylko w jeden sposób możemy się

o tym przekonać... Miałabyś na to ochotę, Nickie?

Był niespokojny, przejęty i... pełen zapału. Zupełnie nie

potrafiła go zrozumieć.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Oczywiście. - Postanowiła być szczera. - Najpierw

jednak chciałabym zadzwonić do rodziców. Wiesz, że im

to obiecałam.

- Będzie na to mnóstwo czasu - uciął krótko i włączył

silnik.

Nickie obiecała rodzicom, że zaraz po ślubie do nich

zadzwoni. Wiedziała, że czekają na ten telefon z niecier­

pliwością, by tam, po drugiej stronie oceanu, otworzyć

szampana i fetować jej szczęście. W głębi duszy wolałaby

mieć już ten telefon za sobą... Cóż - tak naprawdę nie było

przecież czego fetować. Miguel jej nie kochał, poślubił ją

z rozsądku... W ciszy, która zapadła, popatrzyła na jego

śmiało zarysowany profil. Wydawał jej się teraz dziwnie

obcy, niemal wrogi...

Cisza narastała. Miguel jechał dłuższy czas prosto, a po­

tem nagle skręcił w polny, błotnisty trakt, wijący się wy­

soko ku górskim halom. Nickie zapamiętała tę okolicę

w pełni słonecznego lata, gdy kwitły polne kwiaty, a po­

wietrze przesycone było ich odurzającym zapachem. Ten

zapach miała teraz w nozdrzach... Uświadomiła sobie na­

gle, że przytula do twarzy ślubny bukiet z polnych kwia­

tów, który dostała od Miguela i uśmiechnęła się do siebie,

pogrążona we wspomnieniach.

Pamiętała, że stoi w słońcu, a słodko pachnący wietrzyk

odgarnia włosy z jej opalonego czoła... Pamiętała, jak

cienki, biały podkoszulek Miguela oblepia jego muskular­

ny tors, a zniszczone skórzane szorty przylegają do smu­

kłych ud...

Miguel zawsze w górach szedł przed nią, żeby torować

drogę. Nawet nie zdawał sobie sprawy, ile radości czerpała

z obserwowania jego silnego, niezmordowanego ciała. Dla

niej zawsze był niewiarygodnie piękny. Jego męska, silna,

wykonanie - Irena

scandalous

background image

dojrzała uroda fascynowała ją od najmłodszych lat. Ten

zarys jego brody... Albo niespodziewany uśmiech, który

sprawiał, że w kącikach jego ust pojawiały się malutkie

zmarszczki... Dopiero jako kobieta dojrzała Nickie uświa­

domiła sobie, że Miguel nie tylko był przystojny - ale,

przede wszystkim, miał wiele zmysłowego, zniewalające­

go wdzięku. Och, ileż to razy miała taką nieprzepartą ocho­

tę objąć go, przytulić się do tego giętkiego, muskularnego

ciała!

I znów tysiąc namiętnych pragnień pobudziło jej

wyobraźnię. Musiała szybko odwrócić wzrok i popatrzeć

przez okno, by nie wyczytał niczego z jej pałającej twarzy.

Jechali coraz wyżej i wyżej, wśród zupełnej głuszy.

I nagle zobaczyła dom. Ta sama ciężka, kamienna sylwetka

rysowała się teraz na tle mrocznego nieba.

Miguel zatrzymał samochód.

Gdy przyjrzała mu się z bliska, dom wyglądał jakoś

inaczej. Był odnowiony, zadbany, w oknach widniały nowe

okiennice, a stos drewna na opał piętrzył się aż po okap

dachu. Rozwalające się stare drzwi zastąpiono nowymi

- drewnianymi z żelaznymi okuciami.

- Z komina leci dym - powiedziała. - Ten, kto tu mie­

szka, zrobił z tego domu prawdziwe cacko. - Westchnęła

z żalem. - Szkoda, że nie możemy tu zostać... - Nie usi­

łowała ukryć swego rozczarowania.

Ale Miguel nieoczekiwanie wysiadł z samochodu, ob­

szedł go dokoła i otworzył jej drzwi. Powiało chłodne,

górskie powietrze.

Spojrzała na Miguela pytającym wzrokiem i - o dziwo!

- w głębi jego oczu dostrzegła figlarne błyski. Nim zdążyła

zaprotestować, chwycił ją w ramiona i niósł przez pod­

wórze ku drzwiom.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Wymyśliłeś jakiś kawał! - zawołała niezadowolona.

- Razem z kolegami wymyśliliście jakiś głupi żart... Przy­

znaj się! - molestowała go, próbując się wyrwać, ale on

tylko się roześmiał i niósł ją wysoko ponad mokrą ziemią,

ostrożnie, by nie zabłocić ślubnej sukni.

Daremnie próbowała z nim walczyć. Był nieustępliwy

i o wiele silniejszy. W przypływie desperacji wolną ręką

chwyciła go za twarz i zmusiła, by na nią popatrzył. To był

błąd. Usta jego znalazły się tak blisko jej ust, że z całą

namiętnością zapragnęła pocałunku, niezdolna myśleć

o niczym innym.

Wolno przesunął wzrokiem po zwróconej ku sobie twa­

rzy, a potem pochylił się ku niej i delikatnie przesunął war­

gami po jej oczach, nosie i ustach... Oplotła go pożądliwie

ramionami.

- Sięgnij do kieszeni mojej koszuli - wyszeptał.

- Znajdziesz tam klucz.

Posłusznie wsunęła mu rękę pod marynarkę. Twarda,

muskularna klatka piersiowa Miguela była ciepła w doty­

ku. Pod opuszkami palców czuła bicie jego serca.

- Włóż go do zamka i przekręć w prawo - pouczył ją,

gdy wyciągnęła klucz.

I dopiero teraz doznała olśnienia.

- Miguelu? - spytała drżącym głosem. - Czyj to dom?

Nie usłyszała odpowiedzi. Prawda jednak poraziła ją

niczym uderzenie pioruna.

Dom należał do niego! Jej dom... Wszystko zaczynało

układać się w spójną całość.

Nie dziw, że Leiza miała dla niego szczególne znacze­

nie. Teraz zrozumiała, dlaczego właściciel zajazdu, ksiądz

i inni mieszkańcy byli tak przyjacielscy. Od początku byli

z Miguelem po imieniu... Powinna była się zorientować!

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Migueł musiał tu bywać wielokrotnie. Doskonale znał tu­

tejsze sklepy, restauracje i całą okolicę.

- Od kiedy jesteś właścicielem tego domu? - spytała,

obrzucając go zaintrygowanym spojrzeniem.

- Odpowiem na wszystkie twoje pytania, ale pozwól,

że najpierw przeniosę pannę młodą przez próg. Otwórz

drzwi, pani Aldabe.

Pani Aldabe! Nicole Brinton Aldabe. Nickie Aldabe...

Jej nowe nazwisko. Czuła w głowie taki zamęt, że z trud­

nością trafiła kluczem do zamka.

Miguel popchnął lekko drzwi i wniósł pannę młodą do

środka. Nickie drżała z natłoku emocji. Podejrzewając, że

trzęsie się z zimna, zaniósł ją do salonu, gdzie na kominku

płonął ogień.

- Musisz się ogrzać - powiedział.

Miała nadzieję, że w końcu ją pocałuje naprawdę.

Uniosła lekko głowę, tak aby ich usta mogły się spotkać

w pół drogi, on jednak postawił ją na podłodze i zaczął,

jak gdyby nigdy nic, rozcierać jej ręce i ramiona.

Przypomniała sobie, że dawniej, gdy była dzieckiem,

też miał zwyczaj tak ją rozgrzewać, i doszła do smutnego

wniosku, że w jego z pozoru czułym geście nie ma niczego

intymnego, niczego osobistego. Ból i rozczarowanie nara­

stały. W końcu nie mogąc znieść dłużej jego dotyku, w któ­

rym nie było namiętności, odsunęła się o krok.

- Jak to zdobyłeś? - spytała, podchodząc do szerokiego

fotela z wysokim oparciem, który stał tuż obok kominka.

Przesunęła palcami po jego rzeźbionej poręczy.

- Należał do rodziny Alderdich od kilku pokoleń - wy­

jaśnił. - Postanowili dać go nam w ślubnym prezencie. Są

bezdzietni i Jose" ma nadzieję, że będzie mógł, siedząc

w tym właśnie fotelu, opowiadać naszym dzieciom bajki.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

W głowie Nickie kłębiły się tysiące pytań, na które

pragnęła odpowiedzi. Miguel stale mówił o dzieciach, ale

jego zachowanie w stosunku do niej było całkiem niezro­

zumiałe. Nie zachowywał się jak mąż, jak kochanek...

- Dlaczego kupiłeś ten dom? - spytała wprost.
Wrzucił polano do kominka i otrzepał ręce.
- Pomówimy o tym, gdy zadzwonisz do rodziców

- powiedział, wcale na nią nie patrząc. Wydawał się nie­
obecny myślami, gdy zerkał na zegarek. - Tam dochodzi

już dziewiąta rano i twoi rodzice zapewne się niecierpliwią.

Telefon jest w sypialni. Gdy będziesz rozmawiać, przynio­
sę nasze rzeczy z samochodu. -1 wyszedł. Po prostu wy­
szedł.

Idąc do sypialni, zauważyła stojącą w rogu pokoju nie

ubraną choinkę, która przypominała o jutrzejszej Wigilii
Bożego Narodzenia.

Miguel o niczym nie zapomniał. Miała wrażenie, że śni

na jawie. Wszystko w tym domu urządzone było tak, jakby
to ona sama nad tym czuwała. Przypomniała sobie, że
kiedy była tu z Miguelem po raz pierwszy, mówiła mu,

jakich zmian by dokonała, gdyby ten dom do niej należał.

A więc pamiętał... Pamiętał nawet o powiększeniu okna
w sypialni, by można było podziwiać góry.

Wszystko wskazywało na to, że dom został kupiony

i przebudowany dawno temu. Na długo przedtem, nim po­

prosił ją o rękę. Dlaczego? Dlaczego to zrobił? - zastana­

wiała się gorączkowo. Dlaczego spełnił jej najskrytsze pra­
gnienia? Czyżby w ten sposób chciał jej zrekompensować
miłość, której dać jej nie mógł?

Znała go lepiej niż ktokolwiek inny: Był wymagający,

metodyczny i nigdy nie zostawiał niczego przypadkowi.
W zamian za dziecko, które mu obiecała, postanowił ofia-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

rować jej wszystko, by uczynić ją szczęśliwą - wszystko

z wyjątkiem tej jednej rzeczy, której po prostu dać jej nie

mógł.

Rzuciła się na łóżko i zatopiła twarz w dłoniach, aby

stłumić łkanie. Myślała, że jakoś sobie z tym poradzi, ale

teraz zrozumiała, że popełniła straszną pomyłkę. Małżeń­

stwo bez miłości było okrutną parodią.

- Do diabła z twoim honorem, Miguelu! Do diabła z tobą,

za to, że mnie nie kochasz! - krzyknęła w poduszkę.

Usłyszała trzask frontowych drzwi. Bojąc się, że Miguel

wejdzie i zobaczy ją w takim stanie, szybko zerwała się

z łóżka i sięgnęła po telefon.

Od razu dostała połączenie. Gdy usłyszała głos matki,

znów zaczęła płakać.

- Kochanie, jakże się cieszę! Poczekaj chwilę, zawołam

ojca do telefonu...

- Jeszcze nie teraz, mamo - szepnęła Nickie gorączko­

wo, zerkając w stronę drzwi i modląc się, by Miguel jej nie

słyszał. - Muszę z tobą chwilę porozmawiać, mamo...

- Coś nie w porządku, kochanie? - zaniepokoiła się

matka.

- Och, nie... Wszystko wypadło dobrze. Wzięliśmy

ślub w południe, potem był bardzo uroczysty obiad

w miejscowym zajeździe...

- Dlaczego więc masz taki głos, jakby nastąpił koniec

świata?

- Och, mamo... - Nickie nie wytrzymała i wybuchnęła

głośnym szlochem. - Popełniłam najgorszy błąd w moim

życiu. I nie mam już odwrotu!

- Jesteś sama, skarbie?

- Miguel jest w drugim pokoju - odpowiedziała ściszo­

nym głosem.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Powiedz po prostu, co cię tak martwi, kochanie - po­

radziła matka.

- On... on mnie nie kocha!

- Myślę, że się mylisz. Miguel Aldabe należy do ludzi,

którzy dobrze wiedzą, czego chcą i postępują celowo. Nie

znalazłby się w sytuacji, której by sobie nie życzył,

a więc...

- Ale on przecież nigdy nie powiedział, że mnie kocha!

- przerwała w uniesieniu. - Traktuje mnie jak dziecko, jak

siostrę... jak Irene. Och, nigdy mnie nawet nie pocałował!

, - A ty, wyznałaś mu swe prawdziwe uczucia?

- Nie. Nie odważyłam się niczego powiedzieć. Bałam

się, że zmieni zdanie... że go stracę.

- Och, Nickie - westchnęła matka. - Czy nie uważasz,

że małżonkowie powinni być ze sobą całkiem szczerzy,

jeśli chcą, by ich małżeństwo było szczęśliwe?

- Tak. Teraz już wiem. - Na wpoi łkała do słuchawki,

bojąc się powiedzieć matce prawdę o warunkach, na któ­

rych oboje przystali na to małżeństwo.

- Miguel może podejrzewać, że nadal kochasz go jak

brata. Ostatecznie jest od ciebie sporo starszy i całe życie

się tobą opiekował jak rodzoną siostrą. Może nie zdaje

sobie sprawy, że twoje uczucia się zmieniły. A może po

prostu się boi...

- Mamo, dobrze wiesz, że nigdy nie poślubiłabym męż­

czyzny, którego bym nie kochała!

- Wiem, skarbie. I właśnie dlatego powinnaś mu jak

najszybciej o tym powiedzieć.

- A jeśli go stracę?

- Jeśli on cię nie kocha - podjęła matka po chwili na­

mysłu - to oznacza, że nigdy nie był twój, a zatem nie

możesz go stracić.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Nickie kurczowo przywarła do słuchawki. Przez dłuższą

chwilę rozważała w skupieniu słowa matki.

- Chyba masz rację- odezwała się wreszcie. - Dzięku­

ję za wszystko. Wkrótce znów zadzwonię.

- Będę się za was modlić - powiedziała matka.

Gdy Nickie odłożyła słuchawkę, siedziała jeszcze czas

jakiś nieruchomo na łóżku, pogrążona w głębokiej zadu­

mie. Potem zapaliła lampkę, zrobiło się już bowiem cał­

kiem ciemno, i wygładziła kapę oraz odłożyła poduszkę na

swoje miejsce. I właśnie wtedy zauważyła na prześcieradle

metalowy przedmiot. Zaintrygowana pochyliła się i wzięła

do ręki złoty medalion na łańcuszku - medalion pasujący

do jej ślubnej obrączki!

Nacisnęła zamek i uchyliła wieczko. Wewnątrz były

dwie miniaturowe fotografie. Jego i jej.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Rozległo się pukanie do drzwi.
- Nickie, ca z tobą? Dobrze się czujesz?

Niezdarnym ruchem wsunęła medalion pod poduszkę

i wstała.

- Proszę, wejdź.

Był w koszuli rozpiętej do połowy, bez krawata i ma­

rynarki. W oczach miał strach. Włosy miał rozwichrzo­

ne, a mimiczne zmarszczki wokół ust wydawały się

głębsze.

- Co się stało, Nickie? - głos miał przejęty i drżący.

Po raz pierwszy widziała jego twarz tak zmienioną,

pozbawioną wyrazu zwykłej, chłodnej obojętności. W jego

ciemnych oczach dostrzegła coś, czego w pierwszej chwili

nie zrozumiała.

- Miguelu - powiedziała z nagłą śmiałością w głosie.

- Czy mógłbyś rozpiąć mi suknię? Chciałabym nareszcie

przebrać się w coś wygodniejszego.

Odwróciła się do niego plecami i z bijącym sercem wy­

czekiwała dotyku jego rąk.

Minęła dłuższa chwila, nim spełnił jej prośbę. Rozpinał

długi rząd guzików tak ostrożnie, że ani razu nie musnął

palcami jej skóry.

- Płakałaś, nie udawaj - powiedział z wyrzutem.

- Pannom młodym to się zdarza w dniu ślubu-odparła

ze sztuczną pewnością siebie. - Ludzie różnie reagują na

wykonanie - Irena

scandalous

background image

szczęście. Och, mógłbyś przynieść moją walizkę? Chcia­

łabym włożyć nocną koszulę.

- Nie musisz już dłużej udawać - powiedział z naci­

skiem.

- W porządku. Nie będę. - Uwolniła się z górnej części

sukni, a potem całość zsunęła z bioder.

Podeszła do szafy i odwiesiła suknię, a potem zdjęła

pantofle i odstawiła je na dolną półkę.

W ogóle nie patrzyła na Miguela, ale czuła na sobie jego

zachłanny wzrok. Śledził każdy ruch jej ciała, każdy frag­

ment skąpej bielizny, którym było przykryte.

- Nickie! - Głos miał ochrypły z podniecenia. - Nie

wysilaj się na odwagę. To zbyteczne. Nie masz powodu do

obaw. Obiecuję, że nie zrobię niczego, czego sama nie

zechcesz.

Odwróciła się nagle i posłała mu szyderczy uśmiech.

- Przecież chcesz dziecka, prawda? - powiedziała

z pasją. - Wyobraź sobie, że ja również! I mam nadzieję,

że stanie się to dzisiejszej nocy.

- Dlaczego? - Twarz mu zbielała, a oczy nagle straciły

blask. - Chcesz jak najszybciej spełnić swój obowiązek i...

i mieć to z głowy, czy tak?

Czyżby naprawdę się bał? Czyżby matka miała rację?

W głowie Nickie rodziły się coraz to inne pytania. A więc

nie wiedział - nie miał pojęcia, że ona go kocha!

- Czy uważasz, że tym właśnie jest miłość? Spełnie­

niem obowiązku?

- Nickie... - Stał z dłorimi zaciśniętymi w pięści, jak­

by zmagał się z własną bezsilnością.

- Czy twoje baskijskie zasady moralne zakazują ci cie­

szyć się seksem? - nalegała. - Bo jeśli tak, to wiedz, że

poślubiłeś niewłaściwą kobietę!

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- O czym ty, u diabła, mówisz? - wybuchnął.
- Po prostu chcę powiedzieć, że od bardzo dawna cze­

kałam na tę noc... O wiele dłużej niż twoja konserwatyw­

na, pruderyjna natura uznałaby za przyzwoite! I teraz

z przerażeniem stwierdzam, że z jakichś niejasnych dla

mnie powodów, wcale nie masz na mnie ochoty! Nie dość,

że mnie nie kochasz... - Urwała, zaskoczona wyrazem

jego twarzy. Wyglądał jak człowiek, który nie zniesie wię­

cej.

- Myślisz więc, że cię nie kocham? - spytał z niedo­

wierzaniem.

- Nawet nie chcesz mnie pocałować, Miguelu. A dla

mnie... dla mnie byłeś zawsze jedynym mężczyzną, któ­

rego pragnęłam. Przysłaniałeś mi świat do tego stopnia, że

nie mogłam nawet spotykać się z innymi mężczyzna­

mi. Nienawidziłam siebie za to! Gdy John Forrester po­

wiedział, że wie, co do ciebie czuję, byłam na niego zła,

ale dobrze wiedziałam, że mówi prawdę. Pomylił się tyl­

ko w jednym - użył słowa „zauroczenie". Moje uczucie

do ciebie było o wiele głębsze... To była miłość, Migue­

lu...

To wyznanie sprawiło jej wielką ulgę. Chwyciła gwał­

townie oddech, popatrzyła bacznie na Miguela i zbliżyła

się do niego o krok. W jego twarzy dostrzegła nagłą zmianę

- rysy mu się wygładziły, zmarszczki jakby zniknęły,

a oczy jaśniały blaskiem.

Ujęła jego ręce w swoje dłonie, złączyła je razem i przy­

cisnęła do ust.

- Och, Miguelu, jestem taka okropna - wyznała. - Nie

znasz moich najskrytszych myśli, nie wiesz, do czego je­

stem zdolna... Jeślibyś wiedział, uciekłbyś gdzie pieprz

rośnie! - Uśmiechnęła się tajemniczo, przytulając usta do

wykonanie - Irena

scandalous

background image

jego palców. - Muszę ci wyznać, że wprost nienawidziłam

Marieli, od kiedy dowiedziałam się, że jest ci przyrzeczona.

Dopiero gdy dorosłam, zrozumiałam powody swej niechę­

ci. Mnóstwo bezsennych nocy spędziłam na wymyślaniu

sposobów na pozbycie się jej z naszego życia i żaden

z nich nie był ani legalny, ani moralny. Myślę, że Bóg mi

nigdy nie wybaczy moich grzesznych myśli... A potem,

gdy już stało się i zostaliście małżeństwem, starałam się za

wszelką cenę być blisko ciebie, nie stracić z tobą kontaktu.

Adwokat Marieli miał całkowitą rację. Wszystkie jego za­

rzuty były prawdziwe. Byłam winna jak całe piekło, Mi­

guelu!

Głos jej drżał z emocji i z powodu łez, które cisnęły jej

się do oczu. Miguel stał jak skamieniały, od czasu do czasu

tylko potrząsając głową w geście niedowierzania.

- Czy wiesz - ciągnęła - że gdy usłyszałam o zarzucie

cudzołóstwa, żałowałam, że nie jest on prawdziwy? Żało­

wałam, że naprawdę nie byliśmy kochankami! Wszystkie

te noce, które spędziliśmy razem w Gruzji i tu, w Pirene­

jach, pragnęłam spędzić z tobą w jednym łóżku. Miguelu,

zawsze chciałam być twoją kochanką! Ale ty... ty nigdy

po mnie nie sięgnąłeś - wyrzuciła z siebie jednym tchem,

świadoma, że obnaża swą duszę.

- Moja kochana - wyszeptał z głębi serca. - Moja uko­

chana...

- A kiedy zwolniłeś mnie z biblioteki - podjęła - za­

czął się prawdziwy koszmar, bo przestałam cię nawet wi­

dywać. Poczułam się taka samotna, opuszczona, ode­

pchnięta, że musiałam uciec się do pomocy lekarza, by

całkiem nie oszaleć. A potem... - przełknęła ślinę. - A po­

tem, gdy zastaliście mnie z Johnem u siebie w domu i zo­

baczyłam ten wyraz niechęci na twojej twarzy... straciłam

wykonanie - Irena

scandalous

background image

wszelką nadzieję. Poczułam się zdruzgotana. Postanowi­

łam natychmiast wyjechać i już nigdy nie wrócić. Osiem

miesięcy później, gdy dostałam wezwanie do sądu, zrozu­

miałam, że muszę zapłacić za grzech miłości do ciebie.

- To wezwanie było jedynym sposobem nawiązania

z tobą kontaktu. Dzięki Bogu, że go usłuchałaś - powie­

dział zdławionym głosem. Wziął ją na ręce, zaniósł na

łóżko i położył się przy niej.

Gdy przyciągnął ją ku sobie i przywarł ustami do jej

warg, przeszył ją taki dreszcz, jakiego nigdy dotąd nie

zaznała. Z dawna tłumiona namiętność ogarnęła ją bez re­

szty, jak spieniona fala, której nie sposób się oprzeć. Pod­

dała się jej, wierząc, że zaniesie ją ona w nieznaną krainę

rozkoszy.

- Miguelu!

Ten krzyk przyprawił go niemal o atak serca. Rzucił

ręcznik i wpadł jak burza do sypialni. O szóstej rano było

jeszcze tak ciemno, że z trudnością rozpoznawał zarysy jej

ciała pod kołdrą.

- Jestem tu, kochanie. Co się stało?

- Och, Miguelu, obudziłam się, wyciągnęłam rękę i...

i ciebie nie było! - W głosie Nickie brzmiało przerażenie.

- Och, tak mnie wystraszyłeś...

Położył się obok niej i mocno przyciągnął jej cudowne,

miękkie ciało do siebie. Zatopił twarz w jej włosach i ko­

łysząc ją w swych ramionach, mówił kojącym szeptem:

- Po tym, co dziś w nocy przeżyliśmy, naprawdę my­

ślisz, że mógłbym cię zostawić?

Wtuliła się w niego.jeszcze mocniej i pocałowała go

czule w szyję.

- Właśnie dlatego byłam tak przerażona, że mogę obu-

wykonanie - Irena

scandalous

background image

dzid się sama. Och, Miguelu, jeśli kiedykolwiek mnie po­

rzucisz...

- Kocham cię, Nickie - powiedział żarliwie. - Jesteś

dla mnie wszystkim.

- Nie mogę nacieszyć się tymi słowami - szepnęła.

- Czy myślisz, że można kochać zbyt mocno?

Opuszkami palców gładziła jego wygolone policzki,

a potem zaczęła obsypywać go pocałunkami, jakby do­

tknięta szaleństwem szczęścia.

- Kocham cię - powtarzała czule. - Kocham cię całe­

go...

- Nickie... - wypowiedział jej imię z tęsknotą, jakby

ciągle nie dowierzając, że była jego żoną i leżała oto w je­

go objęciach. - Nigdy się tobą nie nasycę - wymamrotał

stłumionym głosem, ponieważ ogarnęło go znowu dzikie

pożądanie.

Jakiś czas później, gdy szare światło pochmurnego dnia

wypełniło pokój, a Nickie poruszyła się nieznacznie, uniósł

głowę, by móc na nią popatrzeć.

- Ongi etorria, pani Aldabe - powiedział. - Witaj

w mym życiu.

W odpowiedzi posłała mu nieśmiały uśmiech. Leżeli

twarzą do siebie. Policzki i czoło miała zarumienione. Nie

mógł napatrzeć się na jej delikatną twarz i aksamitne brą­

zowe oczy, które patrzyły nań z takim oddaniem.

- Miguelu, czy wiesz, jak to cudownie patrzeć na ciebie

bez obawy, że się zdradzę ze swymi uczuciami? - zapytała.

- Wiem coś o tym. Nie zapominaj, że jestem od ciebie

starszy i przez całe lata musiałem ukrywać, że mi się po­

dobasz.

- Byłeś bardzo silny - przyznała. - Nie znam nikogo,

kto potrafiłby się tak kontrolować.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- To dlatego, że ty byłaś nagrodą, na którą czekałem

- wyznał, przebierając palcami w jej jedwabistych wło­

sach. - Nie mogłem popełnić błędu, ponieważ groziłoby

to utratą ciebie...

Nickie uniosła się na jednym łokciu i popatrzyła na

niego z zaciekawieniem.

- Kiedy podjąłeś decyzję, że się ze mną ożenisz? - spy­

tała.

Przyciągnął ją bliżej i pocałował w usta.

- Zawsze byłaś obecna w mym życiu, Nickie. Ale do­

piero, gdy po raz pierwszy we trójkę przyjechaliśmy do

Europy - Irene, ty i ja - pojąłem, że w moich uczuciach

do ciebie zaszła zmiana... Denerwowało mnie, że inni

mężczyźni cię adorują. Nawet Inake z tobą flirtował! Pa­

miętasz? Byłem wściekły... I właśnie wtedy podjąłem de­

cyzję, że pewnego dnia będziemy razem.

- Przecież miałam wtedy dopiero siedemnaście lat

- wtrąciła z niedowierzaniem.

- Byłaś już kobietą, Nickie, i do tego niezmiernie po­

ciągającą. Miałem wrażenie, że wszyscy moi baskijscy

przyjaciele cię podrywają. Od tamtej pory nie odstępowa­

łem cię ani na krok, ścigałem cię bezlitośnie.

- Nigdy mnie nie ścigałeś - zaprotestowała. - Było do­

kładnie na odwrót Choć niewątpliwie lubię studiować eu-

skara, przypuszczam, że to twoja osoba była w dużej mie­

rze powodem mojego zainteresowania.

- Czyżbyśmy oboje byli aż tak ślepi?! - wybuchnął.

- Przecież, zatrudniając cię w bibliotece, złamałem wszel­

kie zasady. Odrzuciłem co najmniej tuzin osób o znacznie

wyższych kwalifikacjach!

Raptownie usiadła na łóżku.

- Nie powinieneś tego robić, Miguelu! - obruszyła się.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Musiałem - wyznał. - Byłem całkiem zdesperowa­

ny. - Przytulił ją mocno do siebie. - Chciałem mieć cię sta­

le przy sobie, i nie mogłem wymyślić lepszego sposobu.

Również dlatego poprosiłem cię o pomoc przy pisaniu książ­

ki. Współpracowało nam się świetnie, a poza tym cieszyłem

się, że jesteś zbyt zajęta, by spotykać się z innymi mężczy­

znami.

Nickie miała usta szeroko otwarte ze zdziwienia. W naj­

śmielszych snach nie przypuszczała, że tak mogło być!

- Czekałem na jakiś znak z twojej strony - ciągnął.

- Na znak, że ty również mnie kochasz i... nie doczekałem

się, Nickie.

- Nie doczekałeś się? - Patrzyła na niego z niedowie­

rzaniem. - Przecież moja miłość do ciebie była wyraźnie

wypisana na mojej twarzy. Wszyscy o niej wiedzieli. A jak

sądzisz, dlaczego zamieszkałam razem z Irene w czasie

studiów? Bo chciałam być bliżej ciebie, a zamieszkanie

z tobą przecież nie wchodziło w grę!

W zadumie wodził palcami po jej wargach.

- To ja skłoniłem Irene do zamieszkania w tym domu

- powiedział. - Co więcej, dokonałem pewnych posunięć,

by dom ów był wolny... Dużo mnie kosztowało, by prze­

konać do tego pomysłu naszych rodziców. Oni nie chcieli

wypuścić Irene z domu. W takim razie byłybyście rozdzie­

lone i nie mógłbym widywać cię tak często. Musiałem ich

przekonać. Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że

Irene miała swoje własne powody, żeby czmychnąć spod

oka rodziców. W końcu zgodzili się, ale pod warunkiem,

że zamieszka z wami Amaia i będzie czuwać nad Irene

w czasie mojej nieobecności.

- Gdy dowiedziałam się, że Amaia ma z nami miesz­

kać, omal nie zrezygnowałam z tego pomysłu - wyznała

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Nickie. - Nie wiedziałam, jak sobie poradzę, mając pod

bokiem kuzynkę Marieli...

- No i poradziłaś sobie znakomicie - wtrącił z satysfa-

kacją.

- Nie miałam wyboru - uśmiechnęła się figlarnie -je­

śli chciałam cię widywać. Wiedziałam, że będziesz często

wpadał do Irene. Och, Miguelu, tak bardzo cię kochałam!

- Urwała i nagle się zasępiła. - Ten ostatni rok był kosz­

marem - podjęła smutnym tonem. - Boli mnie bardzo, że

twoi rodzice się ciebie wyparli. Wiem, ile dla was, Basków,

znaczy rodzina... Dla ciebie też. - Głos jej drżał; walczyła,

by się nie rozpłakać. - Miguelu, tak bardzo bym chciała,

żeby nam wybaczyli.'

- Jestem pewien, że nam wybaczą, gdy tylko damy im

wnuka. Już dziecko Irene zmiękczy im serce, potem więc,

gdy nasze pojawi się na świecie, przyjmą nas z otwartymi

ramionami. Zobaczysz, że znów będą częścią naszego ży­

cia, Nickie.

- Mam nadzieję - rzuciła niecierpliwie i poderwała się

na nogi. - Och, byłabym zapomniała! Zaraz wrócę!

- Poczekaj! - Chwycił ją za ramiona. - Dokąd tak pę­

dzisz?

- Mam dla ciebie prezent - odparła pospiesznie. - To

potrwa chwilkę, ale... - zawahała się. - Obiecaj, że za­

mkniesz oczy!

Roześmiał się szczerze.

- Czyż można cieszyć się z prezentu, nie widząc go?

Na policzkach Nickie pojawił się rumieniec zakłopotania.
- Chodzi przecież o to, byś nie patrzył na mnie - wy­

jaśniła z wstydliwym uśmiechem. - Jestem naga.

- Nie mam nic przeciwko temu, kochanie. - Wybuch­

nął znów śmiechem.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- Och, Miguelu! - usiłowała przywołać go do porząd­

ku.

- Przyglądałem ci się przez całą noc. Jak możesz nadal

czuć zakłopotanie?

- Nie wiem - plątała się bezradnie. - Ale tak jest. Pro­

szę... Plazer baduzu!

Nie mógł się oprzeć, by znów nie skraść jej pocałunku.

- Ponieważ tak ładnie mnie prosisz w moim rodzimym

języku, zamknę oczy. Ale tylko raz! I będę liczył do...

trzydziestu. Jeden, dwa...

Usłyszał szybki tupot stóp na drewnianej podłodze. Li­

czył głośno, by mogła go dobrze słyszeć.

- ... dwadzieścia dziewięć, trzydzieści!

Gdy otworzył oczy, Nickie wbiegała właśnie do sypial­

ni, odziana w biały, koronkowy peniuar.

- To dla ciebie. - Przysiadła na brzegu łóżka i poda­

ła mu dwa małe zawiniątka. - Zamówiłam je w czasie

ostatniej podróży w Pireneje. Zamierzałam ofiarować je

wam w ślubnym prezencie, ale... po prostu nie mogłam się

z nimi rozstać. Mają dla mnie szczególną wartość. Chcia­

łam, aby należały do nas obojga, i teraz stało się to mo­

żliwe.

Miguel coraz bardziej zaintrygowany rozwijał z papieru

pierwszą paczuszkę. Po chwili trzymał w dłoni misternie

wyrzeźbioną figurkę - do złudzenia podobną do jego ojca.

Szybko rozpakował drugą paczkę i oczom jego ukazała się

miniaturowa rzeźba, bez wątpienia przedstawiająca jego

matkę.

- Kiedyś Irene opowiedziała mi o małych figurkach

stojących na kominku w domu twoich rodziców - wyjaś­

niała Nickie. - Ta baskijska tradycja okazywania szacunku

przodkom ogromnie mi się spodobała. Pewnego dnia, gdy

wykonanie - Irena

scandalous

background image

bawiłam z wizytą u twoich rodziców chrzestnych, powie­

działam Karmele, co chciałabym ofiarować ci w prezencie

ślubnym. Karmele skontaktowała mnie z pewnym ludo­

wym rzeźbiarzem... Ma talent, prawda?

Gdy pochyliła głowę, by przyjrzeć się statuetkom, Mi-

guel przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Był tak

wzruszony prezentem, że nie mógł wydobyć głosu. Ten

prezent, może nawet bardziej niż jej wcześniejsze wyzna­

nia, świadczył, jak bardzo go kochała... Zrozumiał teraz

zagadkową uwagę Karmele, gdy powiedziała mu, że jest

głupcem, jeśli uważa, że Nickie kocha go tylko jak brata.

Nickie podniosła wzrok i przyglądała mu się z rozczu­

leniem.

- Nigdy przedtem nie widziałam, żebyś płakał - sze­

pnęła.

Zaczerpnął oddechu, by odzyskać równowagę.

- Nigdy przedtem nie byłem tak wzruszony -powie­

dział zdławionym głosem. - Jesteś całym moim szczę­

ściem, Nickie. Przysięgam, że będę cię kochał aż do

śmierci.

Objął ją ramionami i tulił do siebie długą, długą chwilę,

zapominając o miejscu i czasie. W końcu przypomniał so­

bie o figurkach i powiedział:

- Może zaniesiemy je do salonu i postawimy na komin­

ku?

- Oczywiście! - ucieszyła się.

Razem wyszli z sypialni i udali się do salonu, gdzie

Miguel pieczołowicie umieścił statuetki na półce nad pa­

leniskiem.

- Będziemy tu mieszkać, aż do chwili, gdy wybuduje­

my dom w Newadzie - oświadczył nieoczekiwanie.

- Przecież możemy zamieszkać w twoim mieszkaniu

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- zauważyła. - Teraz, gdy mamy już ten dom, nie potrze­

buję drugiego. Jestem całkowicie zadowolona, Miguelu.

- Ale ja nie. - Objął ją wpoi. - Chcę mieć także dom

w Newadzie. Wyobraź sobie, że przed wyjazdem z Reno,

Zack ofiarował mi w prezencie ślubnym akt własności par­

celi nad Walker River. Akt własności sporządzony na nas

oboje! - Urwał i popatrzył jej w oczy. Były szeroko otwar­

te ze zdumienia. - To właśnie Zack namówił mnie, bym

pojechał do ciebie do Colorado Springs - wyjaśnił.

Oczy jej zaszły mgłą.

- On jest naszym prawdziwym przyjacielem, Miguelu...

- Proponował mi tę ziemię od lat. Chciał, byśmy zostali

sąsiadami. Ale moje życie, jak wiesz, było zbyt pogmatwa­

ne, bym miał ochotę się gdzieś osiedlić... Teraz wszystko

uległo zmianie. Mam wrażenie, że urodziłem się na nowo.

I to dzięki tobie, Nickie! Czy zamieszkasz w nim ze mną,

moja ukochana żono, jeśli wybuduję ten dom?

- Jak możesz w to wątpić! - Twarz Nickie pojaśniała

radością. - Obydwoje przecież kochamy życie na ranczu.

Nasze dzieci będą mogły dorastać wśród zwierząt i przy­

rody, będą jeździć konno i bawić się z dziećmi Zacka, i...
- Wyrzuciła obie ręce do góry w odwiecznym geście

szczęścia. - Och, Miguelu, będzie cudownie!

- Irene i Fernando też będą mieszkać w pobliżu - do­

dał Miguel. - I Andrew ze swoją żoną. - Miał na myśli

gubernatora Andrew Cordella i Lindsay - kobietę, którą

poślubił dwa lata temu.

Nickie uśmiechnęła się radośnie i wyciągnęła do niego

ręce.

- Mam nadzieję, że twoi rodzice też nas będą odwie­

dzać. I moi, oczywiście, również. I twoi koledzy, i studen­

ci...

wykonanie - Irena

scandalous

background image

- A co będzie, jeśli stracę posadę na uniwersytecie?

- spytał nagle Miguel.

- Będziesz podróżować i wykładać na innych uniwer­

sytetach - odparła wesoło. - Już za długo byłeś przywią­

zany do jednego miejsca. Pracując na różnych uczelniach,

zdobędziesz nowe doświadczenia i, być może, w ten spo­

sób bardziej pomożesz sprawie Basków. Będę ci nadal

pomagać, Miguelu.

Ujął jej twarz w dłonie.

- A co z twoją karierą, Nickie?

- Gdy zostałam twoją żoną, zdobyłam to, czego w ży­

ciu najbardziej pragnęłam. Wspaniale, że jednocześnie mo­

żemy razem pracować. Dzięki temu, mam nadzieję, będę

mogła rozwijać swoje zainteresowania. I w domu, i w pra­

cy wszystko będziemy robić razem, Miguelu. - Stanęła na

palcach i musnęła wargami jego usta. - Teraz jednak mam

zamiar zamienić się w tradycyjną żonę i przygotować ci

śniadanie. Domyślam się, że jesteś głodny jak wilk.

- Jestem głodny, ale... przede wszystkim ciebie, moja

śliczna owieczko.

Oboje wybuchnęli radosnym śmiechem.

- Kłamiesz! - zażartowała. - Po raz pierwszy w czasie

naszego małżeństwa skłamałeś i niech się to więcej nie

powtórzy!

- W porządku. Pozwolę ci zrobić śniadanie, ale pod

warunkiem, że będę cały czas mógł ci się przyglądać.

- Najpierw wezmę prysznic. - Z tymi słowami na

ustach z wdziękiem przebiegła przez pokój, chwyciła wa­

lizkę i zamknęła się w sypialni.

Po krótkiej kąpieli Nickie zdążyła włożyć długi biały

sweter i legginsy, gdy nieoczekiwanie do sypialni wszedł

Miguel.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

W czarnym welurowym szlafroku wyglądał niezwykle

elegancko i dystyngowanie. Przez chwilę nie mogła ode­

rwać od niego oczu. Dopiero nieco później zauważyła,

że przyniósł im śniadanie. Obserwowała w niemym zdzi­

wieniu, jak ostrożnie stawia tacę na toaletce, przesuwa­

jąc nieco w bok leżący tam medalion. Zauważyła na tacy

dwa kieliszki do szampana wypełnione złocistym pły­

nem oraz leżące na talerzykach smakowicie wyglądające
tortillas

- małe omlety z kartoflami i cebulą, które poda­

wano na zimno. Na talerzyku obok dostrzegła kilka kawał­

ków swego ulubionego pomarańczowego ciasta z marce­

panem.

Dopiero poczyniwszy te wszystkie obserwacje, spojrza­

ła MigueloWi prosto w oczy i dostrzegła gdzieś w ciemnej

ich głębi niebezpieczne, drapieżne błyski.

- Pomyślałem, że zjemy śniadanie w łóżku - powie­

dział namiętnym głosem.

- Miguelu... - usiłowała protestować.

- Słucham, moja ukochana żono? - uśmiechnął się za­

wadiacko.

- Och, Miguelu, sama chciałam ci zrobić śniadanie,

a tymczasem ty znów mnie wyręczyłeś... Zrobiłeś dla

mnie tak dużo...

- I jeszcze o czymś zapomniałem. - Błyskawicznie

znalazł się przy szafie i wyciągnął spod niej paczkę, której

dotąd nie zauważyła. Paczka miała kształt dużego obrazu.

- Rozpakować? - spytał z uśmiechem na ustach.

Skinęła głową całkiem oszołomiona.

I po chwili jej oczom ukazała się duża, oprawiona

w ramki fotografia, przedstawiająca łąkę przed domem,

pełną kwitnących, polnych kwiatów. W oddali majaczyły

górskie szczyty.

wykonanie - Irena

scandalous

background image

Z wrażenia odebrało jej mowę. Nie mogła się nawet

poruszyć.

- Gdy nastanie lato - odezwał się głosem pełnym wzru­

szenia - chcę kochać się z tobą na naszej łące. Marzyłem

o tym od dawna...

- A więc już wówczas pragnąłeś mnie, Miguelu? - spy­

tała z niedowierzaniem.

- Bardziej niż jakiejkolwiek kobiety na świecie.

Nickie spojrzała z powrotem na fotografię oczami,

w których lśniły łzy. Łzy szczęścia.

- Powiesimy ją w naszym domu nad kominkiem - za­

proponowała. - A jeśli nasze dzieci będą pytać, dlaczego...

- Powiemy im, że to nasza słodka tajemnica - dokoń­

czył za nią.

Roześmiali się jednocześnie. Miguel odłożył fotografię

i zrobił krok w kierunku swej żony, ona zaś podbiegła, by

objąć ramionami swego męża i kochanka - jedyną miłość

jej życia.

wykonanie - Irena

scandalous


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Winters Rebecca Zaproszenie do raju
819 Winters Rebecca Zaproszenie do raju
Winters Rebecca Harlequin Romans 745 Pełnia życia
0920 Lindsay Yvonne Pieniądze i kłamstwa 02 Wybranek serca
Lindsay Yvonne Wybranek serca Pieniądze i kłamstwa 02
Winters Rebecca Młode wino
1040 Winters Rebecca W słońcu Hiszpanii
Winters Rebecca Bez chwili namysłu

więcej podobnych podstron