Rodzina priorytetem narodowym Nasz Dziennik, 2011 03 13

background image

Rodzina priorytetem narodowym
Nasz Dziennik, 2011-03-13

Z Ireneuszem Jabłońskim, ekspertem
ekonomicznym i członkiem zarządu Centrum im.
Adama Smitha, rozmawia Mariusz Bober


Zespół ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i
Episkopatu Polski zaapelował do premiera
Donalda Tuska, by politykę prorodzinną uczynił
jednym z priorytetów polskiej prezydencji w Unii
Europejskiej. Tak uczyniły Węgry, które obecnie

przewodniczą UE. Rząd Donalda Tuska będzie zabiegał o polepszenie sytuacji rodzin w
Unii?

- Problem rozpadu tradycyjnej rodziny, a w konsekwencji obserwowana już katastrofa
demograficzna, to jedno z najpoważniejszych zagrożeń cywilizacyjnych całej Europy, w tym
oczywiście również Polski. Niemniej, pół roku prezydencji to zbyt krótki okres, aby
doprowadzić do konkretnych decyzji politycznych. Tym bardziej że ze względu na
rozbudowany aparat biurokratyczny przyjęte procedury w UE oraz sposób jej
funkcjonowania, m.in. wymagana jest zgoda wszystkich państw członkowskich w
najważniejszych sprawach, decyzje są podejmowane i wprowadzane wręcz całymi latami.
Nasz rząd, korzystając z przewodnictwa, mógłby natomiast wprowadzić temat polityki
prorodzinnej do tzw. unijnej agendy, aby stał się on przedmiotem poważnej debaty. Polska
mogłaby też zaproponować spójne i kompleksowe rozwiązania jako nasz autorski pomysł.
Ale żeby było to możliwe, to poza wolą polityczną trzeba by jednak taki projekt wcześniej
przygotować. Można byłoby też podjąć próbę wywołania refleksji nad pilną potrzebą
wprowadzenia zmian w polityce społecznej i lansowanym obecnie wzorcu kulturowym, tak
aby instytucje unijne przynajmniej nie promowały tych zachowań i środowisk, które
odpowiadają za rozbicie rodziny i dewastowanie jej obecności w świadomości publicznej.

Rząd musiałby więc zacząć wreszcie prowadzić realną politykę prorodzinną, bo na razie
narzuca tylko "użłobkowienie" dzieci.

- Ani obecny rząd, ani jego poprzednicy - niestety - nie wypracowali spójnego i
wielowymiarowego programu wzmocnienia czy wręcz odbudowy właściwej pozycji
instytucji rodziny, a przede wszystkim zachęt dla młodych kobiet, aby chciały rodzić i
wychowywać dzieci, czerpiąc równocześnie z tego autentyczną radość. Opracowanie takiego
kompleksowego programu jest cały czas przed nami. Powinien on zostać przygotowany przez
organizacje społeczne, które następnie będą musiały wynegocjować z rządem wprowadzenie
go w życie. Oczywiście wdrożenie takiego całościowego programu zmuszałoby władze do
podjęcia konkretnych działań natury legislacyjnej, a także szeregu ważkich decyzji w ramach
polityki społecznej i ekonomicznej. Opracowanie i wdrożenie takiego wielowymiarowego
programu powinno stać się wręcz priorytetem narodowym. Dlatego nie powinien być on
traktowany w kategoriach doraźnej, bieżącej polityki.

Należy rozpocząć od zmiany postrzegania przez społeczeństwo macierzyństwa i
promowania rodziny?

- W tym celu potrzebna jest współpraca organizacji pozarządowych i społecznych. Polityka
ekonomiczna, w tym fiskalna rządu, może jedynie wspierać te działania. Należałoby najpierw
zmienić dotychczasową propagandę, że młode kobiety powinny skupić się przede wszystkim
na robieniu kariery i zaspokajaniu własnych potrzeb, które są często już wręcz na granicy

background image

hedonizmu, zamiast cieszyć się małżeństwem, a tym bardziej macierzyństwem. Takie bowiem
myślenie popycha społeczeństwo w kierunku skrajnego egoizmu, skutki czego możemy
obserwować od wielu lat na zachodzie Europy. Prowadzi to również do osłabienia więzi
społecznych i ma konsekwencje także dla poszczególnych jednostek, coraz bardziej
podatnych na depresję. Bo to samotność jest dzisiaj główną "chorobą" społeczeństw bogatych
państw Zachodu. Procesy te prowadzą wręcz do wymierania narodów. Dlatego potrzebna jest
zmiana promowanych systemów wartości, a w konsekwencji postaw ludzkich. Można tego
dokonać na różne sposoby - od zaangażowania się w promowanie nowego spojrzenia na
rodzinę w procesach edukacyjnych, po wykorzystanie treści zarówno tzw. kultury wysokiej,
jak i popkultury. Dzisiaj bowiem dyskurs publiczny jest zdominowany przez te środowiska,
które są źle, a nawet wrogo nastawione do rodziny w jej tradycyjnym, funkcjonującym przez
stulecia modelu.

Z wielu badań wynika, że młodych ludzi powstrzymują przed zakładaniem rodzin
głównie problemy ekonomiczne - słabe perspektywy na stabilną pracę i zakup
mieszkania...

- To są bardzo subiektywne odczucia, że dzisiaj młodych małżeństw nie stać na posiadanie
dzieci. Problem kryzysu rodziny i wynikający z tego kryzys demograficzny wcale nie wynika
z trudności ekonomicznych. Te bowiem można wyeliminować kilkoma zapisami w ustawach
lub zmianami w budżecie państwa. Nasze problemy demograficzne biorą się przede
wszystkim z powodów kulturowych, a wręcz cywilizacyjnych. Bowiem obecnie jesteśmy
nieporównywalnie bardziej zamożni niż pokolenie naszych dziadków czy pradziadków,
dzięki któremu mieliśmy największy boom demograficzny w naszej historii; na przełomie lat
40. i 50. XX w. rodziło się 600-800 tys. dzieci rocznie, mimo że Polska liczyła ok. 28,5 mln
mieszkańców. A przecież tamte warunki socjalne i ekonomiczne mają się nijak do obecnych.
Dzisiejsi młodzi zapewne subiektywnie odczuwają po prostu, że nie stać ich na wszystko, co
chcieliby posiadać. Dlatego potrzebne są długotrwałe i systematyczne działania na rzecz
przywrócenia świadomości radości z posiadania i wychowywania dzieci.

Zamiast mówić o polityce prorodzinnej, co należałoby zrobić, żeby rodzina otrzymała
efektywne wsparcie?

- Wszystko zależy od tego, o jaką politykę chodzi. Są dostępne dane, z których wynika np., że
mało skuteczna jest pomoc dla rodzin w formie różnego rodzaju powszechnych dotacji, bo
dużą część kosztów pochłania państwowa biurokracja. Po drugie, trafiają one często do osób,
które nie potrzebują takiego wsparcia, więc pieniądze te są po prostu marnowane. Dlatego
najlepszą możliwą "pomocą" jest danie szans na dobre zarobki młodym ludziom, ale także
tym w średnim czy starszym wieku. Aby zaś zwiększyć szansę np. na zakup mieszkania przez
młode małżeństwa, należy zmienić podstawy systemu ekonomicznego w Polsce, a przede
wszystkim system podatkowy, oraz wprowadzić na rynek blisko milion mieszkań będących
dzisiaj w dyspozycji (swoistej zamrażarce) biurokracji państwowej i samorządowej.
Głównym celem zmiany systemu podatkowego powinno być uwolnienie pracy od obciążeń
podatkowych, także uiszczanych w formie tzw. składek ubezpieczeniowych. Dziś stanowią
one nominalnie 80 proc., a netto - po odliczeniu różnych ulg - ponad 60 proc. wynagrodzenia
netto pracowników. To jest główna przyczyna tego, że realne płace w Polsce są relatywnie na
niskim poziomie, pomimo że jednocześnie pracodawcy ponoszą bardzo wysokie koszty
pracy. Dlatego najlepszym wyjściem jest całościowa reforma systemu podatkowego.
Wprowadzanie różnych ulg jest nieefektywne, generuje nadużycia i jest zarówno nieopłacalne
dla państwa, jak i nieskuteczne dla społeczeństwa. Na reformie systemu i zmniejszeniu
pozapłacowych kosztów pracy zyskają nie tylko młodzi ludzie, ale wszyscy pracownicy, bo
zwiększą się ich realne dochody.

background image


Jak taka całościowa reforma miałaby wyglądać?
- Centrum im. Adama Smitha przygotowało projekt odpowiednich zmian podatkowych już w
2004 roku. Istotą jego jest przeniesienie obciążeń podatkowych z pracy na rzecz podatków
pośrednich i ryczałtowych. Obniżenie kosztów pracy, przede wszystkim przez likwidację
podatku PIT, tzw. składki na ZUS i sześciu pozostałych "składek", uczyniłoby nasz rynek
pracy bardziej wydajnym i elastycznym. Pozwoliłoby na zalegalizowanie znacznej części
szarej strefy, zatrudnienie i wchłonięcie większej części z dzisiejszych bezrobotnych. Drugi
element to uwolnienie rynku mieszkań, a szerzej - nieruchomości. Obecna cena metra
kwadratowego mieszkania wynika z tego, że jest ograniczona podaż mieszkań. Uwolnienie
polegałoby na tym, by uprościć prawo budowlane, które bardzo utrudnia budowę nowych
lokali, bo wydłuża okres załatwiania samych formalności do ok. roku. Kolejny, jeszcze
ważniejszy element, to nakaz dla samorządów, by sprzedały wszystkie mieszkania, które są w
dyspozycji zasobów komunalnych, poza mieszkaniami socjalnymi. To jedynie mieszkania
socjalne powinny stać się "buforem bezpieczeństwa" dla tych mniej zamożnych, którym nie
powiodło się w życiu. Dla przykładu podam, że miasto Łódź ma ok. 70 tys. mieszkań
komunalnych, Warszawa zapewne jeszcze więcej, a Wrocław niewiele mniej. Zamknięcie
tego rynku, tzn. sytuacja, w której osoby o niskich dochodach nie mają możliwości ani
zakupu, ani wynajęcia mieszkań, bo zwykle urzędnicy miejscy źle nimi administrują, sprawia,
że dostępne na rynku oferty komercyjne są droższe, niż mogłyby być, właśnie ze względu na
niską podaż.

A jak ma się proponowane cięcie składek na ubezpieczenia społeczne do sytuacji
finansowej ZUS?

- Wprowadzenie zmian, o których mówię, zwiększy dynamikę tworzenia produktu krajowego
brutto, a jednocześnie bazę [liczbę osób legalnie pracujących - przyp. red.] do opodatkowania.
Tym samym dochody budżetu państwa wzrosną, a nie zmaleją. Dzięki temu zwiększą się
również środki na wypłatę rent i emerytur, utożsamianych obecnie z ZUS. Po pierwsze,
zmniejszy się szara strefa, aktywność gospodarcza dużej części osób zostanie dobrowolnie
opodatkowana. Dzisiaj, w większości przypadków, ludzie zatrudniani są "na czarno", nie
dlatego że pracodawcy chcą oszukiwać państwo, ale dlatego że koszty pracy są tak duże, że
wielu przedsiębiorców nie utrzymałoby się, chcąc opłacać wszystkie podatki. Ponadto
pracując i wytwarzając więcej dóbr, stworzymy większy dochód, który da większe wpływy
podatkowe. W ten sam sposób w handlu więcej zarabia się na niższych marżach przy
wyższych obrotach niż na dużej marży przy niskim poziomie sprzedaży. Według naszych
wyliczeń, przychody państwa wzrosłyby już w drugim roku po wejściu w życie takiego
systemu.

W krótkiej perspektywie na sytuacji rodzin bardziej zaciążą podwyżki podatku VAT,
zwłaszcza na artykuły dziecięce (z 8 do 23 proc.). Można było zapewnić budżetowi
dochody na zasypanie dziury budżetowej bez uderzania w rodziny?

- Rozwiązaniem także tego problemu byłaby zaproponowana przez nasze Centrum reforma
systemu podatkowego. Zarówno podnoszenie, jak i obniżanie VAT na jakąś wąską grupę
produktów ma niewielkie znaczenie z punktu widzenia przychodów budżetu państwa, jak i
budżetów rodzinnych. Naszym zdaniem, powinna obowiązywać jedna stawka VAT, aby
ograniczyć możliwości manipulowania różnicami w opodatkowaniu różnych towarów i
wyeliminować nadużycia. Natomiast pomoc powinna trafiać punktowo do rzeczywiście
potrzebujących, ustalonych na podstawie analizy sytuacji ekonomicznej, do konkretnej
rodziny czy osoby, a nie poprzez wyższe lub niższe podatki. Wówczas przekazywana przez
państwo pomoc trafiałaby do tych, którzy rzeczywiście jej potrzebują. Ponadto rodzaj i zakres

background image

takiej pomocy powinien służyć wyjściu z trudnej sytuacji danej osoby czy rodziny, a nie
utrwalaniu jej. Dlatego w miejsce dzisiejszych ulg, dopłat i dotacji dla wszystkich powinien
być wprowadzony możliwie prosty i jednorodny system podatkowy, wraz z osłonowym
systemem wsparcia dla tych, którzy w danym momencie tego potrzebują. Wówczas pomoc
adresowana do stosunkowo niewielkiej grupy polskich rodzin, bo wbrew powszechnemu
narzekaniu większości Polaków żyje się znacznie lepiej niż kilka czy kilkanaście lat temu,
powinna mieć realny wymiar, a nie symboliczny, np. 100-200 zł na osobę na miesiąc, jak to
często jest dzisiaj. Takie rozwiązanie byłoby znacznie tańsze w skali państwa i o wiele
bardziej skuteczne w odbiorze przez potrzebujących.

Dziękuję za rozmowę.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bądźmy apostołami Ewangelii Życia Nasz Dziennik, 2011 03 13
Warsztaty informatyczne w WSKSiM zainaugurowane Nasz Dziennik, 2011 03 13
Podróż do początku wszechświata Nasz Dziennik, 2011 03 13
Kto będzie następnym premierem Nasz Dziennik, 2011 03 13
U źródeł rosyjskiej dyplomacji Nasz Dziennik, 2011 03 13
Moc męki i śmierci Jezusa Nasz Dziennik, 2011 03 13
Awiacja polski honor i pasja Nasz Dziennik, 2011 03 13
Geopolityka Wielkiego Bliskiego Wschodu Nasz Dziennik, 2011 03 13
Kościół w Japonii niesie pomoc Nasz Dziennik, 2011 03 13
Ewangelia Nasz Dziennik, 2011 03 13
Św Teresa od Dzieciątka Jezus mądrość miłości Nasz Dziennik, 2011 03 13
Po co Polsce prezydencja Nasz Dziennik, 2011 03 13
Mówiono o nim Król Podbeskidzia Nasz Dziennik, 2011 03 13
Równe dopłaty to polski priorytet Nasz Dziennik, 2011 03 08
Komu zależy na upadłości narodowego przewoźnika Nasz Dziennik, 2011 03 14
Rodzinie potrzebne jest wsparcie Nasz Dziennik, 2011 03 16
Komorowski nie słucha rodzin Nasz Dziennik, 2011 03 07
Rodziny piszą do prezydenta Nasz Dziennik, 2011 03 05

więcej podobnych podstron