D HUME NATURALNA HISTORIA RELIGII

background image

DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

do ko

ń

ca staro

ż

ytno

ś

ci

ś

redniowiecze i odrodzenie

barok i o

ś

wiecenie

1815-1914

1914-1989

jak i z czego studiowa

ć

filozofi

ę

moje wykłady

Wittgenstein

filozofowie i socjologowie nauki

David HUME

NATURALNA HISTORIA RELIGII

przeło

ż

yła Anna Hochfeldowa

Rozdział XIV

ZŁY WPŁYW POPULARNYCH RELIGII NA MORALNO

ŚĆ

Nie mog

ę

powstrzyma

ć

si

ę

tu od wskazania na pewien fakt, wart by

ć

mo

ż

e uwagi tych,

co zajmuj

ą

si

ę

badaniem natury ludzkiej. Bez wzgl

ę

du na to, w jak podniosłych słowach

dowolna religia definiuje swoje bóstwo, jest przecie

ż

rzecz

ą

pewn

ą

,

ż

e wielu jej

wyznawców, a mo

ż

e i wi

ę

kszo

ść

, stara si

ę

uzyska

ć

łask

ę

bosk

ą

nie poprzez cnot

ę

i

dobre obyczaje, które jedynie podoba

ć

si

ę

mog

ą

doskonałej istocie, lecz albo przez

bałamutne obrz

ą

dki, nieumiarkowan

ą

gorliwo

ść

i ekstatyczne uniesienia, albo przez

wiar

ę

w rzeczy tajemnicze i absurdalne. Z przepisów moralnych składa si

ę

najmniejsza

cz

ęść

ksi

ę

gi Sadder, a tak samo i Pi

ę

cioksi

ą

gu; a b

ą

d

ź

my pewni,

ż

e jest to cz

ęść

, której

zawsze najmniej przestrzegano i na któr

ą

najmniej zwracano uwagi. Kiedy staro

ż

ytnych

Rzymian nawiedzała zaraza, nigdy swoich cierpie

ń

nie wi

ą

zali z własnym wyst

ę

pkiem i

ani im si

ę

ś

niło o pokucie i poprawie. Nie pomy

ś

leli nigdy,

ż

e s

ą

grabie

ż

cami całego

ś

wiata i

ż

e ambicja ich i chciwo

ść

spustoszyły ziemi

ę

, a zamo

ż

ne narody przyprowadziły

do niedostatku i ruiny. Powoływali wtedy jedynie dyktatora, który miał wbi

ć

gwó

ź

d

ź

w

drzwi, i s

ą

dzili, i

ż

tym sposobem dostatecznie udobruchaj

ą

rozsierdzone bóstwo.

W Eginie członkowie pewnego spiskuj

ą

cego stronnictwa w barbarzy

ń

ski i zdradziecki

sposób wymordowali siedmiuset współobywateli i wpadli w rozw

ś

cieczenie tak wielkie,

ż

e

kiedy pewien nieszcz

ę

sny uciekinier schronił si

ę

w

ś

wi

ą

tyni obci

ę

li mu r

ę

ce, którymi

czepiał si

ę

bramy i zaraz potem zamordowali go, wynosz

ą

c poza

ś

wi

ę

ty teren. Tym

bezbo

ż

nym czynem, jak mówi Herodot (nie za

ś

wieloma innymi okrutnymi zabójstwami),

obrazili bogów i dopu

ś

cili si

ę

przewiny, od której nie było oczyszczenia.

Ba, gdyby

ś

my przypu

ś

cili nawet co

ś

, co si

ę

nigdy nie zdarza,

ż

e mianowicie znalazłaby

si

ę

taka popularna religia, która o

ś

wiadczałaby wyra

ź

nie, i

ż

łask

ę

bosk

ą

pozyska

ć

mo

ż

na

jedynie dzi

ę

ki moralnemu post

ę

powaniu, i gdyby powołany został zast

ę

p kapłanów,

którzy pogl

ą

d ten wpajaliby ludziom w codziennych kazaniach i przy u

ż

yciu całej sztuki

przekonywania - to jednak przes

ą

dy ludzkie zakorzenione s

ą

tak gł

ę

boko,

ż

e z braku

innych zabobonów za istotn

ą

tre

ść

religii uznanoby raczej sam

ą

obecno

ść

na owych

kazaniach ni

ż

upatrywano j

ą

w cnocie i dobrych obyczajach. O ile nam wiadomo,

podniosły prolog do kodeksu Zaleukosa nie natchn

ą

ł Lokrów

ż

adnymi zdrowszymi

poj

ę

ciami o sposobach podobania si

ę

bóstwu ni

ż

te, które były zwyczajne innym

Grekom.

Wskazany fakt potwierdza si

ę

wi

ę

c powszechnie, ale wytłumaczenie go sprawia jednak

pewien kłopot. Nie wystarczy zauwa

ż

y

ć

,

ż

e ludzie wsz

ę

dzie na

ś

wiecie zni

ż

aj

ą

swoje

bóstwa do własnego poziomu i uwa

ż

aj

ą

je jedynie za pewien rodzaj istot ludzkich, tyle

ż

e

obdarzonych wi

ę

ksz

ą

nieco moc

ą

i inteligencj

ą

. Nie usunie to trudno

ś

ci.

ś

aden człowiek

nie jest wszak tak głupi, a

ż

eby posługuj

ą

c si

ę

przyrodzonym rozumem nie uznał, i

ż

cnota

i prawo

ść

- to najbardziej warto

ś

ciowe cechy, jakie kto

ś

mo

ż

e posiada

ć

. Dlaczego wi

ę

c

nie przypisuje swojemu bóstwu takich samych zapatrywa

ń

? Dlaczego nie sprowadza do

tych warto

ś

ci całej religii lub jej podstawowej cz

ęś

ci?

Strona 1 z 5

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

Nie wystarczy tak

ż

e powiedzie

ć

,

ż

e moralno

ść

bywa w praktyce trudniejsza ni

ż

zabobon i

ż

e to jest powód, dla którego j

ą

si

ę

odrzuca. Albowiem, nie mówi

ą

c ju

ż

o przesadnych

umartwieniach braminów i talapoenów, pewne jest,

ż

e turecki Ramadan, podczas

którego nieszcz

ęś

ni ci biedacy przez wiele dni od wschodu do zachodu sło

ń

ca

powstrzymuj

ą

si

ę

od jadła i napoju cz

ę

sto w najgor

ę

tszych miesi

ą

cach roku i w jednym z

najupalniejszych klimatów

ś

wiata - ten Ramadan, powiadam, dla najbardziej nawet

wyst

ę

pnych i zdeprawowanych ludzi musi by

ć

czym

ś

znacznie ci

ęż

szym ani

ż

eli

wypełnienie jakiejkolwiek moralnej powinno

ś

ci.

Cztery posty Moskwiczan i surowe próby, jakim poddaj

ą

si

ę

niektórzy rzymscy katolicy

wydaj

ą

si

ę

bardziej nieprzyjemne ni

ż

łagodno

ść

i dobro

ć

. Krótko mówi

ą

c, wszelka cnota

jest przyjemna, kiedy ludzie przekonaj

ą

si

ę

do niej przez najskromniejsze cho

ć

by jej

uprawianie; wszelki zabobon jest po wszystkie czasy odra

ż

aj

ą

cy i uci

ąż

liwy.

Jako prawidłowe rozwi

ą

zanie tego problemu dałoby si

ę

mo

ż

e przyj

ąć

wyja

ś

nienie

nast

ę

puj

ą

ce: Obowi

ą

zki, które człowiek wypełnia jako czyj

ś

przyjaciel albo jako ojciec

wydaj

ą

si

ę

czym

ś

, co winien jest wył

ą

cznie swojemu dobrodziejowi albo dzieciom, i od

obowi

ą

zków tych nie mo

ż

e si

ę

on uchyli

ć

, nie zrywaj

ą

c wszystkich naturalnych i

moralnych wi

ę

zów. Do dopełnienia ich mo

ż

e pobudza

ć

go silna skłonno

ść

; te naturalne

wi

ę

zy umacnia poczucie ładu i moralnego zobowi

ą

zania; i cały człowiek, je

ż

eli jest

prawdziwie cnotliwy, poci

ą

gni

ę

ty bywa ku temu, co jest jego obowi

ą

zkiem, bez

ż

adnego

wysiłku i stara

ń

. Nawet co si

ę

tyczy cnót surowszych i w wi

ę

kszym stopniu opartych na

refleksji takich jak duch obywatelski, obowi

ą

zek synowski, umiarkowanie albo prawo

ść

,

to w naszym rozumieniu zobowi

ą

zanie moralne odbiera im wszelkie prawo do miana

religijnej zasługi, za

ś

cnotliwe post

ę

powanie nie uchodzi za nic wi

ę

cej ponad to, co

winni

ś

my społecze

ń

stwu i samym sobie. W tym wszystkim zabobonny człowiek nie

znajduje nic, czego dokonałby wył

ą

cznie ze wzgl

ę

du na swoje bóstwo albo co osobliwie

mogłoby go poleca

ć

łasce i opiece boskiej. Nie uwa

ż

a on,

ż

e najsłuszniejszym sposobem

słu

ż

enia bóstwu jest przyczynia

ć

si

ę

do szcz

ęś

cia jego stworze

ń

. A

ż

eby u

ś

mierzy

ć

prze

ś

laduj

ą

ce go trwogi, szuka ci

ą

gle bardziej bezpo

ś

redniej formy przysłu

ż

enia si

ę

najwy

ż

szej Istocie i wszelk

ą

zalecon

ą

mu czynno

ść

, która albo nie przynosi

ż

adnego w

ż

yciu po

ż

ytku, albo zadaje najsro

ż

szy gwałt naturalnym ludzkim skłonno

ś

ciom, tak

ą

czynno

ść

przyjmuje tym ch

ę

tniej,

ż

e zawiera te wła

ś

nie okoliczno

ś

ci, które powinny by

kaza

ć

mu j

ą

bezwzgl

ę

dnie odrzuci

ć

. Wydaje mu si

ę

ona tym bardziej rzecz

ą

czystej

religii,

ż

e nie wynika z domieszki

ż

adnych innych pobudek czy wzgl

ę

dów. Je

ż

eli za

ś

po

ś

wi

ę

ci na jej rzecz wiele ze swej wygody i spokoju - jego tytuł do zasługi wydaje si

ę

jeszcze rosn

ąć

, stosownie do przejawionego zapału religijnego i pobo

ż

no

ś

ci. Kiedy

człowiek zwraca to, co po

ż

yczył albo kiedy spłaca dług - jego bóstwo nie jest mu w

niczym zobowi

ą

zane; sprawiedliwe te czyny s

ą

bowiem czym

ś

, co obowi

ą

zany był zrobi

ć

i co zrobiłoby wielu, nawet gdyby bóg nie istniał we wszech

ś

wiecie. Kiedy natomiast cały

dzie

ń

przepo

ś

ci albo solidnie si

ę

wychłoszcze - to takie rzeczy maj

ą

w jego mniemaniu

bezpo

ś

redni zwi

ą

zek ze słu

ż

b

ą

bo

żą

.

ś

adna inna pobudka nie byłaby w stanie skłoni

ć

go

do takich udr

ę

cze

ń

. Dzi

ę

ki tym chwalebnym oznakom pobo

ż

no

ś

ci pozyskał oto łask

ę

bosk

ą

i mo

ż

e spodziewa

ć

si

ę

w zamian opieki i bezpiecze

ń

stwa na tym

ś

wiecie, a

szcz

ęś

liwo

ś

ci wieczystej - na tamtym.

Dlatego to okazuje si

ę

,

ż

e w wielu wypadkach najwi

ę

ksze zbrodnie id

ą

w parze z

zabobonn

ą

bogobojno

ś

ci

ą

i nabo

ż

no

ś

ci

ą

. Dlatego słusznie uchodzi za rzecz zawodn

ą

wnosi

ć

co

ś

pewnego o dobrych obyczajach moralnych człowieka na podstawie gorliwo

ś

ci

lub skrupulatno

ś

ci

ą

jak

ą

przejawia w

ć

wiczeniach religijnych, nawet je

ż

eli on sam wierzy

w ich szczero

ść

. Owszem, zauwa

ż

ono,

ż

e to raczej wynaturzenia najgorszego gatunku

zdolne s

ą

wywoływa

ć

zabobonne trwogi i zwi

ę

ksza

ć

religijn

ą

nami

ę

tno

ść

. Bomilkar,

zorganizowawszy spisek, który miał na celu wymordowanie całego senatu Kartaginy i
pogwałcenie swobód rodzinnego kraju, stracił sposobn

ą

okazj

ę

, gdy

ż

bezustannie liczył

si

ę

z tym, co mówi

ą

znaki i przepowiednie. Ci, którzy przedsi

ę

bior

ą

kroki najbardziej

Strona 2 z 5

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

wyst

ę

pne i niebezpieczne, bywaj

ą

zwykle najbardziej zabobonni, jak zauwa

ż

a w zwi

ą

zku

z tym staro

ż

ytny historyk. Ich pobo

ż

no

ść

i duchowa wiara ro

ś

nie wraz z l

ę

kiem. Katylinie

nie do

ść

było ustanowionych bóstw i przyj

ę

tych obrz

ę

dów panuj

ą

cej w kraju religii;

niespokojna trwoga kazała mu szuka

ć

nowych wynalazków w tym zakresie, o czym by

prawdopodobnie ani zamarzył, gdyby był pozostał dobrym obywatelem, posłusznym
prawom swego kraju.

Do tego doda

ć

mo

ż

na,

ż

e po popełnieniu przest

ę

pstwa pojawiaj

ą

si

ę

wyrzuty sumienia i

wewn

ę

trzny strach, które nie daj

ą

umysłowi spokoju, ale ka

żą

mu szuka

ć

ekspiacji za

grzechy w obrz

ę

dach religijnych i ceremoniach. Wszystko, co osłabia lub narusza

wewn

ę

trzn

ą

struktur

ę

człowieka, sprzyja interesom zabobonu, nic za

ś

nie szkodzi im

bardziej ni

ż

m

ę

ska, wytrwała cnota, która albo zachowuje nas od nieszcz

ęś

liwych i

smutnych przypadków, albo uczy nas je znosi

ć

. Póki w umy

ś

le panuje ów spokojny,

słoneczny blask, widma fałszywej bosko

ś

ci nie pojawiaj

ą

si

ę

nigdy. Kiedy jednak, z

drugiej strony, poddamy si

ę

naturalnym bezładnym podszeptom naszych boja

ź

liwych i

niespokojnych serc, strach, który nami włada, sprawi,

ż

e najwy

ż

szej Istocie przypiszemy

wszelakie barbarzy

ń

stwo, za

ś

sposoby u

ż

yte dla jej udobruchania ka

żą

przypisa

ć

jej

wszelaki rodzaj kaprysu. Barbarzy

ń

stwo, kapry

ś

no

ść

: te oto cechy, jak mo

ż

na to

powszechnie zauwa

ż

y

ć

niezale

ż

nie od tego, w jakie ubrano je słowa, stanowi

ą

w

popularnych religiach główne rysy charakteru bóstwa. Nawet kapłani, zamiast prostowa

ć

te wypaczone człowiecze idee, okazuj

ą

si

ę

cz

ę

sto gotowi piel

ę

gnowa

ć

je i pobudza

ć

. Im

straszliwszy jest obraz bóstwa, tym powolniejsi i bardziej ulegli staj

ą

si

ę

ludzie wobec

jego kapłanów; a im bardziej niewytłumaczalne s

ą

wymagane przez bóstwo sposoby

pozyskania jego łaski, tym bardziej niezb

ę

dn

ą

rzecz

ą

staje si

ę

porzuci

ć

nasz rozum

przyrodzony i podda

ć

si

ę

przewodnictwu duchowemu i rozkazom kapła

ń

skiego stanu.

Mo

ż

na zatem stwierdzi

ć

,

ż

e ludzie sztucznie pogł

ę

biaj

ą

wła

ś

ciwe sobie z natury słabo

ś

ci

i szale

ń

stwa tego rodzaju, ale

ż

e nigdy ich naprawd

ę

w ten sposób nie wytwarzaj

ą

. Ich

ź

ródła tkwi

ą

ę

biej w umy

ś

le i wywodz

ą

si

ę

z istotnych i powszechnych własno

ś

ci natury

ludzkiej.

Rozdział XV

WNIOSEK OGÓLNY

Chocia

ż

głupota barbarzy

ń

skich i nieo

ś

wieconych ludzi jest tak wielka,

ż

e w bardziej

oczywistych tworach natury, z którymi tak si

ę

ju

ż

oswoili, nie dojrz

ą

suwerennego twórcy,

to jednak wydaje si

ę

chyba niemo

ż

liwe, i

ż

by kto

ś

naprawd

ę

rozumny ide

ę

tak

ą

odrzucił,

skoro raz si

ę

z ni

ą

zetknie. We wszystkim jasno wida

ć

cel, zamiar, zamysły a kiedy tylko

nasz umysłowy horyzont rozszerza si

ę

na tyle,

ż

e zaczynamy zastanawia

ć

si

ę

nad

prapocz

ą

tkiem tego oto widzialnego systemu

ś

wiata, z najgł

ę

bszym przekonaniem

przyj

ąć

musimy ide

ę

jakiej

ś

rozumnej przyczyny czy rozumnego twórcy. Tak samo i

jednolito

ść

zasad, panuj

ą

cych w całej budowie wszech

ś

wiata, w naturalny, a mo

ż

e nawet

i w konieczny sposób, prowadzi nas do pojmowania owej inteligencji jako jedynej i
niepodzielnej, je

ż

eli tylko tak rozumnej teorii nie przeciwstawi

ą

si

ę

powstałe w wyniku

wychowania przes

ą

dy. Nawet wyst

ę

puj

ą

ce w naturze sprzeczno

ś

ci, poniewa

ż

przejawiaj

ą

si

ę

we wszystkim, staj

ą

si

ę

dowodem na rzecz jakiego

ś

konsekwentnego

planu i

ś

wiadcz

ą

o jedno

ś

ci celu czy zamiaru, jakkolwiek by on był niewytłumaczalny i

niepoj

ę

ty.

Dobro i zło na ka

ż

dym kroku przeplataj

ą

si

ę

ze sob

ą

i mieszaj

ą

: szcz

ęś

cie z

nieszcz

ęś

ciem, m

ą

dro

ść

z szale

ń

stwem, cnota z wyst

ę

pkiem. Nic nie bywa czyste i

całkowicie jednorodne. Ka

ż

demu pomy

ś

lnemu zjawisku towarzyszy co

ś

niekorzystnego.

We wszystkich okoliczno

ś

ciach bytu i istnienia panuje zasada uniwersalnej

rekompensaty. I niepodobie

ń

stwem jest, aby

ś

my w najbardziej chimerycznych

marzeniach utworzy

ć

sobie zdołali ide

ę

poło

ż

enia czy sytuacji ze wszech miar

po

żą

danej. Napój

ż

ycia, jak obrazowo przedstawia to poeta, jest zawsze mieszanin

ą

,

Strona 3 z 5

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

płyn

ą

c

ą

z naczy

ń

w obu r

ę

kach Jowisza; je

ż

eli za

ś

zdarzy si

ę

czara czystego napoju, to

zaczerpni

ę

ty on został wył

ą

cznie z naczynia, które bóg trzyma w lewej r

ę

ce.

Im wy

ż

sze dobro, którego mała cz

ą

stka nam si

ę

dostaje, tym dotkliwsze skojarzone z

nim zło. To powszechne prawo natury nie dopuszcza wielu wyj

ą

tków. Naj

ż

ywsza

inteligencja graniczy z obł

ą

kaniem, najwi

ę

ksze porywy rado

ś

ci wywołuj

ą

najgł

ę

bszy

smutek, najbardziej upojnym rozkoszom towarzyszy najokrutniejsze znu

ż

enie i niesmak,

najpromienniejsze nadzieje ust

ę

puj

ą

miejsca najsro

ż

szym rozczarowaniom. A w ogóle

nic nie zapewnia takiego spokoju (bo o szcz

ęś

ciu nie ma co i marzy

ć

) jak

ż

ycie

umiarkowane i wstrzemi

ęź

liwe, zachowuj

ą

ce we wszystkim, o ile to tylko mo

ż

liwe, pewn

ą

ś

redni

ą

miar

ę

i rodzaj niewra

ż

liwo

ś

ci.

Poniewa

ż

dobro, wielko

ść

, wzniosło

ść

, porywaj

ą

ce pi

ę

kno wyst

ę

puj

ą

przede wszystkim

w prawdziwych zasadach teizmu, to na zasadzie analogii z natur

ą

oczekiwa

ć

by mo

ż

na,

ż

e w religijnych wymysłach i chimerach zawrze si

ę

tyle

ż

podło

ś

ci, niedorzeczno

ś

ci,

nikczemno

ś

ci i grozy.

Je

ż

eli nawet powszechna skłonno

ść

do wiary w istnienie niewidzialnej rozumnej mocy,

nie stanowi pierwotnego instynktu, to jest ona co najmniej powszechn

ą

wła

ś

ciwo

ś

ci

ą

natury ludzkiej i przeto uwa

ż

a

ć

j

ą

mo

ż

na za rodzaj znaku czy pi

ę

tna, które boski

rzemie

ś

lnik wyrył na swoim dziele. Nic te

ż

z pewno

ś

ci

ą

nie mo

ż

e by

ć

dla ludzko

ś

ci

zaszczytem wi

ę

kszym nad fakt,

ż

e tak jest wyró

ż

niona spomi

ę

dzy wszystkich innych

cz

ęś

ci stworzenia i nosi w sobie obraz czy odcisk uniwersalnego Stwórcy. Popatrzcie

jednak, jak wygl

ą

da ten obraz w popularnych religiach

ś

wiata! Jak nasze przedstawienia

zniekształcaj

ą

bóstwo! Jakie przypisuje mu si

ę

kaprysy, jakie niedorzeczno

ś

ci i jak

ą

niemoralno

ść

! O ile ni

ż

ej szacujemy je nawet, gdy chodzi o cechy, które w

ż

yciu

codziennym przypisaliby

ś

my po prostu rozs

ą

dnemu i cnotliwemu człowiekowi!

Jak

ż

e szlachetny to przywilej ludzkiego umysłu - uzyska

ć

poznanie najwy

ż

szej Istoty i

móc z widzialnych tworów przyrody wnosi

ć

o zasadzie tak podniosłej, jak

ą

jest ich

najwy

ż

szy Stwórca! Ale spójrzcie na drug

ą

stron

ę

medalu. Przyjrzyjcie si

ę

wi

ę

kszo

ś

ci

narodów i epok. Rozpatrzcie zasady religijne, które faktycznie panuj

ą

na

ś

wiecie. Bodaj

czy dacie si

ę

przekona

ć

, i

ż

s

ą

czym

ś

wi

ę

cej ni

ź

li majaczeniem chorych; albo mo

ż

e

uznacie je raczej za kapry

ś

ne igraszki małp w ludzkiej postaci ani

ż

eli za powa

ż

ne,

zdecydowane, dogmatyczne enuncjacje istoty, która sama siebie zaszczyca mianem
rozumnej.

Posłuchajcie, jak solennie zapewniaj

ą

ludzi o swojej wierze; có

ż

pewniejszego nad ich

religijne doktryny? Przyjrzyjcie si

ę

ich

ż

yciu; nie uwierzycie chyba,

ż

e w doktrynach tych

pokładaj

ą

cho

ć

by odrobin

ę

zaufania.

Najwi

ę

ksza i najprawdziwsza religijna gorliwo

ść

nie zabezpiecza nas przed hipokryzj

ą

.

Najjawniejszej bezbo

ż

no

ś

ci towarzyszy skryty l

ę

k i wyrzuty sumienia.

Nie istnieje w teologii niedorzeczno

ść

tak ra

żą

ca, aby nie zdarzało si

ę

jej czasem

przyjmowa

ć

ludziom o rozumie najwi

ę

kszym i najbardziej wykształconym. Nie istnieje

religijny przepis tak surowy, aby nie przestrzegali go niekiedy ludzie najbardziej zmysłowi
i rozwi

ąź

li.

Niewiedza jest matk

ą

pobo

ż

no

ś

ci: oto maksyma przysłowiowa i potwierdzona przez całe

do

ś

wiadczenie. Ale poszukajcie ludu, który by był całkowicie pozbawiony religii; je

ż

eli taki

w ogóle znajdziecie, b

ą

d

ź

cie pewni,

ż

e ledwie par

ę

kroków dzieli go od zwierz

ą

t.

ż

jest tak czyste, jak niektóre zasady moralne, zawarte w niektórych teologicznych

systemach? Co tak zepsute, jak pewne praktyki, które z systemów tych wynikaj

ą

?

Strona 4 z 5

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

Pocieszaj

ą

ce widoki, jakie ukazuje nam wiara w

ż

ycie przyszłe, budz

ą

zachwyt i rozkosz.

Jak

ż

e szybko znikaj

ą

one jednak, kiedy zjawi si

ę

zwi

ą

zany z tym strach, władaj

ą

cy

umysłem ludzkim w sposób trwalszy i bardziej niewzruszony!

Wszystko to jest zagadk

ą

, enigmatem, niedocieczon

ą

tajemnic

ą

. W

ą

tpienie, niepewno

ść

,

zawieszenie s

ą

du - oto co wydaje si

ę

jedynym rezultatem najskrupulatniejszych naszych

docieka

ń

w tej materii. Tak jednak słaby jest rozum ludzki, i tak nieodparcie zara

ź

liwe

panuj

ą

ce pogl

ą

dy,

ż

e nawet to z rozmysłem przyj

ę

te w

ą

tpienie nie dałoby si

ę

chyba

utrzyma

ć

, gdyby

ś

my nie poszerzyli naszego pola widzenia i, przeciwstawiaj

ą

c jeden

rodzaj zabobonu drugiemu, nie wprawili ich we wzajemny spór, podczas gdy sami,
porzuciwszy je w gniewie i walce, szcz

ęś

liwie uciekamy w spokojn

ą

, cho

ć

niejasn

ą

krain

ę

filozofii.

Strona 5 z 5

Bez tytułu 1

2009-10-20


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Philosophy David Hume The Natural History of Religion
5 Eliade Traktat o historii religii
Hume The History of England vol 1
2 doktryna, historia i religiaid 20261 ppt
Epidemiology and natural history of chronic HCV
Mircea E Traktat o historii religii, rozdz 1
Don Gardner reviev The naturalness of religious ideas
5 Eliade Traktat o historii religii
(IV)The natural history of trunk list , its associated disability and the influence of McKenzie mana
Thornhill Palmer Natural History Of Rape Ch 1 2
Natura i historia kryzysów finansowych
Wiluś, Robert The Natural History of Poland (2015)
2 doktryna, historia i religiaid 20261 ppt
sw pius x historia religii
Prawdziwa historia Religii
Marek Łagosz HISTORIA NATURALNA A HISTORIA SPOŁECZNA SZKIC PORÓWNAWCZY
historia religie star rzymu
Supernature A Natural History of The Supernatural by Lyall Watson 1973 (2002)

więcej podobnych podstron