Szczęście na co dzień, czy od święta






Strona ramki







Szczęście na
co dzień, czy od święta?
 
Leszek Żądło
 
Święta zwykle kojarzą się z wypoczynkiem bądź z objadaniem
się. W każdym razie dla większości z nas są to dni niezwykłe.
Kiedy np. zbliżają się święta Bożego Narodzenia, zarazem
końca dobiega rok. Każdy z nas ma wówczas trochę czasu na refleksje, czy na
spędzenie czasu w rodzinie.
Święta mają jednak to do siebie, że mijają. Jedni powiedzą,
że szkoda, inni, że dobrze. Po świętach wracamy do pracy, do codziennych zajęć.
I tu warto się sobie przyjrzeć: czy robimy to z chęcią, czy z ociąganiem się?

Do czego zmierzam?
Otóż każdy z nas ma jakieś nastawienia do życia i do
siebie. Z jednymi z nich chce się żyć, z innymi umierać. Takie właśnie
nastawienia wpływają na nasze życie, a właściwie na jego jakość.
Podczas świąt życzymy sobie spełnienia marzeń, zdrowia i
długiego życia. Przypominamy sobie, że nasze ludzkie życie ma wartość. Od święta
zapominamy jednak, że wartość ma życie, które spędzamy pożytecznie, twórczo.
Moralizatorskie tyrady nie zmienią tego faktu, że wartość naszego życia oceniamy
tak samo jak wartość nas samych. Stąd jedni są z życia i z siebie zadowoleni, a
inni nie. Jedni czują się szczęśliwi, a inni cierpią i czują się winni.
Czy takie nastawienia mają cokolwiek wspólnego z obiektywną
prawdą?
Zapewne nie, gdyż możemy spotkać ludzi mało majętnych, za
to szczęśliwych i odwrotnie. Możemy oczywiście spotykać też ludzi bogatych i
szczęśliwych bądź biednych i cierpiących.
A więc szczęście czy nieszczęście zależą od innych
czynników.
Zauważono, że człowiek, który czuje się bezpiecznie, jest
zazwyczaj zadowolony z siebie i z życia. A więc u podstaw szczęścia miałoby
leżeć poczucie bezpieczeństwa?
Z pewnością jest ono jednym z najważniejszych filarów
naszego szczęścia.
Czy więc mamy się wszyscy ubezpieczyć na wypadek wszelkich
możliwych nieszczęść?
Ba, gdyby to tylko mogło zagwarantować nam bezpieczeństwo!
Ale nie gwarantuje.
A więc, czy mamy szansę, by poczuć się bezpiecznie?
Owszem. Wielu ludzi twierdzi, że zarówno nasze poczucie
bezpieczeństwa jak i szczęście zależą od naszych nastawień.
Czy aby na pewno?
Zastanówmy się więc:
Ludzie, którzy zamykają się w swych mieszkaniach na "cztery
spusty" zazwyczaj czują się bardziej zagrożeni niż ci, którzy mają jeden zamek,
a drzwi zamykają tylko na noc. I co?
Otóż statystyki nie potwierdzają, że gorzej zabezpieczone
mieszkania częściej są okradane od tych, o zabezpieczenie których właściciele
przesadnie zadbali.
Jedni ludzie czują się bezpieczni, a inni nie. To pozostaje
faktem i nie ma żadnego związku z realnym niebezpieczeństwem. A więc jedni z nas
mają pozytywne nastawienie do bezpieczeństwa, podczas gdy innym go brakuje. To
tylko kwestia samooceny. Zawsze można ją zmienić.
Czy nasze nastawienie może coś zmienić w naszym życiu, poza
poprawą samopoczucia?
Otóż może. Kiedy poprawia nam się samopoczucie, uspokajamy
się, przestajemy martwić i mniej chorujemy. Kiedy odzyskujemy czas tracony
dotychczas na zmartwienia i użeranie się, możemy go przeznaczyć na twórcze
działania bądź na wypoczynek. A wiadomo, że człowiek wypoczęty i pozytywnie
nastawiony, jest lepszym pracownikiem, że lepiej traktuje swą rodzinę.
Czy to mało?
Dla tych, którym to za mało, pomocne mogą się okazać
techniki twórczej wizualizacji oraz naukowa technika modlitwy. I tu możesz się
zdziwić, jeśli nigdy w życiu nie słyszałeś o czymś podobnym.
Czy w ogóle można mówić o naukowej praktyce modlitwy?
Otóż można. Mało ma ona wspólnego z tradycją, znacznie
więcej z zaufaniem. Wiąże się też z czymś, co nazywamy twórczą mocą umysłu lub
mocą pozytywnego myślenia.
Czy pozytywne myśli mogą mieć moc? I jaka to jest moc? Czy
od naszych myśli może zależeć nasze życie? I w jakim stopniu jest ono zależne od
myśli.
No cóż. Gdyby moje myśli nie miały nic wspólnego z
rzeczywistością, z pewnością nie udałoby mi się odnieść w życiu żadnego sukcesu.
Gdybym nadal się martwił i umierał ze strachu, nie starczyłoby mi czasu na nic
więcej, nawet na napisanie tego optymistycznego artykułu.
Sprawa jest prosta: jeśli ktoś nie wie, że coś jest
możliwe, to dla niego możliwe nie jest. Jeśli wie, że coś może mu zaszkodzić, to
na pewno prędzej czy później mu zaszkodzi. A jeśli wie, że coś jest dobre i
korzystne, i ufa temu, to na pewno się nie zawiedzie.
Kiedy wiele lat temu tłumaczyłem te proste zasady mojej
koleżance, która waśnie ukończyła studia psychologiczne, nie wytrzymała oburzona
moją "głupotą". Przecież takie myślenie nie jest uznawane za naukowe, a
niektórzy nawet twierdzą, że to paranoja.
Moja koleżanka znalazła sposób na udowodnienie mi, że
moje pozytywne nastawienie nie może mnie ochronić. Agresywnie odezwała się do
mnie: "Przestań gadać takie bzdury, bo wezmę żelazko i zdzielę cię w łeb".

A ja na to spokojnie odparłem: "To weź i uderz".

- "Nie mogę" - jęknęła moja koleżanka - psycholog i
dodała: - Ale nie myśl sobie, że to uczyniła moc twoich pozytywnych myśli".

Nie zamierzam prowokować do bezsensownych eksperymentów.
Jeśli chcemy eksperymentować z mocą pozytywnych myśli, wybierzmy sobie coś
mądrego, ale nie to, na czym nam najbardziej zależy. Spróbujmy skoncentrować
uwagę na tym, że chcemy, by coś się zdarzyło. Po pewnym czasie na pewno to się
stanie. Tego czasu jednak nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Wiele osób może potwierdzić, że jeśli czegoś chcą i są tego
pewne, to wydarza się w ich życiu. Osoby te najczęściej nie słyszały nawet o
mocy pozytywnego nastawienia, o twórczej mocy myśli, a jednak intuicyjnie
stosują tę zasadę do osiągania swoich celów. Jedni osiągają je mniejszym, inni
większym wysiłkiem, ale zawsze im się udaje.
Są jednak osoby, którym notorycznie się nie wiedzie i te
chciałyby odkryć jakiś złoty środek, wręcz magiczny, by móc zrealizować swoje
plany. Wiele z nich uczestniczy w różnych kursach, które mają im ułatwić
korzystanie z twórczej mocy umysłu. A efekty są niewspółmiernie niskie do
zainwestowanych pieniędzy i wysiłków.
Na czym więc polega tajemnica powodzenia?
Nie tylko na technice pracy z umysłem, choć ta jest
niezwykle ważna.
Spróbujmy się zastanowić, co charakteryzuje osoby, którym
się nie powodzi, nie udaje. Te osoby najczęściej nie są pewne, lub nawet nie
wiedzą, czego chcą. Jeśli już na coś się zdecydują, to szybko zmieniają swoje
decyzje, mają ciągle mnóstwo pomysłów, których jednak nie zamierzają realizować,
żyją najczęściej w świecie marzeń, zamiast w świecie rzeczywistym.
Ale ilu z nas żyje w świecie rzeczywistym. Ilu poznało
prawdę?
To właśnie brak trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość jest
przyczyną niewłaściwej oceny sytuacji, siebie czy też własnych szans.
Czy jest z tego jakieś wyjście?
Pierwszym krokiem jest otrzeźwienie, o co przy świątecznym
stole zazwyczaj trudno. Kiedy decydujemy się poprawić jakość naszego życia, nie
zaczynajmy od licytowania się cenami wypijanych trunków. Na pewno nie na tym
polega wyższa jakość życia, żeby być nietrzeźwym w inny, nowy (droższy!) sposób.

A więc?
Należy zacząć od zadania sobie pytania, co chciałbym
zmienić w moim życiu na lepsze. Potem wystarczy trzymać się tego programu i
przypominać sobie, że może być jeszcze lepiej.
Spróbuj na cały rok zaplanować realizację swych zamierzeń.
Możesz nawet określić dość realne terminy! I to, co ci się dotychczas wydawało
niemożliwe, może stać się realne.
Kiedy wiesz już, jak chcesz zmienić twoje życie, mogą się
przydać techniki pracy z umysłem znane jako twórcza wizualizacja, Kurs
Doskonalenia Umysłu bądź Metoda Silvy. One pomagają urealnić plany, ale nigdy
ich nie zastąpią.
Kiedy to już wiesz, możesz sobie powiedzieć: "nie ważne,
jaki był ten rok, ważne, że nowy może być lepszy, wypełniony zdrowiem i
sukcesami". To zależy nie od decyzji rządu, nie od sytuacji gospodarczej i
politycznej w kraju. To, jaki będzie kolejny rok twojego życia, zależy od ciebie
samego. Idee te mogą się w naszym kraju wydawać dziwnymi i egzotycznymi, są
jednak tak samo prawdziwe, jak twierdzenie, że Ziemia kręci się wokół słońca, w
co - jak wiesz - też było trudno uwierzyć. I, żeby było ciekawie, znacznie
łatwiej da się je udowodnić.
To zaledwie przedszkole drogi do szczęścia. Na każdy sukces
składa się i wiara (głębokie przekonanie) i praca. Chodzi tylko o to, żeby nasza
praca zbliżała nas do realizacji naszych celów. Tak, często bowiem wykonujemy
pracę, która od naszych celów nas oddala. Warto więc zastanowić się, czy wobec
tego zmienić cel, czy pracę?
A więc, zarówno teraz, jak i w świątecznym nastroju, pomyśl
o pracy. Pomyśl, że nie jest ona złem koniecznym, że tylko od twojego
nastawienia zależy, czy stanie się ona przyjemnością, a zarazem źródłem
godziwych dochodów.
Warto też pomyśleć o modlitwie. Pewien biznesmen zwykł
modlić się w ten sposób:
"Boże, daj mi pokorę, bym zaakceptował to, czego zmienić
nie można. I daj mi odwagę i entuzjazm, bym mógł zmienić to, co powinno być
zmienione. Obdarz mnie też mądrością, bym mógł odróżnić jedno od drugiego".

Powodów, dla których jesteśmy nieszczęśliwi, istnieje bez
liku. Jest natomiast tylko jeden powód, dla którego doświadczamy szczęścia. To
nasz wybór, by być szczęśliwymi. Naprawdę, nie potrzeba nam wiele więcej.
Jeśli chcesz być szczęśliwy, musisz uwolnić się od
wszystkiego, co ci nie pozwala na doznawanie szczęścia.
Szczęście jest wewnętrznym doznaniem. Pojawia się wówczas,
kiedy umysł nie jest zaprzątnięty rozważaniami, niepokojami, rozmyślaniami.
Najbardziej oddalają nas od szczęścia negatywne myśli i
emocje: zazdrość, zawiść, pożądanie, nienawiść, pragnienie zemsty, lęki, niechęć
i obrzydzenie. Kiedy koncentrujemy na nich uwagę, tracimy z pola widzenia to, co
gwarantuje nam szczęście: nie zauważamy w sobie spokoju, poczucia
bezpieczeństwa, życzliwości i miłości. Za to pojawiają się napięcia, stresy i
pomieszanie umysłowe. Im więcej ich nagromadziliśmy, tym dłuższa i trudniejsza
droga czeka nas, zanim powrócimy do stanu szczęśliwości, w którym już niegdyś
znajdowaliśmy się, lecz nie potrafiliśmy go docenić.
Dziecko po narodzeniu ma świadomość stanu szczęśliwości.
Jednak dostrajając się do otoczenia zauważa, że tu nie ma z tego żadnego
pożytku, że otoczenie zajmuje się czymś zupełnie innym. A dziecko rodzi się po
to, żeby uczestniczyć w życiu tego świata, tej społeczności. Z tego względu musi
się dostosować i zapomina o szczęściu. Przecież to wszystko, co go spotyka po
narodzinach, wydaje się mu ważniejsze. Tak tracimy poczucie szacunku dla
szczęścia, przestajemy je doceniać.
Szczęście jest związane ze stanem spokoju. Jak jest spokój,
to wydaje nam się, że nic się nie dzieje. O ileż ciekawsze wydają cię działania,
emocje. Im mocniejsze, tym lepiej, tym bardziej przykuwają uwagę, nie pozwalają
się nudzić.
Tak, szczęście i spokój wielu kojarzą się z nudą. A nuda
jest wyuczona. To napięcie oczekiwania, aż coś znowu zacznie się dziać. Im
silniejsze bodźce na nas działały z zewnątrz, tym silniejsze nasze oczekiwanie i
napięcie, tym mniejsza zdolność do postrzegania tego, co delikatne i subtelne. A
doświadczanie szczęścia wiąże się z bardzo subtelnymi uczuciami.
Zawsze mam powód, by być szczęśliwym.
Mam zawsze wiele powodów do zadowolenia z siebie, z
życia....
Kiedy jestem zadowolony z siebie, wówczas Bóg jest
zadowolony ze mnie.
To, co było, nie może zostać zmienione, ale to, co będzie,
zależy od naszych własnych wyborów, decyzji i działań. Niech będą one jak
najdoskonalsze!
Za uzasadnione uważam życzenia i wesołych świąt, i znacznie
lepszego każdego kolejnego roku. Niech się spełniają twoje plany. Niech twoja
wytrwałość w osiąganiu celów będzie pełna wiary i entuzjazmu.
 



Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dupkologia stosowana Praktykuj asertywnosc na co dzien i od swieta dupsto
czy siegasz po lipe szalwie maline i czosnek fitoterapia na co dzien eioba
Technika na co dzien modul 2[1]
Wielokulturowość na co dzień materiały dla nauczycieli

więcej podobnych podstron