Zagubiona miłość P 2


g
Zagubiona
miłość
Świat staje się coraz bardziej niezrozumiały, a ludzie  czy gorsi? Może
zagubieni& A każdy radzi sobie z tym inaczej. Najgorsze, kiedy człowieka od
najmłodszych lat dotyka zbyt duże zło. Zbyt duże jak na jego wiek i dojrzałość. Bo
człowiek pozbiera się ze wszystkiego  ale nigdy nie będzie już taki sam.
S.i.s
2 | S t r o n a
3 | S t r o n a
PROLOG
Jego ręce sunęły wzdłuż mojego nagiego ciała, które drżało z rozkoszy jaką mi dawał.
Jego ręce potrafiły czynić cuda, wystarczyło by mnie dotknął. W jego dotyku było coś
magicznego. Jęknęłam, czując jego usta na moim sutku, owinęłam go w pasie swoimi nogami,
ocierając się o jego wybrzuszenie w spodniach.
-To nie fair, że ja nie mam już nic na sobie, a ty masz to  wychrypiałam, odpinając
pasek w jego spodniach.
- Nikt Ci nie broni się ich pozbyć  wymruczał.
Dwie minuty pózniej leżał nagi na mnie, całując zachłannie moją szyję. Jęknęłam,
czując jak napiera na mnie i uniosłam biodra, kręcąc nimi, dając mu do zrozumienia czego
chce. Czułam jak uśmiecha się tuż przy mojej szyi.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem  mruknął, podnosząc głowę i patrząc mi w
oczy. Jego wzrok nie opuszczał mojego do momentu gdy wszedł we mnie, a jak krzyknęłam z
rozkoszy.
KAŻDY, KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH
ROZDZIAAACH PROSZONY JEST O WPISANIE SI (DODANIE
KOMENTARZA) W FOLDERZE BANERY, POD BANEREM ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
4 | S t r o n a
ROZDZIAA 1
 Bella
- Zastanawiałaś się kiedyś nad życiem?  Peyton przystanęła na chwilę
przyglądając mi się.
- Wiem, że wczoraj co poniektórzy z tej szkoły nawalili się na imprezie u
Chada, ale ty raczej tam nie byłaś!  Prychnęła.
- Jejku Pey, czy naprawdę zadawanie czy głębokiego pytania musi się
wiązać z tym, że się nawaliłam?
- Nie, ale to niedobrze, bo wiesz ja jestem ta płytka i nie zadaje mi się
głębokich pytań. Chyba, że nie o charakterze mówimy, to owszem mogę
pomieścić dość duży kaliber.  Zazgrzytałam zębami ze złości i skrępowania,
odwróciłam się plecami do przyjaciółki, chcąc odejść.
- Bello, powiesz mi o co chodzi? Dziwnie się zachowujesz& .
- Jak to się stało Pey?
- Co się stało?  zapytała zdezorientowana.
- Jesteś cheelederką, najpopularniejszą i jedną z najładniejszych
dziewczyn w szkole. Masz piękne blond włosy, duże niebieskie oczy i zgrabne
nogi, faceci za Tobą szaleją, a ty przyjaznisz się ze mną. Nudną, zaręczoną
dziewicą, o krótkich nogach i brzydkich brązowych włosach.
- Ty serio jesteś nadal dziewicą? Mike wygląda na takiego dość skorego
do świntuszenia  puściła mi oko.
- To raczej nie ze mną.
- O co chodzi Bello? Masz swojego wymarzonego chłopaka, ups
przepraszam narzeczonego. Macie się pobrać i stworzyć piękną, ułożoną
rodzinkę, nie tego zawsze chciałaś? - Owszem, o Peyton można było
powiedzieć, że była płytka, ale pewnością nie głupia. Odwróciłam wzrok,
nie patrząc na nią. Obawiałam się jednak, że moja blond przyjaciółka już
mnie rozgryzła.
- Bells, pamiętasz jak trafiłyśmy do tego ogólniaka?  Powiedziała nie
zrażona moją reakcją.  Wpadłyśmy pierwszego dnia na Chada. Spodobałaś
mu się wtedy, chyba próbował się z Tobą umówić, olałaś go. Powiedziałaś
mi wtedy, że to pewnie przyszły kapitan szkolnej drużyny, największy
5 | S t r o n a
podrywacz w mieście, będzie urządzał najlepsze imprezy i zdobywał kiepskie
stopnie. Nie pomyliłaś się, jak już pewnie wiesz.
- Tak Pey, w istocie tak było, ale do czego zmierzasz?  Zapytałam z
udawanym westchnieniem. W głębi duszy cała drżałam, że o to właśnie mnie
rozgryzła.
- Już kończę, obiecuje. Powiedziałaś mi wtedy też, że nie takiego życia
chcesz. Liczą się dla Ciebie oceny, nie mecze. Chłopak z domu niekoniecznie
bogatego, ale ułożonego. Takiego, który nie będzie urządzał imprez co
sobotę i wyrywał panien. Ciekawa jestem  tu przerwała na chwilę,
przyglądając mi się coraz wnikliwiej.
- Dlaczego zawsze masz racje co do innych, a co do siebie nie , jak
myślisz?  To powiedziawszy wyminęła mnie i wkrótce zniknęła w tłumie. W
tłumie, w którym pojawił się właśnie Chad Murrey.
 Chad
- Stary, wyjaśnisz mi kiedyś o co chodzi z tą laską?  Głos Scotta wyrwał
mnie z zamyślenia.
- Jaką laske?
- Wiem, że średniej 5.0 to ja może nie mam, ale kompletnego idioty to ty
ze mnie nie rób, dobra?  Wzniosłem ręce w geście poddania.  Wiesz stary 
powiedział, kładąc mi ręce na ramionach.  Rozumiem, że czujesz się jak
bóstwo, szczególnie po ostatnim sezonie, a nie wygląda by w tym miało się
coś zmienić, ale nie przesadzasz z tą kujonką? Każda laska w tej szkole może
być Twoja, a ty chcesz ją?! Stary, tylko popatrz, to wszystko jest praktycznie
Twoje  wskazał na dwie blondynki, stojące najbliżej nas, ładne. Nawet
bardzo ładne.
- Taaa więc nie wypatruj zakonnic, tylko bierz to, co Ci daje los 
poklepał mnie jeszcze po plecach i odszedł. Popatrzyłem na dziewczyny o
których mówił Scott.
- Panie przyjdą jutro na mecz?  powiedziałem, podchodząc i
obejmując je obie. Uśmiechnęły się do mnie.  Znakomicie. 
Odpowiedziałem, również się uśmiechając i ruszyłem z dwiema niezłymi
laskami przez korytarz.
Czy czułem się jak bóstwo? Nie.
6 | S t r o n a
Czy Bella mnie interesowała? Tak.
I to bardziej niż bym sobie tego życzył&
 Bella
Peyton miała racje- pomyślałam z goryczą. Nigdy nie mylę się co do
innych ludzi, dlaczego więc pomyliłam się w stosunku do siebie? Nie umiałam
odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zawsze wydawało mi się, że wiem czego
chce od życia. To co powiedziała mi dziś Peyton było prawdą. Zawsze tak to
sobie wyobrażałam. Dom, dzieci, spokojny i pracujący mąż. Zero imprez,
szaleństwa. Nigdy tego nie pragnęłam. Mój tato nie raz powtarzał, że jestem
zbyt sztywna. Nie chciał bym się śpieszyła ze ślubem, czy dziećmi. Uważał, że
na to mam jeszcze dużo czasu. Mówił żebym się bawiła, korzystała z życia,
umawiała z chłopcami. Czerpała garściami i była szczęśliwa. Śmiałam się z
tego. Wydawało mi się, że jest w błędzie. Miał być przy mnie, chronić mnie.
Zawsze to obiecywał. A teraz go nie ma. Jestem sama jak palec na tym
pustym, wielkim świecie. Moja matka mnie nawet nie słucha. To zawsze tata
był dla mnie opoką. To do niego przychodziłam się wypłakać. To on
wtajemniczał mnie zawsze w wszystkie zagadki życia. Co teraz, gdy go już ze
mną nie ma? Azy zaczęły spływać po mojej twarzy, a ja czułam w sercu
ogromny smutek. Czy aż tak się myliłam co do siebie? Czy tata miała racje?
Nawet jeśli to co z tego? Teraz już było za pózno. Nie miałam już szansy na to
by robić to co chciałam, a przecież nie ma jeszcze nawet 18 lat.
Leżałam jakiś czas, pozwalając łzom płynąc. Tak było dobrze. W ten
sposób ból w moim sercu po starcie ojca malał. A ja czułam jakby tu ze mną
wciąż był.
&
- Bello, Bello!  Jasno włosa kobieta stanęła przede mną, mając rekami.
- Tak mamo?
- Wreszcie! Halo to ziemia, moja panno. Mówię do Ciebie od pięciu
minut  stwierdziła oskarżycielskim tonem.
- Przepraszam, co mówiłaś?
- Dzwonił Mike.
7 | S t r o n a
- Co z nim?  powiedziałam, udając zaciekawienie. Wiedziałam, że to
nie Mike dzwonił tylko jego ojciec. Gdyby chciał mi coś powiedzieć,
zadzwonił by na komórkę.
- Musisz się przygotować, wypadła mu jakaś ważna kolacja w firmie i
przyjedzie po Ciebie o 19.00.
- Mamo jestem zmęczona, na dodatek mam jutro test i muszę się
pouczyć. Dlaczego umawiasz mnie z Mikiem za moimi plecami, nie pytając
mnie nawet o zdanie!  Starałam się nie podnosić głosu, by nie wszcząć
kolejnej awantury.
- A niby czemu miałabym pytać Cię o zdanie?  Fuknęła lodowatym
głosem na mnie.  Dobrze wiesz, że Mike chcąc przejąć kiedyś firmę po ojcu
musi się już teraz angażować, a ty jako jego narzeczona masz obowiązek go
wspierać.
- A jak on wspiera mnie? Jak ty mnie wspierasz? Jak jego ojciec wspiera
jego?  Powiedziałam, patrząc na matkę z bólem.  Nie zastanawiałaś się
kiedyś czy ten pośpiech, zaręczyny, to wszystko jest dobrym pomysłem? 
Zimne, bystre oczy przeszyły mnie na wylot.
- Tata by tego nie pochwalił  szepnęłam, odwracając wzrok.
- Izabello, dobrze wiesz, że nie stać mnie na utrzymywanie Cię na dłuższą
metę, nie wspominając już nawet o studiach. Przy Miku nawet nie będziesz
musiała iść na studia. Będziesz zajmować się domem i dziećmi, niczego Ci nie
zabraknie.
- Mamo! Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?  mój głos podniósł się o
oktawę.  Ja chcę iść na studia! Chcę zdobyć wykształcenie i iść do pracy.
- Masz na to czas. Urodzisz i wychowasz dzieci, a potem&
- Nie mamo  przerwałam jej  Ja chcę iść do college teraz, z
koleżankami. Poznać świat i ludzi, chcę tylko tego, co każda nastolatka w
moim wieku  wypaliłam, moje policzki płonęły żywym ogniem.
- Zrozum wreszcie, że Twoje życie nie jest usłane różami. Nie zawsze
dostajemy to czego chcemy. Twojego ojca tu nie ma i Ci nie pomoże. A
terasz marsz do pokoju, na 19.00 masz być gotowa i koniec dyskusji 
wycedziła, po czym odwróciła się i wyszła.
Gdzie jesteś tato?
&
8 | S t r o n a
O 19.00 byłam gotowa i nie mając wyjścia poszłam na tą cholerną
kolacje. Przepraszam, to był bankiet.
Jednak od tamtego dnia coś zaczęło się we mnie zmieniać, może
zmieniłam się już wcześniej, a teraz to zauważałam? Nie wiem. Nie umiałam
określić jakie to były zmiany, w głowie miałam ogromny mętlik, a miliony
pytań czekało na odpowiedzi. Jednego tylko byłam pewna. Nie chce więcej
tak żyć. Nie byłam gotowa na ślub w wieku 18 lat, a już na pewno nie z
Mikiem.
Czy Mike był złym człowiekiem? Nie, nigdy tak o nim nie myślałam. To
wymagania, obowiązki, życie, to wszystko czego wymagał od niego ojciec
go niszczyło. Nie raz wspominałam jak to było na początku, gdy zaczęliśmy
się spotykać. Zaledwie rok temu. Potrafił być wtedy taki słodki i czarujący.
Przynosił mi kwiaty, zabierał na długie spacery. Interesował się mną i tym, co
chcę mu powiedzieć, potrafił słuchać. Wszystko zaczęło się zmieniać pół roku
temu, gdy ojciec zaczął go angażować w sprawy firmy. Na początku Mike
opowiadał mi o wszystkim. Nie chciał tego wszystkiego. Zaczął się zamykać w
sobie. Może gdybyśmy się kochali, umielibyśmy dać sobie radę z tym
wszystkim?
Ale czy można sobie poradzić z czym takim? Jak radzili sobie Ci wszyscy
ludzie przez lata, gdy ich małżeństwa były aranżowane tak jak nasze? Czy
mieliśmy szansę poczuć do siebie coś więcej niż przyjazń, skoro przez rok czasu
to nie nastąpiło?
Nasze małżeństwo zostało zaplanowane praktycznie w dniu, w którym
się poznaliśmy. Nikt nas nie zapytał o zdanie. Moja matka myślała tylko o tym,
by mnie bogato wydać za mąż, a ojciec Mike dbał o wygląd swojej firmy. Z
racji ustanowienia Mike swoim następcą, potrzebował dla niego żony z dobrą
reputacją, a przede wszystkim taką, która będzie posłuszna. W takim świecie
jak nasz nie ma miejsca na miłość.
A ja nie chciałam tak skończyć, zamknięta w czterech ścianach,
kukiełka. Chciałam brać życie pełnymi garściami i cieszyć się każdą chwilą.
Nie miałam pojęcia skąd się brały te uczucia we mnie. Nigdy nie byłam taką
osobą. Tak jak powiedziała Peyton, pomyliłam się tylko w stosunku do samej
siebie, jakie to ironiczne& .nieomylna Bella Swan.
9 | S t r o n a
ROZDZIAA 2
 Bo widzisz, to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele
bardziej niż nasze zdolności.
(Harry Potter, słowa Albusa Dumbledora)
 Bella
To wręcz dziwne jak jeden człowiek może czuć tyle sprzecznych ze sobą emocji.
Jak jeden człowiek może podejmować tyle decyzji, których pózniej żałuje. Jednak czy
gdyby człowiek znał swoją przyszłość podejmował by inne decyzje? Wybierał inne
wyjścia?
Czy gdybym rok temu wiedziała, co się wydarzy w moim życiu, coś by to
zmieniło? Pewnie tak, ale czy byłoby to lepsze rozwiązanie? Czy naprawdę
podjęłabym inne decyzje? Nie byłam tego taka pewna&
Tamtego dnia poszłam na tą kolację z Mikiem i na wiele innych w ciągu
następnych kilku tygodni. Nie miałam wielkiego wyboru. Moja matka nie
pozostawiała mi go. Nigdy.
Nie lubiłam tych jego kolacji, bankietów, charytatywnych bali, wiedział o
tym. Podejrzewałam, że on również ich nie lubi, lecz nie przyzna się do tego.
Miałam wrażenie, że Mike się poddał, nie sprzeciwiał się, bo jego życie było
już przesądzone, tak chyba myślał.
Nienawidziłam sztucznie się uśmiechać, dygając przed facetami, którzy
spokojnie w większości mogliby być moimi ojcami, a ich wzrok był pożądliwy,
gdy lustrowali moje ciało. Pilnować się na każdym kroku. To zabijało mnie, a
ja się zmieniałam. Tak naprawdę nie byłam do końca świadoma tego
wszystkiego. Zmiany zachodzące we mnie zaczęłam zauważać oczami
innych ludzi, gdy patrzyli na mnie zszokowani lub pytali czy wszystko w
porządku.
Jednak tak naprawdę wszystko zaczęło się pewnego popołudnia w
piątek. Siedzieliśmy z Mikiem w jego pokoju. Pomagał mi w matematyce, gdy
zadzwoniła do mnie Peyton.
- Hej Bello, nie wybrałabyś się ze mną na imprezę?  Tak naprawdę
miałam wielką ochotę iść z nią.
10 | S t r o n a
- Sorki Pey, nie dam rady.
- Jesteś u Mike? Piątkowe korki z matmy?  domyśliła się.
- Yep  odpowiedziałam, nie patrząc na blondyna.
- No cóż szkoda, może innym razem. Jakbyś zmieniła zdanie wiesz gdzie
mnie szukać.  Wiedziałam. Imprezę organizował Chad Murrey, byłam tego
pewna. W co ta Peyton pogrywa? Przecież wie, że ot tak nie mogę sobie iść
na imprezę& a może mogę? Odwróciłam się w stronę Mike, który zdążył obok
moich zeszytów rozłożyć swoje dokumenty. Popatrzył na mnie przez dłuższą
chwilę.
- Bello, odpowiedz mi na pytanie, tylko szczerze. Nie pragniesz takiego
życia, prawda?  Jego wzrok nie opuszczał mojego.
- Mike  powiedziałam cicho  czy to ważne?
- Dla mnie jest ważne, a dla Ciebie powinno jeszcze bardziej! 
Westchnęłam, nie wiedząc, co zrobić. Chciałam być z nim szczera, ale czy
mogłam sobie na to pozwolić nie raniąc go?
- Nie. Nie chce takiego życia. Nie zrozum mnie zle, nie chodzi o Ciebie.
Jesteś dobrym człowiekiem i wierzę, że będziesz dobrym mężem. Boje się tylko
czy ta firma, obowiązki czy to Cie nie zniszczy. A ja, tak wiele się zmieniło Mike
 powiedziałam cicho, powstrzymując szloch.  Chciałabym przestać
udawać kogoś kim nie jestem i nigdy nie będę. Chciałabym spróbować
życia, popełniać błędy. Nie chcę Cie ranić. Kocham Cię, ale jak przyjaciela,
a to za mało  starałam się patrzeć wszędzie tylko nie na niego.
- Bells, to co mówisz nie sprawia mi bólu  powiedział miękko, a ja
podniosłam na niego wzrok, zaskoczona.  Tak szczerze powiedziawszy
czułem to, czekałem kiedy przyjdziesz powiedzieć mi, że masz dość i
odchodzisz  westchnął.
- Och Mike  pokręciłam głową, przecież nie powiedziałam, że
odchodzę.
- Nie, jeszcze nie, ale musisz przyznać, zmieniasz się. Prędzej czy pózniej
byś to powiedziała, powinnaś przynajmniej już dawno to zrobić.  Zamilkł,
ukrywając twarz w dłoniach.
- Ja też Cię kocham Bells jak siostrę, ale nic więcej.  Patrzyłam na niego,
nie rozumiejąc do czego zmierza.  Idz i rób to, na co masz ochotę. Idz na
imprezę z Peyton, sam chętnie bym to zrobił.
11 | S t r o n a
- Więc chodz z nami  uśmiechnęłam się lekko.
- Nie Bell, ty masz wybór, ja nie. Proszę Cię byś chociaż ty była szczęśliwa.
Popatrzyłam na niego, czując łzy spływające po twarzy. Pocałowałam go w
policzek i trzymając jego twarz w dłoniach, popatrzyłam mu w oczy.
- Ty też masz wybór Mike, przemyśl to.
&
Prosto od Mike poszłam do Peyton. Powiedzieć, że przyjaciółka była
zdziwiona na mój widok, to mało. Prawie nie zemdlała z wrażenia, gdy
oznajmiłam jej, że wybieram się z nią na ta jej imprezę.
Stojąc teraz przed lustrem, po godzinie maltretowania mnie przez Peyton
toną makijażu i lokówką, to ja zamarłam. Przyglądałam się swojemu odbiciu,
nie będąc pewną, czy dziewczyna którą widzę, to na pewno ja. Nie
przypominałam siebie pod żadnym względem. Makijaż, który zrobiła mi
przyjaciółka wcale nie był przesadzony, czego się bałam. Podkreślał moje
duże zielone oczy i idealnie kontrastował z bladą cerą. Włosy opadały falami
na ramiona, błyszcząc. Byłam ubrana w skórzane, czarne szorty przyjaciółki,
jeansową bluzeczkę rozpinaną na zamek z przodu. Był lekko niedopięty,
tworząc dość odważny dekolt i uwydatniając moje piersi, które zawsze
uważałam za małe. Na nogach miałam sandały na dość wysokiej koturnie,
które o dziwo były wygodne. A co najważniejsze podobałam się sobie w tej
wersji, czułam się inaczej. Wolna, atrakcyjna, seksowna.
Nie zdziwiła mnie reakcja większości osób na imprezie, gdy przyglądali
się nam. Peyton jak zawsze wyglądała zjawiskowo, a ja cóż, akurat dziś nie
wyglądałam zle. Przyjaciółka wręczyła mi kubek z piwem, pociągnęłam spory
łyk i skrzywiłam się, nie byłam jego fanką. Rozmawiałyśmy chwilę z Pey,
opowiadałam jej o mojej dzisiejszej rozmowie z Mikiem. Z głośników leciała
jakaś szybka piosenka i wiele ludzi było już pijanych. Tu i tam całowały się
pary, niektóre naprawdę wyglądały jakby potrzebowały osobnego pokoju.
Parę dziewczyn seksownie kręciło biodrami. Rozglądając się tak po tłumie,
zauważyłam Chada, w towarzystwie jego kumpla Scotta i jakiś dwóch blond
dziewczyn. Odwróciłam szybko wzrok, miałam jednak wrażenie, że zostałam
przyłapana. Podniosłam oczy i nie myliłam się, przyglądał mi się z
konsternacją na twarzy.
- Pey, potrzebuje czegoś mocniejszego niż to  powiedziałam, pokazując
na kubek. Zaśmiała się patrząc na mnie.
12 | S t r o n a
- Teraz zaczynasz mówić jak normalna dziewczyna. Chodz nauczę Cię
grać w grę  i pociągnęła mnie w głąb domu. Okazało się, że tą grą było
 Nigdy nie&   ktoś mówi czego nie robił i jeśli, ktoś z siedzących przy stole
osób też tego nie robił musiał wypić kolejkę1. Takim sposobem dość szybko
byłam wstawiona. Niezle wstawiona. Śmieszyło mnie praktycznie wszystko, co
wyszło z ust kogokolwiek. Peyton widząc mój stan, odciągnęła mnie od
stolika.
- Aleś się załatwiła, kto by pomyślał, że masz taką słabą głowę 
pokręciła głowa.
- Kiedyś trzeba  zachichotałam  Chodzmy zatańczyć  pociągnęłam ją
za rękaw.
- Jesteś pewna, że się nie wywrócisz czy coś?  Pey popatrzyła na mnie
sceptycznie.
- Oj nie marudz, tylko chodz. Zawsze chciałam zatańczyć na stole 
klasnęłam w dłonie i pociągnęłam ją. Kiedy tylko znalazłyśmy się wśród
tańczących wgramoliłam się na stół. Kątem oka znów dostrzegłam Chada,
który przypatrywał się moim poczynaniom. Wypity alkohol dodał mi odwagi,
więc zaczęłam kręcić biodrami w rytm muzyki, a moje ręce wędrowały
wzdłuż mojego ciała. Zniżyłam się, dając mu dobry widok na mój dekolt, a
prostując się wypięłam tyłek i dałam sobie klapsa. Patrzyłam w tym czasie
prosto w oczy Chada. Niestety moja równowaga, też był inna niż normalnie.
Poczułam koniec stołu po nogami i poczułam jak lecę w tył& .
KAŻDY, KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH
ROZDZIAAACH PROSZONY JEST O WPISANIE SI (DODANIE
KOMENTARZA) W FOLDERZE BANERY, POD BANEREM ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
1
Wiem, że to było jakoś inaczej, ale tak mi pasowało ;)
13 | S t r o n a


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zagubiona miłość P 4
Zagubiona miłość P 6
Zagubiona miłość P 5
wymiary miłości
Sentymentalno romantyczny charakter miłości Wertera i Lotty
Śnieżny Dzień Powieść o wierze, nadziei i miłości Billy Coffey ebook
MIŁOŚĆ
Seks milosc spelnienie (2)
ankieta Najwyższej Siły Miłośći i Światła
narbutt dobra milosc zly dotyk

więcej podobnych podstron