281 13 (2)




B/281: R.Shott - Bo Yin Ra. Życie i Dzieło








Wstecz / Spis treści / Dalej

ORA ET LABORA
Ora et labora: módl się i pracuj. Tej pradawnej sentencji benedyktyńskiej nie zawiera wprawdzie reguła założyciela zakonu, ale towarzyszyła ona jako cudowna formułka białej magii, błogosławionej działalności benedyktynów, których modlitwie i pracy, których twórczości i pomysłom Zachód zawdzięcza to,
że jego mieszkańcy po wtargnięciu niszczącego wszelką kulturę barbarzyństwa, powrócili znowu do obyczajowości, dzięki której mogły powstać katedry i świątynie. Sentencja jest zwięzła i pełna treści, lecz jej podstawowe działanie polega na rytmicznej i magicznej wartości wewnętrznej jej dźwięków.
Już z tego powodu przekład z łaciny tej średniowiecznej mowy środowisk kulturalnych nie daje tego, co oryginał. Podwójne trocheiczne wibracje pomiędzy A i O, które niegdyś stanowiły początek i koniec alfabetu greckiego oraz obrazowo wszelkich kosmicznych wydarzeń:
wydaje się, że dźwięczy to w podwórcach i przedsionkach klasztorów zbudowanych na górach, a służących uobyczajnieniu zbałamuconego środowiska, z których to klasztorów pierwszy, Monte Cassino, Wzniesiony został przez Benedykta na miejscu dawnej świątyni Apollina.
Było więc tak, jak gdyby muzy w jasnym odczuciu południa roztaczały potajemnie opiekę nad działalnością tych klasztorów, jak gdyby stawała się ona działalnością Apollina, kierowana przez to jasne, a jednak tajemnicze bóstwo, w którego boskości nadali Grecy kształt uskrzydlonemu słowu.
Ten zwięzły aforyzm o pracy i modlitwie, w którym dźwiękowo i zgodnie z sensem
koniec na poczÄ…tek, O i A, poÅ‚Ä…czone zostaÅ‚y w wiecznym obiegu kolistym, sÅ‚usznie można by odczuwać jako najistotniejszÄ… treść tego, co Bô Yin Râ przez swe życie i naukÄ™ przekazaÅ‚ ludziom na ich dzieÅ„ powszedni.
Cechą charakterystyczną najważniejszych wskazówek Mistrza jest to, że zdobycie i odnowienie prawdziwych sił niezbędnych na stromej drodze prowadzącej do Światła należy czerpać nie z jakichś tajemniczych praktyk i ćwiczeń oddechowych, lecz z życia codziennego, a mianowicie z należycie i sumiennie wykonywanej pracy.
Jak najbardziej gorliwe i sumienne spełnianie obowiązków, jak gdyby od tego zależało szczęście i porządek całego świata: o to właśnie chodzi, a nie o ciągłe pełne namaszczenia nastroje, które przeważnie nie są niczym innym jak oszałamiającą trucizną duszy.Rzeczywiście porządek świata zależy od naszego postępowania. Nawet rzekomo najniższa i najbardziej bezduszna robota uszlachetnia się, zyskuje sens, a wreszcie i sprawia przyjemność przez sposób, w jaki się ją wykonuje, przez miłość i oddanie, przez skupienie woli na tej właśnie jedynej czynności.
W zasadzie przecież wszystko we wszechświecie jest z sobą powiązane i myśl, że jakiś genialny człowiek nie mógłby dokonać swego dzieła, gdyby niezliczona moc innych ludzi, choćby to byli prawie nie zasługujący na uwagę robotnicy, nie świadczyła swych usług pomocniczych, a mianowicie gdyby nie dostarczała innym ludziom i jemu
mieszkania, odzienia, pożywienia, niezbędnych materiałów i nie dokonywała tysiąca innych rzeczy
ta myśl jest bardzo przekonywująca, jak również jest rzeczą zrozumiałą, że najbardziej niepozorny robotnik, czy chce wierzyć temu, czy nie, przez dzieło owego geniusza w jakichś sposób jednak będzie opromieniony i podniecony.
Jeden drugiemu winien być wdzięczny.
W "Księdze Pociechy" Mistrz poświęcił cały rozdział "sile pociechy czerpanej z pracy".Sens, jaki należy nadawać pracy, polega na jej stosunku do Ducha, polega na tym, że jest ona źródłem radości, że jest czynnym składnikiem szczęścia ludzkiego, a więc i szczęścia wszechświatowego. Ale szczęście jest to cicha radość dziękczynnej modlitwy, a wszelka religia tylko wtedy ma wartość, jeśli ta wartość wypowiada się w dniu powszednim.
O ile w przeciwieÅ„stwie do powszechnie przyjÄ™tego wyobrażenia o powoÅ‚aniu do "oglÄ…dania Boga" Bô Yin Râ odrzuca umartwianie ciaÅ‚a i ascezÄ™, wyrzeczenie siÄ™ i ucieczkÄ™ od Å›wiata, dzieje siÄ™ to tylko dlatego, że te Å›rodki rozpowszechniane w wielu religiach w celu osiÄ…gniÄ™cia kontemplacji duchowej zamienia on jakby na ich bieg przeciwny, na dziaÅ‚anie,
a mianowicie na pracę i należyte opanowanie dnia powszechnego: każde działanie, każda praca z góry zakładają wyrzeczenie i rezygnację, wysiłek i poświęcenie. W jednym ze swych listów wyraził się kiedyś: "Im bardziej człowiek tak się nastawia, jak gdyby nie oczekiwał na nic innego na świecie, jak tylko na nasuwające mu się rzeczy niedoskonałe, tym więcej stwarza "magnetyzm" dla rzeczy nadzwyczajnych". Ani ambicje i środki czarodziejskie, ani wewnętrzne gromadzenie zobowiązań na duchową przyszłość nie przynoszą najmniejszej nawet pomocy,
doprowadzają jedynie do bierności, skłaniają do zarozumiałości, do nieszczęsnych urojeń. W tym sensie Mistrz pisał w innym liście do tego samego adresata: "Nie to, co ktoś posiada, nadaje mu wartość w oczach wieczności, lecz to, jak sobie z tym posiadanym poczyna, a przy tym, czy odpowiada temu, czego się od niego żąda".
Słowem, nawet działanie powinno już zawierać w sobie kontemplację, jak również i kontemplacja
działanie, ściśle tak samo, jak całkowicie przebudzony poznaje, że zjawisko i rzeczywistość dopiero stanowią całość. A w ten sposób stanie się dopiero jasne, że modlitwa i praca są wprawdzie przede wszystkim biegunami przeciwnymi,
ale przy należytej wprawie doprowadza siÄ™ je do harmonijnego poÅ‚Ä…czenia. JeÅ›li mówimy o pracy, jak jÄ… rozumie Bô Yin Râ, tym samym jesteÅ›my otoczeni modlitwÄ….JeÅ›li Tomasz z Akwinu mówi, że dziaÅ‚anie powinno być czymÅ›, co siÄ™ dodaje do modlitwy, a nie czymÅ› co siÄ™ jej odbiera, to sÅ‚uszne zapatrywanie zostaÅ‚o uzupeÅ‚nione i odnowione dziÄ™ki nauce naszego Mistrza. Jest, wiÄ™c czas rozpatrzyć, jakie Å›wiatÅ‚o z tego pada na modlitwÄ™.
W swej ksiÄ™dze pt. "Modlitwa" Bô Yin Râ daÅ‚ zaskakujÄ…ce objaÅ›nienie powszechnie znanych słów z kazania na Górze o proÅ›bie, szukaniu i koÅ‚ataniu, tak, że wydaje siÄ™, jakbyÅ›my dotychczas niby Å›lepcy przechodzili omackiem koÅ‚o tych promiennych słów.
Kto zna BibliÄ™, tego uwagi nie ujdzie, że Bô Yin Râ w swym objaÅ›nieniu przedstawiÅ‚ sÅ‚owa ewangelisty. W przekazanym nam w Ewangelii Mateusza kazaniu na Górze czytamy dosÅ‚ownie: "ProÅ›cie, a bÄ™dzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; koÅ‚atajcie, a bÄ™dzie wam otworzone". Mistrz umieÅ›ciÅ‚ Å›rodkowe zdanie na pierwszym miejscu; wkrótce zobaczymy, w jaki sposób to uzasadnia.Z drugiej strony te trzy stopnie prawdziwej i należycie zanoszonej modlitwy sÄ… swego rodzaju trzema skokami czÅ‚owieka wznoszÄ…cego siÄ™ ku WiecznoÅ›ci, tak, że nie nastÄ™puje tu coÅ› jedno po drugim, lecz jedno przenika w drugie. Jednak czÅ‚owiek pragnÄ…cy nauczyć siÄ™ modlić, podobnie jak uczniowie Jezusa z Nazaretu tego pragnÄ™li
a oni wiedzieli, dlaczego
słusznie postąpi, jeśli będzie trzymał kolejności zaleconej dla modlitwy w księdze, o której mowa.
Bo Yin Ra wskazuje nam, że te trzy słowa odnoszą się do myślenia, czucia i postępowania. Cały przebieg czyni niezwykle wyraźnym, posługując się będącym na czasie porównaniem z elektromotorem, podkreślając, że motor najpierw musi być starannie sprawdzony, zanim będzie włączony płynący przezeń prąd, przez co osiągnięta zostanie wydajność pracy dzięki zużyciu jego ruchu.
Przede wszystkim, więc należy sprawdzić, czyli szukać i znaleźć, przy czym "szukający jest sam dla siebie przedmiotem szukania" (Modlitwa str.24) i przy należytym szukaniu niechybnie musi odnaleźć siebie, a mianowicie swą wiekuistą jaźń utajoną w sercu Prabytu. Może to nastąpić przy pełnym spokoju i spokojnym wyłączeniu wyobrażeń plastycznych i myślowych,
odczuwając własne ciało niby naczynie wypełnione sobą w postaci płynu. Będzie się musiał człowiek wówczas pogrążyć w głęboki lęk wzbudzających ciemności, zanim zaświta nowa jaśniejąca świadomość i znajdzie się w nierozłącznej jedności z Prajaźnią i Prabytem, do jakiej wzniosła się wola własna w Prawoli.
Na takim podłożu może dopiero powstać prawdziwa i skuteczna modlitwa.
Prawdziwa modlitwa polega na uprzednim wewnętrznym poznaniu praw wiekuistych, których nawet Bóg obalić nie chce i nie może. To poznanie równające się aktowi miłości (słowo Erkennen miało niegdyś głęboko tajemniczy podwójny sens) , potrafi należycie włączyć prądy sił i miłości i utrzymać je w tym stanie. W ten sposób prośba bez oporu stanie się otrzymaniem,
gdyż prawdziwa modlitwa nakazuje chcieć tego, czego Prabyt chce od Wieczności.
Dlatego też dalej powiedziano, że człowiek ma zakołatać, aby mu otworzono, zakołatać do wrót tej Świątyni Wieczności, którą zawiera w sobie każda poszczególna dusza biorąca udział w ocenie wszechdusz. Głupotą byłoby lękliwie i bezczynnie stać i oczekiwać: gdyż i tutaj mają zastosowanie słowa: królestwo niebieskie gwałt cierpi. Wszystko to jednak byłoby daremne,
gdyby wkradło się zwątpienie, czy aby to, co ma być przydzielone, przydzielone być musi."Modlący się
musi sobie zadać pytanie, czy aby "otrzyma" usunąć to całkowicie ze swych myśli i uczuć. (Modlitwa str.46) . Istnieje legendarne podanie, że Mojżesz, uderzając na rozkaz Pana swym kijem w skałę, aby spragnionemu ludowi otworzyć źródło, uderzył dwa razy, gdyż nie był pewny. Dlatego Pan z daleka tylko ukazał mu krainę Kanaan. Co za głęboki przykład grzechu zwątpienia.
Mistrz scharakteryzował modlitwę wręcz jako źródło działania drabiny niebieskiej. Przez nią powstaje to stopniowanie, na którym hierarchiczne Moce jedne drugim "podają złote wiadra". Byłoby jednak zuchwalstwem, wprost z haniebnej obcości wobec duchowej ojczyzny, stawać oko w oko z boskością. Człowiek uległby losowi Semele, umiłowanej Zeusa, która go zmusiła do objawienia się jej w swej odwiecznej postaci.
Człowiek byłby na popiół spalony, byłby wniwecz obrócony. Ale wiekuista Miłość zatroszczyła się przez swoich pośredników o to, aby coś podobnego stać się nie mogło. Oni to budują należycie zabezpieczone przewody, aby prąd nie występował z większą siłą, niż to znieść może otrzymujący go. W przeciwnym razie łaska stawałaby się męką.
Å»ycie każdego JaÅ›niejÄ…cego PraÅ›wiatÅ‚em jest w gruncie rzeczy nieustajÄ…cÄ… modlitwÄ…, ciÄ…gÅ‚ym ukÅ‚adaniem przewodów. Ci ludzie, którzy znali Bô Yin Râ jeszcze za jego życia i prócz tego mieli możność poznania coÅ› niecoÅ› jego istoty, uÅ›wiadomili to sobie. Ja osobiÅ›cie muszÄ™ i mam obowiÄ…zek tu poÅ›wiadczyć, że niezliczone razy pomagaÅ‚ mi radÄ… i czynem, zachÄ™tÄ… i pouczeniem, udzielaniem siÅ‚ i odradzaniem, i to dość czÄ™sto bez mojej wiedzy.
Siły prawdziwej modlitwy nie można nawet ocenić: niech więc każdy rzetelnie zbada własne swe doświadczenia. Może ona w rzeczywistości pomóc jeszcze wówczas, gdy wszelka inna pomoc zawodzi i gdy się wszystko możliwe zrobiło, do czego człowiek wewnętrznie był zobowiązany. Jeżeli tylko modlitwa
o czym powinno się zawsze pamiętać
wewnętrznie idzie w parze z czynem i działaniem,
a mianowicie z pracÄ… w najwyższym znaczeniu. Przez modlitwÄ™ możliwe jest oddziaÅ‚ywanie siÄ™gajÄ…ce aż do serca wszechÅ›wiata. I dlatego Bô Yin Râ w niewielkiej, ale niewyczerpanej ksiÄ™dze o modlitwie udziela rady, a raczej daje nakaz kroczenia przy modleniu siÄ™ w odwrotnej kolejnoÅ›ci niż ta, którÄ… dyktuje życie.JeÅ›li w życiu zaczynać należy od rzeczy najbliższych, od treÅ›ci o siebie samego i o najbliższych krewnych, to modlitwÄ™ należy zanosić za wszystkich. W szczególnoÅ›ci należy modlić siÄ™ za wszystkich, choćby to byli rzekomo najdalsi, zanim siÄ™ pomyÅ›li o okreÅ›lonych grupach ludzi, a szczególnie bliskich i wreszcie o samym sobie.
Jednocześnie modlitwa może i musi, gdyż posiada siłę, działać w zaświecie i ogarniać również zmarłych, którzy wszyscy bez wyjątku mnie lub więcej potrzebują pomocy, "gdyż znajdują się teraz w pewnym stadium rozwoju duszy, który nie pozwala im samym czynnie kierować swym losem",)Modlitwa str.96) .Mistrz uważa wszystkich, którzy naprawdę potrafią się modlić, jako przysposabiających przyszłość, jako zwiastunów tajemniczo przezeń zapowiedzianego "nowego człowieka", który połączy wszystko teraz rozdzielone, "gdyż będzie żył tylko w miłości".)Modlitwa str.102) .Dlatego "Ora et labora" objawia się jako bieg kolisty z nieba na ziemię i z ziemi do nieba.
Istnieje niebezpieczeństwo, że zanoszenie modłów pozostaje paplaniną (nie powinno tak być) , dopóki nie odbywa się "w cichym wnętrzu". Najgłębszy sens tego polega na przeciwstawieniu modlenia się publicznie
tabernaculum, do którego nie ma dostępu nic, co nie z Boga pochodzi, dom, w którym nie mogą znaleźć miejsca żadne niepełne twory, opanowane ciekawością myśli, żadne pieszczenia się z cierpliwym, ani żadne namiętności,
gdyż one rozpraszają uwagę. Dlatego Mistrz w krótkiej notatce pt."Dom duszy" mówi:
"Wielu szukaÅ‚o Boga, a znaleźli bożków, gdyż nie wiedzieli oni, że Bóg wtedy tylko siÄ™ objawia, gdy w krainie duszy zbudowano mu dom". Nie jest przy tym w żadnym razie w sprzecznoÅ›ci, że Bô Yin Râ w pismach, listach i rozmowach stale na nowo podkreÅ›laÅ‚ aktywność jednostki (przeciwstawiajÄ…c jednoczeÅ›nie bezwolnÄ… zdolność wyobraźni masy) : im częściej i "neutralniej" dom modlitwy duszy jest utrzymany, tym bardziej
kształtotwórcze mogą się stać wszelka praca, czyny i działanie.
Nadanie należytego i prostego wyrazu tym wszystkim sprawom jest niezwykle trudne, ponieważ w naszym świecie niepojęta prostota i jedność Ducha są osiągalne zaledwie w przybliżeniu. Każda dyskusja o istniejącej od prapoczątku rzeczywistości jest już prawie rozszarpującym fałszowaniem, rozrywaniem czegoś żywego na zawierające kawałki i strzępy. W tym właśnie przejawia się mistrzostwo, że wszystkiemu, o czym Mistrz mówi,
potrafi nadać pewien blask prostoty i jednoÅ›ci, gdyż wszystkiego tego doÅ›wiadcza Å›wiadomie i na wieki w samym sobie. Bô Yin Râ prawie wszystkie swoje wypowiedzi ujmuje z niedajÄ…cÄ… siÄ™ naÅ›ladować prostotÄ…, a inaczej być to zgoÅ‚a nie może, gdyż tylko w stale nowym odzwierciedleniu ciÄ…gle mówi siÄ™ o jednym i tym samym. Wszystko, o czym pouczali wielcy nauczyciele życia jest w gruncie rzeczy wiecznie to samo, i dla tych,
których ciekawość łaknie rzeczy osobliwych i interesujących, może nie mieć wielkiego znaczenia, gdyż dla nich wszelkie możliwe do pomyślenia rzeczy są bardziej interesujące, niż to właśnie, co jedynie powinno by ich interesować, gdyż dotyczy ich jedynie i naprawdę w ich najgłębszej jaźni.Będą oni zaledwie zwracali uwagę na upomnienie, jakie Mistrz wypowiedział w jednym ze swych listów:
"Na dzisiaj mogę ci tylko zwrócić uwagę na głęboką mądrość przysłowia:"Pomagaj sam sobie, a Bóg ci dopomoże," - którego bynajmniej nie wolno cynicznie pojmować. Według swego właściwego sensu jest, co raczej najwyższym wyrazem ufności pokładanej w Bogu. Chce ono powiedzieć: Zabierz się do dzieła i stwórz sobie sam warunki, a pomoc boska cię nie opuści".
Ta samopomoc zarówno w kontemplacyjnej modlitwie jak i czynnej pracy jest składnikiem tych możliwości i w pełnej tajemnic tożsamości w nich się znajdują; jest to stała i ciągła budowa świątyni, uszlachetnianie własnej postaci na tabernakulum, skazujące na wygnanie wszystko, co nieczyste. Jeśli do modlitwy nie powinny mieć dostępu żadne wyobrażenia obce trącące głupią żebraninę i lękliwym balwochwalstwem,
to i praca musi również być strzeżona przed roztargnieniem i gadulstwem. W tym sensie pisał kiedyś Mistrz w liście do przyjaciela: "...Praca, o której chciałbym mówić przed jej zakończeniem, byłaby dla mnie stracona".
Jak jednak i od czego w życiu zaczynać i do czego brać się należy, Mistrz odpowiadał w ten sposób: "Zawsze od tego, co się znajduje najbliżej..."
Dlatego też ostrzega bezustannie, jak i wszyscy inni Mistrzowie życia to czynili, przed nieporządkiem, roztargnieniem, brakiem odwagi i lękiem, przy czym przy okazji wspomina, że stan bojaźni oraz niemożność stania się optymistą zawarte są we krwi jako dziedzictwo po przodkach, którzy w ciężkich zawieruchach wojennych musieli przeżywać stany wielkiej trwogi. Oczywiście okropne czasy, które przeżyliśmy i w dalszym
ciągu przeżywać musimy, zaostrzyły ponownie te stany trwogi, a trzeba sobie uprzytomnić, że trwoga, miast uzbrajać przeciw niebezpieczeństwu, wytrąca z rąk człowiekowi oręż rozważnego poznania, rozumie się rzeczywistego poznania. Jest bowiem rzeczą ważną, żeby się nie poddawać nieustannie obleganiu przez nagromadzone doznania. Dlatego to Mistrz w jednym ze swoich pism powiedział: "Jest rzeczą samo przez się zrozumiałą,
że...pewne poznania bledną, gdy nowe wstępują w pole widzenia świadomości. Dostalibyśmy obłąkania, gdyby wszystko, czegośmy w życiu doświadczyli i wszystko, co wiemy
pozostawało w świadomości stale w tej samej wyrazistości. Zupełnie wystarcza, że doświadczenie, przeżycie i poznanie znowu powracają gdy tego potrzeba. A zresztą w bycie duchowym nie chodzi o poznanie, które by można było w myślach sformułować,
lecz o postępowanie, którego celem jest ucieleśnienie Ducha (Ducha "Świętego") i jego sił. To postępowanie
choć brzmi to wręcz paradoksalnie
polega na tym, że człowiek wszelkie możliwe dlań czynności skierowane na duchowość wykonuje za pomocą ciała i jego organów, całkowicie bez udziału myśli. Oczywiście z żarliwym oddaniem i uczuciem wdzięczności za to, że jako cielesne istoty ziemskie możemy to czynić.
Oczywiście ze skupieniem uwagi, niby światła reflektora, na tę jedyną czynność, do której właśnie przystępujemy. Ale nie z pomocą myśli, oddani jakiemuś myśleniu. Nie myśląc z wdzięcznością. Nie skupiając myśli na naszej czynności, choćby ta czynność miała polegać tylko na absolutnym pozbawionym wszelkiego rodzaju napięcia spokoju ciała.
Podczas gdy dążenia skierowane na rzeczy zewnętrzne, bez szczególnego związku z pełną tajemnic dziedziną Ducha Świętego, jak wiadomo należy dobrze rozważyć i w myślach wyjaśnić, jeżeli człowiek nie chce ponosić szkód, to wszystko, co czyni w celu stworzenia ze swego ciała świątyni Ducha Świętego, może być dokonane zgoła bez udziału myśli.
Z takiego postępowania wynika wówczas prawdziwa pełnia uczuć, o których znów nie należy rozmyślać. Odczucia należy żarliwie odczuwać, doznawać, nie zwracając uwagi na żadne nasuwające się myśli. Wówczas, jeśli człowiek tak postępuje i przyzwyczai się do takiego postępowania, zjawiają się później, w zupełnie innym czasie, również poznania myślowe. Ale przychodzą one wówczas jako dojrzałe owoce,
wyrosłe na świętym gruncie naszych wolnych od myśli czynów i odczuć".
Z opisanego postępowania wynika teraz, w tym życiu, ten stan szczęśliwości, który stał się pośmiertną chwałą wszystkich prawdziwych mędrców i świętych mimo wszelkich cierpień i mąk, które znosili i to w stopniu znacznie przewyższającym wszystko, co się zwykło na ziemi znosić. Jest to szczęście, które postrzegamy w pełnym spokoju uśmiechu Buddy i Kwanony dalekiego Wschodu.
Należy zwrócić uwagę, że ten uśmiech maluje się nie tylko na samej twarzy, lecz i na cichych, spokojnych, pełnych rozmachu liniach całej postaci, jako wyraz w spokoju pożądanego i osiągniętego szczęścia, które dla racjonalistycznego mieszkańca Zachodu stało się bez mała niezrozumiałe, gdyż u niego wszystko skupia się w mózgu i całemu organizmowi prawie, że nie może już być przekazane.
Mózg, co najwyżej tworzy sobie być może jakieÅ› abstrakcyjne wyobrażenie o szczęściu, (którego Bô Yin Râ poÅ›wiÄ™ciÅ‚ caÅ‚Ä… ksiÄ™gÄ™) i wówczas oczekuje, czy zechce ono nadejść. Pewien ustÄ™p listu Mistrza daje temu bardzo przekonywujÄ…ce wyjaÅ›nienie: "Ciesz siÄ™ swym życiem i bÄ…dź szczęśliwy". CzÅ‚owiek jest szczęśliwy tylko wtedy, gdy chce być szczęśliwy.Ci którzy oczekujÄ…, że stanÄ… siÄ™ szczęśliwi, oczekujÄ… niestety prawie zawsze daremnie". Wszystko to nie ma na celu trwonienia zbyt trywialnego optymizmu, niechcÄ…cego uparcie zwracać uwagi na rzeczywistość Å›wiata zjawisk, lecz "nie zawsze wszystko ukÅ‚ada siÄ™ tak, jak byÅ›my tego pragnÄ™li, ale wreszcie okazuje siÄ™, że prawie każde wyrzeczenie jest przyczynÄ… jakiegoÅ› zysku, którego inaczej nigdy by siÄ™ nie osiÄ…gnęło".
Dlatego z pożytkiem będzie na zakończenie przytoczyć tu jeszcze jeden cytat z listu, który wszystko, o czym była mowa, ponownie i wyraźnie streszcza: "Jeżeli człowiek sam czyni wszystko to, co do niego należy i nie naraża się lekkomyślnie na łatwe do poznania niebezpieczeństwo, tedy może być pewny, że znajduje się pod opieką, która doprawdy więcej zdziałać może, niż wszelka pomoc zewnętrzna.
To jest inny piękny sens przysłowia: Pomagaj sam sobie, a Bóg ci dopomoże. Warunkiem wykorzystania pomocy duchowej jest zawsze i w każdej sprawie, aby człowiek sam wypełnił wszystko, co jest w jego mocy".
Wszystko to brzmi bardzo prosto i w rzeczy samej jest proste. Odurzony jak we śnie bierny sprzeciw i opór człowieka, niechcącego się duchowo rozwinąć, będzie to
jak już wspomniano
uważał za nieinteresujące. Któż jednak spośród tych odurzonych przeczuwa wewnętrzną szczęśliwość, która przenika skromną naturalność serca ludzkiego zjednoczonego z Prajaźnią, a więc szczęśliwość człowieka zbudzonego
lub wręcz samego Mistrza, jakiego mamy tu na myśli?
Jeśli Jezus dopuszczał do siebie ludzi o prostocie dziecięcej, miał na myśli nie dzieci Lucyfera. Lucyfer nie znosił prostoty bożej. Dlatego spowodował rozłam i rozproszenie.
Chociaż usiłowałem naświetlić ludzki dzień powszedni wypełniony przez ora et labora za pomocą działalności w dniu powszednim Mistrza naszych czasów
jak go z całym spokojem ośmielamy się nazywać
to nie wolno mi było i nie mogło to nigdy nastąpić w formie mającej zaspokoić próżną ciekawość.
A że świadomość Mistrza ucieleśnionego w powłoce ziemskiej jest zawsze jednakowa tak na fizycznej, jak i na duchowej płaszczyźnie, a przy tym dla nas ludzi ziemskich nie pojęcie ożywiona, jego życie i działalność dnia powszedniego sięga najdalszych podstaw bytu i ogarnia cały niezmierzony obszar pomiędzy serdecznym płomieniem ognia miłości a ziemią, skostniałą, zaskorupiałą ścianą nicości.
To, czego Mistrz dokonuje co dzień i co godzinę, tego możemy się zaledwie słabo domyślać. Pewnego pojęcia o tym może nam udzielić następujący ustęp listu Mistrza:
"Działanie duchowe, tak jak ono dokonuje się przeze mnie jak przez ziemską "antenę", sięga... daleko poza wszystko, co zdołałem ukształtować do dnia dzisiejszego dla wszystkich czasów przyszłych, gdyż najistotniejsze przejawy tego działania następują w niewidzialności, tak że wynikające z nich skutki muszą być ponownie przetworzone na modłę ziemsko-zmysłową, zanim będą mogły z pewnością stać się uchwytne dla zmysłów ziemskich".



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
UAS 13 zao
er4p2 5 13
Budownictwo Ogolne II zaoczne wyklad 13 ppoz
ch04 (13)
model ekonometryczny zatrudnienie (13 stron)
Logistyka (13 stron)
Stereochemia 13

więcej podobnych podstron