07 13 Sierpień 1999 Płomień czy pożoga




Archiwum Gazety Wyborczej; PŁOMIEŃ CZY POŻOGA












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 188, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1999/08/13, dział
ŚWIAT, str. 6 Fot.
AP
KORESPONDENCJA WACŁAW RADZIWINOWICZ, MOSKWA; SANOBAR SZERMATOWA; NOT.
RICZ
Kryzys dagestański
PŁOMIEŃ CZY POŻOGA
Rosyjscy dowódcy zapowiadają, że "kończą w górach Dagestanu rozpoznanie
bojem" i rzucą swe oddziały do "decydującej ofensywy". Grozny przestrzega, że
nowa kaukaska wojna ogarnie znowu Czeczenię.
Rosyjskie myśliwce i bombowce - jak twierdził Anatolij Kornukow, dowódca sił
powietrznych - 200 razy atakowały pozycje przeciwnika w górach w pobliżu
Botlicha na granicy z Czeczenią. Po południu
samoloty wróciły do baz, do akcji weszła ciężka artyleria. Agencja AFP podała na
podstawie własnych źródeł, że helikoptery i samoloty rosyjskie zniszczyły
kwaterę główną i baterię przeciwlotniczą islamistów koło Botlicha. Islamiści
zaprzeczyli.
Według rosyjskich dowódców przygotowanie artyleryjskie poprzedza ostateczny
szturm na ukrytych w lasach i zajmujących górskie wioski islamistów. W rejon
Botlicha wczoraj podeszło ponad tysiąc nowych rosyjskich żołnierzy, w tym 600
komandosów.
Rosjanie najwyraźniej obawiają się też masowych wystąpień mieszkańców
Dagestanu. Do nadkaspijskiej republiki jeden za drugim przylatywały wczoraj
samoloty z OMON-owcami (OMON to milicyjne jednostki prewencyjne przypominające
PRL-owskie ZOMO).
Rosyjscy dowódcy popisują się optymizmem i prześcigają w wojowniczych
zapowiedziach. Kornukow twierdzi, że jego samoloty "przełamały już opór". Igor
Zubow, wiceminister spraw wewnętrznych, ostrzegł, że "z terrorystami walczącymi
w Dagestanie za obce pieniądze" nie będzie żadnych rozmów i że czeka ich
nieuchronna "likwidacja". Rosyjskim siłom do rozgromienia przeciwnika zaś
potrzeba "około trzech dni". Również Borys Jelcyn wyraził nadzieję, że sytuacja
na Kaukazie wkrótce zmieni się na lepsze.
Na razie jednak różne źródła donoszą, że bojownicy, których jest tam dziś
około 1,5 tys., podzieleni na trzyosobowe grupki (snajper, cekaemista i człowiek
z granatnikiem), nękają Rosjan z zalesionych stoków. Lotnictwo nie jest w stanie
im zagrozić. Walka z ukrycia jest skuteczna. Wczoraj islamiści zniszczyli
kolejny śmigłowiec (mudżahedini twierdzą, że już siódmy od momentu rozpoczęcia
walk). Zginął w nim jeden chorąży, rannych zostało dziewięciu żołnierzy, w tym
trzech generałów MSW.
Rosjan wyraźnie irytuje taka taktyka. P.o. premier Władimir Putin oskarżył
bojowników, że "tchórzliwie unikają otwartej walki". Generałowie mówią, że
mudżahedini "biegają po górach jak zające". Rosjanie twierdzą natomiast, że
ranili Chattaba, dowódcę islamskich oddziałów w okolicy Botlicha.
Szamil Basajew, słynny czeczeński komendant polowy, który od środy jest
głównodowodzącym w "świętej wojnie o wyzwolenie Dagestanu", ogłosił, że jego
bojownicy sukcesem zakończyli "pierwszy z czterech etapów zmagań", które
zakończą się wygnaniem "wszystkich agresorów".
Rząd Czeczenii alarmuje, że rosyjskie samoloty
bombardują wioski na terytorium republiki. Moskwa zaś domaga się od czeczeńskich
władz "przeprowadzenia wspólnej operacji przeciw bazom terrorystów w Czeczenii". Czeczeński MSZ rozesłał apel do ONZ i innych
organizacji międzynarodowych, by nie dopuściły do "wciągnięcia Czeczeńskiej
Republiki Iczkerii w kolejny krwawy konflikt".
Ostatniej nocy trwożyła się też Moskwa. W obawie przed terrorystycznym
odwetem islamistów ulice patrolują liczni uzbrojeni w pistolety maszynowe
milicjanci, przez miasto przejechała także kolumna bojowych wozów piechoty.
Wiceminister Zubow zapewniał, że "wozy pancerne nie mają nic wspólnego z
sytuacją na Kaukazie", a pojawiły się na ulicach, bo "pewnie ministerstwo obrony
przeprowadzało jakąś nie planowaną wcześniej operację".
O kaukaskiej łamigłówce także na s. 16-17
DLA GAZETY
SANOBAR SZERMATOWA
ekspert od spraw islamu
W Moskwie mówi się, że wojnie w Dagestanie łatwo można było zapobiec,
atakując islamistów przechodzących z Czeczenii
przez górskie przełęcze. A to nieprawda. Islamska rewolucja w Dagestanie nie
pochodzi z importu. Tych, których nazywamy wahabitami, czyli uzbrojonych
wyznawców tradycyjnego islamu w Czeczenii, jest
niewielu. Ten ruch na Kaukazie od dawna najsilniejszy był w Dagestanie. Co
najmniej 3 tys. mieszkańców tej republiki w ostatnich latach przeszło do Czeczenii, gdzie szkolili się w wojskowych bazach
Chattaba. Teraz wracają do siebie, do swoich wiosek, gdzie na nich długo
czekali. Nie wierzcie zapewnieniom rosyjskich generałów, że w trzy dni rozprawią
się z przeciwnikiem. Ta wojna to nie zjawisko krótkotrwałe i przejściowe. To
choroba chroniczna ze skłonnością do przerzutów na inne kaukaskie regiony.
NOT. RICZ


[Podpis pod foto]
Słynny czeczeński komendant polowy Szamil Basajew dowodzi wojskami
rebeliantów islamskich w Dagestanie. To zdjęcie zrobiono 11 sierpnia w pobliżu
wsi Ansalta. Dotąd jego obecność w Dagestanie nie była potwierdzona

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07 13
szkoly 07 13
05 10 Sierpień 1999 Liban Kaukazu
10 28 Sierpień 1999 Błędni rycerze Proroka
07 13 Luty 1997 Rura do dobrobytu Czeczenii
27 13 Sierpień 1996 Generał obiecuje pokój
09 23 Sierpień 1999 Traktują nas jak niewolników
STRATEGIA ROZWOJU OCHRONY ZDROWIA W POLSCE 07 13
C5 (X7) B2CB011MP0 14 07 13 Prezentacja Przyrządy
Analiza Finansowa Wykład 07 13 01 10
138 07 (13)
2010 05 07 13;50;24
44 13 Pażdziernik 1999 Co widzą Rosjanie

więcej podobnych podstron