19 świat zofi0001


K A R T E Z J U S Z
KARTEZJUSZ
...chciał usunąć z placu budowy wszystkie stare
materiały...
- Właśnie. Sokrates poświęcił życie na rozmowy z mieszkań-
cami Aten, Kartezjusz postanowił wybrać się w podróż po Euro-
pie. Sam powiedział, że od tej pory pragnie tylko szukać wiedzy,
jaką może znaleźć albo w samym sobie, albo w "wielkiej księdze
świata". Wziął więc udział w wyprawie wojennej i w ten sposób do-
tarł do wielu miejsc w Europie Środkowej. Później żył przez kilka
lat w Paryżu, ale w roku 1629 wyjechał do Holandii, gdzie mieszkał
przez 20 lat i pracował nad pismami filzoficznymi. W roku 1649
zo-
stał zaproszony do Szwecji przez królową Krystynę, ale pobyt w "kra-
inie niedźwiedzi, lodów i skał" przyprawił go o zapalenie płuc. Kar-
Alberto wstał i zsunął z ramion czerwoną pelerynę. Położył ją na
krześle i wygodnie usiadł na kanapie.
- KARTEZJUSZ, czyli Rene Descartes, urodził się w roku 1596.
Prowadził burzliwe życie jeżdżąc po Europie. Już od młodości kie-
rowała nim żądza poznania prawdy o naturze człowieka i wszech-
świata. _ Studiując filozofię, nabierał coraz głębszego przekonania
o własnej niewiedzy.
- Mniej więcej tak jak Sokrates?
- Tak, mniej więcej tak jak on. I tak jak Sokrates był przekonany,
że pewną, bezsporną wiedzę dać nam może tylko rozum. Nigdy nie
możemy ufać temu, co napisano w starych książkach. Nie możemy
ufać nawet temu, co mówią nam zmysły.
- Platon też tak myślał. Uważał, że pewną wiedzę może dać tylko
rozum.
- Owszem. Możemy poprowadzić linię od Sokratesa i Platona
przez Augustyna do Kartezjusza. Wszyscy byli zdecydowanymi ra-
cjonalistami. Uważali, że rozum jest jedynym pewnym źródłem po-
znania. Po gruntownych studiach Kartezjusz doszedł do wniosku> że
wiedzy przekazanej przez średniowiecze nie zawsze można zaufać.
Możesz go chyba znów przyrównać do Sokratesa, który nie wierzył
utartym opiniom, z jakimi stykał się na rynku w Atenach. A co się
robi w takiej sytuacji, Zosiu? Czy potrafisz mi na to
odpowiedzieć?
- Zaczyna się filozofować na własną rękę.
tezjusz zmarł zi~mą roku 1650.
- To znaczy, że żył tylko 54 lata.
- Ale także po śmierci miał wielkie znaczenie dla filozofii.
Stwierdzenie, że to właśnie Kartezjusz jest twórcą filozofii nowożyt-
nej, to nie przesada. Po renesansowym upojeniu ponownym odkry-
ciem człowieka i natury znów pojawiła się potrzeba zebrania myśli
epoki w jeden spójny system filozoficzny. Pierwszym wielkim twórcą
systemu filozoficznego był Kartezjusz, po nim nastąpili Spinoza i
Le-
ibniz, Locke i Berkeley Hume i Kant.
- Co rozumiesz przez "system filozoficzny"?
- Chodzi mi o filozofię, która zbudowana jest od podstaw,
która próbuje znaleźć jakieś wyjaśnienie wszystkich istotnych pro-
blemów filozoficznych. Starożytność miała wielkich twórców sys-
temów, takich jak Platon i Arystoteles. Średniowiecze wydało To-
masza z Akwinu, który pragnął c~budować pomost między filo-
zofią Arystotelesa a teologią chrześcijańską. Później nastąpił rene-
sans z gmatwaniną dawnych i nowych myśli o naturze i nauce, Bogu
i człowieku. Dopiero w XVII wieku filozofia próbowała zebrać nowe
myśli w jeden spójny system filózoficzny. Pierwszym, któremu to
się udało, był Kartezjusz. To on nadał ton temu, co miało stać się
najważniejszym założeniem filozofii dla następnych pokoleń. Przede
wszystkim interesował się tym, co możemy wiedzieć, a więc zagad-
nieniem pewności naszego poznania. Drugim wielkim problemem, jaki
rozważał, był stosunek między duszą a ciafem. Oba te zagadnienia zaj-
mowały poczesne miejsce w dyskusji filozoficznej przez następne
150 lat.
252 253
K A R T E Z J U S Z
- To znaczy, że wyprzedził swój czas.
-Ale i dla jego czasów pytania te były charakterystyczne. Co
do możliwości osiągnięcia pewnej wiedzy, wielu filozofów wyrażało
pełny sceptycyzm. Sądzili, że człowiek musi pogodzić się z myślą, że
nic nie wie. Kartezjusza to jednak nie zadowoliło. Gdyby tak było,
nie byłby prawdziwym filozofem. I znów możemy przyrównać go
do Sokratesa, który nie zadowolił się sceptycyzmem stoików. Wła-
śnie w czasach Kartezjusza nauki przyrodnicze wypracowały metodę,
która miała dać bezsporny i dokładny opis procesów zachodzących
w przyrodzie. Kartezjusz zadał sobie pytanie, czy nie istnieje
taka
pewna i dokładna metoda także dla refleksji filozoficznej.
- Rozumiem.
- To była dopiero jedna kwestia. Nowa fizyka postawiła ponadto
pytanie o naturÄ™ materii, czyli o to, co decyduje o procesach
fizycz-
nych w przyrodzie. Coraz liczniejsze grono uczonych opowiadało
siÄ™ za mechanistycznym rozumieniem przyrody. Ale im bardziej me-
chanistycznie pojmowano świat fizyczny, tym natrętniej nasuwało
się pytanie o stosunek duszy do ciała. Przed wiekiem XVII zwykle
traktowano duszę jako swoisty "życiodajny oddech", który przenika
wszystkie żywe istoty. Pierwotne znaczenie słów "dusza", "duch" to
właśnie "tchnienie życia", "zaczerpnięcie oddechu". Tak jest niemal
we wszystkich językach europejskićh. Według Arystotelesa dusza
była obecna w całym organizmie jako jego "zasada życiowa", a więc
coś, co było nierozerwalnie związane z ciałem. Dlatego mógł mówić
o "duszy roślinnej" czy "duszy zwierzęcej". Dopiero w XVII wieku
filozofowie wprowadzili radykalny rozdział duszy od ciała. Stało
siÄ™
tak dlatego, że wszystkie przedmioty fizyczne - a więc także ciało
zwierzęcia lub człowieka - wyjaśniano jako proces mechaniczny.
Ale dusza ludzka nie mogła przecież być częścią tej "cielesnej maszy-
nerii". Czymże więc jest dusza? Należało też wyjaśnić, w jaki sposób
coś "duchowego" może rozpocząć proces mechaniczny
- Właściwie to dziwne.
- O co ci chodzi?
- Postanawiam podnieść rękę, no i ręka się podnosi. Albo posta-
nawiam biec do autobusu i w następnej chwili nogi już same mnie
niosą. Kiedy indziej myślę o czymś smutnym i natychmiast z oczu
K A R T E Z J U S Z
płyną mi łzy. To znaczy, że musi istnieć jakieś tajemnicze powiązanie
między ciałem a świadomością.
- Właśnie ten problem pobudził Kanezjusza do myślenia. Był
tak jak Platon przekonany, że istnieje wyraźna granica między "du-
chem" a materią. Ale na pytanie, jak ciało oddziałuje na duszę -albo
dusza na ciało - Platon nie znalazł żadnej odpowiedzi.
- Ja też nie znajduję i ciekawa jestem, do czego doszedł Karte-
zjusz.
- Spróbujmy prześledzić jego sposób myślenia.
Alberto wskazał na książkę leżącą na stoliku między nimi i mówił
dalej:
- W tej niewielkiej książeczce pod tytułem Roxprawa o metodzie
Kartezjusz stawia pytanie o to, jaką metodą powinien się posługiwać
filozof przy rozwiÄ…zywaniu problemu filozoficznego. Nauki
przyrod-
nicze miały już swoją metodę...
- Już o tym mówiłeś.
- Kartezjusz stwierdza najpierw, że nie wolno nam uważać cze-
goś za prawdziwe, dopóki całkiem jasno i wyraźnie nie poznamy, że
to prawda. By to osiągnąć> konieczne może się okazać rozłożenie
problemu na tak wiele pojedynczych cząstek, jak to tylko możliwe.
Można chyba powiedzieć, że każdą myśl należy "zważyć i zmierzyć",
mniej więcej tak, jak chciał Galileusz, by wszystko~ostało zmie-
rzone, a wszystko to, czego nie da się zmierzyć, zostało uczynione
możliwym do zmierzenia. Kartezjusz uważał, że filozofia może prze-
chodzić od szczegółu do ogółu. W ten sposób możliwe byłoby budo-
wanie nowej wiedzy. Na koniec, stale podsumowujÄ…c i kontrolujÄ…c,
należało się upewnić, czy nic nie zostało opuszczone. Dopiero wtedy
filozoficzna konkluzja może znaleźć się w zasięgu ręki.
- To brzmi niemal jak zasady arytmetyczne.
- Owszem, Kartezjusz pragnął wykorzystać "metodę matema-
tyczną" również w odniesieniu do refleksji filozoficznej. Chciał do-
wodzić prawd filozoficznych w podobny sposób, jak to się czyni
z twierdzeniami matematycznymi. Pragnął więc wykorzystać dokład-
nie to samo narzędzie, którym się posługujemy pracując z liczbami,
a mianowicie rozum. Tylko rozum może dać nam pewną wiedzę, nato-
miast nie jest wcale oczywiste, że w pełni możemy zaufać zmysłom.
254 255
K A R T E Z J U S Z
Mówiliśmy już o pokrewieństwie z Platonem. I on także wskazał, że
matematyka i stosunki liczbowe dają nam pewniejsze poznanie niż
świadectwo zmysłów.
- Ale czy możliwe jest rozwiązywanie w ten sposób problemów
filozoficznych?
- Powróćmy do sposobu myślenia Kartezjusza. Stawia on so-
bie za cel osiągnięcie pewnej wiedzy o naturze istnienia i zaczyna
od stwierdzenia, że w punkcie wyjścia powinno się zwątpić we
wszystko. Nie chce bowiem budować swego systemu filozoficznego
na piasku.
- Bo jeśli fundamenty nie wytrzymają, runie cały dom.
- Dziękuję za podpowiedź, moje dziecko. Kartezjusz nie uważa
za rozsądne, by wątpić we wszystko, lecz twierdzi, że z zasady
możliwe jest podanie wszystkiego w wątpliwość. Po pięrwsze, nie
jest wcale takie pewne, że posuniemy się dalej w naszym poszuki-
waniu filozoficznym czytajÄ…c Platona albo Arystotelesa. Owszem,
poszerzymy w ten sposób naszą wiedzę historyczną, ale nie wiedzę
o świecie. Dla Kartezjusza było bardzo ważne, by pozbyć się wszel-
kich dawnych wytworów myśli, zanim rozpocznie się własne filozo-
ficzne dociekania.
- Chciał usunąć z placu budowy wszystkie stare materiały, za-
nim rozpocznie budowÄ™ nowego domu?
- Tak. Aby mieć całkowitą pewność, że nowa budowla myśli
utrzyma się, chciał wykorzystać tylko nowe i świeże materiały.
Ale wątpliwości Kartezjusza sięgają jeszcze głębiej. Uważał, że nie
możemy ufać nawet temu, co mówią nam zmysły. Być może bowiem
jesteśmy przedmiotem drwin.
- Ale jak to możliwe?
- Nawet kiedy śnimy, wydaje nam się, że to, co przeżywamy, jest
rzeczywiste. Czy w ogóle istnieje coś, co odróżnia nasze odczucia na
jawie od tych we śnie? "Kiedy to dokładnie rozwaiam, nie znajduję
ani jednej cechy, która by zdecydowanie odróżniała jawę od snu" -
pisze Kartezjusz. I dalej: "Skąd możesz mieć pewność, że całe twoje
życie nie jest snem?"
- Jeppe myślał, że tylko mu się śniło, że leżał w łóżku barona.
K A R T E Z J U S Z
- A kiedy leżał w łóżku barona, myślał, że snem było jego życie
jako ubogiego wieśniaka. Tak więc Kartezjusz kończy na tym, że
wątpi absolutnie we wszystko. Już przed nim wielu filozofów w tym
miejscu zakończyło swe filozoficzne rozważania.
- To znaczy, że nie zaszli szczególnie daleko.
- Ale Kartezjusz usiłował wypracować coś więcej poza tym
punktem zerowym. Doszedł do tego, że wątpił we wszystko, i tylko
tego jednego mógł być pewny. I wtedy właśnie go olśniło. Mimo
wszystko mógł być czegoś pewien, a mianowicie tego, że wątpi.
A jeśli wątpi, to może być pewien, że myśli, a jeśli myśli, musi być
pewne, że jest istotą myślącą. Czyli, jak sam to ujął: "Cogito, ergo
sum".
- A to znaczy?
- "Myślę, więc jestem."
- Wcale mnie nie dziwi, że doszedł do takiej konkluzji.
- To prawda. Ale zauważ, z jaką intuicyjną pewnością pojmuje
samego siebie jako myślące ja. Pamiętasz być może, że Platon twier-
dził, iż to, co pojmujemy rozumem, jest bardziej rzeczywiste od
tego,
co postrzegamy zmysłami. Tak jest też i dla Kartezjusza. Pojmuje
nie
tylko, że jest myślącym ja, rozumie także, że owo rr~~ce ja jest bar-
dziej rzeczywiste niż fizyczny świat, . który postrzegamy zmysłami.
I kontynuuje, Zosiu. Wcale nie kończy na tym swoich
filozoficznych
dociekań.
- To i ty kontynuuj.
- Kartezjusz zadaje sobie pytanie, czy jest coÅ› jeszcze, co po-
strzega z taką samą intuicyjną pewnością, jak to, że jest istotą
myślącą. Dochodzi do wniosku, że ma także jasne i wyraźne wy-
obrażenie istoty doskonałej. Ideę taką miał zawsze i oczywiste jest
dla niego, że nie może ona pochodzić od niego samego. Twierdzi, że
wyobrażenie istoty doskonałej nie może pochodzić od istoty, która
doskonała nie jest. Tak więc idea istoty doskonałej musi pochodzić
od tej właśnie doskonałej istoty - innymi słowy, od Boga. Dla Kar-
tezjusza więc istnienie Boga jest równie bezpośrednio oczywiste jak
to, że ktoś, kto myśli, musi być istotą myślącą.
- Uważam, że trochę za szybko wyciąga wnioski. Z początku był
ostrożniejszy
256 257
K A R T E Z J U S Z
- Owszem, wielu wskazywało na to jako na najsłabszy punkt
w systemie Kartezjusza. Ale mówisz "wnioski". Właściwie nie cho-
dzi tu o żaden dowód. Kartezjusz uważa tylko, że wszyscy mamy ideę
istoty doskonałej i że w samej tej idei tkwi pewność istnienia
takiej
doskonałej istoty Bo istota doskonała nie byłaby doskonała, gdyby
nie istniała. Zresztą, gdyby jej nie było, nie mielibyśmy jej
wyobraże-
nia. My bowiem jesteśmy niedoskonali, a więc idea doskonałości nie
może pochodzić od nas samych. Idea Boga jest, zdaniem Kartezjusza,
ideą wrodzoną, wpisaną w nas od czasów narodzin, tak jak "artysta
odciska swojÄ… sygnaturÄ™ na dziele".
' -Ale przecież nawet jeśli mam wyobrażenie krokorożca, nie
znaczy to wcale, że krokorożec istnieje.
- Kartezjusz odpowiedziałby ci, że przecież w pojęciu "kroko-
rożca" nie tkwi wcale pewność jego istnienia. Natomiast w samej
idei istoty doskonałej tkwi jej istnienie. Jest to, zdaniem
Kartezjusza,
równie pewne jak fakt, że z samej idei okręgu wynika, że wszystkie
jego punkty umieszczone są w równej odległości od jego środka. Nie
możesz więc mówić o okręgu, jeśli nie spełnia on tego warunku. Tak
samo nie możesz mowić o "istocie doskonałej", która nie spełnia naj-
ważniejszej ze wszystkich cech, a mianowicie istnienia.
- To dość szczególny sposób myślenia.
- To zdecydowanie "racjonalistyczny" sposób myślenia. Karte-
zjusz uważał, podobnie jak Sokrates i Platon, że istnieje związek
miÄ™-
dzy myślą a istnieniem. Im bardziej coś jest oczywiste dla myśli,
tym
pewniejsze jest tego istnienie.
- Na razie doszedł do tego, że sam jest istotą myślącą, a poza
tym, że istnieje istota doskonała.
- Przyjmując to za punkt wyjścia, posuwa się dalej. Jeśli chodzi
' o wszystkie nasze idee o zewnętrznej rzeczywistości - na przykład
o słońcu czy księżycu - to możliwe jest, że wszystko są to jedynie
obrazy ze snu. Ale również zewnętrzna rzeczywistość posiada ce-
chy, które możemy poznać za pomocą rozumu. Należą do nich re-
lacje matematyczne, czyli to, co da się zmierzyć, a mianowicie dłu-
gość, szerokość i głębokość. Takie ilościowe własności są dla rozumu
równie jasne i wyraźne jak to, że ja sam jestem istotą myślącą. Ce-
chy jakościowe, takie jak kolor, zapach i smak, są natomiast
zwiÄ…zane
K A R T E Z J U S Z
z naszym aparatem zmysłów i właściwie nie opisują zewnętrznej rze-
czywistości.
- A więc przyroda mimo wszystko nie jest snem?
- Nie, w tym momencie Kartezjusz znów powraca do naszej idei
istoty doskonałej. Kiedy rozum poznaje coś jasno i wyraźnie, tak
jak
w przypadku relacji matematycźnych w zewnętrznej rzeczywistości,
to właśnie takie to musi być. Doskonały Bóg bowiem nie wprowa-
dzałby nas w błąd. Kartezjusz powoływał się na gwarancję Bożą, że
to, co poznajemy rozumem, odpowiada także rzeczywistości.
- Niech i tak będzie. Teraz iioszedł już do tego, że jest istotą
myślącą, że istnieje jakiś Bóg, a ponadto, że istnieje zewnętrzna rze-
czywistość.
- Ale rzeczywistość zewnętrzna różni się w swej istocie od rze-
czywistości myśli. Kartezjusz stwierdził, że istnieją dwie różne formy
rzeczywistości - czyli dwie "substancje". Jedną z substancji jest
myślenie, czyli "dusza", drugą - rozciągłość, czyli "materia". Dusza
jest tylko świadoma, nie zajmuje miejsca w przestrzeni i dlatego
nie
można jej podzielić na mniejsze cząstki. Materia natomiast jest
tylko
rozciągła, zajmuje miejsce w przestrzeni i zawsze można ją podzie-
lić na mniejsze cząstki, ale nie jest świadoma. Zdaniem
Kartezjusza,
obie te substancje pochodzą od Boga, bo tylko sam Bóg istnieje
nie-
zależnie od wszystkiego innego. Ale nawet jeśli myślenie czy roz-
ciągłość pochodzą od Boga, obie substancje są od siebie niezależne.
Myśl pozostaje wolna w stosunku do materii i odwrotnie: procesy
materialne działają całkiem niezależnie od myśli.
- I w ten sposób podzielił Boskie dzielo stworzenia na dwie
części.
- Właśnie tak. Mówimy, że Kartezjusz jest dualistą, a to zna-
czy że przeprowadza ostry podział między rzeczywistością duchową
a rzeczywistością rozciągłą. Na przykład tylko człowiek ma duszę.
Zwierzęta w pełni należą do rzeczywistości rozciągłej, żyją i poru-
szają się mechanicznie. Kartezjusz traktował zwierzęta jako swego
rodzaju skomplikowane automaty. Jeśli więc chodzi o rzeczywistość
rozciągłą, przyjmuje on całkowicie mechanistyczne pojęcie rzeczywi-
stości - dokładnie tak jak materialiści.
258 259
K A R T E Z J U S Z
- Szczerze wątpię w to, by Hermes był maszyną albo automa-
tem. Kartezjusz najwidoczniej nie wiedział, co to znaczy lubić
zwie-
rzęta. A co z nami? Czy także jesteśmy automatami?
- I tak, i nie. Kartezjusz doszedł do wniosku, że człowiek jest
istotą podwójną, która zarówno myśli, jak i zajmuje miejsce w prze-
strzeni. Człowiek ma więc i duszę, i rozciągłe ciało. Podobnie mó-
wili już Augustyn i Tomasz z Akwinu. Uważali, że człowiek ma ciało
dokładnie tak jak zwierzęta, ale ma również ducha, jak anioły. Zda-
niem Ka.rtezjusza ludzkie ciało to fragment delikatnego mechani-
zmu. Ale człowiek ma również duszę, która może działać niezależnie
od ciała. Procesy cielesne nie mają takiej wolności, przestrzegają
swych własnych praw Ale to, co myślimy rozumem, nie dzieje się
w ciele, tylko w duszy, która jest całkiem wolna w stosunku do
roz-
ciągłej rzeczywistości. Dodam jeszcze, że Kartezjusz nie wykluczał
wcale, iż zwierzęta potrafią myśleć. Ale jeśli posiadają tę zdolność,
oznacza to, że ten podział n~iędzy "myśleniem" a "rozciągłością" do-
tyczy także ich.
- Mówiliśmy już o tym wcześniej. Jeśli postanowię pobiec do au-
tobusu, cały "automat" zaczyna się poruszać. A jeśli mimo wszystko
autobus mi ucieknie, z oczu popłyną mi łzy.
- Sam Kartezjusz nie mógł zaprzeczyć> że dusza i ciało są ze sobą
sprzężone. Uważał, że dopóki dusza pozostaje w ciele, połączona jest
z nim specjalnym organem w mózgu, który nazwał szyszynką. Według
Kartezjusza prżez szyszynkę dusza i ciało oddziałują wzajemnie na
siebie. W ten sposób spokój duszy ciągle zakłócają odczucia i emocje
związane z potrzebami ciała. Ale dusza potrafi także oderwać się od
takich "niskich" impulsów i funkcjonować niezależnie od ciała. Ce-
lem powinno być pozwolenie rozumowi, by przejął kierowanie. Bo
nawet jeśli okropnie boli mnie brzuch, to suma kątów w trójkącie na-
dal wynosi 180 stopni. Tak więc myśl posiada zdolność wyniesienia
się ponad cielesne potrzeby i rozumnego działania. Jeśli przyjmiemy
ten punkt widzenia, to dusza stoi znacznie wyżej niż ciało. Nasze
kości z czasem zestarzeją się i będą się łamać, plecy nam się zgar-
bią, a zęby wypadną, ale 2 plus 2 jest i będzie 4, dopóki choć trochę
w nas rozumu. Bo rozum nie starzeje się i nie słabnie. Starzeją się
nasze ciała. Dla Kartezjusza sam rozum jest "duszą". Niższe uczucia
K A R T E Z J U S Z
i nastroje, takie jak pożądanie i nienawiść, są blisko związane z
funk-
cjami ciała, a więc blisko rozciągłej rzeczywistości.
- Jakoś się jeszcze nie uporałam z tym, że Kartezjusz porówny-
wał ciało do maszyny albo automatu.
- Porównanie wywodziło się stąd, że ludzie w czasach Kartezju-
sza byli zafascynowani maszynami i mechanizmami, które z pozoru
mogły funkcjonować same z siebie. Słowo "automat" oznacza wła-
śnie coś, co działa samo. Oczywiście tylko tak się zdaje, że coś poru-
sza się samo z siebie. Zegar astronomiczny, na przykład, jest
zarówno
skonstruowany, jak i nak;ęcany przez ludzi. Kartezjusz podkreśla,
że
takie sztuczne aparaty są w bardzo prosty sposób złożone z niewiel-
kiej liczby części, niewielkiej zwłaszcza w porównaniu z liczbą ko-
ści, mięśni, nerwów i naczyń krwionośnych, z jakich zbudowane jest
ciało ludzi i zwierząt. Dlaczego więc Bóg nie mógłby zbudować ciała
ludzkiego czy zwierzęcego na podstawie praw mechaniki?
- Dzisiaj wiele mówi się o "sztucznej inteligencji".
- Tu chodzi o automaty naszych czasów. Stworzyliśmy maszyny,
które potrafią nas wprowadzić w błąd i sprawić, byśmy uwierzyli, że
naprawdÄ™ sÄ… inteligentne. Kartezjusza takie maszyny na pewno prze-
raziłyby do szaleństwa. Być może zacząłby wątpić w to, że ludzki
rozum jest wolny i samodzielny, jak mu się wydawało. Są bowiem
filozofowie, którzy uważają, że życie duchowe człowieka jest tak
samo ograniczone, jak procesy zachodzÄ…ce w ciele. Dusza ludzka
jest,
rzecz jasna, nieskończenie bardziej skomplikowana od jakiegokol-
wiek programu komputerowego, ale niektórzy uważają, że w gruncie
rzeczy jesteśmy również z góry zaprogramowani. Ale zobacz, Zosiu,
coś ci pokażę.
Alberto wskazał na niewielkie biurko w drugim końcu pokoju.
Stał na nim nieduiy monitor komputerowy. Alberto wstał i poszedł
w tę stronę, Zofia ruszyła za nim.
Alberto włączył komputer i zaraz na górze ekranu pojawiło się:
"C:\". Wystukał "Laila" i powiedział:
- To zaawansowany program konwersacyjny.
Wkrótce na ekranie pojawił się tekst:
"Cześć, mam na imię La.ila. Siedzisz wygodnie?"
Zofia nacisnęła trzy litery:
260 ''~ 261
K A R T E Z J U S Z
"Tak" - napisała, choć jeszcze nie usiadła. Dopiero teraz Alberto
przysunął jej krzesło.
"Jak się nazywasz?" - ukazał się napis na ekranie.
"Zofia Amundsen" - wystukała Zofia, a maszyna odpowiedziała:
"Koniczynowa 3. Miło cię poznać, Zofio. Cieszysz się na piętnaste
urodziny?"
Zofia drgnęła przestraszona, ale Alberto położył jej dłoń na ramie-
niu i powiedział:
- Podałem jej tylko twoje imię, nazwisko, adres i datę urodzenia.
To trochÄ™ tak, jakby ci przedstawiano nowego znajomego. TrochÄ™ da-
nych chciałabyś mieć z góry.
"Nieźle" - napisała Zofia.
"Chyba nie czujesz się źle, Zofio? Proszę, staraj się mówić całymi
zdaniami".
"Dziękuję, czuję się absolutnie znakomicie. Czy mogę cię o coś
zapytać?"
"Dobrze, że czujesz się absolutnie znakomicie. Bardzo proszę, py-
taj mnie o coÅ›".
"Ile masz lat?" - napisała Zofia.
"Zostałam ukończona w Atlancie 8 sierpnia 1988, ale przetłuma-
czono mnie na norweski na Politechnice Norweskiej 28 marca
1990".
"Gosh!" .
"Prosiłam, żebyś mówiła pełnymi zdaniami".
"PowiedziaÅ‚am tylko «gosh! ".
"Nie rozumiem angielskiego slangu. Znam ponad 100 000 słów,
ale najbliższe «gosh jest «gospel".
"To oznacza ewangeliÄ™".
"JesteÅ› wierzÄ…ca, Zofio?"
"Nie wiem".
"Niewiedza bywa z reguły stadium na drodze ku nowemu pozna-
niu".
"To samo powiedziałby Sokrates. A może i Kartezjusz".
"Sokrates był filozofem greckim, żył470 - 399 przed Chrystusem.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej, naciśnij F7. Kartezjusz był filozofem
francuskim, żył w latach 1596-1650. Jeśli chcesz wiedzieć więcej,
naciśnij F8".
K A R T E Z J U S Z
"Dziękuję, to wystarczy. Czy mogę zapytać cię o coś innego?"
"Dobrze, że to wystarczy Bardzo proszę, pytaj o coś innego".
Alberto dusił się ze śmiechu. Zofia napisała:
"Kim jest Hilda Me~ller Knag?"
"Hilda Mesller Knag mieszka w Lillesand i ma dokładnie tyle samo
lat co ZofiaAmundsen".
"SkÄ…d o tym wiesz?"
"Nie wiem, skąd wiem, ale znalazłam to gdzieś na twardym
dysku".
Zofia poczuła dłoń na ramieniu.
- Podałem jej te skąpe informacje, jakie mamy o Hildzie.
"Czy wiesz coś więcej o Hildzie?" - napisała Zofia.
"Ojciec Hildy jest obserwatorem z ramienia ONZ w Libanie. Ma
stopień majora i stale wysyła córce pocztówki".
"Chcę żebyś go odnalazła!"
"Nie mogę. Nie ma go w żadnym z moich plików, a nie jestem
podłączona do innej bazy danych".
"Powiedziałam: znajdź go! ! ! ! ! !"
"Jesteś zła, Zofio? Tak wielka liczba wykrzykników jest wyraźną
oznaką gwałtownych uczuć".
"Chcę porozmawiać z ojcem Hildy!"
"Masz problemy z kierowaniem swoją wolą. Jeśli chcesz poroz-
mawiać o swoim dzieciństwie, naciśnij F9".
I znów Alberto położył dłoń na ramieniu Zofii.
- Ona ma racjÄ™. To nie jest krysztalowa kula, moje dziecko. "La-
ila" to tylko program komputerowy.
"Zamknij siÄ™!" - wystukala Zofia.
"Jak chcesz, Zofio. Nasza znajomość trwała zaledwie 13 minut
i 52 sekundy. Zapamiętam wszystko, co powiedziałyśmy. Wyłączam
siÄ™".
I znów na ekranie ukazal się znak "C:\".
- No, usiądźmy przy stole - zaproponował Alberto.
Ale Zofia zdążyła już wystukać kilka nowych liter:
"Knag" -napisała.
W następnej sekundzie na ekranie ukazał się następujący komu-
nikat:
262
263
K A R T E Z J U S Z
"Oto jestem".
Tym razem Alberto się przestraszył.
"Kim jesteś?" - zapytała Zofia.
"Major Albert Knag, do usług. Przybywam bezpośredni\ Li-
banu. Czego państwo sobie życzą?"
- To najgorsze, co może być - jęknął Alberto. - Ten cwaniak
wdarł się na twardy dysk.
Odsunął Zofię i sam usiadł przy klawiaturze.
"Jak, u diabła, zdołałeś dostać się do mojego komputera?" -na-
pisał.
"To bagatelka, drogi kolego. Jestem dokładnie tam, gdzie chcę się
zjawić".
"Paskudny wirusie komputerowy!"
"Dobrze, dobrze. Chwilowo występuję jako wirus urodzinowy.
Czy mogę przesłać specjalne życzenia?"
"Zaczynam mieć ich już dość".
"Będę się streszczał. To wszystko na Twoją cześć, kochana Hildo.
Jeszcze raz najlepsze iyczenia z okazji piętnastych urodzin.
Musisz
wybaczyć okoliczności, ale chcę, by moje gratulacje pojawiały się
wszędzie tam, gdzie tylko się obrócisz. Ucałowania od ojca, który
bardzo chciałby Cię przytulić".
Zanim Alberto zdążył napisać coś więcej, na ekranie znów pojawił
siÄ™ znak "C:\".
Alberto wystukał "dir knag.*" i na monitorze pojawił się następu-
jÄ…cy komunikat:
knag.lib 147.643 15/06-90 12.47
knag.lil 326.439 23/06-90 22.34
Alberto napisał "erase knag.*" i wyłączył komputer.
- No, usunąłem go - oznajmił. - Ale nie można przewidzieć,
gdzie się znów pojawi.
Nadal nie ruszał się z miejsca, wpatrzony w ekran, i dodał:
- Najgorsze to imiÄ™. Albert Knag...
Dopiero teraz Zofia zdała sobie sprawę z podobieństwa imion
i nazwisk. Albert Knag i Alberto Knox. Ale Alberto był tak wzbu-
rzony, że nie śmiała odezwać się ani słowem. Po chwili znów usiedli
przy stoliku.
DÅ‚u
tylk~
sła~


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
21 świat zofi0001
28 świat zofi0001
24 świat zofi0001
16 świat zofi0001
26 świat zofi0001
22 świat zofi0001
29 świat zofi0001
18 świat zofi0001
36 świat zofi0001
17 świat zofi0001
25 świat zofi0001
23 świat zofi0001
31 świat zofi0001
34 świat zofi0001
27 świat zofi0001
30 świat zofi0001
20 świat zofi0001
33 świat zofi0001
35 świat zofi0001

więcej podobnych podstron