36 świat zofi0001


W I E L K I E B U M
WIELKIE BUM
...i my jesteśmy gwiezdnym pyłem...
Hilda usadowiła się wygodnie na huśtawce, przytulona do ojca. Do-
chodziła dwunasta. Siedzieli zapatrzeni w zatokę, na niebie tu i
tam
pojawiały się blade gwiazdy. Lekkie fale uderzały o kamienie pod
po-
mostem.
Milczenie przerwał ojciec.
- To niezwykłe, kiedy się pomyśli, że żyjemy na małym globie we
wszechświecie.
- Tak...
- Ziemia jest jedną z wielu planet, które krążą wokół Słońca. Ale
tylko na naszej planecie istnieje życie.
- Może tylko na niej w całym wszechświecie?
- Tak, to możliwe. Ale możliwe także, że kosmos wprost kipi
życiem. Wszechświat jest bowiem niewyobrażalnie wielki. Od-
ległości są tak ogromne, że mierzymy je w "minutach świetlnych"
i "latach świetlnych".
- Co to właściwe znaczy?
- Minuta świetlna to odległość, jaką przebywa światło w ciągu
jednej minuty A to daleko, bo światło porusza się we wszechświecie
z prędkością trzystu tysięcy kilometrów na sekundę. Minuta świetlna
to innymi słowy, trzysta tysięcy razy sześćdziesiąt, a więc osiemnaś-
cie milionów kilometrów Rok świetlny to prawie dziesięć bilionów
kilometrów
- Jak daleko jest do Słońca?
544
- Nieco ponad osiem minut świetlnych. A więc promienie
Słońca, które w ciepły czerwcowy dzień ogrzewają nam twarz, przez
osiem minut wędrowały przez kosmos, zanim do nas dotarły.
- Mów dalej!
- Odległość z naszego globu do Plutona - najodleglejszej pla-
nety w naszym Układzie Słonecznym - wynosi pięć godzin świetl-
nych. Kiedy jakiś astronom patrzy na Plutona przez teleskop, w
rze-
czywistości cofa się o pięć godzin w czasie. Można powiedzieć, że ob-
raz Plutona potrzebuje pięciu godzin, by przenieść się tutaj.
- Trudno to sobie wyobrazić, ale chyba naprawdę rozumiem,
o czym mówisz.
- To świetnie, Hildo. Ale to dopiero początek. Nasze Słońce jest
jedną z czterystu miliardów gwiazd w Galaktyce, którą nazywamy
czasem Układem Drogi Mlecznej. Galaktyka ta wygląda jak wielki
dysk,
a w jednym z jego spiralnych ramion jest nasze Słońce. Kiedy w
bez-
chmurną zir~ową noc popatrzymy na rozgwieżdżone niebo, ujrzymy
szerokie pasmo Drogi Mlecznej - największe skupisko gwiazd i ma-
terii międzygwiezdnej leżące w płaszczyźnie równika Galaktyki.
- Po szwedzku Droga Mleczna nazywa się "Zimową Drogą".
- Odległość do najbliższej nam sąsiedniej gwiazdy na Drodze
Mlecznej wynosi cztery lata świetlne. Może to ją widzimy nad tamtą
wysepką? Wyobraź sobie, że właśnie w tej chwili jakiś podglądacz pa-
trzy przez bardzo silną lunetę skierowaną na Bjerkely Ujrzałby Bjer-
kely takie, jakie było cztery lata temu. Być moźe zobaczyłby jedena-
stoletnią dziewczynkę siedzącą na huśtawce i machającą nogami.
- Niesamowite!
- Ale to tylko najbliższa nam gwiazda. Cała nasza Galaktyka,
czyli mgławica gwiezdna, ma szerokość dziewięćdziesięciu lat świefl-
nych. Oznacza to, że światło potrzebuje aż tylu lat na przebycie
z jednego krańca Galaktyki do drugiego. Gdy kierujemy wzrok na
gwiazdę Drogi Mlecznej, odległą o pięćdziesiąt tysięcy lat świetlnych
od naszego Słońca, oznacża to, że patrzymy o pięćdziesiąt tysięcy lat
wstecz.
- Ta myśl jest zdecydowanie za duża na moją głowę.
-Jedynym sposobem, w jaki możemy oglądać wszechświat,
jest cofanie się w czasie. Nigdy nie dowiemy się, jak jest we
545
W I E L K I E B U M
', wszechświecie. Wiemy jedynie, jak byto. Kiedy patrzymy na
gwiazdę
odległą o tysiące lat świetlnych, w rzeczywistości cofamy się o tysiące
' lat w historii wszechświata.
- To zupełnie niepojęte.
- Wszystko, co widzimy, trafia do naszego oka w postaci fal
świetlnych. A fale te potrzebują czasu, by przebyć przestrzeń. Mo-
żemy to przyrównać do grzmotu. Zawsze słyszymy grzmot w jakiś
czas po tym, jak ujrzeliśmy i~łyskawicę. Dzieje się tak, ponieważ
fale
dźwiękowe poruszają się wolniej od świetlnych. Kiedy słyszę grzmot,
' to znaczy, że słyszę odgłos czegoś, co wydarzyło się króciutką chwilę
, wcześniej. Podobnie jest z gwiazdami. Kiedy patrzę na gwiazdę od-
'I ległą od nas o tysiące lat świetlnych, to znaczy, że widzę "grzmot"
wydarzenia sprzed tysięcy lat.
- Rozumiem.
-Ale dotychczas mówiliśmy jedynie o naszej Galaktyce. Astro-
nomowie uważają, że we wszechświecie istnieje około stu miliar-
dów takich galaktyk, a każda z nich składa się z około stu miliardów
gwiazd. Najbliższa Układowi Drogi Mlecznej galaktyka nazywa się
Mgławicą Andromedy. Leiy w odległości dwóch milionów~lat świetl-
nych od naszej Galaktyki. Oznacza to, że światło tej galaktyki
potrze-
buje dwóch milionów lat, by do-nas dotrzeć. Znaczy to jednocześnie,
że kiedy wysoko na niebie widzimy Mgławicę Andromedy, widzimy
obraz sprzed dwóch milionów lat. Gdyby jakiś sprytny obserwator
gwiazd siedział sobie w tej gwiezdnej mgławicy - wyobrażam sobie
małego spryciarza, który właśnie w tej chwili kieruje swój teleskop
na Ziemię - to nie zobaczyłby nas. W najlepszym razie ujrzałby pra-
ludzi z płaskim czołem.
-Jestem wstrząśnięta.
- Najodleglejsze galaktyki, o których nam dzisiaj wiadomo,
znajdują się w odległości około dziesięciu miliardów lat świetlnych od
nas. Gdy więc przejmujemy sygnały z tych galaktyk, patrzymy w hi-
storię wszechświata dziesięć miliardów lat wstecz. To mniej więcej
dwa razy dłużej, niż istnieje nasz Układ Słoneczny.
Kręci mi się w głowie.
W I E L K I E B U M
- Owszem, niełatwo pojąć, co to znaczy patrzeć tak daleko
w przeszłość. Ale astronomowie odkryli coś, co ma jeszcze większe
znaczenie dla naszego obrazu świata.
- Powiedz!
- Żadna galaktyka we wszechświecie nie jest nieruchoma.
Wszystkie galaktyki oddalają się od siebie z niesamowitą prędkością.
Wydaje się, że im bardziej są od nas oddalone, tym szybciej się
poru-
szają. Oznacza to, że odległość między galaktykami stale się powięk-
sza.
- Próbuję to sobie wyobrazić.
-Jeśli weźmiesz balonik i narysujesz na nim kilka czarnych
punkcików, a potem zaczniesz balon nadmuchiwać, punkciki stop-
niowo będą się od siebie oddalać. Podobnie jest z galaktykami we
wszechświecie. Mówimy o ekspansji wszechświata albo o ucieczce
galaktyk.
- Dlaczego tak się dzieje?
- Większość astronomów jest zgodna co do tego, że rozszerzanie
się wszechświata może mieć tylko jedno wyjaśnienie. Kiedyś, około
piętnastu miliardów lat temu, wszelka materia we wszechświecie
skupiona była na stosunkowo niewielkim obszarze. Materia była
wówczas tak zgęszczona, że siła ciążenia rozgrzała ją do niesłychanej
temperatury. W końcu stała się tak gorąca i tak gęsta, że eksplo-
dowała. Eksplozję tę nazywamy "Wielkim Wybuchem", a po angiel-
sku - Big Bang.
-Już na samą myśl o tym się boję.
- "Wielkie bum" sprawiło, że cała materia wszechświata rozle-
eiała się na wszystkie strony, a z czasem, gdy ostygła, utworzyły
się
gwiazdy i galaktyki, księżyce i planety...
- Ale powiedziałeś, że wszechświat nadal się rozszerza?
- Właśnie przez tę eksplozję, która nastąpiła przed miliardami
lat. Wszechświat bowiem nie ma żadnej ponadczasowej geogra-
fii. Wszechświat to wydarzenie. Wszechświat to eksplozja. Ciągle
jeszcze galaktyki w przestrzeni kosmicznej oddalają się od siebie
z ogromną prędkością.
- I tak będzie przez całą wieczność?
`
546 ~ 547
W I E L K I E B U M
- To jedna możliwość. Ale istnieje też druga. Pamiętasz być
może, jak Alberto opowiadał Zofii o siłach, które sprawiły, że planety
krążą wokół Słońca po stałych orbitach?
- Czy nie chodziło o siły grawitacji?
' - Podobnie można myśleć o galaktykach. Od Wielkiego Wybu-
chu wszechświat ciągle się rozszerza, ale działają też siły grawitacji,
które dążą do zmiany kierunku tego ruchu. I pewnego dnia -za kilka
'I miliardów lat - być może siła ciąienia sprawi, że ciała niebieskie
znów sie skupią. Nastąpi odwrócenie, czyli "implozja". Odległości
jednak są tak wielkie, że odbędzie się to jak na zwolnionym filmie.
Możesz to porównać z tym, co się dzieje, kiedy wypuszczasz powie-
I trze z balonika.
- Wszystkie galaktyki zostaną wessane do jednego gęstego
środka?
- Tak, dobrze to zrozumiałaś. A co się stanie potem?
- Potem musi nastąpić nowy wybuch, który sprawi, że wszech-
świat zacznie się rozszerzać od nowa. Bo nadal działają te same
prawa przyrody. W ten sposób powstaną nowe gwiazdy i nowe ga-
laktyki.
- Dobrze myślisz. Jeśli chodzi o przyszłość wszechświata, astro-
nomowie biorą pod uwagę dwie możliwości: albo będzie, się on w nie-
skończoność rozszerzał i odległości między galaktykami będą coraz
większe, albo też zacznie się kurczyć. Decydujące znaczenie dla dal-
szego losu wszechświata ma jego masa. A na pytanie o nią astrono-
mowie nie potrafią jeszcze odpowiedzieć.
- Ale jeśli masa wszechświata jest wystarczająco duża, by pew-
nego dnia zaczął się on kurczyć, to znaczy, że może rozszęrzał się
i kurczył już wiele razy?
- To poprawna konkluzja. Ale w tym miejscu droga ludzkiej my-
śli się rozwidla. Można bowiem również wyobrazić sobie, że rozsze-
rzanie się wszechświata odbywa się tylko ten jeden jedyny raz. Je-
śli jednak wszechświat będzie się rozszerzał w nieskończoność, tym
bardziej drażniące stanie się pytanie, jak się to wszystko zaczęło.
- Bo jak powstała ta materia, która nagle eksplodowała?
- Chrześcijanin mógłby uznać, że Wielki Wybuch to moment
stworzenia. W Biblii napisano wszak, że Bóg wyrzekł: "Niech się
548
W I E L K I E B U M
stanie światłość!" Pamiętasz też, jak Alberto mowił o tym, że
', chrześcijaństwo ma "linearny" pogląd na historię. Do takiego po-
; : dejścia bardziej "pasuje" hipoteza, że wszechświat nadal będzie
się
rozszerzał.
- Być może.
- Na Wschodzie natomiast wierzono w "cykliczność" dziejów
A to oznacza, że historia powtarza się w nieskończoność. W Indiach
na przykład istnieje stara teoria mówiąca o tym, że świat stale się
roz-
szerza po to, by wreszcie się skurczyć. W ten sposób na zmianę na-
stępuje to, co hinduizm nazywa "dniem Brahmy" i "nocą Brahmy".
Ta myśl harmonizuje oczywiście z hipotezą, że wszechświat roz-
szerza się i kurczy - by następnie znów się rozszerzyć - w nie-
skończonym, "cyklicznym" procesie. Wyobrażam sobie ogromne ko-
smiczne serce, które bije, bije i bije...
- Uważam, że obie te teorie są równie niepojęte i równie pasjo-
nujące. .
- I można je porównać do wielkiego paradoksu wieczności, nad
którym kiedyś zastanawiała się Zofia, siedząc w swoim ogrodzie:
albo wszechświat istniał od zawsze, albo też pewnego razu powstał
z niczego...
- Auu!
Hilda dotknęła ręką czoła.
- Co się stało?
- Chyba ukąsił mnie giez.
To na pewno Sokrates próbował wyrwać cię ze snu.
Zofia i Alberto siedzieli w czerwonym sportowym samochodzie
i przysłuchiwali się majorowi, opowiadającemu Hildzie o prze-
strzeni kosmicznej.
- Zastanawiałaś się nad tym, że role zostały całkowicie od-
wrócone? - spytał Alberto po chwili.
- Ó co ci chodzi?
- Przedtem to oni słuchali nas, a my nie mogliśmy ich wi-
dzieć. Teraz my słuchamy ich, ale oni nas nie widzą.
- Jest jeszcze coś.
- Co?
549
W I E L K I E B U M
- Z początku nie zdawaliśmy sobie sprawy, że istnieje jakaś
inna rzeczywistość, w której żyją Hilda i major. Teraz oni nie
wiedzą o naszej rzeczywistości.
- Zemsta jest słodka.
- Ale major mógł ingerować w nasz świat...
- Nasz świat nie był przecież niczym innym jak jego ingeren-
cją.
- Nie mam zamiaru tracić nadziei, że i nam uda się zaingero-
wać w ich świat.
- Ale przecież dobrze wiesz, że to absolutnie niemożliwe.
Nie pamiętasz, jak było w kafeterii "Cinderella"? wdziałem, jak
ciągnęłaś tę butelkę coli.
Zofia siedziała przez chwilę zapatrzona w ogród, podczas gdy
major opowiadał o "wielkim bum". Właśnie to wyrażenie napro-
wadziło ją na pewien pomysł. Zaczęła rozglądać się po samocho-
dzie.
- Co się stało? - zapytał Alberto.
- Nic takiego.
- Otworzyła schowek na rękawiczki i znalazła tam klucz do
śrub. Wyskoczyła z samochodu, podeszła do huśtawki i sta-
nęła tuż przed Hildą i jej ojcem. Najpierw spróbowała pochwy-
cić spojrzenie Hildy, ale to okazało się całkiem niemożliwe.
W końcu uniosła klucz wysoko nad głowę i z całej siły uderzyła
nim Hildę w czoło.
- Auu! - krzyknęła Hilda.
Zofia uderzyła kluczem również w czoło majora, ale on
w ogóle nie zareagował.
- Co się stało? -zapytał.
Hilda podniosła na niego wzrok.
- Chyba ukąsił mnie giez.
- To na pewno Sokrates próbował wyrwać cię ze snu.
Zofia polożyła się na trawie, usiłując poruszyć huśtawkę, ale
huśtawka ani drgnęła. A może jednak troszeczkę się poruszyła,
choćby o milimetr?
- Jakoś wieje chłodem od ziemi - stwierdziła Hilda.
- Nie, jest jeszcze całkiem ciepło.
W I E L K I E B U M
- Ale to nie tylko to. Tu coś jest.
- Jesteśmy tylko my dwoje i piękna letnia noc.
- Nie, coś jest w powietrzu.
- Co?
- Pamiętasz tajemny plan Alberta?
- Jak mógłbym go nie pamiętać?
- Tak po prostu zniknęli z przyjęcia. Jakby zapadli się pod
ziemię...
- Ale...
- "Jakby zapadli się pod ziemię..."
- W jakimś momencie historia musiała się skończyć. Po pro-
stu tak tylko napisałem.
- To, owszem, napisałeś, ale nie to, co stało się później. Po-
myśl, a jeśli oni tu są...
- Wierzysz w to?
- Czuję to, tatusiu.
Zofia biegiem wróciła do samochodu.
- Imponujące - musiał przyznać Alberto, kiedy wrzucała
klucz do schowka. - Przekonasz się, że ta dziewczyna ma nie-
spotykane zdolności.
Major otoczył Hildę ramieniem.
- Czy słyszysz, jaką niezwylcłą muzykę grają fale?
- Tak.
- Jutro musimy spuścić żaglówkę na wodę.
- A słyszysz, jak dziwnie szepcze wiatr? Zobacz, jak drżą listki
osiki.
- To żywa planeta...
- Napisałeś coś o tym, co kryje się ;,między wierszami".
- Tak.
- Być może coś ukryło się "między wierszami" także i tu, w ogro-
dzie.
~ - Przyroda w każdym razie pełna jest zagadek. A teraz mówimy
o gwiazdach na niebie.
- Niedługo pojawią się gwiazdy w wodzie.
550 I
W I E L K I E B U M
- Kiedy byłaś mała, nazywałaś je błędnymi ognikami. I w pew-
nym sensie miałaś rację, bo błędne ogniki i wszystkie inne organizmy
powstały z pierwiastków, które kiedyś gotowały się w gwieździe.
- My także? ,
- Tak, i my jesteśmy gwiezdnym pyłem.
- To pięknie powiedziane.
- Kiedy radioteleskopom udaje się pochwycić światło galaktyk
odległych o miliardy lat świetlnych, szkicują one mapę wszechświa-
ta taką, jak wyglądała kiedyś, w zamierzchłej przeszłości, tuż po
Wielkim Wybuchu. Wszystko, co człowiek widzi na niebie, to ko-
smiczne skamieliny sprzed tysięcy i milionów lat. Jedyne, czego
do-
konać może astrolog, to wróżenie z przeszłości.
- Ponieważ gwiazdy, które widzimy na niebie, zdążyły się już od
siebie oddalić, zanim ich światło do nas dotarło?
- Zaledwie parę tysięcy lat temu niebo wyglądało zdecydowanie
inaczej niż dzisiaj.
~ - O tym nie wiedziałąm.
- Jeśli noc jest bezchmurna, możemy patrzeć miliony, ba, nawet
miliardy lat wstecz, w przeszłość wszechświata. I w pewnym sensie
zwracamy się w stronę domu.
- Musisz mi to jaśniej wytłumaczyć.
- I ty, i ja wzięliśmy swój początek od "wielkiego bum". Cała bo-
wiem materia we wszechświecie jest organiczną jednością. Kiedyś,
w pradawnych czasach, cała materia była jedną bryłą, tak potwor-
nie gęstą, że łepek od szpilki ważyłby wiele miliardów ton. Ten "pra-
atom" eksplodował z powodu ogromnej grawitacji, tak jakby coś roz-
padło się na kawałki. Ale kiedy podnosimy wzrok na niebo, staramy
się odnaleźć drogę do samych siebie.
- W dziwny sposób to wyraziłeś.
- Wszystkie gwiazdy i galaktyki w przestrzeni kosmicznej po-
wstały z tej samej materii. Jej fragmenty skupiły się w różnych miej-
scach. Odległość między jedną galaktyką a drugą może wynosić
miliardy lat świetlnych. Ale wszystkie mają wspólne pochodzenie.
Wszystkie gwiazdy i planety mają wspólny rodowód...
- Rozumiem.
552
W I E L K I E B U M
- Co jest tą materią świata? Co eksplodowało kiedyś, miliardy
lat temu? Skąd się to coś wzięło?
- To wciąż pozostaje wielką zagadką. ,
- Ale to coś dotyczy nas bardzo głęboko, bo sami jesteśmy z tej
materii. Jesteśmy iskrą z ogniska rozpalonego wiele miliardów lat
temu.
- Pięknie powiedziane.
- Ale nie przeceniajmy znaczenia wielkich liczb. Wystarczy
wziąć do ręki kamień. Wszechświat byłby równie niepojęty, gdyby
składał się tylko z jednego kamienia wielkości pomarańczy. Pozo-
stałoby to przeklęte pytanie: Skąd wziął się ten kamień?
Zofia uniosła się nagle z siedzenia czerwonego samochodu
i wskazała na zatokę.
- Tak mam ochotę powiosłować łodzią! - wykrzyknęła.
- Jest przycumowana. A poza tym nie zdolamy unieść
wiosel.
- Spróbujemy? Jest przecież noc świętojańska...
- W każdym razie moiemy zejść nad wodę.
Wyskoczyli z samochodu i pobiegli przez ogród.
Na pomoście usiłowali poluzować linę, uwiązaną do metalo-
wego kołka. Nie zdołali jednak unieść końca liny.
- Jak przymurowana - stwierdził Alberto.
- Mamy dużo czasu.
- Prawdziwy filozof nigdy nie powinien się poddawać. Gdy-
byśmy tylko... zdołali to odwiązać...
- Na niebie pojawiło się więcej gwiazd - zauwaźyła Hilda.
- Tak, to najciemniejszy moment letniej nocy
- Ale zimą niebo się iskrzy. Pamiętasz noc przed twoim wyjaz-
dem do Libanu? To było pierwszego dnia Nowego Roku.
- To właśnie wtedy postanowiłem napisać dla ciebie książkę
o filozofii. Odwiedziłem wcześniej dużą księgarnię w Kristiansand,
byłem także w bibliotece. Ale nie było tam niczego odpowiedniego
dla młodzieży
553
W I E L K I E B U M
- To tak, jakbyśmy siedzieli na jednym z cienkich włosków
białego króliczego futra.
- Ciekawe, czy w tej długiej nocy lat świetlnych istnieje jeszcze
ktoś. .
- Łódź się zerwała!
- Och, rzeczywiście...
- To niepojęte. Tuź przed twoim przyjazdem sprawdziłam cumo-
wanie. _
- Naprawdę?
- To przypomina trochę sytuację, kiedy Zofia pożyczyła łódź Al-
berta. Pamiętasz, jak łódka kołysała się na wodzie?
- Mówię ci, to znowu ona tu krąży.
- Ty sobie tylko tak żanujesz. A ja przez cały wieczór czułam, że
tu coś jest. -
- Któreś z nas musi poplynąć.
- Popłyniemy oboje, tatusiu.
ŹRÓDŁA CYTATÓW
K. Boye: No pewno, że to boli, [w:] Liryka sz~.vedzka, przeł. Ł.
Winiarski,
Londyn 1975.
S. T Coleridge: Aforyzmy, przeł. Z. Kubiak, Warszawa 1975.
Ch. Darwin: Dziela wybrane, przeł. S. Dickstein i J. Nusbaum,
War-
szawa 1959-60.
" J. W Goethe: Faust, przeł. E. Zegadłowicz, Wadowice 1927.
G. Hegel: Zasady filozofii prawa, przeł. A. Landman, Warszawa
1969.
Hippokratesa Aforyzmy i Rokowania oraz Przysięga, przeł. H. Łucz-
kiewicz, Warszawa 1864.
: H. Ibsen: Peer Gynt, przeł. Z. Krawczykowski, Wrocław 1967.
F W Nietzsche: Tako rzecze Zaratustra, przeł. W Berent, Warsxawa
1911.
W. Szekspir: Burza, przeł. W Tarnawski, Wrocław 1958.
Szekspir: Jak wam się podoba, przeł. M. Słomczyński, Kraków 1983.
W Szekspir: Makbet, przeł. J. Paszkowski, Łódź 1976.
:aty z Pisma świętego za Biblią Tysiąclecia: Mr 1,14, Dz.A. 17,22,
List do Koryntian 15,14, List do Rzymian 9,20, Mt 7,12, Proroc-
two Izajasza 9,1.
555
Inne cytaty przytoczone za:
W Tatarkiewicz: Historia filozofii, Warszawa 1988.
J. Legowicz: Wybrane teksty z historii filozofii. Filozofia
starożytna, War-
szawa 1970.
Wiersz Bje~rnstjerne Bje~rnsona przełożył Tadeusz A. Olszański (na
podstawie przekładu filologicznego I. Zimnickiej).
Motto książki (cytat z J. W Goethego) przełożyła z oryginału nie-
mieckiego Ewa Perucka.
Świat Zofii przeczytały już w Europie 3 miliony osób!
W wielu krajach powstają KLUBY ŚWIATA ZOFII,
łączące wrażliwych i myślących młodych entuzjastów
filozofii. Możesz się do nich przyłączyć. Na razie prze-
każ nam tylko swój adres, a wkrótce znajdziesz w swej
skrzynce na listy tajemniczą kopertę...
Jeśli chcesz przyst4pić do KLUBU ŚWIATA ZOFII,
napisz do nas na adres:
03-912 Warszawa 33
skrytka pocztowa 54
Podaj swój wiek i napisz coś o sobie.
Czy zgadzasz się, byśmy udostępnili Twój adres
innym członkom klubu?
BESTSELLERY~XTYDA~UNICT~A
JACEK SANTORSKI & CO
w ciągłej sprzedaży
Susan Forward
TOKSYCZNI RODZICE
Thich NhatHanh
KAŻDY KROK NIESIE POKÓJ
Zen w sztuce codziennego życia
Robin SkynneriJohn Cleese
ZYĆ W RODZINIE I PRZETRWAĆ
Robin SkynyceriJohya Gleese
ZYĆ W TYM ŚWIECIE I PRZETRWAĆ
Jacek Santorski
JAK PRZETRWAĆ W STRESIE
Helen Palmer
ENNEAGRAM
Klucz do analizy charakterów
Kathleen Hurley i TheodoreDobson
ENNEAGRAM W DZIALANILI
Jak wzmocnić siłę ducha
;
i
f:k
NOWOŚCI WYDAWNICTWA
JACEK SANTORSKI & CO
Joseph Campbell
KWESTIA BOGÓW
Dennis Genpo Merzel
OKO NIGDY NIE ŚPI
W sercu zen
Jon Kabat-Zinn
WLAŚNIEJESTEŚ
Przewodnik uważnego życia
Arnaud Desjardins
ZIARNO MA~DROŚCI
Przewodnik dla poszukujących Drogi
Alice Miller
PAMIĘĆ WYZWOLONA
Jak przerwać łańcuch toksycznego dziedzictwa
AlexanderLowen
NARCYZM
Zaprzeczenie prawdziwego Ja
Marie-Louise von Franz
SCIEŻKI SNÓW
Zapomniany język nieświadomości
KSI~ŻKI ZYCIA
ŚWIAT ZOFII jest pierwszą pozycją nowej serii Agencji Wydawniczej
Jacek Santorski & Co. Znajdziecie w niej wielkie bestsellery
powstałe na styku literatury pięknej, psychologii i filozofii.
To książki poruszające i v~ciągające.
Książki, które pomagają nam zrozumieć siebie i innych, uchwycić
sens Życia. Książki, które poruszają sprawy podstawowe.
Każda z nich może być inspiracją wewnętrznego rozwoju
i przewodnikiem w tym rozwoju.
TYTUŁY ROKU 1995
Jostein Gaarder
ŚWIAT ZOFII
Romans z... historią iilozofii. Piętnastoletnia dziewczyna wśród
niezwykłych wydarzeń szuka odpowiedzi na podstawowe pytania.
Ken Wilber
ŚMIERTELNI NIEŚMIERTELNI
Prawdziwa historia życia, miłości, cierpienia, umierania i
wyzwolenia
Trei Killam Wilber i niezwykły wykład filozotii wieczystej.
Marie Cardinal
TO TRZEBA WYRAZIĆ
Autentyczna, autobiograficzna opowieść o miłości i psychoanalizie
odbywanej u jednego z najwybitniejszych francuskich terapeutów.
Wilhelm Reieh
MORDERCY CHRYSTUSA
Szokująca analiza życia rełigijnego, seksuałnego i emocjonalnego
"małego człowieka", obłudnego i pogrąionego w iluzjach,
którego wybitny psychiatra, pionier pracy z ciałem w
psychoterapii,
demaskuje w każdym z nas...
Liso Appignannesi, John Forrester
KOBIETY FREUDA
Zygmunt Freud jako kochanek, mąż, ojciec, kolega... Pasjonująca
opowieść biogrąficzna, wprowadzająca w zakamarki psychoanalizy
i niezwykłej osobowości jej twórcy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
21 świat zofi0001
28 świat zofi0001
19 świat zofi0001
24 świat zofi0001
16 świat zofi0001
26 świat zofi0001
22 świat zofi0001
29 świat zofi0001
18 świat zofi0001
17 świat zofi0001
25 świat zofi0001
23 świat zofi0001
31 świat zofi0001
34 świat zofi0001
27 świat zofi0001
30 świat zofi0001
20 świat zofi0001
33 świat zofi0001
35 świat zofi0001

więcej podobnych podstron