krasiński artykuł


Tekst dyskursywny czy literacki? O Krasińskiego dwóch relacjach piórem z audiencji u
Napoleona III
Celem artykułu jest przedstawienie pokrótce dziejów dwóch tekstów Zygmunta Krasińskiego,
relacjonujących jego audiencje u cesarza Napoleona III, oraz rozważenie i rozwiązanie
problemu, na który natknęłam się podczas opracowywania tychże tekstów do nowej edycji
krytycznej dzieł poety.
Zygmunt Krasiński po raz pierwszy spotkał się z Napoleonem III 4 kwietnia 1857 roku, data
ta widnieje również na początku relacji piórem poety. Tę samą datę podaje Zbigniew
Sudolski1; o spotkaniu wspomina też Stanisław Małachowski2. Tekst relacji z audiencji u
cesarza nie ukazał się drukiem za życia poety. Pierwodruk, który z racji braku rękopisów stał
się podstawą tekstową przygotowywanej edycji, ukazał się w roku 1912 w wydaniu
jubileuszowym Pism Zygmunta Krasińskiego w tomie Pisma filozoficzne i polityczne. Od
tamtej pory wyszedł drukiem jeszcze tylko dwa razy: w tomie 11-12 Dzieł pod redakcją
Leona Piwińskiego (1931) oraz w Pismach filozoficznych i politycznych opracowanych przez
Pawła Hertza (1999). We wszystkich wydaniach drukiem występował pod tytułem nadanym
mu przez Jana Czubka, czyli Pierwsze posłuchanie u Napoleona III. Tekst Drugiego
posłuchania u Napoleona III3 przeszedł podobne dzieje, co relacja piórem z pierwszej
audiencji. Pierwodruk ukazał się w wydaniu jubileuszowym, następnie w Dziełach pod
redakcją Piwińskiego oraz w Pismach filozoficznych i politycznych w opracowaniu Pawła
Hertza. Rękopisy obydwu tekstów znajdowały się w Bibliotece Ordynacji Krasińskich i
spłonęły po upadku Powstania Warszawskiego. Podstawę tekstową dla powstającej właśnie
edycji stanowi pierwodruk.
O pierwszej audiencji Zygmunta u cesarza tak pisał Stanisław Małachowski:
W jesieni roku 1856 otrzymał Krasiński po raz pierwszy pozwolenie udania się do Paryża. Niezwłocznie też
opuścił księtwo Badeńskie i pojechał do tj pierwszj europejskij stolicy [& ]. Najważniejszą jednak
czynnością Krasińskiego w czasie tego swego pobytu w Paryżu, było osobiste tajemne widzenie się
z cesarzem Napoleonem wzamku Tuilleryjskim. Właśnie to była chwila kongresu państw Europejskich po
ukończonj wojnie wschodnij. Zygmunt pojmując całą ważność chwili i przedmiotów, jakie traktowane
będą na tym kongresie, sądząc, że też i Polska kwestya nie powinna być zapomnianą, opuszczoną, ani
pominiętą; mając ułatwiony przystep do Cesarza, czuł się w obowiązku udać się do niego, użyć wszelkich
sił i argumentów, aby go nakłonić do wniesienia i popierania tjże na kongresie. Otrzymał posłuchanie, na
którem cesarz słuchał go z wielkiem zajęciem i zadawał pytania o położeniu Polaków pod rządami:
Rosyjskim, Pruskim i Austryackim, które znał bardzo niedokładnie. Najskwapliwij dopytywał się i żądał
1
Z. Sudolski, Krasiński, Warszawa 1997, s. 509.
2
S. Małachowski, Krótki rys życia i pism Zygmunta Krasińskiego, s. 65-67.
3
Tytuł, podobnie jak w przypadku pierwszego tekstu, został nadany przez Jana Czubka.
objaśnienia o stosunkach wewnętrznych i zewnętrznych, tego ostatniego państwa. Pomiędzy innemi
pytaniami wywiadywał się o byt i znaczenie religii Grecko-Unickij, o którj żadnego nie miał
wyobrażenia, w końcu zapewniał o swj życzliwości dla Polskij sprawy4.s
Tekst Pierwszego posłuchania u Napoleona III relacjonuje audiencję Zygmunta u Napoleona
III. Rozmowa dotyczyła głównie kwestii dotyczących położenia Polski pod zaborami
rosyjskim, pruskim i austriackim. Krasiński podkreślał wagę odzyskania niepodległości przez
Polskę  uważał, że takie rozwiązanie byłoby najkorzystniejsze nie tylko dla Francji, lecz i
dla całej ówczesnej Europy5. Obietnice Napoleona były jednak mgliste6, sam Krasiński
zauważył nawet pewną ogólnikowość jego wypowiedzi (cesarz nie obiecał mu niczego
konkretnego). Wyraznie natomiast sprzeciwił się otwartej wojnie z Rosją. Pomimo
negatywnego wydzwięku całej rozmowy, w Krasińskim obudziły się nadzieje na polepszenie
losu państwa polskiego7.
Druga audiencja u cesarza miała miejsce 20 lipca 1858 roku w PlombiŁres, gdzie Krasiński
przebywał na leczeniu. Bawił tam wówczas również Napoleon III oraz przywódca Włoch,
Camillo Cavour. Sam Krasiński wspominał o niej w dwóch listach do ojca:
[& ] Byłem też zaraz nazajutrz u księżny Hamilton  powiedziała mi, bym poszedł zapisać się do Cesarza,
że taki tu zwyczaj, i od niej wychodząc zapisałem się8.
[& ] Byłem wczoraj u Pana dachówkarnianego  najuprzejmiejszy, najgrzeczniejszy ze znanych mi panów
domu jakiego. Dość długom siedział; na ciele dobrze wygląda, ale jakoś żywszym i weselszym, choć
bledszym i chudszym był dawniej9.
Wizyta trwała krótko i, jak sam poeta o tym pisze, cesarz był małomówny. Sudolski
komentuje drugie spotkanie Napoleona III z Krasińskim w taki oto sposób:  Tak więc
wołanie Krasińskiego o wojnę powszechną w imię pokrzywdzonych narodowości i próba
pozyskania Francji dla sprawy polskiej skończyły się tam razem zupełnym
niepowodzeniem 10. W samej relacji poety łatwo jest zauważyć nuty zawodu i rozczarowania.
Pełen nadziei po poprzedniej audiencji u cesarza został sprowadzony na ziemię: cesarz nie
przywiązywał większej wagi do sprawy polskiej.
4
S. Małachowski, dz. cyt., s. 65-67.
5
Z. Sudolski, dz. cyt., s. 509.
6
Tamże.
7
Tamże.
8
List do W. Krasińskiego z 18 lipca 1858 r. [w:] Zygmunt Krasiński, Listy do różnych adresatów, t. 1, Warszawa
1991, s. 88-89.
9
List do W. Krasińskiego z 21 lipca 1858 r. [w:] tamże.
10
Z. Sudolski, dz. cyt., s. 525.
Warto zauważyć, że obydwa teksty nie ukazały się w wydaniu Dzieł literackich opracowanym
przez Pawła Hertza (1973). Znamienna jest data publikacji owego wydania  lata 70. to czasy
ingerencji cenzury w publikowane książki. Oczywistym jest więc, że teksty, w których
reprezentowane było tak silne stanowisko antyrosyjskie, nie miały prawa się ukazać.
Prawdopodobnie również ze względu na poglądy polityczne, które w tych dwu tekstach
wyraził Krasiński, Jan Czubek umieścił je w tomie Pism filozoficznych i politycznych,
następni edytorzy szli zaś za jego przykładem. Podczas opracowywania tych tekstów do
nowej edycji krytycznej nasunęła mi się jednak pewna myśl  czy słusznie teksty te zostały
umieszczone razem z tekstami o charakterze dyskursywnym?
Słownik terminów literackich podaje aż cztery definicje dyskursu: od tej najbardziej pojemnej,
uznającej dyskurs za synonim wypowiedzi, aż do tej tradycyjnej, w myśl której dyskurs  to
wypowiedz zrygoryzowana logicznie, operująca argumentacją, traktowana jako
przeciwstawienie wypowiedzi, w której dominują elementy perswazyjne bądz ekspresyjne, a
także  wypowiedzi literackiej 11. Jak łatwo zauważyć, już w tej prostej definicji zawarto
spostrzeżenie dotyczące różnic pomiędzy tekstami dyskursywnymi a literackimi. Tekst
literacki to, według Janusza Lalewicza, tekst potoczny. Jest pisany językiem potocznym i
mówi o takiej rzeczywistości, jaką znamy z naszego codziennego, potocznego
doświadczenia12. Tekst dyskursywny, a do takich wszak zaliczają się teksty filozoficzne, jest
natomiast  konstruowany za pomocą pewnych metodycznych procesów myślowych w
dziedzinie poszczególnych dyscyplin naukowych i koncepcji filozoficznych 13. Różnice
miedzy tekstami literackimi a dyskursywnymi będą zatem dotyczyły różnych typów języków,
jakimi teksty te się posługują, sposobów konstruowania samego tekstu, typów uniwersum
tekstu oraz sposobów ujmowania rzeczywistości14. Literaturę cechuje emocjonalność, chętnie
wykorzystuje ona wieloznaczność i raczej unika precyzji logicznej15. Teksty filozoficzne są
natomiast obwarowane rygorami formalnymi  muszą podporządkowywać się  logicznym
regułom wywodu 16. Lalewicz zauważa jednak, że takie ścisłe rozgraniczenie dwóch typów
tekstów jest w praktyce niemal nieobecne: cechy tekstów dyskursywnych (ale tylko pewne
cechy!) można odnalezć w utworach literackich i odwrotnie  bardzo często teksty, na
11
Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, Wrocław 2000, s. 114.
12
J. Lalewicz, Opowiadanie i rozumienie [w:] Wypowiedz literacka a wypowiedz filozoficzna, red. M. Głowiński,
J. Sławiński, Wrocław 1982, s. 165.
13
Tamże, s. 166.
14
Tamże.
15
M. Michalski, Dyskurs  apokryf  parabola. Strategie filozofowania w prozie współczesnej, Gdańsk 2003, s.
18.
16
Tamże, s. 19.
przykład filozoficzne, zbliżają się swoją postacią do tekstów literackich17. Badacz podkreśla,
że każdy tekst filozoficzny, nawet ten najbardziej zbliżony w swej postaci do tekstów
literackich, odsyła jednak czytelnika do jakiegoś uniwersum abstraktów, a nie do
 jednostkowego konkretu świadomości , jak się to dzieje w przypadku utworu literackiego18.
Literatura i filozofia mają jednak jeden wspólny cel: dążą do osiągnięcia tej samej prawdy,
robią to jednakowoż przy użyciu odmiennych metod19.
Najpełniej potoczne ujmowanie rzeczywistości (czyli cechujące teksty literackie) według
Lalewicza może być przedstawione za pomocą opowieści20. Autor za pomocą opowieści,
uczestniczących w niej aktorów oraz przedmiotów, zdarzeń, obejmuje zaledwie fragment
rzeczywistości  to prawda, jednak jest to fragment na tyle duży, by można było na jego
podstawie zrekonstruować całościowy sposób ujmowania świata21. Krasiński porzuca język
dyskursu na rzecz narracji  przedstawia pewną fabułę, aktorów, kreuje świat przedstawiony.
Owszem, robi to na podstawie faktów  wszak audiencje u Napoleona III są faktem i możemy
się spodziewać, iż wydarzenia opisane przez Krasińskiego rzeczywiście miały miejsce. Nie
jest to jednak opowieść dla samej opowieści  narracja staje się tutaj środkiem do celu jakim
jest przedstawienie sposobu postrzegania świata przez poetę.
We wcześniejszej części artykułu przywołałam tezę Lalewicza, w myśl której wyrazne
rozgraniczenie literatury i dyskursu nie jest możliwe. Widać to wyraznie na przykładzie dwu
opisywanych przeze mnie tekstów  Krasiński również nie uwolnił się od dyskursu.
Przekazuje czytelnikowi swoją wizję rzeczywistości  spełnia przez to jedną z podstawowych
funkcji literatury, a mianowicie funkcję poznawczą22. Nie robi tego jednak za pomocą
logicznego, rygorystycznego czy wręcz dogmatycznego, by użyć określenia Derridy,
dyskursu. Wybiera w tym celu formę opowieści, a filozoficzna prawda o rzeczywistości i jego
sposób patrzenia na sytuację polityczną w Europie objawia się w przyjętej przez niego
strategii.
O strategiach filozofowania literaturą pisze Maciej Michalski w swojej książce Dyskurs 
apokryf  parabola. Strategie filozofowania w prozie współczesnej. Uważa on, że
17
J. Lalewicz, dz. cyt., s. 167.
18
Tamże, s. 169.
19
M. Michalski, dz. cyt., s. 24.
20
J. Lalewicz, dz. cyt., s. 170.
21
Tamże.
22
E. Mukoid, Jedność słowa. Rozważania na temat związków literatury i filozofii [w:]  Ruch Literacki 1987, z. 4-
5, s. 363.
 filozoficzność tekstu literackiego można opisać w kategoriach strategii, którą stosuje autor,
by wyrazić swój namysł i dać do myślenia odbiorcy 23. Strategia filozofowania jest przez
niego rozumiana jako takie umiejscowienie podmiotu literackiego i odbiorcy, ukształtowanie
wypowiedzi, wykreowanie świata przedstawionego oraz użycie odpowiednich środków
artystycznych, które umożliwi autorowi osiągnięcie jednego, nadrzędnego celu24  wyrażenie
własnych filozoficznych refleksji25, ale również zmuszenie odbiorcy do namysłu, swoiste
włączenie go w, pozornie jednostronny, dialog. Michalski opisuje trzy strategie filozofowania
literaturą. Chciałabym się skupić na jednej z nich, która w moim mniemaniu najlepiej
odpowiada analizowanym tekstom Krasińskiego, a mianowicie na strategii dyskursywnej.
Według Michalskiego konstytutywną niemal cechą strategii dyskursywnej jest  brak fikcji,
kreacji świata przedstawionego, wyeksponowana zostaje zaś kategoria podmiotu 26. Jak łatwo
zauważyć, wszystkie te cechy możemy odnalezć zarówno w tekście Pierwszego posłuchania
u Napoleona III, jak i w Drugim posłuchaniu u Napoleona III (choć kreacja świata
przedstawionego jest w nich obecna, to jednak nie jest tak rozbudowana, jak w przypadku
innych utworów narracyjnych27). Kolejną istotną właściwością jest świadome odwoływanie
się do dyskursu. W tekstach pisanych za pomocą strategii dyskursywnej można, według
Michalskiego, zauważyć stan nieustającego napięcia  między uporządkowanym dyskursem
(w wypowiedziach bohaterów  E.Z.) a bezpośrednim wyrażaniem myśli (w wypowiedziach
narratora  E.Z.) 28. Tak też dzieje się w przypadku dwu opisywanych przeze mnie tekstów 
to właśnie Krasiński-narrator wyraża bezpośrednio swoje myśli, kreuje świat, który chce
przedstawić. Wypowiedzi postaci mają natomiast wyrazny charakter dyskursywny. Każdy z
dwóch bohaterów przedstawia swoje poglądy na sprawę polską oraz na sytuację polityczną w
Europie i, co ważne, robi to w sposób nieodbiegający od współczesnego rozumienia dyskursu.
Teksty Krasińskiego mają charakter pamiętnikarski  opatrzone są dokładną datą, opisane są
w nich konkretne miejsca i wydarzenia. Wybór takiej a nie innej formy Michalski uzasadnia
chęcią autorów do  odrzucenia spetryfikowanych odmian dyskursu czy nawet wszelkich
zabiegów organizujących tekst ponad niezbędny próg zrozumiałości 29. Krasiński-esteta
wybiera zatem formę zapisków z dziennika, by nie skupiać się na rygorach formalnych
23
M. Michalski, dz. cyt., s. 36.
24
Tamże, s. 39.
25
Tamże.
26
Tamże, s. 41.
27
Wszak nie o przedstawienie i dokładny opis przestrzeni chodziło Krasińskiemu, lecz o zawarcie w owych
tekstach swojej myśli politycznej.
28
Tamże.
29
Tamże, s. 42.
dyskursu  oddaje ważną dla siebie rzecz w prosty, lecz nie pozbawiony piękna sposób. Brak
jest również u Krasińskiego postulowanej przez Michalskiego redukcji literackości  wartość
artystyczna tekstów romantyka jest wyrazna i niezwykle istotna. Wyraznie dominuje w nich
funkcja estetyczna języka. Użycie bogatego języka oraz figur retorycznych w wypowiedziach
bohaterów oraz operowanie bogactwem środków stylistycznych w partiach narracyjnych
również przemawia za literackością tekstów. Krasiński-narrator jawi się jako esteta, który
niezbyt obszernie, lecz z ogromnym wyczuciem stylu opisuje detale m.in. ubioru cesarza. Co
istotne, właśnie na postaci cesarza narrator skupia swoją uwagę. W tekstach pojawiają się
neologizmy (zmonarszeć na powrót), pytania retoryczne, metafory (myśli ukrytej
najzwięzlejsze wyrażenie; szabla turecka rozcięła ich dzieje), antropomorfizacje ([Francja]
własnymi wciąż rękoma rozdzierać się będzie) oraz rozbudowane, oryginalne porównania. W
tekstach Pierwszego& i Drugiego posłuchania u Napoleona III rzuca się również w oczy
świadome użycie elementów wyrażających emocje, szczególnie we fragmentach odnoszących
się do postaci cesarza  tu najwyrazniej widać emocjonalny stosunek narratora do wielkiego
wodza oraz do samej sytuacji spotkania z cesarzem.
Za pomocą strategii dyskursywnej Krasiński daje wyraz swojemu filozoficznemu sposobowi
postrzegania rzeczywistości. Możemy rozpatrywać go na dwóch poziomach:
1. w konstrukcji fabuły, przestrzeni oraz bohaterów-aktorów, w sposobie prowadzenia
narracji  zauważamy wówczas punkt widzenia Krasińskiego-narratora, jego stosunek
wobec świata jako całości,
2. w wypowiedziach Krasińskiego-bohatera podczas jego konfrontacji z Napoleonem III
 tu z zauważyć można stosunek poety do samego cesarza, wyraz nadziei, jakie wiązał
z odbywanymi rozmowami oraz poglądy Zygmunta na sytuacje polityczną ówczesnej
Europy.
W ramy fabuły Krasiński wtłoczył więc to, co równie dobrze mógłby ująć z pomocą języka
dyskursu. Postanowił jednak posłużyć się narracją, elementy dyskursu pozostawiając
natomiast w wypowiedziach dwóch głównych aktorów. Dzięki wykorzystaniu języka
literackiego oraz formy stricte literackiej przybliża czytelnika do sedna sprawy  daje mu
pełniejszy wzgląd w pełen obraz ważnej dla siebie, jako patrioty, kwestii. Nie operuje na
abstraktach, jak by to miało miejsce w przypadku tekstu dyskursywnego, lecz na konkrecie.
Przedstawia pewne  tu i teraz (oczywiście z konieczności przedstawione jako minione, a
więc raczej  tam i wtedy ), kontekst rozmowy, konkretne postaci oraz przytacza ich
konkretne wypowiedzi. Z tych wszystkich elementów opowieści wyłania się wyrazny obraz
świata widzianego oczyma Krasińskiego oraz jego myśli filozoficzno-politycznej.
Omawiane w artykule teksty Zygmunta Krasińskiego są ciekawe z dwóch powodów.
Pierwszym jest fakt, iż relacjonują one ważne momenty w życiu wielkiego romantyka. Drugi
z powodów jest bardziej złożony i zadecydował o przeniesieniu tekstów Pierwszego& i
Drugiego posłuchania u Napoleona III (oczywiście mam na myśli powstające nowe wydanie
krytyczne) z obrębu pism filozoficznych i politycznych do tomu zawierającego prozę
artystyczną. Przyczyną tej decyzji był wyrazny brak obecności języka dyskursu zarówno w
pierwszym, jak i drugim piśmie oraz ich narracyjny charakter. Kolejnym argumentem była
również wyrazna wartość artystyczna rzeczonych tekstów, która częściowo przybliża je do
historiografii w rozumieniu Haydena White a (w myśl którego nauka o historii korzysta z
tych samych form i stylów wypowiedzi, co literatura). Krasińskiemu nie chodziło jednak o
przedstawienie w pismach historycznych wydarzeń, a więc audiencji u cesarza Napoleona III,
lecz o wyrażenie w nich swoich poglądów, przekonań oraz sposobów postrzegania świata.
Zasady edycji
W tekstach zmodernizowano grafię, ortografię oraz interpunkcję, zgodnie z obowiązującymi
współcześnie zasadami. Uwspółcześniono pisownię wielkiej litery, zostawiając ją w zwrotach
grzecznościowych oraz wyrazach nacechowanych ekspresywnie. Modernizacja objęła
również końcówki gramatyczne wyrazów (-em; -emi), zachowano zapis nazw państw w
rodzaju żeńskim typu Francya, Austrya, Rosya, gdyż jest to pisownia jednolita w całym
tekście. Podkreślenia autora zaznaczono rozstrzeleniem liter w wyrazach jako wyraz
emocjonalnego nacechowania.
Ważniejsze odmiany tekstowe
Pierwsze posłuchanie u Napoleona III
_ napadając ostateczne jej pogranicza / LP  napadając ostateczne jej pogranicza / PH
 napadając ostatecznie jej pogranicza
_ Polski, pod pewnymi względami samoistnej, rządzonej osobno / LP  Polski, pod pewnymi
względami samoistnej, rządzonej osobno / PH  Polski pod pewnymi względami samoistnej,
rządzonej osobno
_ wydaje możliwym i praktycznym / JCz  wydaje jedynie możliwem i praktycznem / LP
 wydaje możliwem i praktycznem / PH  wydaje możliwym i praktycznym
_ wyobrażenia o honorze / JCz  wyobrażenie o honorze / LP  wyobrażenia o honorze / PH
 wyobrażenia o honorze
_ był wyrzekł frazes / JCz  był wyrzekł ten frazes / LP  był wyrzekł frazes / PH  był
wyrzekł frazes
W podstawie tekstowej dostrzeżono występowanie dodatkowych słów, których nie ma w
innych edycjach. W tekście głównym przyjęto zatem lekcję Piwińskiego oraz Hertza, którzy
uznali te słowa za dodane przez Czubka.
W zdaniu:  [& ] dążyć ku sercu Moskwy, jedno wypadało mi, napadając ostateczne jej
pogranicza, zmuszać jej wojska do długich i nużących pochodów na to, by dopiero
wyniszczone i o połowę zmniejszone dochodziły do punktu przez nas napadanego Paweł
Hertz w swoim wydaniu zmienił przymiotnik  ostateczne na przysłówek  ostatecznie .
Zdecydowano się na przyjęcie wersji Czubka (tym bardziej, że taką samą przyjął Piwiński,
który również miał dostęp do rękopisów), ponieważ ze struktury zdania wyraznie wynika, że
przymiotnik ten, będący w tym znaczeniu synonimem do  skrajny , odnosił się do wyrazu
 pogranicza . Zmiana części mowy powoduje w tym przypadku również zmianę wymowy
semantycznej zdania.
Za Czubkiem zachowano również interpunkcję w zdaniu:  [& ]przyłączenia jej do
Królestwa i utworzenia z nich Polski, pod pewnymi względami samoistnej,
rządzonej osobno przez członka rodziny cesarskiej moskiewskiej . Usunięcie
wtrącenia, którego dokonał Hertz, powoduje bowiem zmianę znaczenia całego zdania.
W edycji Czubka znajduje się sformułowanie  wyobrażenie o honorze , Piwiński i Hertz
przyjmują jednak wersję  wyobrażenia o honorze . Słownik języka polskiego podaje użycie
słowa  wyobrażenie w liczbie mnogiej jako odnoszące się do pojęć abstrakcyjnych, w
liczbie pojedynczej natomiast jako odnoszące się do ludzkiej pamięci. Przyjęliśmy
rozwiązanie, jakie wybrali Piwiński oraz Hertz.
Drugie posłuchanie u Napoleona III
_ że taką jego myśl była / JCz  że taką myśl jego była / LP  że taką jego myśl była / PH  że
taką jego myśl była
_ jest jedność rodu ludzkiego  jest Ludzkość / JCz  jest jedność rodu ludzkiego, jest
ludzkość / LP  jest jedność rodu ludzkiego  jest Ludzkość / PH  jest jedność rodu
ludzkiego, jest ludzkość
_ sprawa narodowości rozumie Ludzkość / JCz  sprawa narodowości rozumie ludzkość / LP
 sprawa narodowości rozumie Ludzkość / PH  sprawa narodowości rozumie ludzkość
_ przypomina mi ona łagodność / LP  przypomina mi owa łagodność / PH  przypomina mi
owa łagodność
W wydaniu Czubka w zdaniu: Nie ma żadnej wątpliwości  rzekł mi na to  że taką myśl jego
była nastąpiła zmiana kolejności wyrazów w stosunku do tekstu w wydaniach Piwińskiego
oraz Hertza. W związku z tym, że Piwiński również korzystał z rękopisów, przyjęto jego
rozwiązanie.
Również za Piwińskim przyjęto pisownię  Ludzkość wielką literą. Zmienia się bowiem
nacechowanie semantyczne tego wyrazu  ludzkość jest tu rozumiana jako zbiorowość i
jednocześnie alegoria świętej sprawy Boga sankcjonującego człowieczeństwo. Uznajemy
lekcję Piwińskiego za właściwą w kontekście wymowy całego utworu.
Pozostawiono również użyty w wydaniu Czubka zaimek  ona zamiast, jak w wydaniach
Piwińskiego oraz Hertza,  owa . Należy zwrócić uwagę, iż zaimek ten został użyty w funkcji,
którą współcześnie pełni zaimek wskazujący  ten (oczywiście w rodzaju żeńskim).
Znaczenie zdania pozostaje niezmienne, jednak pozostawienie zaimka  ona pozwala na
oddanie charakteru współczesnej Krasińskiemu polszczyzny.
4 kwietnia 1857 o 3-ej z południa. O naznaczonej godzinie... [Pierwsze posłuchanie u
Napoleona III] (oprac. Emilia Zaręba)
4 kwietnia 1857 o 3-ej z południa.
O naznaczonej godzinie, o drugiej z południa przyjechałem do ciotki. Oświadczyła mi,
że niespodzianie poseł moskiewski dał znać, że przybędzie, u synowca posłuchania się
domaga, i że do niej pózniej ma przybyć. Zatem do sypialni mnie swej zaprosiła i tam
siedziała ze mną, co chwila w niespokojności wychodząc do salonów przyległych, a rada,
żem tak przyjechał, iż z posłem się nie spotkałem. Synowiec raz przyszedł do trzeciego
salonu i z nią mówił już po odprawie posła, potem żona synowca i także w trzecim salonie z
nią mówiła, dopytując się, gdziem schowan. Ona bowiem koniecznie była nalegała na męża,
by widział się ze mną. Poseł tymczasem po posłuchaniu na górze był zszedł na dół do Ciotki;
lecz że już czasu nie miał, tylko imię swe zapisał na przedpokoju i na konferencje się udał do
Ministerium Spraw Zagranicznych. Jednak wciąż w sypialnim siedział. O trzeciej doniesiono
ciotce ze mną siedzącej, że synowiec jedzie. Wyszła, przyjęła go, wróciła po mnie,
wyprowadziła mnie i, mówiąc: Il est sur des bquilles, przedstawiła mnie jemu. Potem
weszła nazad do swej sypialni, zostawując mnie z nim sam na sam.
Ujrzałem człowieka bladej twarzy, najuprzejmiejszych ruchów i wyrazu twarzy,
niezmiernie w tej chwili uprzejmego. Czarny ubiór od stóp do głów; na fraku gwiazda
brylantowa, wpół zakryta. Postać szlachetna, raczej arystokratyczna, raczej wielkiego bardzo
pana, niż monarchy; lecz znać było, że sam chciał tak wyglądać w tej chwili i że co chwila
mógłby zmonarszeć na powrót.
Charm de faire votre connaissance i kazał siedzieć na kanapie, sam usiadł na
krześle szerokim.
Rzekłem mu, siadając: Dzięki za tę chwilę szczęścia w życiu, bo szczęściem wielkim
mnie, wychowanemu w miłości i czci Cesarza, móc oglądać Cesarza odżyłym w Tobie,
Najjaśniejszy Panie.
Uśmiechnął się słodko i natychmiast bez żadnych innych wstępów, zaczął mówić, jak
następuje:
On. Gdyby wojsko nasze było zaraz (a to możliwym i nawet dość łacnym było) wzięło
Sebastopol, wtedy można było iść na Ukrainę przez Mikołajew brzegami Dniepru. Pewny
jestem, że wtedy by się Austrya była natychmiast oświadczyła za nami i Polską. W tym
dowód tego leży, że za przyjściem fałszywej wieści o zdobyciu Sebastopola, zaraz kazała mi
telegrafem winszować; za przyjściem zaś w rok pózniej prawdziwej, żadnych od niej
powinszowań nie odebrałem; już była się odmieniła, już nie chciała orężnie działać w naszym
interesie i Polski. Moim zdaniem, nie chcąc powtórzyć błędu stryjowskiego, nie powinienem
był (szczególniej, Austryi nie mając za sobą ani Prus) dążyć ku sercu Moskwy, jedno
wypadało mi, napadając ostateczne jej pogranicza, zmuszać jej wojska do długich i nużących
pochodów na to, by dopiero wyniszczone i o połowę zmniejszone dochodziły do punktu przez
nas napadanego. Dobrzem to był wymiarkował i tak się stało. Zatem rozpocząłem od Krymu
 inaczej niepodobieństwem było, nie mając ani Austryi ani Prus za sobą, lub ich obu nie
rozgniótłszy wprzódy gromami zwycięstw tak jak Napoleon. Na Litwę przez Połągę
niezmiernie trudno było. Dużo o tym myślałem i przemyśliwałem, alem zawsze widział, że
nie sposób przybijać z wojskiem do portu, zamarzającego na sześć miesięcy i to przy braku
blizkiej potężnej twierdzy, w której by sie można zaraz usadowić i organizować. Tylko przez
Rygę można było taką wyprawę odbyć, ale tam trafialiśmy na samym wstępie na całą rdzenną
moc Moskwy.
Ja. Jednak, jeśli wolno to spostrzeżenie uczynić, nadmienię, że wojsko francuskie
wylądowując do Litwy, trafiało na drugą Francyą i że w miejscu twierdzy mogło obozy
okopne stawiać i w sześć miesięcy mieć całą przestrzeń Polski zorganizowaną orężnie, gdyż
wiadomo, że włościanin nasz w sześć tygodni czasu doskonałym staje się żołnierzem.
On. Co do włościanina polskiego wiem, że tak jest; lecz to wszystko, powtarzam,
zdawało mi sie w moich rachubach niepodobieństwem, skorom musiał działać bez Austryi.
Teraz mówmy o obecnym położeniu. W polityce mówi się tylko o tym, co jest
urzeczywistnialnym w danej chwili; w obecnej zaś dwa tylko przypuszczenia mamy przed
sobą: pierwsze wojny olbrzymiej, przewracającej wszystkie stosunki i układy europejskie
(grands bouleversements), a w takiej wojnie, kto odgadnąć potrafi, jak się ułożą przymierza
pomiędzy państwami europejskimi? Zatem trudno co bądz o tej przypuszczalnej formie
przyszłości powiedzieć. Drugie, na co zdaje się prawdopodobniej się zanosić, że trwać będzie
stan pokoju i dyplomatycznych układów, rozstrzygających o świecie. Trzymajmy się więc
owego drugiego przypuszczenia (hypothŁse). W nim zdaje mi się, że jedynym sposobem
pomożenia wam byłoby przystać na pewne ustąpienia Moskwie pewnych części
państwa Otomańskiego pod warunkiem, przeze mnie jej nałożonym, zabrania
Galicyi, przyłączenia jej do Królestwa i utworzenia z nich Polski, pod
pewnymi względami samoistnej, rządzonej osobno przez członka rodziny
cesarskiej moskiewskiej.
Ja. Niezawodnie, jeśli cesarz Mikołaj nie skasował tytułu Królestwa Polskiego,
zniszczywszy, co tylko mógł, z Polski i przerobiwszy, o ile mógł, Królestwo na powiat
cesarstwa moskiewskiego, to, że myśl w gabinecie petersburskim panuje za pomocą i na
mocy tego tytułu kiedyś opanować Księstwo Poznańskie i Galicyą.
On. W układach, o których nadmieniam, trzeba by o Księstwie Poznańskim
zapomnieć, bo Moskwa, w ścisłym spoju z Prusami, nie chciałaby na Prus rozbiór przystać.
Na samej Galicyi należałoby przestać. To mi się wydaje możliwym i praktycznym w tej
chwili. Można by przy tym cesarza Aleksandra pewnymi zachętami do wielkości i
wspaniałomyślności w serce uderzyć. Lecz oczywiście w polityce coś się tylko robi za coś.
Żebym wciąż ich tylko prosił o ulgę dla Polski i nic im nie dał, wciąż by mi tylko frazesami
marnymi odpowiadali, jak Orłow na wiosnę, obiecywali, a nie dotrzymywali; a gdybym
powtarzał tylko próżne nalegania, choćbym i teraz W. księciu Konstantemu jak najpiękniejsze
rzeczy w tym gatunku mówił, mogliby wreszcie mi odpowiedzieć: To nasze sprawy, własne
nasze, nie mieszaj się do nich. Wojną wprost dobijać się o Polskę nie mogę dziś; cóż mi
więc pozostało, jeśli nie przyobiecanie im pewnych korzyści, a wtedy położenie za warunek
do ich otrzymania tego, com wyżej powiedział? Wszystko reszta w obecnym położeniu na nic
się nie zda!
I przydał tu: Ce que je vous dis, vous en sentez, est fort confidentiel.
Ja. Toby dla nas było ze wszystkich dróg przypuszczalnych, mających nam służyć do
zmartwychwstania, najboleśniejszą  nie wiodłoby nas bezpośrednio, jedno pośrednio do
celu. Dla nas najszczęśliwszą drogą wskrzeszenie bezpośrednie przez Francyą.
On. Prawda, ale na to wojny potrzeba.
Ja. Moskwa szczerze nigdy nic dla Polski nie może uczynić, bo jej istotnym interesem
jest śmierć Polski. Wszystko dzieli te dwa narody, wszystko w nich walczy przeciwko sobie:
religia, język, przeszłość cała, wszystkie wyobrażenia, nawet wyobrażenia o honorze.
On. Prawda  wiem  ale Niemcy przynajmniej mogłyby mieć interes w postawieniu
Polski.
Ja. Tak, gdyby się nie były stały wspólnikami złego, gdyby rąk nie były zanurzyły w
głąb tej samej zbrodni. Wspólnictwo zbrodni takiej jest przyrody, że w ostatecznym wyniku
nie dozwala już pilnowania się własnego interesu nawet.
On. Prawda.
Ja. Lecz Francya ma żywotny, wieczny interes w odżyciu i życiu Polski. Cokolwiek
wypadnie, pamiętaj, N. Panie, o narodzie, który jeden ze sławiańskich jest w pełni katolickim,
zachodnim, jest koniecznym Francyi sprzymierzeńcem i do tego najwierniejszym był dynastii
twojej. Pamiętaj o nim, Najjaśniejszy Panie, dla siebie samego i ze względu na przyszłe losy
syna twego. Pamiętaj, Najjaśniejszy Panie, nie dać go zatracić. Co możesz, w każdej
zdarzenności czyń.
On. Francya tych samych ma trzech wrogów, co Polska. W tym jej smutne położenie,
że sama jedna przeciwko nim trzem bić się nie może.
Ja. Niechże tak uczyni, jak Horacjusz z Kurjacjuszami: niech ich rozdzieli i każdego z
osobna pokona.
Rozśmiał się uprzejmie, jakby trafion tym miło w serce, jakby te słowa były jego
myśli ukrytej najzwięzlejszem wyrażeniem, i istotnie ten uśmiech znaczył tyle co: Tak!  i
zapytał o Galicyi stan.
Wspomniałem o rzeziach 1846, o tej zdradzieckiej zbrodni rządu rakuskiego, o
nadaniu w rok pózniej gruntów włościanom, jakby na wprowadzenie w świat zasady, że
zbrodniom należy się nadgroda i korzyść, o chorobach, co pózniej w skutku wyrzutów
sumienia nękały włościan, którzy należeli do rzezi, o mistycznym kierunku słowiańskiego
sumienia, wreszcie, że ci sami włościanie galicyjscy odstrychnięci dziś od rządu rakuskiego.
W końcum dodał: Śród Moskwy, Prus i Austryi, choć nie ukrzyżowaliśmy Boga, choć
samiśmi ukrzyżowani raczej, prześladowanym my dziś plemieniem, jak żydowskie.
Prześladowaniu mikołajewskiemu, doznanemu przez Polskę, nie ma równego w dziejach,
chyba że się udamy do czasów asyryjskich lub do obchodzania się cezarów rzymskich z
hebrajskim narodem.
Przystał na to, lecz znów powtarzał, że chyba wojną można by naszej niedoli zaradzić
inaczej, niż tym, czym on zamyśla pomóc nam w obecnym stanie rzeczy. A już z początku
był wyrzekł frazes: Wojna teraz nie jest prawdopodobna z Moskwą, my się raczej teraz
umizgamy do siebie (nous sommes plutt en coquetterie avec la Russie).
Wciąż przy tym jednak obiecywał, że w każdym razie, w jakim bądz przypadku i
obrocie rzeczy, będzie czuwał nad narodem polskim i starał się o jego dobro.
Po trzech kwadransach lub godzinie rozmowy sam na sam, podczas której sam prawie
ciągle przemawiał, i to nadzwyczaj gładko, płynnie, uprzejmie, łagodnie, niewymuszenie, tak,
jak człowiek, co mówi jak najszczerzej i zarazem jak najprzychylniej, a liczy na to, że
słuchacz nie powtórzy słów słyszanych, wstał, podał mi rękę, którąm ścisnął z lekka i z
głębokim wyrazem uszanowania, i rzekł: Miło mi, żem poznał Pana Hrabiego. Ja wtedy:
Przyjm, Najjaśniejszy Panie, najgłębszy wyraz mej wdzięczności, ale dozwól, dozwól, bym
raz jeszcze cię zaklął o pamiętanie o narodzie polskim.
Skłonił się uprzejmie i rzekł: Nie zapomnę, trochę rękę podnosząc do góry.
Potem wyszedł z salonu; ale wnet wrócił, pobiegł ku drzwiom sypialni ciotki 
rozemknął je  zawołał na nią  wprowadził ją nazad do salonu  coś z nią mówił, a potem
rzekł, gdy go odprowadzała do przeciwnych drzwi, którymi miał już wychodzić: Przyjm
moje dzięki, droga ciotko, za zapoznanie mnie z Hrabią i znikł.
20 lipca 1858 r. w PlombiŁres. O drugiej według rozkazu& [Drugie posłuchanie u Napoleona
III] (oprac. Emilia Zaręba)
20 lipca 1858 r. w PlombiŁres
O drugiej według rozkazu mi przez księżnę Hamilton przesłanego stawiłem się
na przedpokoju cesarskim. Minister sardyński Cavour, przybyły w nocy, od trzech
godzin już z nim rozmawiał. Generał od służby, Bville, poprosił mnie do pokoju
swego  tam czekałem z pół godziny. Skoro Cavour wyszedł, zaraz cesarz kazał mię
zawołać. Wszedłem.  Stał przy kominie  podał mi rękę. Doskonale wyglądał,
otylszy, niż przeszłego roku, i nie taki blady.
 Dzięki ci składam, Najjaśniejszy Panie, żeś mi nazad dozwolił szczęścia
oglądania ciebie.
Zaprosił do siedzenia, siadając sam.
 Czyś za kuracją przybył?
 Tak.
 Aleś lepiej, niż przeszłego roku, bo już bez kul.
 Choć bez kul, Najjaśniejszy Panie, owszem gorzej, gdyż roku zeszłego rana
na kolanie zewnętrzna przypominała zewnętrzną wojnę; a teraz przerzuciło mi się zło
w bole wewnętrzne, na kształt rewolucji społecznej  a to gorsze od wojny.
Zapewne  odrzekł z uśmiechem.
Spytał się o Elizę. Odparłem, że nad morzem w Trouville. Dalej:
 Wszak możesz wracać do kraju, nie jesteś emigrantem?
 Nie byłem i nie jestem. Niegdyś cesarz Mikołaj, nim Wasza Cesarska Mość
uwolniłeś nas od niego, ścigał mnie i utrudniał paszporta, lecz teraz dają.
O stan Rosyi zaczął się wypytywać.
Szlachta rosyjska postanowiła  rzekłem  że nie odstąpi prawa swego od
jednej piędzi ziemi, choć da wolność chłopom; stąd powstanie między nią a rządem
starcie się. Przed kilką dniami w Vichy generał Roztopcow rzekł, mówiąc o
właścicielach rosyjskich: Tego roku im jeszcze nic nie będzie, ale na przyszły niech
się strzegą.
 C'est une grosse affaire.
 W istocie, Najjaśniejszy Panie, i tak to sprawa coraz grozniejsza, że nie
dziwiłbym się wcale, gdyby rząd rosyjski dla zyskania czasu, dla odwleczenia rzezi
społecznej użył jedynej zasady, to jest wojny z Niemcem, bo to jedno by jeszcze
mogło na czas uwagę mużyków ściągnąć ku czemu innemu.
Zapytał się, co to mużyk. Jam chciał takim skrętem wprowadzić rzecz moją i
ciągnąłem dalej:
 Bo w istocie i we Francyi też wojna tylko może rewolucji społecznej
przeszkodzić.
 Tak  ale une guerre juste.
 Oczywiście, ale czyż nie dość niesprawiedliwości po świecie na to, by móc w
każdej chwili sprawiedliwą wojnę rozpocząć?
Rozśmiał się.
Dalej ciągnąłem: Najgłówniejszą w świecie niesprawiedliwością jest
uciemiężenie narodowości  wojnę wypowiedzieć o tę świętą zasadę. Stryj twój,
Najjaśniejszy Panie, wyrzekł: Pierwsze lepsze książątko, co dobędzie miecza w
sprawie narodowości europejskich, będzie panem świata. Wyraził się w istocie
peuples, a nie nations  lecz pewno nie myślał o motłochu, jedno o narodach całych.
 Nie ma żadnej wątpliwości  rzekł mi na to  że taką myśl jego była.
 Zbaw, Najjaśniejszy Panie, Francyą i świat, wydobądz narodowości z
więzów je pętających. Przeszłego roku nie śmiałem ci pewnych rzeczy mówić, lecz
teraz, od kiedym w życiu przebył strasznego niepokoju pół godziny na bulwarach,
biegnąc ku Operze, dnia zamachu i wypytując się wszystkich: A cóż z Cesarzem się
dzieje? a odpowiadali jedni: Nie wiemy  drudzy: Podobno ranny; odkąd
niebezpieczeństwo cię otacza, Najjaśniejszy Panie, muszę szczerze, co myślę, przed
tobą wypowiedzieć.
 Byłeś na bulwarach o tej porze?
I zesmutniały mu rysy nagle.
 Byłem, Najjaśniejszy Panie, więc powtarzam: zbaw Francyą i świat.
Zawszem myślał, że czym Joanna d'Arc przysłużyła się Francyi, tym Francya powinna
światu: wydobyciem spod jarzma narodowych pierwiastków. To Francyi powołaniem
istotnym i nim go dopełni, nie spocznie, ale sama własnymi wciąż rękoma rozdzierać
się będzie. Wasza Cesarska Mość wyrzekłeś: Cesarstwo pokojem  i prawda, lecz
niechże to będzie pokój godny tego nazwiska, stały, długi, wieczny, jeśli co na ziemi
tego przydomku brzemię znieść zdoła; niech to będzie, jakby Anglik powiedział, an
imperial peace, a do takiej imperial peace jakże trafić, jeśli nie wojną, ostatnią może 
ależ wojną zawsze, bo czyż dzisiejszy pokój ma jakie bądz w sobie rękojmie bytu?
Czyż co chwila się nie rwie i rwać się nie będzie?
Na to wszystko przystawał, potakując, ale powtarzając: Tak jest, ale to
niezmiernie trudne. Rządy europejskie tak mało mają samoistności i d'initiative.
 Wszystko trudnym, prawda  ale tylko trudnymi czynami można świat
zbawić od społecznego zamętu, najstraszniejszego, jaki był w dziejach, a grożącego
zniszczeniem tej epoce  per angusta ad augusta, Najjaśniejszy Panie!
 Trzeba czekać, aż się okoliczności same nasuną, a wtedy z nich korzystać,
lecz nikt okolicznościami nie rządzi.
 Czasem jednak są ludzie, którym powołanie zsyła Bóg i ci kierują
okolicznościami. Zważ też, Najjaśniejszy Panie, że sprawa narodowości wręcz
sprzeczna i przeciwna socjalizmowi, że ona jedna potrafi socjalizm zabić. Ideą epoki i
przyszłości jest jedność rodu ludzkiego, jest ludzkość. Socjaliści twierdzą, że ona
powinna się składać z jednostek bezróżnicowych, nie znających, co granice, podania,
dzieje rozmaite, podciągniętych pod strychulec absolutnej równości; radziby zarzucić
Bogu, że ciało ludzkie nie powinno się składać z rozmaitych członków, ale być tylko
powtórzeniem kilkokrotnym tej samej nogi lub ręki.
Bardzo to porównanie trafiło mu do umysłu i potakiwał wciąż, śmiejąc się.
 Przeciwnie sprawa narodowości rozumie ludzkość jako harmonię rozmaitych
członków, osobistości i kształtów; zatem wywołana, musi z socjalizmem walczyć.
Lecz dziś cóż się dzieje? Narody spętane, związane, nie mogą zadać fałszu teorii
socjalistów, bo krępuje je śmierć. Ci korzystają z tego i do swojej ludzkości mnóstwo
oszukane powołują.
 Wszystko prawda, lecz socjalizm jest fałszem. Żaden fałsz nie potrafi długo
się utrzymać.
 Owszem, Najjaśniejszy Panie; racz spojrzeć na historią: ile to fałszywych
teorii rozkwitło i panowało i trwało długo, grasując po świecie. Natura ludzka skłonna
do omamiania się.
Wtedy odezwał się:
 Teraz nawet nowonarodzone czy odkryte występują narodowości, o których
nikt nie słyszał.
Na to ja:
 Ale ten, co w tej chwili ma zaszczyt przemawiania do Waszej Cesarskiej
Mości, zdaje się, należy do starożytnej dość i dość znanej. Zresztą i tamte słowiańskie,
o których mówisz, Najjaśniejszy Panie, jak Montenegryni, Serbowie, także od wieków
istną, tylko że szabla turecka rozcięła ich dzieje. Przed podbojem muzułmańskim
znano ich w świecie, a dziś starają się wrócić na powierzchnią dziejów. Jednak to
pewna, że na tle plemienia słowiańskiego tylko dwie prawdziwie potężne wyrobiły się
narodowości: rosyjska i polska.
Tu mnie zagadł:
 Ilekroć o Polskę się dopytuję, mówią mi, że szlachta jak najwierniej
przechowała ojczyzniane podanie, lecz że lud, którym opiekowały się rządy zaborcze,
do nich się całkiem, jak w Galicyi, w skutku tej opieki przywiązał i że za szlachtą by
nie poszedł walczyć o ojczyznę.
 W Galicyi nawet, Najjaśniejszy Panie, wielka i dziwna zmiana we
włościanach pod tym względem. Odkąd dano im grunta na własność, miłość ich do
rządu całkiem ostudzona, bo jako właściciele weszli w cochwilne stosunki podatkowe
i inne z biurokracją austryacką, niezmiernie ich gniotącą i zdzierającą. Stąd nawrot ich
do myśli bardziej polskich. W Księstwie zaś Poznańskim lud całkiem ojczystych
podań się trzyma, w Królestwie i na Litwie tak samo. W danym razie, gdyby wojsko
jakie ukazało się za Polską na polskiej ziemi, wszyscy by włościanie za szlachtą
poszli. Na Ukrainie może inny duch u ludu, bo inna wiara; tam schizma. Zresztą tam
pierwiastek polski był podbijającym, lud więc do Polski nie przywiązan  lecz i do
Moskwy wcale nie, a od okoliczności zbiegu by zależało, na czyją by stronę się rzucił.
Tu wyrzekł słowa następujące:
 Niepowetowana szkoda, że podczas wojny ostatniej nic nie zrobiono.
Ja, myśląc, że to się odnosi do państw zachodnich, które nic dla Polski nie
uczyniły, odrzekłem:
 Zapewne, że nieodżałowana szkoda.
Tymczasem spostrzegłem ze słów jego dalszych, że chciał powiedzieć, iż w
Polsce powinno było zdarzyć się powstanie.
 Obiecywano nam takoż  dodał  że oficerowie Polacy, których tylu w
wojsku rosyjskim, przejdą do nas natychmiast; tymczasem prawie żaden nie przeszedł.
 Bo, Najjaśniejszy Panie  odrzekłem  do ojczyzny tylko bez hańby
dezerterować można, a gdzież był wywieszon sztandar ojczyzny polskiej w
francuskim obozie? Nawet zdarzyło się, że raz żołnierzy polskich, przeszłych z obozu
rosyjskiego, wydał generał francuski nazad Rosyanom. Raz tylko zdarzyło się, ale
zdarzyło się. Do czegoż więc, gdy Polski nikt nie ogłosił, mieli oficerowie Polacy
dezerterować?
 Ale przecież był oddział Polaków z naszej strony.
 Były indywidua nieliczne, lecz oddziału nie było żadnego pod Sebastopolem.
Dopiero w końcu samym wojny stanęła legia Władysława Zamojskiego, wnet
ogłoszeniem pokoju rozwiązana. Powstania zaś w Polszcze być żadnego nie mogło, bo
się z scyzorykami tylko w ręku nie powstaje, a od lat trzydziestu Europa dozwala nas
rozbrajać i prześladować, i zatracać. Trzydziestego roku mieliśmy trzydzieści tysięcy
wojska wyborowego; w kilka miesięcy pózniej koło tego potężnego jądra czterdzieści
tysięcy świeżego już się było utworzyło. Teraz zaś zupełnieśmy rozbrojeni i dopiero
za wstąpieniem w granice Polski wojska obcego mogłaby Polska się zerwać i pod jego
zasłoną w sześć miesięcy do boju się zorganizować; inaczej nie sposób jej palcem
ruszyć.
Wtedy zaczął się pytać o cesarza Aleksandra:
 Wszak dobre ma chęci?
 W istocie dobre, ale ich urzeczywiszczenia nie widać, bo mu się sprzeciwiają
państwa jego urzędnicy. Pan Muchanow przy bezczynności księcia Gorczakowa
panuje w Królestwie, rządzi wszechwładnie, niweczy wszystkie cesarskie owe lepsze
chęci. Sprzeciwił się przywróceniu Uniwersytetu, nie dał powstać szkole prawnej,
pozwolił tylko na jednoroczny kurs prawa, a postanowił ostatnią diecezją greko-
unitów, pod berłem rosyjskim będącą w Królestwie, oderwać od schizmy i dokaże
swego.
Tu zapytał się, co to za diecezja, co to za grecy-unici. Znać wcale a wcale z tą
kwestią nie obznajomion. Pokrótce opowiedziałem mu, jak cztery miliony unickiego
ludu najokropniejszymi gwałty cesarz Mikołaj przywiódł na Litwie do schizmy, jak
podczas tego prześladowania bito kijami wsie całe, wybijano zęby zakonnicom,
katowano księży wiernych unii (aż się wzdrygnął) i wytłumaczyłem mu, że teraz
chodzi Muchanowowi o trzykroć sto tysięcy ludzi, o ostatek ludu unickiego pod
panowaniem moskiewskim i że jego ostateczne oderwanie wielkim stanie się ciosem i
dla kościoła, i dla ducha polskiego.
To zrozumiał zaraz.
 Co zaś  dodałem  tyczy się łagodniejszego obchodzenia się z nami,
któremu pod pewnym względem nie można zaprzeczyć, choć dawny systemat
odnaradawiania nie odmienion, przypomina mi ona łagodność, że nieraz, gdy skazany
na kilka tysięcy kijów żołnierz moskiewski już kona po wzięciu dopiero ich połowy,
odprowadzają go do szpitala, tam łagodnie z nim także się obchodzą, opatrują mu
rany, aż wyleczą, a wtedy znów na miejsce męki wiodą, doliczają ilość nieodebraną
kijów i tą już razą trupem kładą. Lękam się, czyśmy i my dziś nie odprowadzeni do
szpitala?
Smętnym głowy kiwnięciem zgodził się z tą uwagą, jak gdyby sam nie ufał w
żadne moskiewskie obietnice, względem nas czynione, i zapytał się mnie, czy znam
cesarza austryackiego.
 Osobiście nie, Najjaśniejszy Panie, ale dużo o nim słyszałem. Generał
Haynau opowiadał, że gdy go wyprawiał na Węgry, rzekł mu: Machen Sie alles, was
Sie wollen, bloss keine Gnade, i tym się zastawiał Haynau przed ścigającym go
zarzutem okrucieństwa. Twierdzą dalej, że od wstrząśnienia mózgu nastąpionego w
skutku uderzenia z tyłu czaszki nożem przez zabójcę zmiękło jego srogie pierwotne
usposobienie, że się łagodniejszym stał. Kocha się szalenie w polowaniu i podobno
niczym innym się nie zajmuje. Bach wszystko robi.
 I Buol  przerwał  Buol, który bardzo przykrym jest człowiekiem.
Wróciła znów rozmowa do Polski.
 Otóż  rzekł  Austrya mogłaby Polskę postawić, interes nawet w tym
ogromny by swój miała.
 Tak, Najjaśniejszy Panie, nawet o tym wspominała już sama z siebie podczas
wojny, ale zapewnie z czystej obłudy, bo postawienie Polski obaliłoby podstawę
logiczną państwa, co ze samych Polsk zagarniętych i uciskanych się składa  toż
trzeba by zaraz i Czechy, i Węgry, i Lombardyą odbudowywać na tej samej zasadzie.
 Nie pojmuję  rzekł  ich zaślepienia w przeprowadzaniu jednolitości
administracyjnej i prawnej państwa, ze samych różnych narodowości złożonego, kiedy
by przeciwnie powinni na utrzymanie się jak najbardziej sprzyjać rozmaitemu
obyczajowi tychże narodów.
 To też, Najjaśniejszy Panie, te narody wszystkie kipią.
 Czechy, zdaje mi sie, przywiązane do domu austryackiego?
 To jest, niemieckie rody, osiadłe w Czechach po wytraceniu czeskich, ale nie
czeska ludność; ta nie cierpi Niemców.
Rozmowa znów wróciła do Polski. Wspomniałem o pewnych frazesach
austryackich, niby to żałujących rozbioru, o Marii Teresie i przytoczyłem słowa, które
własną ręką przydała do podpisu swego na akcie podziału: Ich tue es, weil so kluge
und erfahrene Mnnern(s) es wollen  aber wenn schon lang tot ich bin, man wird
erfahren, was aus dieser Verletzung von allem, was rechtes und heiliges ist,
hervorgehen wird.
Nie był słyszał o tym; ogromnie te słowa go zastanowiły. Doskonale umie po
niemiecku i zrozumiał je zaraz. Wspominałem też o cesarzu Franciszku, który raz przy
obiedzie z żoną, gdy twierdziła, że nieraz zbrodnie pozostają ukryte i na ziemi kary nie
odbierają, zerwał się, rzucił serwetę na stół i przechadzając się w pomieszaniu,
zawołał: Nieprawda  patrz, jak nas Bóg karze za zabór Galicyi: ja spać czasem od
wyrzutów nie mogę po nocach. I tum dodał:
 Rosyanie też dają się nieraz słyszeć z tym, że rozbiór Polski był błędem, był
występnym czynem. Wszyscy zaborcy żałują, doznają zgryzot, ale&
Przerwał mi, dokończając myśli mojej:
 Wszyscy żałują, ale żaden nic nie zrobi.
Coś o Anglii się zgadało i rzekł, gdym twierdził, że ona zaczęła upadać:
 Od wyjścia Palmerstona z Ministerium to kraj bez rządu.
Nareszcie wstał i rzekł mi:
 Mam nadzieję, że przed moim wyjazdem stąd jeszcze się zobaczymy.
Ścisnął mi rękę, a gdym odchodził ku drzwiom, któremim był wszedł,
przyprowadzon przez generała Bville, odwołał mnie, mówiąc, że trafię na labirynt
korytarzy, i ku innym poszedłszy, sam mi je otworzył i nimi wypuścił: Tędy prostsza
droga.
Przeszłej wiosny 1857 r., gdym go oglądał, daleko był żywszym, lekszym,
pogodniejszego, jakby zwycięskiego ducha, daleko bledszą miał cerę, mniej żółto i
chudziej wyglądał. Przez cały czas sam mówił z rzadką płynnością o dziejach wojny i
losach Polski. Ledwom mógł kilka słów śród jego własnych wcisnąć. Tą razą zaś
przez pół godziny czy trzy kwadranse mnie dał ciągle prawie mówić. Sam rzadko się
odzywał i krótkim zawsze słowem lub zapytaniem tylko. Wydawał się zesmutniały,
jakby zwątpiały, wzdychał za skończoną wojną, nie rozświecał żadnych widnokręgów
na przyszłość, coś mu zdawało się ciężyć. Słuchał uważnie wszystkiego z niezmierną
uprzejmością i z zajęciem, ale najczęściej powtarzał, że wszystko jest trudnym.
Lecz wiem, że miewa takie pory w życiu i że z nich się wydobywa, by
nieprzewidzianymi czynami działać.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ARTYKUŁY ZWIĄZEK DYLEMATY WYBORU
Opowiadania Erotyczne darmowe opowiadania erotyczne, fantazje artykuły59
2010 artykul MAPOWANIE PROCESOW Nieznany
Artykuł 5
76,23,artykul
artykul12078
artykul
czuly;dotyk;przez;cale;zycie,artykul,10012
615,19,artykul
weterynaria artykul 06573
587,17,artykul
203,2,artykul
698,17,artykul
496,17,artykul

więcej podobnych podstron