Kocepcje i praktyki wychowania rok II semestr I, Jak się uczyły, książka jest doskonałym przewodnikiem


Każdy nauczyciel powinien przede wszystkim uczyć człowieczeństwa, a dopiero potem swojego przedmiotu

Dr Haim G. Ginott

Człowiek kierowany swoją ciekawością i instynktem odkrywcy pokonuje w życiu tysiące kilometrów, jednak najcenniejszą podróżą, w jaką może wyruszyć jest podróż w głąb siebie. Lektura przewodnika dwóch amerykańskich matek, nauczycielek i opiekunek Jak mówić, żeby dzieci się uczyły: w domu i w szkole Adele Faber i Elaine Mazlish jest właśnie takim zagłębieniem się w sobie. Jest zweryfikowaniem tego jak z nami postępowano w latach dzieciństwa i nauki szkolnej i tego jak my postępujemy ze swoimi podopiecznymi, zarówno dziećmi jak i uczniami. A konkretnie rzecz biorąc dotyczy sfery werbalnej czyli tego jak do siebie mówimy, bowiem: „Może gdyby dorośli przejmowali się trochę tym, co mówią nie musislibyśmy dzisiaj oduczać ię tylu rzeczy”.

Zadaniem tej książki nie jest dokonanie kolejnego przewrotu w dziedzinie pedagogiki, ale uświadomienie czytelnikom, że nie są sami ze swoimi problemami i że dzięki sumiennej pracy mogą je rozwiązać. A niestety w czasach obecnych, mimo tak znacznego rozwoju myśli pedagogicznej i stworzenia wydawałoby się najlepszych warunków dla rozwoju młodego pokolenia, problemy wychowawcze coraz bardziej się pogłębiają. Co jest przyczyną tego?

To, że główna bohaterka książki, młoda nauczycielka Liz Lander skonfrontowana zostaje w różnorakimi zagadnieniami nie tylko wychowawczymi, ale także tymi dotyczącymi oceny jej pracy pozwala na głębsze utożsamienie się.

Kolejność rozdziałów nie jest kwestią przypadku. Po pierwsze są one swoistą miniaturą typowego roku szkolnego, czyli zapoznanie się z uczniami na początku września, przez zdobycie ich zaufania i szacunku w ciągu roku, aż po moment rozstania, który służy refleksji: „Czy to, co starałam się im powiedzieć i to, czego ich nauczyłam, zostanie w ich sercach, w ich życiu? Czy będą kierować się tymi zasadami moralnymi, którymi kierowaliśmy się w szkole?”. Z drugiej strony taki układ odzwierciedla psychologiczną stronę kontaktu międzyludzkiego, mianowicie, kiedy poznajemy kogoś

Natomiast to ja skonstruowane są rozdziały, czyli podział na: wstęp, który najczęściej związany jest z jakąś pomyłką lub problemem wychowawczym, opracowanie przez Liz i jej kolegów metod działania; zilustrowanie tych metod, czyli tego jakie błędy zazwyczaj popełniamy i jak ich uniknąć; jednostronna notka z szybkim przypomnieniem ogólnego problemu i kilku jego rozwiązań; oraz coś co odzwierciedla faktyczną praktykę, czyli pytania i relacje rodziców i nauczycieli.

Książka ta jest nie tylko miniaturką roku szkolnego, ale także społeczeństwa w ogóle. Liz Lander - młoda osoba, pełna entuzjazmu. Na początku swojej pracy tworzy listę słów, które z jej ust nie padną nigdy pod adresem uczniów i oczywiście wielokrotnie łamię tą zasadę. Stara się ze wszystkich sił i niestety często zostaje ganiona za swoje podejście do dzieci przez nauczycieli z bardziej tradycyjnym podejście. Na pomoc jej przychodzi doświadczona i roztropna Jane. Wydaje się być ostoją wiedzy i osobiście przypomina mi kapłankę w świątyni, która zawsze z zapaloną pochodnią poprowadzi tam gdzie trzeba. Dzięki jej radom i wsparciu na oczach czytelnika Liz przechodzi przemianę. Z nieśmiałej nauczycielki staje się dojrzała, świadomą i pewną swoich poglądów osobą. Szczególnie zapada w pamięć scena, gdy Liz zganiona przez dyrektora zaczyna wątpić w istotę i sens swojego posłannictwa nauczycielskiego. Jane przez opisanie dotychczasowych osiągnięć Liz sprawia, że ta sama dokonuje pochwały swojej pracy. Jednak książka stanowczo straciłaby swój urok i z pewnością wydawałaby się oderwana od rzeczywistości, gdyby nie postać Kena. To `niewierny Tomasz' tego przewodnika. Kwestionuje wiele pomysłów swoich koleżanek do czasu, aż przedstawione zostaną mu one za pomocą eksperymentów, choć i to nie zawsze pomaga: „Nadal nie mam pewności co do tego wszystkiego. Może to jes dobre dla rodziców, ale wydaje mi się, że nauczycielowi powinno wystarczyć, że jest przyzwoitym człowiekiem, który lubi dzieci, zna swój przedmiot i wie jak go nauczać”. Można go przekonać tylko, gdy widzi faktyczne zastosowanie i sukces danego pomysłu. Jest niezmiernie charyzmatyczny, ale nie bezkrytycznych dla swoich błędów wychowawczych aktóra wydaje się być ostoją wiedzy, zawsze ratuje Liz w trudnych sytuacjach, służy dobrą radą i najbardziej realistyczna można by powiedzieć postać: Ken - wątpiący Tomasz tej książki. To z nim większośc nauczycieli mogłabym się utożsamiać, można by rzec, że jest to nauczyciel starej daty, którego można przekonać tylko twardymi argumentami i faktycznymi sukcesami.

Książka jest ja podróż w głąb siebie, dzięki niej każdy czytelnik może zweryfikować swoje dotychczasowe doświadczenia z wychowaniem i nauczaniem.

Osobiście poczułam, że odnajdę tam właśnie te pytania, które chciałabym zadać, że mam podobne wątpliwości.

Szata graficzna, czyli obrazowe przedstawienie konkretnych sytuacji między dzieckiem a dorosłym i skonfrontowanie tego jak zazwyczaj reagujemy z tym jak moglibyśmy zareagować i jaki skutek mogłoby to przynieść jest fantastycznym dopełnieniem całości pomysłów i przyśpiesza zastosowanie ich w praktyce.

Tym, co najbardziej urzekło mnie w tej książce jest jej prostota.

Gdy ją czytała po woli odkrywał się przede mną zupełnie nowy świat, świat dobrych relacji, zgody i porozumienia między dorosłymi i dziećmi. Sądzę, że gdyby w młodości dorośli zamiast rozsądnie przekonywać i tłumaczyć, krytykować lub radzić, czy też zaprzecza, byliby w stanie szczerze zaakceptować moje uczucia byłabym o wiele szczęśliwsza i pewniejsza siebie dzisiaj. To paradoksalne, że wystarczy odrobina codziennej pracy i samokontroli w kontaktach z dzieckiem a można zupełnie zmienić jego podejście do samego siebie. W końcu, czy tego czy chcemy czy nie kształtujemy się nawzajem, a młode jednostki są szczególnie podatne na krytykę osób, które często stanowią dla nich autorytet.

Złote myśli, które dobrze by było wynotować i zapisać sobie na kolorowych karteczkach: „Naszym celem jako nauczyciel jest coś więcej niż tylko przekazywanie faktów i informacji. Jeśli chcemy, by nasi uczniowie wyrośli na wrażliwych ludzi, musimy traktować ich godnie”

„Gdy dajemy dziecku możliwość zaakceptowania, odrzucenia lub przemyślenia naszej rady, sprawiamy, że jest w stanie nas wysłuchać i rozważyć nasze słowa”

Jak się okazuje każdy z nas ma podobne wątpliwości i większość pytań rodziców czy nauczycieli wyraża moje zastrzeżenia : „Powiadacie, że należy zaakceptować najgorsze uczucia dzieci. Czy nie istnieje niebezpieczeństwo, że uczeń uzna naszą akceptację za przyzwolenie na złe zachowanie?”. Jak się okazuje

Autorki książki postarały się o to, aby przekaz był wiarygodny, uzyskały to przez zastosowanie kontrastujących ze sobą opinii główych bohaterów, Liz, Kena i Marii

Nauczyciel musi się nauczyć konrtolować swoje niechęć, złość, rozczarowanie, a nawet jak można wnioskować z zabawnego przykładu kiedy to nauczycielka skrytykowała dziewczynkę słowami pełnymi ironi, ta nie rozumiejąc jej ukrytego podtekstu uśmniechnęła się szczęsliwa z poztywnej w jej odbiorze opinii.

Dobrze kiedy nauczyciel nie krytykuje konkretnego zachowania a tylko mówi jakie zachowanie mu się nie podoba.

Rozkazywać osrakżać, używać sarkazmu, dawać ostrzeżenia

„Zdumiewające jest jak szybko dzieci reagują, jeśli coś przypomina im zabawę”

Jak mówić, żeby dzieci się uczyły: w domu i w szkole, A. Faber, E. Mazlish, str. 8, Poznań 1998

W literaturze określana mianem podróży introwertycznej.

Celowa zamiana ze słowem `poradnik'. Książka, bowiem nie tylko radzi, ale przede wszystkim prowadzi.

Jak mówić, żeby dzieci się uczyły: w domu i w szkole, A. Faber, E. Mazlish, str. 18, Poznań 1998

Autorki książki nie oszukują czytelnika, pisząc, że jest to „Odrobina pracy”.

Kiedy dyrektor w trakcie rozmowy, stanowczo stwierdza, że wolałby, żeby jej lekcje były mniej rewolucyjne i bardziej zbliżone, do wypróbowanego już tradycyjnego modelu.

Jak mówić, żeby dzieci się uczyły: w domu i w szkole, A. Faber, E. Mazlish, str. 35, Poznań 1998



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kocepcje i praktyki wychowania rok II semestr I, Konspekt, Uprzedzenie
Kocepcje i praktyki wychowania rok II semestr I, Ferrer, Rousseau, Dewey, Francesc Ferrer i Guàrdia
Kocepcje i praktyki wychowania rok II semestr I, 2 filologia angielska, 2 filologia angielska -dzien
Kocepcje i praktyki wychowania rok II semestr I, CLL, We wczesnych latach 70-tych Charles Curran stw
Wychowanie zdrowotne W, II rok II semestr, BWC
Materiały do definicji i podziału logicznego, ADMINISTRACJA, I rok II semestr, Podstawy logiki prakt
FILOZOFIA wychowania w PolsceXXwieku repoz, FILOLOGIA ANGIELSKA, ROK II, SEMESTR I, Koncepcje Naucza
Turystyka a wychowanie, II rok II semestr, BWC, pedagogika
Pytania - uczenie się i pamięć, Psychologia- jednolite magisterskie, obligatory, I rok, II semestr,
Wartości - dla studentów, I rok II semestr, Psychologia wychowania W
sprawozdanie z praktyk, uniwersytet warmińsko-mazurski, inżynieria chemiczna i procesowa, rok II sem
Materiały do wnioskowań niededukcyjnych, ADMINISTRACJA, I rok II semestr, Podstawy logiki praktyczne
Materiały do wnioskowań prawniczych, ADMINISTRACJA, I rok II semestr, Podstawy logiki praktycznej
Wychowanie zdrowotne ćw, II rok II semestr, BWC
Spadkowe Wiewiorowski 2, Studia, I ROK, I ROK, II SEMESTR, Prawo rzymskie, Szympanse i bajery
Zagadnienia Podstawy Biotechnologii Środowiska, II rok, II semestr
Einfuhrung in die tschechoslowackische bibliographie bis 1918, INiB, I rok, II semestr, Źródła infor
Lektury spadkowe, Studia, I ROK, I ROK, II SEMESTR, Prawo rzymskie, Szympanse i bajery

więcej podobnych podstron