Skorpiony
Uwag: 8
Crash 2003-02-08 21:29:44
Wiesz, ze Skorpionami to jest dziwna sprawa. Bo nigdy nie wiesz, co im strzeli do łba. Co? Nie wiesz, kim są Skorpiony? To może i lepiej, dłużej pożyjesz. Ech, koniecznie chcesz wiedzieć?
Kiedy znajdą się w zasięgu wzroku, nie sposób ich przeoczyć. Jeżdżą wielką, osiemnastokołową ciężarówką, na przyczepie mają wymalowanego wielkiego czarnego, w połowie mechanicznego skorpiona. W tej przyczepie zresztą mieszkają i mają tam swój sprzęt. O stary, czego oni nie mają! Prawie połowa tej ciężarówki to jeden wielki skład gambli.
Na składzie mają wszystko, o czym możesz tylko zamarzyć. Amunicja wszelkiego rodzaju, programowalne granaty do PG2000, kilkaset sztuk broni, kilogramy płyt CD. Chcesz cały rocznik 2008 Playboya? Też pewnie mają, i to w kilku egzemplarzach. Potrzebujesz pół kilograma Tornado w pastylkach? Ależ oczywiście, jeśli tylko masz czym zapłacić.
W części mieszkalnej też niczego im nie brakuje. Na dachu przyczepy mają baterie słoneczne, więc mają prąd. Jeden z nich lubi ubrać białą koszulę, inny posłuchać sobie klasyki - mają pralkę automatyczną i najlepszą wieżę Sony. Za samą tą wieżę mogliby mieć pół Nowego Jorku. Mają lodówkę, a w niej same delikatesy. Dużo alkoholi wszelakiego rodzaju, od piwa, przez wina, szampany, whisky, koniaki, na tequili kończąc.
Jest ich czworo - trzech mężczyzn i jedna kobieta. Wszyscy noszą piaskowe kombinezony kamo. Wszyscy mają na twarzy tatuaż w kształcie skorpiona - szczypce na czole, ogon dookoła oka, w kierunku nosa. Makabrycznie to wygląda.
Ich szefem - jeśli można go tak nazwać - jest Max Kaminski. Wysoki blondyn, aryjczyk. To on zawsze prowadzi negocjacje, to on handluje. A jak skończy, to idzie do okolicznej knajpy. I jest lubiany, bo to facet, który lubi się zabawić, opowiadać, lubi się napić. Często się uśmiecha, jakby miał gdzieś całą tą wojnę.
Kiedy handluje, spod kombinezonu widać białą koszulę - znak, że szanuje swojego klienta.
Drugim członkiem jest P.W. Harvey. Łysy murzyn, ma w barach więcej niż moja fura szerokości. A jeżdżę cadillac´iem. Do knajpy wchodzi zawsze bokiem, bo się w drzwiach nie mieści. Zapada cisza, wszyscy srają po gaciach. I wtedy P.W. podchodzi do baru i zamawia Coca-Colę. Stary, jakbyś pieprznął klientów po łbach młotkiem, nie osiągnąłbyś takiego efektu! Momentalnie wszyscy wyluzowują. Facet uwielbia Coca-Colę i nie pije alkoholu. Śmieszne, nie? No, ale jak ktoś mu podskoczy to ma problem. Bo P.W. potrafi pokonać wściekłego byka, widziałem na własne oczy.
Trzeci z kolei - Steven Palver. Nie pytaj mnie, skąd on wytrzasnął takie nazwisko. Ale to nieważne, bo ten niski i nieśmiały człowieczek jest chyba najlepszym lekarzem na całym zachodnim wybrzeżu. Ma gabinet w przyczepie, zoperuje Cię, wyrwie bolące zęby, zrobi skrobankę, nastawi złamaną kość i wyleczy sraczkę. Wszystko, czego sobie tylko zażyczysz. No, organów nie przeszczepia, bo ich nie ma. Ale poza tym wszystko. To właśnie on słucha klasyki, często sobie coś podśpiewuje pod nosem. Mógłbyś łatwo go przeoczyć, taki jest niepozorny. Ale to prawdziwy skarb.
Na koniec Natasha. Natasha Jones. Ruda, krótko ostrzyżona. Mogłaby śmiało robić za tancerkę go-go, takie ma ciało. Wszyscy faceci po prostu rozbierają ją wzrokiem. A nawet nie tylko wzrokiem, bo Natasha bardzo lubi się bawić. Wiesz, co mam na myśli, prawda? Jest kochanką Maxa, ale bardzo często szuka sobie towarzystwa. Może więc zacząłbyś się myć częsciej niż raz na tydzień, skoro już o tym mówimy. Dobra, wyluzuj, żartowałem! Natasha jest doskonałym technikiem. Wiesz, zapałki, agrafka i kilka drucików i masz nowiusieńki motocykl. Laska jest genialna w tym, co robi i ludzie hołubią ją prawie tak, jak Stevena. Natasha ma tylko jeden słaby punkt - jest cholernie uzależniona od Tornado. Lubi sobie odlecieć w przeszłość, jej prawo. Ale to ją kiedyś zabije.
Wiem, o czym teraz myślisz. Jakby tu ich sprzątnąć, położyć łapę na wszystkim co mają i obwołać się nowym prezydentem Stanów. Zapomnij, Skorpionów nie możesz tak po prostu zabić. A oni Ciebie - owszem, mogą. Bo to nie jest banda idiotów, jeżdżących po pustyni, o nie. Prawda jest o wiele gorsza.
Kiedy w wiosce jest coś, co ich naprawdę interesuje, a nie mogą, abo nie chcą tego kupić, odjeżdżają swoją wielką ciężarówką. A po tygodniu w wiosce rozpętuje się piekło. Max, P.W. i Steven to snajperzy. Używają rosyjskich Dragunovów. Lokują się wokół wioski i zaczynają strzelać. Kanonada trwa jakieś dwie minuty. Wszyscy, którzy nie znaleźli dostatecznie szybko schronienia, gryzą glebę. Potem Max, P.W. i Natasha wkraczają do wioski, a Steven nadal ich ubezpiecza ze snajperki. Mają M16 i zabijają wszystkich, którzy przeżyli. Całą wioskę. Nikogo nie oszczędzają. A potem biorą to, co ich interesowało i tak po prostu jadą dalej.
Gdzie jadą? Na przykład na pustynię, postrzelać do mutków. Albo na północ, na - jak sami oni to nazywają - "wakacje". Kiedy Skorpiony są na froncie, Moloch ma poważny problem. Widziałeś kiedyś, jak Mobsprzęt rozwala się od jednego strzału? Nie? A ja tak - Max znalazł gdzieś pięćdziesiąt kilo amunicji dum-dum. I rozdał po całym froncie. Taki z niego rozrywkowy gość.
Skorpiony nie są źli, czy dobrzy. Są po prostu kurewsko ludzcy. Próbują przeżyć. I to wszystko, mały.