schemat gazetki3


Witajcie!!!

Macie właśnie przed oczyma pierwszy numer gazetki szkolnej. Od jego popularności zależy czy dalej będziemy kontynuować działalność, więc namówcie tyle ludności, ile się da, na zakup tego egzemplarza. Będziemy Wam za to wdzięczni, lecz ze względu, na brak względu, nie będzie z tego tytułu nagród pieniężnych (ani żadnych innych).

Nasza ekipa (w bliżej nieustalonym jeszcze składzie) postara się tworzyć to czytadło przystępne dla każdego, poprzez pisanie artykułów o wielce różnorodnej tematyce. Postaramy się też drukować rzeczy w miarę aktualne, związane z bieżącymi wydarzeniami z życia szkoły, miasta, kraju i świata.

Na razie szata graficzna nie jest zbyt urozmaicona (w myśl reguły przewagi treści nad formą ;)), ale postaramy się to nadrobić.

W dzisiejszym wydaniu pojawi się kilka artykułów poświęconych Walentynkom, ale nie zabraknie też innego rodzaju przemyśleń. Niestety objętość nie jest zadziwiająca, ale na pewno się rozkręci (z Waszą pomocą oczywiście :)).

To tyle tytułem wstępu, a teraz zapraszam wszystkich do dalszego studiowania naszego tworu.

W imieniu całej ekipy, życzę miłej lektury!!!

Hubi

Gazetkę tą popełnili:

- Hubert „Hubi” Szymański

- Mariusz „Sekla” Seklecki

- Marta Sieliwierstow

Nad całością pieczę trzymała i (czasem) cenzurowała:

-sorka Beata Sosnowska

2

Wszystko powiedzą

Choć jak zaklęte milczą,

powiedzą wszystko

Tylko spójrz

Płynący strugami strumień palących łez

człowiek tak bardzo potrzebuje cienia zrozumienia

Krzyczą, nie widzisz?

Tak bardzo przerażone,

potrzebują bezpiecznego schronienia na dnie Twojego serca

One wszystko powiedzą

niczego nie ukryją

obnażą każde pragnienia

Tylko spójrz

przecież oczy są zwierciadłem duszy

Tak niewiele

Wystarczy jedno słowo

nic więcej

aby srebrne łzy przestały spływać po policzkach

Tylko tyle

by myśli przestały płonąć

Tak niewiele

by znowu móc iść

Tylko jedno słowo by rozcinające noże

zmieniły się w najczulszą pieszczotę

Przecież to tylko jedno słowo,

a jednak tak wiele...

15

Odrobina poezji…

Marta Sieliwierstow

Pamięć

Podarowane wspomnienia

Szum słów,

dobiegających z hałasem fal rozbijających się o skały

Uczuciami namalowane obrazy,

przywoływane jak najlepsi przyjaciele,

towarzysze samotnych wędrówek.

Toczące się po stokach wyobraźni

Podarowane wspomnienia

Nadzieja

Na skrzydłach przyleciała

kucnęła w kącie pokoju

Patrzy na mnie,

liczy każdy oddech

Czy wierzyć jej zdradzieckiemu uśmiechowi?

Te ogniki w oczach, takie niespokojne

Jak Twoje - wciąż czekające na kolejne stąpnięcie stóp

Czy oddać się jej w ramiona?

Poszybować?

Wsłuchać się w jej szept,

a może ją zabić...

14

Dlaczego nie wierzyć łańcuszkom szczęścia?

Mariusz Seklecki

Dzisiaj dostałem mailem kolejny łańcuszek szczęścia. Kto wymyśla takie bzdury? Akurat ten list dostałem już drugi raz i... znów go rozesłałem do 10 osób :-( Ale się we mnie gotowało. Jestem na siebie zły, że brakło mi silnej woli i odwagi, żeby ten krąg bzdur przerwać.

Oto treść tego listu:

"DLA CIEBIE

PRZECZTAJ UWAZNIE:

Ale do konca. Raczej nie pozalujesz. I najlepiej nie oszukuj, tzn. czytaj od poczatku do konca

wszystko po kolei.

Przypadek 1: Kelly Sesey miala jedno zyczenie zwiazane ze swoim chlopakiem od 3 lat, Davidem Marsenem, zeby jej sie oswiadczyl. Raz gdy poszli na lunch, oswiadczyl sie, a ona sie zgodzila, ale po20 minutach poszla na spotkanie do pracy. Jak tylko dotarla, zauwazyla ze ma maile. Sprawdzila, zwykle maile od znajomych, ale byl tam jeden, którego nigdy przedtem nie miala. To byl ten list. Wymazala go bez przeczytania. Wielki blad!!! Potem tego wieczoru dostala telefon z policji o Davidzie! Zginal w wypadku samochodowym.

Przypadek 2: Wezmy Kattie Robbenson. Otrzymala ten list i wyslala, ale nie znala tyle adresów emailowych. 3 dni pózniej poszla na bal przebieranców, kiedy wracala do domu, zginela w wypadku samochodowym, bo kierowal pijany kierowca.

Przypadek 3: Richard S. Willis wyslal ten list w przeciagu 45 minut. Niecale 4 godziny pózniej szedl ulica na wywiad w sprawie pracy z powazna firma, kiedy to "wpadl" na Cynthie Bell, jego ukryta milosc od 5 lat. Powiedziala mu, ze go kocha od 2 lat. 3 dni pózniej wzieli slub. Teraz maja 3 dzieci i sa bardzo szczesliwi.

[...]1

Musisz wyslac ten list do 10 róznych osób w ciagu 3 godzin po przeczytaniu tego listu. Jezeli to zrobisz, bedziesz mial niewiarygodne szczescie w milosci. Osoba, która kochasz odwzajemni twoje uczucia. Jesli nie, nie radze...to nie zart!!! Czytales przestrogi, widziales przypadki, znasz konsekwencje. Musisz to wyslac albo sprostac okropnemu losowi. Notka: im wiecej osób to dostanie od Ciebie, tym wiecej szczescia, bedziesz miec!!!"

Długi, prawda? Ile czasu marnuje się na przeczytanie takiego liściku (a po kilku razach przesyłania dalej, to robi się jeszcze dłuższy i bardziej męczący w

czytaniu). Będziesz miał szczęście, tylko roześlij ten list 10 osobom. Inaczej - kaput. Idiotyzm! Teraz przedstawię argumenty przeciw łańcuszkom.

Po pierwsze: Czy nie zastanawia Was to, że znakomita większość takich

3

Zagubieni nastolatkowie

Marta Sieliwierstow

Jak bardzo samotnym można być wśród innych ludzi przekonuje się wielu naszych rówieśników. Samotni w swej rzeczywistości, ukryci za osłonkami szczęścia. Zamknięci w swych wnętrzach z nienawiści malują swój kolejny dzień. Krzyczą, a głos grzęźnie w gardle.

Mijamy ich codziennie, w klasie, na szkolnym korytarzu, na ulicy. Nawet nie wiemy, kim tak naprawdę są. W naszym mniemaniu to spokojni, ułożeni, wiecznie smutni rówieśnicy. Ale czy ktoś z nas wie, kim są naprawdę? Nie. Potrafimy się im tylko dziwić, dlaczego ciągle chodzą z nadąsaną miną. A oni? Zamknięci w swych skorupach, zagubieni między rzeczywistością, a fikcją. Miotający się w samotnej codzienności. Bezsilni, szukający swej drogi, chcący coś znaczyć. Oni jeszcze nie znaleźli sensu istnienia. Budują kruche konstrukcje marzeń i stawiają je w swej chwiejnej rzeczywistości. Marzenia domagają się wolności, ale ich właściciele boją się podnieść głowę.

Są też tacy, którzy choć zagubieni, na co dzień zakładają maski. Udają kogoś, kim nie są, ich każdy dzień jest, jednym wielkim przedstawieniem teatralnym. Dopiero, gdy zostają sam na sam z lustrem, są sobą. Ta codzienna gra chyba też wynika z zagubienia, z poszukiwania siebie. Jednak, co jest lepsze? Gra w szczęście, czy prawda o smutku. Dlaczego my rzadko kiedy zauważamy ludzi, którzy z bezsilnej złości tracą sens życia? Czy naprawdę tego nie widzimy, czy może po prostu nie chcemy widzieć? No, bo niby co nas obchodzą uczucia kolegi czy koleżanki z klasy. Pewnie, jeśli by chcieli pomocy, to by powiedzieli. Jakie to naiwne myślenie. Codziennie na szkolnym korytarzu, a może nawet w klasie, spotykamy osobę, w której zapisana jest historia kilku ludzkich istnień. Nie zawsze jest to historia ze szczęśliwym zakończeniem…

6

PRZEMOC A GRY

Hubert Szymański

Temat zawsze aktualny, powodujący wiele kontrowersji

Gry komputerowe - po telewizji główna przyczyna przemocy w naszym kraju. Powinno się je wszystkie ocenzurować (telewizję zresztą też), najlepiej, aby zamiast gęsto lejącej się krwi, po strzale (oczywiście z ocenzurowanej broni - pistoletu na wodę) wysypywały się z trafionego kwiatki, a on sam nie padał martwy (bo to byłoby zbyt drastyczne), ale żegnał się z nami z uśmiechem i odlatywał jako aniołek. Takie gry byłyby dla graczy najlepsze (bo nie propagują przemocy, chyba, że trafiony z pistoletu na wodę by dostał kataru - kolejny pretekst do dalszej cenzury)…

CHAPTER I - CENZURA

Mam nadzieję, że to, co przed chwilą przeczytaliście jest tylko nierealną wizją odległej przyszłości (chociaż, kto wie, co zamierzają wszelkie związki ochrony moralności i inne koła gospodyń w tym kierunku uczynić), lecz gdy popatrzymy na jakąkolwiek półkę z grami, czy to w sklepie komputerowym, czy w supermarkecie możemy dojrzeć wiele produktów, którym przydałby się taki (może nie aż taki drastyczny) zabieg. Z drugiej jednak strony ocenzurowana gra traci klimat. Pamiętacie chyba Carmageddon, w którym zamiast wirtualnych istot, z których leciałaby czerwona posoka zaserwowano nam chodzące trupy. Ja osobiście miałem okazję grać w obie wersje (obie u kumpli) i muszę przyznać, że rozjechanie trupa nie daje tyle frajdy, co zderzenie z wirtualnie żywym człowiekiem (albo pieskiem ;)). Teraz mam do Ciebie, czytelniku mały quiz: Czy po zagraniu w Carmagedon (lub np. GTA) miałeś ochotę wsiąść w samochód i porozjeżdżać sobie ludzi na ulicy? Jeśli tak, to czy uczyniłeś to? Zakładam, że nikt z Was nie miał dwóch odpowiedzi pozytywnych :). Czy zatem brutalne gry wypaczają umysł?

CHAPTER II - GRA BEZ PRZEMOCY

Przez chwilę (baaaaaaaaaaaardzo długą chwilę) zastanawiałem się, czy coś takiego istnieje. Stwierdziłem jednak, że tak - Pasjans (i wszystkie inne gry

11


łańcuszków opowiada o obcokrajowcach? Jest tak dlatego, że żaden Polak (i nie tylko :-)) nie będzie mógł sprawdzić, czy taka Kelly Sesey albo Kattie Robbenson w ogóle istnieją.

Po drugie: Zastanawiające jest też to, jakie przestrogi skłoniły Mrs. Kattie Robbenson i Mr. Richarda S. Willisa do przesłania tego łańcuszka dalej. Przecież nie mógł on mówić o nich w momencie, kiedy go dostali. Byłby to paradoks. A jak powszechnie wiadomo, cechą tego typu listów są opisy przypadków, w których ludzie przerwali łańcuszek i spotkała ich tragedia oraz przypadków, w których szczęście uśmiechnęło się do tych, którzy przedłużyli łańcuszek. Wniosek: Te historyjki zostały wymyślone przez autorów listu w czasie jego pisania, jeszcze przed puszczeniem go w obieg, sic!

Po trzecie: Jeśli ten list (mówię o tym, umieszczonym w moim artykule) rzeczywiście krążył wcześniej po Ameryce (i dlatego opowiada o Amerykanach), to komu chciało się go przetłumaczyć i wysłać do Polski. Ta wątpliwość jest o tyle słuszna, że: primo - przecież mieszkaniec USA czy Kanady ma na pewno masę adresów ludzi, mówiących po angielsku; secundo - jeśli nawet ktoś będzie tłumaczył taki liścik, to dlaczego ma wybrać język polski, przecież na świecie jest mnóstwo krajów, a do tego Polska wcale nie jest bardzo popularna (wielu Amerykanów nawet nie wie, gdzie leży). Wniosek: Te listy powstają w Polsce, a używanie jako przykładowych pechowców/szczęśliwców postaci o zagranicznych nazwiskach ma tylko mydlić oczy odbiorcom, ma "pomóc" im uwierzyć w autentyczność tych przypadków.

Po czwarte: Na jakiej podstawie mamy wierzyć, że przesłanie dalej łańcuszka przyniesie nam szczęście? Na jakiej zasadzie przedłużenie łańcuszka ma wpłynąć na nasze życie? Może ktoś go zaczarował. Magia? A może list zawiera jakiś "dynks", który wysyła do jego autora (co najmniej szaleńca) informację o tym, kto spełnił postulat zawarty w liście, a kto nie? I wtedy taki autor zabawia się, dając szczęście tym, co łańcuszek przedłużyli i zabijając bliskich tych, którzy zabawę sobie odpuścili. W tej spekulacji trochę poniosła mnie wyobraźnia, ale moja historia o wariacie jest tak samo prawdopodobna, jak to, że przesłanie dalej listu z łańcuszkiem przyniesie nam szczęście, a przerwanie zabawy spowoduje tragedię. Prawdopodobieństwo zbliża się (żeby nie powiedzieć: jest równe) do zera.

Po piąte: A niech gadają... ;-)

      A dlaczego jednak nie przerywamy łańcuszków? A dlatego, że jednak się boimy. Jednak nie ma czego. Moja mama spaliła masę listów-łańcuszków (rozsyłanych Pocztą Polską) i żadnego nie przesłała dalej, a nadal żyje i nie zauważyliśmy, żeby z powodu przerywania łańcuszków zdarzyło się nam coś złego. Owszem, nie mogę powiedzieć, że nasze życie jest usłane różami, ale nie

4

pustawą butelkę (kilka innych leży dokoła) „drogiego” napoju marki załóżmy Rzywiets (to nie błąd w pisowni, to tak jak Adidos albo Panasonix :)), a wieczorem wraca do domu (ewentualnie pod most) i włącza swój nowiutki P IV 2 GHz z GF 4 128 MB i 512 RAM i zaczyna grać w (legalnego fcoz) Dooma III zakładając na oczy swoje najnowszej generacji okularki 3D… Po skończeniu tej krwawej uczty kładzie się spać, a nad ranem pełen negatywnych emocji wychodzi na ulicę i zaciąga kogoś w bramę aby sprawić mu lanie i „tak dla zabawy” zabiera mu ciuchy kasę i komórę, aby potem wyrzucić to wszystko do pobliskiego śmietnika… Tak, tak to jest prawdziwa przyczyna tych wszystkich pobić :P

Teraz sytuacja odwrotna: czy widzieliście, albo chociaż słyszeliście kiedyś o gościu, który ma KUPIONY P IV z GF4 i 512 MB RAM i bije na ulicy przechodniów dla zabawy tylko dlatego, że robi tak w Mortal Kombat? Ja jakoś nie słyszałem…

CHAPTER V - LEPIEJ ZABIĆ BOTA…

…niż kolegę z ławki, przynajmniej ja tak myślę. Zazwyczaj, kiedy jestem mocno wku…rzony włączam sobie Quaka albo SOF'a, żeby rozładować swą złość na niezliczonej liczbie wirtualnych przeciwników, a nie na meblach (jak to było zanim dostałem PC ;)) (chociaż na tym bardziej cierpiała moja dłoń niż mebel :)). I oto mamy kolejną zaletę gier wypaczających umysł: chronią zdrowie kolegów oraz nasze :) (i meble przy okazji ;))).

EPILOGUE

Po przeczytaniu moich wypocin powinniście dojść do paru wniosków, ale nie powiem do jakich, żeby „panów profesorów”, co czytają tylko wstęp i zakończenie nakłonić do przeczytania całości. A ja wyłączam edytor i będę grał w starego dobrego Quake'a…

13

karciane, szachowe i planszowe na PC), ale na tym koniec. Dokładnie i ostatecznie koniec. Wszystkie inne gry, o które przyszły mi na myśl odpadały: wyścigi - przecież są wypadki i kierowcy coś się może stać (co prawda nic mu się nie dzieje, ale wypadek może pobudzić wyobraźnię :)); platformówki - zawsze się w nich coś zabija :) (nawet w Smurfach brutalnie rozdeptuje się krwiożercze dżdżownice, zanim one nas dorwą ;)); śmieszne przygodówki (te w stylu Larrego) - nasz bohater dość często dostaje kopa, skądś spada, itp.; piłka nożna i inne sporty - są przecież faule, które można uznać za przejaw agresji (nawet w Tonym Hawku zauważyłem, że zawodnika można nieźle poturbować, chociaż nie ma to na niego żadnego wpływu). Mógłbym wymieniać w nieskończoność, ale podam jeszcze tylko 1 przykład, który zapewne wszystkich zdziwi: SIMS. Tak, tak w tej grze też dostrzegam objawy moralnego skrzywienia :) - po pierwsze: kariera złodzieja, po drugie: zabierają nam dziecko, którym się nie opiekujemy (zapewne przemocą, bo sami nie oddamy ;)), po trzecie (i ostatnie): możemy zagłodzić, zamęczyć, albo nie wiem co jeszcze zrobić z naszym Simem na śmierć. To by było na tyle co do „gier bez przemocy”. Czy więc grając w taką grę nie wypacza nam się umysł tak samo jak od Quaka, czy SOF'a?

CHAPTER III - DAWNIEJ NIE BYŁO TYLE PRZEMOCY…

Dawniej nie było scen śmierci w telewizji czy na monitorach blaszaków. Było więcej scen „na żywo” - podczas wojen przecież ludzie nie widzieli tylu śmierci, za szybko ich dopadali wrogowie. Publiczne egzekucje na oczach tłumów (gdzie ojcowie nosili swe kilkuletnie pociechy na barana, aby mogły się lepiej przyjrzeć) jakieś 400 lat temu to też tylko widowiska, a nie makabryczne sceny mordów, które teraz możemy obserwować „przez szkło”. Kiedyś było lepiej… Dzieci na wsiach 30 lat temu nie bawiły się tymi wszystkimi elektronicznymi „upadlaczami”, tylko pomagały rodzicom w podrzynaniu gardła kaczce na czerninę (a dzisiaj nie można ryb zabijać przy przechodniach na ulicy). Świat się zmienia, ale kiedyś było lepiej…

CHAPTER IV - A KTO JEST WŁAŚCIWIE TAKI PRZEMOCNY?

Najciekawszą i najbardziej mnie nurtującą kwestię zostawiłem na koniec: kto tak naprawdę stosuję tą przemoc wywołaną przez gry? Czy widzieliście kiedyś na ulicy gościa, do którego balibyście się z policyjną eskortą podejść, który po swoim całodniowym „dyżurze” w bramie wraca do domu i katuje Kłeja? Wyobraźcie sobie taką sytuację: Stoi sobie chwiejnym krokiem ;) taki załóżmy Zenek (bez obrazy dla wszystkich Zenków ;)) pod budką z piwem, trzyma w ręku   

12

można wszystkiego doznanego zła kojarzyć z głupim listem. Właśnie na tej zasadzie działają łańcuszki. Jeśli takiż przerwiemy i zdarzy nam się coś złego, skojarzymy to właśnie z przerwaniem łańcuszka.

I dlatego dobre jest wyznawanie głównej zasady stoicyzmu: wszystko przyjmuj ze spokojem i pokorą. A tak należy ją moim zdaniem rozumieć: jeśli przydarzy się nam coś złego, nie szukajmy winnych dookoła. Zastanówmy się najpierw nad sobą. Ale nie przypominajmy sobie wszystkich swoich win (nie mówmy: "to na pewno kara za grzechy"). Należy przeanalizować swoje postępowanie, znaleźć w nim błędy i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Trzeba też zastanowić się, co możemy zrobić by zminimalizować straty (zdrowotne, finansowe, moralne) lub naprawić szkody. Przyjąć z pokorą, nie oznacza przyjąć biernie, bez reakcji, upaść i już się nie podnosić! Sic!

Przerywajcie łańcuszki szczęścia!!!

Jeśli wszyscy się za nie weźmiemy, to to tałatajstwo przestanie krążyć po necie i zaśmiecać skrzynki pocztowe.

Dlaczego przerywać łańcuszki? Bo zabierają one dużo czasu. Trzeba przeczytać cały list (a może być w stanie bardzo utrudniającym lekturę), wybrać osoby, którym go wyślemy i wysłać go, za co posiadacze modemów muszą dodatkowo zapłacić (jeśli czytali listy w offline i nie mieli zamiaru się już łączyć, muszą jednak dorzucić operatorowi trochę cashu do skarbonki). Czas jest bardzo cenny. Spytacie, czemu ja go marnuję, pisząc ten tekst? Bo dla mnie ten czas nie będzie stracony. Przygotowuję się do napisania pracy na język polski i potrzebowałem jakiejś wprawki.

Czemu nie wierzyć w łańcuszki szczęścia? Myślę, że przedstawiłem tu dość argumentów. Mam nadzieję, że przekonałem Was do przerywania łańcuszków szczęścia. Rozprzestrzeniają się one w zabójczym tempie: Ty wysyłasz go tylko do 10 osób, one wysyłają go też tylko do 10 osób. Tylko?! Po drugiej kolejce jest już 100 listów. Po trzeciej 1000 i tak dalej w nieskończoność. Chyba, że ktoś przerwie łańcuszek. Dlatego nie wolno myśleć w ten sposób: "przecież wyślę tylko 10 listów, to kropla w morzu, a nuż się poszczęści". Trzeba koniecznie pamiętać, że te 10 listów da w efekcie setki, tysiące, miliony kopii. Listy będą mnożyć się lawinowo (tzn. im będzie ich więcej, tym szybciej i więcej będzie ich przybywać).

Pamiętajcie o tym i niech Moc będzie z Wami :-)

1 Ze względu na ograniczone miejsce na łamach pozwoliłem sobie skrócić list (wyciąłem kiepski wiersz, ale jeśli chcesz go przeczytać w całości, wejdź na http://culturezone.republika.pl)

5

naszego rozstania i pieszczę wzrokiem zrudziałe trawniki, które tak kiedyś cieszyły nasze oczy.

Wyobraź sobie, że w tym roku również u nas, niczym w Soplicowie „grzybów w bród” i wcale nie trzeba ich daleko szukać. W kępach brzóz, które dobrze znasz, pysznią się brązowe kozaki, a między dębami twarde, pękate prawdziwki, zaś wysypy kurek tworzą całkiem pokaźne, żółte dywaniki. Czasem udaje mi się znaleźć pomarańczowo-różowe rydze, najsmaczniejsze chyba grzyby na świecie.

Chwilami, kiedy mocniej przyświeci słońce, park jawi mi się niczym rój barwnych plam z malowidła któregoś z impresjonistów. Marzę wówczas, aby takie jesienne desenie zagościły kiedyś na ścianach naszego domu.

Trochę żal jednak, że wszystko, co tak niedawno jeszcze zdawało się tętnić, tryskać zdrowiem i zielenią, teraz żółknie i purpurowieje, staje się szare lub brunatne. Tu i ówdzie tylko uparcie utrzymują się jeszcze dawne barwy, niczym pogodne wspomnienie minionych dni.

Wybacz, ale obrazy te mimowolnie budzą we mnie refleksje i zadumę nad ulotnością „rzeczy świata tego”. Wraca po stokroć zadawane pytanie czy naprawdę musiałaś wyjechać tak daleko i na tak długo? Ach, jak żałuję wówczas, że jesienny park nie śpiewa...

Kiedy czasem przymykam oczy w końcu jesiennej alei dostrzegam Ciebie, piękną, dostojną i elegancką, strojną w pastelowe barwy jesieni. Chwilę jakby patrzysz w moim kierunku, ale nie uśmiechasz się i nie reagujesz na moje gesty... Ze zgrozą domyślam się, co to może znaczyć i w uszach rozbrzmiewają mi wówczas słowa zasłyszanej kiedyś starej piosenki: „Mały mój...” Szybko zbieram się wtedy do domu i czytam długo w noc, bo wiem, że będę miał znowu niedobre sny.

Ale może to tylko nadmiar jesieni i tak typowa dla tej pory roku melancholia?

Napisz, proszę, że moje obawy są całkowicie nieuzasadnione.

Pozdrawiam i po stokroć całuję.

Na zawsze Twój

Mariusz.

10

Weekendy bez peceta…

Hubert Szymański

Brzmi nierealnie? Może i tak, ale postaram się tu przedstawić parę sposobów na dokonanie tego niewiarygodnego czynu. Krótka lista z opisami, co można robić, gdy ma się wolne

  1. Jeśli jest śnieg, to możemy sobie na czymś pojeździć, wszystko, co trzeba zrobić, to:

    1. Udajemy się do piwnicy/garażu/rupieciarni/na strych w celu znalezienia przyrządu/ów do zjeżdżania typu sanki, narty, snowboard, jabłuszko.

    2. Jeżeli znaleźliśmy coś do zjeżdżania, idziemy do podpunktu c), jeżeli nie, bierzemy niepotrzebny duży karton (jeśli nie mamy, to maszerujemy do pobliskiego sklepu i prosimy sprzedawcę, aby nam odstąpił) i wycinamy z niego pożądany przedmiot, lub używamy w całości jako bobslej.

    3. Udajemy się w poszukiwaniu w okolicy jakiejś górki, najlepiej dużej, ale nie za dużej i w miarę bezpiecznej.

    4. Idziemy ze swoim sprzętem na znalezioną górkę i wchodzimy na jej szczyt. Gdy jesteśmy na górze patrzymy w dół, w celu stwierdzenia, czy ta górka oby na pewno nie jest za duża. Jeżeli nie jest, to patrzymy na podpunkt e), w przeciwnym wypadku powracamy do podpunktu c) i szukamy mniejszego wzniesienia.

    5. Siadamy/stajemy na naszym urządzeniu zjazdowym i jedziemy (uważając, żeby nie potrącić żadnej babci)!!!

  2. Jeżeli nie ma śniegu, lub nie chce nam się (albo nie lubimy) jeździć, to możemy skorzystać z jakże wspaniałego urządzenia, jakim jest telewizor. Na pewno znajdziemy sobie jakiś ciekawy program do oglądania. Możemy też udać się do kina, gdy wytępimy od babci trochę kasy :).

  3. Z tych samych powodów, co w punkcie 2. możemy oddać się lekturze książek. Podrzucę tutaj kilka ciekawych, mam nadzieję, tytułów:

    1. Seria „Świat Dysku” Terrego Pratchetta - dość duży zbiór utworów, z których każdy przesiąknięty jest ogromną ilością humoru. Dobre dla każdego, szczególnie podczas dłuuuugich zimowych wieczorów.

7

    1. Książeczki z serii „Z Archiwum X” - coś dla miłośników mocnych wrażeń, którzy cenią jakość nad ilość. Każda z nich jest bowiem stosunkowo krótka (ok. 100 stron). Można tanio dostać na dworcu PKP/PKS we Włocławku.

    2. „Władca Pierścieni” - tego nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Gorąco zachęcam do lektury (nawet po raz n-ty).

    3. Saga o Wiedźminie A. Sapkowskiego - najwyższej klasy powieść, bardzo trafnie przedstawiająca dotykające nas problemy w świecie fantasy.

    4. „Diuna” Franka Herberta (i wszystkie kontynuacje) - bardzo dobra książka, mocno rozbudowana i wielowątkowa fabuła czyni ją jednak raczej ciężką do czytania. Niemniej, gorąco ją polecam.

    5. Polecam też wypożyczanie książek z naszej biblioteki szkolnej, dzięki temu poprawicie sobie statystykę w książkach i przy okazji nie będziecie się nudzić.

  1. Możemy posłuchać sobie muzyki lecącej w radiu, lub z naszej płytoteki. Każdy z nas na pewno lubi czasem leżeć wsłuchując się w rytm dochodzący z głośników.

  2. Kolejną moją propozycją jest pójście na imprezkę, na koncert, albo do kina. Wystarczy poczytać ogłoszenia wiszące na słupach i murach dokoła nas.

  3. Jak ktoś lubi składać modele, to może sobie jakiś nabyć. Jak ktoś jeszcze nie składał, to zachęcam. Wymagana jest tylko odrobina cierpliwości.

  4. Można się zająć pracą twórczą, na przykład:

    1. Spróbować zrobić coś z niczego (np. spróbować sobie zośkę uszyć; można ją wypełnić pociętymi gumkami do ścierania).

    2. Spróbować coś napisać, przelać swoje myśli na papier w formie opowiadania lub wierszy. Może ktoś odkryje w sobie wielki talent?

    3. Można się pobawić z kamerą lub aparatem fotograficznym. Naprawdę ciekawe zajęcie.

  5. Jeśli w telewizji sieczka a za oknem plucha, Ty uśmiechnij się od ucha do ucha. Sięgnij w miejsce bardzo dobrze Ci znane i wyciągnij krążki, co filmy w DivX są na nich zapisa... Ups! Może jednak nie będzie tak łatwo wytrzymać w weekend bez PC ;-)

8

Jesienny List

Artykuł może nie pasujący do pory roku, ale jak najbardziej odpowiadający sensem kilku ostatnim dniom (szczególnie 14 II :)). Zapraszam do lektury.

Mariusz Seklecki

Włocławek, 2000-10-23

Moje Ty Jesienne Ukochanie…

Odkąd poznałem Cię tamtej pamiętnej jesieni miną niebawem dwa lata.

Wcześniej pora ta kojarzyła mi się głównie z końcem wakacji, opadłym kurzem letnich dni, uwiądem roślin i ostrym zapachem nowych podręczników. Jej nadejście napawało mnie zwykle pewnym smutkiem, bo kończył się okres letniej beztroski i swobody, a zaczynał czas wytężonej pracy i obowiązków.

Dzięki znajomości z Tobą jakby na nowo odkryłem tę „winną, jesienną porę”, która odtąd urzeka mnie swym naturalnym, niedostrzeganym dotąd czarem. Zachwyca prawdziwym rozpasaniem kolorów ginących liści, które jak okruchy witraży prześwietlone ukośnymi promieniami coraz niżej chodzącego słońca, kończą na ziemi swój ostatni taniec. Zapewne tak jak u Ciebie, w Nowym Yorku, każdego ranka jest ich coraz więcej, ścielą się miękkim szeleszczącym kobiercem u stóp przechodniów, czasem wirują w podmuchach wiatru.

Jakże uwielbiam w pogodne jesienne popołudnie wypatrywać w „naszym” parku wciąż jaskrawszych kroków jesieni. A jak strojnie i odświętnie wygląda teraz ta mała jarzębina, pełna czerwonych gron korali!

Z ciekawością śledzę sunące z zachodu obłoki, z rozrzewnieniem oglądam coraz bardziej łysiejące korony drzew - zadumanych świadków

9

Hymn szkolny GZK - LZK

W Cichej ulicy stary stoi gmach

Każdy go dobrze w naszym mieście zna

Śni się po nocach w najpiękniejszych naszych snach

Kochane drogie nasze Elzetka

Gwar radosny się rozlega

Każdy gwar ten dobrze zna

Bo najlepszy jest kolega

W naszym drogim Elzetka

Ma ten piękny wdzięk od natury dar

A dla dziewcząt jest to najpiękniejszy czar

Kiedy idziemy śmieją się dziewczęta

Każdy nas dobrze w naszym mieście zna

I śni po nocach wzrokiem ich zaklęta

Że najmorowszy to ten z Elzetka

Nie tylko jednak znają nas dziewczęta

Każdy nas dobrze w naszym mieście zna

Że najmorowszy każdy to pamięta GZK, GZK, GZK.

Źródło: Kronika GZK 1946r.

16

el Zetka

Oficjalna gazetka I L.O. im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku

Nr 1. 8 lutego 2003 cena: 1 zł

W numerze:



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
schemat gazetki7
schemat gazetki5
schemat gazetki6
schemat gazetki22
schemat gazetki
06 pamięć proceduralna schematy, skrypty, ramyid 6150 ppt
7 aglebra schematow bloczkowych
wZ 2 Budowa wiedzy społecznej teoria schematów
3 ogolny schemat replikacji i onkogeza DNA wirusowa
Schematy animacji
wykład 5 schematy, przywileje, role
schemat mechanika
schemacik prezentacji
5 Algorytmy i schematy blokowe
Propozycja przygotowania schema Nieznany
f Obraz 6 plan 1 schemat

więcej podobnych podstron