Bobryk historia 2


Psychologia introspekcyjna

dwa modele uprawiania humanistyki. Albo uprawiać ją tak, jak uprawia się nauki przyrodnicze, czy w sposób maksymalnie zbliżony, albo uprawiać ją zupełnie inaczej. Nurt myślowy, który optował za tym pierwszym rozwiązaniem nazywał się scjetyzmem czy pozytywizmem, no i nurt, który właściwie nie ma swojej nazwy, ale jednak od tych propozycji aby humanistykę oddzielić metodologicznie od przyrodoznawstwa było wiele. Pewnym wzorem tutaj, czy prototypem, używając terminologii psychologii poznawczej, były te propozycje, które [Wiltaj] np. zgłaszał.

Ponieważ nauki przyrodnicze rozwijały się tak wspaniale, to znaczy, że wymyślono tam sposób gromadzenia wiedzy i trzeba się tego trzymać. Ten sposób to oczywiście dążenie do tego, aby psychologię uczynić nauką eksperymentalną i ścisłą.

Pomysł żeby uczynić jakąkolwiek dyscyplinę nauką ścisłą, oparty jest na przekonaniu, że cała rzeczywistość jaka nas otacza, kryją się jakieś stałe prawa, jakieś stałe zależności, jak i stałe struktury, które można dosyć łatwo wyodrębnić, które można jakoś tam zmatematyzować, czy przy pomocy jakiegoś języka formalnego później to pisać. I poznanie właśnie tych struktur, jakieś ich wyodrębnienie i opisanie jest tutaj drogą do poznania istoty rzeczywistości, tego co w tej rzeczywistości najlepsze.

To tak jak sobie Pitagorejczycy, czy potem Platon wyobrażali, że rzeczywistość tak naprawdę, jak mówili oni, składa się z liczb.

Zatem pomysł uczynienia z psychologii nauki ścisłej oparty jest na takim właśnie, jak powiedziałem założeniu. Jeszcze zanim w ogóle zaczęła się wyodrębniać psychologia, zanim pojawił się Wundt, o którym dzisiaj przede wszystkim będziemy mówić, no to były inne próby uczynienia z psychologii nauki ścisłej tzn. zmatematyzowanej. Te próby nie były zazwyczaj wiązane z nastawieniem eksperymentalnym.

Był taki filozof, który nazywał się Johann Fridrich Herbart, on żył w XVIII i XIX wieku i Herbart zwykle pojawia się w podręcznikach do historii pedagogiki, jeżeli nie koniecznie w podręcznikach do psychologii. Jako filozof zajmował się życiem psychicznym i usiłował zrealizować program tzw. psychologii matematycznej. Usiłował to co wiedział, czy wydawało mu się, że wie o psychologii tłumaczyć matematycznym językiem, przy czym właśnie ta matematyka herbartowska była oparta raczej na pewnych domysłach, spekulacjach, a nie na badaniach eksperymentalnych. Niemniej jednak, to co Herbart, przynajmniej niektóre elementy pomysłów herbartowskich, ale raczej w tej warstwie bardziej werbalnej niż zmatematyzowanej, przetrwał bardzo długo i w psychologii i w pedagogice. Zarówno jakieś konkretne twierdzenia, jak i pewne np. intuicje związane z nowoczesnym uczeniem się, czy nauczaniem, Istniało jeszcze jak ja chodziłem do szkoły takie przekonanie, że praca umysłowa wymaga pewnego spokoju, że jakieś bodźce np. dźwiękowe mogą rozpraszać. W ogóle, żeby pomyśleć, to trzeba się skupić, a żeby się skupić to trzeba być w takim bez podniet umysłowych otoczeniu. No w bibliotekach jest, czy było wszędzie napisane, że się prosi o zachowanie ciszy, bo tam ludzie czytają, pracują umysłowo, a także jak się odrabiało lekcje to też ... Ta taka psychologiczno-pedagogiczna zasada wynikała z pewnej teorii herbartowskiej. Mianowicie Herbart przedstawił pewien model zjawisk psychologicznych. To był taki model, jaki zresztą w tym czasie obowiązywał, taki empiryczno-asocjacjonistyczny.

Tam się uważało, że podstawą wszelkiego życia duchowego, czyli psychicznego są doznania zmysłowe, które docierają do człowieka. One pozostawiają po sobie jakieś ślady, owe percepcje, ślady tych percepcji w postaci wyobrażeń, czy potem jakieś bardziej złożone ślady w postaci pojęć, można przedstawić w postaci atomów, elementów, czegoś w rodzaju kuleczek, które gdzieś są w duszy, które mają właściwości przyciągania i odpychania się. Tak jak się przyciągają pewne skojarzenia, że gdzieś istnieje próg, czy poziom świadomości. Niektóre z tych dawnych śladów mogą się przedostawać przez ten próg, a inne się nie mogą przedostawać z jakiś powodów. Jeśli np. jest tak, że nasza praca umysłowa ma polegać na wydobywaniu z pamięci tych dawnych śladów, tego, co kiedyś słyszeliśmy, tego, czego się nauczyliśmy, a te ślady są słabe, czyli są np. poniżej progu świadomości, to różne silne bodźce, które do nas docierają mogą uniemożliwiać wręcz wyciągnięcie tych śladów, czy tych kuleczek ponad próg świadomości. No bo tu są te siły przyciągania, odpychania, zatem żeby względnie wzmocnić siłę tego, co jest w naszej pamięci trzeba osłabić siłę tego, co do nas percepcyjnie dociera. Żeby tu nie było konkurencji. W ten sposób dochodzi do zasady, że jak mamy sobie coś złożonego a jednocześnie niespecjalnie silnie utrwalonego w pamięci przypomnieć, to trzeba maksymalnie zmniejszyć doznania percepcyjne. Żeby tej konkurencji od tych percepcyjnych kuleczek pamięciowych nie było. Tak mniej więcej sobie Herbart wyobrażał życie psychiczne, wszystkie te zasady, siły przyciągania się owych atomów psychicznych usiłował jakoś tam matematycznie opisać, wyrazić językiem formalnym i na tych sformalizowanych różnych prawach i teoriach opierać swoje zasady pedagogiczne i swoją psychologię.

Herbartowi również zawdzięczamy wprowadzenie do psychologii pojęcia percepcji. Potem zresztą to pojęcie badało wielu psychologów, także eksperymentalnie już to określili. Mówiąc najkrócej to apercepcja jest takim zjawiskiem mówiącym o formowaniu się nowych wyobrażeń na przykład, bo przeważnie wyobrażeniami się zajmowali psychologowie, pod wpływem tego, co już jest w świadomości. To jak spostrzegamy rzeczywistość zależy od tego, co już wcześniej spostrzegaliśmy, czego się już nauczyliśmy. To w modelu herbartowskim oczywiście dawało się opisać w postaci tego mechanicznego przyciągania się i odpychania owych kuleczek, atomów psychicznych. Jeśli coś się pojawia, jakaś kuleczka percepcyjna w naszej świadomości, to ona przyciąga albo odpycha inne kuleczki i przyciąga także to, co było w naszej psychice, czyli jakieś stare wyobrażenia. No i tworzy się w ten sposób całość powiązanych kuleczek percepcyjno-pamięciowych. Zatem to co widzimy, widzimy przez pryzmat, mówiąc potocznie tego, co już w świecie oglądaliśmy. To, co kiedyś przeżywaliśmy ma wpływ na to, co obecnie do nas dociera i jak to dociera.

Można to wyjaśniać w modelu mechanistycznym, można wyjaśniać inaczej.

Właściwie jeszcze przed Wundtem i nurtem, który Wundt zapoczątkował zakładając laboratorium było wielu badaczy, o których Państwo słyszeli pewnie wielokrotnie, którzy nie byli jeszcze instytucjonalni zawodowo, inaczej psychologami, bo psychologii jako wyodrębnionej nauki nie było, ale robili mniej więcej takie badania, jakie robiono w Laboratorium Lipskim. A tam głównie robiono badania nad percepcją.

Państwo słyszeli o prawie Webera-Fechnera. Na ogół to prawo się przedstawia w takim kontekście, że jest to taki dobry przykład właściwego zastosowania metody eksperymentalnej, że można było eksperymentalnie ustalić jakie są zależności pomiędzy np., no bo o tym mówi to prawo, zresztą niezależnie przez Webera i Fechnera sformułowane, jakie są zależności pomiędzy obiektywną, fizyczną siłą bodźców jakie docierają do człowieka a subiektywnym wrażeniem. I prawo Webera-Fechnera mówi, że aby siła subiektywna wzrastała w postępie artymetycznym to siła bodźców musi wzrastać w postępie geometrycznym, czyli przy silnych bodźcach potrzeba większego przyrostu siły bodźca, żeby to zostało subiektywnie odczute.

Tutaj jest to prawo ilustrowane eksperymentalnie, można na przykładzie najrozmaitszej modalności bodźców zmysłowych pokazać, że tak jest. Najprostszy eksperyment to porównywanie wagi ciężarków różnej wielkości. Chwyta się dwa ciężarki i pyta się osobę badaną czy one są równej, czy różnej wielkości, no i sprawdza się jaka różnica wagi może być zauważona. Jeśli są to bardzo lekkie ciężarki to niewielkie różnice są zauważalne, jeśli są kilku kilogramowe to trzeba większej różnicy wagi, aby można było ocenić, że to są różne ciężarki. I tak samo jest z siłą bodźców innych modalności. Ale to prawo powstało nie w wyniku badania. Ono potem jak zostało sformułowane zostało potwierdzone w takich i innych eksperymentach.

Fechner 20 października 1850 roku miał pewną wizję, która pokazała, że można połączyć w jedno świat materii, świat liczb i świat przeżyć psychicznych. Jednym słowem wszystko co w psychice i wszystko co w materii da się wyrazić ścisłymi matematycznymi formułami. Co oznacza, że w tej wizji fechnerowskiej dotarło do niego coś, co tam już pitagorejczycy uważali, że za tą zmiennością zjawisk kryją się pewne stałe i możliwe do zmatematyzowania struktury.

Po tej wizji Fechner przystąpił do różnych badań, także do badania związku pomiędzy subiektywną siłą wrażeń zmysłowych i ich obiektywnymi właściwościami. Przystąpił także do ustalania matematycznych zależności między jednym a drugim. Tak powstało prawo Webera-Fechnera. Potem okazało się, że to ścisłe i eleganckie prawo po pierwsze obowiązuje tylko dla pewnych zmysłów, po drugie taka prosta, możliwa do matematycznego podania formuła właściwie obowiązuje tylko w pewnych granicach siły bodźców. Nie obowiązuje, gdy to są bardzo, bardzo słabe bodźce i kiedy są bardzo, bardzo silne. Zatem jest to pewne przybliżenie rzeczywistości niż oddanie jej dokładnej istoty.

Takich badaczy jak Fechner było na początku XIX wieku, czy jeszcze wcześniej, wielu.

Wundt startował jako filozof. Wundt miał w swojej karierze akademickiej okres, który nazywany jest okresem heidelberskim. Jak się Państwo domyślacie to wtedy, kiedy ...... nauczał w Heidelbergu. To jest dosyć długi okres od 1857 roku do 1874, w którym to okresie Wundt stopniowo przekształcał się z filozofa i fizjologa w psychologa. Był to okres, w którym powstał pewien program psychologii, zarówno od strony pewnych twierdzeń teoretycznych, ale przede wszystkim od strony wypracowania pewnej metody. Ta metoda została zastosowana w Laboratorium Wundtowskim, a przypominam, że ono zostało założone w 1869, czyli jakby 5 lat po okresie heidelberskim. To jest ważne, ponieważ wtedy, kiedy laboratorium było założone przez Wundta, a zwłaszcza potem, to ten program dla samego Wundta, który opracował w okresie heidelberskim już właściwie został odrzucony. Dla niego to było nieatrakcyjne. Zarówno taki eksperymentalny sposób badania zjawisk, jak i pewne teorie, to właściwie Wundt już się wtedy wycofywał. Zresztą wycofywał się tak bardzo, że już na początku XX wieku, bodajże w 1913 roku Wundt pisał różne teksty, w których był przeciwny oddzielaniu filozofii od psychologii. O tym się na ogół w podręcznikach nie wspomina z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że większość psychologów jednak wybrała ten program i można powiedzieć metaforycznie, że cała psychologia wybrała ten program, który Wundt sformułował, którego zwolennikiem był w okresie heidelberskim. Wundt już tak nie myślał, ale co to nas obchodzi? My możemy się powoływać na Wundta jako ojca tego programu. On faktycznie go sformułował, a że później się z niego wycofał, to Państwo wiecie, w historii zawsze się patrzy z punktu widzenia teraźniejszości a nie z punktu widzenia, jaki w tych czasach obowiązywał.

Laboratorium Lipskie po założeniu, zaczęło być takim centrum tego nurtu rozwoju psychologii. Właściwie należało i do dobrego tonu i do pewnej konieczności akademickiej odwiedzenie laboratorium. Tak, że i wszyscy lub prawie wszyscy polscy psychologowie z tamtego okresu, czyli z przełomu wieków, w tym laboratorium byli. Był tam Twardowski, o którym będziemy mówić, ojciec psychologii polskiej. Był Władysław Witwicki, pierwszy uczeń Twardowskiego i właściwie pierwszy psycholog w czystej postaci, jeżeli tak można powiedzieć, bo Twardowski był tyleż filozofem, co psychologiem. Twardowski zresztą jak Wundt nie specjalnie widział przyszłość psychologii w oddzieleniu od filozofii. Uważał, że powinna być ona jedną z nauk filozoficznych. Co nie oznacza, że nie powinna być w jakiejś odrębności metodologicznej, czy jakiejś odrębności teoretycznej, ale może się mieści w filozofii tak jak do tej pory mieści się w niej logika, którą trudno podejrzewać, że byłaby zwartą metodologicznie i teoretycznie zaawansowaną nauką.

W Lipsku przebywali różni wielcy psychologowie, czy ci, którzy się psychologią parali w taki, czy inny sposób, z najrozmaitszych krajów. Był jak powiedziałem Twardowski, był także Witwicki, który tak napisał o tym, co robiono w Laboratorium Lipskim:

„Zajmowano się bardzo obszernie kwestią wrażeń zmysłowych. Eksperymenty fizjologiczne i badania anatomiczne, które w swych pracach Wundt zastosował nie potrafią, jak sam powiada wszechstronnie wyjaśnić zjawiska zwanego wrażeniem. Mikroskop, lancet i aparat fizjologiczny przedstawić nam zdołają tylko jedną stronę zjawiska. One nam tylko fizyczną stronę rzeczy odsłaniają. Wrażenia samego nam nie odsłaniają. Wrażenie samo należy jeszcze z drugiej strony badać, jeszcze od strony wewnętrznej zobaczyć.”

W tych słowach takich krótkich, za Wundtem, jak wynika z formy tego cytatu przedstawiali, pokazano co robiono w laboratorium. Robiono właściwie dwie rzeczy, po pierwsze kontynuowano te badania, które już od dawna były robione głównie przez fizjologów, którzy zajmowali się wrażeniami zmysłowymi i w zasadzie wyposażenie laboratorium to było to wyposażenie, które w laboratoriach fizjologicznych się wcześniej znalazło, plus mając świadomość, że takimi metodami czysto fizjologicznymi bada się tylko jedną stronę, jak pisał Witwicki, zjawisk. Do tego stosowano jeszcze metodę introspekcji, żeby zbadać tę stronę wewnętrzną. Takie zbadanie i powiązanie jednego z drugim stwarzało dla psychologów nadzieję na poznanie dokładne zjawiska psychicznego. Koncentrowano się na percepcji. Kiedy się przestano na tej percepcji koncentrować, to zmienił się całkowicie obraz i nastąpiła pierwsza rewolucja teoretyczna w psychologii. Ale póki co koncentrowano się na percepcji z dwóch powodów. Po pierwsze, bo takie były przyrządy i taka była tradycja, a po drugie ze względu na empirycystyczną wizję psychiki, przejętą od brytyjskiej filozofii empirycznej, gdzie się uważało, że podstawą życia psychicznego są wrażenia. To dlatego, że możemy doznawać wrażeń zmysłowych, że te wrażenia jakoś są utrwalane w naszej pamięci, to tworzy się życie psychiczne. A zatem trzeba poznać podstawy tego życia psychicznego, czyli to, co się dzieje podczas percepcji. I oczywiście jej związek ze świadomością.

W laboratorium jak powiedziałem, było wielu badaczy, był np. William James ten, który w czasach Wundta, a właściwie trochę wcześniej i trochę później tworzył w Stanach Zjednoczonych psychologię. To ten, który jeszcze przed Wundtem pierwszy założył pierwsze laboratorium psychologiczne na świecie, ale ono miało charakter bardziej dydaktyczny. Tam chodziło o to, aby studentom zademonstrować jak można różne badania prowadzić, a nie o to żeby na badaniach opierać całą psychologię.

James odwiedził laboratorium wundtowskie. Przyjrzał się temu co tam robią, no i specjalnie mu się to nie podobało. Skomentował to mniej więcej w słowach, znaczy opisując psychologię, jaka tam jest uprawiana: „Mała, okropna nauka blaszanych instrumentów, którą może uprawiać naród nie będący w stanie się nudzić”.

Metoda wundtowska razem z pewną teorią, której towarzyszyła, czyli z tzw. psychologią atomistyczną, czy asocjacjonistyczną była przenoszona, choć słabo przyjmowała się w Stanach. Tak, że właściwie, praktycznie, dopóki nie pojawił się behawioryzm, to w Stanach raczej dominował ten sposób myślenia, który William James prezentował. Taki sposób uprawiania psychologii w ramach filozofii i zupełnie inna niż europejska koncepcja świadomości. Ale o tym jeszcze będziemy mówić.

Co robiono w tym Laboratorium?

Robiono to, co sobie wymyślił Wundt w okresie heidelberskim. Badano wrażenia, zastanawiano się po pierwsze, jak dochodzi do powstawania tych wrażeń zarówno od strony fizjologicznej, jak i psychologicznej. Uważano, że można poza takim badaniem eksperymentalnym introspekcyjnie ustalać właściwości tych wrażeń. Sam Wundt uważał, że to co jawi się w świadomości ludzkiej w związku z wrażeniami, to może być analizowane introspekcyjnie, to jest dopiero jakiś ostatni etap różnych, złożonych procesów. Zanim dojdzie to tego świadomego wyobrażenia, jakie się pojawia w naszej świadomości, czyli do tego, co w związku z percepcją przeżywamy, odbywają się różne skomplikowane, nieświadome wrażenia. A zatem uważał Wundt przez jakiś czas, że należałoby się zająć obok nieświadomością, tym co poprzedza wrażenia świadome. Po jakimś czasie zresztą doszedł Wundt do wniosku, że niekorzystne jest utrzymywanie w psychologii pojęcia nieświadomości, jako pojęcia fantastycznego, bo w rzeczywistości niebadalnego. Tak, że zarówno w kwestii roli eksperymentu i roli psychologii eksperymentalnej, jak i w kwestii świadomości i nieświadomości Wundt miał zmienne opinie i w 1896 roku zrezygnował z pojęcia nieświadomości.

Co ustalono empirycznie, konkretnie w Laboratorium Wundtowskim?

Ustalono najrozmaitsze rzeczy związane z pojęciem apercepcji i zjawiskiem apercepcji, jeżeli takie istnieje, badano apercepcję. Metody badawcze stosowane w Laboratorium wundtowskim były z grubsza rzecz biorąc takie same, jakie stosuje współczesna psychologia poznawcza. Oparte na badaniu czasów reakcji z tym, że nie było takich przyrządów jak współcześnie. Nie mierzono czasów reakcji tak dokładnie i tak precyzyjnie, nie stosowano tak wyrafinowanych metod statystycznych, ale sama zasada rozumowania była podobna. Uważano, że można, poza oczywiście badaniami introspekcyjnymi, zorientować się co się dzieje w ludzkim umyśle, czy w mózgu i umyśle w sposób pośredni. Z długości tych procesów możemy decydować o złożoności, a o długości możemy wnioskować z najrozmaitszych czasów reakcji. W ten sposób da się coś ustalić.

Na konkretnym przykładzie. W jednym z wyników, który odkryto i wielokrotnie potwierdzono w laboratorium wundtowskim, a który wymagał jakiegoś wyjaśnienia był następujący wynik. Kiedy badano tzw. reakcję prostą i czas tej reakcji prostej, to jest takie proste badanie, w którym się pokazuje osobom badanym jakiś bodziec, powiedzmy światełko się zapala i trzeba jak najszybciej zareagować np. jak najszybciej nacisnąć guzik, czy przycisk, no i można tam badać najrozmaitsze rzeczy, różnice indywidualne w tych czasach. Tam np. stosowano taką metodę badania, sugerowano osobom badanym dwa zadania. Po pierwsze mówiono, a jeżeli nie mówiono to sugerowano, żeby coś takiego robić: masz skupiać swoją uwagę na tym bodźcu, który się za chwilę pojawi, tu się np. za chwilę zapali czerwone światełko, masz oczekiwać tego czerwonego światełka i jak je zobaczysz to masz jak najszybciej nacisnąć przycisk. No i mierzono czas stoperem, czy jakoś elektrycznie, czas jaki upłynął między zapaleniem się zapaleniem światełka a naciśnięciem przycisku. I dawano drugi rodzaj instrukcji: jak zobaczysz tutaj czerwone światełko, to masz nacisnąć ten i ten przycisk. Musisz cały czas skupiać się na ruchu, który wykonasz. I zawsze się okazywało, że wtedy, kiedy osoby badane są skoncentrowane na bodźcu, który się pojawi, to czas reakcji jest dłuższy, niż wtedy, kiedy są skoncentrowane na ruchu, który mają wykonać. Nic się obiektywnie nie zmieniało. Ten sam bodziec i ten sam ruch był wykonywany, ale czas reakcji był inny, bo bywał dłuższy nawet o ok. 0,1 sekundy, czyli to już się dawało ustalić przy pomocy takich prostych metod jakie wtedy były używane. Ta różnica, która się wielokrotnie powtarzała dla wszystkich właściwie osób wymagała wyjaśnienia.

Co właściwie się dzieje i jak wyjaśnić to zjawisko? Ponieważ jedynym obiektywnym faktem była ta różnica czasów reakcji, czyli wszystko inne, tak jak we współczesnej psychologii, to są pewne hipotezy, pewne domysły, co się dzieje w obu wypadkach. No i odwołano się tutaj do apercepcji, do tego starego pojęcia apercepcji, w którym powiadano, że kiedy człowiek jest skupiony na zobaczeniu jakiegoś bodźca to w jego świadomości, czy w jego psychice pojawiają się ślady jakiś dawnych wspomnień, podobnych wrażeń, czy podobnych bodźców. Te ślady są aktywne w psychice, zaczynają się jakoś tam przyciągać. Wtedy, kiedy przypominano sobie jakieś przewody, światełko zobaczy, ja przecież widziałem coś takiego itd., no i te wzbudzone ślady, te apercepcje, czy to przygotowanie apercepcyjne do percepcji przeszkadza. To się czuje, jakby tamuje drogę przedostania się tego nowego śladu zmysłowego dalej, żeby mogła być wykonywana reakcja. Jednym słowem osoba badana się skupia na reakcji, a więc nie skupia się na tych doznaniach, nie przywołuje sobie w pamięci tych jakiś śladów dawnych, nie ma apercepcji, nie ma wpływu dawnych wrażeń na to co się dzieje. W związku z tym czas reakcji może być dłuższy, bo procesy są jak gdyby krótsze, prostsze. To było jedno z wyjaśnień. Oczywiście możliwy jest szereg innych wyjaśnień tego zjawiska.

Jedno z takich wyjaśnień można wydobyć, jak się uwzględni takie badania reakcji nad czasem reakcji prostej, które stosowano później, np. wtedy, kiedy sprawdzano jak sportowcy szybko reagują. Państwo wiecie, że w niektórych dyscyplinach te czasy reakcji są bardzo ważne, no i z badań okazywało się, że najkrótszy czas reakcji mają nie szermierze na przykład tylko ciężarowcy. Dlaczego? Dlatego, że oni są trenowani do takiego krótkiego impulsu, do przesyłania krótkiego impulsu do efektorów, czyli do mięśni, a np. wtedy aby podnieść wielki ciężar, żeby w krótkim czasie skoncentrować więcej siły, czyli jak największy impuls wysłać do swoich mięśni, no i pewnie dlatego szybciej poruszają ręką, która ma coś przenieść z jednego punktu do drugiego i dlatego mały czas reakcji. Krótszy niż szermierze, czy pingpongiści. No więc wykrywano tam tego typu zjawiska. Wyjaśniano je odwołując się trochę do danych introspekcyjnych, trochę do starych teorii. Tworzono pewien, a właściwie powtarzano pewien stary obraz życia psychicznego, związany z taką dosyć tradycyjną i utrwaloną chyba w psychologii kategoryzacją zjawisk.

To np. Wundt zjawiska psychiczne dzielił na trzy kategorie. Po pierwsze na wyobrażenia i pojęcia, te zresztą w czasach Wundta najczęściej były oddane po polsku słowem przedstawienia (wyobrażenia i pojęcia), uczucia czy emocje i akty woli. To są trzy kategorie zjawisk psychicznych.

W programach edukacyjnych mamy psychologię procesów poznawczych, psychologię emocjonalno-motywacyjną z drugiej strony i jeszcze się tam mówi o procesach wykonawczych. A więc wyobrażenia i pojęcia, emocje i uczucia, i akty woli. Wyobrażenia to są pewne stany duszy, które się odnoszą do jakiegoś przedmiotu materialnego. Uczucia to jest coś, co nas może pobudzić albo uspokoić, i które mają znak. I wreszcie akty woli, to warto powiedzieć, bo aktami woli się mało zajmujemy. To, że Państwo niewyraźnie słyszycie, to jest dowód na to, że w psychologii o aktach woli mało się mówi. Wiemy co to są akty woli? Nie bardzo wiemy i nie będziemy wiedzieć, bo wola jest niepotrzebna nam. To są te procesy, o których się teraz nie mówi, nie pisze, a za to zamiast o nich mówi się o zjawiskach motywacyjnych. Akty woli to coś, co nadaje jak gdyby kierunek naszemu działaniu. Teraz się uważa, że to nie wola tylko motywacja nadaje ten kierunek. Jeszcze w tej starej psychologii mówiło się o aktach woli. Definiowana jest jako pewne procesy uczuciowe, którym towarzyszy pewne wyobrażenie, które skłania do działania. Ponieważ emocje były rozumiane jako pewne doznania percepcyjne, pochodzące z atomów wewnętrznych, czyli właściwie, jak Państwo widzicie wszystko sprowadzało się do percepcji. Spostrzeżenia - aktualne percepcje, wyobrażenia - w gruncie rzeczy przypomniane, stare percepcje, emocje - percepcje gdzieś tam z brzucha, z narządów wewnętrznych i akty woli - też pewne percepcje, którym towarzyszy wyobrażenie, które skłania do działania. Taki jest akt woli, jak ja sobie coś widzę, teraz mam akt woli żeby się czegoś napić, bo mi w gardle zasycha i mam wyobrażenie podnoszenia tej butelki, to skłania mnie do tego, że ja rzeczywiście piję wodę.

Percepcje pojmowane jako pewne atomy psychiczne, wszystko to badane od strony fizjologicznej, czyli obiektywnej, różnymi przyrządami, które fizjologowie wymyślili i od strony introspekcyjnej, kiedy proszono osoby badane żeby opisały co, jak przeżywały, jak się jakieś tam wyobrażenia zmysłowe do nich docierały.

Tak mniej więcej wyglądał program Wundta tej pierwszej zapoczątkowanej przez Wundta psychologii. Kiedy porzucono, czy też rozszerzono krąg badań na procesy już nie tylko percepcyjne, ale procesy rozwiązywania problemów tzw. procesy decyzyjne i procesy myślowe, to nastąpiła jak gdyby pierwsza rewolucja w psychologii, czyli odejście od tego wypracowanego jeszcze w filozofii empirycznej obrazu życia psychicznego i od tego sposobu badania życia psychicznego przez percepcję. Czyli pojawiła się tzw. Szkoła Wűrzburska, a potem gestaltyzm.

....

Mówi się, że wiedza pochodzi ze zmysłów, ale to jednocześnie łączy się z pewnym naturalizmem biologicznym i tzw. empiryzmem bez idealizmu. To tylko tak dla porządku, bo to nie ma nic wspólnego z pytaniami, które Państwa czekają na egzaminie.

Dlaczego John Steward Mill jest ważny?

Dlatego, że John Steward Mill należał do takich myślicieli, a żył w XIX wieku, urodził się w 1806, 1883 zmarł, to też nie do zapamiętania, raczej do zlokalizowania tych poglądów w czasie. Mill uważał, że wszystkie nauki humanistyczne, a zajmował się najrozmaitszymi, m.in. zajmował się logiką i metodologią nauki, mogą być w przyszłości oczywiście, zredukowane do psychologii. Rozumował w taki sposób, że w gruncie rzeczy trzeba mieć do czynienia z logiką, czy socjologią, czy antropologią, czy jakąkolwiek dziedziną humanistyki, no to ona bada człowieka, bada jego procesy psychiczne, zatem najważniejsze jest tutaj to, co ustala psychologia. Taki pogląd, że można humanistykę, czy jakąkolwiek dziedzinę humanistyki zredukować do psychologii nazywa się psychologizmem. W takim szerszym pojęciu. No, ale w tym czasie nie był to jedyny pogląd. Byli tacy, którzy chcieli zredukować wszelkie nauki humanistyczne do socjologii na przykład. Wtedy to się nazywało i się nazywa socjologizm.

Ale jest jeszcze częściej używane znaczenie psychologizmu. Mianowicie wtedy, kiedy zastanawiamy się nad prawami myślenia, nad tym dlaczego ludzie nie przyjmują rzeczy sprzecznych, czyli na czym opiera się prawo niesprzeczności, czy jakiekolwiek prawa logiczne, to można uważać, tak jak uważał Mill, i to też będzie psychologizm, że to wynika z praw psychologii. To, że ludzie odrzucają sądy sprzeczne to, to jest takie nasze przekonanie, po pierwsze może być udowodnione empirycznie i w zasadzie inaczej nie powinno być, bo jak? I inne prawa logiki w gruncie rzeczy są prawami empirycznych procesów myślenia.

Ten psychologizm został na przełomie wieków, przez filozofów, logików właściwie odrzucony. Oni zaczęli uważać, że po pierwsze jest nieprawdą, że ludzie nie tolerują sprzeczności, bo w pewnych warunkach tolerują, a po drugie, niezależnie od tego jak to jest empirycznie, to prawa logiki, tak jak prawa matematyki, czy innych nauk formalnych nie wynikają z natury rzeczywistości, tylko z jakiś innych źródeł. Zaczęto oczywiście mówić z czego one wynikają, czy też na czym je należy opierać i to się nazywa antypsychologizm. Ten antypsychologizm zapoczątkowany przez Husserla, zapoczątkowany też przez niektórych Polaków, logików obowiązywał i w zasadzie dominował na początku, od początku wieku. A więc odrzucono stanowisko millowskie.

Teraz chyba wchodzimy w okres renesansu psychologizmu, kiedy nie tylko psychologów, ale przedstawicieli różnych dyscyplin zaczyna opierać swoje teorie na pewnych badaniach psychologicznych. Ale są takie elementy myśli millowskiej, które w gruncie rzeczy przetrwały, których tam nie próbowano podważać, które należą do pewnego kanonu humanistyki.

To Państwo doskonale znacie z metodologii, ale ja Państwu na wszelki wypadek wyjaśnię. Ponieważ Mill zajmował się różnymi rzeczami, logiką i metodologią nauki, ale także naukami empirycznymi, to jedno z pytań jakie są stawiane w takich naukach, to jak właściwie my możemy rozstrzygać, czy istnieją jakieś związki przyczynowo-skutkowe między zjawiskami, które obserwujemy, czyli co jest przyczyną czego, jak moglibyśmy to rozstrzygnąć?

Mill wymyślił, że istnieją jakby dwa sposoby empirycznego rozstrzygania zależności przyczynowo-skutkowych.

Interesuje nas np. jakie zjawiska są przyczyną, czy też mogą być przyczyną zjawiska Z. Jest jakieś zjawisko i pytamy co je spowodowało. Zwykle obserwując, czy eksperymentalnie badając rzeczywistość rejestrujemy szereg różnych zjawisk, rejestrujemy ich następstwa czasowe, no i wiemy, że tam zanim wystąpi zjawisko C, to możemy zaobserwować, czy zarejestrować szereg innych zjawisk. Jedno z nich prawdopodobnie jest przyczyną zjawiska Z. Tutaj, na tym schemacie wiele zjawisk ograniczono do trzech A, B i C. Mamy taką sytuację pierwszą, gdzie mamy A, B, C i po nich następuje Z. Ale chcemy wiedzieć, co jest właściwie przyczyną. No to możemy wnioskować wg „kanonu jednej zgodności”, np. jeżeli mamy w drugiej sytuacji, sytuację taką, że mamy zjawiska C, D i E i także pojawia się Z, to możemy wnioskować, że to C wywołuje Z, ponieważ jedyne, co się zgadzało pośród tych zjawisk, to dwa razy wystąpiło zjawisko C. I zawsze było. To jest jeden sposób ustalania zależności przyczynowo-skutkowych.

Drugi „kanon jedynej różnicy”. Mamy sytuację A, B, C i zjawisko Z i potem sytuację A, B i nie ma C i nie obserwujemy Z. Zatem możemy wnioskować, że to C wywołuje, czy zwykle wywoływało Z.

To są takie schematy rozumowania, które są, jak Państwo wiecie z metodologii, podstawą schematów eksperymentalnych. Kiedy mamy grypy kontrolne, grupę eksperymentalną, kiedy my właśnie chcemy ustalić jakieś zależności przyczynowo-skutkowe, to eliminujemy pewne zjawiska, bądź je modyfikujemy i oczekujemy, co się pojawi. Za każdym razem porównujemy jakby dwie odmienne sytuacje. Kontrolujemy zjawiska, rejestrujemy wyniki.

To proszę Państwa raczej ciekawostka, ale ma to nam zobrazować, że w tych XIX/XX-wiecznych pomysłach były zarówno takie elementy, które przetrwały, które są podstawą potem współczesnej metodologii, czy od strony teoretycznej współczesnej humanistyki, czy psychologii. Czy też takie, z których się wycofywano raz na zawsze. No i takie pomysły, jak z tym psychologizmem, z których się raz wycofywano, potem powracano, co będzie dalej trudno powiedzieć.

Kolejnym badaczem, który pozostawił po sobie trwałą spuściznę, a który mniej więcej z tego okresu tworzenia się psychologii pochodził jest Alfred Binet. Binet był francuskim psychologiem urodzonym w połowie XIX wieku, zmarł w 1911 roku. Państwu to nazwisko już się powinno z czymś kojarzyć, bo Binet jest twórcą pierwszego testu inteligencji Bineta-Simona.

Jak doszło do powstania tego testu i jak doszło w ogóle do powstania testów i samego pojęcia ilorazu inteligencji. Otóż w 1904 roku, przed Binetem, Francuski Komitet ds. Publicznego Nauczania postawił pewne konkretne zadania. Mianowicie miał wraz ze swoimi współpracownikami wymyślić jakąś metodę, która by pozwoliła na odróżnianie uczniów, którzy są po prostu niezdolni, od takich, którzy są leniwi, mówiąc językiem potocznym. Żeby mając tą świadomość, odpowiednie metody i sposoby nauczania do tego dostosować. Bardzo praktyczne psychologiczno-pedagogiczne zadanie. Teraz to już wiadomo jak to robić, ale wtedy jeszcze nie było wiadomo, jak się coś wymyśli, to jest bardzo proste. No i Binet wraz ze współpracownikami wymyślił, że trzeba tam jakąś, odpowiednio dużą, jakby się dzisiaj powiedziało reprezentatywną grupę uczniów poddać takiej serii prób, czyli testów najrozmaitszych zadań o charakterze umysłowym i ustalić jakie to zadania są wykonywane. Te zadania jak się Państwo domyślacie były różne i różnej trudności przede wszystkim, jakie te zadania są wykonywane przez większość osób w danym wieku. Jeżeli mamy jakieś zadania, które wykonuje większość osób w danym wieku: czterech, siedmiu, potem dziewięciu lat, to oznacza, że jak poddamy takiemu testowi, lub takiej próbie następne osoby to będziemy w stanie powiedzieć, jaki jest ich wiek umysłowy. Wieku umysłowy jest powiedzmy dziewięciolatka, bo wykonują oni zadania, które wykonuje większość dziewięciolatków i oczywiście te wszystkie łatwiejsze. W ten sposób najpierw wprowadzono do psychologii tzw. pojęcie wieku umysłowego. Oczywiście większość wykonuje jakieś tam zadania, ale jak większość tzn., że są tacy, którzy wykonują zadania trudniejsze dla dziesięcio-, jedenastolatków i takie, które nie wykonują tych zadań, tylko łatwiejsze, dla ośmio-, siedmiolatków. Wiek umysłowy nie musi się pokrywać z wiekiem życia. To pierwsze stwierdzenie.

Żeby to arytmetycznie uprościć to wymyślono formułę, która się nazywa Ilorazem Inteligencji, czyli stosunek wieku umysłowego do wieku życia, żeby nie było ułamka, to mnożone przez 100. Jeżeli wieku umysłowy jest wyższy niż wiek życia tzn., że się wykonuje te zadania z dziewięciolatkiem, wykonuje te zadania dziesięcio-, jedenastolatka, no to jego iloraz inteligencji, jak wynika z tej formuły, jest większy niż 100, bo jest większy od jedności zanim się pomnoży, bo licznik jest większy niż mianownik. On ma dziewięć w liczniku jest siedmiolatkiem wykonującym zadania dla dziewięciolatków. I to jest pierwsze. Ten ułamek pomnożony przez 100, stosunek wieku umysłowego do wieku życia razy 100, to jest pierwsze znaczenie tzw. Ilorazu Inteligencji. Jeżeli jest on większy od stu, to jest nad wiek rozwinięty, jeżeli mniejszy to jest można powiedzieć opóźniony w rozwoju umysłowym - sprawny umysłowo inaczej, czy jak to się tam mówi.

No i to był pierwszy test. Potem on tam podlegał najrozmaitszym modyfikacjom trzech takich prób, które najpierw wymyślił Binet, potem zostało to już wystandaryzowane. Ustalono jakim próbom należy poddawać dzieci i jak badać ich wiek umysłowy, czyli Iloraz Inteligencji.

Potem, kiedy testy zaczęły być modne, no to jak Państwo wiecie zmieniło się znaczenie Ilorazu Inteligencji, bo tylko w psychologii rozwojowej może być stosunkiem wieku umysłowego do wieku życia i zaczęto się odwoływać i zaczęto badać dorosłych. Zaczęto się odwoływać do takich miar jak średnia, odchylenie standardowe. A zatem przekształcając to pojęcie i ten wzór to obecnie najczęściej znaczy, że jeżeli ktoś wykonuje więcej zadań umysłowych niż średnia dla danej populacji, dla danej grupy wiekowej to ma Iloraz Inteligencji wyższy niż 100. Jeżeli mniej to niższy.

W ten sposób powstały testy.

Jeszcze parę słów o metodach statystycznych, które oczywiście w miarę jak formalizowano psychologię, jak się zajmowano testami, jak wykonywano eksperymenty, były coraz bardziej rozwinięte i coraz częściej stosowane. Jednym z prekursorów metody statystycznej i statystyki w humanistyce właściwie, nie tylko w psychologii był niejaki Franciszek Galton. Nie musicie Państwo tego nazwiska zapisywać. Ja powiem, jak wyglądały te pierwsze badania. Galton, żebyście sobie Państwo uświadomili potęgę statystyki, Galton prowadził np. badania nad skutecznością modlitwy. Żeby to naukowo i statystycznie sprawdzić to badał w sposób następujący. Istnieje taka, można wyodrębnić spośród ludzi taką specjalną grupę, jakaś grupa duchownych, kapłanów, pastorów, czy innych duchownych. Można założyć z góry, że to są ci ludzie, którzy się modlą częściej niż pozostali. No i oczywiście modlą, to o co się mogą modlić duchowni? Na pewno nie o majątek, nie o powodzenie u płci przeciwnej, ani takie rzeczy. Modlą się o długie zdrowie. Jeżeli się modlą więcej w ogóle i więcej niż inni o długie zdrowie, bo ci inni się modlą jeszcze o inne rzeczy, no to trzeba porównać zdrowie i średnią życia pastorów i tam jakąś inną reprezentatywną grupę ludzi. No i okazało się, że zgodnie z założeniem to ta średnia życia powinna być dłuższa i zdrowie lepsze. Okazało się, że wcale tak nie jest. No tam jeszcze były takie różne subtelności, kiedy próbowano rozróżnić modlitwy szczere i nieszczere i takie różne rzeczy, ale to sobie pominiemy.

Co było poważnym problemem wtedy, kiedy psychologia powstawała? Co właściwie przede wszystkim wymagało rozwiązania takiego teoretycznego i eksperymentalnego?

Jak Państwo wiecie psychologia tego pierwszego okresu, czyli przełomu wieków i początku XIX wieku była psychologią introspekcyjną. To znaczy samą psychologią, która jednak uznawała, że oprócz innych metod, a być może, że ta metoda wystarczy, to jest w badaniach powinna być metoda introspekcji. To się łączyło z dwiema rzeczami. Po pierwsze z pewną wizją psychiki. W gruncie rzeczy jeżeli uznamy, że podstawową metodą ma być introspekcja, to musimy uznać, że właściwie głównym, albo jedynym obszarem zainteresowań psychologów powinna być świadomość. To co można przy pomocy introspekcji badać? Co prawda wiedziano, że być może poza procesami świadomymi istnieją jeszcze procesy nieświadome. Wiedziano to od bardzo dawna. To nie jest prawdą, jest pewnym uproszczeniem, jak to się czasem pisze, że nie wiedzieli o nieświadomości.

Jak Państwo pamiętają z poprzedniej godziny wykładu, coś tam o nieświadomości próbował myśleć Wundt. Ostatecznie porzucił samą koncepcję nieświadomości, a w każdym razie myśl żeby to badać, no bo nie można nieświadomości badać introspekcyjnie. Nie można badać jej bezpośrednio. Wydawałoby się, że dopóki Freud nie wykazał, że tą nieświadomością trzeba koniecznie się zajmować, to psychologowie mogli przyjąć taką wizję, jaką mieli tzn., że trzeba badać wyłącznie lub przede wszystkim świadomość. Ale to nie jest takie proste, ponieważ pomimo pewnej wielowiekowej tradycji zarówno badania introspekcyjnego, no bo przecież tą samą metodę introspekcji wymyślił Kartezjusz w swoim słynnym „Myślę, więc jestem”, to co przede wszystkim spostrzegamy to są akty własnego myślenia, czyli akty świadomości.

Kiedy już ustalono na jakiś czas, że metoda introspekcyjna jest tutaj metodą wskazaną, zaczęto w miarę systematycznie zastanawiać się nad całą świadomością. Czym właściwie ta świadomość mogłaby być. Ponieważ jak się o tej świadomości w języku potocznym mówi, zresztą nie tylko w potocznym, ale również w psychologii, to na ogół ma się coraz to inne rzeczy na myśli. Można przez świadomość rozumieć to co jest dostępne introspekcyjnie, ale jak się zaczęto zastanawiać, co jest dostępne introspekcyjnie, to zaczęto się zastanawiać, a właściwie co my mam?. Mamy jakieś akty świadomości, czy akty widzenia, słyszenia, myślenia, to czy introspekcyjnie doznajemy tych aktów, czy tylko rezultatów tych aktów, czyli wytworów tych aktów? To było pierwsze pytanie.

Zaczęto się zastanawiać nad tym jak to właściwie jest ze stosunkiem procesów językowych i procesów świadomych. Czy sobie uświadamiamy pewne rzeczy dopiero wtedy, kiedy je zwerbalizujemy w mowie wewnętrznej, kiedy powiemy: O! Teraz już pomyślałem, że już wykładowca powinien skończyć dawno wykład, bo jest za piętnaście dwunasta. Zaraz skończę. To pomyślenie czegoś takiego, czy uświadomienie sobie tego faktu, to nic innego, jak właśnie zwerbalizowanie tego. Jest to węższe pojęcie świadomości. Cała psychologia przełomu wieków, od strony teoretycznej skupiała się na ustaleniu, czym właściwie jest świadomość?

W psychologii introspekcyjnej pojawiły się w zasadzie trzy sposoby odpowiedzi na to pytanie. Jeden taki tradycyjny, który się przez to nazywa wundtowskim, zaczerpnięty z psychologii empirycznej, związany z psychologią tzw. asocjacjonistyczną i atomistyczną. Drugi ten gestaltystyczny, o którym Państwo też wiele słyszeli, kiedy się powiada, że świadomość nie jest to zespół elementów, tylko całości. I trzeci tzw. psychologia aktów świadomości. O każdym z tych sposobów, a zwłaszcza o tym ostatnim, bo o nim Państwo wiecie najmniej będziemy sobie mówić następnym razem.

Historia myśli psychologicznej wykład 2

Prof. Bobryk str. 8

8



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bobryk historia 4
Bobryk historia 5
Bobryk historia 8
Bobryk historia 3
Bobryk historia 6
Historia Bobryk
Psychologia ogólna Historia psychologii Jerzy Bobryk wykład 4 Psychoanaliza 2
Psychologia ogólna Historia psychologii Jerzy Bobryk wykład 5 Kompedium
Psychologia ogólna Historia psychologii Jerzy Bobryk wykład 1 Wprowadzenie
Psychologia ogólna Historia psychologii Jerzy Bobryk wykład 3 Twardowski
Psychologia ogólna Historia psychologii Jerzy Bobryk wykład 0 Sylabus
Historia psychologii prof Bobryk
Historia książki 4
Krótka historia szatana

więcej podobnych podstron