ABC MANIPULACJI W MEDIACH

ABC MANIPULACJI W MEDIACH

Zauważamy fakt olbrzymiego wpływu mediów na otaczającą nas rzeczywistość. Przejawia się on w szczególności w kształtowaniu naszej wiedzy i wyobrażeń, poglądów i sympatii w każdej możliwej sprawie. Przekłada się na nasze postępowanie oraz sposób i charakter podejmowanych przez nas decyzji. Toteż pierwszym postulatem, jaki kierujemy w stronę mediów - a zarazem ich obowiązkiem - jest rzetelność, czyli stanie w prawdzie. Prawda jest powołaniem mediów. Odejście od niej, czyli manipulacja, to ciężkie sprzeniewierzenie się racji ich istnienia. Jednocześnie pamiętamy, że godność człowieka, w tym jego wolność, realizuje się tylko w prawdzie. "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli".

Od stania w prawdzie uzależniona jest wolność naszych decyzji, np. wyborczych, także w tym sensie, że mogą być one prawdziwie wolne i słuszne zarazem tylko wtedy, gdy podejmujemy je na podstawie prawdziwych informacji. Może dojść do tego, że żywiąc przekonanie, iż nasza konkretna decyzja jest wolna i słuszna, w rzeczywistości podejmiemy ją pod wpływem dostarczonych nam błędnych wyobrażeń - czyli zostanie zmanipulowana. Nasze postępowanie wpisuje się w czyjś plan. W ten sposób pojedynczy ludzie i całe społeczności mogą podejmować decyzje uderzające w ich dobro, trwając przy tym w tzw. świętym przekonaniu, że czynią godziwie i słusznie. Oto jest upragniony cel współczesnych proroków fałszu.

Minęły czasy topornej propagandy. Jej współczesne formy podejmowane przez nieuczciwe media są bardzo wysublimowane. Obecnie podstawowym celem manipulacji medialnej jest nie tylko doraźne wprowadzenie odbiorcy w błąd. Nie tylko przekonanie go, że podawany mu fałsz jest prawdą. Współczesne formy propagandy są wielokierunkowe i wielopłaszczyznowe. Ich celem jest możliwie trwałe przywiązanie odbiorcy do określonych postaw i poglądów wykreowanych przez propagandzistów. Miarą skuteczności "urobienia" czytelnika czy telewidza jest stopień tego przywiązania. Cel manipulacji jest osiągnięty wtedy, gdy odbiorca jest tak głęboko przywiązany do narzuconych mu mitów, że stają się one dla niego zamkniętym kręgiem, poza który nie wychodzi; gdy sam broni tych mitów, powiela je; gdy - wreszcie - odrzuca prawdę, kiedy ona do niego przychodzi albo nie dopuszcza możliwości jej istnienia czy też nie chce jej poznać.

Obserwując świat mediów w Polsce, w tym zachowanie wielu politruków, którzy niesłusznie mienią się dziennikarzami, widzę, że niestety powszechną normą postrzegania i traktowania nas, odbiorców, jest manipulacja. Odbiorca mediów jest traktowany instrumentalnie, używany do osiągnięcia określonych celów - czy to politycznych, czy marketingowych. Kanonem tzw. rynku mediów stało się skuteczne zarządzanie telewidzami, radiosłuchaczami i czytelnikami. Tym samym zostały odwrócone role. Media porzuciły prawdę - nie chcą jej znać lub walczą z nią. Jest to tym sprawniejsze, że ze względów historycznych i politycznych w Polsce nie istnieje - poza nielicznymi wyjątkami - świat wolnych mediów.

Mediokraci, wpływając na rzeczywistość, chcą uciec od odpowiedzialności. Najlepiej jeśli ten wpływ będzie niezauważalny. Ulubioną metodą jest powoływanie się na tzw. opinię publiczną. A czymże jest owa "opinia publiczna", jak nie opinią mediów?

Mając świadomość powyższego, sądzę, że warto zwrócić uwagę na wybrane sposoby manipulacji w mediach. Takie, które są szczególnie ulubione przez "naszych" rodzimych politruków.

Informacje nieprawdziwe, czyli "zwykłe" kłamstwo

Podawanie przez media nieprawdziwych informacji jest najprostszą, ale też najbardziej ryzykowną dla sprawców formą manipulacji. Media liczą na nieznajomość prawdziwych faktów przez odbiorców. Podają więc kłamstwa. Czasem bardzo ewidentne, gdyż zakładają, że adresat nie zada sobie trudu sprawdzenia informacji lub pozyskania jej u źródła. Bo po co, skoro została już ona podana na medialnym talerzu. W Polsce ten sposób manipulacji jest stosunkowo łatwy z racji na monopol medialny będący w posiadaniu wąskich grup. Okłamując odbiorców, można więc liczyć na to, że nie skorzystają oni z alternatywnego źródła informacji, zwłaszcza jeżeli będzie się te źródła ośmieszać. W tym ostatnim przypadku skuteczna bywa wspólna "gra do jednej bramki". Polega ona na tym, że grupa trzymająca medialną władzę zgodnie dyskredytuje w swoich telewizjach, radiach, pismach czy na stronach internetowych określone źródło informacji. Tak się składa, iż w Polsce owa "gra" toczy się przeciwko katolickim, a zwłaszcza patriotycznym źródłom informacji. Za przykład może posłużyć np. "Nasz Dziennik". Odbiorca ma do czynienia wręcz z powszechnością tej krytyki. Zachodzi wtedy sprawdzony mechanizm socjotechniczny i psychotechniczny: "Skoro tak wielu, ba, prawie wszyscy mówią to samo, to musi być to prawda". Tak rozumujący telewidz zapomina, że statystyczna wielość źródeł informacji nie oznacza jeszcze ich różnorodności, pluralizmu. A sama statystyka nie jest argumentem. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że istniejące u nas prawne i faktyczne mechanizmy są rajem dla budowania ukrytych oligarchii medialnych.

Za przykład zmasowanego festiwalu kłamstw, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, może posłużyć medialna prounijna ofensywa w trakcie referendum dotyczącego wchłonięcia Polski w strukturę Unii Europejskiej. Czasem kłamstwa dotyczą rzeczy bardzo oczywistych i łatwo sprawdzalnych, więc potrafią być przewrotne. Pamiętam, jak np. w głównych serwisach informacyjnych wszystkich naziemnych telewizji ogólnopolskich podawano relację z głosowań w Sejmie o treści: "Wszyscy posłowie zgodnie poparli decyzję X", podczas gdy sam należałem do grupy posłów głosujących przeciw. Co więcej, zdarzało się, że ogólnopolska telewizja informowała, że przedstawiciel danego ugrupowania (ulubieńca tej telewizji) zajął w debacie sejmowej określone stanowisko. Perfidia kłamstwa polegała na tym, że telewizja ta wiedziała, iż stanowisko to jest społecznie pożądane, natomiast poseł ten zwalczał je, wyrażając to także w głosowaniu! W tym przypadku w usta reprezentanta nowej lewicy liberalnej włożono postulaty posła z ugrupowania patriotycznego. Ale kto to sprawdzi? Powyższe uwagi odnośnie do kłamstw medialnych podsumuję przywołaniem starego, ale jakże niestety żywego, Goebbelsowskiego hasła: "Kłamcie, kłamcie, a zawsze coś z tego zostanie". Ma ono u nas częste zastosowanie do oczerniania osób. Rozpowszechniana jest krzywdząca informacja już ze świadomością, że będzie musiała być sprostowana. Ale sprostowanie ujdzie uwadze - ważne, żeby kłamliwa informacja zdążyła zafunkcjonować jako medialny "news".

Brak informacji, czyli zmowa przemilczenia

Przy rozpowszechnionym uzależnieniu myślenia ludzkiego (albo jego braku) od mediów, zwłaszcza telewizji, funkcjonuje stereotyp: "Czego nie ma w mediach, to nie istnieje". Stereotyp ten czytany na odwrót: "Co jest w telewizji, to rzeczywiście istnieje", leży z kolei u podstaw skuteczności omówionego wyżej kłamstwa medialnego. Jakże często można usłyszeć bezkrytyczny argument: "Jest tak, a nie inaczej, bo w telewizji tak powiedzieli". Na tym ostatnim przykładzie uwidacznia się propagandowa siła mediów.
Przemilczanie informacji ważnych może służyć co najmniej dwóm celom.

Po pierwsze, ukrycie przed ludźmi jakiegoś faktu. Pamiętam różne pożyteczne inicjatywy legislacyjne w Sejmie, które były przemilczane przez tzw. wielkie media, więc mało kto dowiedział się, że zostały zniweczone i przez kogo; albo uderzające we wspólne dobro akty prawne czy decyzje rządów też objęte zmową milczenia. Dlaczego niejednokrotnie informacje o postępowaniu rządzących Polską mogą ujrzeć światło dzienne tylko w prasie zagranicznej, choć dotyczą istotnych dóbr polskich? Czy dlatego, żeby Polacy za dużo nie wiedzieli?

Po drugie, przemilczanie może być narzędziem pośredniej negacji czegoś lub kogoś. Wiedzą o tym dobrze np. politycy. Niektórzy podzielają nawet slogan, zgodnie z którym "lepiej, żeby media mówiły o kimś źle niż w ogóle". W świetle przywołanego wyżej stereotypu kto nie istnieje w mediach, ten nie istnieje w ogóle. Ponadto stopień obecności w mediach przekłada się na stopień popularności (rozpoznawalności) i społecznej akceptacji. Media nierzadko realizują dyrektywy wypromowania albo unicestwienia kogoś. Przykładowo brak obecności jakiegoś polityka w mediach nie tylko działa przeciwko niemu, ale też stawia go w negatywnym świetle. Ludzie mówią: "On nic nie robi", "On nic nie znaczy". Miarą oceny takiej osoby nie są już jej poglądy i czyny, ale stopień obecności w mediach, czyli gwiazdorstwo.

Podawanie informacji nieważnych z pominięciem istotnych

Zarzuca się nas programami informacyjnymi lub publicystycznymi złożonymi z wielu wydarzeń nieistotnych lub głupich. Po to, aby zapełnić czas wiadomości oraz uwagę, myśli i świadomość odbiorcy. Człowiek ma naturalną potrzebę informacji. Zaspokajanie tej potrzeby informacyjnym śmietnikiem pozwala odwrócić uwagę telewidza od rzeczy ważnych. Mają tu pole do popisu tzw. tematy zastępcze. Ta forma manipulacji umożliwia także budowanie nieprawdziwego obrazu rzeczywistości. Odbiorca może żyć fikcyjnymi problemami, w kompletnym oderwaniu od realiów. Można powiedzieć, że jego umysł jest uprowadzony do wirtualnego świata. W najlepszym razie będzie żył w fałszywych wyobrażeniach o wadze określonych problemów - nieistotne pochłoną jego uwagę, a te ważne zostaną zlekceważone.

Przekazywanie informacji bardzo ważnych jako mało istotnych lub niemających znaczenia

Bywa tak, że określone media nie mogą pominąć jakiejś informacji, choć bardzo by tego chciały, ponieważ jest ona tak ważna, że nie można jej przemilczeć bez posądzenia o stronniczość. Tak jest w przypadku wydarzeń, które zaistniały w świadomości ludzi ze względu na rangę czy charakter - np. pielgrzymka Ojca Świętego do Polski. Tak też jest, gdy jakaś informacja ujrzała światło dzienne, bo wymknęła się spod kontroli, albo została upubliczniona przez rzetelne media.

Manipulanci chcą uchodzić za obiektywne media - "u nas są wszystkie ważne informacje, niczego nie pominęliśmy". Jednakże fakty podają tak, aby obniżyć rangę jakiegoś wydarzenia. Upubliczniają je w lekceważący sposób, aby zostały uznane za niewarte większej uwagi lub wtopiły się w nieistotne informacje. Przykładowo będą to jakieś migawki. Najczęściej jednak przy podawaniu informacji, której nie da się "obejść", politrucy będą mieli za zadanie upiec własną pieczeń. Będziemy mieć wtedy do czynienia z deprecjonowaniem wydarzenia. Na przykład informacjom o wizycie Papieża w Polsce często towarzyszyły w mediach rozważania o kosztach pielgrzymki, o tym, ilu biednym zabrakło na pomoc, jakie były problemy komunikacyjne, straty dla gospodarki z powodu dni wolnych od pracy itd.

Relacjonowane wydarzenie może być ukazywane w różnym świetle. Przykładowo: pielgrzymka Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę - kamery telewizji pokazują jedyny pusty metr kwadratowy na placu uroczystości, aby nie pokazać tłumów. Albo też filmują uczestników wyłącznie z określonej grupy wiekowej, albo sprowadzonych przez tę telewizję podejrzanie wyglądających osobników. Jeśli zostaną przekazane fragmenty jakiegoś wystąpienia, to tylko te najmniej ważne. Obowiązkowo należy pominąć oklaski rzeszy pielgrzymów.

Podawanie informacji spreparowanej

W tym wypadku mamy do czynienia z odniesieniem się do prawdziwego wydarzenia, ale w taki sposób, aby osiągnąć określony cel. Przykładem może być program publicystyczny dotyczący sejmowej dyskusji o ochronie życia. W migawkach z tej debaty pominięto najważniejsze argumenty za życiem, a pokazano drugorzędne. W studiu telewizyjnym padło sto wypowiedzi zaproszonych gości przeciwko życiu, a głosów za życiem dopuszczono tylko pięć. Mamy tu do czynienia z manipulacją charakterystyczną dla tzw. grup redukcyjnych. Oparta jest ona na założeniu, że telewidz przyzna rację większości. Podobno przyjemniej jest być w zgodzie z większością niż uchodzić za tzw. oszołoma. Innym sposobem manipulacji, jaki widziałem, była relacja telewizyjna dotycząca ważnego problemu. Telewizja, chcąc uchodzić za obiektywną, wyemitowała wypowiedzi "za" i "przeciw" w równej liczbie. Jednakże wypowiedzi jednej strony dyskusji były tak dobrane, aby wyglądały nieszkodliwie lub śmiesznie w konfrontacji z argumentami drugiej strony.

Wspomniany mechanizm, znany pod hasłem grup redukcyjnych, jest na nas bardzo często testowany przez manipulatorów pod postacią tzw. sondaży społecznych. Nie będzie odkryciem stwierdzenie, że sondaże są robione na zamówienie, dla osiągnięcia określonego celu. Jest to ulubiona metoda manipulacji na skalę społeczną. Pragnę natomiast zwrócić uwagę na tzw. sondaże uliczne. Manipulacja polega na tym, że wypowiedzi przechodniów - o których zresztą nie wiemy, czy są autentyczni - są odpowiednio dobrane, aby przekonać widza do określonych racji. Na odbiorcę wywierana jest przy tym ukryta presja. Ma on bowiem wrażenie, że większość "normalnych" ludzi zajmuje określoną postawę.

Mamy więc do czynienia z bardzo rozpowszechnioną metodą manipulacji, której celem jest nie tylko tzw. pranie mózgów, ale też obezwładnianie niechcianych postaw ludzkich. Dlaczego jest to takie ważne? Wyobraźmy sobie, że przytłaczająca większość telewidzów prezentuje określoną postawę. Jest to np. postawa patriotyczna albo np. postawa godziwości w sferze relacji intymnych. Dyspozytorzy mediów doskonale o tym wiedzą. Z ekranów telewizyjnych na okrągło płyną treści wyśmiewające te postawy. A to tzw. sondaże uliczne, a to wypowiedzi w programach publicystycznych czy wreszcie sprzeczne z realizmem tysiące filmów i audycji, których "bohaterowie" promują antywzorce. Telewidz bombardowany takimi treściami pozostaje w relacji do nich jak gdyby "sam na sam". Relacja z telewizorem nie jest bowiem zbiorowa, społeczna. Telewidzowie, którzy zajmują podobną postawę, nie wiedzą o sobie nawzajem. Przede wszystkim nie wiedzą, że są w większości. Pozostają pod wpływem błędnego przekonania, że ich postawy są jakieś egzotyczne, nienowoczesne, wręcz niespotykane. Rezultat? Część zmieni swoją postawę, aby być jak ta wirtualna większość. Część stanie na pozycji wycofania. Będzie ukrywać swoje przekonania w poczuciu bezradności i odosobnienia - bo co ja mogę, jeśli większość jest inna. Dochodzi do takich absurdów, że ludzie się wstydzą wobec siebie przyznać do określonych postaw, chociaż takie same prezentują! To media im wmówiły, że są troglodytami. Widzieliśmy, jak po tragedii smoleńskiej Polacy przecierali oczy ze zdumienia, że nie są odosobnieni w postawie patriotycznej. Iluż Polaków nie tylko nie wstydziło się, ale wręcz z dumą wywiesiło po raz pierwszy polską flagę. Bo nagle został odkłamany jeden z medialnych mitów.

Podawanie informacji wieloznacznych

Informacje są tak podawane, aby w świadomości odbiorcy nie pozostawało nic poza określonym, negatywnym skojarzeniem. Na przykład tytuł na pierwszej stronie: "Pazerny ksiądz?", a w treści artykułu mieszanka zdań "za" i "przeciw", z którego nic nie wynika. W głowie czytelnika ma zakodować się informacja, że ksiądz jest pazerny. Powyższy typ manipulacji jest ulubioną metodą na okładki gazet, ich reklamy czy zapowiedzi programowe. Manipulanci liczą na propagandowy efekt bez narażania się na zarzut pomówienia czy śmieszność. Bo przecież oni "tylko" udostępnili media w celu przeprowadzenia dyskusji publicznej. Przykładem wyższego stopnia manipulacji jest wypowiedź medialna zatytułowana: "Kościół broni pedofilów?". Normalnie nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby, że Kościół może stać po stronie pedofilów. Każdy, kto publicznie chciałby tak powiedzieć, byłby nieskuteczny w obmowie. Naraziłby się na śmieszność. Redakcja poprzez użycie pytajnika chce zabezpieczyć się przed pozwem sądowym. Informacja medialna była opisem próby zlinczowania podejrzanego o pedofilię. Z jednej strony, przedstawiono wypowiedzi psychologów, a więc autorytetów niezależnych z punktu widzenia odbiorcy, o szkodliwości pedofilii oraz o tym, jaki zły jest pedofil. A z drugiej strony, przytoczony został wyłącznie wąski fragment wypowiedzi kapłana, w którym potępiany jest lincz, gdyż człowiek ma prawo do sądu, nawet gdy jest podejrzany o pedofilię. Cały materiał medialny sugeruje, że mamy do czynienia z pedofilem, a odbiorca tego materiału jest epatowany rozmiarem nieszczęścia. Rezultat jest taki, że odbiorca ma wrażenie, iż ksiądz jest po stronie przestępcy. Nie zauważa przy tym tego, że kapłan stanął w obronie porządku prawnego i prawa do obrony. Po jakimś czasie okazuje się, że podejrzany nie był pedofilem. Ale media osiągnęły już swój cel. U odbiorcy zafunkcjonowało złe wyobrażenie o kapłanie. Poza tym informacja, że podejrzany został uniewinniony, zostanie podana w sposób niezwracający uwagi. Tak, aby nie wywołać refleksji.

Nadmiar informacji, czyli szum informacyjny

Człowiek z natury pragnie informacji, dlatego dąży do ich pozyskania. Media, widząc tę potrzebę, chcą na niej nie tylko zarobić, ale też ją wypełnić. Z jednej strony chodzi o przyciągnięcie widza, stąd mnóstwo sensacji. Z drugiej strony - co istotniejsze - chodzi o zajęcie (zaśmiecenie) umysłów tak, aby zaspokoić potrzebę informacji, gdyż nie ma wtedy miejsca dla informacji ważnych. W ten sposób buduje się fałszywe wyobrażenia o rzeczywistości, pozbawia rozumnego myślenia oraz często rozbudza się najniższe instynkty. Jest to ulubiona metoda brukowców i programów spod znaku "Big Brothera".

Ukryta manipulacja

Wprawdzie każda manipulacja musi być ukryta, są jednak jej szczególne formy. Oprócz różnych postaci ukrytej reklamy istnieją tzw. przekazy podprogowe odwołujące się do podświadomości. Są one zakazane w polskim prawie. W telewizji polegają na takiej emisji, w której co jakiś czas pojawia się na ułamki sekund klatka z określoną treścią. Czas jej emisji jest tak krótki, że telewidz nie uświadamia sobie tej informacji. Określony przekaz trafia jednak do mózgu i "żyje własnym życiem". Ma wpływać na zachowanie człowieka. Jest to manipulacja mająca ominąć rozum i wolę odbiorcy. Naukowcy prowadzą dyskusję na temat skuteczności takiej manipulacji. Wydaje się, że można poprzez nią wpłynąć na zachowanie człowieka, jednakże dla skuteczności wymagana jest częsta powtarzalność takich przekazów, gdyż ich oddziaływanie jest krótkie. Co ciekawe, z badań wynika, że na taki sposób manipulacji nie są podatne osoby o ugruntowanym systemie wartości, a więc głęboko wierzące.

Sposoby wzmacniania manipulacji

Można wymieniać wiele technik mających na celu wspomaganie manipulacji. Zasygnalizuję te, które należą do najbardziej rozpowszechnionych:
- wielość powtórzeń - Goebbels mawiał, że kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą;
- wielość źródeł medialnych - prasa, radio, telewizja. Wielość sprawia wrażenie różnorodności i obiektywizmu. Niektórzy korzystają z wielu mediów i twierdzą, że wyrabiają sobie na ich podstawie właściwą opinię na zasadzie złotego środka. Nie wiedzą jednak, że media te należą do jednego dysponenta;
- odwoływanie się do emocji, np. współczucia. Przykładowo kandydat w wyborach pokazywany wśród uśmiechających się do niego chorych dzieci. Merytorycznie nic nie zostało powiedziane, ale telewidz poczuł sympatię do niego. Albo kandydat wśród młodych ludzi, którzy "osiągnęli sukces" - skąd my to znamy? A to wszystko w zderzeniu z innym kandydatem pokazywanym na zebraniu, gdzie kamera przybliża wyłącznie twarze zmęczonych (bo zapracowanych) ludzi;
- techniczne chwyty: określone ustawienie kamery, tła, światła, dźwięku, co ma odpowiednio nastawić widza do danej osoby.

Opisałem w skrócie wybrane formy manipulacji medialnej. Mam nadzieję, że z pożytkiem dla Czytelnika.
Dr Mariusz Grabowski

 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Iłowiecki KRZYWE ZWIERCIADŁO O MANIPULACJI W MEDIACH
Manipulacja w sektach, manipulacja w mediach podobieństwo metod
Manipulacja w mediach
TECHNIKI MANIPULACJI W MEDIACH
Manipulacja w mediach, czyli Woda z mózgu
manipulacja w sektach i mediach KJJDWGZY57HI4QWPM43GKYYULIMHMYTFFSLMU5Q
Jacek Zieliński Manipulacja w sektach i mediach Podobieństwo Metod
mediacja
2014 ABC DYDAKTYKIid 28414 ppt
Rodzaje manipulacji
Amortyzacja pozycki ABC
Mediacje rodzinne 2
04 Analiza kinematyczna manipulatorów robotów metodą macierz
Genetyczne manipulacje inżynierska katastrofa

więcej podobnych podstron