Alkochol po zawale serca



CZYM NIE JEST ALKOHOL

WIELE OSÓB USIŁUJE USPRAWIEDLIWIĆ SWOJE PICIE DORABIAJĄC DO NIEGO ODPOWIEDNIĄ IDEOLOGIĘ. JAK JEST NAPRAWDĘ?

ALKOHOL NIE JEST ŚRODKIEM POPRAWIAJĄCYM SPRAWNOŚĆ PSYCHOFIZYCZNĄ
Wykonywane na niezmiernie czułej aparaturze badania psychometryczne wykazują, że nawet po niewielkich dawkach alkoholu (1g/kg ciężaru ciała) reakcje kierowców wydłużają się o 0,3-0,5 sek., podczas gdy czas prawidłowej reakcji u pełnosprawnego kierowcy mieści się na ogół w granicach 0,5 sek.

ALKOHOL NIE JEST LEKARSTWEM NA SERCE
Najnowsze badania wykazały, że subiektywna poprawa samopoczucia, jaka następuje po spożyciu "lampki koniaku" , nie jest wynikiem uspakającego i znieczulającego działania alkoholu. Naczynia wieńcowe (odżywiające i dotleniające serce) nie ulegają rozszerzeniu, a więc i dopływ krwi do mięśnia sercowego nadal nie jest wystarczający. Zamiast pomagać, alkohol powoduje niebezpieczne podwyższenie ciśnienia tętniczego krwi oraz oraz wystąpienie zmian zwyrodnieniowych w mięśniu sercowym (skutek bezpośredniego działania alkoholu, a szczególnie produktów jego rozkładu na miesień"

ALKOHOL NIE JEST LEKARSTWEM NA SEN
Zaśnięcie po spożyciu alkoholu jest wynikiem toksycznego działania alkoholu na mózg, Sen po alkoholu jest nie naturalny (niefiziologiczny), a człowiek podczas takiego snu nie wypoczywa w sposób właściwy.

ALKOHOL NIE JEST LEKARSTWEM NA ZDENERWOWANIE I KŁOPOTY
Chwilowe odprężenie, jakiego doznają niektóre osoby po spożyciu alkoholu, na bardzo krótko odrywa je od problemów życiowych. Problemy pozostają nadal nierozwiązane; nawarstwiają się , komplikują. Osoba wraca do nich po wytrzeźwieniu z jeszcze większym napięciem i niepokojem. Kolejne sięgnięcie po alkohol grozi wystąpieniem "błędnego koła", prowadzącego do uzależnienia.

ALKOHOL NIE POPRAWIA ODPORNOŚCI ORGANIZMU

U osób z podwyższoną ciepłotą ciała i stanami zapalnymi alkohol zmniejsza odporność obronną poprzez ograniczenie aktywności białych ciałek krwi, których zadaniem jest zwalczaniem wszelkich infekcji. Osłabienie systemu odpornościowego pod wpływem alkoholu zwiększa podatność nie tylko na wszelkie infekcje, ale także na choroby nowotworowe.

ALKOHOL NIE JEST ŚRODKIEM ROZGRZEWAJĄCYM ORGANIZM
Efekt "rozgrzania" jest tylko pozorny. Wypicie alkoholu powoduje, na krótki czas, poczucie ciepła spowodowane napłynięciem do rozszerzonych naczyń skórnych ciepłej krwi "ze środka" organizmu. Rozszerzone naczynia krwionośne przyspieszają wymianę ciepła z otoczeniem i tym samym jego utratę. Ochłodzona krew wraca "do środka", do narządów wewnętrznych, zaburzając ich funkcjonowanie.

ALKOHOL NIE JEST POKARMEM
Dostarcza on wprawdzie organizmowi pewnej ilości kalorii (z 1 grama ok. 7 kcal), ale są to tzw. "puste" kalorie. Alkohol nie może zastąpić niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu składników pokarmowych, takich jak białka, węglowodany i tłuszcze. Nie może więc stanowić źródła energetycznego, nie tylko ze względu na metabolizm, uniemożliwiający gromadzenie zapasów energetycznych.

ALKOHOL NIE JEST ŚRODKIEM POPRAWIAJĄCYM TRAWIENIE
Prawda jest wręcz odwrotna, utrudnia on bowiem wchłanianie pokarmów, drażni śluzówki, zaburza pracę jelit i powoduje nieprawidłowe funkcjonowanie narządów, niezbędnych do prawidłowego przebiegu procesu trawienia (wątroba, trzustka).


Wino może uchronić przed drugim zawałem

Regularne picie umiarkowanych ilości czerwonego, wytrawnego wina może chronić przed kolejnym zawałem - twierdzą naukowcy z Francji na łamach pisma "Circulation". Wpływ, jaki wywiera regularne spożywanie umiarkowanych ilości alkoholu na osoby z chorobami układu krążenia, jest stale przedmiotem kontrowersji.

Badacze pod kierunkiem Michela de Lorgerila z Uniwersytetu Josepha Fouriera w Grenoble objęli badaniami 353 mężczyzn w wieku od 40 do 60 lat. Doświadczenie de Lorgerila było częścią zakrojonego na wiele lat studium, którego celem jest zbadanie roli diety śródziemnomorskiej w prewencji chorób układu krążenia. Wszyscy pacjenci byli świeżo po przebyciu zawału serca. Nie odnotowano wyraźnych różnic pod względem rozległości pierwszego zawału, które mogłyby decydować o późniejszych komplikacjach, ani też różnic w rodzajach zażywanych leków czy w sposobie odżywania, za wyjątkiem dziennych ilości przyjmowanego alkoholu.

Uczestników podzielono na grupy na podstawie szczegółowych danych na temat spożycia alkoholu. Stan zdrowia pacjentów był śledzony średnio przez 4 lata. W tym czasie odnotowano 104 komplikacje pozawałowe, jak drugi zawał serca, udar mózgu czy niewydolność krążenia.

Dokładna analiza wyników wykazała, że w przypadku mężczyzn, którzy pili około 250 ml wina dziennie, ryzyko ponownego zawału serca (lub innych komplikacji) było mniej więcej o połowę mniejsze w porównaniu z pacjentami niepijącymi. Dla porównania, w grupie mężczyzn niepijących odnotowano 36 przypadków komplikacji po zawale, podczas gdy w grupie mężczyzn pijących około 250 ml wina dziennie odnotowano ich jedynie 18.

Według autorów, jest jeszcze za wcześnie, by na podstawie tych wyników formułować ogólne zalecenia na temat picia wina jako sposobu prewencji powtórnego zawału serca. Nie można też przenosić tych wyników na inne grupy pacjentów, np. kobiety po zawale, osoby poniżej 45. roku życia czy powyżej 75 lat. Podobnie trudno jest odnieść je do innych rodzajów alkoholu.

Badacze podkreślają, że aby ocenić, którym pacjentom po zawale picie umiarkowanych ilości wina może przynieść najwięcej korzyści, trzeba będzie wykonać więcej badań.


Wino a zdrowie



Temat zdrowych właściwości wina stał się nie lada sensacją nie tylko w Ameryce gdzie choroby układu krążenia są przyczyną 40% zgonów. Różne media na całym świecie rozpowszechniły tę informację nadając jej charakter ciekawostki, którą traktuje się raczej jako przejaw kolejnej mody na "zdrowy styl życia". W istocie nie ma to wiele wspólnego ze zdrowiem i rozsądnym dbaniem o nie. Obiegowe opinie są zazwyczaj powierzchowne i przez to szkodliwe. Wino, do tej pory traktowane na równi z napojami wysoko procentowymi, obarczone było wieloletnią anatemą. Jednak faktyczne działanie wina na zdrowie nie jest jednoznacznie negatywne. Przeciwnie jak pokazują liczne eksperymenty i badania, może mieć zbawienny wpływ na wiele dolegliwości. Z jednym wszak zastrzeżeniem wino leczy tylko wtedy gdy pije się je w umiarkowanych ilościach. W nadmiarze szkodzi tak samo jak inne mocne alkohole.

Obecnie wiemy, że istnieje ścisły związek pomiędzy kieliszkiem wina wypijanym do obiadu, a zdrowym sercem i długim życiem. Pokazuje to jedna z najbardziej ciekawszych zagadek w dziedzinie żywienia, tzw. "French Paradox".

Amerykańskie standardy zdrowego żywienia mówią, że Francuzi odżywiają się nieprawidłowo, ale mimo, że ich dieta jest wysokotłuszczowa, odnotowują o wiele mniej zawałów serca we Francji, niż w Ameryce. Wydawało by się, że Francuzi spożywający pate de foie gras, steki w sosie bearnaise, tłuste sery takie jak Explorareur, desery, czekoladowe musy, creme brulee z żółtek jaj masła i cukru, powinni słono płacić za swoje grzechy. Jednakże amerykańskie statystyki medyczne mówią o czymś zupełnie innym. We Francji w porównaniu z innymi krajami odnotowuje się o 50% mniej chorób serca i przypadków zawału. W latach 1984-86 francuski współczynnik śmiertelności na 100 000 osób z powodu chorób serca wynosił 79 dla mężczyzn i 13 dla kobiet. Współczynnik amerykański wynosił odpowiednio 197 i 61. Oprócz tego prawdopodobieństwo wystąpienia chorób serca u francuskich kobiet było 5 razy mniejsze aniżeli u kobiet amerykańskich. Jak zatem Francuzi bronią się przed chorobami serca?

Gdyby medyczne badania mogły dać jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, można by było powiedzieć żegnaj francuski paradoksie! Oczywiście sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Trudno przypuszczać, że za zjawisko francuskiego paradoksu odpowiedzialny jest tylko jeden czynnik Wydaje się i wszystkie badania raczej potwierdzają tę tezę, że kryje się za tym całościowy sposób odżywiania , a nawet styl życia.

Jednak bez wątpienia najsilniejszą bronią Francuzów ukrytą w walce z chorobami układu krążenia jest właśnie wino, ten tradycyjny dodatek do posiłków. Popijane regularnie, ale w umiarkowanych ilościach przyczynia się do zmniejszenia ryzyka wystąpienia chorób serca.

Choroby serca w Ameryce zajmują pierwsze miejsce, jeśli chodzi o przyczyny zgonów u kobiet i mężczyzn. Jednak kobiety przed menopauzą narażone są na nie w znacznie mniejszym stopniu. Dzieje się tak dla tego, że estrogen -żeński hormon-wydzielany przez organizm kobiety w okresie przed menopauzą, chroni je przed chorobami serca. W okresie po menopauzie jego ilość znacznie się zmniejsza a co za tym idzie rośnie ryzyko zawału oraz nowotworu piersi. Jednak wszystko wskazuje na to, że wino może korzystnie podnieść poziom estrogenu w organizmie. Ostatnie badania pod kierunkiem Judith Gavaler wskazują, że kobiety, które spożywały od 3 do 6 kieliszków wina w ciągu tygodnia mają wyższy poziom estrogenu aniżeli kobiety, które go nie spożywały. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez inny zespół badawczy pod kierunkiem epidemiologa i kardiologa z Boston University School of Medicine R. Cutis Ellisona. Jest on niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie "French Paradox". Według jego badań w krajach takich jak Francja, Gracja, Włochy, gdzie jest wysokie spożycie wina, u kobiet występuje niższy współczynnik zachorowań na raka piersi, a niżeli u kobiet amerykańskich. Podobnie dane statystyczne dotyczą chorób serca.

Badania statystyczne mówią też, że najzdrowsze serca posiadają mieszkańcy krajów basenu Morza Śródziemnego: Włoch. Grecji, Hiszpanii i Francji. Dietetycy są zgodni, że na ten wynik statystyczny składa się przede wszystkim sposób żywienia oraz styl życia polegający na regularnych posiłkach, zjadanych powoli, bez pośpiechu; opartych głównie na produktach mącznych, dużym udziałem w codziennej diecie świeżych owoców i warzyw, oliwy z oliwek i wina popijanego do posiłków . Gdyby na tym poprzestać sprawa byłaby prosta: panaceum na zdrowie i długie życie zawierałoby się w śródziemnomorskim paradygmacie żywieniowym. Niestety, francuski paradoks pokazuje, że można żyć zdrowo, niezdrowo się żywiąc! Francuzi jedzą znacznie tłuściej niż ich sąsiedzi, więcej palą i mniej ćwiczą a mimo to, podobnie jak oni należą do grupy niższego ryzyka chorób wieńcowych. A zatem zdrowe jedzenie to nie wszystko.

To, co ochrania serce Francuzów to czerwone wino. Nie jest bowiem bez znaczenia jaki alkohol towarzyszy naszym posiłkom. Gdyby tak było to wódka, whisky i piwo powinny chronić przed chorobami układu krążenia Finów, Amerykanów, Szkotów i mieszkańców innych krajów, w których wskaźnik chorób serca znacznie przewyższa wskaźniki we Francji, Grecji, Hiszpanii i Szwajcarii.

Dlaczego właśnie wino posiada tę wyjątkową, leczniczą moc? Dziś już nie ma w tym nic tajemniczego. Na to pytanie odpowiedziały liczne eksperymenty i badania przeprowadzone przez zespoły naukowców. Zbadano dokładnie działanie wina oraz jego skład, dzięki czemu wiemy jakie działanie posiadają jego poszczególne składniki. Tajemnicze natomiast wydawać się może skąd o uzdrawiającym działaniu wina wiedzieli nasi przodkowie. Biblijny nakaz: "nie pijcie więcej wody lecz niewielkie ilości dla dobra waszych żołądków" (1 Tymoteusz 5:22) zyskuje w świetle najnowszych badań naukowe potwierdzenie.

Sekret specyficznych właściwości wina leży w jego składnikach wykazujących silne antyoksydacyjne działanie. Zawarte w winie flawonoidy posiadają właściwości przeciwdziałające procesom utleniania. Procesy te, zwane oksydacją towarzyszą wielu reakcjom chemicznym zachodzącym w komórkach organizmów żywych. Produkowane przez nie wolne rodniki spełniają wiele istotnych funkcji, ale ich nadmierne ilości przyspieszają proces obumierania i starzenia się komórek. Wolne rodniki, czyli oksydanty atakują błony komórkowe i wywołują mutacje DNA, co może prowadzić do chorób nowotworowych; powodują też, że cholesterol frakcji LDL przekształca się w niebezpieczną i agresywną substancję zdolną wniknąć w ścianki naczyń krwionośnych i zniszczyć je, co zwykle jest przyczyną chorób wieńcowych i układu krążenia. Antyoksydanty przeciwdziałają szkodliwym działaniom wolnych rodników. Organizm zazwyczaj sam broni się przed ich szkodliwym działaniem produkując substancje antyoksydacyjne tzw. przeciwutleniacze, ale nie zawsze w dostatecznej ilości. Dostatecznym ich źródłem jest witamina C i E zawarta w świeżych owocach i warzywach , jednak przeciwutleniacze zawarte w winie, szczególnie czerwonym mają znacznie silniejsze i dłuższe działanie. Antyoksydanty są substancjami nietrwałymi i szybko ulegają rozkładowi. Zawarte w winie przeciwutleniacze zwane flawonoidami, są o wiele bardziej trwałe od tych, które znajdują się w warzywach i owocach. Oszacowano, że dwie szklanki czerwonego wina dziennie podnosi poziom flawonoidów w diecie o 40%.

W świetle najnowszych testów przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych regularne picie wina do posiłków może być prawdziwie zbawiennym zwyczajem żywieniowym szczególnie dla amatorów żywności przetworzonej i typu fast-food, która zawiera bardzo dużo substancji oksydacyjnych. Według naukowców z uniwersytetu kalifornijskiego w Davis, którego Wydział Uprawy Winorośli i Enologii jest jednym ze światowych centrów badań nad winem, wypijanie dwóch szklaneczek wina dziennie podnosi średni poziom antyoksydantów w diecie amerykańskiej o około 40%. Cztery osoby poddano testom polegającym na podawaniu im przez okres kilku dni, diety składającej się z produktów wysokotłuszczowych popularnych w diecie północnoamerykańskiej. Jednocześnie do każdego posiłku podawano niewielkie ilości wina zawierającego duże ilości katechyny - jeden z rodzajów przeciwutleniaczy. Okazało się, że poziom katechyny we krwi badanych osób był całkiem zadawalający, mimo że jedzenie jakie spożywali pozbawiło ich organizmy wszystkich dobroczynnych antyoksydantów pochodzących z warzyw i owoców. Eksperyment ten dowiódł, że nie tylko jedzącym tłusto Francuzom wino może ochraniać serca i układ krwionośny.

Innym fascynującym efektem, szczególnie dla kobiet dbających o linię, związanym z francuskim paradoksem jest to, że osoby pijące są zazwyczaj szczuplejsze. Mimo, że logika sugeruje, iż regularne spożywanie wina to dodawanie do naszej dziennej racji dodatkowych kalorii. Tymczasem eksperyment, któremu poddano 90 tyś. kobiet dowiódł, że największe problemy z wagą miały kobiety nie pijące w ogóle. Co zatem dzieje się z kaloriami pochodzącymi z popijanego przy obiedzie wina? I na to pytanie znaleziono odpowiedź. Kalorie dostarczane przez alkohol są spalane w pierwszej kolejności ale organizm nie odkłada ich w formie tkanki tłuszczowej. I tym razem nie bez znaczenia jest to, jaki alkohol pijemy podczas posiłku. Wino zawiera niewiele kalorii, natomiast piwo i wódka to potężny ładunek węglowodanów, z którymi nasz organizm nie zawsze może sobie poradzić. Szklaneczka wina nie jest w stanie zagrozić żadnej dbającej o linię osobie, przeciwnie - jak pokazuje doświadczenie - pozwala obniżyć apetyt, przyśpieszyć metabolizm, stymulując organizm do efektywniejszego spalania kalorii. Tak więc amatorzy wina z reguły nie tyją w przeciwieństwie do piwoszy. Inne badania przeprowadzone na uniwersytecie w Północnej Karolinie w USA wykazały, że u konsumentów wina płci obojga między 45 a 64 rokiem życia stosunek obwodu bioder do obwodu talii jest korzystniejszy niż u ludzi pijących inne alkohole.

Wino jest zatem produktem odżywczym i zdrowym. Jest także jak ktoś zauważył symbolem dorosłości, odpowiedzialności i decydowania o sobie. Wszystko bowiem polega na umiarkowaniu, a wino nie stanowi wyjątku.

Co to znaczy pić z umiarem i jaka ilość alkoholu mieści się w granicach wyznaczonych zdrowym rozsądkiem? To pytanie zadaje sobie każdy amator wina. Tolerancja wina jest różna u każdego człowieka i zależy od jego indywidualnych predyspozycji: kondycji fizycznej i psychicznej. Mimo to istnieją orientacyjne dane ustalone przez lekarzy i epidemiologów. Człowiek fizycznie i psychicznie zdrowy może wypić w ciągu dnia butelkę wina podzieloną na kilka porcji. Gdy optymalna dawka dziennego spożycia wina nie jest przekraczana można być pewnym, że nie tylko nie szkodzi się zdrowiu lecz wręcz się je wzmacnia. Badania dobroczynnego, ochronnego działania flawonoidów na zdrowie prowadzą do innego sposobu myślenia o winie już nie jako o niebezpiecznej używce, stawianej na równi z narkotykami, lecz jako pożywieniu szczególnego rodzaju. Taką opinię wyraził Selwyn St. Leger - znany epidemiolog zajmujący się działaniem wina na naczynia krwionośne.

Podobne opinie wciąż spotykają się z dużą rezerwą tak ze strony niektórych epidemiologów jak i polityków zajmujących się polityką żywnościową, dla których argumenty za ochronnym działaniem wina nie są wystarczająco przekonujące. Przykładem może być raport wystosowany przez brytyjski rządowy Komitet ds. Medycznych Aspektów Polityki Żywieniowej w 1994 roku. Apelowano w nim do społeczeństwa o zmniejszenie spożycia tłuszczów i jadanie więcej chleba, warzyw i owoców, nie wykazano jednak zainteresowania zdrowotnymi właściwościami wina, mimo że wchodzi ono w skład znanej i polecanej przez wszystkich żywieniowców diety śródziemnomorskiej. Jednym z powodów tego stanu rzeczy może być fakt, że wszystkie doświadczenia pokazujące antyoksydacyjne działanie wina przeprowadzane są jedynie in vitro . Dopóki nie stanie się możliwym wykazanie na żywym organizmie obecności flawonoidów we krwi w następstwie spożycia wina zagadnienie dobroczynnych właściwości wina pozostanie w martwym punkcie. Sytuacja ta, jak zauważa Frank Jones - publicysta zajmujący się tematyką wina, przypomina sytuację, w której pięćdziesiąt lat temu znaleźli się naukowcy, którzy odkryli zależność między rakiem a paleniem papierosów. Przez kilka lat nikt nie mówił głośno o bezpośrednich dowodach potwierdzających zgubny wpływ palenia na zdrowie. Takich badań ze względów etycznych nie można było przeprowadzić.

Wiedza dotycząca zalet picia wina jest znana naukowcom, ale nie istnieje powszechnie w społecznej świadomości. Nie chodzi tu oczywiście o namawianie do picia wina. Ani o to, by angażować do propagowania tego zwyczaju autorytety medyczne. Wyobraźmy sobie sytuację, w której lekarz zaleca swoim pacjentom picie alkoholu dla zdrowia. Szczególnie w polskiej obyczajowości takie zalecenia mogłyby być źle odebrane. Alkohol w nadmiarze jest zły i nie dziwi wcale obawa lekarzy przed namawianiem do picia nawet niewielkich ilości. Ale też Francuzi, Włosi i Szwajcarzy, pijąc wino do obiadu nie czekają aż zaleci im to ich domowy lekarz. Zdrowe serca mieszkańców tych krajów to sprawa tradycji, na którą składa się doświadczenie wielu pokoleń. A dobre wzorce warto podpatrywać.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TRENING ZDROWOTNY PO ZAWALE SERCA, Fizjoterapia, Aktywność ruchowa adaptacyjna, Aktywność Ruchowa Ad
Życie po zawale serca
Chory po zawale serca
Rehabilitacja po zawale serca, wsr rok 2, sem 3, kr sem 3
Dieta po zawale serca
Konspekt po zawale serca, Fizjoterapia, Aktywność ruchowa adaptacyjna, Aktywność Ruchowa Adaptacyjna
aktywność- PO ZAWALE SERCA, Fizjoterapia, Aktywność ruchowa adaptacyjna, Aktywność Ruchowa Adaptacyj
Jak ćwiczyć po zawale serca
Pacjent z arytmią komorową po zawale serca
Rehabilitacja fizyczna po zawale serca, różne
Czy można normalnie podróżować po zawale serca
REHABILITACJA PO ZAWALE SERCA
S Rudnicki Rehabilitacja fizyczna po zawale serca
Rehabilitacja po zawale serca
Zaburzenia rytmu serca u pacjentów po zawale serca
Medycyna ratunkowa - postępowanie w zawale serca, Pierwsza pomoc, medycyna ratunkowa