9047


Próba analizy i interpretacji wiersza Zuzanny Ginczanki „Fizjologia”.

Filologia polska - Rybnik

Urszula Szymanek

GR. I

FIZJOLOGIA

Pod opalonym naskórkiem krew podrażniona boli -
w krętych opętlach tętnic życie wylewa wisłą,
w cienki nabłonek wargi ciśnie się krwawo półkolem,
rumieńcem zgrzanych policzków w manifest chce mi wytrysnąć -
cieszę się: życie! (wykrzyknik); oddechom daję posłuch,
że niby: lat siedemnaście,
że niby: jestem szczęśliwa,
a przecież jestem nadziana na pal, na własny kręgosłup
(mam w sobie śmierć nieuchronną jak igła krążąca w żyłach)
to nie da się przekabacić,
i nie da się przeżebrać:
w prześwicie słońca przez dłonie mogę pięć kości dostrzec -
pod pomarańczą piersi jest suche jak gałąź żebro
a pod gibkimi mięśniami jak sztywno chruściasty kościec -
Oczami jak agrafkami
ostro wpięłam się w świat,
żółto strzelony promień
w źrenicę wwiercił się jak świder -
znienacka srebrzystym dyskiem
blask w odbłysk tęczówki wpadł,
znienacka w przymknięciu powiek
wzrok z chwytu świata się wydarł -
pamiętasz jaki ma znak
w dwa serca rozcięta grusza -
i jaki na wargach smak
zostawia jabłeczny rozgryz?
soczysty wytrysk czereśni,
gdy podniebieniem ją zdusisz
jest zwiastowaniem bolesnym
i lipca chrzestem szczodrym -
Ostrość. Czujność. I baczność.
broń naostrzona - zmysły
w walce z dniem, co jest dzisiaj
zdobywa następny dzień -
zgrzyt żwiru, żarna i żużlu
jest wiedzy tajnym domysłem
a łupem jest to i tamto
i wszystko, wszystko, co wiem.
Walko, tania sentencjo,
w której zwycięstwo jest klęską,
w której zdobywasz kwadranse,
któreś właściwie już oddał;
pod lśniącą klingą - źrenicą,
siekącą ostro i gęsto
wyczuwam twarde obrzeże -
pusty jak zero oczodół

Zuzanna Polina Ginzburg, czyli Zuzanna Ginczanka to polska Żydówka z rodziny litwaków, czyli Żydów z Rosji. Została porzucona przez matkę jeszcze w Równem Wołyńskim i dlatego wychowywała ją babka. Jej samotne dojrzewanie przyczyniło się do ucieczki w poezję - przestrzeń, która daje jej wolność i anatomię. Wiersze zaczęła publikować już jako dziecko. Kiedy miała zaledwie 10 lat pierwsze wiersze opublikowano w gimnazjalnej gazetce „Echa szkolne”. W latach 30., przyjechała na studia do Warszawy. Za namowa Juliana Tuwima wzięła udział w konkursie poetyckim ogłoszonym w 1934 r. przez „Wiadomości literackie”, w którym zdobyła wyróżnienie. Należała do kręgu Skamandrytów. Pisywała do „Szpilek” (publikowała tam wiersze satyryczne). Bywała w „Małej ziemiańskiej”, miejscu spotkań warszawskich literatów. Przyjaźniła się z Gombrowiczem, a także Tuwimem. Jej debiutowi wiernie patronował Julian Tuwim, była „pierwszą damą dworu przy kawiarnianym stoliku Witolda Gombrowicza”. Jednak antysemickie prześladowania przetrwały jej edukacje. Postrzegana była za osobę, która „mogła odegrać jedynie rolę martwej albo demonicznej piękności.”. Wydała tomik poezji „O Centaurach” w 1936r. był to jej jedyny wydany tomik. Utwór „Fizjologia” napisała mając zaledwie siedemnaście lat. Wiersz powstał jako sprzeciw na to, co się dzieje. Autorka wobec przerażającej wizji przyszłości skupia się raczej na teraźniejszości, na tym, co jest bezpośrednio dostępne. Odbiera świat poprzez zmysły. Zwraca się w stronę natury, która stanowi jedyny, prawdziwy i poznawalny wymiar rzeczywistości, nieskażony konwencją. „Przyjaciółka Tuwima z melancholią, niepokojem i bólem serca, myśli o tym, co się dzieje w kraju, który pokochała, wybrała, o ludziach, którym zaufała - zaufała bezgranicznie, którzy ją tak bardzo zranili, wydali na śmierć. To, co się dzieje, ten ból, próbuje zrozumieć poprzez naturę. Napisała, więc utwór, w którym wyraziła cały swój ból w sposób metaforyczny, ale ich używanie, Az tak bardzo nie komplikuje odbioru ich sensu.

Wiersz „Fizjologia” powstał na początku XX wieku w epoce zwanej dwudziestoleciem międzywojennym i jest przykładem liryki obywatelsko-patriotycznej. Ginczanka napisała ten utwór w 1934 r., a zatem mając zaledwie 17 lat. Był to czas, kiedy jej twórczość zaczynała rozkwitać. Autorka na przykładzie jednostki chciała pokazać ból i cierpienie spowodowane wojną, a potem walką o odzyskanie niepodległości.

Utwór nosi tytuł „Fizjologia”, czyli procesy życiowe zachodzące we wszystkim, co żyje. Zatem od razu z tytułu możemy wywnioskować, że wiersz w pewnym stopniu lub w całości będzie mówił o życiu lub jego części.

Wiersz nie posiada ani budowy stroficznej, ani rytmicznej, a także nie znajdujemy w nim rymów, a jeżeli nawet występują to jest to całkiem przypadkowe. Jest to typ wiersza wolnego. Utwór ten ma gatunek liryczny, charakteryzuje go duże nacechowanie metaforami, a także wyraźnie zaznaczony charakter wojny lub stanu do niej podobnego (okres walki o odzyskanie niepodległości).

„Fizjologia” jest przykładem liryki bezpośredniej, ponieważ zostało wyeksponowane „ja” liryczne, autorka często wypowiada się w 1 os. l. poj. Na początku wiersza autorka wypowiada się jakby o własnej osobie, natomiast na końcu mówi w przenośni o tym, czym jest wojna. We wstępie opowiada o sobie, o tym, co ją boli, co się dzieje z jej ciałem, z nią całą: „krew podrażniona boli”, „oddechom daję posłuch”, mówi, że jest szczęśliwa (chyba), mimo że tak naprawdę nosi w sobie śmierć „jestem nadziana na pal”, „mam w sobie nieuchronną śmierć”, oświadcza, że tego nie da się przezwyciężyć, bo to jest od niej silniejsze. Bohaterka jest wyczerpana fizycznie, mimo, że psychicznie ma nadal siłę do walki, nie chce się poddać. Jednak to wszystko zło, które ją otacza jest od niej silniejsze. Mówi: „cieszę się: życie!”- ”jestem szczęśliwa”, a za chwile „jestem nadziana na pal”, „noszę w sobie śmierć”, „ostro wpięłam się w świat”. Jej stan emocjonalny przeobraża się od takiej silnej osobowości do kruchej istoty wątpiącej w sprawiedliwość. Podmiot liryczny to kobieta „jestem szczęśliwa”, „wpięłam się” itd. „Ja” liryczne wypowiada się w imieniu uciemiężonego ogółu. Utożsamia się z bólem reszty cierpiących ludzi. Osobą mówiącą w wierszu jest Żydówka. Jak wiadomo okres, w którym prawdopodobnie powstał ten utwór był czasem międzywojennym, czasem początków prześladowań szczególnie tej grupy ludzi, do której należała Ginczanka. Autorka, czyli „ja” liryczne jest w ciężkiej sytuacji, mówi:

„że niby: mam siedemnaście lat,

że niby: jestem szczęśliwa,

a przecież jestem nadziana na pal, na własny kręgosłup

(mam w sobie śmierć nieuchronną jak igła krążąca w żyłach)”.

Poetka określa siebie jako taką szczęśliwą bombę zegarową, której zegar jeszcze nie zaczął tykać, ale od tego dzielą ją tylko chwile. Ginczanka kieruje swoją wypowiedź do każdego czytelnika. Podstawowym tematem utworu są efekty wojny: ból, cierpienie, rozpacz, kruchość, głód itp. Autorka jest jedną z ogółu Żydów i Polaków prześladowanych przez Niemców. To kim jest podmiot liryczny ma bardzo duże znaczenie, gdyż pokazując swój los, obrazuje dolę innych, którzy także są w takiej sytuacji jak ona. Wiersz powstał w początkowej fazie prześladowań antysemickich. To w jakim czasie wiersz powstał ma istotne znaczenie, bowiem tematyka utworu jest ściśle związana z tym kiedy powstał. Także tytuł odgrywa bardzo ważną role. Fizjologia to inaczej procesy życiowe zachodzące w organizmach żywych. Autorka poprzez przedstawienie procesów w niej zachodzących pokazuje cierpienie i wszystko inne, co z tym związane, pokazuje jakby to, co się dzieje z ogółem. Przecież nie tylko ona mogła „w prześwicie słońca przez dłonie (…) piec kości dostrzec”, tak wyglądał prawie każdy Żyd, rzadziej Polak. Poprzez pokazanie siebie obrazuje w oczach czytelnika całą zbiorowość żydowską. Wiersz powstał, aby poruszyć czytelnika, uzmysłowić mu, że zło czyha wszędzie, ze wystarczy urodzić się Żydem, a nie Niemcem, aby być uznanym za kogoś gorszego, kogoś kto nie zasługuje na życie.

Podmiot liryczny opowiada o tym, co się dzieje z jego ciałem, mówi że „krew podrażniona boli”, a niby jak krew może boleć? Najwidoczniej jest tak wycieńczony, że już nawet boli go to jak krew w żyłach płynie, a podrażniona jest zapewne dlatego, że ktoś ją czymś zranił, może złym słowem, może uczynkiem, a może czymś innym. Następnie pisze, że „w krętych opętlach tętnic życie wylewa wisłą” na myśl nasuwa się pytanie: czy to życie jest aż tak długie, że trzeba je wylewać Wisłą? Być może autorce chodziło o liczbę tych żyć, które musi zostać przerwane. Porównując je do największej polskiej rzeki można się tylko domyślić jak duża liczba żyć została przerwana. Podmiot liryczny mówi, że cieszy się z tego, że żyje, że przeżył już tyle lat, mówi, że jest szczęśliwy, ale jednak czuje się źle, wie, iż czyha go nieuchronna śmierć, która już w niedługim czasie może się pojawić, śmierć, której „nie da się przekupić”. Ja liryczne stwierdza, że jest już tak słabe, kruche, iż nic prócz kości na jego ciele już dostrzec nie można. Osoba mówiąca w wierszu opowiada o tym, jak bardzo ukochała sobie świat „wpięłam się w świat”, nie chce zapewne tak szybko z niego odchodzić. Wspomina dawne czasy, te dobre czasy, kiedy jeszcze panował ład i porządek na świecie. Po czym nagle następują trzy niepokojące słowa: „Ostrość. Czujność. I baczność.”, zasiewają one już wcześniej wprowadzony niepokój - „zgrzyt żwiru, żarna i żużlu” - jeszcze bardziej go uwypuklają, wprowadzają jakby grozę, strach o życie. W końcowej fazie wiersza pojawia się apostrofa do walki, w której podmiot liryczny jasno mówi, że wojna to nie jest błaha rzecz, z która można zadzierać, ona nie ustaje po 5 minutach, tylko trwa i trwa… Walka, w której zdobywa się kwadranse, czyli wygrywa się, ale tylko na chwile, bo na wojnie przecież wszystkie chwyty dozwolone…

Wiersz ma budowę stychiczną, nie posiada jakichkolwiek strof. Brak jest rymów, a struktura wiersza jest nieregularna i nie dzieli się na żadne części. Autorka używa bardzo dużo środków stylistycznych, być może dlatego, że nie chce mówić wprost, a tym co ją boli, co jest dla niej przykre, a być może z innych względów. Autorka używa bardzo wielu epitetów. Przykłady w wierszu: „opalonym naskórkiem”, „ krew podrażniona”, krętych opętlach”, „ cienki nabłonek”, „zgrzanych policzków”, „ własny kręgosłup”, „śmierć nieuchronna”, „suche żebro”, „gibkimi mięśniami”, „chruściasty kościec”, „żółto strzelony płomień”, „srebrzystym dyskiem”, „odbłysk tęczówki”, „rozcięta grusza”, „jabłeczny rozgryz”, „soczysty wytrysk”, „zwiastowaniem bolesnym”, „chrzęstem szczodrym”, „bron naostrzona”, „tajnym domysłem”, „lśniącą źrenicą”, „siekącą ostro”, „twarde obrzeże”, „pusty oczodół”. Nagromadzenie epitetów powoduje, że wiersz możemy także odbierać za pomocą innych narządów: wzroku (obrazy; kolory - krwawo, żółto, srebrzystym, lśniącą), słuchu (posłuch, zgrzyt), i dotyku (twarde).W ten sposób obraz tego czasu pomiędzy wojnami jest bardziej rzeczywisty, swojski i bliższy czytelnikowi. Epitety te podkreślają bezpośredni stosunek pisarki do poruszanego tematu. Takie nagromadzenie, spiętrzenie epitetów służy także wielostronnemu emocjonalnemu i obrazotwórczemu określeniu stosunku wypowiadającego do opisywanej rzeczy, zjawiska. Większa część wiersza to metafory. Przykłady w wierszu:

„a przecież jestem nadziana na pal, na własny kręgosłup

(mam w sobie śmierć nieuchronną jak igła krążąca w żyłach)”;

„w prześwicie słońca przez dłonie mogę piec kości dostrzec -

pod pomarańczą piersi jest suche jak gałąź żebro

a pod gibkimi mięśniami jak sztywno chruściasty kościec - „; itd.

Autorka używa metafor, gdyż zapewne nie chce wypowiadać się w sposób bezpośredni. Być może dlatego, że w okresie, w którym powstał ten wiersz panowała cenzura, a być może z powodów osobistych lub innych. Dzięki dużej ilości przenośni w wierszu każdy czytelnik może odbierać ten utwór na swój indywidualny sposób. Ginczanka stosuje omówienia i liczne przenośnie, ponieważ Polska była w okresie niewoli i pisarka nie mogła „powiedzieć” wprost o sprawach narodowych. Metafory, podobnie jak epitety, ukazują stosunek wypowiadającego do rzeczy lub zjawiska, które przy jej pomocy określa, stosunek emocjonalny i intelektualny podmiotu itp.

Porównanie to kolejny środek stylistyczny używany często przez poetkę. Przykłady:

„mam w sobie śmierć nieuchronną jak igła krążąca w żyłach”;

„pod gibkimi mięśniami jak sztywno chruściasty kościec”;

„Oczami jak agrafkami ostro wpięłam się w świat”;

„promień w źrenicę wwiercił się jak świder”;

„pusty jak zero oczodół”.

Użyte porównania służą wyeksponowaniu uczuć autorki, zostały wyrażone one dość jasno i dosadnie.

Hiperbole to środki stylistyczne służące wyolbrzymieniu danego zjawiska, również prowadzą do deformacji świata, dają ekspresywność. Przykład użycia ich przez autorkę:

„w prześwicie słońca przez dłonie mogę pięć kości dostrzec”, itd.

W wierszu została użyta jedna apostrofa. Jej zastosowanie służyło podkreśleniu dość ważnej kwestii, a mianowicie pokazaniu tego, że wojna i wszystko, co z nią związane to nie jest zabawa, ale rzeczywistość! Że na wojnie trzeba myśleć, nie wolno zabijać nikogo od tak, bo to jest czyjeś życie, którego za chwile już może nie być. Apostrofa:

„Walko, tania sentencjo,
w której zwycięstwo jest klęską,
w której zdobywasz kwadranse,
któreś właściwie już oddał;
pod lśniącą klingą - źrenicą,
siekącą ostro i gęsto
wyczuwam twarde obrzeże -
pusty jak zero oczodół”.

Parenteza jest to środek stylistyczny, zdanie wtrącone w nawias, uzupełniające wypowiedź, niekoniecznie powiązane kontekstowo z całością tekstu. To zdanie uzupełniające niejako całą wypowiedź. Np.

„cieszę się: życie (wykrzyknik)”;

„(mam w sobie śmierć nieuchronną jak igła krążąca w żyłach)”.

Poetka używa pytania retorycznego nie po to, aby uzyskać na nie odpowiedź, ale by zasygnalizować wątpliwość, wyrazić własny pogląd, podkreślić swój punkt widzenia. Autorka pytania retorycznego nie oczekuje, że odbiorca na nie odpowie, ponieważ odpowiedź na nie jest albo niemożliwa, albo wręcz odwrotnie - prosta i oczywista dla wszystkich. W wierszu występuje tylko jedno tego typu pytanie:

„pamiętasz jaki ma znak
w dwa serca rozcięta grusza -
i jaki na wargach smak
zostawia jabłeczny rozgryz?”.

Poetka opisuje rzeczywistość w sposób naturalistyczny, ekspresywny. Metaforycznie chcąc pokazać co dzieje się z ogółem Żydów, a także częścią Polaków - pokazuje, co dzieje się z jej ciałem. Wszystkie użyte przez poetkę środki stylistyczne służą jaśniejszemu przekazaniu tematu i treści wiersza, a także zrozumieniu go na swój indywidualny sposób.

Utwór „Fizjologia” został napisany w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Był to okres krotki, ale obfitujący w wydarzenia historyczne, literackie, filozoficzne i artystyczne. I wojna światowa miała ogromny wpływ na psychikę i życie ludzi. Wiersz „Fizjologia” pokazuje życie, zwyczajne, szare życie. W utworze tym zostały zawarte założenia Skamandrytów. Autorka pokazuje przeciętnego człowieka w obliczu zagrożenia. Nie pozostawia nam żadnych wskazówek jak żyć. Pokazuje dość pesymistyczną wizje człowieka w sytuacji bez wyjścia. Utwór w pewien sposób można odbierać jako uniwersalny jednak to wszystko zależy od tego z jakiego punktu widzenia na to patrzymy. Zuzanna Ginczanka należała do grupy Skamandrytów. Byli to ludzie, których głównym celem było nie wynoszenie się ponad tłum poety - uczestnika, zachwyt nad życiem i codziennością, a także używanie elementów języka potocznego. Podstawowymi założeniami tej grupy było wiązanie poezji z teraźniejszością, wprowadzanie jako bohatera zwykłego szarego człowieka oraz tematyki związanej z jego życiem, pochwala życia i jego przejawów. Głosili zwrot do postawy aktywnej. Do grupy tej należały takie osobowości jak Julian Tuwim, Witold Gombrowicz czy Maria Pawlikowska- Jasnorzewska. Skamandryci „wyszli do ludzi”, spotykali się i recytowali wiersze w miejscach ogólno dostępnych. Trzeba o niej pamiętać z kilku powodów - jego życie to niemal bardzo interesująca biografia. Jej miejsce w kulturze polskiej choć niebyło tak ważne, to jednak docenione przez pewną grupę ludzi. Jej twórczość to tylko liryka. Poezja poetki jest dość dobrym odbiciem założeń Skamandrytów. Najważniejszą podstawą światopoglądu Ginczanki była wiara w życie i sprawiedliwość, tak naprawdę każdy człowiek powinien wyznawać taki właśnie światopogląd, gdyż są to jedne z nielicznych najważniejszych wartości na tym świecie.

BIBLIOGRAFIA

Literatura podmiotu:

  1. http://pisze-wiersze.pl/forum/viewtopic.php?p=18040

Literatura przedmiotu:

  1. Agata Araszkiewicz, "Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki", Warszawa 2001.

  2. Kielc Izolda, Dźwięk mowy zamilkłej przed pół wiekiem. (O poezji Zuzanny Ginczanki), "Kresy" 1994, nr 17.

  3. Kielc Izolda, Trochę wierszy, trochę fotografii, wspomnienia kilku przyjaciół, "Czas Kultury" 1990, nr 16.

  4. Kielc Izolda, Wiosna radosna? (Ginczanka i Słonimski), "Twórczość" 1992, z. 9.

  5. Kielc Izolda, Zuzanna Ginczanka. Życie i twórczość, Poznań 1994.

  6. Ratajczak Józef, Wyjęte z półki, „Arkusz” 1994, nr 4.

  7. Waśkiewicz Andrzej K., Ginczanka, „Twórczość” 1992, nr 7/8

  8. Zuzanna Ginczanka, Udźwignąć własne szczęście, Poznań 1991.

- 9 -



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9047
9047
9047
9047
9047
9047
9047 TE

więcej podobnych podstron