Rozdział 3 cz1, Moje Opowiadanie, Duch Opiekun


Rozdział 3 cz. 1

                                    Dla NAHS
-         Żegnaj.
-         Ale obiecałeś.
 
Nie wiem, na jakiej zasadzie to działa, tzn. bycie tym całym Duchem Opiekunem. Niby obiecujesz, że do końca życia będziesz z kimś, będziesz jego podporą, będziesz go wspierał - a tu nagle puf i wszystko się kończy. Dobra nikt mi nic nie obiecywał, ale ja tak to odebrałam.
Dobra. Cała ta sprawa z Opiekunem zaczęła się od mojej babci. Jak byłam dzieckiem zawsze brakowało mi kogoś, z kim mogę pogadać. Moich rodziców nigdy nie było, a ja podróżowałam z babcią po całym świecie do czasu jak zaczęłam szkołę. Tak, więc nie miałam szans na przyjaciółkę. Nie zrozumcie mnie źle, nie użalam się nad sobą. Dla mnie babcia była wszystkim, nie potrzebowałam i nadal nie potrzebuje odświętnych rodziców.
Ale wracając do tematu, kiedyś powiedziałam babci, że nigdy nie poznałam nikogo, kto mógłby być moim przyjacielem. Moja babcia powiedziała tak:
- Kochanie, cała magia polega na tym, aby to w swojej głowie znaleźć kogoś, kto zawsze cię wysłucha.
I tak zaczęła się moja przygoda z Duchem Opiekunem. Wystarczy wypowiedzieć odpowiednią inkantację i wtedy stajesz się tak naprawdę sobą - przed nim nie musisz nic ukrywać, on i tak wie o tobie wszystko. Możesz ze wszystkiego się zwierzyć, a on ci pomoże i co najważniejsze wiadomość nie pójdzie dalej.
Nie wiem dużo o nich, w encyklopediach niewiele można znaleźć. Tak wiem, jest jeszcze internet - uważajcie, bo jeszcze coś znajdę. A wierzcie mi szukałam. Oto, co znalazłam:

Duchy Opiekunowie - łącznicy umysłów i dusz czarodziejów ze wszystkimi światami alternatywnymi. Mogą przyjmować każdą możliwą postać (za wyjątkiem postaci człowieka, co jest surowo zabronione Kodeksem - są odstępstwa od tej reguły), by chronić swoich podopiecznych, znajdujących się w niebezpieczeństwie. Każdy czarodziej ma po jednym Duchu, do którego w każdej chwili może się zwrócić.
 
Albo coś takiego:

Aby wezwać Ducha Opiekuna wystarczy zajrzeć w głąb siebie i skoncentrować się na pierwszym imieniu, jaki wpadnie ci do głowy. To właśnie jego imię. Od teraz możesz bez przeszkód, wzywać go w każdej możliwej chwili.

           Babcia mi mówiła, że ludzie odeszli od tej tradycji. Dawniej każda czarownica używała swojego Ducha (tak dobrze się domyślacie - dawniej najczęściej przyjmowały postać kota). A szkoda. Ja naprawdę czułam się bezpiecznie przy nim. Więc ja się pytam gdzie on do cholery JEST? Mimo, że mi nic nie obiecywał, to jest JEGO OBOWIĄZEK.
           Wiecie, jakie jest odstępstwo od tej ww. reguły? Cytuje: Jeśli zostanie zaburzona równowaga między światami alternatywnymi D.O. mogą przyjąć postać człowieka oraz opuścić go, nie informując o tym. Wszystko niby fajnie, ale ja NIGDZIE nie widzę zaburzonej równowagi. Chociaż czekajcie. A nie to ja potrąciłam kubek. Oj i moja herbata się rozlała. Och coś strasznego. No i gdzie on niby jest żeby mi pomóc, pytam się gdzie?
           Nagle huknęło, trzasnęło i znikąd zjawiła się Rebecca. Może nie znikąd, bo weszła przez drzwi, ale trochę, musze przyznać huknęło.
-         Co się z tobą dziewczyno dzieje?
-         Niby co ma się dziać? - naprawdę próbowałam, ale muszę przyznać, że głos mi troszeczkę zadrżał.
-         Co się stało?
-         Nie widzisz, że nic!?
-         Jakby się nic nie stało, to już dawno byś świętowała z nami nową epokę w naszej szkole. A tak przy okazji, powinnaś już dawno czekać na powitanie nowych uczniów jako przewodnicząca. A ty tu siedzisz w rozsypce, więc skoro - tu spojrzała na zegarek - mamy jeszcze chwilę czasu, powiesz mi co się stało.
Rzuciłam się na Rebeccę, zaczęłam jej płakać w koszulkę, jednocześnie próbując wszystko wytłumaczyć. Ja wiem, musiało to dziwnie z boku wyglądać.
-         To chyba wszystko. Więc już wiesz jak się muszę czuć, był ze mną odkąd pamiętam a teraz.. no po prostu go nie ma.
-         Z tym D.O. to wiesz ja się już wcześniej wiedziałam, kiedyś zobaczyłam twoje notatki na ten temat i już wiedziałam. Ale nie wiem dlaczego odszedł. Coś tam niecoś o nich poczytałam, więc raczej takiego nie mają prawa. Chyba, że naprawdę coś się stało, a dorośli zataili to przed nami.
Ja tam po prostu siedziałam na łóżku i patrzyłam na nią jak na wariatkę. JAKIM cudem ona mnie zrozumiała? Gdybym nie była sobą i stała obok, za Chiny Ludowe bym nic nie wiedziała co powiedziałam, a ona sobie jeszcze tak spokojnie odpowiada.
Stop. Chwila szoku minęła. Przepraszam, co Becca powiedziała? Dorośli cos przed nami ukryli?
-         Niby czemu mieli by coś przed nami ukrywać. Gdyby coś się działo, nas by tu nie było. Przecież wiesz jakie to niebezpieczne, przebywać w świecie alternatywnym w momencie zagrożenia. Naczytałaś się po prostu za dużo kryminałów.
-         Spokojnie, wrzuć na luz. Wiem o tym, ale tak od razu poczułaś się lepiej. Twój chodny umysł wziął nad emocjami górę.
-         Jaki niby mój chłodny umysł. Przesadasz, ja też kieruję się emocjami.
-         Oczywiście. Zwłaszcza jak widzisz pana profesora - ona i ten jej strasznie wredny uśmieszek, doprowadziła go już do perfekcji.
-         Tak, tak, tak. Mów sobie co chcesz, ja i tak wiem lepiej.
Żeby skończyć temat, poszłam do łazienki. A to co tam zobaczyłam po prostu mnie przeraziło. Miałam całe oczy podpuchnięte, policzki czerwone a włosy strasznie potargane. Rebecca podeszła do mnie dotknęła dłońmi mojej twarzy, cośtam wymamrotała pod nosem a ja zaczęłam wygladać jak ludzie. Jeszcze przejechałam szczotka po włosach i byłam gotowa.
-         Dzięki. Będziesz najlepszą uzdrowicielką.
-         Chciałabym, ale wiesz jacy są moi rodzice. Liczy się tylko tradycja, a u mnie wszyscy byli albo nadal są łowcami.
Spojrzała na mnie smutno, ale nie zdążyłam jej pocieszyć, gdyż w głośnikach rozległ się głos pani dyrektor wzywający wszystkie dziewczęta na zbiórkę. Ale już niedługo tylko same dziewczęta, wkrótce bedzie się musiała użerać jeszcze z chłopakami. Buhaahahahahahhaha.
-         No co, coś mi w gardle stanęło.
Ja już znam ten pełen politowania uśmiech, ale przepraszam bardzo czasami mam nierówno pod sufitem ale niektórzy (Rebecca) mogliby się do tego przyzwyczaić w ciagu tych ładnych paru lat.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pięciolatek cz1 Moje przedszkole
moje opowiadania erotyczne 6(1) PNXUVYZZUAT53JKSKJWKZTCWQCC63EFHP2VMOPY
ROZDZIAL I Ja i moje otoczenie
Stoma, rozdział 8, cz1
moje opowiadania erotyczne 1 O2KF6VMCWMT3CHHCHZ2EHPHPJAQ5AHCXBLKZMAI
Rozdzial 2 cz1, ## Documents ##, HTML 4 - Czrna księga WebMastera
pięciolatek cz1 Moje przedszkole
notatki 9 rozdział cz1
45 Evanick Marcia Namiętności 45 Duch opiekuńczy
Moje Opowiadania Erotyczne 1
Moje opowiadanie2
Moje Opowiadania Erotyczne 6
Rozdzial I Anatomia dyktatury, WNPiD, moje, UAM
Ocena wydolności opiekuńczej rodziny, Pielęgniarstwo, moje
rozdziobią nas kruki, wrony, Analiza postawy chłopa w opowiadaniu S
BUREK Z PODWÓRKA Opowiadanie logopedyczne, MOJE z sieci, NIEPOSEGREGOWANE
uczenie sie Rozdział 9, Materiały Pierwszy Rok, Psychologia, Wprowadzenie do psyhologii cz1 i 2

więcej podobnych podstron