Eksperyment, Studia Pedagogiczne, scenariusze


Drzwi były duże, odrapane i zawieszone mnóstwem zapisanych karteczek. Obejrzała je pobierznie, nie do końca w sumie wiedząc co właściwie miałaby tam znaleźć. Zapukała i nie czekając na odpowiedź wcisnęła klamkę. Za drzwiami jednak nie było gabinetu, a kolejny korytarz z mnóstwem, jak jej się zdawało, drzwi. Rozerzała się w poszukiwaniu pomocnej duszy. W drugim pokoju po lewej, za otwartymi na oścież drzwiami siedziały przy stole dwie dziewczyny. Studentki, na pierwszy rzut oka.

- Hej, szukam zebrania wolontariatu - powiedziała starając się by jej głos brzmiał jak najpewniej.

- Dobrze trafiłas, siadaj - wyższa z dziewczyn spojrzała na nią wielkimi oczami. - Do pani magister Butrymowicz tak?

- Tak, dzięki - usiadła i wyciągn ęła rękę w stronę dziewczyn - Ewa.

- Natalia, a to jest Polina - wyższa dziewczyna wskazała koleżankę. Ewa omiotła wzrokiem dredy dziewczyny. Pomyślała o swoim różowym sweterku i długich włosach zaplecionych w warkocz. Wybór stylu grzecznej licealistki chyba nie był najtrafniejszy…

- O, moje dziewczynki już są!! Polinka, jak Ci ślicznie w tych dredach! Natalka, jak ja Was dawno nie widziałam! - kobieta w średnim wieku weszła do pokoju żwawym krokiem. Od progu uśmiechała się, a jej głos wydawał się zabawnie pocieszny. - A Ty to…?

- Ewa - przedtswiła się i uciekła wzrokiem w stół zastawiony mnóstwem drożdżówek i filiżanek czekających na napełnienie. - Pisałam do pani maila - wydusiła żałując, że nie jest daleko stąd.

- Ach, tak, tak, oczywiście! Piękny był ten mail, po prostu piękny. Chcesz z nami pracować tak? Zaraz przyjdzie Łukasz i druga Natalka i Tereska, oni Ci opowiedzą, co robimy. Bo wiesz my dopiero zaczynamy właściwie… - przerwało jej wejście sporej grupy roześmianej młodzieży. - Pani magister, pani magister! - przekrzykiwali się wzajemnie, a pani magister ku zdziwieniu Ewy witała się z nimi poufale. No i zaczęło się. Pierwsze w życiu Ewy zebranie Volontario. Szkoda, że nie wiedziała, w co się pakuje…

- No, mam nadzieję, że w tym roku już nasza praca będzie uporządkowana - opowiadała pani magister. - no i że będzie nas więcej, zdecydowanie. Może pierwszy rok by się przyłączył…

- A ta dziewczyna co pisała do pani maila? - przerwał jej chłopak, jedyny jak na razie w tym pokoju. Ewa otaksowała go wzrokiem. Wysokiej postury blondyn, niebieskie oczy, chytry uśmiech. Przystojny? Jako tako, powiedzmy, miał coś w sobie.

- To ja - uśmiechnęła się. A jednak, jak widzi facetów, lęk przed obcymi ucieka jak ręką odjął. - Ewa.

- Łukasz - odwzajemnił uśmiech i rzucił na nią długie powłóczyste spojrzenie. Nie odwróciłą wzroku. Punkt dla mnie - szepnęła w duchu. - A można przeczytać sławetnego maila poruszającego za serce?

- Mail ma adresata, który go już przeczytał - ucięła krotko. Zanim zdążyła coś dodać, do pokoju wpadł kolejny chłopak. Wysoki brunet, ciemna cera, ciemnobrązowe oczy i zabójczy uśmiech. No… teraz mówimy do rzeczy… - pomyślała Ewa, zastanawiając się, czy harcerski mundur powinien ją zmylić. Chłopak jednak spokojnie usiadł, witany wylewnie przez panią magister. A jednak, pasował tu.

- Paweł - uśmiechnął się do niej, podając rękę. Chyba jednak wolontariat się opłaci. Zawsze chciała robić coś takiego. Nigdy nie myślała jednak, że na wydziale pedagogiki, gdzie mężczyzn można i ze świecą nie znaleźć, ona już drugiego dnia pierwszego roku, pozna dwóch. I to jakich.

* * *

- Ze co? - Mikołaj stał kompletnie osłupialy.

- A to, że należy mi się kwiatek okazji dzisiejszego święta - Ewa uśmiechnęła się chytrze. Uwielbiała się z nim drażnić. A co, niech się pomęczy troche.

- Jak to? Urodziny nie, imieniny nie, rocznica nie… - czerpała sadystyczną wręcz przyjemność patrząc na jego skupienie.

- Międzynarodowy Dzień Wolontariusza! - wykrzyknęła i wtuliła się niego mocno. Miki uśmiechnął się do niej, a ona wiedziała już, że zaraz dostanie kwiatka. Głupia okazja, ale ona miała ochotę. Tak, z Mikołajem zawsze dostawała to, na co miała ochotę.

- Róża? - przytaknęła. Wzięła kwiatka i poszli w stronę Wichrowego Wzgórza. Wszystko było takie jak powinno. Był początek grudnia, mróz nieco szczypał. Nałożyła rękawiczki i podała mu rękę. Zawsze się dziwiła, że dla niej nie pocałunki i pieszczoty były najprzyjemniejsze. Ona najbardziej uwielbiała trzymać Mikołaja za rękę. Tak, jak trzymała go na studniowce, gdy po wielu latach jego starań postanowiła dać mu szansę. Tak, jak trzymała go przed wszystkimi egzaminami maturalnymi. Tak, jak trzymała go sprawdzając listy przyjętych na studia do Poznania. I tak, jak pierwszy raz, stanęli razem tutaj, z dala od Szczecina i rodzin, patrząc na swoje nowe, studenckie życie. Nie zdecydowali się zamieszkać razem. Ona się trochę bała takiej decyzji, bo nigdy nie mogła powiedzieć tak szczerze, że jest pewna, że to właśnie ten. Było im razem cudownie. Rzy nim było bezpiecznie, mieli swoje rytuały i swoje zwyczaje, wiedzieli, że mogą sobie wzajemnie ufać i spędzali razem każdą wolną chwilę. Ale… coś było nie tak. Ona stawała się przy nim kapryśna i rozpieszczona, zawsze stawiała na swoim, a on nie potrafił się jej sprzeciwić. A nawet jeśli krzyczął na niego za bzdurę, on zamiast się rozzłościć, probował ja ułagodzić. I chyba to własnie było nie tak. Ale nieważne, był grudzień, szły święta, a ona szła teraz z wielką czerwoną różą do swojego mieszkania.

- Uciekaj Mała, jutro masz ciężki dzień - pocałował ją w czółko, tak jak uwielbiała. - Denerwujesz się?

- Eee, nie, chyba nie. To pierwsza akcja wolontariatu, na której będę. W sumie ja tam jestem jeszcze z boku. Oni mi trochę tłumaczą, trochę nie. Zresztą, ostatnio się dowiedziałam, że zasłużyłam na przezwisko…

- Jakie? Slicznotka…?

- Jasne - wystawiła figlarnie języczek i odepchnęła go. - Młoda gniewna! - roześmiała się.

- Co…?

- No serio. Łukasz twierdzi, że podobno na pierwszym zebraniu zrobiłam jak on to ujmuje „gnój”, bo weszłam i zagoniłam ich do roboty…

- tak, to w Twoim stylu… - roześmiał się Mikołaj. - Pewnie się jak zwykle gdzieś spieszyłaś…

- Nie wiem, nie pamiętam szczerze mówiąc… Ale podobno na nich nakrzyczałam i jak wyszłam, Madzia nazwała mnie Młodą gniewną..

- Przejmujesz się? - zapytał troskliwie.

- Szczerze? W sumie to nawet mi to pasuje… - dała mu namiętnego buziaka i wbiegła po schodach do mieszkania.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scenariusz zajęć, Studia Pedagogiczne, scenariusze
andragogika - scenariusz zajec, Studia Pedagogiczne, scenariusze
scenariusz Ł 4, Studia Pedagogiczne, scenariusze
Scenariusz Ł 3, Studia Pedagogiczne, scenariusze
jesienne ptaki, Studia Pedagogiczne, scenariusze
Cele poznawcze, Studia Pedagogiczne, scenariusze
II komitet ekspertów, studia pedagogiczne, Porównawcza
Przyroda Asi O., Studia Pedagogiczne, scenariusze
podroz po polsce, Studia Pedagogiczne, scenariusze
scenariusz kubus puchatek, Studia Pedagogiczne, scenariusze
Wulkan, Studia Pedagogiczne, scenariusze
Scenariusz Ł 2, Studia Pedagogiczne, scenariusze
Budowa Ziemi, Studia Pedagogiczne, scenariusze
Scenariusze lekcji, Studia Pedagogiczne, scenariusze
SCENARIUSZ ZAJĘĆ POZALEKCYJNYCH-zabawy ruchowe, STUDIA PEDAGOGIKA OPIEKUŃCZO - RESOCJALIZACYJNA, RÓŻ
Eksperyment pedagogiczny, STUDIA, PEDAGOGIKA
gdy-dorosne-bede-listonoszem 72680, studia pedagogika, magisterka, semestr IV, praktyki, scenariusz
Scenariusz zajęć pokazowych, studia pedagogika, magisterka, semestr IV, Nowy folder, mali badacze, p
Scenariusz zabaw integracyjnych dla 7latków, STUDIA PEDAGOGIKA opiekuńczo-wychowawcza z terapią ped

więcej podobnych podstron