Kilka godzin później Puszek otworzył oczy i zobaczył, że jest w domu. Tym u ludzi, do którego trafił tu dwa lata temu i lubił czasem wracać. A patrzyła na niego Sonia.
W domu sporo się zmieniło. Klementynę, która poniosła śmierć poprzez zjedzenie śledzia w occie zastąpiła równie tłusta, wyluzowana i bezpośrednia Misia.
-Co jest?! -Puszek zerwał się z posłania, ale potworny ból w karku zmusił go do powrotu do poprzedniej pozycji.
-Ktoś cię nieźle zdzielił-powiedziała stroskana Sonia. -I to nie kot, prawda?
-Pies. Pięć psów. Oni chcieli zdobyć teren... Łatka!!
-Usiedź w końcu na tym tyłku! -Parsknęła z klatki Misia, a Puszek czuł się jakby słyszał Klementynę we własnej osobie. Misia miała nawet klatkę tam gdzie jej poprzedniczka.
-Łatwo ci mówić! Boję się o swoją żonę i dzieci!
-Nic nie zrobisz, kochanie! -Mruknęła Sonia. -Jesteś mocno ranny, i sam sobie byś zaszkodził.
Puszek zaklął pod nosem.
-No, chłopie tylko nie ucz tego dzieci! -Śmiała się Misia.
Łatka była przerażona. Puszka nie było, a jeśli te psy...
-Witaj, kochana!
Przestraszona spojrzała na niemłode twarze przybyszów. Stali przy niej Rita i Togo! We własnej osobie!
-Ale ja myślałam, że wy już...
-Nie żyjecie, tak ? -Zaśmiała się Rita. Nie wyglądała na starszą, choć miała dziesięć lat. Była bardzo elegancka, a biła od niej magiczna pogoda ducha. Togo był lekko siwy, ale wciąż dziarski.
-Jak się miewasz, wnuczko Armetiego?
Łatka opowiedziała o poprzednim roku, o napadzie psów i zaginięciu Puszka.
-Ciężki żywot wiedziesz, młodziutka-powiedział Togo współczująco. -Chętnie bym pogadał z Bellą, Buritem. Pożartował z Mruczkiem. I twoja delikatna, miła siostra Buria...
Łatka spuściła głowę.
-Jesteś silna, Łatko-orzekła Rita, a te słowa sprawiły że, w kotkę wstąpiła jakaś nowa, gorąca siła i wypełniła jej wnętrze.
-Dzięki... Ale i tak się boję.
-Tak czy inaczej, ja zajmuję stryszek z lewej strony! Pudła mi nie przeszkadzają!
Rita była chyba mistrzynią w szybkiej zmianie tematu.
-Możesz zająć nawet cały stryszek. Ja będę spać z resztą w dobudówce.
-Wśród drewna?
-Tak, albo pod daszkiem.
Rita zgodziła się.
-Ładny ten teren, wiem że już to kiedyś mówiłam ale ładny...
-Dzięki. Aż się boję tego, że niedługo mogę go stracić...
Koty weszły na stryszek. Łatka wróciła do dzieci.
-Kto to, mamo? -Pisnęła Meg.
-Przyjaciele-odpowiedziała kotka. -To nasi przyjaciele....
Puszek nie spał tej nocy. Martwił się. Oby z Łatką było w porządku. I z dziećmi...