poczynania banku relatywnie elitarnego, Bankowość i Finanse


Poczynania Banku Relatywnie Elitarnego
0x08 graphic



Pogarszająca się reputacja BRE Banku wśród inwestorów giełdowych może mieć bardzo niekorzystny wpływ na jego interesy na krajowym rynku kapitałowym. Pierwszym sygnałem niekorzystnego odbioru przez rynek inwestycyjnych przedsięwzięć BRE Banku była głośna sprawa przejęcia i późniejszej odsprzedaży koncernowi ITI pakietu kontrolnego akcji Optimusa SA.

W zaskakującej rynek transakcji (za akcje dające pełną kontrolę nad spółką BRE zapłacił trochę ponad połowę ich ceny rynkowej) podkreślano nie tylko jej niejasne motywy. Komentowano również przeforsowanie przez BRE niekorzystnego dla spółki i jej akcjonariuszy podziału holdingu na praktycznie bezwartościową część technologiczną i przeznaczoną do korzystnej odsprzedaży część internetową - głównie portal Onet. Już wtedy sygnalizowano, że swoimi działaniami bank zaczyna wykraczać poza ramy tradycyjnie pojmowanej bankowości inwestycyjnej i nadmiernie ingeruje w strategiczne dla spółki decyzje.

Bez znieczulenia
Wkrótce potem cieniem na bankowej reputacji BRE położył się skandal związany z magazynem "Twój Styl". W reakcji na złożony w sądzie kontrowersyjny wniosek o rozwiązanie wydającej pismo Polskiej Grupy Interim bank wypowiedział spółce umowę kredytową. Zażądał niemal natychmiastowej (7 dni) spłaty pożyczki w wysokości 14 mln dolarów. Jako powód "ultimatum" BRE podał zaniepokojenie konfliktem między wspólnikami PGI. Co było, zdaniem obserwatorów wydarzeń, pretekstem mocno naciąganym. Mieszczącym się wprawdzie w ramach prawa, ale ze względu na formę świadczącym o skandalicznym traktowaniu klienta i bezwzględnym wykorzystywaniu okazji do załatwienia partykularnych interesów.

Jakby tego było mało, niemal równolegle bank stał się przedmiotem oskarżeń o wykorzystywanie poufnych informacji przy okazji interesów prowadzonych z Elektrimem. Występująca o kredyt firma miała ujawnić bankowi, wykorzystane później w walce o udziały w spółce, kulisy swojej sytuacji finansowej. Szkalowano go też z powodu wymigania się od publicznego wezwania, wymaganego po zakupie 10 proc. pakietu akcji spółki. W ocenie byłego prezesa Elektrimu, BRE kupił go "rękoma" grupy powiązanych inwestorów.

A nie był to koniec godzących w wizerunek banku oskarżeń. Jeszcze nie ucichła sprawa "Twojego Stylu", a BRE trafił na łamy gazet z okazji zadziwiającej intuicji wykazanej w sprawie PKN Orlen. Okazało się bowiem, że intensywnie skupowanych walorów spółki paliwowej pozbył się niemal w przeddzień rzutującego na notowania firmy zatrzymania przez UOP ówczesnego prezesa holdingu i ujawnienia jego machinacji finansowych.

Między ustami a brzegiem pucharu
Konsekwencji tych wydarzeń trudno się było nie dopatrzyć w burzy, jaka rozpętała się wokół BRE na tle jego ujawnionych w marcu planów wobec Elektrimu. Konkretnie propozycji zakupu, wspólnie z holenderskim Eastbridge N.V., 49 proc. pakietu udziałów w kontrolującej największego polskiego operatora komórkowego Erę Polskiej Telefonii Cyfrowej. Choć według zapewnień prezesa BRE, Wojciecha Kostrzewy, oferta miała być wyjściem naprzeciw interesom mocno zadłużonego holdingu. Gdyż rozwiązując problem zadłużenia, pozwoliłaby mu skoncentrować się na znacznie lepiej rokującej branży energetycznej.

Komentujące wydarzenie media niemal jednomyślnie uznały, że pod pretekstem ratowania holdingu BRE chce tak naprawdę wykorzystać jego trudną sytuację finansową i po okazyjnej cenie kupić jego najcenniejsze aktywa. Nie bacząc, że proponowana cena (nieoficjalnie mówiono o 400 mln euro) nie wystarczy spółce na spłatę zadłużenia (2,3 mld zł) i prędzej czy później holding będzie musiał sięgnąć po majątek energetyczny, pieczętując tym samym nieuchronne bankructwo.

Wielu analityków posunęło się nawet dalej, sugerując, że przejęcie teleaktywów spółki jest tylko elementem misternej rozgrywki, mającej na celu objęcie kontroli nad całym holdingiem i jego późniejszą wyprzedaż na części. Wskazywać na to miało poprzedzające ofertę intensywne skupowanie akcji Elektrimu przez bank i współpracujących z nim inwestorów oraz działania prowadzące do uczynienia z oferty "propozycji nie do odrzucenia". Konkretnie chodziło o niezrozumiałe w wykonaniu akcjonariusza naciski na terminową spłatę zadłużenia przez holding. A także, pogorszające jego zdolności płatnicze, zdjęcie z rachunku holdingu 52 mln zł tytułem poręczenia udzielonego kiedyś jego spółce zależnej El-Net. Wśród popierających tę tezę znalazł się nawet opiniotwórczy dziennik "The Wall Street Journal".

Powołując się na anonimowe źródła bankowe, poinformował, że po wyssaniu z Elektrimu części telekomunikacyjnej, grupa inwestycyjna BRE i Kulczyk Holding zamierzają przejąć kontrolę także nad wycenianymi na 300 mln zł udziałami holdingu w zespole elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (PAK). Drogą do tego miałyby być deklarowane przez BRE kredyty na wsparcie elektrimowskiej ekspansji w sektorze energetycznym. Po ich udzieleniu, według popierających tę tezę analityków, sprawy potoczyłyby się w stylu "Twojego Stylu". Zastawione na majątku energetycznym kredyty zostałyby w odpowiednim momencie wypowiedziane, a zastaw za pół darmo przeszedłby na rzecz wierzyciela.

Nie po drodze
Choć zarzuty pod adresem BRE opierają się głównie na domysłach, a czasem, być może, nawet nadinterpretacji pewnych jego zachowań, na rynku trafiają na podatny grunt. W ocenie wielu analityków, w ich wyniku pogarszająca się reputacja banku wśród inwestorów staje się pośrednią przyczyną gwałtownego spadku notowań nie tylko Elektrimu, ale niemal wszystkich spółek, w których BRE ma znaczące udziały (m.in. Szeptela, Apeximu, Grupy Onet i Optimusa Technologie). Sam bank zyskuje niechlubne miano "grabarza spółek". Efektem tego stają się też pojawiające się coraz częściej wśród giełdowych graczy nawoływania do bojkotowania akcji BRE i spółek, w które bank inwestuje. Bezpośrednio lub poprzez "zaprzyjaźnionych" inwestorów. Jak się okazuje - nawet dość skuteczne. Świadczy o tym choćby przypadek Impexmetalu, gdzie niedawne "wejście" kojarzonego z BRE Zbigniewa Jakubasa (wspólne inwestycje w Optimusie, Mennicy i Elektrimie) spowodowało gwałtowną ucieczkę inwestorów i mocną przecenę papierów holdingu. Czym to tłumaczyć?

Wielu analityków jest zdania, że w znacznej mierze jest to konsekwencja funkcjonujących na naszym rynku stereotypów, zgodnie z którymi działalność inwestycyjna sprowadza się głównie do stosunkowo taniego kupowania udziałów w spółkach z nadzieją na wzrost ich wartości. Czy to wraz ze wzrostem wartości firmy, czy lepszą wyceną poszczególnych aktywów. I raczej wyklucza nadmierną ingerencję inwestora w funkcjonowanie firmy, a zwłaszcza wpływ na jej strategiczne decyzje. Choć dopuszcza wynikające z trafnych inwestycji nadzwyczajne zyski. Tak jak było choćby w przypadku nabycia przez BRE akcji Polskiej Telefonii Cyfrowej, w niedługim czasie z dużym przebiciem odsprzedanych ich pierwotnemu właścicielowi - Elektrimowi. Problem z BRE polega jednak na tym, że jego obecne poczynania coraz częściej zaczynają wykraczać poza tradycyjnie rozumianą i akceptowaną bankowość inwestycyjną, urągając jednocześnie dobrym obyczajom biznesowym. Głównie ze względu na bezwzględność i nieliczenie się z interesem akcjonariuszy opanowywanych spółek. Czy też samych spółek, które pozbawione najatrakcyjniejszych aktywów czeka zwykle los giełdowych wydmuszek.

Daleko od szosy
Jakie mogą być tego konsekwencje? Towarzysząca działaniom BRE medialna wrzawa nie pozostawia wątpliwości, że rynek coraz wyraźniej dostrzega rozbieżność między słowami a czynami kierownictwa BRE. O ile kiedyś bankowi dość skutecznie udawało się sprzedawać swoje przedsięwzięcia jako próby wspierania podupadających firm, czy też zwykłą bankowość inwestycyjną, tak teraz w każdym jego ruchu analitycy i media starają się dostrzec jakiś podstęp i ukryty plan. Zwykle sprzeczny z interesami akcjonariuszy "ratowanych" spółek. A nie jest to sytuacja dobrze rokująca na przyszłość. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można bowiem założyć, że postrzeganie BRE jako agresywnego i bezwzględnego inwestora może utrudnić bankowi dalszą ekspansję.

Zarówno firmy, jak i potencjalni partnerzy konsorcjalni już teraz zaczynają traktować "pomoc" BRE jako ostateczność, zdając sobie sprawę, że w trudnym dla spółki momencie nie ma co liczyć na jego faktyczną pomoc, ale na bezwzględne wykorzystanie sytuacji. To, z jednej strony, może ograniczyć napływ do banku poważnych klientów. Z drugiej, może doprowadzić do tego, że każdy jego ruch będzie wywoływał nadmiernie nerwową reakcję inwestorów i akcjonariuszy spółki, której akcje będzie obejmował BRE czy jego rodzina. A wiadomo przecież, że pozbawiony "detalu" bank musi zarabiać dużymi operacjami finansowymi, które nie zawsze można przeprowadzić stawiając partnera pod murem. 0x08 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
rola Narodowego Banku Polskiego (4 str), Bankowość i Finanse
miejsce i rola banku komercyjnego w systemie banku (15 str)(1), Bankowość i Finanse
rola kredytu w finansach banku (11 str)(1), Bankowość i Finanse
ocena lojalności klientów detalicznych Banku-ankieta (4 str)(1), Bankowość i Finanse
funkcje banku centralnego, Bankowość i Finanse
osoba fizyczna jako klient banku, Bankowość i Finanse
segmentacja klientów banku komercyjnego(1), Bankowość i Finanse
ryzyko kredytowe w działalności banku, Bankowość i Finanse
definicja i rola banku-ściąga, Bankowość i Finanse
proba wrogiego przejecia BANKU, Bankowość i Finanse
rola Banku Centralnego w systemie bankowym Polski, Bankowość i Finanse
zakres organizacyjny jednostek organizacyjnych banku i komó(1), Bankowość i Finanse
bilans banku (2 str)(1), Bankowość i Finanse
projekt finansowy, Bankowość i Finanse
rozliczenia- BANKI, Bankowość i Finanse
sytuacja ekonomiczno finansowa przedsiebiorstw, Bankowość i Finanse

więcej podobnych podstron