Nowa Germańska Medycyna dr.Hamera(1), Zdrowie, Germańska , NOWA GERMAŃSKA MEDYCYNA


O lekarzu propagującym bardzo nieszablonowy sposób rozumienia nowotworów i okolicznościach towarzyszących.
nr 100/październik 2005
.

Doktor medycyny Ryke Geerd Hamer urodził się w roku 1935 , siedemnastego maja w Niemczech. Po ukończeniu studiów medycznych zdał egzamin lekarski oraz… teologiczny. Ożenił się i doczekał córki oraz syna Dirka, który odegrał szczególną rolę w jego życiu. Doktor pracował w klinikach uniwersyteckich i uzyskał specjalizację w zakresie interny. Prowadził wspólnie z żoną gabinet lekarski, pracował też nad wieloma wynalazkami. Do sierpnia 1978 roku w ustabilizowanym życiu rodziny, poza przyjściem na świat drugiego syna i drugiej córki, nie wydarzyło się nic szczególnego. Tragedia rozegrała się w sierpniu 1978 roku - syn doktora, Dirk, został postrzelony i zmarł po czteromiesięcznej walce ze śmiercią. W następstwie tego wydarzenia doktor Hamer przeżył - co uświadomił sobie trzy lata później - konflikt typu utraty, który objawił się u niego zachorowaniem na nowotwór jądra. Nazwał później szok, który przeżył w momencie utraty syna, Zespołem Dirka Hamera. Wydarzenia jak to, które stało się udziałem doktora, zwykle dotykają nas zupełnie nieoczekiwanie, kiedy nie jesteśmy na nie przygotowani. Są one dla organizmu biologicznym szokiem konfliktowym. Już wówczas, w roku 1978, doktor Hamer podejrzewał, że jego zachorowanie powiązane jest z przeżyciem, które go dotknęło. Pracując nad tym fenomenem, odkrył Żelazne Reguły Raka, które są epokowym odkryciem dla całej medycyny. W październiku 1981 roku ogłosił swoje rewelacje w pracy habilitacyjnej: O Zależnościach pomiędzy Psychiką i Powstawaniem Nowotworu. Uniwersytet w Tübingen odrzucił pracę doktora bez sprawdzenia prezentowanych w niej tez. W roku 1985, w wyniku żalu po stracie syna, umarła żona doktora, a w rok później zostało wszczęte przez Izbę Lekarską postępowanie odbierające doktorowi prawa do wykonywania zawodu. Powodem było niewyrzeczenia się Żelaznych Reguł Raka i nienawrócenie się na zasady medycyny akademickiej. Zakazano doktorowi prowadzenia także jakiejkolwiek działalności naukowej. Mimo to, nie posiadając wystarczających środków finansowych i medycznych, doktor kontynuował badania, zbierał materiały naukowe.

W roku 1987 doktor Hamer rozszerzył swój system, na podstawie obserwacji około 10 tysięcy przypadków chorobowych, na Cztery Prawa Biologiczne, którym podlegają wszystkie zachorowania. Kilka lat później powiedział o swoim odkryciu w niemieckiej telewizji i otworzył szpitale dla swoich pacjentów. Kilkakrotnie były one zamykane pod naciskiem urzędów, sądów, prasy oraz organizacji mających na celu pomoc chorym na raka. Pacjenci zostali dosłownie „wysadzeni" na ulicę. Wszelkie petycje i prośby ze strony chorych o oficjalne zbadanie Nowej Medycyny pozostawały bez odzewu albo były zwracane z dopiskiem: sprawa wykracza poza kompetencję urzędu. W 1986 roku Uniwersytet wyrokiem sądowym, został zobowiązany do przeprowadzenia obrony pracy habilitacyjnej. Mimo tego wyroku, zwleka z tym do dnia dzisiejszego.

W 1989 podczas zjazdu lekarzy w Monachium zostaje ponownie przeprowadzone badanie dotyczące potwierdzenia słuszności Żelaznej Reguły Raka na przykładzie nieznanych doktorowi Hamerowi, 27 pacjentów. Rezultat: 100% zgodności we wszystkich przypadkach. W tym samym roku miały miejsce kilkakrotne próby umieszczenia doktora w zakładzie psychiatrycznym pod pozorem paranoi, manii prześladowczej. Natomiast interpelacja dotycząca ponownego rozpatrzenia sprawy sądowej została odrzucona z uzasadnieniem: Dr Hamer wzbrania się przed badaniem psychiatrycznym.
W 1990 roku powstało Centrum dla Nowej Medycyny w Austrii. Podczas konferencji lekarskiej 17 lekarzy przeprowadziło ponownie, na przykładzie nieznanych doktorowi pacjentów, weryfikację Żelaznej Reguły Raka. I znów: rezultat: 100% zgodności we wszystkich przypadkach.

Dr Hamer poddaje się badaniu psychiatrycznemu. Orzeczenie brzmi: Jego czyny są konsekwentne i logiczne. Jeżeli domaga się innej diagnostyki oraz innego niż dotychczas sposobu leczenia, to w oparciu o analizy i badania bazujące na historii rozwoju, których podstawowe pojęcia wywodzą się z medycyny szkolnej. Nie stwierdzam u niego żadnych objawów paranoi.

W następnych latach następuje cała seria badań przez różnych lekarzy i w różnych klinikach medycznych. Generalnie wniosek jest jeden: Prawdopodobieństwo, że prawidłowości Nowej Medycyny pod względem ściśle naukowej weryfikacji zreprodukowania są prawdziwe, trzeba oszacować bardzo wysoko.

Pacjenci ślą listy do Prezydenta Austrii, aby zbadać Nową Medycynę. W 1995 roku ma miejsce przypadek Olivii, który wzbudza wielkie zainteresowanie prasy. U ośmioletniej dziewczynki lekarze stwierdzają guza, ale rodzice dziecka odrzucają chemoterapię i zwracają się o pomoc do doktora Hamera. Grozi im to utratą praw rodzicielskich, dlatego uciekają z Austrii. Mimo pisemnej obietnicy władz, że bez ich zgody po powrocie do kraju nie będą podjęte żadne kroki medyczne, Olivia zostaje przymusowo, wbrew woli rodziców, poddana chemoterapii. Rodzice zostają skazani na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu. Punktem kulminacyjnym prześladowań doktora Hamera przez władze medyczne było jego aresztowanie oraz pobyt w więzieniu w Kolonii. Mimo że akt oskarżenia był farsą, doktor odsiedział w celi 9 miesięcy. W 1998 Uniwersytet w Tarnawie na Słowacji podjął się zweryfikowania Nowej Medycyny.

Autor strony internetowej o doktorze pisze, że Nowa Medycyna jest jednym z największych odkryć ostatnich stuleci. Jest ono porównywalne z odkryciem Mikołaja Kopernika, a jego konsekwencje wykraczają daleko poza ramy medycyny. Nowa Medycyna jest kluczem do nieznanych nam jeszcze dziedzin naszego ziemskiego życia. Jest wspaniałym pomostem do życia duchowego. Uświadamia nam, jak bardzo błędne jest obecnie powszechnie panujące rozumienie pojęcia choroby. Żeby zrozumieć istotę Praw, które opisuje NM, należy całkowicie zmienić sposób myślenia. Albo, po prostu, przywrócić sposób myślenia, jaki funkcjonował przed kilkuset laty. W owym czasie traktowano człowieka całościowo: ciało, psychika i dusza. Żaden lekarz nie jest w stanie pacjenta uzdrowić, jeżeli w samym pacjencie nie dojdzie do wewnętrznych zmian. Sam pacjent jest odpowiedzialny za swój stan zdrowia i tylko on może spowodować, że organizm całkowicie się zregeneruje.

Nowa Medycyna z jej pięcioma biologicznymi prawami nareszcie w tzw. naukowy sposób udowadnia, że tylko wewnętrzny pokój, wewnętrzna harmonia, uczucie czystej, bezinteresownej miłości, są w stanie człowieka pozytywnie zmienić. Zmiana dotyczy także materialnej, organicznej kondycji, dlatego też może spowodować całkowite wyzdrowienie.

Każda choroba nowotworowa czy nowotworopodobna powstaje wskutek uderzenia DHS, czyli wskutek doznania ciężkiego, dramatycznego, odczutego w wyizolowaniu, szokowego przeżycia konfliktowego następującego w trzech płaszczyznach jednocześnie czy prawie jednocześnie: w psychice, w mózgu i w określonej części ciała. DHS to nie to samo co konflikt psychiczny. Problemy i konflikty psychiczne, na które możemy się przygotować, jesteśmy w stanie pokonać bez trudności. Zupełnym przeciwieństwem tego są konflikty biologiczne. Przypuszczalnie przebiegają one analogicznie również u zwierząt, a nawet u roślin.

Wśród moich pacjentów - mówi doktor Hamer - byli również tacy, którym zmarło w krótkim czasie kilka najbliższych osób. U jednej z pacjentek widać to było szczególnie wyraźnie. Ostatnim z jej czterech bliskich zmarłych był jej wujek, właściciel starej, zabytkowej skrzyni, którą obiecał zapisać w spadku pacjentce. Po otwarciu testamentu okazało się jednak, że zmarły zapisał skrzynię jej siostrze. Naszą pacjentkę trafiła ta zupełnie przez nią nieoczekiwana decyzja jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Była ona bowiem zupełnie pewna, że skrzynię otrzyma. Przygotowała nawet dla niej honorowe miejsce w swoim mieszkaniu. Pacjentka przeżyła niemożliwą do strawienia złość. Przyjęła już w myśli ten kęs, ale musiała go oddać - mentalnie - z powrotem. Konsekwencją tego przeżycia był rak trzustki. Z psychologicznego punktu widzenia śmierć (utrata) krewnych powinna być dla pacjentki o wiele trudniejszym przeżyciem, niż fakt nieotrzymania skrzyni. Nie stało się tak dlatego, gdyż długo przed śmiercią krewnych było wiadomo, że jest ona nieuchronna. Tak więc, w przeciwieństwie do utraty krewnych, nieotrzymanie w spadku skrzyni dotknęło pacjentkę zupełnie nieoczekiwanie. Dopiero to wydarzenie spowodowało konflikt biologiczny, a w konsekwencji nowotwór trzustki. DHS, a wraz z nim, rozpoczynający się konflikt biologiczny nie jest tylko czymś negatywnym, albo tylko zakłóceniem normalnego przebiegu procesu życia. Wręcz przeciwnie, jest on dla organizmu koniecznością, która umożliwia mu przełączenie się na specjalny program, w celu sprostania zadaniu, które stworzyła nowa, nieoczekiwana sytuacja. Dopiero poprzez DHS oraz poprzez konflikt biologiczny, organizm otrzymuje szansę poradzenia sobie z powstałą sytuacją konfliktową, której w momencie wystąpienia DHS jeszcze nie może podołać.

Każda choroba jest wydarzeniem dwufazowym, pod warunkiem, że dojdzie do rozwiązania konfliktu. Choroba ma tylko wówczas jednofazowy przebieg, jeżeli pacjentowi nie uda się rozwiązać konfliktu, który chorobę spowodował. Pierwsza faza, zwana również aktywną fazą konfliktową, trwa od momentu zaistnienia DHS do jego rozwiązania, tzw. konfliktolizy (CL). W przypadku rozwiązania konfliktu organizm przełącza się na gorącą fazę, tzw. fazę zdrowienia. W pierwszej fazie osobnik zostaje wytrącony z równowagi, a faza zdrowienia jest szansą przepracowania tego wydarzenia.

W tej fazie organizm mobilizuje wszystkie swoje siły, w celu rozwiązania konfliktu. Tak więc w płaszczyźnie psychiki pacjent jest ciągle swoim konfliktem zajęty, ma koszmarne sny w nocy, nie może o niczym innym myśleć, wszystko kręci się wokół jego konfliktu. Zrozpaczony, szuka drogi wyjścia z sytuacji. Objawy w płaszczyźnie mózgowej są następujące: w dotkniętym miejscu w mózgu następuje przełączenie wysyłające do narządu informacje w celu wywołania jego sensownej, biologicznej działalności. Natomiast w płaszczyźnie narządu, tkanki i komórki objawia się to tworzeniem nadmiernej ilości tkanki w celu polepszenia skuteczności funkcjonowania. Np. w tak zwanym konflikcie o rewir - żeby osobnikowi dostarczyć więcej siły w walce o swój rewir, światło tętnic wieńcowych zwiększa się na skutek rozpadu tkanki, co prowadzi do zwiększenia przepływu krwi, co z kolei umożliwia osobnikowi zwiększoną aktywność w celu odzyskania swego rewiru. Służy to doborowi naturalnemu. Jeżeli konflikt trwa za długo, osobnikowi nie pomoże nawet jego rozwiązanie - musi on umrzeć. Każdy bowiem ma do dyspozycji ograniczony czas, w celu ustalenia swojej pozycji w grupie. Tak więc, jeżeli rozwiązanie konfliktu jest dla pacjenta rzeczą niemożliwą to organizm pracuje dalej na wysokich obrotach. Wysiłek powoduje, że znajduje się on w stanie ciągłego stresu, co często właśnie jest przyczyną śmierci. I to nie wskutek guza, tylko z powodu wyniszczenia. Albo z powodu całego szeregu innych raków, wskutek szeregu innych konfliktów. Jeżeli pacjent nie wykorzysta szansy i nie będzie starał się rozwiązać swojego konfliktu albo w określonym czasie nie uda mu się jego rozwiązanie, oznacza to, że przegrał swoją biologiczną szansę i umrze nawet wówczas, gdy uda mu się dużo później - ale już za późno - ten konflikt rozwiązać. Przy prowadzeniu normalnego trybu życia i przy obecności resztek intuicji, osiągnięcie drugiej fazy uda się prawie każdemu. Guz, sam w sobie, jest biologicznie ujmując, najmniej szkodliwy w chorobie raka.

Faza ta zaczyna się w momencie rozwiązania konfliktu. Jeżeli pacjent rozwiązał swój konflikt, tzn. potrafi traktować wszystkie wydarzenia, które ten konflikt spowodowały, bez negatywnych emocji, to znajduje się na drodze prowadzącej do harmonii z jego biologicznym planem. Po upływie trzech do sześciu tygodni po rozwiązaniu konfliktu ma miejsce szczególne wydarzenie zwane kryzysem epileptoicznym. Kryzys ten ma miejsce przede wszystkim w mózgu i wynikające z tego faktu objawy są również wyłącznie objawami mózgowymi. W ciele mogą wystąpić objawy, takie jak: pocenie ze strachu, ostra niewydolność oddechowa, nudności, zaburzenia równowagi, podwójne widzenie, bóle głowy, niepokój, panika. Najniebezpieczniejszym kryzysem jest zawał serca. Nie jest on spowodowany zapchaniem arterii wieńcowych, tylko - dr Hamer potwierdził to w swoich badaniach w roku 1984 na Uniwersytecie w Wiedeńskiej Klinice Kardiologicznej - następstwem krótkotrwałego rozszerzenia i następującego po nim wyparcia obrzęku w mózgu, jako objaw towarzyszący fazie zdrowienia, przy konflikcie utraty rewiru.

Ontogenetyczny system nowotworów i chorób .

Ten bazujący na teorii ewolucji system pokazuje nam głębokie powiązanie pomiędzy naszymi konfliktami i przynależnymi do nich ośrodkami sterowania w mózgu, jak również powiązanymi z nimi narządami. Każdemu z trzech embrionalnych listków zarodkowych odpowiada specyficzny rodzaj tkanki.

Po odkryciu faktu, że biologia zarówno zwierząt, jak i ludzi nie jest tak bezsensowna jak do tej pory sobie wyobrażano - z bezplanowo rozmnażającym się nowotworem i bezplanowo niszczącymi mikrobami - doktor Hamer zaczął szukać w swojej Nowej Medycynie systemu, który by to objaśnił. Na tej drodze natknął się na następujące prawidłowości: podział mikrobów na grzyby, bakterie i wirusy odpowiada ich ontogenetycznemu wiekowi, najstarszymi mikrobami są grzyby, młodszymi bakterie i ontogenetycznie najmłodszymi są wirusy.

Wszystkie mikroby pracują wyłącznie w drugiej fazie, to znaczy w fazie zdrowienia. Nigdy nie pracują one przed tą fazą i nigdy po jej zakończeniu. Poza fazą zdrowienia uchodzą one za zdrowe zarazki, dopiero w fazie zdrowienia stają się złośliwe, a po jej zakończeniu przybierają znowu formę nieszkodliwych.

Każdy rodzaj mikrobów jest pewnego rodzaju specjalistą i to nie tylko z powodu przynależności do opracowywanych przez nich narządów. Również z powodu rodzaju oraz sposobu ich pracy. Na przykład: grzyby i mykobakterie moglibyśmy nazwać śmieciarzami, gdyż sprzątają one nowotwory sterowane przez pień mózgu (gruczolako-raki) oraz nowotwory sterowane przez móżdżek (adenoide nowotwory). Bakterie pracują również w charakterze śmieciarzy w narządach sterowanych przez móżdżek. Natomiast w narządach sterowanych przez łożysko dużego mózgu pracują one jako murarze. Również ich praca zaczyna się w momencie konfliktolizy (CL) i zostaje zakończona w momencie wyjścia z fazy zdrowienia. Wirusy są wyłącznie pracownikami naprawiającymi, przywracają dotknięte przez owrzodzenie miejsce do stanu wyjściowego. Wypełniając ubytki tkanki w narządach ektodermalnych sterowanych przez korę mózgową, które powstały wskutek owrzodzenia, powodują ich silne obrzęki. Również one pracują, jak wszystkie inne mikroby, tylko w fazie zdrowienia.

Sterowanie przy pomocy mikrobów, które są naszymi pomocnikami i symbiontami, odbywa się przez mózg. Mikroby nie pracują przeciwko nam, lecz przez miliony lat naszego ewolucyjnego rozwoju dla nas, jak wierni pomocnicy. W trakcie ewolucji, w czasie zaprogramowywania przynależności naszych narządów do ośrodków naszego „komputera" - mózgu - zostały zaprogramowany również mikroby. A więc nie istnieje żadna grzybica naskórka czy wirusowe zapalenie jelita. Wszystko odbywa się według planu; wirusy pracują w fazie zdrowienia, a więc po zakończeniu aktywnej fazy konfliktu (np. złość o rewir), która spowodowała owrzodzenia. Jeżeli brakuje tych pomocników, przebieg fazy zdrowienia jest gorszy. To nie wirusy powodują hepatitis, jak do tej pory przypuszczano, tylko nasz organizm posługuje się nimi, ażeby proces zdrowienia mógł przebiec optymalnie. Tak więc mikrobofobia, która charakteryzuje dzisiejszą, sterylną, bezduszną medycynę nie jest niczym usprawiedliwiona.

Prawo to mówi nam o rozumieniu każdej tzw. choroby jako części Sensownego Biologicznego Specjalnego Programu Natury. Piąte Biologiczne Prawo Natury jest prawdziwą kwintesencją wynikającą z poprzednich czterech biologicznych prawidłowości Nowej Medycyny. Obejmuje nie tylko poprzednie naukowe prawa, lecz otwiera również nowe horyzonty i stanowi duszę Nowej Medycyny. Możemy pójść jeszcze dalej - to prawo umożliwia połączenie tego, co do tej pory mogliśmy naukowo zbadać, czyli faktów, z tym co do tej pory wydawało się być transcendentalne, ponadnaturalne, parapsycho-logiczne albo tylko religijnie zrozumiałe.

Medycyna dzisiejsza uważa Matkę Naturę za głupią, produkującą ciągle wypadki i błędy, takie jak: złośliwe, bezsensowne, zwyrodniałe zmiany rakowe, choroby itp. Ale to tylko nasza ignorancja, nasza nie mająca granic arogancja i pycha były i w dalszym ciągu są jedynymi głupimi rzeczami w kosmosie. Tak zupełnie zamknięci nie byliśmy w stanie niczego zrozumieć i dlatego wydaliśmy na świat tą bezsensowną, bez duszy, brutalną medycynę.

Doktor Hamer sprawił, że nie tylko cała medycyna została na nowo uporządkowana, ale każde pojedyncze zjawisko w naturze uzyskało swój sens. I tak zjawiska, które do tej pory nazywaliśmy chorobami nie były bezsensownymi zakłóceniami, które musiały być zreperowane przez ucznia czarnoksiężnika. Teraz ze zdziwieniem dochodzimy do wniosku, że to wszystko nie było wcale bezsensowne, złośliwe i chorobowe.

Mamy do czynienia z różnymi rodzajami bólu: pierwszy to bóle występujące w fazie aktywnej konfliktu, np. przy anginie pectoris czy owrzodzeniu żołądka; drugi, do którego zaliczymy bóle fazy zdrowienia. Te ostatnie powstają wskutek opuchlizn czy obrzmień, ale również wskutek zabliźniania.

Bóle występujące w fazie aktywnej konfliktu znikają automatycznie w momencie rozwiązania konfliktu. Można powiedzieć, że tego rodzaju bólu można się pozbyć na drodze psychicznej (pod warunkiem, że aktywność konfliktu nie trwała dłużej niż 9 miesięcy).W przeciwieństwie do nich bóle występujące w fazie zdrowienia, które zasadniczo stanowią pozytywny objaw, można pozytywnie przetrwać, czyli poradzić sobie z nimi, jeżeli pacjent dogłębnie zrozumie zależności i jeżeli potrafi się nastawić na ból jak na załatwienie ciężkiej pracy zdrowienia, która go czeka...

W zasadzie bóle posiadają określoną biologiczną celowość zarówno dla zwierzęcia, jak i dla człowieka. Dzięki nim organizm jest trzymany w spokoju i zdrowienie może przebiegać optymalnie. W medycynie akademickiej uważa się, że należy bóle zwalczać. Popełnia się przez to duży błąd. Tragicznym faktem jest także to, że pacjent doświadcza bólu wówczas, gdy znajduje się już w fazie zdrowienia. W medycynie akademickiej pacjenci cierpiący na silne bóle dostają środki uśmierzające. Morfina podana w fazie zdrowienia może spowodować już w najmniejszej dawce śmierć pacjenta. Zmienia ona bowiem całkowicie drgania pracy całego mózgu i pozbawia pacjenta świadomości. Od tego momentu występuje również paraliż jelita, co oznacza, że pożywienie nie jest trawione. Pacjent jest pozbawiony własnej woli i nie zauważa, że właściwie jest zabijany. Mimo że znajdował się już w fazie zdrowienia i przy niezakłóconym przebiegu biologicznych procesów jego organizmu wyzdrowiałby w przeciągu następnych tygodni czy miesięcy.

Chemoterapią można drastycznie przerwać każdą fazę zdrowienia i wówczas naturalnie znikają również bóle, będące celowymi, sensownymi oznakami procesu powrotu do zdrowia.

Te rzekome sukcesy medycyny powodują wyłącznie zakłócenia i przerwanie naturalnego przebiegu procesu zdrowienia. Przy tym zatruwa się cały organizm. W przypadku niektórych chorób rakowych chemoterapia przyczynia się jeszcze do wzrostu raka, gdyż trucizna dostająca się do komórek wzmacnia nowotwór.

Przykład: wskutek nagłej choroby dziecka matka doznaje DHS. Dziecko zdrowieje. Po tym wydarzeniu matka znajduje w swojej lewej piersi guz gruczołu mlecznego o wielkości zaledwie 1,5 cm. Zostaje poinformowana przez lekarza o konieczności amputacji całej piersi. W myśl medycyny akademickiej istnieje bowiem niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania się złośliwych komórek nowotworowych na całym przylegającym obszarze czy wręcz przemieszczenie się ich przez krew, co może być powodem dalszych nowotworów. W celu całkowitego unieszkodliwienia wszystkich tych złośliwych komórek nowotworowych oraz uniknięcia dalszego ich rozmnażania, pacjentka musi poddać się chemoterapii. W obliczu tej szokującej diagnozy i oczekujących pacjentkę zabiegów oraz ich ewentualnych skutków, jak i w obliczu prognozy długotrwałego procesu leczenia, może ona doznać następujących DHS: po pierwsze, konflikt oszpecenia, który powoduje czerniaka skóry w okolicach blizny pooperacyjnej. Po drugie, konflikt z powodu utraty własnej wartości, który powoduje rozmiękanie kości żeber w okolicach lewej piersi (w tym miejscu nie jestem nic warta, do niczego przydatna, straciłam na znaczeniu). Po trzecie, konflikt przeżyty jako atak przeciwko lewej stronie klatki piersiowej wskutek operacji, co powoduje mezoteliomę - śródbłoniak opłucnej lewego płuca. Po czwarte, konflikt spowodowany strachem przed śmiercią, który powoduje koliste ogniska w płucach (gruczolako-rak). W krótkim czasie po wystąpieniu konfliktu(ów) w odpowiadających im narządach można zauważyć pierwsze zmiany organiczne: czerniak skóry i koliste ogniska w płucach oraz (ponieważ dziecko w międzyczasie wyzdrowiało, więc konflikt się sam rozwiązał) daleką metastazę w mózgu, co jest niczym innym jak HH (Ogniskiem Hamera) w fazie zdrowienia. Ponieważ część domniemanych nowotworów wystąpiła w okolicy usuniętej piersi, zakładano do tej pory, że komórki nowotworowe musiały tutaj po prostu przewędrować. Jeżeli dodatkowo coś zostało odkryte w mózgu, zakładano, że złośliwe komórki nowotworowe musiały przypłynąć do niego w naczyniach krwionośnych. W międzyczasie stworzono z tej hipotezy dogmat, mimo że nikomu dotychczas nie udało się stwierdzić obecności nawet jednej jedynej komórki nowotworowej we krwi tętniczej. Zadziwiający jest fakt, że te złośliwe komórki nowotworowe rozwijają - w miejscu, do którego przywędrowały - rodzaj nowotworu należący do tego miejsca z odpowiednią dla tego miejsca, strukturą histologiczną. W większości przypadków musiałyby one po drodze przejść metamorfozę!

Jeżeli pacjent zrozumie przy pomocy Nowej Medycyny, co dzieje się w jego organizmie i dlaczego, nie będzie się bał tej przerażającej ilości hipotez o niepojętych, bezsensownych zjawiskach i dlatego też (w większości przypadków) nie dostanie żadnych następnych nowotworów. W ten sposób ma większą szansę przeżycia tego specjalnego programu natury. Nowa Medycyna liczy się ze skutkami, jakie może wywołać postawienie diagnozy. W chwili zakomunikowania jej pacjentowi dochodzi u niego do wywołania wielu nowych szoków konfliktowych, co bardzo często potwierdza później początkową prognozę. Jeżeli pacjent zrozumie jaką ma chorobę i dlaczego na nią zachorował, to żadna diagnoza czy też prognoza, nie będzie dla niego straszna. To uchroni go przed przeżyciem nowych konfliktów i będzie miał większą szansę na powrót do zdrowia. W naturze, w biologii, nie ma podziału na zjawiska niezłośliwe albo złośliwe. Natura porusza się zawsze w sensownym kierunku. Również w zjawiskach dla nas niezrozumiałych działa ona zawsze celowo, dąży do rozwiązania problemu. Właściwy problem dzisiejszej medycyny polega na domniemaniu, że musi ona poprawiać naturę, jak gdyby natura o czymś zapomniała, jakby była zwyrodniała, zrobiła jakiś błąd czy wręcz wpadła w szał.
Rzeczywistość jest inna: tylko człowiek w swojej głupocie wpada unosi się gniewem, nie nasza Matka Natura. Z tego powodu nie ma w Nowej Medycynie takich określeń jak złośliwy czy niezłośliwy. Nie ma w niej żadnych guzów mózgu, tylko Ogniska Hamera (HH), Nie ma żadnych chorób infekcyjnych, tylko faza zdrowienia po aktywnej fazie konfliktu z odpowiednią do niej lokalizacją w mózgu i odpowiadającą jej również manifestacją w narządzie w formie nowotworu albo wydarzenia nowotworopodobnego przy współudziale niezbędnych mikrobów. W Nowej Medycynie mamy natomiast: DHS (Zespół Dirka Hamera), który jest początkiem biologicznego konfliktu. Mamy też CL (konfliktolizę) oznaczającą początek fazy zdrowienia oraz mamy epileptyczny albo epileptoiczny kryzys w krytycznym punkcie fazy zdrowienia. Wszystko to jest sprawdzalne i z góry możliwe do wyliczenia, naturalnie oprócz DHS, który trafia nas nieoczekiwanie, jak przysłowiowy grom z jasnego nieba.

Na podst. strony: www.germanska-nowa-medycyna.org opracowała A.O.





Doktor medycyny Ryke Geerd Hamer pracował w klinikach uniwersyteckich i uzyskał specjalizację w zakresie interny. Po tragicznej śmierci syna przeżył konflikt typu utraty, który objawił się u niego zachorowaniem na nowotwór jądra. Pracując nad tym zagadnieniem odkrył Żelazne Reguły Raka, które są epokowym odkryciem dla medycyny. W październiku 1981 roku ogłosił swoje rewelacje w pracy habilitacyjnej: O Zależnościach pomiędzy Psychiką i Powstawaniem Nowotworu. Reakcją świata medycznego było odebranie doktorowi prawa do wykonywania zawodu przez Izbę Lekarską, a następnie zaaresztowanie i osadzenie w więzieniu. Obecnie doktor odsiaduje wyrok za niewyrzeczenie się swojego odkrycia, a wyleczeni według praw Germańskiej Nowej Medycyny pacjenci i orędownicy organizują w Europie protesty. Środowisko medyczne milczy. Jedynie w Hiszpanii wolno dr Hamerowi praktykować.
Słowa dr Hamera:
Musi się w końcu wydarzyć coś przełomowego!
Wszyscy zostaliśmy wezwani do czynnego protestu!
Wszyscy ponosimy odpowiedzialność!
Pozwólcie nam w końcu powstać, trzymać się razem i zgotować koniec temu przestępstwu.

Przez 24 lata władze systematycznie tłamszą ważne odkrycie, jakim jest Germańska Nowa Medycyna doktora Hamera. Sam doktor siedzi w więzieniu we Francji.
W liście do osób biorących udział w jednej z wielu demonstracji na rzecz jego zwolnienia napisał: A jak ktoś spyta dlaczego tutaj siedzę, to powiedzcie ludziom: On powiedział, że król jest nagi! I to jest właśnie jego największe przestępstwo!

Doktorowi Hamerowi udało się przy pomocy techniki komputerowej oraz wrodzonej zdolności wnikliwego obserwowania, odkryć Sensowny Plan Natury, przy pomocy którego można wytłumaczyć każdą zmianę funkcji organizmu nazywaną przez obecną medycynę chorobą. Ludzkość powinna być mu wdzięczna, ale… I tu zaczyna się problem. Bowiem w myśl tego sensownego programu Matki Natury to: Natura leczy, a lekarz czuwa. I nie ma tu miejsca na większość drogich lekarstw, które bardziej szkodzą niż pomagają, na cały medi-biznes, który wyrósł na naszym nieszczęściu. Eliksiry od czasów średniowiecza są coraz bardziej zabójcze dla fazy zdrowienia organizmu i często to właśnie one, a nie choroba powodują kalectwo. Człowiek, który rozumie swoją chorobę nie jest dobrym pacjentem w myśl współczesnej medycyny. I na dodatek stanowi potencjalne zagrożenie dla globalnej gospodarki, której zbyt dużo gałęzi jest uzależnionych od dobrej koniunktury przemysłu farmakologicznego. Na marginesie: obroty tego przemysłu w skali światowej są znacznie większe niż przemysłu zbrojeniowego! A może chodzi o to, ażeby ludzie przypadkiem nie zapomnieli, że choroba jest złą i niebezpieczną i że trzeba z nią WALCZYĆ, że jest ona pomyłką Natury i że jej poskromnienie jest możliwe tylko przy pomocy wynalezionych przez ludzi leków, takich jak np. chemioterapii. A pacjent, któremu została postawiona diagnoza musi być natychmiast poddany funkcjonującej maszynerii medycznej...
W Germańskiej Nowej Medycynie nie istnieje właściwie nic takiego, co do tej pory rozumiane było jako tzw. choroby. Istnieją tylko Sensowne Biologiczne Specjalne Programy Natury. Tych w gruncie rzeczy nie trzeba „leczyć”, należy tylko pozwolić im się zrealizować, ponieważ posiadają one zawsze pewien określony Sens Biologiczny. Nasz dylemat pochodzi stąd, że od 1500 lat w Europie uprawiano „medycynę symptomatyczną”. Pod wpływem religii dokonano podziału wszystkiego na dobre i złe. Rak był zły, mikroby, gorączka, wyczerpanie, wszystkie domniemane tzw. symptomy choroby były czymś złym i musiały być tępione, jak grzech. Jednakże, jeśli mimo naszych bezsensownych prób pseudoleczenia, Matka Natura doprowadzała wreszcie swoje programy do końca, przypisywaliśmy to sobie jako własny sukces. My - uczniowie czarnoksiężnika - uważaliśmy, że wiemy już wszystko!
W panującej obecnie medycynie szkolnej, ale również w medycynie alternatywnej wszystkie tzw. choroby postrzegane są jako „błędy” natury, jako załamanie się tzw. „systemu immunologicznego”, jako coś „złego”, jako coś, co próbuje zniszczyć organizm i z tego powodu musi zostać, posługując się medyczno-wojskową strategią i przy użyciu wszystkich dostępnych środków, zwalczone.

Pacjent doznał pół roku wcześniej DHS-u, kiedy jego jedyny syn przeżył ciężki wypadek motocyklowy. Syn długo leżał na oddziale intensywnej terapii, a pacjent myślał, że syn na zawsze pozostanie kaleką. Ten jednak wyzdrowiał. Cztery tygodnie po tym, kiedy syn znów mógł pracować w gospodarstwie, ojciec dostał zawału serca, do tego miał zawroty i bóle głowy oraz zakłócenia równowagi. Zawał serca wystąpił więc po rozwiązaniu konfliktu.
Nie tylko ludzie przeżywają konflikty. Także jeleń doświadcza Biologicznego Konfliktu, konfliktu rewirowego, wraz z dusznicą bolesną podczas aktywnej fazy konfliktu, kiedy zostaje wypędzony z rewiru przez rywala. Jednocześnie powstaje organicznie owrzodzenie naczyń wieńcowych, tzn. naczynia wieńcowe stają się w wyniku owrzodzenia szersze, tak, że teraz może zostać przepompowana przez nie podwójna, lub potrójna ilość krwi. Taki jeleń czeka teraz tylko na właściwy moment, aby wypędzić młodszego rywala z rewiru. Siłę na to znajduje tylko przez to, że zostaje włączony w nim SBS (Sensowny Biologiczny Specjalny Plan Natury). Gdyby jeleniowi podano środki uspokajające, nie mógłby on już nigdy więcej z powrotem odzyskać swojego rewiru.
Dla mężczyzny takim rewirem może być np. własna firma, przyjaciółka, rodzina, albo miejsce pracy. Ludzie stworzyli sobie tzw. rewiry częściowe - rewirem może być nawet samochód. Zawał serca daje się zaobserwować tylko wtedy, jeśli konflikt trwał co najmniej trzy do czterech miesięcy. Ma on natomiast często przebieg śmiertelny, jeśli czas trwania fazy aktywnej konfliktu wynosił więcej niż dziewięć miesięcy i przeoczono nastanie fazy wagotonicznej (zdrowienia). Inaczej dzieje się w przypadku zawału serca mięśniowego (sterowanego przez łożysko nowego mózgu). Treścią konfliktu jest: czuć się przeciążonym - podczas fazy aktywnej konfliktu występuje martwica mięśnia sercowego, a w fazie wyzdrowienia, względnie podczas kryzysu dochodzi do zawału.

Mikroby postrzegaliśmy dotychczas jako organizmy, które wywołują tzw. choroby infekcyjne. Ten pogląd wydawał się zrozumiały, ponieważ mikroby te znajdowaliśmy zawsze przy tzw. chorobach infekcyjnych. Nasze przypuszczenie nie było jednak słuszne. Przy tych domniemanych chorobach infekcyjnych zapominaliśmy o ich pierwszej fazie. Chwila, od której mikrobom wolno „pracować”, wbrew temu, co dotychczas wszyscy niesłusznie zakładaliśmy, nie zależy od czynników zewnętrznych, lecz jest kontrolowana wyłącznie przez nasz mózg. Mikroby nie są więc naszymi wrogami, lecz pomagają nam, pracują na rozkaz naszego organizmu, są zarządzane przez nasz mózg, albowiem do każdej spokrewnionej z danym listkiem zarodkowym grupy organów należą również, specyficzne dla tego listka zarodkowego, mikroby. Równocześnie z zaprogramowaniem naszych narządów, w różnych ośrodkach sterowania naszego komputera - mózgu, zaprogramowani zostali też nasi wierni sprzymierzeńcy - mikroby. Bakterie i wirusy są w swojej działalności prawdziwymi fachowcami. Nie tylko ze względu na narządy, które „opracowują”, lecz także ze względu na ich styl pracy.
Mikroby postrzegaliśmy jako coś złego, jako coś, co musimy wytępić. To było czystym bezsensem! Mikroby są nam koniecznie potrzebne, cała ich paleta, jaka występuje w naszej strefie klimatycznej. Jeżeli „z przyczyn higienicznych” brakuje w organizmie np. prątków (tbc), to w fazie zdrowienia narośnięte wcześniej guzy nie mają jak i przez kogo być zredukowane. Dla całego szeregu guzów ma to katastrofalne następstwa. Na przykład, przy raku tarczycy oznacza to, że mimo rozwiązania konfliktu guz nie może być zredukowany i dalej produkuje znaczne ilości tyroksyny, co w międzyczasie staje się biologicznym bezsensem. Także rak jelita grubego może spowodować znaczne komplikacje i musi zostać usunięty chirurgicznie, jeśli nie posiadamy w organizmie prątków. Widzimy teraz, w jak sensowny ewolucyjnie i zrozumiały biologicznie sposób mikroby włączają się w proces Sensownych Biologicznych Specjalnych Programów Natury.

Mikroby powstały razem z nami i z przeznaczeniem, aby nam służyć. Wcześniej nie wiedzieliśmy, że w danym wypadku są one zawsze jednym z elementów naturalnego systemu regulacji. Dlatego próbowaliśmy w ślepej gorliwości, za pomocą przeróżnych antybiotyków, czy sulfonamidów zniszczyć tego małego, pożytecznego pomocnika.
Tak zwanego „systemu immunologicznego”, który wyobrażaliśmy sobie jako armię naszego organizmu, która, jak w wielkiej bitwie, może unicestwić te „złe” komórki rakowe i te „złe” mikroby, właściwie w tym sensie nie ma. Na rozkaz naszego mózgu te domniemane chorobotwórcze mikroby stają się znów mikrobami dobrymi i niechorobotwórczymi, które wycofują się w jakieś miejsce naszego organizmu, gdzie nie przeszkadzają, ale gdzie o każdej porze, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba, na rozkaz z mózgu, mogą znów stać się aktywne. Prawie wszystko to, co uczyniliśmy, my nowocześni lekarze, było bezsensem. Albowiem naturalne systemy regulacji nie mogą funkcjonować, jeżeli my, uczniowie czarnoksiężnika samowolnie usuniemy jakiś ich fragment.
Nie ma żadnych „wędrujących mikrobów”, tak samo, jak nie ma żadnych „wędrujących przerzutów”, ani też komórek, które, choć nikt ich jeszcze nie odkrył, gdzieś rzekomo pełzną poprzez krew. Bajka o przerzutach raka jest nieudowodnioną i nie dającą się udowodnić hipotezą. Jeszcze nigdy żadnemu badaczowi nie udało się we krwi tętniczej pacjenta „chorego” na raka znaleźć, choć jednej jedynej komórki rakowej. Jeżeli komórki rakowe mogłyby odpływać do oddalonych narządów, z konieczności musiałyby dostawać się tam poprzez krew tętniczą, albowiem systemy krwionośny i limfatyczny prowadzą tylko do centrum, a więc do serca.


Jak działa SBS, który spada jak grom z jasnego nieba? Przyjrzyjmy się przypadkowi raka piersi u pacjentki, której dziecko wpadło pod samochód i zostało ciężko poszkodowane. Po 3 miesiącach dziecko wyzdrowiało, ale u matki w piersi został znaleziony guz.
Prześledźmy, dlaczego Natura w taki sposób odpowiedziała na szok spowodowany chorobą dziecka? Dlaczego powstał właśnie guz piersi? Po szoku konfliktowym typu: troska matki o dziecko, w aktywnej fazie konfliktu, rozmnaża się tkanka gruczołu mlecznego. Biologicznym Sensem tego jest jednoznacznie niesienie pomocy niemowlęciu, które wskutek jakiegoś wypadku przechodzi właśnie zakłócenie rozwoju, a pomoc ta polega na tym, że niemowlę może otrzymywać w tym czasie więcej mleka. W taki sposób organizm matki próbuje skompensować powstałą szkodę. Jak długo trwa konflikt, tak długo rośnie guz i trwa powiększona produkcja mleka. U kobiet żyjących w tzw. cywilizowanych krajach procesy te przebiegają najczęściej poza okresem karmienia. Jeżeli kobieta taka doświadczy konfliktu typu „troska matki o dziecko” już po okresie karmienia, rosnący guz gruczołu mlecznego sygnalizuje cel „pragnienie-dać-więcej-mleka” niemowlęciu, nawet, gdy dziecko już dawno przestało być niemowlęciem. Gdyby kobieta nie zauważyła guza, całe wydarzenie prawdopodobnie przeszłoby bez konsekwencji, ponieważ faza konfliktu trwała krótko.
A tymczasem już rozkręciła się medi-machina… Powiedziano jej, że trzeba amputować całą pierś, bo w przeciwnym razie powstanie niebezpieczeństwo, że złośliwe komórki rakowe „rozproszą się” po sąsiednich organach i wywołają „odległe przerzuty”. I aby temu zapobiec, należy niezwłocznie rozpocząć chemioterapię. Wobec tej szokującej diagnozy i zapowiedzi realnie oczekujących pacjentkę zabiegów oraz ich następstw, młoda matka doświadczyła następujących dalszych szoków konfliktowych
1. konflikt oszpecenia, co oznacza czerniaka na obszarze operacyjnej blizny po lewej byłej piersi
2. konflikt utraty własnej wartości, oznacza osteolizę żebra na obszarze pod usuniętą lewą piersią (w tym miejscu ciała nie nadaję się do niczego, w tym miejscu nic nie jestem warta)
3. konflikt ataku przeciwko integralności cielesnej na obszarze lewej piersi, która powinna zostać zoperowana, oznacza śródbłoniaka opłucnej w lewej opłucnej
4. konflikt strachu przed śmiercią, oznacza okrągłe ognisko w płucach (gruczolakorak). Niektóre z tych, przynależnych do konfliktów, zmian narządowych zauważa się już niebawem w postaci czerniaka i okrągłego ogniska w płucach. A także tzw. „daleki przerzut” w prawym bocznym móżdżku, który jest niczym innym jak Ogniskiem Hamera, wskazującym na fazę zdrowienia.
Historia ta, niestety, nie będzie miała szczęśliwego zakończenia.




0x08 graphic



Nie tylko każdy SBS ma swój Biologiczny Sens, lecz także kombinacja podobnych SBS-w, w sensie tworzenia się konstelacji schizofrenicznej, ma swój szczególny, nadrzędny sens. Także choroby psychiczne w tym świetle można skutecznie uleczyć. Matka Natura posiada możliwość, względnie taką sobie wypracowała, w pozornie beznadziejnych przypadkach (np. przy psychozach) otworzenia przed jednostką nowego wymiaru, dzięki któremu ma ona jeszcze jedną szansę, aby zapanować nad ciężką sytuacją. Także tutaj Germańska Nowa Medycyna otwiera nowe wymiary dla sensownej terapii.

Wraz ze sformułowaniem Piątego Biologicznego Prawa Natury (o którym pisaliśmy w ubiegłym WŚ) Germańska Nowa Medycyna stała się wreszcie całością. My, ludzie, z całą skromnością możemy po raz pierwszy zobaczyć, nawet zrozumieć nie tylko to, że cała natura jest uporządkowana, lecz także to, że sensowne jest każde pojedyncze zdarzenie w naturze, nawet w ramach szerzej pojętej całości. Także to, że procesy, które dotychczas nazywaliśmy „chorobami”, nie są żadnymi bezsensownymi zakłóceniami, które muszą zostać naprawione przez uczniów czarnoksiężnika oraz, że to wszystko, ku naszemu zdumieniu, nie jest czymś bezsensownym, złym, albo chorym. Z tego też powodu terapia w Germańskiej Nowej Medycynie wymaga dużej porcji zdrowego rozsądku. Leczenie raka i wszystkich innych tzw. schorzeń polega przede wszystkim na wyzwoleniu pacjenta od panicznego strachu i na wyjaśnieniu mu pewnych powiązań, które zresztą on sam najczęściej już będzie przeczuwał.

Leczenie napromieniowaniem jest według kryteriów Germańskiej Nowej Medycyny zupełnie bezsensowne. Dotychczas wychodzono bowiem z założenia, że należy usuwać symptomy i zapobiegać rozszerzaniu się przerzutów.

Traktowanie chemioterapii jako środka leczniczego jest chyba największym oszustwem w całej medycynie. Temu, kto wymyślił te chemiczne tortury, należy postawić pomnik w piekle. Leczenie chemią oznacza aplikowanie trucizn, które powinny zapobiec rozmnażaniu się komórek. Skuteczność takiej metody leczenia można przyrównać do wypędzania diabła. Wiadomo oczywiście, że trucizny te atakują w pierwszym rzędzie szpik kostny, a poza tym narządy rozrodcze, co może prowadzić do tymczasowej, bądź trwałej bezpłodności.
Chemioterapia nabiera kryminalnego charakteru w przypadkach guzów, które są sterowane przez pień mózgu, gdzie pseudoleczenie środkami chemicznymi nie przynosi zupełnie żadnych pozytywnych rezultatów, ponieważ trucizna komórkowa pogłębia sympatykotonię jeszcze bardziej, a przez to przyspiesza jeszcze wzrost raka.
Przy rakach w organach sterowanych przez nowy mózg stosowanie chemioterapii jest wręcz idiotyczne. Chemią można naturalnie, notabene przyjmując z góry wyniszczenie szpiku kostnego, zatrzymać każdy proces zdrowienia niezależnie od tego, przez który ośrodek sterowania w mózgu wydarzenie chorobowe było sterowane. Ale te domniemane „sukcesy” polegają na zapobieżeniu zdrowienia, który to proces lekarze medycyny szkolnej uznali za złośliwy. W przypadku przewodowego raka piersi np. można przez chemię zatrzymać i cofnąć w rozwoju obrzmienie i zaczerwienienie gojącej się piersi. Ale wstrzymuje to tylko zdrowienie, a robi się w gruncie rzeczy coś podwójnie bezsensownego, w urojeniu, że guz, który naprawdę nie jest żadnym guzem, musi zostać zatrzymany w rozwoju.

Tekst pochodzi z Zarysu Germańskiej Nowej Medycyny Dr med. Mag. theol. Ryke Geerd Hamera - wykładu zaprezentowanego 14-15 maja 05 w Madrycie na 1. Międzynarodowym Kongresie nt. uzupełniającego i alternatywnego postępowania wobec raka.

na podst. strony: www.germanska-nowa-medycyna.org i rozmów z Ewą Leimer, Bogusławem Bąbolem (korektor tłumaczeń GNM na język polski) i Agnieszką Marią Warecką opracowała Agnieszka Olędzka











.





A. O.: Co spowodowało, że zainteresowałaś się Nową medycyną?

E.L.: Prowadziłam ze swoim byłym mężem kolekturę Lotto, biorytmy i inne horoskopy. Tam odwiedzał nas pan z chłopczykiem, który dosłownie nikł w oczach. Któregoś dnia dowiedziałam się, że chłopiec ma białaczkę. I pewnego dnia, ten pan przyszedł sam i powiedział, że: „robiliśmy wszystko co było w naszej mocy i nawet doktor Hamer nie pomógł”. Pomyślałam wtedy, że w mojej rodzinie wiele kobiet umierało na raka. A za jakiś czas obejrzałam w TV program z doktorem Hamerem, w którym nie dano mu dojść do głosu.
Mogę powiedzieć, że wątek dr Hamera przewijał się w moim życiu jak powracająca melodia, dopóki nie doszedł do głosu. Wtedy poszłam do księgarni i zakupiłam książki doktora i to był moment przełomowy w moim życiu. W 93 roku doktor Hamer przyjechał do Wiednia, gdzie mieszkam i miał wykład popołudniowy, który przeciągnął się do czwartej nad ranem. Trzy lata później pojechałam do doktora i rozpoczęłam współpracę.




0x08 graphic



A.O.: Czym różni się Nowa Medycyna od tej praktykowanej obecnie?

E.L.: Doktor Hamer uważa, że już niedługo diagnostyka oraz terapia nabierze zupełnie innych wymiarów. Wszystko, co do tej pory było prawdą, okazuje się być błędne, mimo że fakty pozostają niezmiennie takie same. Tylko poprzez sensowne zrozumienie ich powiązań dochodzimy do zupełnie nowych wyników. Uważa, że dopiero teraz, po odkryciu Żelaznych Reguł Raka zaczynamy poruszać się na pewnym, biologicznym, naukowym terenie. Jeżeli chodzi o psychologiczną stronę konfliktu biologicznego, to nie potrzebujemy teraz pozbawionych fantazji, wykształconych intelektualnie psychologów, którym ciężko jest zrozumieć istotę konfliktów archaicznych. A takie zrozumienie biologiczne choroby jest przecież warunkiem, by móc prześledzić chorobę, łącznie z objawami w narządzie. Prześledźmy taki przypadek: pacjent, nieoczekiwanie, obojętnie z jakiej przyczyny, nie otrzymał swojej wygranej w „Lotka”, którą traktował już jako „pewną”. Lekarz prowadzący musi wyśledzić konflikt, jaki stał się udziałem pacjenta. Czym jest dla niego ta wygrana? Prawidłowa odpowiedź na to pytanie może być kluczem do terapii. Lekarz musi sobie wyobrazić, że ta wygrana jest dla pacjenta jak gdyby „kęsem”, który miał już w ustach, ale w ostatniej chwili nie mógł go przełknąć i dlatego dostał nowotworu podniebienia. U zwierzęcia natomiast, co rozumie się samo przez się, wywołanie takiego rodzaju nowotworu nastąpi tylko przy prawdziwym realnym kęsie. Myślę, że nie potrzeba dużo fantazji, ażeby móc sobie wyobrazić wygraną w „Lotka” jako „kęs”.



A.O.: Czym różni się od obecnego, prowadzenie pacjenta według Nowej Medycyny?

E.L.: Również podczas psychiczno-terapeutycznego prowadzenia takiego pacjenta, musimy sobie uzmysłowić, że w przebiegu choroby zawsze posiadają znaczenie te stare archaiczne wzory, które mogą być dla nas zrozumiałe tylko w oparciu o teorię ewolucji. Jeżeli pacjentowi zakomunikuje się na przykład, że ma on raka jelita, którego trzeba koniecznie zoperować, to przeżywa on zwykle przy tym dwa następne, następujące konflikty: pierwszy to mentalny atak przeciwko jamie brzusznej, która ma być operowana. Taki biologiczny konflikt powoduje raka otrzewnej. Taki rak otrzewnej rośnie w fazie aktywnej konfliktu. Drugi rodzaj nowotworu, jakiego może doświadczyć pacjent poinformowany, że ma raka jelit to rak wątroby. Jest on wyrazem biologicznego, archaicznego strachu, że pokarm nie będzie mógł przejść przez jelita, ponieważ tam znajduje się podobno rak. Oznacza to, że pacjent przeżywa archaiczny strach przed wygłodzeniem, albo strach przed niedrożnością jelit, ponieważ wyobraża sobie, że pokarm nie może się w jelicie przesuwać. Jeżeli od czasu postawienia diagnozy do momentu operacji upłyną trzy, cztery tygodnie, co dzisiaj zwykle tak długo trwa, to chirurg przeważnie znajduje na otrzewnej tzw. plamiste metastazy.

A.W.: Nie potrzeba tutaj wyjaśniać, że taki pacjent uchodził dotychczas za nieuleczalnie chorego, innymi słowy za przypadek beznadziejny.



A.O.: W jaki sposób postąpiłby z takim pacjentem doktor Hamer?

E.L.:
Lekarz postępujący według reguł Germańskiej Nowej Medycyny zbadałby sumiennie pacjenta pod względem klinicznym, psychicznym i cerebralnym. Postawiłby przy znacznie mniejszym nakładzie kosztów tę samą diagnozę, ale poinformowałby pacjenta o tym w jak najdelikatniejszy sposób, przy jednoczesnym wytłumaczeniu, że nie należy tej sprawy bagatelizować. Jeżeli nie doszło jeszcze do rozwiązania konfliktu, który spowodował u pacjenta chorobę szukałby - wspólnie z pacjentem - możliwości jego rozwiązania oraz przeczekałby spontaniczne zdrowienie tego nowotworu jelita, które nastąpiłoby przy udziale prątków gruźlicy. W takiej sytuacji pacjent nie dostałby żadnego raka otrzewnej, czy raka wątroby. Prawie zawsze prognoza byłaby stosunkowo dobra - z wyjątkiem niewielu przypadków, w których naprawdę groziłaby niedrożność jelit, którą należałoby profilaktycznie zoperować - w takim przypadku mielibyśmy do czynienia tylko z jednym nowotworem, ale nie z różnymi komplikacjami.
0x08 graphic

A.W.: Taki naturalny przebieg widzimy u zwierzęcia, które nigdy nie dostaje tzw. przerzutów. Ale fakt ten nie dał naszym lekarzom, a szczególnie onkologom, niczego do myślenia. Nic dziwnego, że pacjent leczony według reguł Nowej Medycyny, który rozumie co było przyczyną jego choroby
i wie o tych wszystkich zależnościach, pracuje zwykle z ogromnym zapałem wraz z lekarzem. Obserwuje swoje nocne poty spowodowane zdrowieniem, czyli gruźlicą jelita, dokładnie uważa na odpowiednią, tzn. wystarczającą ilość białka w posiłkach w celu wyrównania jego utraty, ale przede wszystkim, uczy się również obchodzenia z podobnymi konfliktami w przyszłości. Nie trzeba wspominać, że w ten sposób większość chirurgicznych zabiegów, których połowę stanowią obecnie operacje raka, byłaby zupełnie zbędna.



A.O.: Czego najczęściej dotyczą nasze konflikty, jakie wydarzenia naszym życiu sprowadzają na nas największą liczbę chorób?

E.L.:
Archaiczne, najstarsze konflikty naszego organizmu dotyczą zawsze jakiegoś „kęsa”, albo „informacji jako kęs”, albo „powietrza jako kęs”, czyli kęs jako oddech, „pożywienia jako kęs”; „strawienie kęsa”, „wydzielenie kęsa”, albo uporczywego zatrzymywania „wody-kęsa” przy przeżyciu konfliktu uciekiniera, albo konfliktu z powodu strachu o życie, podobnie jak ryba, która wyrzucona została na ląd i przez to pozbawiona środowiska wodnego, niezbędnego do życia.



A.O. Proszę o przykłady.

E.L.:
Na przykład, raka tarczycy powoduje konflikt typu ”nie móc się czegoś szybko pozbyć” spowodowany niedostateczną ilością wydzieliny hormonu do jelita. Może to być, na przykład problem z niemożnością pozbycia się na czas wartościowych papierów, których wartość drastycznie nagle maleje.
Inny przykład to rak wyrostka robaczkowego powodowany przez obrzydliwą, nie do strawienia złość. Na przykład: dziecko jest świadkiem kłótni rodziców, podczas której dochodzi do wstrząsających rękoczynów.

A.W.: Rak nerki powodowany jest, na przykład, konfliktem związanym z egzystencją, konfliktem typu „uciekinier” lub konfliktem typu „wszystko stracone”. Człowiek czuje się jak po przeżyciu bombardowania. Przeżywa na przykład strach przed brutalnym szpitalem, przeżywa konflikt „czuć się całkowicie osamotnionym”, lub konflikt „czuć się opuszczonym albo całkowicie zaniedbanym”. Również konflikt typu „czuć się jak na pustyni”.

E.L.: Rak trzustki powodowany jest konfliktem z powodu złości na członków rodziny, „walka o kęs”, konfliktem związanym z kłótnią o spadek. Na przykład: kobieta musi przerwać swój dawno wymarzony i zaplanowany urlop, który właśnie „konsumuje”, ponieważ jej matka przy upadku złamała sobie kość biodrową.
Rak żołądka spowodowany jest typowym konfliktem: „nie móc strawić kęsa”; „leży mi na żołądku”, złość na członków rodziny. Na przykład: często w powiązaniu ze spadkiem, albo kiedy nie daje się wycofać swego wkładu ze spółki akcyjnej, tak jakby nie jest się w stanie tego strawić. Często również w powiązaniu z wypłatą renty, która wprawdzie się należy, ale mimo to trzeba się o nią sądować. Na przykład: konflikt typu: „nie móc zdobyć ważnej informacji” najczęściej kończy się gruczolako-rakiem ucha środkowego. Dochodzi do powstania kalafiorowatej zmiany, która spowodowana jest narastaniem komórek, ażeby następnym razem móc „odebrać ważną wiadomość”.



A.O.: Czy ludzkie choroby przebiegają tak jak w świecie zwierząt?

E.L.:
W świecie zwierząt nie ma czegoś takiego jak zemsta, zwierze nie będzie nigdy zazdrosne o coś, zwierze nie weźmie od drugiego niczego, co mu nie będzie potrzebne. Zwierze intuicyjnie wie jak ma się leczyć. Gdy patrzymy na zwierzaka, gdy choruje to widzimy jak zaszywa się w ciemną dziurę, odmawia pokarmu, zwija się w kłębuszek i drzemie. Dawniej w świątyniach Asklepiosa ludzi leczono w czasie snu. Terapia snem była popularna w różnych archaicznych medycynach. Jeśli jesteśmy senni i zmęczeni cały czas to znak dla nas, że jesteśmy w czasie zdrowienia, że proces chorobowy się zakończył. Trzeba wówczas dać szansę organizmowi na leczenie we śnie.
My jako ludzie - wydaje się - że zbytnio uwierzyliśmy w technikę i trochę za bardzo amputowaliśmy się od natury - pora wracać.


0x08 graphic








Terapia w Germańskiej Nowej Medycynie wymaga zdrowego rozsądku. Włączenie w terapię zdrowego rozsądku jest czymś nie tylko prostym, jest również czymś uszczęśliwiającym oraz odpowiadającym duchowi pacjenta i nie urąga postępowaniu lekarskiemu. Jednakże ta najprostsza, jak by się wydawało rzecz, jest najtrudniejszą do przeprowadzenia. W dalekiej przeszłości do zawodu lekarza-magika dopuszczano najmądrzejszych w tym znaczeniu ludzi (posiadających dar posługiwania się zdrowym rozsądkiem). Gdyż właśnie oni znali wzloty i upadki ludzkiej duszy.
Terapia w chorobie raka według rozpoznań GNM polega przede wszystkim na wyjaśnieniu pacjentowi wszystkich zależności związanych z jego chorobą, zażegnanie strachu i paniki przed „przerzutami”, wyjaśnieniu mechanizmu przebiegu jego choroby, który pacjent często już sam przypuszcza. Terapia NM różni się w podstawach od dotychczasowej terapii medycyny akademickiej łącznie z jej alternatywnymi odgałęzieniami, gdzie pacjent, czyli cierpliwy, znoszący w cierpliwości cierpienia człowiek jest w niej leczony tylko symptomatycznie. I to wszystko jedno przy pomocy, jakich środków: czy przy pomocy chemii i promieniowania radioaktywnego, morfiny czy przy pomocy kleików, kiełków sojowych, zastrzyków z jemioły, czerwonych buraków, prawoskrętnego kwasu mlekowego itp. Cały ten (nonsensowny) system jest przestarzały. W GNM pacjent jest „współpracownikiem”, który swój konflikt musi sam rozwiązać. Być może potrzebuje on różnego rodzaju pomocy, ale w gruncie rzeczy problem musi rozwiązać sam. Rozwiązanie realne jest najlepszym i najbardziej trwałym, jest ostatecznym rozwiązaniem.
Nie istnieje żaden ogólny patent na rozwiązanie konfliktu. Istnieje natomiast wiele optymalnych możliwych rozwiązań dla każdego przypadku. Istnieją naturalnie również konflikty niemożliwe do rozwiązania realnego. One muszą być rozwiązane mentalnie/duchowo. Przy tym może być pomocne zarówno religijne wyobrażenie, jak
i otucha ze strony bliskiego człowieka, według myśli: podzielone cierpienie, jest połową cierpienia. Taką ważną pomoc niosły ze sobą w przeszłości religie. Pomagały duchowo przerobić konflikty niemożliwe do rozwiązania realnego i tym samym pomagały osiągnąć ich rozwiązanie. Pacjentowi GNM możemy tylko powiedzieć, na jakiej drodze może znaleźć wyjście z sytuacji. Decyzja czy pacjent wybierze tą drogę, czy inną, należy tylko
i wyłącznie od pacjenta. U nas jest pacjent rzeczywiście kierownikiem postępowania. Lekarz może mu służyć pomocą w przypadku komplikacji.
Jeżeli pacjent ciągle „miota się” pomiędzy wyobrażeniem medycyny akademickiej
i systematyką GNM, jak to ma miejsce często dotychczas, to otrzymuje stale
tzw. „zimny i ciepły prysznic” na zmianę, a uwzględniając fakt, że funkcjonuje on już na ostatnich kropelkach rezerwy, nie jest w stanie długo tego przetrzymać. Już sama diagnoza „rak”, czy nazewnictwo „uogólnione przerzuty” powoduje, że pacjenta ogarnia stan głębokiej beznadziejności. Również dotychczasowe domniemanie, że rak nie jest w stanie przestać rosnąć, stanowi dla większości pacjentów wyrok śmierci, czy rzekomy wyrok śmierci. Dlatego też taka ciągła huśtawka pomiędzy uczuciem nadziei i paniki, huśtawka pomiędzy aktywnością i pasywnością, ma dla pacjenta katastrofalne skutki. Ten ciepły-zimny prysznic jest w gruncie rzeczy najgorszą komplikacją.
Człowiek powinien uczyć się od tzw. prymitywniejszych współmieszkańców naszej planety. Każde zwierzę znajdujące się w fazie zdrowienia zachowuje się spokojnie, dużo śpi i czeka cierpliwie na powrót sił. Żadne zwierzę nie pójdzie w fazie zdrowienia na słońce, jeżeli nie jest do tego zmuszone.

Doktor medycyny Ryke Geerd Hamer



Autor: Agnieszka Olędzka


Ewa Leimer jest nauczycielem nauczania początkowego oraz magistrem pedagogiki opiekuńczej. Swój dyplom nostryfikowała na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Wiedeńskiego, na kierunku pedagogika specjalna i lecznicza. Nową Medycyną zajmuje się od 12 lat. W Wiedniu mieszka od 24 lat. Do maja 2005 roku pracowała w jednej z tamtejszych szkół podstawowych, starając się wpoić dzieciom styl życia w poszanowaniu wartości humanistycznych. Jak dalece życie jednostki żyjącej w harmonii z tymi wartościami determinuje jej zdrowie, dowodzi nieomylnie wiedza Germańskiej Nowej Medycyny. W chwili obecnej zajmuje się wyłącznie propagowaniem tej wiedzy w Polsce oraz tłumaczeniem książek dr Hamera.
Od pięciu lat prowadzi spotkania informacyjne na temat Germańskiej Nowej Medycyny na terenie Polski. Marzy się jej stworzenie w Polsce czegoś w rodzaju Ognisk GNM. Każdy, kto ma podstawy wiedzy GNM może założyć takie Ognisko w swoim miejscu zamieszkania. Ewa regularnie będzie odwiedzała Ogniska.






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nowa medycyna dr Hamera1
Nowa medycyna dr Hamera
Nowa medycyna dr Hamera(1)
Nowa medycyna dr Hamera1
Nowa medycyna dr Hamera
Medycyna naturalna dr Hamera(1)
Dieta proteinowa dr.dukana, Zdrowie
Pan Bóg cię zaszczepi ale jest dr Jaśkowski, Zdrowie i ekologia, Szczepionki
Diety znanych-dr Budwig, ZDROWIE A CZĘSTO ZYCIE, Diety
List dr Hamera
Przypadek dr Hamera iluminaci wykorzystują raka by trzymać nas jako zakładników
germańska nowa medycyna Hamera(1)
Pięć praw natury Germańska Nowa Medycyna
Germańska Nowa Medycyna
GERMAŃSKA NOWA MEDYCYNA
Germańska Nowa medycyna (z forum)(1)
Co wiemy a czego nie wiemy o wirusach Germańska Nowa Medycyna (2020)

więcej podobnych podstron