Przemoc w szkole, Materiały, Nauczycielskie, Pedagogika


Projekt VII

Przemoc w szkole

Pytania do analizy podczas realizacji projektu

Pytania do analizy podczas zajęć konwersatoryjnych z pedagogiki ( I faza realizacji projektu) :

Pytania do analizy podczas pobytu studenta na praktykach (II faza realizacji projektu ) :

Literatura obowiązkowa

Olweus Dan, Mobbing. Fala przemocy w szkole. Jak ją powstrzymać?, Wybrane fragmenty, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2007.

Część I

Co to jest mobbing?

(...)

Moja definicja słowa mobbing brzmiałaby następująco: O zjawisku mobbingu można mówić wówczas, gdy ofiara jest w dłuższym okresie wielokrotnie narażona na negatywne działania ze strony innej osoby lub osób.

Bliższego wyjaśnienia wymaga termin negatywne działania. Rozumiem przez to sytuację, w której ktoś wyrządza lub chce wyrządzić komuś innemu krzywdę lub przykrość.

Pojęcie to swoim zakresem obejmuje także przemoc i agresję . Mogą to być działania werbalne (groźby, złośliwości), mogą też przyjmować postać przemocy bezpośredniej, czyli fizycznej (uderzenia, popchnięcia, ograniczenie wolności). Można również wyobrazić sobie działania negatywne bez użycia słów i bez kontaktu fizycznego, np. w postaci grymasów, wrogich gestów, unikania i innych zachowań zmierzających do zranienia lub zirytowania drugiej osoby.

Nawet jeżeli pojedyncze przypadki przemocy można w określonych okolicznościach uznać za mobbing, to jednak w podanej wyżej definicji nacisk położony jest na to, że owe negatywne działania muszą się powtarzać i trwać przez pewien czas. Chodzi o wykluczenie przypadków sporadycznych negatywnych działań o mniejszej wadze, skierowanych raz przeciw jednej osobie, raz przeciw innej.

Prześladowania mogą być dziełem jednej osoby lub całej grupy. Również ofiarą może być jednostka lub grupa. Ta druga sytuacja w realiach szkolnych zdarza się jednak rzadko.

Cechą charakterystyczną mobbingu jest nierównowaga sił. Osoba „atakująca" ma pozycję silniejszą od ofiary. Nie można więc mówić o szykanach czy prześladowaniu w przypadku konfliktów między dwiema osobami mniej więcej równie silnymi (fizycznie lub psychicznie).

Należy także rozróżnić prześladowania bezpośrednie i pośrednie. Pierwsze polegają na otwartych atakach, drugie - na doprowadzeniu do wyobcowania ofiary i odizolowaniu od reszty uczniów. Szykanowane w ten sposób dziecko nie jest dopuszczane do „towarzystwa", trudno jest mu znaleźć przyjaciół. Nie należy zapominać także o tych mniej wyrazistych formach szykanowania.

(...)

Jeden na siedmiu

Na podstawie badań przeprowadzonych jesienią 1983 roku w szkołach szwedzkich można stwierdzić, że ok. 145 000, czyli 15 procent spośród 959 000 uczniów szkół podstawowych zetknęło się - jako ofiary bądź sprawcy - z szykanowaniem lub innymi formami prześladowań. Innymi słowy, zjawisko mobbingu dotyczy bezpośrednio co siódmego ucznia. 9-10 procent, czyli jakieś 100 000 uczniów, było ofiarami, a 7 procent (63 000) sprawcami tych prześladowań. 18 000 uczniów występowało zamiennie, zarówno jako ofiary, jak i sprawcy, co stanowi ok. 1,9 procent ogółu uczniów i 18 procent ofiar.

Przy sporządzaniu tych statystyk granicę umieściłem na odpowiedzi „czasami lub częściej". Aby można było uznać ucznia za szykanowanego w szkole, musiał on stwierdzić, że te nieprzyjemności spotykają go „czasami lub częściej" (tzn. od „mniej więcej raz w tygodniu lub częściej" nawet do „kilka razy dziennie"). (…)

Interesujące może być także obliczenie, ilu uczniów dotyczyły bezpośrednio bardziej drastyczne formy mobbingu. Okazuje się, że niewiele ponad 3 procent, czyli 32 000 uczniów, padało ofiarą prześladowań raz w tygodniu lub częściej, a ich sprawcami było 17 000 uczniów, co stanowiło 2 procent ogółu. W grupie tej zaledwie 2000 uczniów występowało w podwójnej roli. Podsumowując, jesienią 1983 roku w szwedzkiej szkole podstawowej problem mobbingu w ostrzejszej formie dotyczył 47 000 uczniów, co stanowiło 5 procent ogółu - co dwudziestego ucznia.

(...)

Występowanie mobbingu w zależności od wieku uczniów

(...)

W klasach 3-6 szykanowanych jest średnio 11,4 procent uczniów, czyli dwa razy więcej niż w klasach 7-9 (5,6 proc). Co więcej, wśród starszych uczniów zdecydowanie rzadziej dochodzi do aktów przemocy fizycznej, choć gdy już do nich dojdzie, skutki mogą być znacznie groźniejsze z powodu większej siły fizycznej.

Wyniki badań z Bergen wykazują, że bardzo często sprawcami szykan są starsi uczniowie. Jest to widoczne zwłaszcza w młodszych klasach. Ponad 50 procent szykanowanych uczniów z klas 2 i 3 twierdziło, że ich prześladowcami są koledzy ze starszych klas.

(...)

Nie ulega wątpliwości, że mobbing w szkole stanowi poważny problem, którego w żadnym wypadku nie można zaniedbać. Nie wolno także zapominać o drugiej stronie medalu, a mianowicie o tym, że 60-70 procent uczniów zjawisko to nie dotyczy bezpośrednio - nie są ani ofiarami, ani sprawcami. Zwalczając mobbing w szkole, należy odwoływać się do pomocy tej większości.

Różnice między chłopcami a dziewczynkami

(...) chłopcy są bardziej narażeni na szykany ze strony rówieśników niż dziewczynki; różnica ta jest szczególnie widoczna w klasach starszych.

Dotyczy to zwłaszcza szykan bezpośrednich, charakteryzujących się otwartymi atakami. Powstaje pytanie, czy dziewczynki nie są przypadkiem bardziej narażone na ataki pośrednie, bardziej wyrafinowane, takie jak ostracyzm, wyizolowanie, niedopuszczanie do wspólnoty koleżeńskiej. Tego właśnie problemu dotyczyło pytanie, które brzmiało: „Jak często spędzasz samotnie przerwę, ponieważ nie zostałeś dopuszczony do grupy?". Odpowiedzi, które otrzymaliśmy, wskazują na to, że dziewczynki są częściej narażone na tę bardziej zawoalowaną i subtelną formę mobbingu niż na otwarte, bezpośrednie ataki. Okazało się też, że szykanowanie polegające na wykluczeniu z grupy dotyka równie często chłopców, jak dziewczynki. Jednocześnie chłopcy częściej niż ich koleżanki są ofiarami ataków bezpośrednich. (Zazwyczaj obie te formy mobbingu występują łącznie; między nękaniem pośrednim i bezpośrednim istnieją silne powiązania.)

(…)

Interesująca jest jeszcze inna tendencja, którą zaobserwowaliśmy dzięki badaniom z Bergen. Okazało się mianowicie, że duża część szykan, których ofiarami są dziewczynki, dokonywana jest przez chłopców. Ponad 60 procent nękanych dziewczynek z klas 5-7 twierdzi, że to głównie chłopcy im dokuczają, a następnych 15-20 procent odpowiada, że są nękane zarówno przez koleżanki, jak i kolegów. Odwrotnie chłopcy - ponad 80 procent ofiar spotykają szykany ze strony osób tej samej płci.

(...) Chłopcy zdecydowanie częściej biorą udział w szykanowaniu. Dotyczy to zwłaszcza starszych klas, gdzie chłopcy trzy razy częściej przyznają się do tego, że zdarza im się gnębić kolegów.

Wśród chłopców częściej też dochodzi do przemocy fizycznej. Jednak również w tej grupie szykanowanie bez użycia siły fizycznej, czyli poprzez wrogie słowa i gesty, jest najbardziej powszechną formą mobbingu. Dziewczynki w zasadzie „preferują" bardziej wyrafinowane sposoby, takie jak obgadywanie koleżanek, plotki, intrygi, manipulowanie przyjaźniami (np. walka o najlepszą przyjaciółkę) itp.

(...)

40 procent uczniów klas 1-6 mających problemy z kolegami i 65 procent z klas starszych uważa, że nauczyciele reagują na mobbing tylko sporadycznie nie poruszali z nimi tego tematu. (…) Podobnie odpowiadali uczniowie szykanujący innych. Jak widać, zarówno ofiary, jak i sprawcy szykan zgodnie przyznają, że nauczyciele robią stosunkowo niewiele, by ograniczyć rozmiar mobbingu. Bierność ta jest szczególnie widoczna w klasach starszych.

(...)

Mobbing w szkole i w drodze do szkoły

Słyszy się opinie, że większość szykan ma miejsce nie w samej szkole, ale w drodze do szkoły i podczas powrotu do domu. Wyniki naszych badań nie potwierdzają tej tezy. Uczniów twierdzących, że są nękani w szkole, jest trzy razy więcej niż podających, że takie zdarzenia mają miejsce w drodze do lub ze szkoły. Poza tym występuje tu ścisły związek - uczniowie szykanowani w drodze do szkoły są zazwyczaj dalej dręczeni w szkole. Tak więc niewątpliwie to właśnie szkoła jest miejscem, gdzie zdarza się większość szykan.

Z drugiej strony uczniowie podkreślają, że jeżeli do konfliktów i prześladowań dochodzi w drodze do lub ze szkoły, to szansa uzyskania pomocy od osób trzecich jest znacznie mniejsza. Również z tego powodu nie można bagatelizować tego, co dzieje się po wyjściu z budynku szkolnego.

(...)

Czy mobbing jest zjawiskiem typowym dla dużych miast?

Powszechny jest pogląd, że mobbing w szkole to zjawisko występujące przede wszystkim w dużych miastach. Rezultaty badań prowadzonych w ramach kampanii obejmującej całą Norwegię obaliły ten stereotyp. Procentowo tyle samo uczniów jest szykanowanych w szkołach trzech największych, liczących od 150 000 do 450 000 mieszkańców miast Norwegii (Oslo, Bergen i Trondheim), ile w podobnych szkołach na prowincji. Mieszkańcy dużych miast okazali się więc lepsi od swojej reputacji. W dużych ośrodkach jest też większa świadomość problemu wśród rodziców i nauczycieli. Dorośli z miast częściej rozmawiają o szykanach w szkole z dziećmi, które są ich sprawcami lub ofiarami.

Wpływ wielkości szkoły i liczebności klasy

Często słyszy się, że zjawisko mobbingu nasila się proporcjonalnie do wielkości klasy i szkoły. Materiały zebrane przeze mnie na początku lat 70. w dziesięciu różnych szkołach okręgu sztokholmskiego nie potwierdzają tej hipotezy. Były to szkoły różnej wielkości, mające od 132 do 824 uczniów, z klasami liczącymi od 19 do 30 uczniów. Do podobnego wniosku o braku zależności między skalą zjawiska a wielkością szkoły skłaniają wyniki badań przeprowadzonych w Finlandii. Wniosek ten może jednak być podważony, gdyż mimo że oba badania wskazują na to samo, można im zarzucić użycie zbyt małej próby statystycznej. Zdecydowanie większą wartość naukową mają wyniki najnowszych badań, tak szwedzkich, jak i norweskich. Tu bowiem istnieje możliwość porównania ponad siedmiuset szkół i tysięcy klas. Spora jest też rozpiętość tych różnic. Aby wnioski były wiarygodne, należy porównywać ze sobą tylko i wyłącznie szkoły i klasy tego samego typu, podobne pod każdym innym względem oprócz liczebności.

Rezultaty nie pozostawiają żadnych wątpliwości: nie ma żadnego istotnego związku między wielkością klasy lub szkoły a odsetkiem uczniów, których dotyczy problem mobbingu, prześladowania i przemocy.

(...)

Możemy zatem stwierdzić, że liczebność klas i wielkość szkoły nie mają wpływu na częstość występowania mobbingu wśród uczniów. Aby zrozumieć mechanizmy rządzące relacjami między uczniami i powodujące ich degenerację, trzeba znaleźć inne czynniki niż wielkość klasy czy szkoły.

(...)

System dyżurów na przerwach

Przy okazji badań prowadzonych w Bergen mogliśmy obserwować związek między systemem nauczycielskich dyżurów podczas przerw a częstotliwością występowania przypadków dręczenia uczniów przez kolegów. W 40 szkołach zaobserwowaliśmy wyraźną zależność między „zagęszczeniem" nauczycieli na przerwach a częstotliwością szykan. Im więcej nauczycieli w stosunku do liczby uczniów, tym mniejszym problemem staje się szykanowanie. Wyniki te pokazują, jak ważne jest, aby w czasie przerw na korytarzach było wystarczająco dużo osób dorosłych (dodatkową istotną przesłanką jest to, by ci dorośli byli gotowi interweniować w razie potrzeby).

Uogólniając, można powiedzieć, że stosunek nauczycieli do problemu mobbingu oraz ich postawa w konkretnych przypadkach mają kluczowe znaczenie i wpływ na skalę problemu w klasie lub szkole. (...)

(...)

Niezmienność obiektu szykan

Kwestią kluczową jest to, czy szykanom podlega ten sam uczeń przez dłuższy czas, czy też dotyczą one raz tej, raz innej osoby (nawet jeżeli w definicji była mowa o tym, że muszą one trwać przez pewien okres). To samo odnosi się do sprawców.

Z moich szwedzkich badań wynika wyraźnie, że uczniowie szykanowani przez dłuższy czas także wiele lat później wykazują tendencję do tego, by być ofiarami. Tak samo uczniowie agresywni zwykle takimi pozostają jeszcze przez kilka lat. Badania angielskie i amerykańskie potwierdzają, że zachowania agresywne wobec otoczenia zazwyczaj nie mijają z czasem . Z przeprowadzonych analiz wynika, że ofiarą lub sprawcą szykan czy prześladowań jest się zazwyczaj długo, często przez wiele lat.

Wzajemne szykanowanie się uczniów jako efekt rywalizacji

(...) nie znaleziono żadnych dowodów wskazujących na to, że agresywne zachowania części chłopców są wynikiem ich słabych ocen czy niepowodzeń w szkole.

Średnia ocen tak prześladowanych, jak i prześladowców zwykle jest trochę niższa od średniej klasowej. W klasach 5 i 6 różnice te nie są jeszcze specjalnie zauważalne, ale pod koniec szkoły podstawowej wyraźnie się zarysowują. Zwłaszcza uczniowie szykanujący innych mają gorsze stopnie. Nie ma jednak podstaw, aby wnioskować, że to właśnie gorsza średnia ocen jest przyczyną ich agresywności.

Rola różnic zewnętrznych

Gdyby spytać samych uczniów, dlaczego niektórzy z nich są prześladowani przez kolegów, to z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że w odpowiedzi wskazaliby na rozmaite wyróżniki zewnętrzne, np. otyłość, rude włosy, okulary, dziwny sposób ubierania się, odmienny dialekt. Badania nie potwierdzają takiego wyjaśnienia przyczyny szykan. Pod względem czternastu cech charakterystycznych ocenianych przez nauczycieli chłopcy prześladowani w zasadzie nie różnili się od grupy kontrolnej chłopców niedręczonych przez kolegów. Co prawda dzieci szykanowane trochę częściej różniły się zewnętrznie od ogółu, ale tendencja ta była bardzo słaba (mieszcząca się w granicach błędu statystycznego).

Jedyną cechą zewnętrzną wyraźnie różniącą obie grupy była siła fizyczna. Ofiarami były dzieci fizycznie słabsze od pozostałych, a szykanujący na ogół silniejsi od reszty uczniów, a w szczególności swoich ofiar. Jednak w dyskusjach o różnicach zewnętrznych zwykle zapominano właśnie o sile fizycznej. Można też dodać, że sprawcy szykan zaskakująco rzadko różnili się od innych jakimiś cechami ze­wnętrznymi.

Ciekawe, dlaczego niemal wszyscy za przyczynę prześladowań uważają odmienność w wyglądzie zewnętrznym. Na pewno składa się na to wiele czynników. Po pierwsze, badania wykazały, że 75 procent uczniów z grupy kontrolnej cechowała co najmniej jedna tego typu odmienność. Znaczy to, że niemal wszyscy jesteśmy pod jakimś względem „nienormalni". Dlatego osoba poszukująca u ofiary odchyleń od „normy" prawie zawsze je znajdzie i będzie mogła utwierdzić się we własnym przekonaniu o roli różnic ze­wnętrznych.

Po drugie, jest faktem, że mamy tendencję do niezauważania tych okularników, rudzielców i grubasów, którzy nie są dręczeni. I w końcu — prześladowcy mogą w konkretnych sytuacjach po prostu wykorzystywać tę odmienność. Ale to wcale nie znaczy, że właśnie ona jest przyczyną szykan.

Reasumując, można stwierdzić, że różnice w wyglądzie zewnętrznym mają znacznie mniejszy, niż się zwykle sądzi, wpływ na pojawienie się mobbingu w szkole. Nie znaczy to, że w konkretnych sytuacjach różnice te nie mogą mieć istotnego znaczenia.

(...)

Czym charakteryzują się ofiary szykan?

Portret ofiary, jakiego dostarcza nauka, jest dosyć wyraźny i podobny dla chłopców i dziewczynek. (...)

Typowa ofiara szykan jest bardziej niż inni uczniowie lękliwa i pozbawiona pewności siebie. Przeważnie są to dzieci ostrożne, wrażliwe, nieśmiałe i małomówne. Gdy są atakowane przez kolegów, najczęściej reagują płaczem i wycofują się lub uciekają. Mają niską samoocenę, źle oceniają też swoją sytuację. Często same uważają się za głupie, nieatrakcyjne, są nieszczęśliwe i pełne wstydu.

W szkole czują się samotne i opuszczone. Zazwyczaj nie mają w klasie żadnego dobrego przyjaciela. Nie są jednak agresywne i nie drażnią innych, dlatego szykan nie można wytłumaczyć prowokacją z ich strony. Ofiary są negatywnie nastawione do przemocy i jej narzędzi. W przypadku chłopców często są fizycznie słabsze od kolegów.

Tego typu ofiary mobbingu nazywam pasywnymi, w przeciwieństwie do znacznie rzadziej spotykanych postaw prowokujących (patrz niżej). Można powiedzieć, że ofiary pasywne pokazują swoim zachowaniem otoczeniu, iż są lękliwe i nieszczęśliwe, a gdy zostaną zaatakowane lub obrażone, nie będą potrafiły skutecznie się bronić. Dla takich osób typowe są reakcje pasywne i pełne lęku, połączone (przynajmniej w przypadku chłopców) ze słabością fizyczną.

Wywiady środowiskowe przeprowadzone z rodzicami ofiar mobbingu w szkole potwierdziły, że chłopcy ci już od najmłodszych lat byli nieśmiali i wrażliwi. Dlatego, zwłaszcza jeżeli byli słabsi fizycznie, trudno im było zaistnieć w grupie rówieśniczej. Można przyjąć, że cechy te uczyniły ich kozłami ofiarnymi. Z drugiej strony długotrwałe szykany zwiększały ich strach przed otoczeniem, pogłębiały nieśmiałość i brak poczucia własnej wartości.

Część naszych danych wskazuje na to, że chłopcy dręczeni w szkole mają bliższe kontakty i lepsze od przeciętnej stosunki z rodzicami. Ta bliskość czasami jest postrzegana przez nauczycieli jako nadopiekuńczość. Skłonność do nadopiekuńczości, przynajmniej w pewnym stopniu, może stanowić reakcję na szykany, jakich syn doświadcza w szkole. Dobry kontakt z rodzicami jest jednak bardzo ważny przy próbie poprawy sytuacji.

Wcześniej wspomniałem o innym typie ofiary mobbingu, a mianowicie o ofierze prowokującej. Jest to postawa zdecydowanie rzadsza od postawy pasywnej. Uczniowie tacy często mają problemy z koncentracją, są ogólnie niespokojni, wytwarzają wokół siebie atmosferę irytacji i napięcia. Ich zmienne humory są przyczyną częstych konfliktów z kolegami. Niektórych można by nazwać nadaktywnymi. Zdarza się, że ich zachowanie odbierane jest przez większość klasy jako prowokujące i może powodować negatywne reakcje ze strony innych uczniów. Jeśli ofiarą szykan jest uczeń prowokujący takie zachowania, mamy do czynienia z nieco innym problemem niż w przypadku ofiary pasywnej.

Czym charakteryzują się sprawcy szykan?

Najbardziej charakterystyczną cechą sprawców prześlado­wań jest agresja przejawiana wobec kolegów, ale często także wobec dorosłych — rodziców, nauczycieli. Są to osoby zafascynowane przemocą i jej narzędziami. Często działają impulsywnie, mają potrzebę dominacji. Nie współczują ofia­rom prześladowań. Mają zazwyczaj średnie albo nieco wyższe niż przeciętny uczeń mniemanie o sobie . Chłopcy są zazwyczaj silniejsi od kolegów, zwłaszcza zaś od swoich ofiar.

Psychologowie i psychiatrzy często uważają, że jednostki agresywne i twarde na zewnątrz są—pod tą powierzchnią— niepewne siebie i przestraszone. Sprawą ewentualnego ukrytego braku pewności siebie u osób szykanujących innych zajmowałem się dokładnie w swoich badaniach, stosując wiele metod (m.in. analizy hormonów stresu i tzw. testy projekcyjne). Ich rezultaty nie potwierdzają tej powszechnej opinii. Analizy zdają się wskazywać na coś odwrotnego: sprawcy szykan charakteryzują się nad wyraz niskim lub najwyżej przeciętnym poziomem strachu i niepewności.

Trzeba jednak podkreślić, że wnioski te dotyczą całej grupy osób szykanujących (w porównaniu z grupą kon­trolną). Tak więc można oczywiście spotkać jednostki jednocześnie agresywne i zalęknione.

Znaczna część uczniów bierze udział w szykanach w sposób pasywny, czyli nie przejmując inicjatywy, ale uczestnicząc w nich jako współsprawcy. Grupa tych pasywnych prześladowców jest bardzo zróżnicowana i mogą być wśród nich także uczniowie zastraszeni i pozbawieni pewności siebie.

Wiele ankiet przeprowadzonych w starszych klasach szkoły podstawowej wskazuje na to, że szykanujący są przeciętnie popularni lub plasują się pod tym względem nieco poniżej średniej klasowej. Często otoczeni są malutką grupką dwóch-trzech kolegów, od których otrzymują wsparcie i przez których są lubiani. Ich popularność z czasem jednak spada i w klasie 9 jest już znacznie mniejsza od przeciętnej.

Podsumowując, można powiedzieć, że dla osób, które szykanują innych, typowe są reakcje agresywne połączone (przynajmniej w przypadku chłopców) z siłą fizyczną.

Mobbing należy uznać za szczególny przypadek zachowania aspołecznego, łamiącego przyjęte normy. Dlatego też można przypuszczać, że agresywni uczniowie, dręczący kolegów w szkole, również później będą sprawiać kłopoty. Ryzyko kryminalnej przyszłości czy problemów alkoholowych jest w tej grupie zwiększone. Teza ta znajduje potwierdzenie w wielu nowszych badaniach.

Także prowadzone przeze mnie badania rozwojowe wydają się potwierdzać istnienie takiego niebezpieczeństwa. Około 60 procent chłopców, których w klasach 6-9 szkoły podstawowej określono jako sprawców prześladowań, w wieku 24 lat miało na koncie jakieś przestępstwo kryminalne. 35-40 procent z nich skazano za trzy albo więcej przestępstw. Dla grupy kontrolnej (czyli chłopców, którzy nie byli ani sprawcami, ani ofiarami mobbingu) odsetek ten wynosił 10 procent. Jest bardzo znamienne, że szkolni prześladowcy jako młodzi dorośli mężczyźni czterokrotnie częściej niż reszta dawnych kolegów mieli poważne doświadczenia kryminalne.

Z kolei wśród osób, które były w dzieciństwie szykanowane, przestępczość jest z reguły przeciętna lub nawet niższa od średniej.

Siła fizyczna

Wśród chłopców sprawność i siła fizyczna odgrywają bardzo istotną rolę. Ofiary szykan ujęte jako grupa są wyraźnie słabsze od innych dzieci, natomiast ich sprawcy — silniejsi. Potwierdziły to analizy przeprowadzone w rejonie sztokholmskim, a także badania fińskie .

Interpretacja mówiąca, że silni chłopcy z reguły męczą słabszych, byłaby jednak błędna. W rzeczywistości nie ma prostej zależności między siłą fizyczną a agresywnością. Duża część silnych chłopców nie jest wcale agresywna.

Tym, co charakteryzuje uczniów dręczących kolegów, jest połączenie agresji i siły, podczas gdy ich ofiary cechuje zastraszenie i pasywność reakcji w połączeniu ze słabością fizyczną.

Występują ponadto ścisłe związki między siłą fizyczną a dużą popularnością oraz między słabością i brakiem po­pularności. Siła jest ważnym elementem zwiększającym popularność. Osoba ciesząca się poważaniem w klasie ma mniejszą szansę, by stać się ofiarą szykan. Poza tym siła ułatwia efektywną obronę, jest to najbardziej skuteczna ochrona przed prześladowaniem ze strony kolegów.

Jak już wspomniałem, przedstawione wyżej wyniki i wnioski dotyczą chłopców. Wśród dziewczynek siła fi­zyczna odgrywa zdecydowanie mniejszą rolę. Nie jest jeszcze do końca jasne, czy w ich przypadku istnieje jakaś cecha pełniąca rolę ochrony przed mobbingiem, odpowiadająca sile fizycznej u chłopców.

Co rodzi agresję u dzieci?

Ustaliliśmy, że osoby mające skłonność do nękania innych charakteryzują się reakcjami agresywnymi. Pozostaje odpowiedzieć na pytanie, jakie warunki rozwoju i elementy wychowania doprowadziły do powstania takich reakcji. I tym razem uwaga badaczy skoncentrowana była przede wszystkim na chłopcach . Najistotniejsze okazały się cztery elementy.

Po pierwsze, bardzo ważne jest emocjonalne nastawienie rodziców, a zwłaszcza głównego opiekuna (zazwyczaj matki), do dziecka. Największe znaczenie ma ono w pierwszych latach życia. Negatywne nastawienie rodziców, brak ciepła i bliskich więzi zwiększa ryzyko, że chłopiec będzie agre­sywny i wrogi wobec otoczenia.

Innym istotnym czynnikiem jest to, na ile opiekun przyzwala na agresywne zachowania dziecka. Jeżeli rodzice są zbyt tolerancyjni i w żaden sposób nie ograniczają jego agre­sywnych zachowań wobec rodzeństwa, kolegów i dorosłych, to dochodzi do wzrostu agresji.

Reasumując: do powstania agresywnych schematów reakcji bardzo przyczyniają się niedobór miłości i opieki oraz zbyt duża swoboda w okresie dzieciństwa.

Trzecim czynnikiem wzrostu poziomu agresji u dziecka jest stosowanie przez rodziców metod wychowawczych opartych na sile, takich jak kary cielesne, którym towarzyszą wybuchy złości. Jest to zgodne ze starą zasadą, że przemoc rodzi przemoc. Bardzo istotne jest wyznaczenie dziecku wyraźnych granic tego, co mu wolno. Nie można jednak uciekać się do przemocy fizycznej lub zbliżonych metod.

Ostatnim istotnym elementem jest charakter dziecka. U chłopca o dużym temperamencie z większym prawdopodobieństwem wytworzy się agresywny schemat reakcji niż u tego, który w pierwszych latach życia był spokojny. Rola temperamentu jest jednak znacznie mniejsza od roli dwóch pierwszych czynników (braku miłości i braku wyznaczonych granic).

Pamiętajmy, że cały czas dokonujemy uogólnień, mówimy jedynie o pewnych skłonnościach. W konkretnych przypadkach zasadnicze znaczenie mogą mieć zupełnie inne czynniki. Niemniej następujące stwierdzenie jest w pełni uzasadnione i potwierdzone wynikami wielu badań: Wychowanie, w którym jest dużo miłości i zaangażowania ze strony rodziców (opiekuna), wyraźne wytyczenie granic dopuszczalnego zachowania oraz niestosowanie metod wychowawczych opartych na sile przyczyniają się do harmonijnego rozwoju dziecka i do wzrostu jego samodzielności.

Powyższy wniosek dotyczy zarówno chłopców, jak i dziewczynek, tak dzieci młodszych, jak i starszych. W przypadku nastolatków istotne jest, by rodzice wiedzieli, co dziecko robi po szkole, w jakim środowisku się obraca. Większość niepożądanych czynów, takich jak doku­czanie innym dzieciom, zachowania aspołeczne czy nawet przestępstwa, ma miejsce wówczas, gdy rodzice nie wiedzą, co młody człowiek robi pod nieobecność dorosłych.

Na rozwój agresywnych reakcji u dziecka wpływają także panujące w domu stosunki między dorosłymi. Kłótnie, awantury, konflikty (prowadzące do rozwodu lub nie) wywołują w dziecku poczucie zagrożenia, braku bezpieczeństwa. Rodzice, którzy dbają o psychikę dziecka, w żadnym wypadku nie mogą pozwalać, by uczestniczyło ono w ich wewnętrznych sporach. Pewne badania dowodzą, że kłótnie prowadzone w zamkniętym pokoju są mniej szkodliwe od tych rozgrywających się otwarcie na oczach dziecka .

Ciekawe, że na poziom agresji dziecka nie ma wpływu pochodzenie społeczne. Badania socjologiczne wykazały, że sytuacja socjalno-ekonomiczna rodziny — dochody, wykształcenie rodziców, standard mieszkania itp. — nie od­grywa żadnej roli. Dzieci agresywne, podobnie jak ich ofiary, pochodzą ze wszystkich klas społecznych. Faktu, że uczeń szykanuje innych lub sam jest szykanowany, nie można tłumaczyć złą sytuacją ekonomiczną lub społeczną jego rodziny. Nie ma ona wpływu na cztery czynniki, o których była mowa wyżej. Okazuje się, że rodziców dobrych i mniej dobrych jest we wszystkich klasach społecznych procentowo mniej więcej tyle samo.

Wpływu warunków, w jakich rozwija się dziecko, na prawdopodobieństwo stania się przez nie kozłem ofiarnym nie przeanalizowano dotychczas tak dokładnie jak w przypadku przyszłych dręczycieli. Nic nie wskazuje na to, by dzieci szykanowane otrzymywały w domu za mało miłości lub opieki. Niektóre wcześniejsze badania wskazywały nawet na lepsze niż przeciętnie kontakty z rodzicami. Aby jednak ograniczyć ryzyko, że dziecko nieśmiałe, zalęknione i niepewne siebie stanie się obiektem mobbingu w szkole, rodzice powinni pomóc mu w uzyskaniu większej samo­dzielności, większej pewności siebie i tym samym w zaistnie­niu w grupie towarzyskiej. (...)

Mechanizmy grupowe

Aby zrozumieć mechanizm mobbingu, trzeba dobrze poznać jego sprawców i ofiary. Opisałem już charakterystyczne cechy osobowe uznane przez socjologów za istotne. Jednak mobbing to także fenomen grupowy, dlatego należy wspomnieć o mechanizmach, które zaczynają działać, gdy w szykanach bierze udział większa liczba osób (więcej o tym w pracach .

Dowiedziono, że zarówno dzieci, jak i dorośli częściej zachowują się agresywnie, widząc inną osobę zachowującą się agresywnie. Wpływ ten jest większy, gdy pozytywnie oceniamy osobę, z której bierzemy przykład, gdy postrzegamy ją jako silną, odważną, „na luzie". Taki efekt naśladowania występuje głównie w przypadku ludzi, którzy sami są mniej pewni siebie i niesamodzielni, a ich pozycja w grupie nie jest jeszcze ustalona. Zjawisko to nazywamy społecznym zarażaniem się.

Innym efektem jest osłabienie hamulców moralnych lub kontroli nad własnymi agresywnymi zachowaniami. Nasze opory zanikają, gdy widzimy, że osoba, z której bierzemy przykład, jest wynagradzana za agresję. Ale bywa też odwrotnie. Gdy zauważymy, że ktoś traci na skutek swej agresywności, może to wzmocnić nasze własne hamulce strzegące przed takim zachowaniem.

W rzeczywistości często wygląda to następująco. Wzór do naśladowania, czyli sprawca szykan (może to być kilka osób), odnosi z reguły jakąś korzyść ze swego zwycięstwa nad kozłem ofiarnym. Co więcej, analizy wykazały, że prześladowcy niezmiernie rzadko spotykają się z negatywnymi konsekwencjami ze strony nauczycieli, rodziców czy kolegów. Powoduje to osłabienie kontroli nad agresywnymi zachowaniami wśród uczniów dotąd neutralnych i może ich zachęcać do czynnego przyłączenia się do szykan. W związku z tym bardzo ważne jest, by dorośli i koledzy interweniowali, starając się zapobiec dalszej dyskryminacji ofiary.

Innym wyjaśnieniem, dlaczego zdarza się, że zwykli uczniowie — dobrzy i troszczący się o innych, tyle tylko że łatwo ulegający wpływom — bez większego zastanowienia przyłączają się do zbiorowych represji, jest rozmycie od­powiedzialności. Psychologowie dawno zauważyli, że jed­nostka czuje dużo mniejszą odpowiedzialność za swoje złe czyny (np. udział w mobbingu), jeżeli jest jednym z wielu. Rozmycie odpowiedzialności zmniejsza poczucie winy.

Z czasem dochodzi do zmiany oceny i stosunku przeciętnego ucznia do ofiary szykan. W rezultacie ciągłych ataków, docinków, nieprzychylnych komentarzy nękany uczeń zaczyna być postrzegany jako ktoś mniej wartościowy, kto jakby zasługuje na spotykające go przykrości. Taka zmiana oceny przyczynia się do osłabienia wyrzutów sumienia.

Inne czynniki

Dzieci i młodzi ludzie oglądający dużo przemocy w telewizji i na wideo często są bardziej agresywni i mniej współczujący wobec ofiar przemocy. Wskazują na to wyniki międzynarodowych badań. Nawet jeżeli nie badano bezpośredniego wpływu telewizji na mobbing w szkole, to twierdzenie, że media mają takie negatywne oddziaływanie, wydaje się zasadne.

Pewne znaczenie mogą mieć też cechy dziedziczne wpływające na charakter i temperament dziecka. Należy jednak przyjąć, że rola tych czynników jest znikoma i jedynie pośrednia.

(...)

Problem mobbingu w szkole w szerszej perspektywie

Szwedzkie i norweskie analizy ukazały dość istotne różnice w nasileniu zjawiska mobbingu w różnych szkołach. Ryzyko bycia szykanowanym w niektórych szkołach było cztero- lub pięciokrotnie większe niż w innych, często znajdujących się w tej samej gminie.

Na różnice te można spojrzeć jako na efekt ścierania się dwóch przeciwstawnych sił, a ściślej rzecz ujmując — grup sił. Pewne okoliczności i czynniki zwiększają skalę problemu, podczas gdy inne wpływają na jej zmniejszenie.

Wśród czynników stymulujących mobbing w szkole wy­mienić należy trudne warunki rozwoju dzieci, jak również problemy rodzinne i wychowawcze. Szkoły, w których szykanowanie kolegów stanowi poważny problem, znajdują się na terenach, gdzie stosunkowo wiele dzieci wychowuje się w złych warunkach i ma problemy rodzinne. Przez złe warunki wychowawcze rozumiem to, że dzieci nie są ob­darzane przez rodziców należytą troską i miłością, że są zaniedbywane, a także to, że nie wyznacza się im wyraźnych granic tego, co dopuszczalne. Problemy rodzinne to na przykład kłótnie między rodzicami, alkoholizm, rozwód, choroby psychiczne itp.

Skala mobbingu w szkole zależy nie tylko od zewnętrz­nych czynników zwiększających częstotliwość agresywnych zachowań wśród uczniów, ale także od czynników sprzyjających ograniczeniu przemocy w relacjach między dziećmi.

Fundamentalne znaczenie mają tu zachowania i zwyczaje nauczycieli. Ich postawa może rozładowywać konflikty, pomagać w ograniczaniu agresji. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest przytaczana już zależność między liczbą nauczycieli pilnujących porządku na przerwach w szkołach w Ber­gen a skalą mobbingu. (...) Ogromne znaczenie ma również nastawienie i zachowanie samych uczniów oraz ich rodziców. Tam, gdzie mobbing już istnieje, bardzo ważne są reakcje tych uczniów, których problem nie dotyczy (...).

Kwestia podstawowych wolności demokratycznych

Wyniki ankiet przeprowadzonych w roku 1983 wykazały, że mobbing stanowi poważny problem w skandynawskich szkołach podstawowych, a nauczyciele robią zbyt mało, by tej sytuacji zapobiec. Z kolei rodzice nie mają pojęcia, na co narażone są w szkole ich dzieci ani co same robią poza domem. Ofiary mobbingu to grupa uczniów zaniedbanych przez szkołę. Wielu z nich było szykanowanych przez długi czas, nawet latami . Nietrudno wyobrazić sobie, jakie skutki może pociągnąć za sobą życie w ciągłym strachu, niepewności, braku bezpieczeństwa i wiary w siebie. Nic dziwnego, że samoocena niektórych młodych ludzi spada tak nisko, iż samobójstwo wydaje się im jedynym wyjściem z sytuacji.

Skutki mobbingu w szkole bywają różne, ale zawsze bardzo poważne. Dotyczą one fundamentalnych dla naszego społeczeństwa wartości. Jednym z podstawowych praw człowieka a więc i ucznia jest prawo do życia w poczuciu bezpieczeństwa, także w szkole, prawo do życia bez

upokorzeń i ciągłych represji ze strony otoczenia. Żaden uczeń nie powinien iść do szkoły z uczuciem strachu przed prześladowaniami i upokorzeniami, a żadni rodzice nie po­winni obawiać się, że ich dziecko stanie się obiektem dyskryminacji!

Problem mobbingu w szkole związany jest ściśle z prze­mocą poza jej murami i stosunkiem społeczeństwa do wszelkiego rodzaju dyskryminacji. Jak mogą być postrzegane normy i wartości społeczne przez ucznia, który stale dręczony jest przez rówieśników, a dorośli przyglądają się temu obojętnie? Podobne pytanie można odnieść do tych, którzy gnębią innych przez dłuższy czas i nie spotykają się z żadną reakcją dorosłych. Zaniechanie walki z problemem jest w gruncie rzeczy cichym przyzwoleniem!

W tym kontekście istotne jest podkreślenie, że interweniować należy także dla dobra uczniów agresywnych. Pisałem już, że uczniowie ci w przyszłości są bardziej naraże­ni na wykolejenie. Dlatego aktywność uczniów szykanują­cych kolegów należy ukierunkować w taki sposób, by przy­brała ona formy akceptowane społecznie. Umywanie rąk i wyrozumiałość dla prześladowców nie jest sposobem. Nie tędy droga.

(...)

Część II

Program zaradczy przeciw mobbingowi w szkole

Cel

Głównym celem programu zaradczego jest ograniczenie lub całkowite wyeliminowanie mobbingu w szkole i poza nią, a także zapobieganie powstawaniu tego rodzaju problemów.

W pierwszej kolejności trzeba skoncentrować się na mobbingu bezpośrednim, czyli widocznych, otwarcie agresywnych lub negatywnych zachowaniach skierowanych przeciw innym uczniom.

Nie można też zapomnieć o przeciwdziałaniu mobbingowi pośredniemu, przyjmującemu formę wyizolowania ucznia z klasy, co ma miejsce wówczas, gdy nie jest on dopuszczany do wspólnych zabaw, nie ma przyjaciół w klasie.

Związek między mobbingiem pośrednim i bezpośrednim jest wyraźny. Uczeń poddany bezpośrednim szykanom zwykle jest zarazem wyizolowany z klasy i traci kolegów. Jest jednak grupa samotnych uczniów, którzy nie są jednocześnie w żaden otwarty sposób atakowani. Program zaradczy po­winien obejmować także takie trudno uchwytne sytuacje.

Chociaż celem programu jest ograniczenie zjawiska mobbingu i zapobieganie mu, to należy stawiać sobie również cele pozytywne, takie jak doskonalenie relacji koleżeńskich oraz poprawa atmosfery w szkole i poza nią .

Dla uczniów szykanowanych oznacza to większe poczucie bezpieczeństwa w szkole, większą wiarę w siebie, po­czucie, że są akceptowani i lubiani przynajmniej przez kilku uczniów w klasie. W odniesieniu do uczniów szykanujących kolegów celem powinna być eliminacja agresywnych reakcji wobec otoczenia oraz nauka funkcjonowania w bardziej akceptowanych formach. Zwalczaniu negatywnych zachowań uczniów agresywnych powinno towarzyszyć podkreślanie i wykorzystywanie ich stron pozytywnych.

Zarys programu zaradczego (Wstępne założenia: rozpoznanie problemu)

Środki zaradcze na poziomie szkoły:

  • przeprowadzenie ankiety wśród uczniów; analiza sytuacji;

  • dzień poświęcony problemowi mobbingu w szkole (zamiast zwykłych lekcji);

  • większa kontrola podczas przerw (dyżury), częstsze interwencje nauczycieli;

  • więcej ciekawych zajęć pozalekcyjnych;

  • uruchomienie telefonu kontaktowego;

  • ogólnoszkolne zebranie rodziców;

  • doskonalenie i samodoskonalenie nauczycieli (grupy rozwojowe);

  • współpraca dom-szkoła.

Środki zaradcze na poziomie klasy:

  • regulamin klasowy zawierający normy postępowania zapobiegające mobbingowi - wyjaśnienie problemu, nagrody i sankcje;

  • godzina wychowawcza;

  • gry i zabawy, literatura;

  • nauka przez współpracę;

  • wspólne zajęcia wzmacniające więzi między uczniami;

  • zebranie rodziców, indywidualne rozmowy.

Środki zaradcze na poziomie jednostki:

  • poważne rozmowy ze sprawcami i ofiarami mobbingu;

  • rozmowy z rodzicami uczniów, których problem dotyczy, ewentualnie także w obecności dzieci;

  • wykorzystanie pomysłowości nauczyciela i rodziców w pomaganiu ofiarom, względnie ich prześladowcom;

  • pomoc ze strony „neutralnych" uczniów; pomoc i wsparcie dla rodziców ze strony szkoły;

  • fachowa pomoc psychologa (psychoterapeuty) dla ro­dziców i uczniów szykanowanych, a także szykanują­cych;

  • zmiana klasy lub szkoły.

Świadomość i zaangażowanie

Muszą być spełnione dwa podstawowe warunki:

— dorośli, tak w domu, jak i w szkole, powinni zdawać sobie sprawę z rzeczywistej skali problemu;

— dorośli muszą naprawdę chcieć zmienić panującą sy­tuację.

Mobbing stanowi bardzo poważny problem w szwedz­kich szkołach i w zasadzie nie ma placówek, których by to zjawisko nie dotyczyło. W każdej grupie ludzi, zwłaszcza jeśli przynależność do niej nie jest dobrowolna, może po­jawić się dyskryminacja.

Przed podjęciem konkretnych działań bardzo istotne jest zebranie informacji o warunkach i stosunkach panujących w szkole. Dobrym sposobem uzyskania informacji jest prze­prowadzenie wśród uczniów anonimowej ankiety (...). Można się dzięki niej dowiedzieć, jaka jest skala zjawiska mobbingu, jak często nauczyciele interweniują lub rozma­wiają z uczniami, ile wiedzą rodzice oraz — co ważne — ilu uczniów w każdej klasie dotyczy problem.

Mając wstępne rozeznanie, można zacząć działać. Nawet gdy okaże się, że skala mobbingu jest ograniczona, nie wolno spocząć na laurach. Cel jest jeden — żaden uczeń nie może być ofiarą szykan!

Od zaangażowania dorosłych zależy powodzenie pro­gramu naprawczego. Jest ono zwykle większe, gdy uświado­mią oni sobie, z jak poważnym problemem mają do czy­nienia. Nie wolno uznawać mobbingu wśród dzieci za coś naturalnego i nieuniknionego. Małymi środkami można naprawdę dużo osiągnąć, a im więcej wiemy o środkach zaradczych i o samym zjawisku mobbingu, tym łatwiej jest nam z nim walczyć.

Środki zaradcze na poziomie szkoły

(...)

Dzień poświęcony problemowi mobbingu w szkole

Jeżeli dyrekcja szkoły zdecydowała się podjąć działania ma­jące na celu ograniczenie zjawiska szykanowania jednych uczniów przez innych, dobrym pomysłem jest zorganizowa­nie któregoś dnia zamiast zwykłych lekcji specjalnych zajęć poświęconych temu problemowi. W prowadzeniu takich zajęć oprócz dyrekcji i nauczycieli powinni wziąć udział szkolny psycholog i lekarz, przedstawiciele rodziców i ucz­niów, może także ktoś z organizacji pozaszkolnych lub z ku­ratorium.

Jeżeli wcześniej przeprowadzono wśród uczniów ankie­tę, jest to dobra okazja, by przedstawić publicznie jej wyniki i wspólnie je przeanalizować (z udziałem psychologa). Można także posłużyć się innymi pomocami, np. progra­mem wideo o mobbingu w szkołach .

Celem takiego dnia jest wypracowanie programu działa­nia, który będzie realizowany przez szkołę. Plan powinien być możliwie szczegółowy, należy zatem dużo czasu poświę­cić dyskusji na temat ewentualnych środków zaradczych (które właśnie przedstawiam). Niektóre z nich trzeba dopa­sować do konkretnych warunków i możliwości danej szkoły.

Najważniejsze jest osiągnięcie porozumienia co do zasad. Wychowawcy poszczególnych klas, zgodnie z własnym ro­zeznaniem sytuacji, mogą kłaść największy nacisk na różne sprawy (...). Dobrze byłoby zatem podczas ta­kiego dnia podjąć pewne wspólne zobowiązania i opracować zasady odpowiedzialności za realizację planu.

Dyżury nauczycieli podczas przerw i środowisko zewnętrzne

Większość zdarzeń noszących znamiona mobbingu ma miej­sce na terenie szkoły, znacznie mniej — w drodze do lub ze szkoły. Udowodniliśmy także istnienie związku między dyżurami nauczycieli na przerwach a nasileniem zjawiska. Dlatego istotne jest, by w czasie przerw było na koryta­rzach dostatecznie wielu nauczycieli. Oczywiście nie wystar­czy sama obecność dorosłych; muszą oni być zdecydowani i gotowi interweniować w razie potrzeby, nawet jeśli tylko podejrzewają, że dzieje się coś niedobrego. Nauczyciele po­winni być czujni i nie zadowalać się zapewnieniami uczniów, że „to tylko żarty". Czy ma się do czynienia z formą mob­bingu, czy też tylko z zabawą, można czasami poznać po tonie głosu dzieci, wyrazie ich twarzy, ogólnej atmosferze.

Zasadą naczelną powinno być: lepiej interweniować zbyt często niż zbyt rzadko.

Zdecydowana postawa dorosłych jest sygnałem dla dzie­ci, że zachowania takie nie będą tolerowane. Jest to sygnał dla sprawców mobbingu, ale także dla uczniów neutralnych, którzy mogliby przyłączyć się do szykanowania kolegi.

Brak nauczycieli na przerwach oznacza pozostawienie słabszych fizycznie i psychicznie uczniów na pastwę silniej­szych. Gdy zaś nauczyciele są obecni, ale nie interweniują, jest to de facto ciche przyzwolenie. Taka postawa pokazuje szykanującym, że nie muszą obawiać się konsekwencji.

Część nauczycieli ma negatywny stosunek do dyżurów w czasie przerw — nie chce „bawić się w policjantów". Jest to bardzo ograniczone spojrzenie na problem opieki nad uczniami. Nie wolno zapominać, że kontrola sprawowana przez dorosłych bardzo poprawia sytuację szykanowanych uczniów. Jest to również czytelny sygnał dla wszystkich dzieci, że mobbing w szkole nie będzie tolerowany.

Trudno określić, ilu nauczycieli i jak intensywnie po­winno czuwać nad bawiącymi się dziećmi. Zależy to oczywiście od lokalnych warunków — najważniejsze jest, by zapewnić dzieciom opiekę. Nauczyciele pełniący dyżury w czasie przerw winni wymieniać się spostrzeżeniami. Do­rosły, który był świadkiem aktów mobbingu, powinien nie tylko natychmiast interweniować, ale także zawiadomić wychowawcę o zaistniałym fakcie. Dzięki temu może uda się zdusić problem w zarodku.

(...) Istnieją pewne miejsca podwyższonego ryzyka, gdzie częściej dochodzi do aktów szykanowania i dręczenia słabszych. Takim „klasycznym" miejscem są szkolne toalety, oraz inne trudno dostępne zakamarki. Należy zwrócić na nie szczególną uwagę i objąć kontrolą.

Doskonałą metodą walki z mobbingiem jest właściwa organizacja wolnego czasu uczniów, stworzenie im warunków do zabawy. Istotne jest tu dobre wyposażenie szkoły, świetlicy i boiska. Dzieci często nękają innych po prostu z nudów, z braku atrakcyjniejszych zajęć.

Telefon kontaktowy

Najlepiej byłoby, gdyby uczeń mający kłopoty z kolegami bez oporów zwracał się o pomoc do nauczycieli lub rodziców. Tak jednak nie jest. Dzieci są nieśmiałe i zastraszone, boją się, że interwencja dorosłych pogorszy tylko ich położenie. Zdarza się, że nękany przez kolegów uczeń lub jego rodzice zwracają się do wychowawcy, a ten lekceważy problem.

W takiej sytuacji użyteczny może być telefon kontaktowy czynny przez kilka godzin w tygodniu — numer, pod który każdy mógłby zadzwonić i anonimowo porozmawiać o za­istniałych problemach. (...)

Ogólnoszkolne zebranie rodziców

Skuteczne zwalczanie mobbingu wymaga współpracy szkoły z rodzicami. Jedną z form takiej współpracy są zebrania rodziców. Mogą to być zebrania ogólnoszkolne, klasowe lub kilku klas jednocześnie. Inną formą kontaktów mogą być mniej formalne spotkania, dni otwarte i rozmowy te­lefoniczne zainteresowanych rodziców z wychowawcami. Często jest wskazane, by w tych kontaktach dom-szkoła uczestniczyli również uczniowie. Na razie ograniczę się do omówienia ogólnoszkolnego zebrania rodziców.

Gdy dyrekcja szkoły zdecyduje się podjąć konkretne kro­ki mające na celu ograniczenie mobbingu, oczywiste jest, że należy o fakcie tym poinformować rodziców i zaprosić ich do współpracy. Dobrą ku temu okazją jest zebranie. Jeśli wcześniej przeprowadzono wśród uczniów jakieś an­kiety, należy przedstawić rodzicom i ewentualnie uczniom ich wyniki. Wnioski płynące z rezultatów ankiety powi­nien skomentować psycholog szkolny lub inna kompetentna osoba. Należy zachęcić uczestników spotkania do dyskusji o środkach zaradczych i planie działania na przyszłość. Nie zaszkodzi podkreślić, że władze szkoły zamierzają reagować na wszelkie, nawet najmniejsze przejawy mobbingu wśród uczniów. Przydatny jest także apel do rodziców o kontakt z wychowawcami w razie podejrzeń, że syn lub córka są szykanowani przez kolegów lub sami szykanują innych.

(...)

Po zebraniu warto rozesłać do rodziców informację o jego wynikach (także, a może zwłaszcza do tych, którzy byli nie­obecni). Następnie można zorganizować zebrania klasowe.

(...)

Środki zaradcze na poziomie klasy

Regulamin klasowy, normy postępowania zapobiegającego mobbingowi

Przeciwdziałaniu mobbingowi i poprawie atmosfery w kla­sie dobrze służy opracowanie przez nauczycieli wspólnie z uczniami kilku prostych reguł postępowania. Pewne ogól­ne zasady współżycia społecznego są zwykle zawarte w re­gulaminie szkoły (o ile taki istnieje), jednak w sytuacji, o której mowa, normy ustalane w klasach powinny mieć konkretny cel — ograniczenie mobbingu, i to zarówno w for­mie bezpośredniej, jak i pośredniej. Reguły postępowania należy więc sformułować możliwie konkretnie i precyzyjnie.

Reguły wymienione poniżej nie wyczerpują listy — po­winny one stać się punktem wyjścia do dyskusji. Ważne jest, by w tworzenie regulaminu klasy zaangażowali się ucznio­wie. Łatwiej jest bowiem przestrzegać norm, które się współ­tworzyło, od tych, które zostały narzucone. Dobrym forum dla takiej dyskusji będzie godzina wychowawcza lub zebra­nie klasy. Przyjęte reguły można spisać i wywiesić na ścianie.

Wychowawca powinien być przygotowany do dyskusji; pomocna może tu okazać się wcześniejsza rozmowa w na­uczycielskiej grupie rozwojowej.

Oto trzy podstawowe i dość naturalne reguły, które sta­nowią dobry punkt wyjściowy:

1. Nie będziemy szykanować kolegów.

2. Będziemy pomagać tym, którym inni dokuczają.

3. Będziemy wciągać do zabawy koleżanki i kolegów, którzy często są sami.

Te trzy reguły mają zapobiegać zarówno bezpośrednim atakom na kolegów, jak i szykanom pośrednim, polegającym na wykluczeniu kogoś z grupy.

Dzieci powinny dobrze zrozumieć, o jakie zachowania chodzi. Można im to wyjaśnić na trzy sposoby. Po pierwsze, można odtworzyć kasetę wideo, o której była już mowa , przedstawiającą różne formy mobbingu i demonstrującą, jak dzieci i dorośli powinni się zachowywać w trudnych j sytuacjach.

Drugim sposobem jest posłużenie się literaturą młodzieżową i dziecięcą, którą można wspólnie czytać na głos. Nauczyciel musi jednak z rozwagą wybierać fragmenty, gdyż często sytuacje przedstawiane przez autorów nie są ani reali­styczne, ani uzasadnione psychologicznie (np. ucznia prze­śladującego kolegów przedstawia się jako kogoś lękliwego i niepewnego siebie pod zewnętrzną twardą powłoką albo j też jako przyczynę prześladowań ukazuje się tylko czyjąś odmienność fizyczną). Nawet jeżeli faktycznie zdarzają się takie sytuacje, to nie mogą być one uznane za regułę i dlatego nie powinny stanowić punktu wyjścia do dyskusji.

Celem głośnego czytania tekstów powinno być wywołanie współczucia dla ofiary szykan oraz pokazanie związanych z nimi mechanizmów zachowań. Należy jednak uważać, by przy tej okazji nie podsuwać uczniom nowych pomysłów na dręczenie kolegów. ,

Kolejną metodą przybliżenia dzieciom problemu jest odgrywanie scenek. Scenki te mogą być osadzone w rzeczywistości klasowej, mogą też mieć charakter bardziej uni­wersalny. Jest to dobra okazja, by pokazać dzieciom, co w takiej sytuacji mogą zrobić osoby neutralne. Im większe zaangażowanie uczniów w grę, tym lepsze są jej efekty dy­daktyczne. Po przedstawieniu należy zainicjować dyskusję, np. o odniesieniach odegranej scenki do rzeczywistości.

Istotne jest, by ustalone normy postępowania były przez wszystkich w klasie zrozumiane i jednakowo interpretowa­ne. Zaprezentowanie, co konkretnie oznaczają przyjęte re­guły, jest szczególnie ważne w przypadku uczniów agresyw­nych, prześladujących kolegów. Doświadczenie i wyniki badań uczą, że dzieci te nie zawsze zdają sobie sprawę, jak szkodliwe jest ich postępowanie i ile powoduje cierpienia.

Poprzez rozmowy o regulaminie klasowym można wpły­nąć na postawy uczniów w zbliżonych sytuacjach. Można rozpocząć dyskusję od biernego uczestnictwa w mobbingu. Większość uczniów, chociaż sama nie inicjuje napaści na in­nych, to chętnie się przyłącza do takich działań. Należy więc dzieciom uświadomić, że ten, kto sam nic nie robi, ale biernie uczestniczy w szykanowaniu kolegów, jest współsprawcą mobbingu. Ponosi indywidualną odpowiedzialność, od któ­rej nie może się uwolnić, zwalając winę na innych.

Uczniowie często traktują powiedzenie rodzicom, że oni sami lub ich koledzy są prześladowani przez inne dzieci w szkole, jako donosicielstwo. To podejście należy zmienić. Pomocne w tym mogą być klasowe reguły postępowania. Ich głównym celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której uczniowie nie zechcą dłużej akceptować mobbingu (norma 1) oraz będą wiedzieć, że uczeń, który mówi rodzicom, że ktoś inny jest szykanowany przez kolegów, postępuje właściwie (norma 2). Nie jest to donosicielstwo, lecz wsta­wienie się za słabszym, okazanie współczucia.

Głównym celem normy 3 jest zapobieganie izolowaniu społecznemu niektórych uczniów. Uczniowie sami na pewno będą mieli wiele własnych pomysłów, jak można wciągnąć do zabawy i życia towarzyskiego kolegów, którzy nie spędza­ją przerw z innymi dziećmi, nie grają w piłkę i nie bawią się na podwórku. Uczniom należy uświadomić, że niektóre dzieci bywają samotne nie z własnej woli, ale dlatego, że nie potrafią nawiązać kontaktu, nie wiedzą, jak zacząć rozmowę i jak zdobyć kolegów. Czasami nie potrafią też odpowiedzieć na propozycję nawiązania kontaktu. Przyczynami mogą być brak odwagi lub złe wcześniejsze doświadczenia. Dlatego też pozostałe dzieci powinny okazać cierpliwość i pomagać takim nieśmiałym uczniom w odnalezieniu swego miejsca wśród klasowej społeczności.

Nagradzanie

Pochwały i przyjazne zainteresowanie nauczycieli w istotny sposób wpływają na postawę uczniów. (...) Większa ilość po­chwał, zarówno za postawę wobec kolegów, jak i za wyniki w nauce, może nadspodziewanie szybko poprawić atmosferę w klasie. Także dziecku łatwiej jest zaakceptować krytykę pod swoim adresem i zmienić swoje zachowanie, gdy poza tym czuje się lubiane i doceniane. Uwaga ta odnosi się zwłaszcza do uczniów szykanujących kolegów. Zbyt łatwo nie dostrzega się, że trudni i niegrzeczni uczniowie często robią także wiele rzeczy godnych pochwały.

Nauczyciel może pochwalić konkretną osobę, grupę osób lub nawet całą klasę za godną naśladowania postawę. Na przykład za wstawienie się za słabszym, za wciągnięcie wy­obcowanych dzieci do zabawy czy ogólnie — za koleżeństwo i gotowość pomocy. Należy także zwrócić uwagę na uczniów agresywnych i doceniać ich postawę, gdy nie reagują już nieprzyjaźnie lub napastliwie w sytuacjach, w których do­tychczas tak właśnie się zachowywali. Na przykład nie dają się sprowokować lub przestali dokuczać kolegom.

Sankcje

(...) Konsekwencją nieod­powiedniego zachowania powinna być taka czy inna sankcja. Najlepsze rezultaty daje połączenie nagradzania i doceniania pozytywnych zachowań z konsekwentnym karaniem za za­chowania łamiące normy bądź agresywne.

Przy okazji dyskusji o normach postępowania związanych z mobbingiem naturalne będzie poruszenie sprawy sankcji grożących za niezastosowanie się do obowiązujących w kla­sie reguł. Także tę kwestię wychowawca powinien przekon­sultować z uczniami.

Ważne jest, by przewidziane sankcje były łatwe do za­stosowania. Mają one wiązać się z pewną niewygodą dla sprawcy przewinienia, ale zarazem nie mogą mieć charak­teru dyskryminującego tę osobę. Należy w miarę możliwości starać się rozróżniać naganne zachowanie od podmiotu, który się go dopuścił. Kara nie powinna więc być ukierunkowana na potępienie osoby sprawcy, ale piętnować jej zachowanie i w sposób wyraźny pokazywać, jakie czyny są niepożądane i nie będą w klasie tolerowane.

Rodzaj sankcji powinien być w pewnym stopniu dostosowany do ucznia, uzależniony od jego wieku, płci, położenia. To, co będzie uciążliwe dla jednego dziecka, przez inne może być traktowane jako miły odpoczynek lub zabawa. (...)

Z różnych powodów bardzo istotne jest, by uczniowie szykanujący kolegów stopniowo uczyli się respektować usta­lone normy. Często są oni impulsywni i nieprzyzwyczajeni do zwracania uwagi na innych. Ich stosunki rodzinne by­wają nieuporządkowane, a złe zachowanie (łamanie reguł postępowania) rzadko powoduje negatywne reakcje rodzi­ców. Co gorsza, gdy już do tej reakcji rodziców dochodzi, często przybiera ona postać lania, wybuchu złości albo hi­sterii. Gdy takie warunki rodzinne zbiegną się z agresyw­nym temperamentem dziecka, trudno się dziwić, że ma ono w przyszłości duże szansę na wejście w konflikt z normami społecznymi i prawnymi.

Dlatego też walka z mobbingiem oznacza pomoc nie tylko jego ofiarom, ale również sprawcom. Konsekwentnie przestrzegany zbiór reguł zachowania w szkole może być naprawdę bardzo przydatny dla uczniów niesubordynowanych. Pozwala im nauczyć się zważania na innych i respektu dla norm społecznych, co ułatwi im normalne funkcjonowa­nie w dorosłym życiu.

Godzina wychowawcza

Uczniom trzeba stworzyć okazję do rozmawiania o obowią­zującym wszystkich systemie reguł służących zapobieganiu mobbingowi oraz o sankcjach za łamanie tych norm. Osiąg­nięciu jeszcze lepszych efektów sprzyjają regularne spotka­nia, na których można ocenić stosunki panujące w kla­sie. Doskonałą sposobnością do omówienia wszystkich tych spraw jest godzina wychowawcza. Sposób prowadzenia lek­cji zależy od konkretnych warunków i od wieku uczniów.

Ogólnie można powiedzieć, że godzina wychowawcza składa się z dwóch części, bardziej i mniej oficjalnej. Pierwsza poświęcona jest na sprawy merytoryczne związane z nauką. Druga na rozmowę o tym, jak uczniowie czują się w szkole, jakie są między nimi układy, jakie mają problemy.

W czasie godziny wychowawczej wskazane jest ustawie­nie krzeseł tak, by uczniowie i nauczyciel tworzyli krąg lub półkole. W ten sposób stwarza się bardziej kameralną atmosferę, możliwy jest także kontakt wzrokowy. Wychowawca jest osobą prowadzącą. Godzina ta jest okazją do oceny mijającego tygodnia i przekazania informacji o na­stępnym, dlatego najkorzystniejsze byłoby zaplanowanie jej na koniec tygodnia.

Na rozmowy o mobbingu należy przeznaczyć wystar­czająco dużo czasu, zwłaszcza na początku wdrażania pro­gramu zaradczego. Zainteresowanie uczniów problemem może szybko ograniczyć postawy niepożądane. Rozmowa o tym, co się w ubiegłym tygodniu wydarzyło, może sta­nowić formę nacisku grupowego na uczniów mających skłonności do nękania kolegów. Taka społeczna kontrola ze strony rówieśników i wychowawcy bardzo skutecznie zmusza jednostki zachowujące się agresywnie i aspolecznie do zmiany postawy. Od czasu do czasu warto zaprosić na godzinę wychowawczą szkolnego psychologa.

Przeciwdziałanie mobbingowi w szkole jest bardzo do­brym tematem do dyskusji na godzinach wychowawczych. Zresztą jest to także doskonały punkt wyjściowy do rozmów na inne tematy.

Nauka przez współpracę

Nauka przez współpracę (cooperatwe learning) jest metodą nauczania wypracowaną w USA. Jak sama nazwa wskazuje, polega ona na współpracy, ale współpracy szczególnego ro­dzaju. Szeroko zakrojone badania wykazały, że metoda ta przynosi bardzo korzystne efekty, nie tylko jeśli idzie o skuteczność nauczania i postępy w nauce. Odkryto między innymi, że uczniowie biorący udział w grupach współpracy stają się bardziej akceptowani i bardziej pozytywnie nasta­wieni do siebie nawzajem, szybko pozbywają się uprzedzeń wobec członków grupy będących innej narodowości lub rasy. Są to bardzo pożądane rezultaty. Ja skoncentruję się na nauce przez współpracę jako metodzie zapobiegania i ogra­niczania mobbingu w szkole.

Nauka przez współpracę polega na tym, że kilku uczniów dostaje wspólne zadanie. Wielkość grupy zależy od charak­teru zadania, zwykle liczy ona 2-6 uczniów. Członkowie grupy siedzą w kole, tak by mogli swobodnie rozmawiać, nie przeszkadzając innym grupom. Na wstępie nauczyciel wyjaśnia, że najważniejsze są postępy całej grupy i to one właśnie będą oceniane. Jednocześnie podkreśla, że każdy z członków musi umieć przedstawić i uzasadnić odpowiedzi, do których doszła cała grupa. Co więcej, każdy uczeń jest odpowiedzialny za to, by pozostali członkowie grupy też wykonali postawione im zadanie.

Fundamentalną zasadą jest taki dobór zadań, by przy ich realizacji konieczna była współpraca i powstawanie pozy­tywnych współzależności między członkami grupy. Cel ten można osiągnąć na różne sposoby.

Prowadzący może poprosić grupę o przygotowanie wspólnej odpowiedzi lub pisemnego sprawozdania. W ta­kim wypadku każdy z uczestników podpisuje się pod tym sprawozdaniem — dla podkreślenia, że dzieło jest wspólne i każdy wniósł w nie swój wkład. Poszczególni członkowie grupy powinni być w stanie wypracowaną odpowiedź przed­stawić i uzasadnić. Aby to sprawdzić, nauczyciel może wybrać po jednym uczniu z każdej grupy i kazać mu zapre­zentować sposób myślenia grupy.

Zależność między członkami grupy można wzmocnić przez zastosowanie specjalnego systemu nagradzania albo ocen. Na przykład grupa ucząca się angielskich słówek może być oceniana na podstawie łącznej liczby nowych słów, któ­rych nauczyli się wszyscy jej członkowie. Z kolei w wypadku matematyki uczniowie mogą pracować w małych grupach, a następnie być poddawani indywidualnym sprawdzianom. Grupa uzyskuje punkty lub oceny w zależności od tego, ilu jej członków poczyniło postępy. Niektórzy nauczyciele najlepsze grupy nagradzają w ten sposób, że dają im więcej wolnego czasu lub organizują dla nich jakieś atrakcje. Celem, jaki grupa ma osiągnąć, może być na przykład prawidłowe rozwiązanie większej liczby zadań niż w poprzednim ty­godniu.

Ważne jest, by często sprawdzać i oceniać współpracę wewnątrz grup. Ta kontrola może opierać się na wypowie­dziach uczestników o tym, jakie zadania grupa wykonywała sprawnie, a z jakimi miała problemy.

Rozwiązaniem idealnym jest przemieszanie w grupach uczniów bardziej i mniej zdolnych. Dlatego też podziału na grupy powinien dokonywać nauczyciel. Musi to zrobić w sposób przemyślany, uwzględniając skłonności niektórych uczniów do nękania innych i wykorzystując swoją wiedzę o relacjach panujących między dziećmi.

Jeżeli nauczyciel nie jest zbyt dobrze zorientowany w sympatiach i antypatiach swoich uczniów, to wyjściem z sytuacji może być poproszenie dzieci o napisanie na kartkach imion trzech koleżanek lub kolegów, z którymi chciałyby współpracować. W ten sposób dowiadujemy się, kto nie został przez nikogo wybrany. Wokół takiego wyizolowanego ucznia można wówczas stworzyć grupę uczniów pozytywnie nastawionych i przyjacielskich. Wska­zania uczniów można respektować także w ten sposób, że pozwala im się wybrać jedną osobę, a pozostałych członków grupy wyznacza wychowawca.

Mądry dobór składu grup jest ważny również ze względu na uczniów szykanujących kolegów. W zasadzie nie można, przynajmniej na początku, w jednej grupie umieszczać prze­śladowcy i jego potencjalnych ofiar. Niezbyt rozsądne jest także umieszczanie w tej samej grupie kilku uczniów mają­cych skłonności do szykanowania kolegów. Nie należy też łączyć razem głównego sprawcy i jego pomocników. Uczeń dyskryminujący innych powinien być w grupie razem z oso­bami silnymi i czującymi się pewnie i bezpiecznie, czyli takimi, które nie dadzą się w żaden sposób tyranizować. Po pewnym czasie można podjąć ryzyko umieszczenia w jed­nej grupie prześladowcy i jego ofiary. Warunkiem powinna być jednak pewna zmiana nastawienia sprawcy szykan lub wyraźne poparcie innych uczniów z grupy dla tego, który dotąd był nękany. Ważne jest, by nauczyciel cały czas czuwał i obserwował to, co się dzieje w grupie i poza nią, a w razie zbyt dużych tarć po prostu ją rozwiązał.

Trudno powiedzieć, jak długo grupa powinna funkcjo­nować w niezmiennym składzie. Generalną zasadą powinna być wspólna praca aż do osiągnięcia założonych postępów i aż do chwili, gdy członkowie grupy lepiej się nawzajem poznają. Z drugiej strony wskazane jest, by w ciągu semestru lub roku szkolnego każdy uczeń miał okazję współpracować z jak największą liczbą kolegów i koleżanek. Może to przy­czynić się do zmniejszenia podziałów i większego zgrania klasy. Jeżeli problem mobbingu jest obecny w danym śro­dowisku, trzeba zwrócić szczególną uwagę na uczniów, któ­rych ów problem dotyczy, i czasami właśnie od ich sytuacji uzależnić częstotliwość zmian w składzie grup.

Nauka przez współpracę jest tylko jedną z metod, z któ­rych nauczyciele mogą skorzystać w swojej pracy. Chciałbym podkreślić, że powinna być uzupełnieniem innych środków zapobiegających mobbingowi, a nie ich substytutem. (...)

Wspólne zajęcia wzmacniające więzi między uczniami

Często nie docenia się znaczenia zajęć pozalekcyjnych jako czynnika integrującego klasę i wzmacniającego poczucie wspólnoty. Przykładami takich spotkań, których głównym celem jest wspólna zabawa, mogą być: zielona szkoła, przyjęcia klasowe, wyjścia do kina, teatru, parku, szkolne dyskoteki. Warto, by w niektórych z tych spotkań mogli brać udział także rodzice.

Z drugiej jednak strony, w takich sytuacjach wyizolowa­nie z klasy czy docinki kolegów są dla dziecka szczególnie bo­lesne. Celem zajęć pozalekcyjnych jest dobra zabawa wszyst­kich dzieci, tymczasem dla niektórych mogą one stać się koszmarem. Nauczyciel powinien więc w dyskretny sposób ułatwiać wyobcowanym uczniom włączenie się do zabawy.

Zebranie rodziców, indywidualne rozmowy z wychowawcą

Mobbing jest tematem często poruszanym na zebraniach rodziców. I tak powinno być, choć o problemie należy mówić ogólnie, nie wymieniając nikogo z imienia i nazwi­ska. O zasadzie tej wychowawca powinien poinformować rodziców zaraz na początku spotkania. Bez rozpatrywania konkretnych przypadków też można owocnie dyskutować o stosunkach panujących w klasie. Punktem wyjściowym do dyskusji mogą być spostrzeżenia nauczyciela, ewentualnie ankieta przeprowadzona wcześniej wśród uczniów.

Rozważając, czym jest mobbing, porusza się zarazem temat, co rodzice, nauczyciele i uczniowie mogą zrobić, aby mu przeciwdziałać. Podczas zebrania warto skoncentrować się na tym, co mogą zrobić wszyscy rodzice, a nie tylko ci, których dzieci problem dotyczy. (...)

Przede wszystkim ważne jest, by rodzice poruszali w roz­mowach z dzieckiem problem mobbingu, zwłaszcza w klasie syna lub córki. Po drugie, rodzice muszą wyraźnie przeciw­stawić się dyskryminacji pewnych uczniów, muszą dziecku wyjaśnić, że tak nie można postępować. Powinni pytać swoje dziecko o to, czy ktoś jest w klasie źle traktowany przez kolegów. Czy jest w jego klasie ktoś, z kim inne dzieci nie chcą rozmawiać? Czy syn lub córka współczuje temu szykanowanemu lub odsuniętemu uczniowi i czy nie może czegoś zrobić, by mu pomóc?

Trzeba też ze swoim dzieckiem przedyskutować sprawę pasywnego udziału w mobbingu i związanej z tym odpo­wiedzialności, a także wytłumaczyć mu, że informowanie rodziców o tym, iż ktoś jest prześladowany przez kolegów z klasy, nie ma nic wspólnego z donosicielstwem. Do ro­dziców należy zachęcenie syna lub córki, by w konfliktach tego rodzaju stawali zawsze po stronie ofiary. Można też zasugerować dziecku, by idąc ze znajomymi do kina czy na imprezę, proponowało takiemu koledze wspólne wyjście lub pamiętało o nim, zapraszając gości na przyjęcie urodzinowe.

Poruszanie takich kwestii na zebraniach może zwiększyć zainteresowanie rodziców rzeczywistą sytuacją ich dzieci w szkole oraz poprawić współpracę między domem a szkołą.

Zazwyczaj nie jest ani możliwe, ani wskazane omawianie na zebraniu spraw poszczególnych uczniów. Publiczna dys­kusja może być natomiast wstępem do rozmów indywidual­nych. Nierzadko w ich rezultacie udaje się stworzyć indywi­dualny program zaradczy. Dopiero wtedy dopuszczalne jest wtajemniczenie w sprawę innych rodziców i uczniów (patrz rozdział Środki zaradcze na poziomie jednostki). Wycho­wawca zawsze powinien zachęcać rodziców do większego interesowania się sytuacją ich dzieci. Wielu rodziców jest przewrażliwionych i nadmiernie martwi się o swoje pocie­chy. Dobrze jest więc, gdy mogą porozmawiać o swoich niepokojach i — miejmy nadzieję — pozbyć się wątpliwości. Zwykle bywa jednak zupełnie inaczej. Zbyt wielu rodzicom, których dzieci naprawdę mają kłopoty w szkole, nie udaje się dowiedzieć od wychowawcy, jaka jest rzeczywista sytuacja ich dziecka ani tym bardziej otrzymać od niego pomocy.

Nie wystarczy, by wychowawca był otwarty i zachęcał ro­dziców do rozmowy. Musi sam wykazywać się aktywnością i w razie potrzeby nawiązywać i utrzymywać kontakty z ro­dzicami. Rozmowy o uczniu nie powinny ograniczać się tylko do jego postępów w nauce lub ich braku.

W tym miejscu warto wspomnieć, że przytłaczająca więk­szość rodziców biorących udział w badaniach w Bergen stwierdziła kategorycznie, że chce być informowana o szy­kanowaniu ich dziecka przez kolegów lub o tym, że ono samo szykanuje inne dzieci, nawet jeżeli wychowawca jedy­nie podejrzewa taką możliwość. Jednocześnie od uczniów dowiedzieliśmy się, że rodzice rzadko kiedy wiedzą i rozma­wiają z dziećmi o tym problemie. Pod tym względem szkoła ma więc dużo do zrobienia, co zresztą zalecają także władze oświatowe.

Dobrze by było, gdyby rodzice w razie podejrzeń, że coś złego dzieje się z ich dziećmi w szkole, sami kontaktowali się z nauczycielami. Efektywna współpraca między domem a szkołą to warunek poprawy sytuacji.

Środki zaradcze na poziomie jednostki

Poważne rozmowy z szykanującymi

Jeżeli w klasie dochodzi do szykanowania niektórych ucz­niów, to należy podjąć zdecydowane działania. Wycho­wawca powinien jak najszybciej porozmawiać z dziećmi, których problem dotyczy.

Cel rozmowy ze sprawcami jest jeden — położyć kres szykanom. Dlatego przesłanie rozmowy powinno być jasne: w naszej szkole nie będą akceptowane żadne formy mobbingu. Musi się to natychmiast skończyć.

Jeżeli za szykany odpowiada kilku uczniów, najlepiej rozmawiać z nimi oddzielnie, ale tak, by nie mieli czasu się ze sobą porozumieć i przygotować wspólnej taktyki obrony.

Uczniowie mający skłonność do nękania kolegów są na ogół bardzo pewni siebie i potrafią sprytnie odeprzeć sta­wiane im zarzuty. Bagatelizują swój udział w mobbingu, zrzucają winę na innych, a nawet na same ofiary.

Po rozmowach indywidualnych ze wszystkimi „podejrza­nymi" można zebrać ich razem i ponownie podkreślić, że przypadki gnębienia innych uczniów nie mogą się więcej powtórzyć, a gdyby się to jednak zdarzyło, podjęte zostaną bardziej drastyczne środki.

Rozmowy takie są łatwiejsze do przeprowadzenia, jeżeli już wcześniej zostały przedsięwzięte jakieś środki zaradcze przeciw mobbingowi. Uczniowie mają wtedy większą świadomość problemu, a ponadto funkcjonują już narzędzia walki z mobbingiem, którymi można się posłużyć (np. uzgodnione sankcje, rozmowy na godzinie wychowawczej).

Jeżeli rozmowy wychowawcy ze sprawiającymi trudności uczniami nie przyniosą spodziewanych efektów, następnym krokiem może być wezwanie ich na rozmowę przez dyrek­tora szkoły.

Rozmowa z ofiarą mobbingu

Jak już wspominałem, typowa ofiara mobbingu jest nie­pewna siebie i zastraszona, nie chce, by skupiała się na niej uwaga ogółu. Szykanowany przez kolegów uczeń milczy ze strachu przed nieprzyjemnościami, jakie go mogą spotkać, nic nie mówi dorosłym. Co więcej, prześladowcy często grożą mu, że jeżeli na nich naskarży, to wtedy dopiero oberwie. Dlatego też wiele takich dzieci cierpi w samotności, odwodząc także rodziców od kontaktowania się ze szkołą. Ci ostatni, myśląc, że postępują w interesie dziecka, ustępują mu i nie poruszają tego tematu z wychowawcą.

Jest to niedźwiedzia przysługa. A w dłuższej perspektywie na tym, że sprawa nie została w porę nagłośniona, stracą także uczniowie szykanujący.

Jedno jest pewne — przed podjęciem działań wyjaśniają­cych sytuację trzeba zapewnić ofierze mobbingu skuteczną ochronę przed kolejnymi represjami. Rozpoczęta sprawa musi być zakończona tak, by ryzyko następnych ataków było znikome. Szykanowany przez kolegów uczeń musi mieć zaufanie do dorosłych i wierzyć, że oni chcą i mogą mu pomóc. Natychmiastowe postawienie problemu mobbingu na forum publicznym bez dopilnowania, by ofiara mogła czuć się bezpiecznie, niemal zawsze tylko pogarsza sytuację i zwiększa cierpienia dręczonego dziecka. Aby mogło się po­czuć bezpiecznie, zazwyczaj niezbędna jest ścisła współpraca między szkołą i domem.

Najlepiej jest, jeżeli wychowawca lub rodzice uzyskają aprobatę dziecka dla zajęcia się przez nich tą sprawą. Z dru­giej strony nękane dzieci są zazwyczaj zastraszone i boją się skutków ujawnienia problemu, dlatego często nie chcą się zgodzić na interwencję dorosłych. W takich wypadkach na dorosłych spoczywa odpowiedzialność za podjęcie decyzji, nawet pomimo ewentualnych protestów zainteresowanego dziecka. Często ofiara odczuwa dużą ulgę, gdy sprawa uj­rzy światło dzienne. Niemniej podkreślam raz jeszcze, że wychowawca ingerujący w relacje między uczniami jest od­powiedzialny za bezpieczeństwo ofiary mobbingu.

Czasami mobbing przyjmuje drastyczne formy, aż do poważnego pobicia. W takich sytuacjach poszkodowany wraz z rodziną musi otrzymać fachową pomoc, umożliwia­jącą zneutralizowanie traumatycznych przeżyć. Pomoc taka zmniejsza ryzyko trwałych urazów psychicznych.

Rozmowa z rodzicami ucznia

Wychowawca, który zauważył, że w klasie dochodzi do szykanowania jednych uczniów przez innych, powinien po­informować o tym fakcie rodziców. Wyjdzie on w ten sposób naprzeciw życzeniom rodziców chcących wiedzieć, co dzieje się w szkole. Poza tym tylko wtedy może liczyć na ich współpracę. Często szkoła może udzielić rodzicom potrzeb­nej pomocy i wsparcia lub przynajmniej wskazać miejsce, gdzie taką pomoc mogą otrzymać.

Wychowawca może zorganizować spotkanie zaintereso­wanych uczniów oraz ich rodziców w celu porozmawiania o zaistniałej sytuacji i sposobach jej zmiany. Powinien wów­czas zachęcić rodziców do współpracy, namówić ich, by spróbowali w mądry sposób wpłynąć na swoje dzieci. Jeżeli uległy zniszczeniu ubrania lub inne przedmioty należące do ofiary szykan, jest to również okazja do rozmowy o ewentu­alnym zrekompensowaniu strat, np. z kieszonkowego prze­śladowców.

Spotkanie takie nie powinno mieć charakteru jednora­zowego. Po pewnym czasie należy zebrać się powtórnie, aby ocenić dalszy rozwój sytuacji. Trzeba dopilnować, by podjęte decyzje zostały naprawdę wprowadzone w życie. Wspólne spotkania ułatwią późniejsze indywidualne kon­takty między stronami. Jeżeli przy okazji nawiązane zostaną przyjazne stosunki między rodzicami uczniów poszkodowa­nych i szykanujących, może to bardzo ułatwić rozwiązanie problemu.

Jednak często zdarza się, że z góry wiadomo o wro­gim nastawieniu rodzin uczniów, których problem dotyczy. W takim wypadku przed wspólnym zebraniem wychowawca powinien spotkać się z każdą rodziną z osobna. Jeżeli obawia się, że takie spotkanie może być dla niego zbyt trudne, może poprosić o pomoc szkolnego psychologa lub innego specjalistę.

Co mogą zrobić rodzice ucznia nękającego kolegów i koleżanki z klasy?

Obowiązkiem szkoły jest dbanie o atmosferę i dobre samo­poczucie uczniów w szkole oraz — w razie potrzeby — przeciwdziałanie groźnemu zjawisku, jakim jest mobbing. Także rodzice mogą w tej dziedzinie zrobić bardzo dużo dobrego. Jak już kilka razy wspominałem, istnieje niebezpieczeństwo, że aspołeczne postawy dzieci napastliwych wobec szkolnych kolegów utrwalą się w przyszłości. Grozi im nawet wejście na drogę przestępczą oraz nadużywanie alkoholu lub narkotyków. Jest to dodatkowy powód, dla którego trzeba zmienić ich wrogą postawę wobec otoczenia i całego świata. Przedstawię teraz kilka propozycji dla rodzi­ców ucznia nękającego kolegów i koleżanki z klasy. Wiele z tych rad wiąże się z poruszonymi wcześniej tematami, ta­kimi jak reguły postępowania zapobiegającego mobbingowi, nagradzanie i sankcje.

Rodzice muszą postawić sprawę jasno — szykanowanie kolegów traktują poważnie i nie będą takiego zachowania tolerować. Szansę na zmianę postawy dziecka rosną, gdy zarówno szkoła, jak i dom konsekwentnie demonstrują ne­gatywny stosunek do mobbingu.

Przypominam, że dzieci i młodzi ludzie, którzy dopusz­czają się szykan na kolegach, często mają trudności z do­stosowaniem się do obowiązujących norm, a ich stosunki rodzinne bywają bardzo skomplikowane. W takich oko­licznościach ważne jest, by rodzice wraz z dzieckiem spró­bowali uzgodnić kilka reguł obowiązujących w życiu rodzin­nym. Reguły te można spisać na kartce i powiesić w widocz­nym miejscu w domu.

Istotne jest, by rodzice chwalili i nagradzali dziecko, gdy postępuje zgodnie z przyjętymi regułami. Łatwiej jest mu zmienić swoje zachowanie, gdy czuje się doceniane i akcep­towane.

Z kolei konsekwencją łamania reguł muszą być jakieś sankcje. Młody człowiek powinien być uprzedzony o tym już podczas ustalania reguł. Wtedy też rodzice powinni przemyśleć sposób karania. Sankcje powinny być uciążliwe, ale nie może być mowy o biciu.

Niemal zawsze do zakazanych zachowań, w tym również do prześladowania słabszych, dochodzi pod nieobecność dorosłych, kiedy nie wiedzą oni, czym się zajmują dzieci. Dlatego rodzice powinni kontrolować kontakty towarzyskie dzieci i ich zajęcia.

Jednym ze sposobów takiego nadzoru jest częste przeby­wanie z dziećmi i ich znajomymi. Wspólne przeżycia łączą rodzinę i poprawiają wzajemne kontakty. Spędzając z dziec­kiem dużo czasu, uczymy się lepiej je rozumieć, poznajemy jego sposób reagowania, a tym samym mamy na nie większy wpływ, dzięki czemu możemy mu pomóc w zmianie agre­sywnego stosunku do otoczenia. Nadmiar energii, agresję i potrzebę dominacji często można ująć w jakieś ramy, jak gra w piłkę nożną lub hokej. Być może dziecko ma jakiś ukryty talent lub pasję, w której rozwinięciu należy mu pomóc.

Co mogą zrobić rodzice ucznia, który jest szykanowany w szkole?

Jeżeli rodzice podejrzewają lub są pewni, że ich dziecko jest w szkole prześladowane przez innych uczniów, a nauczyciele nie informowali ich wcześniej o tym fakcie, to niezwłocznie powinni skontaktować się z wychowawcą i nawiązać z nim współpracę.

Ofiara — jak ją wcześniej nazwałem — pasywna, to zazwyczaj uczeń nieśmiały, przestraszony, bez wiary w siebie, niemający żadnych lub prawie żadnych przyjaciół. Dlatego też rodzice powinni takiemu dziecku pomagać w przysto­sowaniu się, niezależnie od tego, czy już zaistniała jakaś drastyczna sytuacja, czy też nie.

Sposobem na poprawę samopoczucia i samooceny dziec­ka jest pomoc w rozwijaniu jego talentów i innych pozytywnych cech czy zdolności. Dzięki nim dziecko ma szansę zabłysnąć także wśród rówieśników.

Chłopiec nękany przez kolegów jest zazwyczaj od nich słabszy i mniej sprawny fizycznie. Dlatego warto, by zaczął coś trenować — o ile ma takie zainteresowania i możliwości. Nawet jeżeli nie zwiększy w ten sposób swej popularności w klasie, to większa sprawność fizyczna może mu ułatwić życie i poprawić samopoczucie. To z kolei spowoduje, że zacznie wysyłać do otoczenia inne sygnały i z czasem jego stosunki z kolegami ulegną zmianie.

Uprawianie sportu stwarza także okazję do spotkania in­nych osób. Zupełnie nowe środowisko daje dziecku szansę, które należy wykorzystać. Nowi znajomi, w odróżnieniu od kolegów z klasy, nie mają wobec niego żadnych uprzedzeń. Jeżeli znajdzie wśród nich choć jednego przyjaciela, będzie to duży sukces.

Rodzice mogą również pomóc dziecku w nawiązaniu kontaktu z jakimś spokojnym i przyjacielskim uczniem z tej samej lub innej klasy. Dobrze jest, gdy dwóch chłopców lub dwie dziewczynki łączy coś wspólnego — hobby lub położenie życiowe. Świetny przykład to sytuacja, gdy poten­cjalny przyjaciel też jest samotny i izolowany przez kolegów. Ponieważ ofiarom mobbingu zbliżenie się do rówieśników często sprawia trudności, wskazana jest pomoc rodziców lub psychologa. Czasem wystarczy dokładne wyjaśnienie, jak można tego dokonać. Dziecko trzeba też stale zachęcać i wspierać. Jego wcześniejsze złe doświadczenia sprawiają, że nawet przy drobnym niepowodzeniu zbyt łatwo rezygnuje.

Rodzice, którzy odkryli, że ich dziecko jest szykanowane lub że rówieśnicy nie chcą z nim utrzymywać kontaktów towarzyskich, często próbują chronić syna lub córkę przed kolejnymi rozczarowaniami. Cel jest szlachetny, ale rezultaty zwykle marne. Nadopiekuńczość rodziców może doprowa­dzić do jeszcze większego oddalenia się od rówieśników. Bli­skie związki ze światem dorosłych pogłębiają to niepożądane zjawisko. Dlatego rodzice powinni popierać wszelkie kon­takty dziecka z rówieśnikami, a także jego aktywność poza rodziną. Jednocześnie powinni w możliwie dyskretny spo­sób starać się kontrolować sytuację, a w razie potrzeby nawet korygować układy towarzyskie dziecka.

W przypadku ofiar prowokujących swoich prześladow­ców szykany mogą być wynikiem zachowań dziecka. Dla­tego trzeba mu pomóc w zmianie sposobu bycia i reagowa­nia — nauczyć je innych, mniej drażniących otoczenie za­chowań. Ponieważ oba typy ofiar mobbingu mają wiele cech wspólnych (takich jak brak wiary w siebie), więc wcześniej­sze rady dotyczą również ofiar prowokujących. Dobrze jest, gdy dziecko potrafi zrozumieć reguły współżycia społecz­nego obowiązujące w grupie koleżeńskiej.

Dzieci o prowokującym zachowaniu, podobnie jak szkol­ni prześladowcy, często mają wybujały temperament, są wybuchowe, nieobliczalne i niesubordynowane. Dostoso­wanie się do obowiązujących norm jest dla nich problemem, dlatego może okazać się przydatne zastosowanie środków zaradczych, o których była mowa w związku z uczniami szykanującymi kolegów. Dzieci takie bywają nadpobudliwe i nadaktywne — w najcięższych przypadkach należy zwrócić się o pomoc do psychologa lub psychiatry.

Wykorzystanie pomysłowości nauczyciela i rodziców w pomaganiu ofiarom lub sprawcom szykan

Wychowawcy, który stara się wpłynąć na postawę uczniów, bardzo pomaga znajomość sytuacji i konkretnych dzieci. (...) Nauczyciel może na przykład zlecić dziecku odsuniętemu przez rówieśników wykonanie jakiegoś mniej lub bardziej ważnego zadania wspólnie z jednym z popularniejszych uczniów, a następnie zreferowanie przed klasą otrzymanych wyników. Badania amerykańskie wskazują, że taki zabieg może zwiększyć po­pularność nielubianego ucznia. Zadanie musi być tak dobrane, by ofiara mobbingu umiała sobie z nim poradzić. Nieostrożne, nie do końca przemyślane działania wychowa­wcy mogą spowodować skutki przeciwne do zamierzonych. Inną metodą jest nieformalna współpraca z uczniami szczególnie życzliwymi i otwartymi, a zarazem mającymi silną pozycję i nieuczestniczącymi w szykanach. Gdy tacy ważni w klasie uczniowie zajmą wobec mobbingu aktywne stanowisko i będą bronić ofiar prześladowań lub uspokajać agresywnych kolegów, można to uznać za ogromny sukces.

(...)

Zmiana klasy lub szkoły

Problem mobbingu powinien zostać rozwiązany na miejscu. Na zmianę klasy lub szkoły można zdecydować się dopiero wtedy, gdy mimo podjęcia wielu środków zaradczych oka­zuje się to niemożliwe.

Jeżeli w którejś klasie nastąpiło niepożądane nagro­madzenie uczniów szykanujących kolegów, należy przede wszystkim (po uprzedniej konsultacji z rodzicami) rozważyć możliwość rozdzielenia ich przez przeniesienie do różnych klas, a nawet szkół. Rozbicie takiego „gangu" zazwyczaj przynosi efekty. Czasami skuteczne okazuje się samo postra­szenie przeniesieniem, jeżeli zachowanie ucznia nie ulegnie poprawie.

Jeżeli z jakichś powodów nie jest możliwe przeniesienie uczniów agresywnych, trzeba się zastanowić, czy zmiana klasy lub szkoły nie byłaby korzystna dla ofiary mobbingu.

Każde przeniesienie powinno być jednak dokładnie prze­myślane i skonsultowane z rodzicami i nauczycielami. Tylko wtedy istnieją szansę na dobre rezultaty.

E. Maksymowska, Z. Sobolewska. M. Werwicka „Wychowywać ucząc” CODN, warszawa2006 str 48-50

przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej

— procedura siedmiu kroków interwencyjnych (wg dana olweusa)

l krok — Zauważenie i opisanie sytuacji.

Zalecenia dla nauczyciela:

II krok— Przerwanie agresji.

Zalecenia dla nauczyciela:

III krok — Czas do namysłu przed przygotowaniem następnego kroku.

Zalecenia dla nauczyciela:

IV krok — Rozszerzenie bazy informacyjnej.

Zalecenia dla nauczyciela:

V krok — Określanie celów, czyli co chciałbyś osiągnąć.

Zalecenia dla nauczyciela:

VI krok — Planowanie i realizacja zapowiedzianych konsekwencji.

Zalecenia dla nauczyciela:

VII krok — Kontrola przebiegu i ocena efektu interwencji.

Zalecenia dla nauczyciela:

Przykładowe ćwiczenia (pytania do zaliczenia) w ramach zajęć

Zad. 1/

Projektowanie przebiegu interwencji według D. Olveusa

a. Grupka czterech chłopców z VI klasy szarpie Artura w kącie szkolnego korytarza. Chłopiec ten na ogół trzyma się z boku, jest raczej słabym uczniem. Nigdy nie skarżył się na kolegów, ale przypominasz sobie, że nieraz po przerwach Artur z wypiekami na twarzy poprawiał sobie ubranie, zanim zajął miejsce w ławce.

b. Tomka z klasy II zastałeś płaczącego w kącie klasy. Powiedział, że na początku przerwy uczeń ze starszej klasy szarpał go i chciał wyłudzić od niego pieniądze. Groził mu, że jak następnym razem nie będzie ich miał, to „naprawdę go urządzi". Tomkowi udało się wyrwać, ale teraz boi się wyjść na przerwę.

c. Kasia, bardzo dobra uczennica, dziewczynka otyła i wesoła, ostatnio posmutniała i nic jej nie cieszy. Pytałeś ją, co się stało, ale zbyła cię nieistotnymi wyjaśnieniami. Zaprosiłeś na rozmowę jej najbliższą koleżankę. Dowiedziałeś się, że kilku chłopców z klasy wyrwało kiedyś Kasi list do kolegi z innej klasy, w którym pisała, jak bardzo jest dla niej ważny. Wprawdzie koledzy oddali jej ten list, ale teraz ciągle się z niej naśmiewają.

Zad. 2/

Przygotujcie w grupie scenkę: rozmowa ze sprawcą/ rozmowa z ofiarą/ rozmowa z rodzicami sprawcy/ rozmowa z rodzicami ofiary. Przykładowe pytania do uczestników i obserwatorów:

Zad. 3/

Quiz „prawda czy fałsz” (dla grup):

Zad. 4/

Badania pokazują, że mobbing w poszczególnych szkołach występuje z bardzo różnym nasileniem: w niektórych zjawisko może występować nawet pięciokrotnie częściej niż wynosi wynik przeciętny. Szkoła jest organizacją.

Zad. 5/

Debata: Przemoc w Internecie

(uczestnicy w grupach zapoznają się z artykułem Żal mi dziewczyny z mojej klasy)

3 pytania z literatury obowiązkowej na zaliczenie nieobecności:

1/ Czy odmienność w wyglądzie zewnętrznym jest znaczącą przyczyną prześladowań?

2/ Jakie cechy szkoły zwiększają ryzyko występowania przemocy?

3/ Wymień zasadnicze elementy programu zaradczego przeciw mobbingowi autorstwa Dana Olweusa.

Pogłębianie własnej filozofii

1. Obroń lub obal założenie, że agresja jest wpisana w naturę ludzką.

2. Obroń lub obal założenie, że przy kształtowaniu tendencji do stosowania przemocy czynniki środowiskowe odgrywają większą rolę niż czynniki osobowościowe.

3. Obroń lub obal założenie, że mechanizmy grupowe sprzyjają eskalacji przemocy.

4. Obroń lub obal założenie, że mobbing ma długofalowe skutki dla sprawcy i ofiary przemocy

Literatura uzupełniająca:

„Jedna z uczennic od początku drugiego semestru pojawiła się w szkole 3 razy. Na bieżąco kontaktowałam się z rodzicami, którzy informowali mnie, że nic o tym nie wiedzą (po prostu zostawała w domu, kiedy oni wychodzili do pracy). Wszelkie próby "zachęcenia" jej do chodzenia do szkoły (rozmowy z pedagogiem, psychologiem, z rodzicami i ze mną) nie dawały rezultatu. Uczennica jest raczej pozytywna, daje sobie radę w szkole (oceny), nie przeszkadza na lekcjach, ale po prostu nie chodzi! Moje kontakty z rodzicami także są pozytywne, rodzice raczej mają do mnie zaufanie, ale czasami mam wrażenie, że oczekują, abym to ja wpłynęła na ich córkę. Ostatnio poznałam przyczynę jej nieobecności : dokucza jej kolega z klasy (wyśmiewa się itp.). Problem jednak polega na tym, że rodzice powiedzieli mi o tym w tajemnicy i prosili, żebym rozwiązała ten problem tak, aby nikt (ani ich córka, ani "prześladowca") nie dowiedział się, że ja o tym wiem. Muszę jeszcze nadmienić, że na moich lekcjach nie zauważyłam żadnych oznak zachowania o którym mówią rodzice. Dzieje się to zapewne na przerwach lub po zajęciach.”

Źródło: Interkl@sa. Polski Portal Edukacyjny

Grzebałkowska Magdalena, Żal mi dziewczyny z mojej klasy, Gazeta Wyborcza, Duży Format, 29. 04. 2008

Gdybym była słabsza, już bym wisiała na skakance

Myślisz, że powinnam zacytować to, co o tobie napisali? - pytam.

- Nie ma innego wyjścia. Choć będzie to dla mnie bardzo bolesne - odpowiada Maria i strzepuje okruszek z kanapy

www.żal.pl

4.10.2007.

Tomek: "Marysia Sz. jest jedną z najbardziej zjebanych osób, jakie znam. Doszła do mojej klasy w tym roku. Reprezentuje brud i robi to perfekcyjnie. Glaniory, czarne ciuchy... Jednym słowem ŻAL! Żal mi samego siebie, bo muszę oglądać to jej zjebane ryło na lekcjach. Sama o sobie myśli, że jest nie wiadomo kim, a jest taką frajerką, jakich mało. Pierdolę ją z całego serca".

Dawid: „To forum jest zajebiste! Dzięki niemu będę mógł wyładować niezmierzone pokłady frustracji i kurwicy, które we mnie zalegają! Marysia ma pryszczate ryło i tłuste, poskręcane w syfiaste kudły włosy, białe sadło na dupie i schaby na biodrach. Jak widzę Marysię, zbiera mi się na bełta i to solidnego. Ma nawet chłopaka, który chyba w łóżku postępuje z nią według procedury »flaga na ryj i za Polskę «. Pozdro dla wszystkich szyderców. Członek loży szyderców z Gdyni”.

5.10.2007

Tomek: "Jak się spojrzy na ryja Marii, to nic, tylko walić czołem o ławkę".

6.10.2007

Adam: „Marysia Sz. jest najbardziej żałowo-kałową osobą, jaką znam. I nie chodzi o to, że jest metalem czy nosi glany, ale jest, kurwa, tak pojebana, że nie widzi, jak ktoś z niej non stop toczy bekę. Jest frajerem, bo myśli, że, kurwa, wie wszystko najlepiej, i próbuje być dominującą osobą w klasie, chociaż chodzi do niej od miesiąca. Co ona tutaj robi? Powinna ciągnąć druty za jałmużnę na Kaszubach, a nie chodzić do »Trójki «”.

Tomek: "Jej zjeboza nie wynika tylko z tego, jakiej muzyki słucha i jak się ubiera. Na każdej lekcji zapodaje takiego turbogniota, że nawet najmilsze, najbardziej tolerancyjne i sympatyczne osoby toczą z niej bezpardonową pizdę. Reprezentuje nędzę, brud i smród i żal mi jej jak chuj".

Nie muszę się nikomu podlizywać

Maria siedzi na kanapie w pokoju rodziców, a ja dyskretnie notuję w zeszycie: "Jest bardzo ładna! Ma duże zielone oczy, burzę kręconych jak sprężynki włosów, klasyczny nos, lekki trądzik na twarzy (pewnie wkrótce jej minie) i kobiecą figurę".

Mówi: - To, co oni napisali, uderzyło w moje największe kompleksy.

Ja: - Jakie kompleksy, dziewczyno?!

Strąca niewidzialne okruszki z kolan: - W podstawówce miałam problemy z nadwagą. Dzieci szydziły ze mnie, z moich ubrań, z muzyki, której słuchałam. Nauczyłam się je olewać. Raz tylko jednemu chłopakowi przywaliłam. Wiem, że nie powinnam się tym przejmować, jestem inteligentna, mam inne rzeczy w życiu do zrobienia, ale to wciąż wraca. Potem poszłam do gimnazjum, nawet schudłam trochę, ale to nie miało już znaczenia. Bo moja klasa gimnazjalna była świetna. Dwudziestu indywidualistów o ciętym poczuciu humoru, gdzie każdy mógł być taki, jak chciał.

III LO w Gdyni, do którego teraz chodzi Maria, od lat przoduje w rankingach szkół średnich w kraju. Jeśli ktoś nie jest laureatem jakiejś olimpiady, nie mówi dobrze po angielsku, nie ma świetnych ocen, nie ma co marzyć o nauce tutaj. W szkole oprócz pięciu zwykłych, trzyletnich klas jest dwuletnia klasa z programem międzynarodowej matury IB (International Baccalaureate), której zdanie otwiera drogę na niemal wszystkie zagraniczne uczelnie.

Gimnazjum jest w tym samym budynku. Maria uczyła się tu w klasie o profilu Middle Years Programme przygotowującym do międzynarodowej matury. Nauka w MYP trwa cztery lata, choć w zwykłym gimnazjum dzieci uczą się trzy lata. Później uczniowie z MYP przechodzą do dwuletniej klasy IB w "Trójce".

W czwartej klasie gimnazjum Maria doszła do wniosku, że nie chce zdawać międzynarodowej matury, bo zamierza zostać malarką i studiować na którejś z uczelni artystycznych w Polsce (zagraniczne uczelnie skreśliła, bo jej zdaniem tylko w Polsce jest ambitnie i trudno). Poza tym, zdaniem Marii, klasa IB nie daje wystarczającej wiedzy humanistycznej, którą każdy artysta powinien posiadać. Po skończeniu gimnazjum postanowiła więc przenieść się do klasy humanistycznej w tym samym liceum. Zaliczyła materiał z pierwszej klasy i we wrześniu 2007 roku weszła, jako nowa uczennica, do klasy IIc.

- Trochę żałowałam, że opuszczam moją starą klasę. Prawie wszyscy poszli do IB - Maria zwija gęste włosy w kok. - Ale uznałam, że jestem na tyle dorosła, że nie będzie problemu z wejściem między obcych ludzi. Nie muszę się nikomu podlizywać, żeby być akceptowaną. Ponieważ nie jestem najlepszym uczniem, a w dodatku jestem dość leniwa, chciałam na wstępie zrobić dobre wrażenie na nauczycielach. Dlatego byłam aktywna na lekcjach. Wiedziałam, że niektórzy uczniowie nazywali mnie za plecami kujonem. Wyczułam, że mają trochę kompleksów wobec tych z MYP i IB, ale co mnie to obchodziło?

Z Dawidem się nie dyskutuje, Tomkowi - nie naraża

- Sama sobie winna - wyrwie się potem komuś z klasy w kierunku nauczycielki.

Bo kto to widział! Przychodzi nowa, powinna siedzieć cicho, obserwować układy, a potem się do nich dostosowywać. Jakby nie widziała, że klasą rządzi loża szyderców - grupka inteligentnych, pewnych siebie, aroganckich chłopaków, którzy potrafią powiedzieć nauczycielce: "A to już skandal, że pani chce mnie dziś pytać! Proszę wywołać kogoś innego, ja nie odpowiadam", i którym zawsze wszystko uchodzi płazem.

Jakby nie zauważyła, że jest jeszcze w klasie grupa mieszkańców internatu, sympatycznych, trzymających się razem ludzi, i nieco zahukana reszta klasy. W klasie jest ponad 30 uczniów, jedni są zamożni, inni niezbyt bogaci, jedni pływają na desce, inni lubią imprezować. Z kimś Maria powinna trzymać.

A ona od pierwszych lekcji chce grać pierwsze skrzypce, wyraża swoje poglądy, dyskutuje. I z kim? Z Dawidem! Wszyscy w klasie wiedzą, że z Dawidem się nie dyskutuje, przynajmniej na polskim. Dawid, syn tłumacza literatury anglojęzycznej, jest piekielnie inteligentny, oczytany i zagnie każdego. Sama Maria przyznaje, że z polskiego Dawid jest może nawet lepszy od niej. I dodaje, że uderzyło ją, że nikt w klasie nie podejmuje z nim sporu.

- Cały czas było czuć ten jej MYP-owy charakter. Irytowała nas trochę - powie mi potem koleżanka z klasy, która chce zachować anonimowość. - Aktywność, wypowiedzi na lekcjach, nadgorliwość w nauce. Kiedyś nauczycielka zadała nam referat, określiła liczbę słów. A Maria na to: "Tylko tyle? W MYP pisaliśmy więcej". Przesadziła wtedy. I miała taki denerwujący ton głosu, gdy wygłaszała swoje, często skrajne, opinie. Ludzie gadali trochę za jej plecami, loża szyderców komentowała jej zachowanie dość głośno.

A jak można tak jawnie lekceważyć Tomka, syna gdyńskiego biznesmena? Gdy na przykład, rozparty w ławce, z opalenizną na nosie i blond włosami zaczesanymi na żel, cały jak z serialu "Beverly Hills 90210", rzuca lekko dowcip na temat Holocaustu - prawie wszyscy się śmieją, a Marysia nie. Głupio robi, bo Tomkowi lepiej się nie narażać. Potem może wyzwać cię na ulicy od pedałów, jak to się zdarzyło jednemu chłopakowi ze szkoły. I nie będzie zważał na to, że idziesz akurat w towarzystwie swojej babci i dziadka, jak tamten chłopak.

To mogła się Maryśka chociaż zbliżyć do Adama, syna rolnika, takiego samego odludka klasowego jak ona. A ona nie. Nie zabiega o akceptację, nie rozmawia z nikim z klasy na przerwach, znika ze swoich chłopakiem albo znajomymi z innych klas. Ubiera się na czarno, nosi glany, słucha progresywnego metalu i rocka, śpiewa we własnym zespole rockowym Defibrylator, maluje obrazy i chce zostać artystką, dostaje się do finału olimpiady z języka polskiego, zwycięża w konkursach plastycznych, prowadzi szkolne radio.

- Niewątpliwie nasza klasa nie była przygotowana na Marię - powie mi Jan Babiński z IIc. - Nie pasowała do wyobrażeń tych, którzy ją opisali na forum Żal.pl.

- Maria psychicznie przerastała IIc - powiedzą mi potem nauczyciele. - Oni byli dla niej za dziecinni, ona dla nich za dorosła.

Imię, nazwisko, nazwa szkoły

- Jakby mnie ktoś w twarz kopnął - wspomina Maria moment, gdy znalazła w internecie wpis na stronie społecznościowego forum www.żal.pl. Strona jest popularna wśród nastolatków. Mogą na niej "wyżalać się" na rodziców, nauczycieli, szkolnych kolegów. Administratorzy strony zachęcają: "Wejdź i wyżal się, nie żałuj sobie".

Przez dwa miesiące Maria nie wiedziała, że koledzy obsmarowali ją w internecie. Że podali na stronie jej imię i nazwisko, napisali, do jakiego liceum chodzi. Sami też byli pewni swojej bezkarności, Dawid pisał swoje posty pod nazwiskiem, Tomek użył pseudonimu, pod którym jest powszechnie znany w szkole. Część uczniów z IIc wiedziała o wpisie, ale milczała. Potem okaże się, że kilka osób radziło chłopakom usunąć wpisy z internetu, bo mogą mieć kłopoty.

W październiku i listopadzie Marysia zaczęła nawiązywać bliższe kontakty z kilkoma kolegami z IIc, rozmawiała też z Dawidem. Okazało się, że mieszkają na tym samym osiedlu w Gdyni i chodzą na tę samą siłownię. Dawid chciał, żeby Marysia wzięła go do szkolnego radia, a ona się zgodziła (- Zna się doskonale na hip-hopie, potrafi mówić o nim z pasją, nie lubię tego gatunku muzyki, ale jestem tolerancyjna i szanuję takich ludzi - mówi Marysia).

Pod koniec listopada, na wywiadówce, ktoś z rodziców mówi, że podobno w internecie krąży niewybredny opis jednej z uczennic z tej klasy. Rodzicom Marii wydaje się nawet, że wymienia imię dziewczyny - Gosia. Mówią o tym przy kolacji.

Marysia lubi Gosię, więc pociesza ją jeszcze tego samego dnia na Gadu-Gadu. I wtedy koleżanka wyjaśnia, kto naprawdę został opisany w internecie, i podaje adres strony Żal.pl.

Późnym wieczorem Maria wchodzi do pokoju rodziców: - To mnie opisali.

Wraca do szkoły dopiero po tygodniu. Wahała się, czy nie odejść. Ale nie. Po pierwsze, pokazałaby wtedy "tym trzem", że wygrali. Po drugie, ma w tej szkole wielu przyjaciół. Po trzecie, w nowej szkole i tak wyszłoby, czemu odeszła ze starej.

Ale Maria chce, by ze szkoły zostali usunięci autorzy wpisu. Rodzice ją popierają, mówią o tym dyrektorowi.

Maria nie wybacza

Rodzice chłopców uważają, że Maria się mści. Mają żal, że nie przyjęła przeprosin ich synów. Uważają, że zrobiono w tej sprawie wszystko, co było można.

Przecież wysłali chłopców do jej domu z kwiatami od razu, gdy sprawa się wydała. Ale nie wpuściła ich. Dawid dzwonił na komórkę, prosił o rozmowę. Odmawiała.

Pierwszego dnia po jej powrocie do szkoły chłopcy stają przed jej ławką. Dawid mówi, jak bardzo jest im przykro, jak głupią rzecz zrobili, ale to są tylko słowa i wszystko da się naprawić. Tomek się nie odzywa, stoi tylko ze spuszczoną głową. Adam nie potrafi ukryć nerwowego rechociku.

- Milczałam, nie przyjęłam przeprosin. Cała sytuacja była żenująca, czułam się przymuszana. Ja nie zamierzam im wybaczać - mówi Maria.

Klasa buzuje. Na pogadanki przychodzi dyrektor szkoły, toczą się dyskusje na lekcjach, ze sprawcami i ofiarą rozmawia szkolny pedagog. Uczniowie IIc są podzieleni. Większość uważa, że Maria powinna wybaczyć, zapomnieć. Mają do niej żal, że jest taka uparta. Tłumaczą, że należy oddzielić czyn od człowieka. Ona milczy, ale czasem nie wytrzymuje: - Co z was za humaniści! Hipokryci! Czynu od człowieka się nie oddziela. Tyle się teraz słyszy o samobójstwach uczniów. Macie szczęście, że jestem silna, bo mogłabym już wisieć na skakance.

- Przesadzasz, Marysia! - klasa ją zakrzykuje.

- Najpierw to był szok dla naszej klasy - mówi Jan Babiński. - Ale sprawa zaczęła się rozmywać. Sprawców nie poddano ostracyzmowi, chcieli sprawiać wrażenie, że im przykro, jednak sądzę, że tak naprawdę nie czuli się winni. Tłumaczyli się swoją głupotą.

- Bardzo się zdziwiłam, że to zrobili - mówi koleżanka z klasy. - Dawid i Tomek to nie jest taki typ chłopaków, oni takich słów nie używają na co dzień. Tomek lubi wprawdzie obgadać dziewczyny idące ulicą, ale robi to cicho i dyskretnie. Dawid to szpaner, pomyślał widocznie, że zrobi coś zabawnego i zyska jeszcze większą popularność w klasie. I nie zauważył, jak przekracza granicę. Adam to tajemnicza osoba, nie należał do loży szyderców, a chyba bardzo chciałby. On to raczej napisał, żeby się przypodobać klasowej elicie.

Chłopak Marii, uczeń tej samej szkoły, gitarzysta w zespole Defibrylator, został razem z nią opisany w internecie. Nie wytrzymuje napięcia wokół dziewczyny. Zrywa z Marią. Zespół się rozpada.

Kto tu jest katem, a kto ofiarą?

Nikt już nie pamięta, ile rad pedagogicznych odbyło się w sprawie skreślenia z listy uczniów Tomka, Dawida i Adama. Pięć lub sześć. Po kilka godzin każda. Były przemówienia do mikrofonu, wystąpienia winnych uczniów ("Z głupoty to zrobiliśmy" - tłumaczą) i rodziców (nie czują się odpowiedzialni za czyny swoich dzieci, zarzucają nauczycielom, że źle je wychowują. "Z pełnym zaufaniem oddaliśmy wam synów w ręce" - mówią). Były łzy Marii przed całym gronem pedagogicznym, gdy musiała opowiedzieć wszystkim, jak bardzo poczuła się zhańbiona ("To straszne upokorzenie, bo ja nigdy nie płaczę przy obcych" - mówi mi Marysia i broda jej drży). Były też łzy nauczycielek ("Poczułam się oszukana - mówi anonimowo jedna z nich. - Okazało się, że ci chłopcy mieli dwie twarze. Dobrych uczniów, inteligentnych, rozumiejących świat, a jednocześnie takich, którzy krzywdzą ludzi. Bo to, co zrobili, było przemyślane, z premedytacją, nieprzypadkowe. I wiedzieli, że mają w klasie poklask").

Rodzice obu stron zarzucają radę pedagogiczną pismami z prośbą o zakończenie całej sprawy, zaprzestanie dręczenia córki, z prośbą o danie chłopcom szansy na poprawę.

Odbywają się też zebrania rodziców uczniów IIc. Ojciec Tomka przyznaje przed innymi, że jego syn popełnił rzecz haniebną i spotka go zasłużona kara. Nie przeprasza jednak za czyn syna. Jednocześnie wraz z rodzicami Dawida chce, by matka i ojciec Marii poprosili dyrektora szkoły o niekaranie ich synów. Mama Marysi płacze i wybiega na korytarz.

- Ani razu podczas tych kilku miesięcy nie padło szczere słowo "przepraszam". Ani ze strony tych chłopaków, bo tych przeprosin w klasie nie traktuję poważnie, ani ze strony rodziców - mówi tata Marii. - Nagle wszystko się odwróciło, cała uwaga się skupiła na Tomku, Dawidzie i Adamie. Oni stali się ofiarami nieustępliwości mojej córki, ona sama zajęła rolę kata. A to oni dokonali gwałtu psychicznego na młodej kobiecie.

W sprawę włącza się samorząd szkolny, we wszystkich klasach zadaje pytanie, czy trzej uczniowie IIc powinni za swój czyn być wyrzuceni ze szkoły. Połowa szkoły zgadza się z usunięciem ich, ale połowa chciałaby, żeby zostali.

Za to grono pedagogiczne jest niemal jednogłośne. Na około 70 nauczycieli obecnych podczas głosowania tylko dwóch lub trzech jest za pozostawieniem uczniów w szkole.

Dopóki decyzja nie zostanie usankcjonowana, Tomek, Dawid i Adam mają prawo nadal chodzić do szkoły.

Bo syn poczuje się skrzywdzony

Rodzice Dawida piszą odwołanie do kuratorium. Na trzech stronach drobnym drukiem wymieniają, jakie błędy proceduralne popełniła szkoła w ciągu ostatnich tygodni. "Postępowanie szkoły w tej sprawie charakteryzuje również brak działań wychowawczych. Były one znikome" - podkreślają. "Najpierw nasz syn został wezwany do dyrektora, gdzie zmuszono go do udzielenia pisemnej odpowiedzi na trzy pytania na papierze z pieczątką szkoły (...) dyrektor polecił naszemu synowi czekać w sekretariacie w pozycji stojącej, kategorycznie zakazując siadać (podkreślone tłustym drukiem)".

- W przypadku nagannego zachowania ucznia zawsze proszę go o pisemne wyjaśnienie - mówi dyrektor Kosakowski i przyznaje: - Kazałem Dawidowi wstać w momencie, kiedy stwierdziłem, że niekulturalny sposób, w jaki siedział na krześle (pozycja półleżąca, z nonszalancko wyciągniętymi nogami), utrudnia przechodzenie osobom znajdującym się w szkolnym sekretariacie. Nad nikim się nie znęcałem.

Rodzice Dawida żalą się jeszcze kuratorowi, że wicedyrektorka szkoły zasugerowała, że syn powinien ten tekst zjeść, a potem zostać przeniesiony do liceum za Gdynią, "żeby miał daleko i mógł wszystko przemyśleć". Uważają też, że kara wykreślenia z listy uczniów "Trójki" jest nieadekwatna do przewinienia, co może spowodować w ich synu "frustrację, poczucie krzywdy i chęć zemsty".

Ojciec Tomka zjawia się kilka razy w szkole i sugeruje nauczycielom, że nie podobają mu się ich metody wychowawcze. Ma powiedzieć jednej z nauczycielek, że jeśli będzie trzymała stronę Marii, jeszcze długo go popamięta. Innej nauczycielce, która na lekcji wspomina o autorach wpisu, mówi, że poddaje syna mobbingowi. Także Tomek wyraża swoją opinię na temat pracy pedagogów "Trójki". - Nie podobają mi się pani metody pracy - mówi do jednej z nauczycielek. (Teraz nikt nie chce tego jednak oficjalnie potwierdzić. - Na co komu rozprawy sądowe z ojcem ucznia? - tłumaczy mi ktoś z grona pedagogicznego).

Także rodzice Adama uważają, że szkoła źle wychowuje ich syna. Ale nie zjawiają się w szkole na wezwanie dyrekcji, utrzymują jedynie kontakt telefoniczny, na radach pedagogicznych chłopak występuje sam w swojej obronie. Jego ojciec, który wiele lat przebywał na emigracji, pisze do departamentu skarg, wniosków i obsługi Rady do spraw Uchodźców przy kancelarii premiera, żaląc się, że w szkole popełniono przestępstwo: "... a mianowicie dręczenia, szykanowania i prześladowania oraz stosowania kary cielesnej (...), a w szczególności bezprawnego przetrzymywania syna Adama i poddanie go nieludzkiemu traktowaniu przez cztery godziny w sekretariacie szkoły".

Kiedy można skreślić ucznia?

Ale Zdzisław Szudrowicz, pomorski kurator oświaty w Gdańsku, czyta wnikliwie pisma od rodziców Dawida, Tomka i Adama i na początku roku 2008 wysyła do szkoły wizytatorkę. Prosi też o opinię specjalistów z Centrum Edukacji Nauczycieli w Gdańsku.

Wizytatorka znajduje w szkolnych dziennikach uchybienia natury proceduralnej, zauważa, że szkoła działała w sprawie Marii niezgodnie ze statutem. Nie rozmawia jednak z Marią ani jej rodzicami, nie spotyka się z nauczycielami z "Trójki". Pracownik z CEN wystawia opinię.

Na tej podstawie Zdzisław Szudrowicz nakazuje przywrócić Adama, Tomka i Dawida w poczet uczniów III LO.

Nie dowiem się, jak brzmi opinia z CEN, jakie błędy pedagogiczne według opinii konsultantki z CEN popełniła szkoła i jak brzmi pismo kuratora do dyrektora szkoły. Pism nie dostali do wglądu nawet nauczyciele III LO, ponieważ kuratorium uznało, że nie są stroną w sprawie. - Tekst uchylenia przez pomorskiego kuratora oświaty mojej decyzji znajduje się w sejfie - mówi dyrektor. - Wizytator z kuratorium powiedziała, że zdaniem prawnika (przepisy kodeksu postępowania administracyjnego) nie mogę, tak jak zamierzałem, przedstawić treści tej decyzji radzie pedagogicznej. Z uwagi na to, że w wielu punktach nie zgadzam się z jej uzasadnieniem, przygotowuję pisemną odpowiedź na decyzję kuratora.

Dowiaduję się więc jedynie z prywatnych rozmów, podczas których wszyscy zastrzegają anonimowość, że wizytatorce nie spodobało się, że zapisy tematów lekcji w IIc nie odzwierciedlały celów wychowawczych. Że jej zdaniem skreślenie uczniów nastąpiło za szybko, bo zgodnie ze statutem szkoły nie zostały wyczerpane "wszystkie możliwości oddziaływania wychowawczego na ucznia". Słyszę też, że pedagog z CEN napisała w opinii, że w duchu chrześcijańskim leży wybaczanie, uczył nas tego ksiądz Tischner, więc jej zdaniem autorom wpisu należy wybaczyć zły postępek i nie wyrzucać ich ze szkoły.

Nauczyciele mają wielki żal do kuratorium.

- Jesteśmy bardzo sfrustrowani - mówi nauczycielka. - Bardzo się przejęliśmy tą sprawą, poświęciliśmy jej dużo czasu i serca, naszym zdaniem postąpiliśmy najlepiej, jak było można. W dzisiejszych czasach skreślenie ucznia z listy to nie wilczy bilet, tylko szansa na odrodzenie, zmianę środowiska. I w tym momencie kuratorium i rodzice stawiają nas pod ścianą, zrzucają na nas całą odpowiedzialność i mówią, że nie umiemy wychowywać. Pokazano nam, że tak naprawdę nie możemy zrobić nic, podjąć żadnej decyzji. A co by się stało, gdybyśmy nie podjęli tak zdecydowanych działań? Oskarżono by nas o bezduszność i niechęć do rozwiązywania problemów.

- A Tomek, Adam i Dawid dostali sygnał, że cokolwiek w życiu zrobią, ujdzie im to płazem - dodaje nauczyciel. - Przecież oni nie zostali wcale ukarani za to, co się stało. Nadal siedzą w tej samej klasie co ich ofiara, nadal czują się tu swobodnie. Jakby nic się nie zmieniło. Mają tylko naganę dyrektora - ale czy sobie coś z niej robią?

- Nikt z kuratorium nie chce z nami rozmawiać, wyjaśnić, co źle robimy - dodaje nauczycielka. - Co to znaczy, że nie zostały wyczerpane wszystkie możliwości oddziaływania wychowawczego na ucznia? Kiedy można skreślić ucznia z listy? Jak kogoś zabije? Albo jak szykanowany kolega popełni samobójstwo?

Przekazuję pytania nauczycieli pomorskiemu kuratorowi oświaty.

- W każdej szkole obowiązuje statut, od tego jest dyrektor i nauczyciele, żeby postępować zgodnie z nim. Uczeń może być skreślony w wypadku zachowania agresywnego lub uwłaczającego godności ucznia lub nauczyciela - wyjaśnia kurator Zdzisław Szudrowicz.

- A tu pana zdaniem nie poniżono uczennicy w wystarczającym stopniu? - pytam. - Czy czytał pan to, co oni napisali o Marii?

- Tylko fragmenty, jednak mam jasny opis tej sytuacji - tłumaczy kurator. - Szkoła nie postąpiła zgodnie ze statutem. Skreślono uczniów bez oddziaływań wychowawczych i wyjaśnień, bez pracy wychowawczej pedagoga i wychowawcy.

- Jakie to działania?

- Rozmowy wychowawcy i pedagoga szkolnego, pewne formy pracy wychowawczej - mówi kurator. - Proszę pani, sprawy wychowawcze w wielu szkołach są naprawdę niedobrze prowadzone. To temat na inną rozmowę.

- Biurokracja przysłoniła chyba kuratorium samego człowieka, nikt zza papierów nie widzi już ofiary tego zdarzenia - dodaję.

- A pani zaraz mówi w takich kategoriach kat i ofiara! Liczy się każdy człowiek. I każdego z nich należy wysłuchać i pomóc - kurator się lekko denerwuje.

Kurator Zdzisław Szudrowicz dwa lata temu był dyrektorem Liceum nr VIII w Gdyni. Stał się sławny na całą Polskę, gdy 19-letnia uczennica jego szkoły tuż przed maturą pozowała nago do "Playboya". Jak wyznała dziennikarzom, została zmuszona przez dyrektora do zabrania papierów ze szkoły. Z odejścia dziewczyny ucieszył się ówczesny kurator oświaty, zdaniem którego uczennica działałaby demoralizująco na młodzież.

Dziś kurator Szudrowicz wyjaśnia mi, że media wtedy kłamały, a dziewczyna zmieniła szkołę na własne życzenie, bez żadnych nacisków.

Rodzice nie chcą rozmawiać

Ojciec Tomka poprosił, żebym wysłała mu pytania mailem. Pytam: "Jak państwo sądzą, dlaczego młody, inteligentny człowiek tak zrobił? Co poczuliście po przeczytaniu tego tekstu? Zażenowanie, oburzenie, wstyd? Czy macie córkę lub siostrzenicę? Pomyśleliście, co by było, gdyby napisano o niej takie rzeczy w internecie? (potem się dowiem, że Tomek ma młodszą siostrę). Czy odbył pan rozmowę z synem? Co syn mówił? Jak został ukarany, jeśli w ogóle? Czy przeprosiliście rodziców Marii i ją samą? Czy Tomek przeprosił koleżankę? Jakie zadośćuczynienie zamierzacie wystosować wobec niej? Czy w tym, co Tomek napisał na temat Marii, poznajecie własne dziecko? Czy oddaliście go pod opiekę psychologa?".

Tata Tomka odpisuje wkrótce, że nie zamierza udzielać mi informacji na temat najbardziej delikatnych, przykrych, intymnych i trudnych przeżyć swojego syna i rodziny.

Ojciec Dawida prosi o dzień do namysłu. Następnego dnia uprzejmym głosem informuje mnie, że nie ma nic do powiedzenia na ten temat, a sprawa została zamknięta.

Rodzice Adama nie odbierają telefonu komórkowego. We wsi pod Elblągiem, gdzie mieszkają, nie mają telefonu stacjonarnego. Jadę tam. W miejscowym sklepiku lekko pijany mężczyzna mówi mi, że ojciec Adama kilka tygodni temu gdzieś wyjechał. Dom jest zamknięty, mama chłopca jest w pracy. Zostawiam jej wizytówkę w drzwiach, proszę o kontakt. Nigdy się nie odezwie.

Z Tomkiem, Adamem i Dawidem nie wolno mi rozmawiać bez zgody ich rodziców, bo są niepełnoletni. Dopiero w tym roku skończą 18 lat.

A Tomek pojechał do Włoch

Wychowawczyni IIc zrezygnowała z prowadzenia klasy. Obecnie uczniowie mają aż dwie wychowawczynie.

Maria jest nadal uczennicą tej klasy.

Podobnie jak Tomek i Adam.

Tylko Dawid przeniósł się do innego liceum w Gdyni.

- Jakby nic się nie stało - Marysia opisuje sytuację w klasie. - Loża szyderców nadal działa. Wiem, że za plecami wciąż dowcipkują na mój temat. Czuję do nich nienawiść, ale staram się o tym często nie myśleć, bo to bardzo męczy.

Klasa Marii została objęta opieką psychologów. Czasem zamiast lekcji przez cały dzień mają warsztaty, podczas których rozmawiają o problemach komunikacji między sobą.

Dyrektor Kosakowski zapowiada wprowadzenie zmian w statucie szkoły. Po wypełnieniu specjalnej ankiety przez uczniów i analizie jej przez przedstawicieli rodziców, uczniów i nauczycieli zostaną wprowadzone nowe zasady, na podstawie których będzie można relegować uczniów ze szkoły. Chce też zorganizować spotkanie przedstawicieli kuratorium z radą pedagogiczną i kontynuować warsztaty psychologiczne.

Tomek na stronie www.grono.net (forum podobne do Naszej Klasy) umieścił swoje zdjęcia. Wśród fotografii, na których pozuje z kotkiem lub z kolegami i butelką wódki, są też zdjęcia z ostatnich ferii zimowych. Rodzice posłali go do Włoch na narty.

Źródło: Duży Format

Olweus Dan, Mobbing. Fala przemocy w szkole. Jak ją powstrzymać?, Wybrane fragmenty: opisy sytuacji, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2007.

1/ Wycinki z prasy

(w opracowaniu autora)

Trzynastoletni, z natury spokojny Johnny przez dwa lata był dla swoich kolegów z klasy żywą zabawką. Zabierali mu pieniądze, zmuszali do jedzenia trawy i picia mleka ze środkami piorącymi, bili go w toalecie, zakładali na szyję obrożę i kazali udawać psa. Przesłuchiwani w tej sprawie prześladowcy Johnny'ego twierdzili, że robili to dla zabawy.

W Weston-super-Marc w hrabstwie Avon w Anglii dzie­sięcioletnia Sara była stale prześladowana przez dwie koleżanki z klasy za to, że wraz z nimi nie rozrabiała w czasie lekcji. Przezywały ją i groziły jej pięściami. Udało im się przekonać innych uczniów do wyizolowania jej z klasy. „Wcześniej lubiłam chodzić do szkoły — mówi zagubiona Sara — ale teraz nienawidzę".

Dwunastoletnią Linde koleżanki i koledzy z klasy szy­kanowali za to, że była „snobką". Linda zaprzyjaźniła się z inną dziewczynką z klasy; stały się nierozłączne. Nie spodobało się to przywódczyni klasowej grupy, która próbowała zniszczyć tę przyjaźń. W końcu jej się to udało i Linda wkrótce została całkowicie odizolowana od reszty kolegów. Później jedna z prześladujących ją dziewczynek namówiła Linde do urządzenia w domu przyjęcia, a następnie dopilnowała, by nikt się na nim nie pojawił. Po tym przeżyciu wiara w siebie Lindy legła w gruzach.

Philip Carpenter został zaszczuty na śmierć. Przez dłuższy czas był prześladowany przez trzech kolegów z klasy. Kroplą przepełniającą dzban goryczy była kradzież jego notatek na dzień przed bardzo ważnym sprawdzianem. Szesnastolatek bal się opowiedzieć o wszystkim rodzicom i wybrał śmierć. Po powrocie ze szkoły powiesił się w drzwiach swego pokoju. (str......)

2/ Przykład sytuacji

(...)

W każdej klasie dochodzi do rozmaitych spięć i kon­fliktów. Nawet przy normalnym, zdrowym współżyciu i współpracy między uczniami mają miejsce pewne in­terakcje noszące znamiona agresji. Zdarza się to na przykład w trakcie zabawy lub wówczas, gdy chodzi o obronę własnych interesów czy sprawdzenie swojej pozycji w grupie. Jeżeli w takiej grupie znajduje się osoba lub osoby dominujące o skłonnościach do nękania innych, ma to wpływ na życie całej grupy. Relacje między dziećmi stają się ostrzejsze, twardsze i nacechowane prze­mocą. Ujawnia się temperament jednostki, jej potrzeba dominacji i dyktowania innym, co mają robić. Nawet sto­sunkowo niewielkie niepowodzenia i frustracje wywołują gwałtowną reakcję, która często — z powodu skłonności do rozwiązywania konfliktów z użyciem przemocy — przybiera postać agresji. Jeżeli nasz prześladowca dyspo­nuje dużą siłą fizyczną, takie wybuchy agresji mogą być dla otoczenia bardzo uciążliwe i bolesne. Klasowy boss zwykle atakuje najsłabszych chłopców, ponieważ wie, że z nimi wygra, nie cofa się jednak także przed konfliktami z innymi. Ogólnie czuje się pewnie.

Jeżeli w tejże klasie znajduje się uczeń zalękniony, nieśmiały, pozbawiony pewności siebie i słaby fizycznie, to szybko staje się kozłem ofiarnym. Prześladowca widzi, że ten kolega nie odda ciosu, gdy zostanie zaatakowany, że się zlęknie, może nawet się rozpłacze i na pewno nie zdoła się obronić, nawet przed niewiele silniejszym

przeciwnikiem. Przyszła ofiara ma zazwyczaj dosyć słabe kontakty z klasą i jest trochę wyizolowana.

Chłopiec ze skłonnościami do tyranizowania innych potrzebuje takiego kozła ofiarnego. Bezbronność, strach i płacz ofiary dają mu poczucie władzy i dominacji.

Klasowy tyran potrzebuje też pomocników i dlatego wciąga do „zabawy" swoich kolegów, którzy z czasem też zaczynają atakować ofiarę. Zawsze znajdzie się coś, co drażni — w jej wyglądzie, ubraniu, sposobie bycia. Dla głównego prześladowcy obserwowanie, jak koledzy znęcają się nad kozłem ofiarnym, może być równie satys­fakcjonujące, jak robienie tego samemu. Ponadto w ten sposób odpowiedzialność ulega rozproszeniu i w razie pretensji ze strony dorosłych nie on jeden jest winny. Zresztą nauczycieli zwykle nie ma w pobliżu albo nie zwracają uwagi na konflikty między chłopcami, pozwa­lając im rozwiązywać je we własnym zakresie. Ofiara zaś raczej trzyma język za zębami i nie skarży się rodzicom.

Czasami klasowego kozła ofiarnego zaczynają ata­kować także osoby trzecie. Stanowi on bowiem naj­łatwiejszy cel; wszyscy wiedzą, że jest słaby i nie ma odwagi się bronić; wiadomo też, że żaden z silniejszych chłopców w klasie nie wstawi się za nim. Skoro inni tak robią, to czemu nie podokuczać mu jeszcze trochę? Przecież to mięczak — wręcz zasłużył sobie na taki los.

W rezultacie ofiara coraz bardziej wyobcowuje się z klasy. Jej i tak już niski status jeszcze się obniża. Dla wszystkich staje się jasne, że uczeń ten nie jest nic wart. Co gorsza, część chłopców zaczyna się obawiać, że jakiekol­wiek bliższe kontakty z kozłem ofiarnym ściągną na nich niechęć ogółu, że obniży się ich własny status. Boją się, że zajmą miejsce klasowej ofiary. W ten sposób wyizolowa­nie prześladowanego ucznia staje się niemal całkowite. (str......)

3/ Portret Bjórna i Andersa, uczniów 7 klasy — ofiary i prześladowcy

Bjórn był spokojnym, wrażliwym trzynastolatkiem. Przez wiele lat kilku kolegów od czasu do czasu doku­czało mu. Szczególnie dwóch chłopców lubiło go w różny sposób gnębić. W ciągu ostatnich kilku miesięcy ataki stały się z jakiegoś powodu częstsze i poważniejsze.

Dzień powszedni Bjórna stał się pasmem przykrości i upokorzeń. Zrzucano jego książki z półek, rozrzucano po klasie zawartość tornistra, niszczono jego rzeczy, ko­ledzy śmiali się z niego, gdy odpowiadał w czasie lekcji. Chłopcy przezywali go „robal".

Z reguły Bjórn nie odpowiadał na zaczepki, siedział bezczynnie, czekając spokojnie na następny atak. Pod­czas tych złośliwych ataków nauczyciel zazwyczaj patrzył w inną stronę. Wielu kolegom żal było chłopca, żaden jednak nie próbował go bronić.

Dwaj prześladowcy Bjórna zabierali mu pieniądze i zmuszali do kradzieży papierosów z kiosku. Kiedyś wepchnęli go w ubraniu pod prysznic. Pewnego dnia zmusili go do włożenia głowy do muszli klozetowej. Po powrocie do domu chłopiec połknął całe opakowanie środków nasennych. Rodzice znaleźli go nieprzytomnego na podłodze. Na kartce napisał, że nie ma już siły znosić prześladowań, że jest bezwartościowy i świat na pewno będzie lepszy bez niego.

Rodzice byli wstrząśnięci próbą samobójczą syna. Od jakiegoś czasu wydawało im się podejrzane, że Bjórn często szuka pretekstu, by nie iść do szkoły. Chociaż przypuszczali, że ich dziecko może nie czuć się w szkole najlepiej, to nie mieli pojęcia, jak naprawdę wyglądał jego dzień powszedni. Bjórn nic nie mówił, gdyż nie chciał ich niepokoić. Obawiał się też, że interwencja rodziców w szkole może tylko pogorszyć jego sytuację.

Najbardziej aktywny wśród prześladowców był An-ders. U nauczycieli miał opinię ucznia agresywnego i nie-bojącego się nikogo. Tyranizował inne dzieci, ale też nie słuchał dorosłych i bywał wobec nich ordynarny. Zwłaszcza nauczycielki robiły wszystko, by mieć z nim jak najmniej do czynienia.

Gdy nauczyciele chcieli wyciągnąć wobec niego kon-

sekwencje, Anders zawsze potrafił zwalić winę na swoje ofiary lub kolegów. Wychowawczyni próbowała poru­szyć temat zachowania Andersa z jego rodzicami, nie przyniosło to jednak żadnych rezultatów. Jego ojciec, odnoszący sukcesy sprzedawca samochodów, i matka, sekretarka w dużej firmie, nie wykazali zrozumienia dla skarg nauczycielki. Stwierdzili: „Tacy są chłopcy, poza tym to dobrze, że dzieci uczą się życia. Nie możemy być niańkami dla trzynastolatka".

Stosunki między rodzicami Andersa nie układały się najlepiej. Zwłaszcza gdy był małym chłopcem, często dochodziło w domu do awantur i bójek. Oboje rodzice pochłonięci byli robieniem kariery i zbyt mało czasu poświęcali synowi. Często zostawał z kolegami bez opieki i już we wczesnych latach swego życia wyrobił w sobie agresywny schemat reakcji.

W pierwszych sześciu klasach wyniki Andersa nie spadały na ogół poniżej średniej ocen w szkole. Sytuacja zmieniła się w klasie 7. Anders przestał interesować się szkołą, coraz więcej czasu spędzał w towarzystwie starszych, pijących alkohol i łamiących prawo kolegów.

W wieku 17 lat Anders został wraz z kolegą zatrzy­many za włamanie do sklepu, z którego chciał ukraść papierosy i alkohol. Rok później został skazany za po­bicie chłopca wychodzącego z dyskoteki. Anders kopał leżącego w plecy, odbił mu nerki.

W wieku 23 lat miał na koncie cztery wyroki. Był ojcem dwojga nieślubnych dzieci, każdego z inną kobietą. Po skończeniu szkoły podejmował różne dorywcze prace, najczęściej jako sprzedawca, nigdzie jednak nie zagrzał miejsca.

* * *

Ten przykład dwóch chłopców, choć jest typowy dla za­chowań i dalszych losów wielu ofiar i ich prześladowców,

nie jest w pełni reprezentatywny. Rzadko się zdarza, by uczeń szykanowany w szkole próbował popełnić sa­mobójstwo, a tylko bardzo nieliczni spośród szkolnych dręczycieli mają kilka lat później tak bogatą kartotekę kryminalną jak Anders. (str......)

H. Rylke, J. Węgrzynowska, A. Milczarek, Wychowanie przeciw przemocy, Akademia Sztuk Społecznych, Fund. Bene Vobis, Warszawa 1998,

E. Maksymowska, Z. Sobolewska, M. Werwicka, Wychowywać ucząc, Pakiet edukacyjny, str. 48-50, Wyd. CODN, Warszawa 2006.

Rylke H., Pokolenie zmian - czego boją się dorośli, rozdz. 2, str 39-72, WSiP, W-wa 1999

11



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
agresja i przemoc w szkole i w rodzinie, nauczyciel
Relacja nauczyciel-rodzic, Materiały, Nauczycielskie, Pedagogika
Nauczyciel - wychowawcą ( kontrakty), Materiały, Nauczycielskie, Pedagogika
Kierowanie zespołem klasowym w modelu behawioralnym, Materiały, Nauczycielskie, Pedagogika
Koncepcja metodologiczna badań na temat przemocy w szkole, Metodologia badań pedagogicznych
Integracja klasy szkolnej, Materiały, Nauczycielskie, Pedagogika
Kierowanie zespołem klasowym w modelu humanistycznym, Materiały, Nauczycielskie, Pedagogika
RODZINNE UWARUNKOWANIA www przedszkola edu pl, Nauka, Materiały o przemocy w szkole
Funkcjonowanie dzieci z rodzin alkoholowych w grupie rówieśniczej-praca licencjacka, Nauka, Materiał
ROLA DORADCY ZAWODOWEGO W SZKOLE, STUDIA (dużo materiału z psychologii, pedagogiki), DORADZTWO ZAWOD
Przemoc w szkole - rozne jej oblicza, Nauka, Materiały o przemocy w szkole
metodologia2, Nauka, Materiały o przemocy w szkole
Przemoc fragment mgr, Nauka, Materiały o przemocy w szkole
Agresja i przemoc wsrod mlodziezy, Nauka, Materiały o przemocy w szkole
agresja w szkole, Nauka, Materiały o przemocy w szkole

więcej podobnych podstron