148

148



148 IV. Witlgensttin, Popper i Koło Wiedeński*

by przyjąć ciche porozumienie, że przedstawianych stanów rzeczy należy szukać w pewnym ograniczonym zbiorze pól zmysłowych. Nie jest jednak wcale oczywiste, że pozwoliłoby to rzeczywiście zachować logiczną niezależność zdań elementarnych. Wprawdzie żadne dwa z tych zdań nie byłyby ze sobą formalnie niezgodne, ale każdy obraz, który całkowicie wypełniałby konwencjonalnie narzucone granice, wykluczałby wszystkie inne.

Z realizacji tego pomysłu wynikałby jednak, w każdym wypadku, niewielki pożytek nie tylko dlatego, że wschodzi on w kolizję z symbolizmem Traktatu, gdzie, jak się wydaje, odróżnia się zmienne w zależności od tego, czy ich wartościami są przedmioty konkretne, jakości, czy relacje, ale także dlatego, że kłóci się to bezpośrednio z zarzutem, jaki Wittgenstcin wysunął wobec Russellowskiej definicji tożsamości — głoszącym, iż uniemożliwia nam ona powiedzenie

0    dwóch przedmiotach, że wspólne są im wszystkie własności - do którego Wittgentein dorzuca uwagę, że „Jeżeli nawret zdanie to nie jest nigdy prawdziwe, to jednak ma sens"1. Wittgenstcin mógł się w tej kwestii mylić, ale podważa to sugestię, że traktował przedmioty jako zbiory własności.

W tych okolicznościach skłonni jesteśmy powiedzieć, iż Wittgen-sieinowski wymóg, by zdania elementarne były logicznie niezależne, po prostu nie może być spełniony. W istocie, Wittgenstein sam doszedł wkrótce do tego samego wniosku. W krótkim artykule o formie logicznej oddala możliwość, że predykaty różnych barw mogłyby być prawdziwe o tym samym przedmiocie konkretnym w tym samym czasie. Nie wycofuje się wprawdzie tak dalece, by twierdzić, że zdania elementarne mogłyby być z tego powodu wzajemnie nieuzgadniulne, ale, co wydaje się sprowadzać do tego samego, mówi o „gramatyce” predykatów barwy, która ma polegać na tym, iż jedna barwa może „wykluczać” inną: to samo stosuje się oczywiście do rozmiarów

1    kształtów. Nie pociąga to jednak za sobą rezygnacji z atomowości, ponieważ nadal może być prawdą, że wszystkie faktyczne stany rzeczy są logicznie niezależne.

inną trudnością, o której Wittgenstcin wspomina w swoich notatnikach jako o tym, co stanowi przeszkodę dla jego skłonności do traktowania zdań elementarnych Traktatu jako opisów zjawisk, jest nieokreśloność. jeśli nie samych zjawisk, to w każdym razie wszelkich pojęć, za pomocą których staramy się je uchwycić. Tak więc, warunkiem wystarczającym tego. by dwie plamy miały ten sam odcień pewnej barwy, nie jest, rzecz jasna, to, iż nie ma między nimi zauważalnej różnicy barwy. Jest tak dlatego, że rozróżnianie różnicy barwy nie jest relacją przechodnią. Może bowiem istnieć ciąg plam barwnych .4. B, i C, takich, że A jest nieodróżnialne od B, B jest nieodróżnialne od C, ale A jest odróżnialne od C. Tak więc, jeśli i Y mają być opisywane jako posiadające dokładnie taką samą barwę, muszą one spełniać mocniejszy warunek, iż nie istnieje żaden egzemplarz. Z, który dokładnie odpowiada barwą jednemu z nich, ale nie drugiemu. Żadnego pożytku nie przyniosłoby nam tutaj zastąpienie dokładnej odpowdedniości odpowiedniością w przybliżeniu, ponieważ relacja odpowiadania w przybliżeniu jest również relacją nicprzechod-nią. Wydaje się. iż wynika z tego wniosek, że przynajmniej w niektórych sytuacjach przypisywanie predykatu barwy danej zmysłowej musi mieć charakter prowizoryczny. Być może istnieje jednak jakieś wyjście, które pozwalałoby nam uniknąć tego wniosku. W moim przykładzie ciągu ABC moglibyśmy przyjąć zasadę, że jeśli przypadek B zostaje nam zaprezentowany razem z przypadkami A i C, powinniśmy mu przyporządkować inny predykat barwy niż obu pozostałym przypadkom; gdyby został zaprezentowany wraz z przypadkiem bądź C przy nieobecności drugiego z nich, powinien zostać potraktowały podobnie do tego, który mu towarzyszy; a jeśli zostaje zaprezentowany bez żadnego z nich. można przypisywać mu którąkolwiek z tych trzech nazw. którą skłonni jesteśmy wybrać. Miałoby to taką zaletę, że uniknęlibyśmy faktycznych sprzeczności i moglibyśmy przypisywać w każdym wypadku określoną wartość logiczną zdaniom elementarnym. Niemniej, nie czyniłoby to zadość wymogom Traktatuponieważ B nie mogłoby wchodzić w różne połączenia jako ten sam określony przedmiot.

Prawdopodobnie nic warto zagłębiać się w tę kwestię tak daleko, ponieważ problem nieokreśloności pojawia się w ostrzejszej formie.


1

Dzieło cyt.. 5.5302.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
148    IV. Wittgenstein, Popper i Koło Wiedeński* by przyjąć ciche porozumienie, że
146 IV. Wittgenstein, Popper i Kolo Wiedeńskie miotu złożonego, ponieważ ów przedmiot złożony mógłby
152 IV. Wittgenstein. Popper i Koło Wiedeńskie solipsyzmu. O czyje doświadczenia tu chodzi? Czy nie
162 IV. Wiiigensietn. Popper i Koło Wiedeńskie sposób w terminach podobieństwa jakości i odróżniane
176 IV. Wittgensiein. Popper i Koło Wiedeńskie sposób sformułowany prze/, amerykańskiego filozofa
140 IV. WillgcnStcin. Popper i Koło Wiedeńskie się na niego jako na „swojego dawnego ucznia Ludwiga
146 IV. Wittgenstein, Popper i Koło Wiedeńskie miotu złożonego, ponieważ ów przedmiot złożony mógłby
162 IV. Wiugenslein, Popper i Koło Wiedeńskie sposób w terminach podobieństwa jakości i odróżniane w
164 IV. Wittgenslcin. Popper i Koło Wiedeńskie głoszących bądź iż owe sądy są generalizaejami
176 IV. Wittgensreia, Popper i Koło Wiedeńskie sposób sformułowany prze/, amerykańskiego filozofa
16K    IV. Wingenslein. Popper i Kolo Wiedeńskie dym razie Popper zgadza się z Carnap
176 IV. Wittgensiein. Popper i Koło Wiedeńskie sposób sformułowany prze/, amerykańskiego filozofa
140 IV. Wittgenstein. Popper i Koło Wiedeńskie się na niego jako na „swojego dawnego ucznia Ludwiga
166 IV. Wingensiein. Popper i k nfo Wiedeńskie fizycznych, i istnieją równie dobre racje, by wierzyć
166 IV. Wittgenstein. Popper i Knto Wiedeńska- fizycznych, i istnieją równie dobre racje, by wierzyć

więcej podobnych podstron