skanuj0096

skanuj0096



z drzewa, zaszumiały gołębie, i zobaczyła je, gdy przybierały barwę dalekich gór. Znak na powstanie.

Łabędzie, białe plamy, szły spać. Spokojnie błyszczała woda. Wieczór. Komary tańczyły i świergotały jak pisklęta. Zapach unosił się z ziemi. Odszukała ławkę, gdzie przestraszyły ją strażniczki ciemności, i przeszła koło niej. Kasztany stały wyprostowane, nadsłuchujące. Kredowy błysk nad wodą. Jaskółki, latające szerokimi lukami. Bzyk nad uchem. Wyszła z parku.

Dziewczyna w jej wieku poprawia pończochę. Dwoje dziesięciolatków obejmując się, idzie przez ulicę. Przebiegło stado dziewczynek, zatrzymało się: szepty, wierzgania kopytami, przestępują z nogi na nogę niecierpliwie. Park odchodzi w coraz głębszą ciemność. Już kapią gwiazdy.

Szła ulicami, które były oświetlone i jasne, aż weszła w kręte i brudne, gdzie wciąż jeszcze ten sam policjant wchodził do bramy, gdy ktoś wołał „Ratunku!”

Starucha o kiju uniosła głowę i mówiła, bełkotała coś do Ewy i wyrazy ginęły w bezzębnej jamie, czarnej otchłani,

staruszkowie-żebracy kładli się do snu na dużej skrzyni, jak jaskółki, jak kochankowie, bo marzli bardzo, bo marzli jak marzł Dawid na starość,

czarny pies, czarny duży pies, pies duży jak cielę, chodził za nią i z czułości lizał jej łydki,

bachory bawiące się w pyle jak wróble, bachory pełzające po ziemi jak glisty, patrzały na nią albo pisiały za nią szerokimi strumieniami rekordzistów.

I ona nie wiedziała o tym.

Znalazła się w ślepej uliczce, weszła do bramy i napisała ołówkiem: „Tu była Ewa”, i szła przez podwórza, bramy, podwórza, bramy — instynktem miejsc nieznanych.

I przed bramami domów siedziały kobiety, siedziały kobiety okrakiem na krzesłach, siedziały kobiety bez majtek, i siedziały znużone praniem,

prostytutki i półprostytutki wołały i pluły za nią z okien jednopiętrowych domków albo przyklejały się do niej nieruchomymi oczami,

z szynków wychodzili mężczyźni weseli i pijani, podchodzili do niej i cofali się.

I ona nie wiedziała o tym.

Słyszała ochrypły głos: „Dziewczynko”, słyszała go podwójnie, dzieciństwem i teraz, dalekimi ośmiu latami i teraz, podeszła do niego, ile, milczenie, ile, milczenie, wziął ją na kolana, wziął ją na siedząco,

nie widzę twojej twarzy, nie trzeba, dlaczego jesteś taka dziwna, niczego nie trzeba, już pójdę, zostań, masz mokre ręce i nie ruszaj mnie.

Wstała, próbował ją zatrzymać, ale czarny pies, czarny, duży jak cielę pies, pokazał zęby i warknął.

„Jak obwód koła, któiy się domyka” — powiedział Filip

0    obwodzie koła, które się zamknęło, życie, które jest wypełnione po brzegi, przepełnione, życie, które donikąd nie dąży, które spełniło ostatnie pragnienie dzieciństwa, aby się zamknąć.

Weszła pod arkady mostu, pod wielki cień, i słyszała małe fale morza, które dotarły aż tutaj, jak pukały w brzeg

1    o coś się dopominały. Położyła się na trawie, twarzą do ziemi, i oddychała głęboko, jak ziemia i morze przed burzą.

Poszła powoli wzdłuż przystani, jak ślepa, po omacku, instynktem miejsc nieznanych, znalazła jedną łódkę, która nie była przywiązana.

199


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0080 Czuł, że ona poddaje się bez oporu, że pochyla się w tył, tak, jakby wszystko było umówio
0000006231 000023 Gdy Rockefeller zobaczył, je Mather sięga już po kapelusz usadowił go gwałtownie n
skanuj0003 Kiedy wracałem z teatru, spotkałem znajomych. Gdy wychodził z bibłioteki, zobaczył kolegę
15837 skanuj0025 (65) 84 sy. Gdy nasze ziemiaństwo ściągało do stolicy na karnawał, by pokazać córki
skanuj0015 2 Zwloczność wyzwalania wyłączników różnicowoprądowych selektywnych, gdy w instalacji pop
skanuj0012 Z bezpłodnością mamy do czynienia wtedy, gdy kobieta nie zachodzi w ciążę: mimo regularne

więcej podobnych podstron