0004101

0004101



38

zwykłą i niewidzialną narazie siłą. Podęząiwszy się bliżej, ujrzał kozła, ocierającego o drzewko gotową już pod scypułem1) ozdobę swoją. Wycofawszy się ostrożnie, łowiec postanowił nie spuszczać z oka tej części łowiska, gdzie sarnik z tak pożądania godnem trofeum miał swoją ostoję2). Niedawno temu znowu go widział z gotowemi już zupełnie parostkami. Szkła zdradzały, że miał przed sobą szóstaka3), nie byle jakiego, lecz z ozdobą, której gałęzie na palec długie, łodygi grube i pierścienie4) perliste wypełniały całą przestrzeń między łyżkami5), że podziwiać było można, skąd się na czaszce kozła tyle bierze miejsca na tak wspaniałe parostki.

Dzisiejszy dzień miał rozstrzygnąć o dalszych jego losach. Im więcej myśliwy zbliża się do lasu, tem wolniej i ciszej posuwa się naprzód. Ostatnie kilkadziesiąt kroków podchodzi ze szczególną ostrożnością — żaden szelest nie zdradza mistrzowskiego podejścia, żadna gałązka nie zatrzeszczy, żaden kamyk nie zazgrzyta. Doszedł jak upiór do zawiesistego świerku; tu przystanął i rzucił okiem na łan koniczyny. Pusty jeszcze. Wyżeł ha niemy znak pana swego przy warował0).

Godzina K na 5-tą. Las obudził się. Kapela różnobarwnych muzykantów skrzydlatych rozpoczęła koncert. Kukułka podjęła batutę i niezmordowanie wybija takt. Grzywacz huczy, dzięcioł kuje, bażant od czasu do czasu zapieje, czyżyk psyka, dzwoniec brzmi, kos gwiżdże, szpak świerka — setki maleńkich gardziołek ptasich witają z zachwytem wschód słońca, Żadne z nich nie dorównywa słodkiej pieśni o miękkich tonach fletu, jaką czaruje ucho słowik, opodal lamentujący7).

Czemże duszna, sztucznem światłem oświetlona sala koncertowa, pełna tłoczących się łudzi, wobec tej wspaniałości przyrody ze swoim zapachem kwiatów i drzew, swojem czystem powietrzem, swoją różnobarwną orkiestrą skrzydlatych artystów wśród kryształowych blasków poranka wiosennego!

Piąta. Łowiec znowu jednym rzutem oka lustruje łan inkarnatki — i zatrzymuje się na czerwonej plamie, która na odległość 200 kroków jaskrawo odbija się od zielonego tła. Ostrożnie podnosi szkła do ócz. W tym momencie żerująca sztuka wychyla łeb z koniczyny. On! Jak wspaniale się przedstawia ten koronowany kniaź leśny w pierwszych promieniach wschodzącego słońca! Mgła opada, pozostawiając mi-ljony błyszczących kropel na listkach inkarnatki, na igliwiu sosen i świerków, i w czarownym tym zakątku on —- władca kniei — spokojny, pewien siebie — spożywa smacznie śniadanie. Nie przeczuwa niebezpieczeństwa.

1

) skórka otaczająca parostki; 2) miejsce pobytu; 8) kozioł z 3 odnogami przy

2

łodydze; 4) dolna część parostków; 5) uszy; 6) położył się,' ") śpiewający.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
0004101 74 Gdy namiot rozbije gdzieś tam pod Wysoka., Lub stopą zuchwałą Gerlachu szczyt zetrze. Gd
0004101 — 78 — Napełnia się kierznie, mniej lub więcej, odpowiednio do ich budowy. Większa ich częś
0004101 72 „Napatrzyliśmy się dziwów rozmaitych; między inszemi napatrzyliśmy się ludziom i widziel
0004101 70 wygodna kolej prowadzi z Aleksandry! do ostatniej stacyi nad morzem, zw. San Stephano; b
0004101 we wszystkich kierunkach ciepłoty i jednakowego dla wszystkich gazów ciężaru gatunkowego, a
0004101 IX. 70 Śnieg . Danśk-Gatt, 4 sierpnia. Statek JExpress odjechał wczoraj, zabrawszy nasze li
0004101 76 - wóm dla niemowląt, Niektóre gatunki paszy, jak jap. odpadki kuchenne, liście ćwiklane,
0004101 80 Tak rozczynione ciasto postawić w cieple, mniej więcej na iy2 godziny. Gdy już dostatecz
0004101 76 LICZBY A GODZINY kapłana 7X13, szamaim czyli niebiosa 30X13 i t. p. Lecz prócz podstawy
0004101 68 przez znalezienie należy rozumieć to, „co dostało się do jego (żyda) ręki“.2)
0004101 78 nas przenieść każ z Jarosławszczyzny, gdzie pod ty-rańskim komisarzem tamtejszym wytrzym
0004101 82 Zbliżywszy się do G lberta, długo i uważnie przypatrywał mu się. A— Czy ze runą życzy pa
0004101 18 „Koń arabski choć chudy, ale rączy bywa, I wiele razy zawód na tłustym wygrywa; Tegom i
0004101 74 Datum Varsoviae dieXXXl MensisDeeem-bris Anno Domini MDCCXXXVIII Regni yero Nostri VI An
0004101 3 i* mur krwawej wściekłości pospólstwa ; Paweł porywa na ręce biskupa i unosi go daleko od
0004101 Korony Tol/kiey.    29 wic < tafćj ftte tJcjfnić blnntego c3cgo cbce? ftJ
0004101 80 Tak rozczynione ciasto postawić w cieple, mniej więcej na iy2 godziny. Gdy już dostatecz
0004101 Fałszywi arcykapłani dla przypodobania się Syryjczykom, przejęli wszystkie zwyczaje Gr

więcej podobnych podstron