ABC80 Wiosna

ABC80 Wiosna




—    Mamo, czy ja znów muszę pić to wstrętne mleko z miodem?

—    Nie, wcale nie musisz, ale jak nie wypijesz, to nie puszczę cię jutro na basen.

—    Mamo, to przecież niesprawiedliwe, dlaczego mogę pójść na polski, a nie mogę na pływalnię?

—    Nie mędrkuj, tylko pij mleko.

—    A jak wypiję?

—    To się zastanowimy.

—    Tatko, a w środę robiliśmy

koreczki.

—    Jakie znów koreczki ?

—    Takie, wiesz. Jak pan każe zwinąć się w kłębek, to trzeba kolana podciągnąć pod brodę, objąć rękoma, zanurzyć się w wodzie i jak najdłużej wytrzymać pod wodą. Ale to nam wcale nie wychodzi i pan się śmieje mówiąc: „jesteście jak koreczki wrzucone do wody, ona was wypiera”. A potem znów próbujemy zwinąć się i siedzieć na dnie, ale ta woda znów nas wypycha na wierzch. A właściwie dlaczego?

—    Przecież sam powiedziałeś. Korek wrzucony do wody wypływa na wierzch, gdyż woda go wypiera. Tak samo wypiera wasze drewniane deski do pływania.

—    Wcale nie drewniane, tylko ze styropianu.

—    O, te są jeszcze lżejsze, pływają pewnie doskonale.

—    Tak, ale nie powiedziałeś mi, dlaczego woda wypycha dzieci.

—    Ponieważ dzieci też są lekkie. — To dlaczego mama czytała mi w gazecie, że w Wiśle utopiło się dwóch chłopców z pierwszej klasy?

—    Ci chłopcy nie znali praw fizyki i dlatego się utopili.

—    Jak to nie znali praw fizyki? Przecież dorośli też się topią, chociaż chodzili kiedyś do szkoły.

—    Widocznie też nie znają fizyki albo może wpadają w pani-

kę. Czasem są zresztą inne powody: atak serca, skurcz nogi lub ręki.

—    A co to za prawa fizyki.

—    To jest tak, Maćku. Jak weźmiesz kamień i podobnej wielkości

, kawałek kory z drzewa i wrzucisz je do jeziora, to kamień od razu pójdzie na dno, bo jest ciężki, cięższy od wody.

—    Dobrze, ale za pięć minut musi wrócić.

—    Cześć Maćku, czy może być księżniczka Rududu?

—    Eeee, wiesz ona ma takie piękne włosy, pewnie się zniszczą.

—    To może Bulkuszek, on jest plastykowy, dobrze?

* * *

—    Oo, już jest woda w wannie. I co dalej tatko?


—    Już wiem, już wiem. Kora będzie pływać, bo jest lekka.

—    A lalka Dorotki?

—    Też chyba będzie pływać. Wiesz co tatko, poczekaj chwilkę, ja pożyczę od niej lalkę i włożę do wanny. Dobrze?

* * *

—    Dzień dobry, proszę pani, czy Dorotka może przyjść do mnie z lalką, bo właśnie tata mi tłumaczy, co tonie, a co pływa.

—    Włóżcie lalkę do wanny.

—    Pływa, świetnie pływa!

—    Doskonale. A teraz przewróćcie ją tak, żeby pływała plecami do góry.

—    Proszę pana, ona pływa, ale buzią w dół, nie ma czym oddychać — szepnęła z przejęciem Dorotka.

—    Tatko, to ja już wiem, jak to jest. Żeby dziecko nie utonęło, to musi być wyprężone i leżeć na plecach.

—    Jeśli o tym nie wie i zegnie się

w pół, to usta i nos mu się zmoczą i zachłyśnie się wodą. Tatko, a jak wrzucę żelazny klucz, to utonie?

—    Pewnie, ie utonie, klucz jest przecież ciężki.

—    Tatko, to dlaczego okręt pływa, chociaż jest ze stali ? Przecież stal jest bardzo ciężka.

—    Okręt jest wśrodku wydrążony. To jest tak jak z butelką. Jak jest pełna mleka, to tonie, gdy pusta pływa.

—    A czy można tak załadować okręt, żeby utonął?

—    Oczywiście, że można. Każdy okręt ma określone dopuszczalne obciążenie. Maluje się go innym kolorem do miejsca, do którego może się zanurzyć.

—    A właściwie po co się maluje? Przecież kapitan widzi, czy statek tonie, czy nie i nie załaduje więcej niż można. A po za tym

on wie. ile ton może mieć ładunek.

—    Hm, ale wyobraź sobie, że do portu wpływa statek, który jest bardzo zanurzony. Tak bardzo, ie dołożenie do niego 1000 kilogramów mogłoby go zatopić. Niech ten statek wpływa z oceanu do wielkiej rzeki, np. do Amazonki, i płynie 20 kilometrów w górę rzeki. Czy coś się stanie?

—    Chyba nie?

—    Proszę pana coś się chyba stanie, ale ja nie wiem co — powiedziała Dorotka/

—    Dlaczego tak myślisz?

—    Bo przecież w oceanie jest słona woda, a w rzece zwyczajna.

—    I co z tego. Czy pływałaś kiedyś Dorotko w morzu?

—    Tak, pływałam i mama mówi, że w słonej wodzie lepiej się pływa.

—    Czy wiesz Maćku, dlaczego?

—    Tak, tak, ja już wszystko wiem. Słona woda jest gęsta i bardziej wypiera Dorotkę niż zwykła woda.

—    A co z okrętem?

—    Jeżeli jest bardzo zanurzony w oceanie, to w rzece, w której woda nie jest przecież gęsta, zanurzy się jeszcze bardziej.

—    I może zatonąć. Dlatego Maćku, malując granicę dopuszczalnego zanurzenia, trzeba ją przesunąć w dół tak, żeby nie zdarzyło się nieszczęście po W|>łynięciu do słodkiej wody.

—    Tatko, a ja mam jeszcze tylko jedno pytanie. Czy jest taki kamień, który nie tonie, ale tak pływa, że wcale nie widać go na powierzchni wody?

—    Kamienie są cieżkie i idą na dno. Ale weź butelkę z wodą, zakorkuj ją i wrzuć do wanny.

—    Tonie, bo jest ciężka.

—    Wylej z niej trochę wody, zakorkuj i wrzuć jeszcze raz.

—    Tonie. Ale, popatrz tatko, teraz tak powoli idzie na dno. A ja bym jeszcze trochę odlał.

—    Popatrz, pływa, tak trochę ją widać.

—    Bo za dużo w niej powietrza. Dolej odrobinę wody — powiedziała Dorotka.

—    Popatrzcie, teraz się udało. Nie pływa i nie tonie. Ale heca. Tatko, a właściwie jak ty to robisz, że możesz być nawet trzy minuty pod wodą. Dlaczego ona cię nie wypiera tak od razu?

—    Dobre pytanie Maćku. Kiedy założę strój płetwonurka, to w żaden sposób nie mogę się zanurzyć, gdyż strój ten jest bardzo lekki i jest mi w nim tak jakbym założył trzy pasy ratunkowe. Zauważyłeś pewnie nieraz ołowiane obciążniki, jakie mam na pasie.

który sobie przypinam. Te obciążniki powodują, że jestem jak ta butelka, cały zanurzony w wodzie, ale nie idę na dno. Jeżeli machnę parę razy nogami, to znajdę się na dnie i mogę zbierać dla was muszelki. Gdy mi zabraknie powietrza, odwracam się głową w stronę powierzchni, macham , płetwami i już jestem na wierzchu.

—    Ojej, minęło już pięć minut i muszę wracać, bo mama będzie krzyczała. Oddaj mi lalkę, Maćku.

—    Proszę bardzo.

—    Do widzenia. Proszę pana, a czy jutro z Maćkiem możemy spróbować na basenie, czy woda nas unosi?

—    Oczywiście, tylko poproście swego pana, aby was pilnował.

—    Mamusiu, puść mnie jutro na basen. Posłuchaj, już nie mam chrypki. Proszę cię, puść!

—    No dobrze, ale pamiętaj o szaliku i czapce i dobrze wysusz włosy.

—    Hurrra...

BARBARA GOCŁOWSKA


PANTOGRAF

Pantograf... co to takiego ?

Tak nazywa się przyrząd, za pomocą którego można powiększać lub zmniejszać rysunki. Jak go zrobić, widzicie na ilustracji. A jak należy się nim posługiwać?

Wbijamy szpilkę w deskę stołu, pod ostrzem gwoździa umieszczamy rysunek, który chcemy powiększyć, zaś pod ołówkiem kładziemy kartkę papieru i przypinamy pinezkami.

SRL/SK* Z. NAKZęrkAMt

GrWÓZDŹ


Gdy zaczniemy obwodzie, kontury rysunku, ołowek będzie kreślił jego obraz powiększony dwukrotnie. Jeśli nasz pantograf zmontujemy przetykaj >< śrubki przer otwory 1-1 i 2-2. będzie on powiększał rysunki czterokrotnie.

Zmniejszanie rysunków wykonujemy zamieniając miejscami ołówek z gwoździem.

PINEZKA


SZPULKI,


blaszka

OD STAREJ BATERII


bateria


podstawka

ze SKLEJKI


'''' C,WOŹD2IK

MtĄCZNlK

__—WS/ry omoźziziK

1PINEZKA

ABAŻUR Z BlBUtKI

Który odcinek jest krótszy: dolny czy górny? \ \ / / Czy odległości między dzióbkami ptaszków są y takie same czy różne? Zgadnij, a potem zmierz linijką.

RURRA ODPOWIETRZAJĄCA

./ (ze ZUŻYTEGO WKŁADU Od długopisu)



Jeżeli jesteś ciekaw, drogi czytelniku, dlaczego w naszej fontannie woda tryska w górę, zrób eksperyment z rurką.

Nalej wody do rurki.

Jeden jej koniec zatkaj palcem, a drugi przesuń do góry.

Zabierz palec. Woda wylewa się do momentu, gdy jej poziom w obu ramionach rurki będzie taki sam.

W butelce mieści się więcej wody, ale wynik doświadczenia będzie podobny.

I nic się nie zmieni, jeśli ustawimy butelkę w normalnej pozycji.


&l l/s /ky / • CfeBUS ito-7


/ >0/ • 16ESu5-/i&/ • eeSuiSW •

r&mmusttc,/ m fSe&ustKu m «*j8ws//c./ •



WĘŻOWY

LABIRYNT

Kto szybciej pokaże pracownikowi ogrodnika, który zawór należy odkręcić, aby z węża polała się woda?


—    Witajcie, Panie i Panowie. Dzisiejsza sztuczka będzie niezwykle emocjonująca i dlatego osoby o słabych nerwach proszone są o opuszczenie tego pokoju.

Oczywiście taki groźny wstęp powoduje, że każde z dzieci pozostaje na miejscu i usiłuje przybrać odważną minę.

Teraz sztukmistrz wyciąga spod peleryny żaróweczkę w oprawce, dwa przewody, baterię, szklankę wody i nożyczki.

—    Panie i Panowie, za chwilę zrobi się jasno.

Sztukmistrz końcami przewodów łączy przewody z baterią. Oczywiście żarówka zapala się.

—    A teraz proszę, aby ktoś z publiczności przyszedł mi z pomocą.

Czarodziej wręcza chętnemu dziecku nożyczki i prosi o przecięcie przewodu — żarówka oczywiście gaśnie.

—    Czy naprawdę nie potraficie nic uczynić, aby stało się jasno?

Czarodziej wkłada dwa ucięte końce przewodów do szklanki z wodą i zbliżając doń czarodziejską pałeczkę wypowiada tajemnicze zaklęcie: abrakadabra hokus pokus... i nagle robi się jasno.

Czytaj uważnie, drogi czytelniku, to proste dla fizyka wyjaśnienie bez trudu powtórzysz potem sztuczkę przed gronem znajomych.

Ażeby żarówka świeciła, musi mieć jakieś źródło zasilania: może to być elektrownia, może być akumulator, a może być również i zwykła bateryjka. Ale to jeszcze nie wystarczy, trzeba żaróweczkę połączyć przewodami z bateryjką, aby mógł popłynąć prąd.

Już czuję, drogi czytelniku, co chcesz mi powiedzieć, że to nieprawda, że przecież w Twojej latarce nie ma przewodów, a mimo to świeci.

Bo widzisz, bardzo często mamy w życiu do czynienia z trochę nienormalnymi obwodami. Źródłem energii jest oczywiście bateryjka, odbiornikiem — żarowe czka. Ale gdzież są tu przewody? Otóż w tym dziwnym obwodzie rolę jednego przewodu gra metalowa obudowa latarki, rolę zaś drugiego — wąska blaszka wewnątrz obudowy, dociskana wystającym na zewnątrz guziczkiem.

Widzisz więc, mój drogi, że prąd może płynąć w obwodzie zamkniętym nawet wtedy, gdy część tego obwodu stanowi jakieś inne ciało, a nie typowy przewód elektryczny w postaci drutu lub linki splecionej z cienkich drucików. Jeżeli w szklance z czystą wodą zanurzysz dwa końce rozciętego obwodu użytego w sztuczce, to oczywiście prąd nie popłynie. Ale jeśli wsypiesz do szklanki trochę soli, to żarówka zaświeci. Rolę przewodu w obwodzie elektrycznym może grać również roztwór soli.

Musisz tylko przed występem u- tajemnicze zaklęcie dyskretnie mieścić sól w czarodziejskiej rói- wsypać do szklanki i zamieszać, dżce (zrobionej na przykład z cienkiej rurki), a potem wymawiając    WASZ MAG


Rozwiązanie "Odgadnij,,: 1-E; 2-C; 3-B; 4-D; 5-A.

,    Rozwiązanie rebusów:

młot, płetwonurek, fontanna, wiertarka.

Rozwiązanie zagadki „Wężowy labirynt”: środkowy.

WYDA WWCtWO CZASOPISM l KSIĄŻEK TECHNICZNYCH

X SIGMA

PHZfDSIfBIORS TWO NACZELNEJ ORGANIZACJI TECHNICZNEJ


Wydawco: Wydawnictwo Czasopism i Książek Technicznych SIGMA-Przedsiębiorstwo Naczelnej Organizacji Technicznej Adres Warszawa 1 ul. Czackiego 3/5. nr kodu 00 950. te|. 21-21-12 Redaguje Kolegium Kalejdoskopu Techniki.

Rysunki wykonali' S Ciecierski. M- Teodorczyk. W- Wajnart

Majsterkowicze mają wykonać różne prace.

Pomóżcie im dobrać właściwe narzędzia.-

Cena


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
-    Mamo. czy ja jestem adoptowany? -    Byłeś. -Jak to byłem? -
ABC71 Wiosna ■uiiada stare przyziomie, że podobno — grunt to zdromie, mięć pomietrze, moda, ruch:
wiosna 3 —    Popatrz mamo jak ja fruwam! —    Całe szczęście, że ja
ABC80 Lato Najgłośniej krzyczała łyżka: —    Ja jestem najważniejsza, najpotrzebnie
skanuj0017 4 - Czy ja komu zatykam twarz?I...
PEDAGOGIA 129 wciąż żywa i rożna mięt nia nas (niezależnie od lego, czy ją podzielamy, czy też nic),
skanuj0033 bawią w to nadal magicy i kupcy. Im za to płacą, niech się grzebią w gównie. Ja nie muszę
Ja czuję Mam ochoty na P Czy ty chctfiz ’ ni® V dziękuję to jest Daj
op 01 0024 CZY JA TAKŻE MOOE SPEŁNIĆ MOJE MARZENIE? ...NIOPY O TYM
wiosną w ogródku001(1) TulioaKM i i ] ^ #1 1 ^ Ją V M f WP o
img05001 45 kon rży; łań-ench brzę-czy; ja-błoń jest drze-wem, a drze-wo ro-śli-ną; kie-szeń jest w
S5006892 HOBSŻTy^ KSI^SKI Wywinął się... Czy on głupi, czy ja głupi?... Czy Szczęsny gada od rzeczy?
CCF20090811041 Część II - Rozdział I. Jego życie 131 nęła przede mną, zimna i naga, nie dbając o to
S5006892 HOBSŻTy^ KSI^SKI Wywinął się... Czy on głupi, czy ja głupi?... Czy Szczęsny gada od rzeczy?
zaokrętowaliśmy na te same żaglowce. Ja znów byłem na "Zewie Morza". Lato spędziliśmy bard

więcej podobnych podstron