ABC90 Jesień

ABC90 Jesień



^sc


NR 3

1990


CZASOPISMO DLA DZIECI


Heim,


- tr



Działo się to bardzo, bardzo dawno, dawniej niż sto, dawniej niż tysiąc, bo kilka tysięcy Jat temu. Potężnym państwem chińskim rządził wówczas cesarz, zwany Synem Nieba.

Następca tronu, mały Shun, korzystając z chwilowej nieobecności swej piastunki Tsu-Szeng, niepostrzeżenie wymknął się z pałacu. Zbiegł po kamiennych schodach do ogrodu otaczającego cesarskie zabudowania. Lubił tu przebywać; ogród był rozległy, wspaniały i pełen tajemnic. Chłopiec usiadł na powalonym pniu drzewa i zaczął zabawiać się rzucaniem patyków na wodę. Jeden patyczek, choć mały i Jekki, od razu zanurzył się w wodnym wirze, drugi zaś duży i ciężki długo płynął po powierzchni. Dlaczego? - zastanawiał się chłopiec. Tak był zajęty tą obserwacją, że nie zauważył nadchodzącej burzy...

Zerwał się silny wiatr. Gwałtownie uniosły się tumany kurzu, niczym ptaki zaczęły fruwać liście, gałęzie, a nawet kawałki trzcinowego dachu. Shun się nie przestraszył, zadarł głowę do góry i z wielkim zainteresowaniem śledził te powietrzne loty. Wiatr wzmagał się coraz bardziej, prawie do ziemi przyginał korony drzew. Łopotały poły kimonowej bluzy chłopca i jego szerokie spodnie; aby nie upaść, Shun musiał przytrzymać się drzewa.

-    Shun! Panie mój, Shun! - poprzez szum wiatru dobiegł z oddali znajomy głos Tsu-Szeng. - Gdzie jesteś, panie? Wracaj! Wracaj!

Shun zawołał jak tylko mógł najgłośniej, ale upłynęło sporo czasu, nim piastunka odnalazła chłopca.

-    Panie - rzekła z wyrzutem - niepokoimy się o waszą wysokość! I nauczyciel, czcigody Ling-cy, już czeka.

Troskliwa piastunka wzięła chłopca za rękę, strzepała kurz z jego ubrania, przygładziła czarny warkoczyk sterczący z tyłu głowy i poprowadziła do pałacu.

Nauczyciel Ling-cy na widok chłopca skłonił się nisko, tak jak nakazuje ceremoniał dworski.

Shun oddał pokłon i po wymianie kilku powitalnych słów zwrócił się do nauczyciela:

-    Powiedz mi, czcigodny Ling-cy, dlaczego w czasie wiatru różne śmieci, liście, gałęzie, a nawet duże kawałki bambusa unoszą się wysoko i szybują jak ptaki?

Ling-cy zamyślił się, uśmiechnął pod długimi jak dwa węże czarnymi Wąsami.

-    Niałatwo będzie mi wytłumaczyć to zjawisko - rzekł po chwili. - Za kilka lat, gdy poznasz, panie, wiela tajemnic przyrody, zrozumiesz, dlaczago tak się dzieją... Teraz wiedz tylko, że silny podmuch wiatru, a także towarzyszące mu zawirowanie powietrza porywa i unosi suche liście, śmieci, patyczki, które fruwają w górze dopóty, dopóki wiatr nie ustanie.

-    A gdybym usiadł na wiązca bambusów i zerwał się bardzo wielki, ogromny huragan-to też by mnie uniósł w powietrze?

-    Zapewne, ale musiałby to być bardzo, bardzo silny wicher. I nie poszybowałbyś zbyt daleko...

-    A gdyby był jeszcze silniejszy huragan, a ja bym siedział

na wielkiej płachcie płótna przyczapionego do bambusowych patyków?    ★    ★    ★

...Mały Shun rósł i uczył się pilnia, ciekawy otaczającego świata. Pod okiem doświadczonego i mądrego nauczyciela sposobił się przede wszystkim do rządzenia państwem, był przecież następcą tronu. Wciąż jednak marzył o tym, by zbudować jakąś machinę, która by mogła unieść człowieka i utrzymać się w powietrzu. W każdej wolnej chwili wiązał na różna sposoby cienkie i lekkie bambusowe lub trzcinowe kijki, budując kwadratowe, trójkątne lub prostokątne szkielety. Przymocowywał do nich kawałki tkanin. Gdy zrywał się wiatr, wychodził z nimi do ogrodu i wyrzucał w górę. Najpierw unosiły się wyżej i coraz wyżej, a po chwili spadały na ziemię...

Zbliżał się dzień urodzin cesarza - ojca. To wielkie święto w całych Chinach. Od wielu dni trwały intansywne przygoto-

wania. Szykowano świąteczne stroje, przygotowywano smakowite potrawy, kwiatami zdobiono pałac i porządkowano cesarskie ogrody. W przeddzień rozwieszono na parkowych drzewach lampiony; urodzinowe uroczystości władcy i pana Chin, Syna Nieba, miały bowiem trwać dzień i noc. W tym okresie przygotowań nawet lekcje z nauczycielem Ling-cy były inne. Naukę czytania i pisania zastąpiło jakieś tajemnicze majsterkowanie... Shun z niepokojem oczekiwał na ten wielki dzień. Wciąż pytał swego nauczyciela, czy na pewno będzie wiał wówczas wystarczająco silny wiatr.

-    Nie martw się, panie mój - pocieszał Ling-cy - przecież to pora roku, kiedy wieją zachodnia wiatry. Nie wątpię, że wszystko się uda!

Wreszcie zaczęła się uczta. Gdy nadworni poeci skończyli wygłaszać pochwalna poematy i mowy na cześć cesarza, nad pałacem ukazał się w świetle zachodzącego słońca wielki, kolorowy smok, który powoli i dostojnie to wznosił się, to opadał, by za chwilę zawisnąć nieruchomo. Zdumieli się cesarscy goście i padli na kolana:

-    O, panie! Jesteś prawdziwie Synem Niaba - wołali. - Jesteś wielki i wspaniały!

Kiedy ucztujący ochłonęli z pierwszego wrażenia, cesarz skinieniem ręki przywołał do siebie Ling-cy. Sądził bowiem, że to działo mądrego uczonego.

- Nie ja, panie, to uczyniłem - powiedział skromnie Ling--cy. - To prezent urodzinowy od twego syna, szlachetnego Shun... Ja mu tylko trochę pomagałem - dodał cicho...

★ ★ ★

Nietrudno się domyślić, iż Shun zbudował latawiec. Lekki, poddający się powiewom wiatru i posłuszny woli człowiaka dzięki długiej lince, do której był przywiązany.

Latawce szybko upowszechniły się w całym państwie chińskim. Początkowo były one bardzo proste: miały prze-

ważnie kształt kwadratu lub prostokąta. Szkielet stanowiły bambusowe lub trzcinowe kijki - lekkie, sprężyste i cienkie, które oklejano tkaniną. U dołu czworokąta przymocowywano niczym warkoczyki - kolorowe wstążki, dziś zwane statecznikami; utrzymywały one dużą płaszczyznę w takiej pozycji, by dmuchający wiatr unosił latawiec na wysokość i odległość, na jaką pozwalały sznurki trzymane w ręce. Później, gdy wynaleziono w Chinach papier cienki i lekki jak jedwab, oklejano nim konstrukcje. I nadawano takim latawcom najróżniejsze kształty: ptaków, smoków, kwiatów. Barwnie malowane, szybujące wysoko, uświetniały święta i uroczystości. O tym, jak wiele znaczyły w życiu mieszkańców Chin, świadczy fakt, iż tam właśnie ustanowiono Święto Latawca: był nim każdego roku dziewiąty dzień dziewiątego miesiąca.

Chińskie latawce służyły nie tyko do urozmaicania świąt i uroczystości; pełniły one funkcje... telegrafu, telefonu i listonoszy. Za ich pomocą porozumiewali się wojownicy na polu bitwy, latawce odpowiednich kształtów i kolorów przestrzegały mieszkańców różnych miejscowości przed powodzią, wielkimi pożarami, wzywały pomocy lub zapowiadały przyjazd władcy kraju. Spełniło się także chłopięce marzenie Shuna. Gdy był już cesarzem, udało się zbudować latawiec, który samego władcę uniósł w powietrze.

Kilka wieków potem latawce zaczęto budować równiaż w innych krajach i na innych kontynentach. A kiedy pojawiły się w Polsce? Stosunkowo niadawno, bo kilkaset lat temu; przywieźli je Tatarzy w czasie najazdów na nasz kraj. Im też latawce służyły do prozumiewania się między sobą.

Dziś latawce to nie tylko miła zabawka dla najmłodszych i trochę starszych. Pomagają one także między innymi w przepowiadaniu pogody.

BARBARA WAGLEWSKA


Mój szybowiec

Gotowy szybowiec trzeba wyważyć. W tym celu w punkcie A podpiaramy modal palcami. Jeśli jest właściwie wyważony, przyjmie położenie poziome. Gdy opada na nos. przycinamy trochę sklejkę z przodu kadłuba. A gdy na ogon - obciążamy ją odrobiną plasteliny lub wbijamy weń kilka gwoździ.

Model dobrze wyważony lata, płynnia opadając w dół. Zadzieranie lub nurkowanie likwidujemy przez podginanie statecznika poziomego. Skręty szybowca ragulujemy wyginając statecznik pionowy.

Mając taki szybowiec, możemy urządzać różne zawody, na przykład: kto potrafi rzucić najcelniej, kto najdalej itp.

Z kasztanów L i ich kolcza- ■ stych łupin a można zrobić wielal śmiesznych ludzików czy zabawek. Wystarczy do tego tylko kilka patyczków, drucików, kawałek brystolu i... nieco pomysłowo-ści. ^


Jeśli macia w swoich zabawkach zniszczoną, pękniętą czy przedziurawioną piłkę gumową (np. tenisową) lub plastykową, nie nadającą się już do zreperowa-nia, nie wyrzucajcie jej. Można z niej bowiem zrobić ża-bę-pacynkę. Głowa żaby to właśnie pęknięta piłka, którą przetniecie na połowę. Przez obie części piłki przewleczcie oś z odpowiednio powyginanego drutu - jak na rysunku. Do środkowego odcinka osi przyklejcie język. Z tyłu górnej części piłki wytnijcie otwór średnicy 1 cm. Gdy wsuniecie palec wskazujący w ten otwór i będziecie poruszać górną połową piłki, żaba zacznie szeroko otwierać pyszczek i wysuwać język.

fc«y&Toi-



Wycięty z brystolu (i pomalowany na zielono) tułów żabki przylepcie do spodu dolnej połowy piłki klejem do gumy (na przykład neoprenem). Do górnej części przylepcie tym samym klejem oczy żaby (tylko dolnym brzegiem).


Sztukmistrz wyjmuje z koszyka piękny, zielony ogórek, dotyka go magiczną pałeczką i prosi któregoś z widzów, aby go obrał ze skórki. Już w trakcie obierania ogórek zaczyna się rozpadać na plasterki. Czyżby został pokrojony, zanim go obrano ze skórki? A ta przed obraniem była przecież zupełnie nie uszkodzona!... Dziwy... Sztukmistrz zgadza się powtórzyć sztukę. Wyjmuje z koszyka tym razem ziemniak i jabłko. Widzowie stwierdzają, że zarówno ziemniak, jak i jabłko mają nieuszkodzoną skórkę. A jednak po obraniu i ziemniak, i jabłko rozpadają się na kilka równiutko, jak nożem, pokrojonych części... Wyjaśnienie


Do przygotowania tej sztuki potr^^bne nam będą tylko igłę i cienka, lecz mocna żyłka rybacka. Nawlekamy igłę żyłką i zaczynamy przeciągać żyłkę pod skórką ogórka. Robimy to odcinkami za każdym razem wbijając igłę w miejsce, z którego ją wyciągnęliśmy. Gdy przeciągniemy żyłkę dookoła ogórka (patrz rysunek), z jednej dziurki powinny wys-tewać dwa końce. Krzyżujemy je i mocno trzymając ogórek (na przykład między kolanami) za nie ciągniemy. Cienka żyłka przetnie ogórek pod skórką równiutko jak nożem.

W ten sposób możemy pokroić wnętrze ogórka na kilka części nie naruszając skórki. Nakłucia igłą na skórce z daleka nie będą widoczne. Tak samo możemy postąpić z ziemniekiem, jabłkiem lub innym owocem o grubej skórce.

Zaletą sztuki jest to, że można ją pokazywać kilka razy pod rząd (oczywiście jeśli wcześniej przygotujemy odpowiednią Jiczbę spreparowanych owoców czy jarzyn), nie zdradzając jej sekretu.

Wasz Mag

JAK PODZIELIĆ?...

Czterech zbójców postanowiło ufundować swemu hersztowi z okazji jego imienin placek drożdżowy. Piekarz upiekł im wielki, kwadratowy placek.

Herszt od razu popsuł wszystko, bo zaraz na początku uroczystości, nie czekając ne imieninowy toast i przemówienia kamratów odkroił sobie ogromny kawał (jedną czwartą) placka i począł go łapczywie pożerać; pozostewił łaskawie swym kamratom resztę...

Zaczęły się swary, jak podzielić tak nieforemny kawał placka na cztery równe części. W dodatku każdy z czterech zbójców uparł się, aby wszystkie części były nie tylko jednakowej wielkości, ale również jednakowego kształtu. Czy taki podział jest możliwy? Pomóżcie zbójcom podzielić placek na cztery części.

Motylki

Policzcie, ile motylków znajduje się na tym obrazku. Zwracamy waszą uwagę na to, że motylkami nazywa się też skrzydełkowe nakrętki do śrub, takie, jakie możeciezobaczyć na przykład przy kołach wyścigowych rowerów.

-    Można wiedzieć - spytała Ania brata - co ty tam dłubiesz w swoim kącie?

Jaś, siedząc w kucki w otoczeniu butelek po wodzie mineralnej, coś majstrował przy metalowych nakrętkach.

■ Specjalne zlecenie mamy - odparł.

-    Ale po co dziurawisz je szydłem?

Ania podniosła nakrętkę. Wierzch jej był gęsto ponakłuwa-ny.

-    Co z tego będzie? - dopytywała. - Solniczka?

-    Zaraz się dowiesz, ale najpierw mały hokus-pokus.

Jaś napełnił butelkę wodą, zakręcił podziurkowaną nekręt-kę i ned zlewem obrócił butelkę do góry dnem. Woda zaczęła się z niej wyleweć jak z prysznica.

-    A to mi hokus - roześmiała się Ania. - Przecież to oczywiste, że będzie się wyleweć...

-    Zaraz będzie hokus - zapewnił Jaś i nalał nieco wody na spodeczek. - Teraz uważaj... Co się stanie, gdy wylot butelki zanurzę w tej odrobinie wody na spodeczku?

-    Po prostu spodeczek się przepełni i woda zacznie się z niego wylewać.

-    A właśnie, że nief Popatrz!

Jaś zamoczył wylot butelki, odwróconej do góry dnem, w wodzie na spodeczku i chwilę potrzymał w tej pozycji.

0    dziwo, woda z butelki przestała wyciekać.

-    Jest to oczywiste z punktu widzenia fizyki-wyjaśnił.-Ta odrobina wody na dnie spodeczka uniemożliwiło powietrzu dostanie się do butelki. Gdy wylewałem wodę do zlewu, to przez dziurki w nakrętce na miejsce wypływającej wody dostawały się do wnętrza bąbelki powietrza.

-    No, tak, teraz rozumiem - powiedziała Ania - woda wyiewe się tylko wtedy, gdy powietrze dostaje się do butelki. Ale nie powiedziałeś mi, po co dziurawisz te nakrętki.

-    Mama prosiła, abym zrobił „samopolewaczki" do kwiatów. Ciocia wyjechała na dwa tygodnie i trzeba podlewać kwiatki w jej mieszkaniu. Te butelki będą co najmniej przez tydzień odgrywały rolę polewaczek.

-    Przez tydzień...?

-    Tak, widziałaś doświadczenie ze spodeczkiem. Jeśli butelki powtykam szyjkami w ziemię w doniczkach, to dopóki ziemia będzie mokra, nie przepuści powietrza do wnętrza butelki i woda z niej nie będzie wyciekać. Kiedy ziemia zacznie wysychać, powietrze z suchej jej warstwy dostanie się do butelki, a to umożliwi wypływanie wody. W ten sposób kwiatki będą powoli podlewane i nie trzeba będzie tak często biegać do mieszkania cioci.

Rozwiązania:

Rebusy: latawiec, zawody lotnicze. Piramida z klocków:


A - piramida runie po usunięciu czerwonego klocka; B - po usunięciu jakiegokolwiek klocka piramida się zawali.

Jak podzielić placek:

Motylki: 16, w tym 12 motytków-owadów i 4 motylki-nakrętki. Odgadnij: półka 1 - ołówek, linijka, zeszyt z kolorowymi papierami, nożyczki do papieru: półka 2 - nóż, łyżka, talerz, filiżanka; półka 3 - naparstek, miarka krawiecka, nożyczki krawieckie, igły; półka 4 - obcęgi, wkrętak, piła

1    gwoździe.


Wydawca: Wydawnictwo Czasopism i Książek Technicznych NOT SIGMA, Spółka z o.o.

Redaktor naczelny: Włodzimierz Wajnert

Autorzy: Barbara Mudryk-Gołdon, MieczysławTeodorczyk, Hanna Tyszka. Barbara Waglewska. Włodzimierz Wajnert Adres redakcji: 00-950 Warszawa, skr. poczt. 1004, ul. Biała 4. SIGMA NOT    tel- 26-61-31

Spółka z o.o Cena egz. 800 zł

Skład i druk. Drukarnia S1GMA-NOT S z o o. z. 307/90 n. 55500

Poukładajcie te przedmioty na właściwych półkach.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ABC77 Lato ubicie bajki? Tak? No to posłuchajcie... Działo się to bardzo, bardzo dawno, tak d
58. ARTYKUŁY I ROZPRAWYStreszczenie Czasopisma dla dzieci poświęcone rozrywce zaczęły ukazywać się w
między innymi redagował Kolumnę Literacką w dwutygodniku Zet, redagował czasopisma dla dzieci Płomie
1 (56) 2 VI.PRASA DLA DZIECI I MŁODZIEŻY PIERWSZE WYDAWNICTWA PERIODYCZNE W EUROPIE Czasopiśmiennict
Ważną rolę odgrywa umiejętność wykorzystania literatury współczesnej i czasopism dla dzieci. Walory
w3 (0) isjryiena produkcji bezpiecznej żywności dla dzieci Q Produkcja może się odbywać jedynie w za
Zachęcamy do skorzystania z edukacyjnego pasma dla dzieciTVP Vod kładającego się z czterech specjaln
zagadki dla mlodziezy70 ZAGADKI PORY ROKU DLA DZIECI 1)    Zagadka: W marcu się zacz
zagadki i odpowiedzi73 CIEKAWE ZAGADKI DLA DZIECI ZAWODY 1)    Zagadka: Choć to iiie
opieki państwa, dla dzieci, którym zdarzyło się popełnić przestępstwo istnieje prawo łagodniejszego
mgr MAGDALENA FREJNAGIEL nauczyciel - wychowawcaDOMY DLA DZIECI W KWIDZYNIE ubiegający się o stopień
1 (117) 3 Dlatego dla mnie poszukiwanie „wierszy dla dzieci” nie ogranicza się do przeglądu wydawnic
1 (1) 4 W serii „Teoria i kryły; u iifeiafury dla dzieci i młodzieży" ukazały się: 1. H. B
5 ale są nieciekawe dla dzieci, nie przyczyniają się do rozwoju myślenia. Nuda wkraczająca na lekcj
Do końca 2008 roku w 493 klubach, w tym w 102 dla dzieci i młodzieży spotykało się regularnie blisko
13165 Każde dziecko to potrafi Część 4 (66) (Baioimy się z gośćmi Udane przyjęcie dla dzieci nie moż
PRZYCHODNIA DLA DZIECI I DOROSŁYCH NZOZ „Zdrowie To My" ul. Urocza 14, 05-500

więcej podobnych podstron