0257

0257



Ja też jestem tu sama jedna. Raciszewska nie załatwiła jeszcze sprawy pieniędzy i przyzostała. Nie ma ze mną nikogo na ciemnej drodze. Worki ciężą mi na grzbiecie i zziajana wdychuję zimne powietrze otwartymi ustami. W wąwozie cieplej. Słyszę tu wyraźnie własne powolne kroki. Własne kroki. Moje kroki... Ja...

I nagle opada mnie najgłupsze na świecie zdumienie: co tu robi to wszędzie ze sobą wleczone, moje śmieszne, własne, maleńkie „ja”? Skąd wzięło się w tej obcej, północnej pustce, samo jedno na spadzistej drodze? Uderza mnie własna tożsamość w zestawieniu z obcością zajmowanego w tej chwili na globusie miejsca. Cóż to za przedziwne, śmieszne uczucie uświadomić sobie nagle tak wyraźnie, że się jest... „Się”... Kto? Nikt... Ja... Idiotyzm!

W namiocie ciemno kompletnie. Ci, którzy zdążyli wcześniej pobrać prowiant, śpiąjuż, pochrapując, na narach. Inni sięjeszcze kłębiąi moszczą. Tu i tam jarzy się rudy punkcik dopalanego papierosa. Tu i tam mruczą przyciszone głosy. Po omacku zdążam do mojego kąta. Na szczęście mam miejsce pod samą ścianą, więc jest nadzieja, że nie zabmę gdzie nie trzeba. No, wreszcie rozpoznaję dotykiem mój poczciwy koc. Ściągam buty i wczołguję się pod nary. Jutro o świcie mamy ruszać dalej. Szkoda każdej chwili. Trzeba prędko spać.

W nocy budzi mnie przejmujące zimno i wicher oddymający płócienną klapę okienka. Przeskok temperatury jest tak nagły, że musi mieć jakąś głębszą przyczynę. Dźwigam się na łokciu. Oczywiście! Z otworu namiotu kurzy mi w twarz mokry, ciężki śnieg, którego już na mnie pełno. Wesoło! Ciemność nocy za namiotem jest sypka i ziarnista od falami nadchodzącego szelestu bijących z wiatrem o płótna płatków. Słyszę, że i Raciszewska nie śpi.

-    Śnieg... - powiadam.

-    Szlag by go trafił. Śnieg - oddzwania mi zębami spod płaszcza.

Ma rację! Szlag by go trafił! Ten śnieg to istna klęska! Jakże to wszystko pójdzie jutro do kolei? W tych szmatach, dziurach, półbose? Ten głupi chudziak bez fufajki i całe mrowie bezbronnych wobec zimna łachmaniarzy?

Klapy okienka nie majak przywiązać. Poodrywano dawno wszystkie tasiemki. Ręka mi zgrabiała od daremnych prób umocowania jakoś tej chlastającej szmaty. Raz się przysysa szczelnie do namiotu, raz znów odlatuje z wiatrem. Ponieważ widzę, że nie ma rady, dochodzę do prze-

263


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Model Satir Jestem sobą. Na całym świecie nie ma drugiej takiej samej osoby jak ja. Wszystko, co poc
DSCN6342 H2 Z POGRANICZA czy negatywne uczucia. Ja też jestem uczniem, uczniem z wyboru, bo bycie Mi
Model Satir Jestem sobą. Na całym świecie nie ma drugiej takiej samej osoby jak ja. Wszystko, co poc
page0774 766Sobory trzymał partyi przez samą próżność, aby nie pokazać, że są w Kościele mężowie, co
skarpetki Skarpetki Na sznurkach suszą się kolorowe skarpetki. Ale jedna z nich nie ma pary. Zgadnij
CCF20081221055 tac ja Świata ludzkiego oraz uprawomocnienie filozofii, która nie ma wprawdzie aspir
IMG Połącz marny z ich dziećmi. Jedna mama nie ma dziecka. Znajdź je na naklejce i przyklej obok ni
DSC05002 Cechy decyzji o warunkach zabudowy wydaje się ją wyłącznie na wniosek inwestora, w sytuacji
Bez nazwy8 (2) Ewa siedziała w pokoju i gryzła ją nuda. Nadszedł moment pustki w jej życiu — nie doś
Kami sama Onegai pg029 NIE MÓWCIE,ŻE... PRAWP# PRZYPOMNIAŁO AAI $16. znalaz^m TO- KlESZjS1
skanuj0078 wszystko może zostać załatwione praworządnie. Wiec nie był ze mną uzgadniany, więc proszę
skanuj0078 wszystko może zostać załatwione praworządnie. Wiec nie był ze mną uzgadniany, więc proszę
Scan0079 (10) micki: „Macie to tutaj? Pokażcie”. Student B. A. mówi, że nie ma ze sobą ćwiczenia. St
Scan0079 (10) micki: „Macie to tutaj? Pokażcie”. Student B. A. mówi, że nie ma ze sobą ćwiczenia. St
1390287945 njmirq`0 I I Obiecujesz ze nie zerwiesz ze mna dla pierwszego lepszego?I tak właśnie powi
filozofia egzamin5 [. istnieje zaś jedna nauka, która dalej jeszcze niż matematyka posuwa abstrakcj
Obraz9 (52) Iż życia więcej pod formami nie ma — Że się zapadły i obszary krain — Ale Bóg spyta — O

więcej podobnych podstron