IMGV67 (2)

IMGV67 (2)



114 WACŁAW BERENT

bie zgotował, ten za kieliszek pochwyci. Niech przepada słabość — niech żyje sztuka! Niech ginie bezpłodność — niech żyje czyn! Wiwat autor PrzeznaczeniaW...

1 wszystkich, ilu ich tu było, porwał ten szał dziwnie sprzecznych, na wpół pijanych uczuć. Pereat mundus, fiat ars!50... Zapienił się szampan, zabrzęczały kieliszki.

—    W górę go! — krzyczał i miotał się Pawluk wymachując rękoma jak wiatrak. Daremnie bronił się Turkuł. Za chwilę znalazł się w górze na kilkunastu parach ramion, jak wódz zwycięski na tarczy.

Jak szampan w kieliszkach, tak pieniły się lekkie, zwinne, kocie skoki rozpętanej w swawolnym rytmie muzyki. W takt tych skocznych tonów, tempem szalonej galopki nucił niebawem zgodny chór:

Tak, tak, tak,

W tym cały sztuki smak,

Naszego życia sens.

Ale i tym razem zagłuszono kuplet Mullera, bo od dalszych stolików, gdzie siedziała Liii i towarzyszki, zerwał się śpiew głośniejszy, już śmiały i czelny, już swawolny i cyniczny. Odbijając twardo kułakami na stolikach, śpiewano wodzowi na tarczy:

Siehst!... duł... das ist ein Geschdft.

Dos trdgt noch was ein,

Doch es muss uerstanden sein...

Zewsząd rozlegać się poczęły gniewne syki i niecierpliwe dzwonienia w naczynia.

—    Kelner, płacić!... Płacić! — huczały basowo ochrypłe od oburzenia głosy tłustych, solidnych obywateli.

so (łac.) — Niech zginie świat, byleby istniała sztuka! Parafraza formułki prawniczej, Którą kończono dawniej^ sentencję wyroku: mPereał mundus, fiat iustitiam („Niech zginie świat, lecz niech się stanie zadość sprawiedliwości”).

—    Do tynglu, panowie!

Pan von Hertenstein wyprowadzał1 swą drużynę na ulicę. Pawluka szukano na próżno: zawieruszył się między stolikami, gdzie siedziały kobiety. Chciano już wychodzić bez niego, gdy Borowski przyłożył dłonie do ust i w głośny gwar cudzoziemskiej mowy huknął nagle mazurskie:

—    Chodź ino, cho-odź!...

Gdzieś spośród tłumu wyskoczyła nagle głowa o rzadkiej nastroszonej czuprynie; zaśmiały się z daleka małe skośne oczy.

—    Ide, idee!... — poniosło jak po stepie.

Pan von Hertenstein zatykał sobie uszy. — Na litość Boską — toż nie polska stodoła.

Pawluk wywinął się tymczasem z tłumu, rad i uśmiechnięty, niby jamnik z borsuczej nory. I zakręcił się koło Borowskiego jak fryga.

—    I Niemce mają kobiety! — wołał. — Won hań siedzi cielista! i biała, biała! A oczy ma cza-arne!... Włosów na głowie jak Magdalena Ribery2. Pławić się można w tych włosach jak w stepowej trawie... Liii się nazywa... Kaby miał hroszy, to by się i wypysznił!...

1

   Przywrócono tu tekst z pierwodruku („Chimera” 1901, z. 7—8, s. 166), by uzyskać zgodność z informacją ze s. 119: „Drużyna pana Hertensteina szła bezładną kupą”. We wszystkich wydaniach książkowych początek rozdz. 7 brzmiał: „Jelsky wyprowadzał swą drużynę na ulicę”.

2

   Magdalena Ribery — chodzi o obraz hiszpańskiego malarza Jusepe (Jose) Ribery (1591—1652) przedstawiający pokutującą Magdalenę: obraz znajduje się w galerii Prado w Madrycie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
15226 IMGV45 (2) 70 WACŁAW BERENT jąc z wolnego miejsca za księdzem, postępuje tuż za nim. Ludzie na
IMGV58 (2) 96 WACŁAW BERENT —    Słuchaj, Jelsky, czy ten nasz autor dramatyczny... c
IMGW64 (2) WACŁAW BERENT Jako młody pąk chłonie chciwie z nieczystych soków ziemi ten jad, co rozkła
IMGW65 (2) WACŁAW BERENT * A///a0(L —    Mów! — zaniepokoił się nagle i targnął go za
IMGV58 (2) 96 WACŁAW BERENT —    Słuchaj, Jelsky, czy ten nasz autor dramatyczny... c
35219 IMGV58 (2) 96 WACŁAW BERENT —    Słuchaj, Jelsky, czy ten nasz autor dramatyczn
40155 IMGW47 (3) 274 WACŁAW BERENT —    Lawina/ — rzekłem, kiedy ten huk, zamiast sła

więcej podobnych podstron