Obraz1 (10)

Obraz1 (10)



98 LOSY PASIERBÓW

—    Czemuż nie prawda. Tylko że takich żydów niewiele jest na świecie.

—    A musi być wiele. No, ale pogadajmy już

0    interes. Ja chcę, proszę pani, widzieć te rzeczy.

Obejrzał uważnie obrączkę, obmacał i zważył na ręku pierzynę.

—    Ile za to chcecie?

—    Sto pezów nie będzie za wiele?

—    Nie, tyle nie dam. Obrączka ma monogram, trzeba przerabiać. Pierzyna dobra, ale tu nie moda na nie, ciężko kupić. Dam wam siedemdziesiąt pezów jak swoim wielkim przyja-cielom. Więcej nie mogę, czestnoje słowo! Zgoda!

—    Skoro pan mówi, że więcej nie można... Chcemy wierzyć panu.

—    No to sprawa ubita. Obrączkę biorę za sobą. Po pierzyna przyjedzie jutro mój człowiek. Ja się nie boję zostawić.

Wręczył pieniądze i pożegnał kobiety. Zygmunt odprowadził gościa na ulicę.

—    Słuchajcie, panie Dubowik — rzekł przy furtce. — Ja nie myślałem że wi tak ładne żonkie macie. Jej Bohu! Pilnujcie ją dobrze, bo tutejsze chłopi bezbożne mogą wam zabrać. Takie kobieta robi pokusa u chłopa. Mówię wam jako prawdziwy przyjaciel...

Zygmunt uśmiechnął się zdawkowo.

—    Sama z nikim nie pójdzie, a gwałtem nie zabiorą — odrzekł. — Jestem o nią spokojny

1    nie zaprzątam sobie tym głowy. Zmartwienie moje — to brak pracy. Jak macie jakie sposoby dostania się do fabryki, to pomóżcie mi.

—    Czemu nie, dla was wszystko zrobię. Ale musicie zaczekać trochę. Jeden z naszych zaczyna robić znajomość z pan Meckert, dyrektor Armouru. Jak to się zrobi — dla was robota na pewno będzie. No to do rychłego zobaczenia się.

—    Bywajcie zdrowi.

Za uzyskane pieniądze kupili prymus, garnki, parę talerzy, stół niewielki, potem produkty i zaczęli się stołować osobno. Pozostało im Jeszcze 25 pezów. Zygmunt chciał oddać gospodarzom za łóżko i tydzień wspólnego wiktu, lecz Staśka narobiła krzyku i Suszycki pieniędzy nie przyjął.

W niedzielę znowu się zebrało sporo znajomych Suszyckiego, lecz Makryca się nie zjawił i nie przysłał żadnych wiadomości. Zygmunt zasępił się bardzo.

—    Ty już pewnie kajasz się, że nie pozostaliśmy u tego żyda w Bujnesie? •— rzekła Domka, gdy się znaleźli w łóżku.

—    Co z tego? To już nie wróci się. Trzeba już tutaj starać się. Wiesz? Mnie się zdaje, że ten oblizaniec musi coś zrobić, jeśli gościniec przyjął.

—    Ja też tak myślę — powiedziała bez przekonania. — A gdyby coś tego... to Karaś nam pozostaje. Staśka mi mówiła, że stara się dojść do tego Pereza, czy jak tam jego. To nawet by lepiej było. Mnie ten „gienierał” zaczyna się nie podobać. Lepiej już temu być dłużnym, bo jaki on jest, ale chłopiec bez chytrości i zadawania się.

—    Ja to bym żadnego, miłka, nie chciał. Ech, gdyby samemu!

Zaczął chodzić ku rzeźniom pilniej niż przedtem. Na dwie godziny przed siódmą rano i pierwszą w południe już był przed bramą fabryczną. Wprawdzie nigdy tam nie przyszedł pierwszy, lecz zawsze miał miejsce w pierwszym szeregu, zawsze był na widoku szefów.

Lecz mijał dzień za dniem, a zapotrzebowa-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz5 (10) 86 LOSY PASIERBÓW jak policja dowie się o tym i aresztuje któregoś, to wszyscy na Broni
Obraz6 (10) 88 LOSY PASIERBÓW mizerny podarek^    0d nas ten czając pakunek. Powiedz
70274 Obraz5 (10) 106 LOSY PASIERBÓW z przyjęciem, oswajał się ze szczęściem. Urzędnicy spisali jeg
Obraz5 (22) 26 LOSY PASIERBÓW —    Co to takiego? —    A to ty nie wi
Obraz6 (25) 28 LOSY PASIERBÓW bramę bez przepustek, a my ich jeszcze nie mamy. Jeśli macie czas, to
12487 Obraz6 (25) 28 LOSY PASIERBÓW bramę bez przepustek, a my ich jeszcze nie mamy. Jeśli macie cz

więcej podobnych podstron