RZYM 10 0

RZYM 10 0



Na chwilę zatrzymałam wino w ustach, zanim je prze łknęłam. Akurat to nie należało do rutyny. Moje poprzed nie cele nigdy nie wywołały we mnie tak gorącej reakcji.

—    Naprawdę musimy tu zostać do końca posiłku? - Pa trząc mu w oczy, przesunęłam palcem po jego dłoni. Może weźmy jedzenie na wynos, hm?

Bones już otwierał usta... gdy raptem znalazłam się na podłodze i, przygnieciona ciężarem jego dała, potoczyłam się pod sąsiednie stoliki. Usłyszałam brzęk szkła i okrzy ki przerażenia. Stoły się poprzewracały, ludzie pospadali z krzeseł, a ja zastanawiałam się, co, do diabła, się dzieje i dlaczego piecze mnie czoło.

Chyba instynktownie zamknęłam oczy, a kiedy je oi warzyłam, z moich ust wyrwał się krzyk. Zobaczyłam tu / przed sobą twarz Bonesa, jego włosy zabarwione na czci wono i krwawą dziurę w czole. Rana już się zasklepiała.

—    Postrzelili cię! - wykrztusiłam. - Ktoś próbował cię zabić!

Dopiero po chwili zaczęły docierać do mnie fakty. Lc żęliśmy na podłodze. Bones odciągnął mnie od naszego stolika, ale zobaczyłam w szkle trzy otwory po kulach. Bo nes pomógł mi wstać, zasłaniając mnie własnym ciałem.

—    Nie mnie, Kitten. Ciebie.

Poczułam się tak, jakbym dostałam obuchem w głowę.

DWUDZIESTY PIERWSZY

Nie miałam czasu przetrawić jego słów.

- Złap mnie za szyję i nie puszczaj - powiedział Bones i dodał z wściekłością: - Dorwiemy drania.

Gdy oplotłam ramionami jego szyję, objął mnie mocno i skoczył do tyłu, prosto w szklaną ścianę. Mój krzyk utonął w huku roztrzaskującego się szkła. Nagle poczułam, że spadam z dwudziestego piętra. Nogami bezładnie młóciłam powietrze, żołądek podszedł mi do gardła. Wiatr wciskał mi się w oczy, kiedy z przerażeniem patrzyłam na szybko zbliżającą się ziemię. Rozpaczliwie ścisnęłam Bo-nesa za szyję i nagle stało się coś niewiarygodnego. Zaczęliśmy zwalniać.

Z niedowierzaniem spojrzałam w górę, żeby sprawdzić, czy jakimś cudem nad naszymi głowami nie rozwinął się spadochron. Ujrzałam tylko światła. Nim zdążyłam się nad tym zastanowić, usłyszałam świst i poczułam silny podmuch. Przestaliśmy spadać i zaczęliśmy sunąć ukosem w stronę czarnej furgonetki, która z piskiem opon włączyła się do ruchu. Ze zdumienia krzyk uwiązł mi w krtani.

L

187


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 100 postaci. Następnie obiektyw skierował się na wrak furgo netki. Kamerzysta najwyraźniej prz
RZYM 100 rysopis jej gwałciciela, zorientowałem się, że chodzi o nie go, i zrozumiałem, że przeszed
RZYM 100 DWUNASTY Pelicity spojrzała na wysoką, do połowy opróżnioną szklankę z ginem i gwałtownie
RZYM 100 Kiedy zeszłam na dół, w moją stronę odwróciły się czte ry twarze. Wszyscy siedzieli przy k
RZYM 100 —    Ciała nadal tu są, Cat. Don rozkazał, żeby nikt ich nie ruszał, d
RZYM 108 Na szczęście, już zdołał wyjąć klucz, tak że nie musiałam go przeszukiwać. On bywał u mnie
RZYM 100 ale nie planowałam zadzwonić do niego, rzucić do sin chawki: „Koniec z nami!” i się rozłąc
RZYM 100 -    Chcesz, żebym sobie poszedł, czy mam zostać? Już 11 mówiłem, że j
RZYM 100 kilka uśmiechów. Bones natomiast dumał nad czymś w milczeniu graniczącym z nieuprzejmością
RZYM 100 chwyciłam głowę przeciwnika i uderzyłam nią o ziemię Usłyszałam satysfakcjonujący chrzęst.

więcej podobnych podstron