RZYM 106

RZYM 106



paliłeś się od chwili, kiedy rozpocząłeś swój mały projcki badawczy.

—    A do czego tak się palę twoim zdaniem? - zapyt;il Don sceptycznym tonem.

—    Wampiry — odparł Bones. - Chcesz stworzyć swoj< własne wampiry.

-    Nieprawda! - zaprzeczyłam natychmiast.

Ale Don nie stanął w swojej własnej obronie, tylko wbił wzrok w Bonesa, jakby ten nagle stał się dla niego bardzo interesujący. Bones wygodnie rozparł się w fotelu.

-    Chcesz tego, czego pragnie każdy dowódca oddziału: lojalnych wojowników, silniejszych od wroga. Ile razy ża łowałeś, że więcej twoich ludzi nie ma jej mocy? Ile razy pragnąłeś dowodzić jednostką złożoną z żołnierzy obdarzonych takimi samymi atutami, jak twoi wrogowie? To oferta jednorazowa. Dokonaj właściwego wyboru, a ja nad nimi popracuję.

Don przez dłuższą chwilę rozważał propozycję Bonesa. Potem oparł dłonie na biurku.

-    A jeśli przejdą na stronę wroga i zwrócą się przeciwko nam? To się zdarza, a wtedy ściągnę zagładę na siebie i resztę oddziału.

—    To proste. Jeśli zagrożą tobie, zagrożą również Cat. A wtedy ich zabiję. Nie zawahałbym się nawet sekundy przed wyeliminowaniem każdego zagrożenia dla jej życia. Na dowód tego masz już dwa ciała. Ale może uspokoi cię pewien okres próby. Wybierz kandydatów, daj im czystej krwi i poobserwuj, jak sobie radzą z nową mocą. Jeśli nie zapanują nad jej odrobiną, nad resztą tym bardziej. Ale jeśli zdołają ją kontrolować...

-    Niech dobrze zrozumiem - powiedział z ożywieniem Don. — Będziesz towarzyszył Cat w misjach, żeby zminimalizować grożące jej niebezpieczeństwo. Zgodzisz się również zmienić wybranych żołnierzy w wampiry. Pod iwoim nadzorem będą wykonywali moje rozkazy za pośrednictwem Cat, a w razie konieczności zostaną zlikwidowani. Dobrze mówię?

-    Tak — odpowiedział bez wahania Bones.

Ja na razie milczałam. Te dziwne negocjacje wprawiły innie w osłupienie.

-    Coś jeszcze?

-Ja mam pewne warunki — odezwałam się w końcu, wykorzystując okazję. - Mój terminarz ulega zmianie. Twój wydział właśnie dużo zyskał, Don, więc nie chcę słyszeć żadnych narzekań. Po pierwsze, żadnej obserwacji. Lepiej, żebym więcej nie zobaczyła ani nie usłyszała żadnego z twoich ludzi, bo od tej chwili miejsce mojego zamieszkania będzie tajemnicą. W ten sposób nikt nie wydobędzie z nich prawdy torturami, nie zahipnotyzuje wzrokiem ani nie przekupi jak Brada Parkera. Poza tym, wszystkie inne akcje zostaną wstrzymane, dopóki nie złapiemy mojego ojca. Twój brat jest dla nas priorytetem, zgadzasz się ze mną... wujku?

Don milczał dłuższą chwilę. W końcu na jego wargach pojawił się sardoniczny uśmiech.

-    Cóż, Cat, Bones... Chyba doszliśmy do porozumienia.

Pertraktacje dobiegły końca, ale przed wyjściem musieliśmy uzgodnić jeszcze pewne szczegóły.

-    Czy moja matka wciąż tu jest?

-    Tak, w jednym z bunkrów. Chcesz się z nią zobaczyć?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
55817 RZYM 106 Zatrzymałam się w pół kroku. Bones miał poważ i u minę. Rzeczywiście by ją zabił czy
RZYM 10 1 Rozległ się zgrzyt hamulców, kiedy kierowcy gwałtów nie zwalniali na widok ciemnego obiekt
RZYM 106 Matka lekceważącym wzrokiem zlustrowała go od st t>

więcej podobnych podstron