Obraz8 (9)

Obraz8 (9)



92

LOSY PASIERBÓW zechcl g° Uradzić, to nie upilnuje mnie

pzSnSdrPr„‘ snLs^jt -"dStt~SSeUem prowad1

chwySłr^    POlUbownika ? - Pod-

Makryca aż stężał z ciekawości.

Tak, miałam. I to nie byle iakietm t3„i nim tłumacz na okręcie. Kawaler możeTat 25

Zaczął Sdch^b°faty! A Chytry! A żartobliwy! zaczął podchodzić poprzez Pole DzieH miot,

prawo d„ łakoci. Wlęc 0Pn lm t0°* ni przyniesie, to czekoladki, to banane to lodv WP;erw tylko dla nich, a potcmTm. mnl“ a Jednym zachodem cokolwiek. A za każdym ra-zem uśmiechał się do mnie słodko i oczko stroił ZaTJ anegdotke- A gdy znajomość fuż mTę praw"? żeUoTiSłhSlęZaCZął Pr°Sto ° miłości

j wic• ze on już beze mnie żyć nie notrnfi gdy zajedziemy do Buenos Atoes to on LS

SiET;    10 własnej willi 1 oto!

czy zbytkami jak carycę jakąś.

„ “ ^ pe^nerazu w południe ja piorę bie-llzr*f w Jednej z łazienek, a on nie wiadomo skąd wsuwa się tam cichaczem i łapie mię gdzie nie trzeba. Więc ja do niego: Lutku nie goracz tUiS£! P/>™ól że uprzątnę .te łacky io + H ręku mam m°kre prześcieradło Skręcam konto/, Tarz* Sk,adam we d"°* iSTE

ZSaSa Sne °czyto - «**-

nie dS SScsto. nar0lam ““>*“•

Nieprzytomne pożądaniem oczy Makrycy nrzv

ISh raP!:0WnicobIicze nachmurzyło sfę Sż Sacharynki wykrzywiła się szyderstwem.

uch, jaka ty czestnaja! — syknęła.

—    Ależ nie, moja hołubka, nie o cześć mi chodziło. Chciałam tylko pouczyć drania, że gdy chce czyjąś żonę uwodzić, to niech od zdobywania serca zaczyna, a nie od sromu. Nieprawdaż panie Makryca?

Zagadnięty skinął niedbale głową, unikając wzroku Domki.

—    No i Zygmuś mój nic o tem nie wiedział. Powiedziałam mu dopiero, gdy wysiedliśmy w Buenos Aires, ażeby nie sprał chłopca. On bardzo o mnie zazdrosny.

—    No, ale chodźmy już, paniuśka, naprawdę

—    powiedziała powstając.

—    Więc nie wypijesz?

—    Ani naparstka więcej.

—    To poczekaj, pójdę bombony dla dzieci zamówię.

—    Ależ po co to! Lepiej już kiedyś innym razem. Późno już.

—    Tak, tak, lepiej innym razem — mruknął Makryca z ironią.

Podał Sacharynce palto, odprowadził obie na chodnik i pożegnał je.

Domka podając rękę protektorowi przypomniała mu jego obietnicę.

—    To znaczy się w poniedziałek mąż na pewno pójdzie do pracy!

—    Tak, mam nadzieję — odrzekł po namyśle.

—    Chyba by tylko coś zaszło... Ja zawiadomię was.

Domka wyczuła, że już zmienił decyzję. Ale w duchu rada była zajętemu przez się stanowisku. Wiedziała, że jeśli żywi do niej uczucie głębsze, to tak od razu nie zrezygnuje ze swych zamiarów i będzie się starał o przyjazne z nimi stosunki.

Sacharynka się wściekała. Na parokrotne odezwanie się Domki nie odpowiadała i sama nie


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
19965 Obraz 7 (7) 170 LOSY PASIERBÓW przyjedzie z niczym. A może wcale nie przy-jedzie — łudził się
78060 Obraz9 (6) 114 LOSY PASIERBÓW —    Chcieli mię zagnębić krucimordy i nie udało
Obraz 7 (7) 170 LOSY PASIERBÓW przyjedzie z niczym. A może wcale nie przy-jedzie — łudził się biedak
81619 Obraz0 (3) 276 LOSY PASIERBÓW —    A nie lepiej do Konsulatu? Mnie się zdaje,
Obraz 9 (6) 174 LOSY PASIERBÓW —    To wy tu już dawno widać? — rzekł Du-bowik. —
Obraz1 (3) 278 LOSY PASIERBÓW —    Prawda. A to pan prezes Jan Twardowski we wł
23985 Obraz6 (2) 248 LOSY PASIERBÓW obra, ale jest inaczej jak w innych prowincjach. Jak przyjdzie
Obraz 9 (6) 174 LOSY PASIERBÓW —    To wy tu już dawno widać? — rzekł Du-bowik. —

więcej podobnych podstron