page0096

— 95 —

_a do dłowy, bo przeczul, że się straszny sąd nad nim zaczyna. Przed jego oczyma pojawił się obraz; było to więzienie; na zgni-^ łój słomie siedział więzień i wstrząsał kaj-ę danami. Wtem więźniu na pierwsze spoj-rżenie poznał jednego ze swoich dłużników, _rjL którego niegdyś był ścigał całą surowością P prawa; obok słychać było łkanie opuszczo-_± nej małżonki i kwilenie głodnych dziatek, wołających do niego:—Wydarłeś nam wię-j cćj niż życie; bo zabierając nam ojca, ska-zaleś na głód, na nędzę i wstyd.

_Ł Śmiertelna bladość okryła oblicze sę-^ dziego, gdy wyczytał przed sobą płomie-_ nisty napis pańskiego wyroku:—Jaką miarką mierzysz, taką ci będzie oddane.

Wtćj chwili strasznym grom zatrząsł niebieskie sklepienie, a Oko Przedwiecznego . Boga błyszczało w ciemności jak trawiący £ płomień; i głos dał się słyszeć: — Spojrzyj [ na swoją szatę, ezybyś śmiał stanąć w nićj . przed oblicznością pańską?

Sędzia zakrył sobie oczy i zachwiał się ’ la nogach.

—Jakiego się trzymałeś prawa?—pytał jłos.

,    —Szedłem za sprawiedliwością — wy-

, ęknął sędzia.