ScannedImage 57

ScannedImage 57



niu podgłówka, w miarę jak odnogi gałęzi stawały się coraz cieńsze, wystarczał jeden nieostrożny ruch, żeby odciąć jedną z nich niszcząc przy tym całą robotę. Niektórzy wytwórcy karaców poprzestawali wobec tego na ociosaniu gałęzi jedynie z grubsza, choć narażali się w ten sposób na kpiny z powodu złej jakości wykonania. Jedynym wyjątkiem był tu Loron, najstarszy syn Nangoli. Jego pracy jednak nikt się nie przyglądał, bo znany był z takiego mistrzostwa, że nie mogło go spotkać najmniejsze niepowodzenie. Co dziwniejsze, Loron również nie patrzył na innych — w owym czasie przypisywałem to jego samotniczej i zamkniętej naturze, jednakże jeśli wziąć pod uwagę epizod z wioską uchodźców, jest to być może fakt godny odnotowania.

Raz i tylko raz widziałem, jak na di zaszło coś, co napełniło mnie nadzieją, że może jeszcze nie wszystko stracone, chociaż prawdopodobnie był to sąd zbyt pochopny. Siedziało tu nic nie robiąc, tylko wpatrując się w przestrzeń, kilku chłopców. Jeden z nich podniósł z ziemi sporą drzazgę, zostawioną przez kogoś, kto robił tu karać, i zaczął ją od niechcenia strugać kamienną płytką używaną do wygładzania i wykańczania podgłówka. Wkrótce kawałek drewna zmienił się w długi drewniany sztyft i chłopiec zaczął nim czesać włosy kolegi, który leżał obok z głową wspartą na swoim karacu. Ten po chwili się podniósł i oparł głowę na kolanach czeszącego, żeby było mu łatwiej zrobić odpowiednią fryzurę.^ Zanim minęło południe, wystrugano wiele innych podobnycn sztyftów i spontanicznie potworzyły się nowe pary, które kładąc sobie głowy na kolanach nawzajem czesały sobie włosy. .'Trwało to jeszcze przez cały następny dzień, przy czym jedni zadowalali się puszystą, kędzierzawą fryzurą, a inni chcieli mieć włosy zaplecione w warkoczyki. ^__

To wszystko — prosta, zwykła czynność, ale tutaj niezwykła, gdyż w grę nie wchodziło żadne niebezpieczeństwo, nie nastręczała się sposobność do kpin czy krytyki, samo zaś zajęcie nie było ani konieczne, ani w żaden sposób związane z jedzenierAT, a mimo to miało się wrażenie, że daje'chłopcom satysfakcję. Każdy dostawał dokładnie tyle, ile dal. czego by normalnie Ikowie nie uważali wcale za dobry interes. Ale zacząłem rozumieć, że bez względu na to, czy czerpali jakąś przyjemność z wzajemnej bliskości czy nie. ich czuły gest (jak to sobie pełen nadziei interpretowałem) złożenia głowy na kolanach czeszącego służył jedynie do lepszego osiągnięcia celu, którym było upiększenie się, czego nie uzyskaliby w pojedynkę. Co więcej, powodem tej próżności nie była nawet chęć spodobania się żonie lub dziewczynie, a jedynie estetyka sama w sobie. Żaden z chłopców nie przyglądał się kolegom, nikt też nie patrzył na przechodzące dziewczęta, podobnie jak i one na nich nie patrzyły, gdy jednak wydobyto lusterka, wszyscy uczesani zaczęli się w nich z satysfakcją przeglądać i uśmiechać do swojego odbicia, kręcąc głową na wszystkie strony, ale wkrótce potem cała sprawa przestała ich interesować.

Odłóżmy na później kwestię współżycia seksualnego, które przeważnie (ale u Ików bynajmniej nie zawsze) wiąże się ze ścisłą współpracą i chwilowym choćby zaangażowaniem uczuciowym, nawet jeżeli jest ono natury czysto animalistycznej, i zajmijmy się teraz problemem, jaki nasuwa się w związku ze sceną wzajemnego czesania włosów — mianowicie, czy istnieją wśród Ików jakieś związki przyjaźni lub braterstwa owocujące powtarzającymi się przypadkami takiej współpracy. Mogę tylko powiedzieć, że w tym wypadku zanotowałem dokładnie, kto czesał kogo — jak zawsze zresztą, kiedy miałem najmniejszą okazję, żeby odnotować rzadki fenomen współpracy między Ikami — i żadne więzy przyjaźni nie grały tu roli, mimo że był to najwyraźniejszy przejaw uczucia sympatii, jaki wśród Ików widziałem. Co prawda grupa ludzi pracowała na polu Atu-ma po drugiej stronie góry Meraniang, ale każdy z tych „przyjaciół” był jego dłużnikiem i podawał to zadłużenie jako powód, dla którego mu pomaga. Żadnego nie łączyły z Atumem więzy braterstwa ani nawet przyjaźni. Po prostu wszyscy dostali od niego w poprzednim roku miód, teraz więc Atum zażądał spłaty długu. On sam z kolei dostał miód od Lomera, któremu pomagali go zbierać inni, toteż nie należy zbyt pochopnie potępiać tego sposobu obdarowywania się realizuje on bowiem ważne i praktyczne cele, a w dodatku tworzy łańcuch współzależności będący jedną z niewielu, jeżeli nie jedyną rzeczą, jaka łączy Ików i zapobiega anarchii. Charakter wzajemnych stosunków, nawet tych zażyłych, dobrze określił Lomongin, kiedy mówił o swoim zaprzysiężonym bracie, Lokelei. Powiedział mianowicie, że związał się z Lokeleą braterstwem, gdyż ten nie należy do plemienia Ików, a jest bogaty, bo ma krowy i ko-

197


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
poetyka020 Jednak pod koniec wieczoru, w miarę jak oblicze żony stawało się co-bardziej rumiane i oż
W miarę jak sytuacje z którymi trzeba się zmierzyć w procesie zarządzania stają się coraz bardziej z
50 -lecie Polskiej Radiolokacji podkładu jest odnawiane w miarę, jak ruchomy obiekt przesuwa się nad
mauri11 przez nogi i talię aż na barki, do rąk i z powrotem, W miarę jak masaż ciała zbliża się do k
DSCF1202 Stacje mycia W miarę jak przemysł spożywczy wzbogacał się w nowoczesne linie o wysokim stop
DSC02572 Stacje mycia W miarę jak przemysł spożywczy wzbogacał się wj nowoczesne linie o wysokim sto
DSCN7722 28 Stanisław Mikołajczyk ginionych oficerów, stawał się coraz bardziej wrogi, w miarę jak u
rywalizacji sprawia, że praca zarówno menedżerów jak i zwykłych pracowników staje się coraz bardziej
54016 Scan0081 (6) Jej nowe przedstawienie rozpoczyna się z hukiem, ale w miarę upływu czasu dziewcz

więcej podobnych podstron