Skanowanie 10 01 12" 58 (2)

Skanowanie 10 01 12" 58 (2)



PAŁUBA

ści majątku. Po tym to wyszumieniu się nastąpił dla Oli okres praktyczny, dawne zachcianki zmniejszyły się i ograniczyły, coraz bardziej zaniedbywała śpiew i muzykę, stała się zapobiegliwą i hałaśliwą gospodynią, a w lustrze odkrywała na swojej twarzy drobne rzekome oznaki starzenia się, o których skwapliwie donosiła mężowi, wykrywając i na jego twarzy i usposobieniu podobne symptomy.

Strumieński był jej stałym towarzyszem podróży, ale uwielbienie Gasztolda było jedyną dochowaną dotąd pamiątką „złotych czasów”. Właściwie powinna się była obrazić i oburzyć z powodu jego powieści, [276] ale nie potrafiła, wyjęła stamtąd dla swej pamięci tylko to, co jej pochlebiało, a pochlebiała jej nawet bezwzględność Gasztolda w ocenianiu jej charakteru, w tej bezwzględności bowiem widziała bezsilną rozpacz rozkochanego autora. Z zadowoleniem próżności łączyło się u niej pewne współczucie dla Gasztolda, litość, tak że niemal przebaczała mu, iż usiłuje mieć ją bodaj na papierze. Współczucie było właściwie tylko nazwą, energię dawała tu wdzięczność dla Gasztolda, że tyle sobie z niej robił. Wreszcie żywiła dlań jakby podziw, że on miłość brał aż tak bardzo na serio (bo ona brała na serio jego branie na serio), uważała, że zawiodła się na nim in plus, ponieważ i literackie zalety jego książki, w sam raz dla niej zrobione, wydały jej się nadzwyczajnymi, takimi jakich się po nim nie spodziewała. Ciągnęło ją, żeby go zobaczyć, spróbować, czy on będzie śmiał spojrzeć jej w oczy i jak się zachowa, pokazać mu, że ona nie jest bynajmniej „pachidermą” (wyrażenie z Chorej miłości zamiast „gruboskórną”), powiedzieć

mu, że się dobrze spisał... W ogóle te uczucia jej zachcianki były niejasne, sprzeczne, w wyborze ich rozstrzygnąć mógł tylko przypadek, chwila, i hawdopodobnie w sytuacjach opisanych przez Gasz-iolda była także siła sugestyjna, która na nią dzia-iała w pewnym wcale nie niebezpiecznym stopniu.

Ona sama to sobie mówiła, ale spodziewała się po sobie więcej w tym kierunku, niż mogła. Jako mężatce przystało jej też mieć raz w życiu romans, prawdziwą miłość kobiety 30-letniej (chociaż tylu lat nie miała), bo to należało do szablonu — jak daleko jednak taki romans mógł się posunąć, tego nie wiedziała. Wiedziała, że niektóre panie wdają się [277] w tajne miłostki, ale gdy je obserwowała, nie mogła nic po nich poznać, zbijała się z tropu i dałaby dużo za dowiedzenie się, jak się właściwie zdradza swych mężów, tak żeby ich przecież nie zdradzić i mieć taką samą spokojną, swobodną maskę, jak te panie. Powieściom nie wierzyła, zresztą nigdy nie pozwalała im wpływać na siebie praktycznie, używała ich tylko czasem jako pozorów do postanowień powziętych już z innych motywów. Zapytywała o kwestię zdrady małżeńskiej samego Strumieńskiego, który — nb. ze względów egoistycznych, bo nieraz obawiał się o wpływ Gasztolda — tłumaczył jej i udowadniał, że zdrady małżeńskie w ogóle trafiają się rzadziej, niż się zwykle przypuszcza (brał miarę z siebie i poniekąd usprawiedliwiał się w ten sposób przed sobą, że sam nie zdradza!), że powieści i plotki wymieniają tylko to, co jest procentem niewierności, ale nie wspominają o mnóstwie małżeństw wiernych, których historia byłaby o wiele ciekawsza. Nadto


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Skanowanie 10 01 12 58 (7) PAŁUBA że tym powiedzeniem mógłby wyzwolić w sobie sferę różnych apetytó
82644 Skanowanie 10 01 12 58 (5) PAŁUBA bólu sprawia wyrywanie jej z serca. Ale równocześnie czuł p
Skanowanie 10 01 12 58 (4) PAŁUBA PAŁUBA [280] x3 nie), czy też dlatego, że podczas swej próby samo
Skanowanie 10 01 12 58 (6) PAŁUBA _ szkołę życia, w której kształci się charakter, oczyszcza się pr

więcej podobnych podstron