41232 Scan (5)

41232 Scan (5)



466 C_. II.: XIII. Samospeiniające się proroctwo

Ludzie nieobznajomieni z tą nauką powiedzą wam, że do wszystkich trzech przypadków identycznego zachowania trzeba stosować ten sam termin. Taki niealche-miczny nonsens należy po prostu zlekceważyć.

Mając na uwadze ów eksperyment, możemy się teraz przyjrzeć, jak dokładnie to samo zachowanie podlega całkowitej zmianie oceny przy przejściu od Abrahama Lincolna z grupy własnej do Abrahama Cohena czy Abrahama Kurokawy z grupy obcej. Postępować będziemy systematycznie. Lincoln pracował do późna w nocy? Świadczy to o jego pracowitości, zdecydowaniu, wytrwałości i pragnieniu pełnego wykorzystania swych zdolności. Żydzi czy Japończycy z grup obcych pracują równie długo? Świadczy to jedynie o ich mentainości zwierząt roboczych, o bezlitosnym podkopywaniu amerykańskich standardów, o nieuczciwych praktykach rywalizacji. Bohater grupy własnej jest zapobiegliwy, oszczędny i wstrzemięźliwy? Zatem nikczemnik z grupy obcej jest skąpcem, sknerą i iiczykrupą. Abrahamowi z grupy własnej winni jesteśmy szacunek za jego bystrość, obrotność i inteligencję; Abrahamom z grup obcych należy się tym samym potępienie za ich spryt, chytrość i przebiegłość. Nieustępliwy i wytrwały Lincoln nie chciał się zadowolić życiem z pracy rąk własnych? Wolał używać swego mózgu? Zatem chwała jego odważnej wspinaczce w górę drabiny społecznej. Ale, rzecz jasna, rezygnacja z pracy fizycznej na rzecz umysłowej wśród kupców i prawników z grupy obcej zasługuje wyłącznie na potępienie za pasożytniczy tryb życia. Lincoln garnął się do wiedzy? Życie spędził na studiach? Lecz Żyd jest wstrętnym kujonem, który nos wtyka w książkę, podczas gdy inni, przyzwoici ludzie, idą na mecz albo na zabawę. Dzielny Lincoln nie chciał ograniczać swego myślenia do wzorców prowincjonalnej społeczności? Można się było tego spodziewać po człowieku z wyobraźnią. Jeśli jednak przedstawiciele grup obcych krytykują słabe strony społeczeństwa amerykańskiego - odeślijmy ich z powrotem tam, skąd przybyli. Lincoln, sam zaszedłszy wysoko, nigdy nie zapominał o prawach szarego człowieka i popierał prawo robotników do strajku? Jak wszyscy prawdziwi Amerykanie, ten największy z nich był zawsze oddany sprawie wolności; kiedy jednak przeglądacie statystyki strajkowe, pamiętajcie, że te nieamerykańskie praktyki są rezultatem niegodnej agitacji przedstawicieli grup obcych wśród skądinąd zadowolonych z życia robotników.

Raz sformułowana - klasyczna recepta alchemii moralnej jest najzupełniej jasna. Dzięki pomysłowemu zastosowaniu bogatego słownictwa pochwały i sromoty - grupa własna z łatwością przekształca swe własne cnoty w cudze wady. Dlaczego jednak tak wielu przedstawicieli dominującej grupy własnej to moralni alchemicy? Dlaczego tak wielu spośród członków dominującej grupy własnej z takim uporem dokonuje ciągle owych moralnych przekształceń?

Wyjaśnienie możemy znaleźć, oddalając się nieco od USA i udając się za antropologiem Malinowskim na Wyspy Trobrianda. Dostrzeżemy tam pouczająco podobne zjawisko. Wśród Trobriandczyków bowiem sukcesy z kobietami zapewniają mężczyźnie prestiż i szacunek społeczny w stopniu, jakiego Amerykanie jeszcze nie osiągnęli - mimo Hollywood i ilustrowanych czasopism. Aktywność seksualna stanowi tam wartość pozytywną, moralną cnotę. Jeśli jednak zwykły Trobriandczyk osiąga zbyt wiele sukcesów seksualnych i gromadzi za dużo „sercowych zdobyczy” (osiągnięcia, które powinny oczywiście należeć do elity, do wodzów lub grupy rządzącej), to ta chlubna karta budzi powszechny wstręt i staje się przyczyną skandalu. Wodzowie oceniają bowiem negatywnie wszelkie osiągnięcia osobiste, któiych nie uzasadnia pozycja społeczna. Cnoty moralne pozostają cnotami tylko tak długo, jak długo są zazdrośnie ograniczone do odpowiedniej grupy własnej. Właściwe poczynania ze strony niewłaściwych ludzi stają się przedmiotem potępienia, a nie szacunku. Oczywiste jest bowiem, że tylko w ten sposób ludzie przy władzy mogą utrzymać swoje znaczenie, prestiż i potęgę. Nie można było wymyślić lepszej metody w celu utrzymania w stanie nienaruszonym systemu społecznej stratyfikacji i władzy.

Trobriandczycy mogą nas nauczyć czegoś jeszcze. Jak się wydaje, nie ulega bowiem wątpliwości, że wodzowie nie wymyślili sobie sami tego systemu ograniczeń. Ich zachowania są spontaniczne, niewykalkulowane i natychmiastowe. Ich niechęć do „wygórowanych” ambicji czy „zbyt wielkich” sukcesów zwykłego Trobriandczyka nie jest rozmyślna, lecz spontaniczna. Tak się składa, iż ta natychmiastowa reakcja emocjonalna na „niewłaściwie ulokowaną” manifestację cnót grupy własnej służy również jako pożyteczny środek do wzmacniania specjalnych roszczeń wodzów do rozmaitych dobrych rzeczy w trobriandzkim życiu. Zgoła fałszywe i niezgodne z faktami byłoby założenie, że takie przekształcenie cnót grupy własnej w wady grupy obcej jest elementem rozmyślnego spisku trobriandzkich wodzów w celu utrzymania szarej masy mieszkańców wysp na „swoim miejscu”. Wodzom zostało po prostu wpojone uznanie dla właściwego porządku rzeczy i uważają oni za swój ciężki obowiązek zmuszanie innych do przeciętności.

Potępiając winy moralnych alchemików, nie powinniśmy jednak popełnić podobnego błędu przez proste odwrócenie moralnego statusu grupy własnej i grup obcych. Nie wszyscy Żydzi i Murzyni są aniołami i nie wszyscy chrześcijanie ani nie wszyscy biali są źli. Nie jest tak, że indywidualną cnotę będzie teraz można znaleźć jedynie po „gorszej” stronie przedziałów etniczno-rasowych, indywidualny zaś występek po stronie „lepszej”. Jest najzupełniej możliwe, że wśród Murzynów i Żydów jest tyle samo złych i zepsutych ludzi, co wśród chrześcijan i białych. Szkaradny inur odgradzający grupę własną powoduje jednak, iż członkowie grup obcych nie są traktowani z przyzwoitością należną istotom ludzkim.

Funkcje i dysfunkcje społeczne

Wystarczy się przyjrzeć konsekwencjom tej swoistej alchemii moralnej, aby zrozumieć, że nie ma nic paradoksalnego w potępianiu przedstawicieli grup obcych zarówno wtedy, kiedy wykazują cnoty grupy własnej, jak i wtedy, kiedy ich nie wykazują. W obu tych wypadkach potępienie pełni tę samą funkcję społeczną. Pozorne przeciwieństwa przyciągają się. Kiedy Murzynów uznaje się za istoty nieodwracalnie niższe, ponieważ nie wykazują rzekomo owych cnót, potwierdza to naturalną słuszność wyznaczenia im niższego statusu w społeczeństwie. Kiedy natomiast Żydom czy Japończykom przypisuje się posiadanie zbyt wielu zalet grapy własnej, staje się oczywiste, iż należy otoczyć ich bezpiecznymi murami dyskryminacji. W obu wypadkach wyznaczanie rozmaitym grupom obcym specjalnego statusu okazuje się posunięciem najzupełniej sensownym.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
23183 Scan (2) 460 Cz. U.: XIII. Samospeiniające się proroctwo Pierwsza część tego twierdzenia stano
Scan (8) 472 Ci. II.: XIII. Samospełniajace się proroctwo zamykanych rocznie banków. Ciekawe jest je
Scan (6) 468 Ci. II.: XIII. Samospełmające się proroctwo A jednak to znakomicie sensowne rozwiązanie
82203 Scan (4) 464 C-. II.: XIII. Samospełniające się proiociwo oraz wyodrębnić w ten sposób przymio
45617 z45 (4) 466 Cz. 2.: XIII. Samospelniające się proroctwu tradycji. Takie podejście jest jednak
Scan (3) 462 Cz. 11.: XIII. Samospełniające się proroctwo I oto nasz uczciwy biały obywatel jest gor
Scan (7) 470 Cz. II.: XIII. Samospełniające się pmmctwo mistrzostwach świata - tak nieproporcjonalną
Scan (8) 472 Cr. II.: XIII. Samospełniające się proiocrwo zamykanych rocznie banków. Ciekawe jest je

więcej podobnych podstron