79055 P1030073 (3)

79055 P1030073 (3)



jeremy mit]

Tocqueville był przekonany, że Amerykanie odkryli nową rewo. lucyjną formę ekspresji kulturalnej, która okaże się istotna dj^ rozwoju demokraci:

W moim przekonaniu nic nie zasługuje na większą uwagę jak intelektualne i moralne stowarzyszenia w Ameryce. Wszyscy’ dostrzegamy łatwo amerykańskie stowarzyszenia polityczne i przemysłowe, ale te inne trudno dostrzec. Nawet jeśli je zauważymy, to jesteśmy skłonni opacznie je rozumieć, bo nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego. Trzeba jednak uznać, ife są one równie ważne dla Amerykanów; może nawet ważniejsze.

W krajach demokratycznych wiedza o tym, jak się jednoczyć, jest matką wszystkich innych postaci wiedzy; od jej postępów zależą wszystkie pozostałe1.

Przez ponad 200 lat działalność trzeciego sektora kształtowała doświadczenia amerykańskie, docierając praktycznie do każdego zakątka życia, pomagając rozwijać się kulturze pionierów, z których ukształtowało się współczesne społeczeństwo. Historycy skwapliwie uznają zasługi sektora rynkowego i rządowego w tworzeniu wielkości Ameryki, ale przecież trzeci sektor odegrał równie aktywną rolę w określeniu amerykańskiego stylu życia. Pierwsze szkoły i uniwersytety, szpitale, organizacje społeczne, bractwa, kobiece kluby, organizacje młodzieżowe, grupy praw obywatelskich, towarzystwa sprawiedliwości społecznej, grupy ochrony przyrody, organizacje ochrony zwierząt, teatry, orkiestry, galerie sztuki, biblioteki, muzea, stowarzyszenia obywatelskie, organizacje rozwoju lokalnego, sąsiedzkie rady konsultacyjne, ochotnicza straż pożarna, patrole bezpieczeństwa i wszystko to są dzieła trzeciego sektora.

Dziś ochotnicze organizacje społeczne służą milionom Amerykanów w każdej dzielnicy i osiedlu. Ich zasięg i zakres działania często usuwa w cień sektor prywatny i publiczny dotykając i wpływając na życie każdego Amerykanina, bywa, że w większym stopniu niż siły rynkowe lub agencje i urzędy władzy centralnej.

Choć organizacje ochotnicze istnieją w wielu innych krajach i szybko stają się główną siłą społeczną, nigdzie nie są tak dobrze rozwinięte, jak w USA. Amerykanie często zwracają się do organizacji społecznych szukając w nich azylu, miejsca, gdzie można wzmocnić relacje osobiste, osiągnąć jakiś status i stworzyć poczucie wspólnoty, Ekonomista i nauczyciel Max Lemer zauważył kiedyś, że dzięki swoim związkom z organizacjami ochotniczymi Amerykanie mają

Koniec pracy nadzieję na przezwyciężenie poczucia izolacji i alienacji oraz sianie się częścią prawdziwej wspólnoty. Jest to pierwotna potrzeba człowieka, której nie są w stanie zaspokoić ani sity rynkowe ani dyktat rządu. Właśnie w stowarzyszeniach wolontariuszy najpełniej odczuwa się sens wspólnoty11.

Przez wiele lat dużo mówiło się o trudnej i burzliwej tradycji pionierskiej i etyce ostrej konkurencji, której państwo zawdzięcza swoją pozycję gospodarczego supermocarstwa. Niewiele uwagi poświęcono doświadczeniu amerykańskiej społecznej troskliwości, dzięki której Amerykanie łączą się we wspólnej służbie drugiemu człowiekowi. Sektor niezależny jest przystanią dla milionów ludzi, miejscem, w którym mogą być sobą, wyrażać własne poglądy i rozwijać swoje talenty w taki sposób, na jaki nie pozwalają im ciasne ramy miejsca zatrudnienia, gdzie panują tylko reguły produkcji i wydajności. Walter Lipp-mann podsumował ogromną wartość trzeciego sektora w życiu milionów Amerykanów: „Społeczną osobowość Amerykanina określa jego miejsce — w kościele, klubie, służbie, kółku pań, akcji zbierania funduszy, grupie weteranów, klubie sportowym, partii politycznej. To miejsce daje mu poczucie przydatności, jakiego jest pozbawiony w gospodarce, w której jest drobną częścią procesu produkcji. Tutaj może sam decydować jako osoba, dzięki swoim zaletom: hojności i uprzejmości, umiejętności przemawiania, prowadzenia zebrania lub pracy w komitecie, zdolnościom organizacyjnym, nastawieniu obywatelskiemu. Tu może się rozwijać inaczej niż w miejscu pracy, dzięki pracy z innymi dla wspólnych, niezarobkowych celów"12.

Sektor niezależny jest siłą wiążącą, społecznym klejem, który łączy różne interesy Amerykanów w spójną tożsamość społeczną. Jeżeli istnieje jedna charakterystyczna cecha wyrażająca specyfikę bycia Amerykaninem, to jest nią zdolność do wspólnej, ochotniczej pracy, aby służyć innym. Antropolog Margaret Mead stwierdziła kiedyś: „Jeśli przyjrzeć się bliżej, zobaczymy, że to, co jest dla nas naprawdę ważne, co ucieleśnia nasze najgłębsze poświęcenie dla sposobu życia i troski o życie, zależy od jakiejś formy — często wielu form — wolontariatu"13. Okazuje się jednak, że podręczniki

11 Max Lemer, The Joiners, [w:] 0'Connell s. 86.

I || Tamże s. 86.

Robert Krikorian, Have You Noticed? An American Resurgence is Underway, „Vital Speeches of the Day" 1.03.1985 s. 301.

307

1

0'Neill, dz. cyt. s. 13.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2 Kartezjusz był przekonany, że postępując zgochue z metodą możliwe będzie zbudowanie systemu wiedzy
CCF20090225028 wa się stres. Calhoun był przekonany, że gdyby nie utrzymywanie tego bezpiecznego ma
59813 P1030063 (2) Jeremyjjfa, kłam często powtarzanemu twierdzeniu, że mniej pracy i więęej czasu w
58 //. Odw rót od Heniu gdyby przekonano go, że tamten drugi sąd jest fałszywy. Moore był przekonany
skanowanie0007 - M. Krawczyk był przekonany że na wszystko rzutuje ustrój polityczny Hełiodor Muszyń
img241 A. Juszczyk, B. Kochaniak. „Czarodziejski pyłek". rzy/i metafora i bajka... czek był prz
P1030087 (3) Jeremy Rifkin można w ten sposób, że zarabia się mniej, tzn. osłabione są bodźce do pra

więcej podobnych podstron