79084 Obraz9 (3)

79084 Obraz9 (3)



294 LOSY PASIERBÓW

nej wizyty. Nawet żony twej z dziećmi gdy znajdziemy nie dopuścimy.

—    To jedno. A drugie to, że zanim stąd nie wyjdziesz, nie będziesz się nazywał ani Wożyk, ani Dubowik, nie będziesz Polakiem i nie będziesz miał w tym kraju żadnej rodziny. Jesteś Karol Kitles, Estończyk. Rozumiesz?

Dubowik skinął głową.

—    Dobrze, więc lecz się i odpoczywaj. Całą opiekę nad tobą i nad twoją rodziną, którą sądzimy raz dwa znajdziemy, bierzemy na swoje barki. Wszystko załatwimy i ty nie masz powodu do żadnych zmartwień.

—    Więc do zobaczenia. Karol Kitles się nazywasz. Pamiętaj!

Od pierwszego dnia nastąpiła poprawa. Spadła gorączka i zaczął przyjmować z ochotą posiłki. Goiły się rany, przybierał na wadze i przybywało mu z każdym dniem siły.

Przez kilka dni, żyjąc pod wpływem zapewnień dobrodzieja, opierał się zmartwieniu, lecz później znowu, zaczął go dręczyć niepokój. Nie chciał wierzyć że stan jego zdrowia nie zezwala na wizyty. Nabrał przekonania, że jeśli Domka żyje, to z chwilą gdy się dowie o nim nie zawaha się i znajdzie sposób by go odwiedzić. A tymczasem nie przychodziła.

Najbardziej go dręczyły wizyty ogólne, odbywające się po południu. Gdy powstawał w podwórku gwar kobiecy, unosił się na łokciu i zamieniał cały w słuch. Zawsze miał złudzenie, że poznaje w gwarze głos żony i jej kroki.

I zawsze przychodziło rozczarowanie, budząc żal i gniew i podejrzenia wszelakie.

Lecz podczas jednej z takich wizyt zjawił się sekretarz Towarzystwa z zawiniątkiem w ręku. Dubowik poderwał się z łóżka. Mógł już o własnych siłach wstawać i chodzić powoli.

—    Co mi pan przyniósł dobrego? — spytał, wlepiając w wizytanta rozpalone niecierpliwością oczy.

—    Drobnostki: pantofle, piżamę, czapkę, trochę bielizny i parę gazet polskich.

—    Bardzo dziękuję. A jakież wiadomości o mej żonie?

—    Prawie żadne. Nie znaleźliśmy dotychczas.

—    Przeczuwałem to — jęknął. — Znaczy się zagubili kobiecinę! A pan prezes tak zapewniał mnie — dodał żałośnie.

—    Zapewniał, bo sądził, że będziemy mogli osobiście pójść na zwiady, a tymczasem przyszły sprawy, które nie pozwoliły nam na to. Ja tylko sam parę razy chodziłem na miasto i raz inny chłopiec...

—    No i co? Jaki rezultat? — niecierpliwił się.

—    W ranczo waszym już i czadu po tych karbonerach nie ma. W domku blaszanym, co obok, mieszkają Włosi. Ci powiedzieli nam, że poprzedni lokatorzy — to znaczy ci wasi „protektorzy”, wybrali się na Villa San Carlos. Od nich dowiedziałem się, że żona pana jeszcze na długo przed Bożym Narodzeniem przeniosła się do znajomego żyda na Nueva Yorku, żyd potwierdził to, mówiąc, że naprawdę mieszkała u niego przez jakiś miesiąc, ale potem zjawił się u niej kuzyn bliski i zabrał ją do Bujnesu.

—    Kłamstwo! — uniósł się. — My tu nie mamy żadnych kuzynów. Zwabili ją, tak samo jak mnie, jakieś łotry i zabili, albo sprzedali do domu rozpusty.

—    Matkę z dwojgiem dzieci? Z jakiej racji? Niedorzeczność!

—    No, a gdzież mogła się podziać?

—    Może z własnej woli z jakimś facetem wyjechała.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
10283 Obraz 5 (5) 166 LOSY PASIERBÓW Po dziesiątej już było. Agencje o tej porze już nie urzędowały.
88818 Obraz4 (6) 184 LOSY PASIERBÓW nie wrócimy. Może to nawet dobrze. Mówią ludzie, że nie ma nic
Obraz 4 (7) 164 LOSY PASIERBÓW kać. Odjechałeś wtedy słowa ml nawet nie powiedziawszy, gdzie i jak m
Obraz6 (3) 288 LOSY PASIERBÓW śmiecie wrócić — odrzekł Zygmunt, odwzajemniając się równie czułym
46311 Obraz3 (7) 122 LOSY PASIERBÓW bronią kapitalistów. Wiemy, że wszystkie religie w świecie są k
12693 Obraz6 (5) 188 LOSY PASIERBÓW sariatu. Tam zrewidowano każdego na nowo i przesłuchano: gdzie

więcej podobnych podstron