14312 P1030239

14312 P1030239



Bńg Bulla

Moni Przed trzema laty ukazała się jego książka The H(twk In the Rnin. o której bytem bardzo dobrego zdania. W wierszach Hughesa było jednak coś, co kazało mi podejrzewać, te moje zdanie nie będzie go obchodziło, /.dawałoby się, że zro-drił je jakiś odrębny, fizyczny świat, tylko do Hughesa należący; przy całym ich technicznym kunszcie nie miało się wrażenia, żeby myśli autora były zaprzątnięte kwestiami literackimi. „Nie bój się — powiedziano mi — on nigdy nie gada o pisaniu." Dowiedziałem się też, że ma żonę imieniem Sylvia, która również pisze wiersze, „ale — jak mnie zapewniono — jest bardzo bystra i inteligentna".

W roku 1960 wyszedł tomik Lupercal. Uznałem go za najlepszą książkę napisaną przez młodego poetę, jaką przeczytałem od początku mojej pracy w „Ob serverze" Kiedy stwierdziłem to w recenzji, poprosili mnie w redakcji, żebym napisał o Hughesie krótki tekst, który poszedłby na jedną z bardziej „plotkarskich" stron gazety. Zadzwoniłem do niego i umówiliśmy się na spacer z dziećmi po Phmrose Hill. Pomysł wydawał się neutralny i sympatyczny.

Hughesowie mieszkali niedaleko zoo w Regent’s Park, w malutkim mieszkaniu. którego okna wychodziły na zapuszczony plac: wokół zdziczałego ogrodu stał> domy o łuszczących się ścianach. Od strony Primrose Hill nacierał obcy żywioł: eleganckie agencje gazet niedzielnych wywieszały swoje tabliczki na drzwiach pomalowanych na najmodniejsze kolory — „Kantalup", „Mandarynka", „Czarna Jagoda", „Zieleń Tamizy" — i wszędzie czuć było atmosferę lśniących, białych wnętrz; stare budynki poprzerabiano na wielkie i zamożne.

Tamten plac jednak nic został jeszcze opanowany. Był brudny, popękany i pełen dzieci. W przylegających doń rzędach kamienic mieszkały nadal takie same robotnicze rodziny, dla jakich postawiono je przed osiemdziesięciu laty. Nikt jeszcze modnie nie urządził tych domów, by czterokrotnie podwyższyć ich ceny — choć stało się to niedługo później. Mieszkanie Hughesów znajdowało się na pierwszym piętrze; wchodziło się tam po zabłoconych schodach, mijając na korytarzu wózek dziecięcy oraz rower. Trzeba było wcisnąć się do przedpokoju, który był tak ciasny, że ledwie dawało się zdjąć płaszcz. W kuchni mieściła się bodaj jedna osoba; z rozłożonymi ramionami można było dotknąć obu przeciwległych ścian. W głównym pokoju siedziało się rzędem, blisko siebie, między ścianą z książkami a ścianą z obrazkami. Sypialnia z tapetą w kwiatki z trudem mieściła podwójne łóżko. Wszystko było w wesołych kolorach, meble były ładne i całe miejsce miało atmosferę dziarskości i pracy. Przy oknie, na małym stoliku stała maszyna do pisania i Hughesowie pracowali przy niej na dwie zmiany: gdy jedno z nich pisało, drugie zajmowało się dzieckiem. Na noc chowali maszynę, żeby rozstawić łóżko dla dziecka. Później inny poeta amerykański, W. S. Merwin, użyczał im pokoju, gdzie Sytaia pracowała w trakcie porannej, a Ted — popołudniowej zmiany.

Ted miał wtedy dobry okres. Niewiele dzieliło go od osiągnięcia znaczącej pozycji w poezji. Jego pierwsza książka została dobrze przyjęta i otrzymała

w Stanach liczne nagrody. Zwykle znaczy to, te następna książka będzie rozcza rowaniem, tymczasem Lupercal spełnił bez trudu, a nawet przekroczył wszelkie nadzieje wywołane tomikiem The Hawk In the Ret In. Na mdłej scenie poezji brytyjskiej pojawiła się postać o niezaprzeczalnej sile. Niezależnie od całkiem naturalnych wahart i zwątpiefl wobec własnej pracy, Ted z pewnością jakoś czuł swoją siłą i wartość tego, co zrobił. Nikt nie wiedział, jak wysoko zajdzie — ale w pewnym podstawowym sensie zdążył już zajść gdzie trzeba. Był to wysoki, mocny z wyglądu mężczyzna, ubrany w czarną sztruksową kurtką, czarne spodnie i czarne buty. Ciemne włosy spadały mu w nieładzie na czoło, a usta miał szerokie i wyraziste. Był panem własnego losu.

Sylvia w owym czasie zdawała się wycofana; poetka ustąpiła pierwszeństwa młodej matce i gospodyni domowej. Miała ciało długie i dość płaskie, twarz podłużną i niezbyt ładną, ale przytomną i pełną uczucia, o ruchliwych ustach i pięknych brązowych oczach. Brązowawe włosy nosiła skromnie upięte w kok. Ubrana w dżinsy i schludną koszulę, wyglądała dziarsko i po amerykańsku, jak młoda kobieta w jakiejś kuchennej reklamie; przyjazna, lecz zarazem utrzymująca dystans.

Nic wówczas nie wiedziałem o przeszłości Sylvii, która to przeszłość zadawała kłam otaczającej ją domowej atmosferze. Była najpierw cudownym dzieckiem — jej pierwszy wiersz wydrukowano, gdy miała osiem lat — potem zaś znakomitą uczennicą i studentką: zdobyła wszelkie możliwe nagrody w Gimnazjum Wellesley, a potem w Smith College; bez przerwy stypendia, same piątki. Phi Beta Kappa, funkcja przewodniczącej rozmaitych stowarzyszeń studenckich, nagrody za wszystko, co się da. Modne czasopismo nowojorskie ..Mademoi-selle” uznało Sylvię za wschodzącą gwiazdę i podejmowało ją na różnych imprezach, fotografując i obwożąc po całym Manhattanie. Potem, jak można się było spodziewać, Sylvia dostała Fulbrighta i przyjechała do Cambridge, gdzie poznała Teda Hughesa. Pobrali się w roku 1956, w Zielone Świątki. Owdowiała matka Sylvii pracowała jako nauczycielka i gotowa była poświęcić wszystko dla przyszłości swoich dwojga dzieci, choćby się miała sama zapracować na śmierć. Ojciec — ornitolog, ichtiolog, entomolog, światowej sławy znawca trzmieli i profesor biologii na Uniwersytecie Bostońskim — zmarł, kiedy Sylvia miała dziewięć lat. Oboje rodzice byli niemieckiego pochodzenia, mówili po niemiecku i byli intelektualistami z akademickim wykształceniem. Kiedy po pobycie w Cambridge Sylvia pojechała wraz z Tedem do Stanów, jej błyskotliwa kariera uniwersytecka wydawała się czymś pewnym i oczywistym.

Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak typowa historia sukcesu: zdobywczyni najlepszych ocen. która prze do przodu tak prędko i z taką siłą. że nikt jej w życiu nie dogoni. Taki sukces może trwać całe życie, pod warunkiem, że mc nie stanie na drodze oraz że pęd i ciśnienie nie rozsadzą zwycięskiego wehikułu na małe, ostre kawałki. Ale postępy Sy!vii już wcześniej zdążyły dwukrotnie przyhamować. Między miesięczną pracą dla „Mademoiselle” a ostatnim rokiem


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC07498 budynkiem we wsi. Przed trzema laty w roku 2007 opracowano założenia do projektu dot odbudo
OD 8. DO Kk GRUDNIA 1914 R. 20 VZniszczenie dzwonnicy. Przed trzema laty, przy odnawianiu całego kla
POLSKIE PODRĘCZNIKI DO HISTORII WYCHOWANIA 159 Tuż przed I wojną światową ukazała się z kolei Histor
page0179 175 Przed trzema dopiero laty autor „Fizyologii człowieka44 wpadł na wcale niezły środek, b
Illich18 który — przed stu laty — zmierzał do zakazu pracy dzieci. Marks sprzeciwił się tej propozyc
277 PRZEGLĄD PIŚMIENNICTWA. V Przed 200 laty odkryto nasz rękopis watykańską a równocześnie znalazł
Porządek sądów (2) O sądach miejskich.Pozywanie na wielki sąd. Na ten sąd pozew przynamniej przed

więcej podobnych podstron