18996 SSA47559

18996 SSA47559



otłrln moją żonę, bo zawołam policję! — Nlo ośmielił się jednak zbliżyć do pana von Split.

— Policja! PolicjaI — wołali inni. — Gdzie jest telefon?

Jeden profesor Schulze biegał od grupy do grupy i przerażony mruczał uspokajająco:

— Na miłość boską, moi państwo, nie drażnijcie go! Tylko go nie drażnijcie! Przecież on potrafi nas wszystkich pozamykać w butelce. Zamknie tam także policjantów. I co wtedy zrobimy? Wszystko będzie stracone! Uspokójcie się i zastanówcie nad sytuacją!

Wszyscy zastygli w bezradnym przerażeniu. Ty]ko kilka osób ośmieliło się zbliżyć do siebie i zaczęło naradzać się gorączkowo. Potem podeszli do pani Zofii i po cichu gwałtownie namawiali ją do czegoś. Zofia skinęła potakująco głową i powoli podeszła do Melchiora, który spokojnie stał opierając się o ścianę. Jej niewielka krucha postać krocząca wśród znieruchomiałych gości miała w sobie coś uroczystego, a wrażenie to pogłębiała jeszcze lśniąca nagość jej skóry. Schwyciła Melchiora za rękę i powiedziała błagalnym tonem:

Dość już tego! Poproś pana von Spat, żeby uwolnił więźniów! — Z trudem tylko powstrzymywała łzy. — Dlaczego przyszło mi tego doświadczyć? Do czego zmierzasz, Melchiorze? Czego chcesz ode mnie?

Melchior nawet nie spojrzał na nią.

— Czego chcę od ciebie? — zapytał. — Niczego/ Już dawno wybrałaś tych — tam. Nie mamy ze sobą nic wspólnego!

Zofia wydała okrzyk rozpaczy i osunęła się na

ziemię.

Wtedy podniósł się proboszcz Hans Silferharnisk i z pompatycznym gestem zwrócił się do zebranych:

nas karę. Zaślepieni naszą intelektualną pychą, zwątpiliśmy w jego wszechmoc Toteż teraz zesłał aa naf iwą plagę. Padnijmy przed Wszechmocnym na kola* na! Może w swej niezbadanej dobroci uwolni nas z sideł szatana... Módlmy się!

— Drodzy bracia w Chryitunit! Bóg Łtdbi M I



Ukląkł, a za nim uklękli inni Zanim jednak wypowiedział pierwsze słowa modlitwy, pan voq Split wziął flaazeczką ze stołu i podniósł ją do góry.

Wtedy wszyscy ujrzeli jak Tr&mpelmeg, obnażywszy się całkowicie, zaczął w lubieżnych podrygach zbliżać się do pani Cux. Jedną rękę położył na swej piersi, jakby się zaklinał, drugą zaś podniósł jak do przysięgi. Pani Cux pozornie broniła się przed nim, jej opór słabł jednak stopniowo i w końcu rzuciła się w jego objęcia. I maleńka para złączyła się w namiętnej grze miłosnej.

Na ten widok modlitwa zamarła proboszczowi na ustach i oczy wyszły mu na wierzch. Inni goście otoczyli pana von Spat i tłoczyli się, by móc lepiej przyjrzeć się parze zamkniętej we flaszce. Kilka osób zaczęło śmiać się cicho. I po kilku chwilach wszyscy już ryczeli niepowstrzymanym śmiechem, padali sobie w ramiona, całowali się. tańczyli po pokoju jak szaleni, płakali, wydawali radosne okrzyki, wili się ze śmiechu, zatrzymywali się wyczerpani, spoglądali na nie zważającą na nic parę we flaszeczce i od nowa parskali śmiechem.

Jedynie profesor Cux wpadł w niepohamowaną wściekłość i chciał rzucić się na pana von Spat Pozostali goście powstrzymali go jednak w porę. Kilku z nich pospieszyło do kuchni, skąd przynieśli gruby sznur i przywiązali profesora do ciężkiego fotela, . tak że nie mógł ruszyć nawet palcem.

czami, postawił flaszeczkę na stole i klasnął w dłonie.


Pan von Spat, ciągle jeszcze z zamkniętymi o-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
57854 SSA47556 Melchior odwrócił się i podszedł do pana von Spal, który ciągle jeszcze nie zmienił s
DSCN2536 157 Public relations u> systemie zarządzania Policji wych, ograniczała się przede wszyst
Wieszak - Kochana, dlaczego do naszej sypialni wstawiłaś ten duży wieszak ? - pyta mąż żonę. Bo chci
/- 9 f NIE i SZKOŁA __1 DO W LIPCU ODPOCZYWA MOJA GŁOWA BO NOGI DO SZKOŁY NIE CHODZĄ
czyć do kosztów podwójną wysokość diet zagranicznych — za mnie i za moją żonę, jeśli żona podróżuje
51 (156) CD 2 NIDERLANDZKI KURS PODSTAWOWY Potrzebuję pomocy. - Ik heb hulp nodig. Proszę zawołać po
q 2 MOJA POLSKA Kocham moją Polskę, bo: ma duże pola, zielone lasy, ładnie kwitną łąki i wesoło
41 (169) TAMTEN CZŁOWIEK/ CHCIAŁEM J4 OPZYSKACI CI / V ZWRÓCIĆ- ZATEM TO PRAWPA? UKRAPŁEŚ MOJĄ
DSCN9614 (2) BO MIĘ MATKA MOJA MILA... Bo mię matka moja mila i słowika urodziła, ja wziąwszy t
img01701 12 12bu - dabu, ba, be, bi, bo, b. ba-ba, be-ra, o-bo-ra, bi-bu-ła,da, de, du, do, d. du-d
SSA47558 krtywione twarze, spocone kończyny — wszystko to jakby oddaliło się gdzieś i stało czymś zu
str04801 bo lam obok obczyzny odzywała się czasem, choćby w teatrze nadwornym, tradycja narodowa. P
ScannedImage 50 98 ja, jedynaczka moja, wybranka rodzicielki swojej". Czy więc może się uważać
NDIGCZAS001741890a0498443 4 KUK JER KORSKI. Wobec tego ukazu żadna policja nie poważy się dać po
IMG79 ^anizscja 1 przebieg za bo wy t zabawę rozpoczynaJą pierwsi z rzędów z jlkuoi, wybiegają do p

więcej podobnych podstron