20601 Skanowanie 10 01 12 47 (15)

20601 Skanowanie 10 01 12 47 (15)



PAŁUBA

ny, jego panaceum. Ona była mu zastępczynią .„prawdy”, której już nie potrzebował, posiadłszy niby cel wszelkich prawd; tak samo była lekarstwem przeciw przykrościom zewnętrznym, np. z powodu Gasztolda i Oli, opisanym w rozdziale XII. Nie zawadzi też nawiasem zwrócić uwagę na jedną małą różnicę: że Strumieński pieścił się czasem Angeliką samą, a czasem tylko historią jej, jedno było ucieczką, drugie przyjemnością.

Taki sposób życia nie przeszkadzał kochankowi swTej zmarłej żony oddawać się zwykłym zajęciom, nie wyrzucał go z toru, nie kłócił go z nikim — toteż )    [234] Strumieński, zawdzięczając mu nową dumę, miano

wał go swoim „życiem podziemnym”. Uważał się za legendowego mędrca, który chodzi z diamentem w głowie — a artyzm życia zasadzał teraz na tym, żeby żyć między ludźmi, nie zdradzając się ze swoim bogactwem.

Wprawdzie były drobne nieforemności w tym szczęściu, np. gdy ono przechylało się w stronę tęsknoty. Widzieliśmy, jak sobie radził fantazją, ale też wracało mu do pamięci wiele szczegółów o Geii, nie przeczutych podówczas dobrze, nie wyzyskanych, nie dopowiedzianych niejako — szczegółów*, które mu się teraz wydawały przepięknymi. Zaokrąglał je w swym opisie, uzupełniał, ale nie zawsze udało się pamięć oszukać, czuł zanadto dobrze niezgodność opisu z rzeczywistością i bolał nad bezsilnością sw7ej tęsknoty. W tymże czasie on, który w okresie żałoby forsow*ał sny o Angelice, zaczął coraz częściej śnić o niej. Fluktuacje snów są dziwnym a nieobliczalnym zjawiskiem. Widocznie tak jak w* czasie pierw-

szej próby w głąb śnił sceny z dziecięctwa, tak teraz epoka pożycia z Angeliką była niejako drugim dziecięctwem, które zajęło miejsce tamtego, skrystalizowała się w duszy jako materiał na sny, i sny te wylatywały niespodzianie jak z puszki Pandory. Strumieński z radosnym biciem serca widział w nich przeznaczenie, zrządzenie, bliskość Angeliki, nazywał je wskazówką losu. Między zabiciem niegdyś psa w lesie a nową swoją raną, która cofnęła go na powrót w „życie podziemne”, upatrywał jakiś tajemniczy związek. Znowu zaczął rozmyślać o wywoływaniu duchów — ale wkrótce sny minęły, rozpierzchły się i nie wracały. Pożegnał je z westchnieniem i pewrozpaczą, ukrywaną przed samym sobą, i prowadził dalej swe oficjalne „życie podziemne”. O duchach rozmyślał wciąż — ale wszedł już na tory teoretyczne, mówił np.: ponieważ czujemy potrzebę duchów, więc one muszą istnieć. Był to kulawy dowód scho-lastyczny, albowiem essentia (albo raczej cupiditas, voluntas) alicuius rei non involvit eius existentiam (definicja, a raczej pożądanie, chęć jakiejś rzeczy nie stanowi o jej istnieniu).

Nieforemnościami nazwałem to. Ale w ten sposób zajechał po kryjomu do Strumieńskiego


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
78426 Skanowanie 10 01 12 47 (26) PAŁUBA że jego kolega, rzekomo najlepszy przyjaciel, otrzymał med
74433 Skanowanie 10 01 12 47 (33) PAŁUBA __ patyzować z jego bohaterem w inny niż przepisany sposób
Skanowanie 10 01 12 47 (22) PAŁUBA był mógł o tym wspomnieć jako o świętym symbolu, a, to co innego
Skanowanie 10 01 12 47 (23) PAŁUBA nu wypadało, że użył sztuczki, aby nie pokazywać jej obrazów, że
Skanowanie 10 01 12 47 (30) PAŁUBA dziwna, autor nie mógł się tu powstrzymać od starego porównania

więcej podobnych podstron