Iwaszkiewicz J., Matka Joanna od Aniołów (opracowanie), Jarosław Iwaszkiewicz „Matka Joanna od Aniołów” - wiadomości na temat lektury


Jarosław Iwaszkiewicz „Matka Joanna od Aniołów” - wiadomości na temat lektury

Jarosław Iwaszkiewicz swoją mikropowieść - Matkę Joannę od Aniołów, ukończył pisać w 1943 roku, opublikowana zaś została ona w tomie pt. Nowa miłość i inne opowiadania w roku 1946. Ten niepozorny rozmiarami, zawierający liczne konteksty, utwór, rozpatrywany może być w wielu aspektach, przy czym żadna droga interpretacyjna nie prowadzi do satysfakcjonującego końca. Stąd w moim opracowaniu dygresje, wychodzące poza utarty w pracach krytycznych główny nurt badawczy, które mimo, iż bezpośrednio nie tyczą się utworu Iwaszkiewicza, mogą stanowić jego dodatkowe naświetlenie. Ta też praca jest raczej wielowątkowym oglądem dzieła, niż jego ukierunkowaną interpretacją.

Na wstępie chciałbym powiedzieć o prywatnych wydarzeniach z życia pisarza, których swoista analogia może zostać odnaleziona w Matce Joannie od Aniołów. Otóż jeszcze przed wojną żona Jarosława Iwaszkiewicza - Anna, została na dłuższy czas umieszczona w zakładzie zamkniętym, z powodu zaburzeń psychicznych, jak sama pisała w swoich pamiętnikach, "lęków mistycznych", niewypowiedzianego strachu, co przełożyło się na długo trwającą schizofrenię. Pisarz odwiedzał ją w tym ośrodku, opiekował się żoną, brał udział w jej zabiegach i terapii. Pozwoliło mu to na dokładny ogląd stanu, w którym człowiek odłącza się od rzeczywistości, zrywa ze światem i zatapia w czeluściach własnego umysłu. Drugim, ważnym wspomnienia faktem jest historia przyjaźni Iwaszkiewicza z Jerzym Liebertem, zmarłym przedwcześnie na gruźlicę, poetą. Cechy jego osoby zostały już wykorzystane w opowiadaniu - Młyn nad Utratą, lecz i w omawianym utworze spotkać można elementy jego tragedii. Liebert bowiem, przeszedł w swoim życiu drogę, od głębokiego, szczerego katolicyzmu, do odejścia od wiary i nauki Kościoła i pogrążenia się w niewiarę.

Najpowszechniejszą jednak opinią jest, iż Matka Joanna... stanowi, w swojej filozoficznej warstwie, parabolę czasów drugiej wojny światowej. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym w podejmowaniu takiego sądu. Iwaszkiewicz bowiem, doszukuje się w swoim utworze uniwersalnej, ponadczasowej natury Zła, którego wojna, była tylko jednym z obrazów. Okres okupacji niemieckiej stał się raczej katalizatorem do napisania tego powiadania. Oczywiście pewne symbole są lepiej czytelne w zestawieniu z wojną, lecz całość posiada o wiele więcej warstw i wykracza poza ten kontekst.

Może jednak zanim przejdę do znaczeń Matki Joanny od Aniołów, przedstawię krótkie jej streszczenie. Akcja zdarzeń przebiega w kresowym miasteczku Ludyń, słynnym z klasztoru sióstr Urszulanek, (oraz bogatej gminy żydowskiej), na przestrzeni kilku tygodni. Czas - to okres panowania króla Sobieskiego, gdzieś pod koniec wieku XVII. Do tego to klasztoru przyjeżdża ksiądz Suryn, mający za zadanie wyzwolić spod władania demonów matkę Joannę. Przeprowadza on swoje egzorcyzmy jednak na tyle wyjątkowo, iż w końcu sam zostaje opętany. Z tej racji musi wracać do swojego macierzystego zakonu, jednak po drodze morduje w okrutny sposób dwóch towarzyszących mu parobków.

Warto przypomnieć, że za kanwę wydarzeń w utworze, posłużyła pisarzowi znana historia o opętaniach mających miejsce przed kilkuset laty w Loden, we Francji. Zdarzenia te autor Panien z Wilka, przeniósł na grunt Polski, dodatkowo wpisując je w barokową stylistykę, oraz normy mające jeszcze średniowieczną genezę. O realizmie barokowym pisze Helena Zaworska w Biblioteczce Analiz Literackich, dot. opowiadań Iwaszkiewicza.

Wychodzi ona z założenia, że niezwykle dokładny, wręcz naturalistyczny opis nawiedzeń zakonnic, jest wyrazem pisarskiej ironii. Cała wewnętrzna "działalność" szatana opisywana jest na zasadzie porównań, z "mackami oplatającymi duszę", zbudowaną niczym "orzech z wieloma zakamarkami", zaś zło w nią wlane jest podobne do "cuchnącego mięsiwa". Pisarz, potrafił w jednym fragmencie przechodzić od poetyckości po jurność, zderzać cierpienie ze śmiechem, co właściwe było barokowej poezji, czy prozie. Stwarza to pewną groteskowość ujęcia i powoduje dystans czytelnika do opisywanego świata.

W dwudziestoleciu międzywojennym mówiło się o odnowieniu świadomości katolickiej, o zawiązanym we Francji neokatolicyzmie, neotomizmie. To duchowe odrodzenie, jak i filozofia chrześcijańska, znalazły swój wyraz w Matce Joannie... Na pierwszy plan wysuwa się tutaj św. Tomasz z Akwinu ze swoim hierarchicznym układem duchów. Cała konstrukcja opowiadania rozpisana jest na zasadzie drabiny jakubowej, po której wstępują, jak i zstępują anioły. Podobnie rzecz ma się z bohaterami. Ksiądz Suryn zaczyna egzorcyzmy w kościele, by po jakimś czasie przenieść je na klasztorny strych - niejako bliżej Boga, zaś w momencie, gdy czuje, iż sam został opętany - stacza się ze schodów na samo dno.. duszy, piekła, ciemności. Zdarzenia początkowe są bowiem, jakby wzlotem głównego bohatera, do tajemnicy poznania; moment wyartykułowania jego wątpliwości, punktem kulminacyjnym (za który można uważać zarówno scenę, gdy matka Joanna w czasie nawiedzenia pokazuje, jak aniołowie chwalą Boga, jak i rozmowę z rabinem - do którego ksiądz Suryn wchodzi po schodach, czując wielką miłość go ogarniającą), zaś zstąpieniem w piekło, jego przegrana walka ze złem, wiążąca się jednocześnie z jego poznaniem.

Wydaj mi się, iż postaci nakreślone na kartach opowiadania, można podzielić na dwie kategorie, jedne, jak matka Joanna, ksiądz Suryn, parobkowie - realne, silnie związane z rzeczywistością i drugie, nie do końca określone - bliskie fantastycznym, które pojawiają się niejako spoza świata, mam tu na myśli niepozornego szlachcica Wołodkowicza, oraz dzieci księdza Garnca - Krysię i Alunia. Takie ujecie stwarza swoisty paralelizm płaszczyzn i dopiero wtedy można mówić o przenikaniu się dwóch światów, tego ziemskiego i drugiego nadprzyrodzonego, nie natomiast na płaszczyźnie opętania. Takie ujęcie zdaje się mieć zakorzenienie w twórczości romantyków, gdzie wiele postaci miało w swoim obrębie jakiegoś ducha, czy to dobrego, czy złego. Właśnie szaraczkowy Wołodkowicz, wydaje mi się postacią o proweniencji romantycznej. Staję się on jakby fatalistycznym złym tchnieniem księdza Suryna, obecnym w każdym przełomowym momencie jego życia, katalizującym bieg wydarzeń, zawsze w stronę jeszcze większego jego upadku. Wołodkowicz wsiada do powozu ks. Suryna już na samym początku wydarzeń; od tego momentu jakby poczynają się z bohaterem dziać dziwne rzeczy. Jest wyrazem zdeterminowanego losu egzorcysty. To on potyka się o siekierę na początku opowiadania, skupiając na niej uwagę księdza Suryna, ironicznie komentując - "Diabli nadali tę siekierę". To Wołodkowicz prowadzi kapłana do rabina i przed samym wejściem zostawia go ze słowami "...haniebne schody! Toć one do piekieł prowadzą"[3], w momencie, gdy ksiądz Suryn woła w duszy do Boga "Będę Ci służył!". Wreszcie to jego "brzydko zniekształcona" twarz pojawia się w oknie na chwilę przed wlaniem w dusze egzorcysty zła. W niepozornej, pokrętnej, złośliwej osobie Wołodkowicza, najlepiej widoczny jest właśnie szatan w tym opowiadaniu. Na samym końcu święci on wszak swój tryumf grając na grzebieniu w karczmie, gdzie zatrzymał się opętany Suryn, tańcząc ze zbiegłą z klasztoru zakonnicą, jedyną, która nie była nawiedzana przez złe duchy, lecz i tak nie ustrzegła się działania złego.

Każda bowiem z postaci utworu doświadcza jego działania. Obojętnym jest czy chcą oni przyjąć zło, szukają go, czy wierzą niezachwianie w Boga; czy nie, czy mają "twardą dusze, a ciało nieponętne" - jak siostra Małgorzata Kruczy. Każdego prędzej czy później ono odnajdzie i skazi.

Ciekawe jest też podejście do opętań, jakie wykazują ludzie prości. Dla nich jest to coś bolesnego, ale jakoś wpisanego w świat - "Diabeł Diabłem, a Pambóg Panembogiem", jak mówi karczmarz. Zawiera on w tych słowach, z jednej strony prostotę wiary, z drugiej jej siłę. Nie potykając się ze złem w swojej duszy, a jasno określając kategorie moralne, nie rodzi się w nich relatywizm moralny, właściwy po części księdzu Surynowi. Owszem nie zdejmuje to z niego odpowiedzialności za własne życie, lecz jest pewną formą spokoju duchowego. Podobnie rzecz ma się z dwoma parobkami, którzy na początku opowiadania leżąc na sianie mówią, że "takich prostych ludzi jak my to diabły się nie imają"[4], w odpowiedzi słyszą głos dzwony, wzywający zbłąkanych w drodze pod sklepienie Kościoła. Jednak, mówi się, iż największym zwycięstwem Szatana jest wiara w to, iż on nie istnieje. Mimo, że rzeczywiście zło nie miało dostępu do dusz Juraja i Kaziuka, i tak zostali oni przez nie uśmierceni, jeśli nie duchowo, to przynajmniej cieleśnie. Ten aspekt, iż "zło wszystkich doświadcza" można rzeczywiście zestawić z wojennymi czasy, gdzie obojętna była natura człowieka, a liczył się tylko los, w który zostawał on wpisany.

Chciałbym jednak przejść do głównego tematu mojej pracy, a wiodącego problemu Matki Joanny od Aniołów, czyli słynnego, bo omawianego w niezliczonych wcześniejszych utworach, czy to prozatorskich, filozoficznych, czy poetyckich, zagadnienia - Unde malum? - Skąd zło?. Zostawiam na boku, skądinąd ciekawe, poglądy rosyjskiego badacza Hryhorija Werwesa[5], mówiące, iż to opowiadanie, stanowi specyficzne ukazanie emancypacji kobiet - zakonnic, które wyzwalają się z więzów konwenansu, narzuconych, przez społeczeństwo i religię, ograniczeń (wszak matka Joanna, była córką wojewody Bielskiego, umieszczoną w klasztorze z racji swojej ułomności, a nie szczerej chęci).

Opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza, to zderzenie się dwóch początkowo całkowicie odmiennych natur, księdza Suryna i tytułowej bohaterki. Kapłan przyjeżdżając do Ludynia, rozpoczyna najważniejsza podróż w swoim życiu - w głąb siebie. Do momentu zetknięcia się z matką Joanną, był bowiem tylko obserwatorem swojej duszy. Wydawało mu się, iż potrafi nad nią zapanować, jasno określić wszystkie jej części, czy to dobre, czy złe. Zakonnica pokazuje mu świat dotąd nieznany, lecz gdzieś głęboko w nim drzemiący. Tak jak ks. Garniec, swoja męską naturą, pięknem stał się częściową bodźcem do jej upadku, tak i ona sama, później przyczynia się do zniszczenia księdza Suryna.

Świat opowiadania, dodatkowo oparty jest w przeważającej części na kłamstwie, które jest ludzkim "dziedzictwem", jak wypowiada to w pewnym momencie ksiądz, którego później proboszcz ostrzega przez zbytnią wiara we wszystko, co słyszy, gdyż niestety "świątobliwe osoby są łatwowierne"[6]. Wszystkie wydarzenia w przedstawionym świecie utworu są względne, wieloaspektowe, w myśl słów matki Joanny "Cóż jest kłamstwo, ojcze wielebny, cóż prawda?"[7].

Egzorcyście na początku wydaje się, że jest świetnie przygotowany do walki z Szatanem. Zna wszystkie możliwe modlitwy, już jednak we wspomnieniu o wdowie Syruciowej wyczuć da się jego pewną wątpliwość, przypomniała mu ona bowiem, że modlitwa to coś najtrudniejszego do nauczenia się, a nie cecha, "z racji urzędu", przypisana księżom. Czuję się on bezpiecznie oddalony od zła, czego symbolem jest pokoik na strychu, w którym przeprowadza on egzorcyzmy, podzielony przez niego drewnianym płotkiem na dwie części. Samo już to przepierzenie - kruche i wątłe pokazuje bezsens takich podziałów. Ksiądz Suryn w końcu dochodzi do słów, iż "Ja to ty [zło], ty to ja".

Nim jednak zajmę się zaznaczoną wcześniej kwestią "Skąd zło?", chciałbym odpowiedzieć na pytanie, jakie są rzeczywiste przejawy Szatana obecne w tym opowiadaniu. Że są to opętania, tego wcale nie można być takim pewnym. Sama siostra Małgorzata, mówi w karczmie, iż widziała jak matka Joanna świeca osmalała klamkę, by potem twierdzić, iż to Szatan jej dotykał. Bliższym prawdzie jest chyba sąd, iż samo już to, że człowiek udaje opętanie, jest najlepszym przykładem działalności szatana. I z takiej perspektywy chciałbym zająć się kwestią Unde malum? Ksiądz Suryn po okresie pewności, zaczyna odczuwać, że "w głowie mu się mąci", nie może sobie poradzić z pyszną postawą matki Joanny, która jest dumna z własnego opętania i nawet niespecjalnie się z tym kryje. Wszystkie jego rozterki pogłębią jeszcze rabin, który wokalizuje je w słowach "Anioł odleciał od matki Joanny i oto została sama z sobą. Może to tylko własna natura człowieka?"[8] Matkę Joannę opanowałby więc nie zło, lecz brak dobra, co bliskie byłoby ujęciu świętego Augustyna, który tak właśnie je wykładał. Dodatkowo ksiądz Suryn zbliża się w osądzie sytuacji do poglądów Manichejczyków twierdzących, iż to Szatan jest twórcą świata, a nie Bóg, który z racji swojej doskonałej Natury nie mógłby stworzyć ułomnego, złego świata.

Ciekawe, jak i najbardziej zaskakujące wypowiedzi o złu, zawierają się w słowach matki Joanny. Jej postawa w pewnych punktach bliska jest Konradowi z III części Dziadów Adama Mickiewicza. Tak jak ten romantyczny bohater i ona nie chce być jedną z "szarego tłumu", nie zgadza się na milczącą, mniszą pokorę, wobec świata, życia, stara się odegrać w nim jak najpełniejszą rolę, mówi - "Sprawia mi radość to opętanie, dumna jestem, ze mnie właśnie ten los spotkał, i znajduję pełne zadowolenie, ze mnie bardziej demony męczą niż kogo innego”. Jej największym pragnieniem było zostać świętą, jednak z racji niemożności tego, woli uchodzić za opętaną, by choć w ten sposób wybić się ponad innych. Jak pisał Andrzej Zawada, "pragnienie dobra może się obrócić w jego przeciwieństwo"[10]. I w duszy księdza Suryna od początku nie ma pewności Boga. I w nim obecna jest "wielka tęsknota do Chrystusa". Dodatkowym motorem do działania matki Joanny są reakcje większości ludzi, którzy do Ludynia przyjeżdżają niczym na festiwal cyrkowy - "jeszcze żeby im te diabły sukienek ujęły..."[11], jak marzy jeden z obserwatorów egzorcyzmów. Tak bowiem, jak za każdym czynem zakonnicy nawet i księdza Suryna, stoi jakaś mroczna, determinująca ich działania siła, tak analogicznie Iwaszkiewicz czyni powszednim, każde "niejasne" wydarzenie. Spalenie księdza Garnca, jak wynika z niewyraźnych rozmów dworzan królewicza Jakuba, mogło mieć podtekst polityczny, sława Ludynia niekoniecznie musiała wynikać z obecności klasztoru "panien urszulanek", lecz bogatej i wpływowej gminy żydowskiej.

Z romantycznymi bohaterami łączy bohaterów Iwaszkiewicza jeszcze jedna, bardo ważna cecha. Po tym jak zabrakło w ich sercach dobra, pojawia się w jego miejsce wcale nie zło, lecz o wiele bardziej zadająca cierpienie pustka, objawiająca się wielkim poczuciem samotności. Matka Joanna mówi do egzorcysty - "Masz mnie wyrwać z otchłani tej samotności... w jaką mnie wtrącił Pan Bóg..". Ksiądz Suryn, po tym jak matka Joanna "oddaje mu" swoje Szatany zauważa w sobie dziwną właściwość. "Pośród ludzi, z Bogiem, którego czuł, jak czyha na niego naokoło, z szatanami, które - acz śpiące - napełniały jego jestestwo ciężką, ciężką kłębiącą się masą - ponad wszystkimi doznaniami odczuwał zimną jak stal i wyraźną jak linia rysunku samotność". I z tego też wyizolowania rodzi się ich bunt - matki Joanny wyrażony opętaniem i księdza Suryna, który pragnie wreszcie raz, a dobrze poznać zło przez zespolenie się z nim. Moment, gdy morduje on niewinnych parobków wydaje mi się wcale nie przypieczętowaniem jego losu, lecz tak jak grzech pierwszych rodziców, momentem zerwania owocu z Drzewa Poznania. Na marginesie warto przedstawić specyficzne wyłożenie tego czynu, jakie w swojej książce pt. Jarosław Iwaszkiewicz. Pogranicza nowoczesności, buduje German Ritz. "Zabójstwo dwóch chłopaków, którego dokonuje na końcu opowiadania (...) Suryn, jest powtórzeniem znanej figury sadystycznej śmierci z miłości jako wyrazu niemożliwej relacji homoseksualnej. Znak ten uwalnia dyskusje nad złem od moralnego punktu widzenia(...) oddala coraz bardziej od horyzontu wojny".

Tenże badacz, w cytowanej książce zwraca uwagę na miłość, która w tym opowiadaniu odegrała niezwykle ważną rolę. Początkowo ksiądz Suryn w relacjach z matką Joanną zachowywał głęboką, chrześcijańską caritas, wyrażaną we współczuciu i trosce dla cierpień zakonnicy. Z wolna przekształciła się ona jednak w "caritas - miłość"[15], zdolną poświecić wszystko dla ukochanej osoby. W innym ujęciu może to być przejście od amor divinus, do amor profanus. Ksiądz Suryn radzi opętanej napełnić serce miłością, gdyż "miłość wypędza zło"[16], jednak sam nie zauważa, jak w jego duszy rodzi się przedziwna obecność matki Joanny. Można tu dla analogi przywołać opowieść cadyka Isze z Zabłuowa o dybuku, który wstąpił w ciało kochanej kiedyś dziewczyny. Wyszedł on z niej dopiero wraz z jej duszą, co spowodowało jej śmierć. "Mocna jest miłość jak śmierć" mówi rabin, wpisując ją przez to w dość przykry kontekst.

Może ofiara księdza Suryna - zgoda na obecność szatana w duszy, w zamian za spokój zakonnicy, dlatego nie dała wyników, iż była wywiedziona z pobudek ciała, nie chrześcijańskiej caritas. Dodatkowo bezsens tych działań czyni z tego bohatera postać tragiczną, jak pisał autor monografii o Iwaszkiewiczu Andrzej Zawada "to nie jest przebiegły Twardowski ani racjonalny doktor Faust - jego ofiara jest tragicznie beznadziejna, oznacza zatratę siebie dotychczasowego siebie przyszłego, (...) nie oznacza wcale oczyszczenia matki Joanny".

Jak już pisałem, żadna z postaci, które przeżyły, po ludyńskich wydarzeniach nie pozostała bez piętna zła. W ich duszach zachował się jego niezatarty ślad, budzący bojaźń i drżenie.

Na zakończenie moich rozważań chciałbym przytoczyć fragment wiersza Jarosława Iwaszkiewicza, pochodzący z międzywojennego jeszcze tomiku - Lato 1932].

XXXII

Bolesławowi Micińskiemu

"...niebo gwiaździste nade mną,

prawo moralne we mnie..."

I.K.

Widzę co nocy bezdeń czarniawą

W górze nad nami,

Niebo ogromne z mgławic kurzawą

Drżące gwiazdami.

Strachem przejmuje głębina wieczna,

Czarny jar boga,

W wichrze tworzenia rozwiana mleczna

Słoneczna droga.

Lecz przerażenie większe porywa,

Gdy spojrzę w siebie,

Bezprawnych orbit spieniona grzywa

Jaźń mą kolebie.

Tam nie wirują mgławice, ziarna

Narodzin wielu,

Noc nieprzejrzana, bez dna i czarna,

Immanuelu!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
WIERSZE, Jarosław Iwaszkiewicz - Poezje [zalecane opracowanie], JAROSŁAW IWASZKIEWICZ (1894-1980) -
Literatura współczesna - stresazczenia, opracowania1, Jarosław Iwaszkiewicz, Jarosław Iwaszkiewicz -
Od Magdy 080110 Pytania na egzamin opracowane FISZER
Sosnowska, Joanna Działania Towarzystwa „Kropla Mleka” na rzecz opieki nad dzieckiem i matką w Łodz
Od Vicki wplyw dyspraksji na nauke i procesy myslowe 2008
27 I Bukraba Rylska, Migracje zarobkowe, od obieżyświata do ludzi na huśtawce
Kryteria laboratoryjne rozpoznawania cukrzycy są niezależne od wieku i opierają się na zaleceniach W
Konspekt opracowania fragmentu końcowego z, Konspekt opracowania fragmentu końcowego z „Granic
Konspekt opracowania fragmentu końcowego, Konspekt opracowania fragmentu końcowego „Granicy&rd
Opracowanie ćwiczeń, Nauka, Informacje na temat produktów roślinnych
Na czym polega przechodzenie od szczegółu do ogółu2, Na czym polega przechodzenie od szczegółu do og
Ankieta WJP (od dr B. Taras; na temat języka rzeszowskich studentów), Magisterka WSPÓŁCZESNY JĘZYK P
Antropologia Opracowanie - Flis - Antropologia R. Browna, Mariola Flis „Antropologia społeczna
od gościa PODSTAWOWE WIADOMOŚCI Z ZAKRESU RZECZOZNAWSTWA MAJĄTKOWEGO
89 ANIOŁOWIE MAJĄ WPŁYW NA MATERIĘ
Babka od Basi, = PRZEPISY =, Przepisy na ciasta
podatek od spadkow i darowizn zadania na zajecia

więcej podobnych podstron