Twórczość polonijna
Wojciech Krasucki
US Postal Service i te inne jeszcze lepsze.
List wrzucony na rogu do skrzyni (duża jak diabli), idzie do adresata od dwóch dni,
do dwóch tygodni.
Zdarza się, ze nie dochodzi. Skrzynia pocztowa na rogu jest obiektem różnych
kawałów, np. ktoś wrzuca zapalona gazetę i po twojej poczcie ani śladu.
Maszerujesz na pocztę, by wrzucić na poczcie. Gwarantuje to lekkie skrócenie
procesu.
Stajesz w kolejce długiej jak jasna cholera, bo przyszły do ciebie płyty. Skrzynka
pocztowa w domu jest taka, że płyta CD się nie zmieści.
Pocztę zamykają z klientami w środku pól godziny wcześniej, listonosz przychodzi
nie wiadomo kiedy, a jak pada deszczyk, to on czeka aż deszczyk przestanie padać,
twoje listy lądują w skrzynkach sąsiadów i odwrotnie.
Jeżeli wkurzy cię US Postal Service - możesz skorzystać z usług np.UPS lub innych
firm.
Nie myśl jednak, ze jesteś kimś ważnym, że jak zapłacisz słoną opłatę, to UPS się
postara.
Jeżeli czekasz na przesyłkę UPS-em, musisz mieć babcię i to żwawą i na chodzie.
Babcia ma czatować w pobliżu drzwi przez kilka dni.
W pierwszym dniu się nie uda.
Przyklejają kartkę, że byli.
Trudno, by babcia patrzyła przez judasza od 9 do 5 wieczór.
Na podstawie kartki wiesz, że następnego dnia będą znów, ale nie wiesz o której.
Babcia powinna czuwać w uchylonych drzwiach przez osiem godzin, choć praktyka
wykazuje, ze przychodzą o godz. 2.30, wtedy jak na pewno jesteś w pracy.
Jak nie masz babci, paczki nie dostaniesz nigdy.
Jak zadzwonisz do UPS, to się dowiesz, że paczkę UPS zostawił pod twoimi
drzwiami w środę o godzinie 2.39 i oni się dziwią, że jej nie masz.
Jeżeli się dziwisz, że tak po prostu zostawił, to ci powiedzą, że tak wolno i to jest
zgodne z przepisami.
Nie dziwi się tylko firma wysyłkowa i wysyła ci paczkę po raz drugi, trzeci...
Z łezką w oku wspominasz swojego listonosza w Polsce i Pocztę Polską. Czy tak jest
tylko w tym pieprzonym Nowym Jorku, czy wszędzie?