polscy seryjni mordercy fragment[1]

background image

1

Fragmenty książek udostępnione zostały przez wydawnictwo PROMETEUSZ. Wszystkie mogą być legalnie przetwarzane

(prometeusz.wydawnictwo@wp.pl)

POLSCY SERYJNI MORDERCY

(wyd. 2009)

Spis treści

Wstęp

Wprowadzenie
Dzieciństwo seryjnych morderców
Elementy psychopatologii sprawców
Motywacja seryjnych morderców

Studia przypadków
Tadeusz Ołdak (IV-V 1950)
Władysław Mazurkiewicz (1943-1955)
Władysław Baczyński (1946-1957)
Stefan Rachubiński (1965-1966)
Karol Kot (1964-1966)
Bogdan Arnold (1966-1967)
Stanisław Modzelewski (1952-1967)
Zdzisław Marchwicki (1953-1970)
Wiesław Cieszkowski (1976-1978)
Joachim Knychała (1974-1982)
Paweł Tuchlin (1975-1983)
Mariusz Trynkiewicz (1988)
Leszek Pękalski (1984 - 1992)

Doniesienia
Jan Małek (>1886)
Rutschuc (>1926)
Józef Cyppek (>1957)
Stefan Boryczko (1957-1965)
Lucjan Staniak (1964-1967)
Józef Ożóg (1964-1971)
Józef Pluta (1979)
Henryk Dębski (1980-1981)
Julian Kołtun (1980-1981)
Grzegorz Tyklewicz (>1982)
Mieczysław Zub (1977-1983)
Edmund Kolanowski (>1970-1983)
Waldemar Szczepiński (1983-1984)
Sławomir Połeć (>1988<)
Henryk Moruś (1986-1992)
Tadeusz K. (1991-1992)
Henryk Rytka (1992-1993)
Robert Warecki (1993)
Mariusz Sowiński (1994-1997)
Wiesław Wiszniewski (1998-1999)
Tomasz Włodarek (1997-2000)
Krzysztof Gawlik (2001)
Daniel Szymanowski (2002)
Piotr Stasiurka (2002-2004)
Daniel Wojtukiewicz (2004)
Adam Zachwieja (2007)

background image

2

Elementy psychopatologii sprawców (fragment)
W narcyzmie złośliwym superego jest w największym stopniu zdefektowane. Pierwotnie, istniejące w nim prymitywne impulsy,
nie zostały skonfrontowane z obiektami dobrymi, wspierającymi (mówiąc po ludzku, z kochającymi rodzicami), których cechy zosta-
łyby zaintrojektowane przez dziecko i stanowiłyby przeciwwagę dla impulsów prześladowczych i agresywnych. Jest to pierwszy
element, który wskazuje w rozwoju psychopatii na brak opieki i zaspokajania potrzeb małego dziecka. Każdy psychopata był od
pierwszego miesiąca życia zaniedbywany. Jego potrzeby niezaspokajane. W kształtującym się w takich warunkach superego (nośnik
kultury, sumienie, ja idealne) małego dziecka, nie wykształcają się warstwy dostatecznie hamujące te prymitywne impulsy, są więc
one projektowane na otoczenie, które w oczach dziecka staje się zagrażające, niezaspakajające, złe, prześladujące, wrogie. Utrwalenie
się takiej struktury może prowadzić do paranoidalności (lęk będący skutkiem projekcji) i zgeneralizowanej agresywności (otoczenie
jest wrogie, może tylko krzywdzić etc.).
Superego tego rodzaju pozbawione jest również zdolności do samoregulacji etycznej, do empatii, a nawet do określania tożsamości
indywidualnej. Poza superego istnieje jeszcze jednak kształtujące się cały czas „ja” (indywidualność, obraz własnej osoby - ego).
W zrozumieniu tej całej patologii należy skupić się na tym, że u osób doświadczających skrajnych przejawów frustracji (od zaniedba-
nia do przemocy) w dzieciństwie, z uformowanym przez to surowym superego, rzeczywisty świat zewnętrzny staje się podrzędny
względem ich wyobrażeń na jego temat, które perceptowane są przez pryzmat tych doświadczeń, a w rezultacie, ukształtowanych już
struktur psychicznych. Zatem świat nie jest odbierany obiektywnie, lecz oceniany jest wysoce subiektywnie, a ocena ta jest zdomino-
wana przez wątki agresywne (lękowe). W tym miejscu łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu psychopata, atakuje innych bez
wyrzutów sumienia i czemu ten schemat powiela. Jest tak, bo on żyje w „innym świecie”, w takim, w którym każdy człowiek może
mu zrobić to, co robi innym on sam. Tylko tego oczekuje po innych ludziach (co otrzymał od rodziców) i tylko na tego typu sygnały
zwraca uwagę – sygnały zagrożenia. Nie potrafi kochać i przyjmować miłości. Jest nastawiony roszczeniowo (wielkościowość), lę-
kowo – ostrożny (paranoidalność), agresywnie (sadyzm) i zawistnie (nienawiść). Ale jeszcze nie jest to seryjny morderca.

Bogdan Arnold
Katowice (1966-1967)
Bogdan Arnold urodził się w 1933 roku, w Kaliszu. Pochodził z zamożnej rodziny inteligenckiej. Mając niespełna 18 lat, zawarł
pierwszy związek małżeński (nieco więcej danych o młodości Arnolda zawiera przedstawiona dalej opinia biegłych). Rozpadł się on
z powództwa małżonki. Przyczyną było nadużywanie alkoholu przez Arnolda i znęcanie się nad żoną. Wówczas, Bogdan przez jakiś
czas żył w konkubinacie. Partnerka urodziła mu dziecko. Związek rozpadł się z tych samych powodów, co małżeństwo. Dwa kolejne
związki małżeńskie, spotkał ten sam los. Przyczyna zawsze ta sama – brutalność.
Od 1960 roku zamieszkał w Katowicach. Cieszył się tam stosunkowo dobrą opinią, pochodzący z tzw. dobrej rodziny, rozwie-
dziony i samotny. W pracy nie sprawdzał się, choć był dobrym fachowcem. Często przychodził do niej w stanie nietrzeźwym i lekce-
ważył swoje obowiązki. Tym samym, często musiał zmieniać pracę. Raz był karany za kradzież. Został skazany na karę więzienia w
zawieszeniu. Kilka razy karany był również za uchylanie się od płacenia alimentów (miał troje dzieci).
Istotne tutaj wydarzenia z życia Arnolda, odtworzono 8 czerwca 1967 roku po doniesieniu na milicję, następującej treści: „Zza
drzwi mieszkania nr 9 wydobywa się trudny do wytrzymania fetor. Szyby oklejone są papierem, a okna po zewnętrznej stronie obsia-
dły roje much
”. Na miejsce udał się patrol milicji. Wezwano również straż pożarną. Nie chcąc wyłamywać drzwi, jeden ze strażaków
wszedł na dach, a stamtąd, opuszczając się po linie, odblokował toporkiem okno. Po odkryciu przyczyny fetoru, wycofał się. Do wnę-
trza mieszkania wkroczyła milicja:
Pod parapetem leżały ludzkie zwłoki w stanie daleko posuniętego rozkładu. W łazience stała duża drewniana skrzynia murarska
obita cynkową blachą. W jej wnętrzu ujawniono kilka ciał. Nie mogliśmy określić płci, ani nawet liczby zwłok. W cuchnącej, rozkłada-
jącej się ludzkiej tkance ruszały się tysiące larw, poczwarek, owadów. Spod wanny wystawało owinięte w gazetę podudzie. Weszliśmy
do kuchni. Na piecu stał garnek. Wiedzieliśmy już, co będzie w środku…
na powierzchni gara pływała rozgotowana ludzka głowa. Na
stole tykał budzik. Obok niego leżał mokry pędzel do golenia. Nie mieliśmy wątpliwości, że tutaj cały czas ktoś mieszkał
”.
W schowku znaleziono drewnianą skrzynię obitą blachą. Była ona przykryta szczelnie ceratą i dodatkowo stała na niej skrzynia od
tapczanu. Jak się można domyślić, wewnątrz była również odrażająca masa i części ludzkich szkieletów. Znaleziono także dwie cza-
szki. Obok wanny leżały zawinięte w gazetę dwie kości lewego podudzia, zaś w kotle do prania bielizny znaleziono następną głowę.
Po mieszkaniu porozrzucana była także duża ilość damskiej bielizny, ubrań i torebek.
Ustalono, kim był najemca. Sprawa była o tyle łatwa, iż milicja wiedziała, kogo szukać. Zresztą Bogdan Arnold tylko początkowo
ukrywał się. Później, sam się ujawnił. 14 czerwca zgłosił się do portierni Zakładów Cynkowych informując, kim jest. Po chwili został
aresztowany.
8 czerwca, kiedy milicja dokonywała rewizji mieszkania, stał pod kamienicą wśród tłumu. Wracał wtedy z pracy i gdy zobaczył,
ż

e odkryto zwłoki, zbiegł. Kupił kilka win i pojechał na hałdy węglowe do Wełnowca. Chciał popełnić samobójstwo lecz, jak później

zeznał w śledztwie, zerwał się sznur. Przyznał się zamordowania czterech kobiet, których ciała znaleziono w mieszkaniu i jeszcze
jednego usiłowania zabójstwa. W tym miejscu, należy odtworzyć przebieg wydarzeń.

1.

Maria B. (ok. 30 lat). Pierwszego morderstwa dokonał 12 października 1966 roku. W barze „Kujawiak”, w Katowicach przy
ul. 27 Stycznia poznał Marię B., nigdzie nie pracującą, trudniącą się prostytucją i sutenerstwem. Pili razem, a potem Bogdan
zaprosił ją do mieszkania, bo jak wyznała, nie miała gdzie spać. W trakcie spożywania kolacji, jak wynika z zeznań Arnolda,
kobieta prowokowała go odsłaniając piersi i uda. Odebrał to jako propozycję odbycia stosunku płciowego. Kiedy próbował
ją pocałować, zażądała 500 złotych. Arnold zdenerwował się i kazał jej wyjść. Powiedział, że nigdy nie płacił i płacić nie bę-
dzie za seks, ale Maria B. podarła na sobie odzież, zadrapała się w policzek i powiedziała, że narobi mu burdy i zabierze go
milicja, po czym chciała wyjść:

background image

3

Nie chcąc dopuścić do skandalu podszedłem do niej, kopnąłem w okolicę zginania się kolan, wskutek czego B. zachwiała
się. Ja chwyciłem ją przedramieniem od tyłu za szyję i rękę tę zacząłem zaciskać. Ponieważ B. broniąc się zadrapała mnie
w okolicę nadgarstka, pod wpływem bólu chwyciłem leżący na kuchence młotek murarski, którym uderzyłem ją dwa lub trzy
razy w głowę i poczułem, że jej ciało wiotczeje. Położyłem ją na tapczanie i spostrzegłem, że nie żyje. Byłem tak zdezorien-
towany, że nie wiedziałem co robić i postanowiłem wyjść na miasto. Obawiając się jednak, że ktoś odkryje zwłoki, schowa-
łem je do tapczanu.
Przez trzy dni chodziłem pijany, a po trzech dniach, postanowiłem zrobić z tym porządek. W tym celu zabrałem z zakładu
pracy gumowe rękawice i pyłochronną maseczkę. Początkowo chciałem palić części zwłok, ale nie miałem węgla, a przy
drzewie to nie szło. Otworzyłem więc przy pomocy noża kuchennego jamę brzuszną, skąd wyjąłem wszystkie wnętrzności,
które krajałem na kawałki i spuszczałem otworem kanalizacyjnym znajdującym się w moim mieszkaniu, zaś same zwłoki
umieściłem w skrzyni drewnianej obitej od wewnątrz blachą. Dla przyśpieszenia rozkładu zwłok chciałem kupić sodę kau-
styczną, ale nie mogłem jej nigdzie dostać, wobec czego kupiłem około dziesięciu paczek chloru. Rozpuściłem go i zalałem
gorącą wodą. W ten sposób zapobiegłem dalszemu rozkładaniu się zwłok i tak leżały one w tej skrzyni, aż do następnego
morderstwa… Obciętą głowę włożyłem do garnka z ciepłą wodą. Nie mogłem znieść tego widoku, dlatego poszedłem się na-
pić do baru. Kiedy wróciłem, postawiłem kociołek na elektryczny grzejnik. Zasnąłem. Po obudzeniu stwierdziłem, że zawar-
tość kociołka zagotowała się
”.

2.

Ludmiła G. (…). Był 22 październik 1966 roku. Zaledwie kilkanaście dni wcześniej zginęła pierwsza ofiara. Kolejnej, udało
się uciec. Ludmiła wybiegła z klatki schodowej kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 14 wprost na ulicę. Miała podarte ubranie,
a ręce związane drutem. Z jej zeznań wynikało, że najpierw sprawca dusił ją ręcznikiem, potem podarł ubranie, związał dło-
nie i zgwałcił. Ponieważ ofiara była prostytutką, milicja zlekceważyła sprawę.

3.

Kobieta (ok. 40 lat). Morderstwo miało miejsce 12 marca 1967 roku. Ofiarę Arnold poznał w barze „Mazur”. Wypili razem
większą ilość wódki. Kobieta zgodziła się spędzić z nim noc. Arnold wobec tego zakupił litr wódki i zakąskę. W domu, pija-
na kobieta szybko zasnęła:
Aby po przebudzeniu się tej kobiety nie było jakichś komplikacji, postanowiłem ją związać i sam zasnąłem obok niej. Na
drugi dzień rano, w trakcie odbywania stosunku, kobieta będąc ciągle związana, usłyszawszy, że ktoś idzie po strychu, chcia-
ła krzyknąć, ale ja nacisnąłem ręką na jej krtań i to spowodowało śmierć.
Po wyjściu tego kogoś ze strychu zrobiłem z tą kobietą to samo, co z poprzednią, po czym poszedłem do kolegi i razem po-
jechaliśmy do Halemby. Później poszliśmy do nocnego lokalu, gdzie spotkaliśmy innych kolegów i popiliśmy tak, że do Ka-
towic dojechałem ostatnim autobusem. Następnego dnia nie poszedłem do pracy i aby mieć jakieś usprawiedliwienie, posta-
nowiłem złamać sobie palec. W tym celu owinąłem rękę szmatą i uderzyłem młotkiem. Doznałem pęknięcia kości palca. Nie
zgodziłem się, aby mi palec dać do gipsu i po trzech dniach pojechałem do pracy
”.
Tożsamości ofiary nie udało się nigdy ustalić. Arnold znęcał się nad nią, bił batem i pięściami, aż do utraty sił. Dokony-
wał wymuszonych, perwersyjnych stosunków seksualnych. Zmuszał ją, by zachowywała się, jak chciał. Zwłoki poćwiarto-
wał: odciął głowę i wszystkie kończyny. Podobnie, jak poprzednio, wnętrzności ofiary kroił na desce i wrzucał do rury kana-
lizacyjnej. Podobnie potraktował piersi i pośladki. Uprzednio jednak, miękkie części ciała zmielił w maszynce do mięsa. Tu-
łów umieścił w wannie, a głowę w garnku z gorącą wodą. Garderobę ofiary spalił w piecu.

4.

Stefania M. (35-40 lat). Morderstwo miało miejsce 21 kwietnia 1967 roku. Ofiarą była upośledzona umysłowo prostytutka.
Sprawca poznał ją w pobliżu restauracji „Hungaria”. Już wtedy była bardzo pijana. Zaproponował jej pójście do domu:
Spałem w nocy czujnie, by ona przypadkiem nie natknęła się na zwłoki tamtych dwóch ofiar. Rano postanowiłem tę ko-
bietę obezwładnić i w tym celu posunąłem się do fortelu twierdząc, że muszę iść do pracy, wobec czego i ona musi wstać.
Oświadczyła, że jest śpiąca i prosiła, aby jej nie wyrzucać, abym ja zamknął, a gdy wrócę, to ją wypuszczę. Powiedziałem na
to, że mam obawy, bo już raz zostałem w ten sposób okradziony, owszem, mogę ją zostawić, ale żeby się zabezpieczyć przed
jakąś niespodzianką z jej strony, zwiążę jej ręce. Wyraziła na to zgodę. Związałem jej ręce z tyłu i oczywiście już do pracy nie
poszedłem, tylko się rozebrałem i zaczęły się orgie trwające przez cały dzień i noc, aż do południa dnia następnego
(musiała
tańczyć nago i prosić o odbycie stosunku seksualnego; płacz był karany uderzeniami grubego pręta; Arnold kopał ją również
prądem, dotykając nóg kablem pod napięciem - w czasie przesłuchań twierdził, że podłączenie do prądu wyzwala większą
ochotę seksualną). Około czternastej doszedłem do wniosku, że trzeba zawiadomić zakład, dlaczego nie przychodzę do pracy,
a ponieważ trudno mi było zostawić tę kobietę w mieszkaniu, spowodowałem jej śmierć przez zaciśnięcie przewodu igielito-
wego na szyi
”.
Ciało ofiary, podobnie jak poprzednich, spoczęło w wannie, bez głowy (była w kotle do prania bielizny) i nóg (lewe pod-
udzie było w pakunku, a prawe leżało na dnie wanny).

5.

Helga Erika S. (ok. 30 lat). Ofiara zginęła o godzinie 11:30 przed południem, 22 maja 1967 roku. Podobnie jak poprzednia,
była upośledzoną umysłowo prostytutką. Tym razem Arnold zaczepił ją na ulicy, koło dworca PKP. Zmarzniętą, zaprosił do
domu, by się ogrzała:
W mieszkaniu dałem jej coś przegryźć, postawiłem ćwiartkę i położyliśmy się spać. Pomyślałem sobie wówczas, że już za
dużo tego wszystkiego i powiedziałem jej, że muszę się udać do kolegi w celu załatwienia delegacji. Odpowiedziała, że można
to przecież zrobić i rano. Upierałem się jednak przy swoim, a chodziło mi głównie o to, by doprowadzić do związania jej rąk.
W rezultacie pozwoliła na to i oczywiście już nigdzie wtedy nie poszedłem.
Odbywałem z nią orgie jak z poprzednimi ofiarami i trwało to przez niedzielę, aż do poniedziałku
(kiedy nie miała już si-
ły, Arnold używał wykonanego przez siebie transformatora, by ją „rozbudzić”). Kiedy miałem iść do pracy, postanowiłem z
nią skończyć i w tym celu udusiłem ją jej własną pończochą… Miałem możność usunięcia tak pierwszych, jak i następnych
zwłok, ale ogarnęła mnie jakaś apatia i zaniechałem tego
”.
Zwłoki Helgi nie zmieściły się już w wannie. Dlatego sprawca zostawił je koło okna. W czasie przesłuchania zeznał, że
cieszyła go perspektywa kolejnego mordu. Żądza krwi wzrosła, kiedy okazało się, że ofiara jest rodowitą Ślązaczką: „Zo-
rientowałem się po akcencie
”. Po dokonaniu tego morderstwa, Arnold zdał sobie sprawę z tego, że odwrotu już nie ma. Wie-

background image

4

dział, że w mieszkaniu cuchnęło tak, iż nie da się tego ukryć. Do mieszkania przychodził tylko po to, by je przewietrzyć.
Mieszkał na dworcu lub w pijackich melinach.

Bogdan Arnold działał (wyszukiwał ofiary) w jednym mieście. Wobec miejsca zbrodni należy uznać, że było wąskie-zmienne. W
większości dusił ofiary. Sposób jego działania i traktowania zwłok wskazuje na pewną dychotomię. Z jednej strony, w sposób zorga-
nizowany wybierał ofiary (utrwalony sposób działania nie wzbudzający podejrzeń, w dodatku do samego końca – skrępowania ofiary
– był ostrożny wobec niej samej), z drugiej, w sposób całkowicie niezorganizowany próbował pozbywać się zwłok (biorąc pod uwagę
efekt końcowy – zapytany w trakcie przesłuchań, jak zamierzał w sposób dyskretny i nie zwracający uwagi innych, pozbyć się zwłok
z mieszkania, nie potrafił udzielić odpowiedzi). W międzyczasie, w wyrachowany sposób znęcał się nad ofiarami. Trudno tu, wobec
powyższego, sklasyfikować jego zachowanie. Model zorganizowany v. niezorganizowany, nie wydaje się być doskonały. Jakkolwiek
można uznać, wobec oceny całości modus operandi, że Arnold był mordercą zorganizowanym, a sposób traktowania zwłok był nieja-
ko konsekwencją jego specyficznego stanu emocjonalnego, tj. suicydalnego (patrz dalej).
Wobec jego motywacji należy wysunąć wniosek, iż była seksualno-sadystyczna. Jednak Arnold nie był mordercą sadystycznym
(nie dokonywał zbrodni z lubieżności w klasycznym jej ujęciu). Nie był też ani sadystą czystym, ani sadystą „bez wyboru” w ujęciu
psychopatologii - sadyzm jaki prezentował, nie był warunkiem uzyskania przyjemności seksualnej. Arnold zatem torturował kobiety,
bo ich nienawidził, w przerwach zaś gwałcił je i z tego czerpał satysfakcję seksualną, oczywiście z upodlenia kobiet również, lecz
przyjemność innego rodzaju. Tym samym, oczywiście sadystą seksualnym był (kontekst), jednak jego znęcanie się nie było koniecz-
ne, by się zaspokoił (wyłania się tutaj mimochodem czynnik nienawiści do kobiet, który jest niezwykle istotny w sadyzmie seksual-
nym; istnieją tym samym dwie najważniejsze grupy sprawców - 1. Ci, z właściwą patologią seksualno-sadystyczną, dla których znę-
canie się jest źródłem przyjemności seksualnej – tutaj za substytut stosunku czasem można uznać zadane rany, jednocześnie, czasem
nie są w stanie podjąć normalnego życia płciowego; 2. Ci, którzy torturują ofiary, jednak nie zyskują przy tym wzwodu czy ejakula-
cji, najzwyklej nienawidzą kobiet – często mają rodziny, jak np. Joachim Knychała). Arnold należy do tej drugiej kategorii. Jak się
tutaj uznaje, zabijał tylko w jednym celu, by pozbyć się „świadka” tortur i gwałtów. Był zatem sadystą-gwałcicielem i „mordercą
pragmatycznym”.
Nieco więcej światła na sylwetkę Arnolda rzucają jego dalsze zeznania:
Do chwili dokonywania morderstw, perwersje uprawiałem za zgodą partnerek. Przyszłe ofiary zwracały się do mnie z prośbą o
odwiązanie rąk, a ja mówiłem, że zrobię to wtedy, kiedy uznam za stosowne. Potem biłem te kobiety i zastraszałem, przez co dopro-
wadzałem je do całkowitej apatii, po czym były mi powolne. Innego nacisku nie stosowałem. Kazałem tym swoim trzecim i czwartym
ofiarom tańczyć już wówczas, gdy widziałem, że były zmęczone, a gdy prosiły i broniły się twierdząc, że nie mają siły, mówiłem: ,Czy
mam cię uczyć?’ Budziłem je w nocy i robiłem z nimi co chciałem, w różnych pozycjach…
Prostytutek znałem dużo. Poznawałem je w lokalach: Wojko, Hungaria, Dworcowa, Kujawiak, Mazur…
Z czwartą ofiarą było tak samo jak z trzecią, z tym, że tych zwłok nie mogłem już zmieścić w kalfasie i położyłem je pod oknem
przykrywając płaszczem. Gdy po paru dniach przyszedłem do domu, zobaczyłem dużo much i postanowiłem już nic nie robić. Zakle-
iłem okno gazetami i zdecydowałem więcej do domu nie wracać…
Gdyby piąta, niedoszła ofiara była osobą młodszą, to też zrobiłbym z nią to, co z poprzednimi. Nie zastanawiałem się nad tym, czy
tę kobietę przyprowadziłem po to, by odbyć z nią stosunek, czy po to, aby ją zamordować. Cel miałem zawsze ten sam – wyżyć się i
mordować, ale co do tej piątej kobiety, to mi odeszło, bo była stara.
… Zwłoki również włożyłem do koryta, a głowę zostawiłem obok koryta i o tym zupełnie zapomniałem. Dopiero gdy szedłem do
komórki po młotek, aby stłuc sobie palec, zobaczyłem tę głowę i nie mogłem sobie przypomnieć, skąd ona się tam wzięła. Chciałem ją
włożyć również do koryta i w tym celu chwyciłem za włosy, ale w ręce został mi jakby skalp, tak że samą czaszkę włożyłem do Kalfa-
sa
”.
W czasie procesu przesłuchano kilkudziesięciu świadków, wśród nich byłe żony i konkubiny Arnolda. Władysława Arnold, zezna-
ła: „Wyzywał mnie od najgorszych. Wiązał ręce i nogi drutem, a do pochwy wkładał butelki po wódce. Dopiero kiedy mnie upokorzył,
osiągał satysfakcję seksualną. Bił mnie, katował, a później przytulał i przepraszał. Wtedy osiągał orgazm
”. Cecylia K., konkubina
oskarżonego: „Uprawiał ze mną od 2 do 5 stosunków seksualnych dziennie. Pewnego razu, gdy przyszedł do domu pijany, w ciągu
nocy zgwałcił mnie osiem razy. Kazał się gryźć po plecach i piersiach
”. Prostytutki, z których usług często korzystał (dopiero gdy
zaczął zabijać), potwierdzały te informacje. Jedna z nich zeznała, że po sprowadzeniu do mieszkania, Arnold dusił ją ręcznikiem,
podarł na niej odzież, związał ręce i nogi drutem, i dopiero wtedy odbywał z nią stosunki seksualne.
Motywem jego działania, jak sam twierdził, była nienawiść kobiet. Przekonany był wewnętrznie, że to żony wytworzyły ten
„uraz”. Wobec siebie był mało krytyczny. W rozmowach nie okazywał żalu i wyrzutów sumienia z powodu zbrodni (co jest zupełnie
naturalne u seryjnych morderców, bo działają tu zbyt prymitywne mechanizmy obronne i deficyty w osobowości) – oczekiwania żalu
i skruchy są tu wręcz nie na miejscu i nie należy się ich spodziewać. Jakkolwiek poczuwał się do winy – w sensie świadomego dzia-
łania (fragment wyznań):
Do winy poczuwam się i zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłem, co robię, co mówię. Proszę nie uważać, że chcę się przedstawiać
za niepoczytalnego. Pragnę jedynie, aby świadkowie mówili tak, jak było naprawdę. Na moje zachowanie miało wpływ szereg oko-
liczności, począwszy od mojego pierwszego, nieudanego małżeństwa. Potem to wszystko narastało, aż znalazło swoje odzwierciedle-
nie w październiku 1966, kiedy to dopuściłem się pierwszego morderstwa
”.
Jego rzekomy uraz do żony zweryfikowano w toku śledztwa. Jak twierdził, żona porzuciła go, co wpłynęło na narastającą awersję
do kobiet. Ustalono jednak, że to on porzucił żonę z chwilą, gdy dowiedział się, że wbrew swoim wcześniejszym oczekiwaniom,
rodzice żony są ludźmi ubogimi i nie mogą córce zapewnić dużego posagu. Czynnik ten podkreślali biegli w swojej opinii.
Badania i obserwację, przeprowadzono na przestrzeni 6 miesięcy w szpitalu psychiatrycznym, w Grodzisku Mazowieckim. W
trakcie badań i dowozu na nie oskarżonego, pojawiło się kilka ciekawych aspektów. W czasie konwojowania, Arnold straszył, że
będzie dusił kobiety w szpitalu. Generalnie, twierdził, że jego sprawa jest „czysta”, że ma odwagę przyznać się do wszystkiego. Nie
rozumiał zatem celu zaleconej diagnostyki. Przypuszczał, że skierowano go na badania, bo dokonał czynów świadomie, a to wydaje
się prowadzącym śledztwo nienormalne.

background image

5

W czasie pierwszych dwóch miesięcy zachowywał się poprawnie. Później zaczęły pojawiać się epizody werbalnej agresji. Był
nakłaniany przez lekarzy do zgody na zabieg odmy czaszkowej (wprowadzenie powietrza do komór mózgu – zabieg niebezpieczny
dla pacjenta i bolesny, ponadto służył głównie do diagnostyki onkologicznej – obecności guzów w mózgu i diagnostyki budowy ko-
mór). Na oddziale stawiał się za przykład dla innych pacjentów. Swoich pogróżek nie realizował. Ocena psychiatryczna i psycholo-
giczna brzmiała następująco (fragment):
„W toku aktualnych badań, obserwacji i w zebranej dokumentacji dodatkowej nie dostrzeżono objawów mogących świadczyć o
istnieniu procesu psychotycznego. Pacjent przeczył omamom, jego wypowiedzi nie nosiły cech urojeniowych, zachowanie w życiu
codziennym nie nasuwało podejrzenia, by je dysymulował. Sugerowana przez niego nienawiść do kobiet, mająca być motywem zarzu-
canych mu czynów, co mogłoby nasuwać podejrzenie zaburzeń psychicznych, nie znajduje potwierdzenia.
Jak wynika z zeznań świadków, wyjaśnień jego samego i wypowiedzi w toku badań, w tym samym czasie utrzymywał on kontakty
seksualne z wieloma kobietami. W miejscu pracy, jego stosunek do kobiet tamże pracujących był poprawny. Dlatego obecnie poda-
waną nienawiść należy uznać za wtórną racjonalizację, nieznajdującą potwierdzenia w zebranym materiale.
Dane dotyczące przeszłości Arnolda, a i obecna obserwacja, wykazały szereg odchyleń od normy, typowych dla psychopatii. Bar-
dzo wcześnie zerwał z rodziną. Mając 17 lat wyprowadził się z domu do swojej pierwszej żony, z którą zawarł związek małżeński
wbrew woli ojca. Wykazał tym tendencję do wczesnego usamodzielnienia się. W przeszłości Arnolda, daje się dostrzec swoisty brak
wglądu i możliwości korzystania z okoliczności życiowych, typowe dla psychopatów. Wprawdzie twierdzi, że ukończył szkołę średnią
zdając maturę, jednakże brak jest na to dowodów, a ojciec jego wręcz temu zaprzecza.
Arnold podaje, że jest elektrykiem, nie zdobył jednak tego zawodu poprzez naukę w odpowiedniej szkole zawodowej. Brak dyplomy
ś

wiadczy o niewykorzystaniu przez niego możliwości intelektualnych. Jak wynika z akt sprawy, bardzo często zmieniał pracę, lekce-

ważył swoje obowiązki, często bumelował, uzyskując zwolnienia z pracy wprowadzając w błąd lekarzy, lub podając kłamliwą moty-
wację absencji.
Nie potrafił zorganizować sobie właściwego życia rodzinnego. Jak wynika z aktualnych akt, akt poprzednich spraw i danych, które
podał w czasie obserwacji, w niedługim czasie po ślubie nastąpiły nieporozumienia pomiędzy nim, a pierwszą żoną J. Nieporozumie-
nia te doprowadziły do rozkładu małżeństwa. Z drugą żoną zawarł związek małżeński, wprowadzając zarówno ją, jak i jej rodzinę w
błąd, gdyż nie podał prawdziwych danych ze swej przeszłości. Stało się to przyczyną rozpadu drugiego małżeństwa.
Po ożenieniu się po raz trzeci, wkrótce po ślubie zaczął w niewłaściwy sposób traktować żonę. Znęcał się nad nią tak, że bała się z
nim zamieszkać i to też, doprowadziło do ich rozejścia się. W międzyczasie miał konkubinę, z którą zerwał znajomość, gdy była z nim
w ciąży. Później odnowił tę znajomość, w czasie odbywania kary więzienia, gdy potrzebował jej pomocy materialnej. Zarówno częste
zmiany pracy, jak i nietrwałe związki małżeńskie, są wyrazem słabo wykształconych u Arnolda mechanizmów przystosowania się do
podstawowych norm współżycia.
W życiu jego, obserwuje się liczne przykłady niedostatecznego poczucia odpowiedzialności moralnej, za czyny, jakich dokonywał.
Wiadomo, że miał on szereg spraw o uchylanie się od płacenia alimentów, nie interesował się obu synami, był oskarżony o dokonanie
kradzieży…
Był zawsze nieprawdomówny i nieszczery. Nigdy nie wyrażał żalu i nie dostrzegano u niego wyrzutów sumienia za czyny, jakich
dokonał. Wszystko to wskazuje na psychopatyczne, niedostateczne wykształcenie uczuciowości wyższej.
Arnold stosunkowo wcześnie rozpoczął pełne życie seksualne i jak wynika z tego, co on podaje, był osobnikiem pobudliwym seksu-
alnie. Około dwudziestego roku życia daje się dostrzec u niego trywialność życia seksualnego. Nie wystarcza mu już życie
z żoną, miewa w tym czasie stosunki z przygodnie poznanymi kobietami i prostytutkami. Z czasem występuje u niego perwersja seksu-
alna, nie znajduje zadowolenia w stosunkach normalnych i szuka możliwości wyżycia się w stosunkach perwersyjnych. Później, w
czasie stosunków seksualnych, pojawiły się u niego elementy zadawania bólu partnerce. Z zeznań jego trzeciej żony, tego, co podała
ona w wywiadzie wynika, że znęcał się nad nią w różny sposób… Dają się też dostrzec u niego cechy masochistyczne.
Wiadomo, że od 1952 roku nadużywał alkoholu, zwłaszcza w ostatnim okresie. Nie można wykluczyć możliwości, że alkohol wpły-
nął w pewnym stopniu na pogłębienie się cech psychopatycznych osobowości. Zarówno z akt sprawy, jak i aktualnych badań brak jest
danych aby uznać, iż nadużywanie alkoholu spowodowało u niego istnienie alkoholizmu przewlekłego. Brak jest typowych zmian
somatycznych. Dlatego, naszym zdaniem, należy oskarżonego ocenić jako osobnika psychopatycznego, nadużywającego alkoholu.
Jak wynika z jego wyjaśnień, jedynie pierwszego zabójstwa dokonał w tym samym dniu, w którym doprowadził ofiarę do domu i
znajdował się wówczas w nietrzeźwym stanie. Podany przez Arnolda dokładny opis, jak doszło do poznania ofiary, w jaki sposób
zaprowadził ja do mieszkania przeczy, by znajdował się wówczas w stanie upojenia alkoholowego atypowego, lub doznał innego
rodzaju zaburzeń psychicznych. Trzech pozostałych morderstw dokonał po dłuższym czasie pobytu denatek w jego domu. W okresie
tym, znęcał się nad nimi i wyżywał seksualnie. Zabójstw dokonywał już po wyżyciu się. Przebieg tych czynów opisał również dokład-
nie i brak jest danych aby stwierdzić, że w okresach tych występowały u niego zaburzenia psychiczne. Z zeznań świadków kontaktują-
cych się z nim w okresie zarzucanych mu czynów nie wynika, aby wówczas takie zaburzenia u niego występowały. Istniejąca u Bogda-
na Arnolda psychopatia nie powodowała zniesienia ani też ograniczenia w znacznym stopniu jego zdolności rozumienia znaczenia
dokonywanych czynów i kierowania swoim postępowaniem
”.
W przypadku Arnolda, diagnoza jego stanu psychicznego i motywacji, wydaje się być zupełnie klarowna. Psychopatia niewątpli-
wie miała miejsce, a motywacja była wyraźnie seksualno-sadystyczna, który to wątek już rozwinięto. Nie dowiedziono czynów ne-
krofilnych (pojawiały się głosy o… kolekcjonowaniu zwłok). Można by było zatem przejść do zamknięcia analizy jego sylwetki,
gdyby nie pewne subtelne elementy atypowe dla seryjnych morderców. Należą do nich: sposób traktowania zwłok oraz stan psy-
chiczny sprawcy i jego próba samobójcza (bardzo rzadko ma miejsce).
To, co Arnold robił z ciałami ofiar, kojarzy się ewidentnie z upośledzeniem umysłowych sprawcy, a przecież go nie wykazano i
nie wynika ono z wypowiedzi mordercy, a tym bardziej z „forteli”, jakie stosował wobec ofiar, by je związać. Wielu sprawców z
całego świata również pozbywało się zwłok w swoich domach, lecz czynili to w sposób konsekwentny (ostateczny): rozkawałkowy-
wali zwłoki i wywozili je z domu, zamurowywali, palili, zakopywali itd. Ich celem zawsze było pozbycie się wszelkich śladów
zbrodni. Arnold natomiast zabijał, by pozbyć się „dowodów” tortur i gwałtów, lecz dalej, już sobie nie radził. Podjął nieudolną próbę
spalenia i rozpuszczenia części ciała, a następnie zaprzestał działań w tym kierunku. Co więcej, sprowadził do domu nowe ofiary i

background image

6

postąpił podobnie. Doprowadziło to z czasem i z oczywistych powodów do niechęci, do przebywania w mieszkaniu (mieszkał
w kawalerce) – tutaj wykluczyć można motyw nekrofilny, niechęć do zwłok była wyraźna. To dlatego zaczął spać na melinach,
dworcu itd. Świadczy to dobitnie o tym, że Bogdan Arnold nie był w stanie zorganizować się na tym etapie zbrodni, bo jego osobo-
wość była w dużym stopniu zdegradowana. Narzuca się tutaj zaawansowany alkoholizm, jako główna tego przyczyna. Od czasu
pierwszego morderstwa zaczął więcej pić i być może zachodziła tu jakaś korelacja. Wydaje się jednak, że towarzyszyły mu jeszcze
stany depresyjne i suicydalne, a to jest dla seryjnego mordercy niezwykłe, choć w alkoholizmie typowe (autor przypuszcza, że Arnold
był jednak uzależniony). Ten właśnie, czynnik autodestruktywny, był bodajże w największym stopniu odpowiedzialny, za dziwaczne
zachowanie Arnolda po zbrodni.
Bogdan Arnold reagował na niepowodzenia całkowitą rezygnacją. Zamiast podejmować jakiekolwiek wyzwanie rezygnował, gdy
pojawiła się najmniejsza przeciwność. W tym właśnie momencie nałóg brał górę. Pił coraz więcej, m.in. „z powodu” obecności zwłok
w mieszkaniu (bardziej lub mniej świadomie antycypował fakt - jak to wszystko się skończy). Naprzemiennie wpadał w stany depre-
syjne i agresywne (nienawistne fantazje o kobietach). Gdyby spróbować wczuć się w jego sposób myślenia to można założyć, że
kolejne ofiary ginęły, bo zginęła pierwsza, tak jakby chciał powiedzieć – zobaczcie co mi zrobiłyście, musiałem zabić choć nie chcia-
łem, teraz zabiję za to, że zostałem do tego zmuszony wcześniej (Maria B., jak stwierdzili psycholodzy, była jedyną ofiarą, której na
początku znajomości nie chciał zabić – nie planował tego). Można jednak podejrzewać, że pił „z powodu” wyrzutów sumienia, bo jak
się tutaj podejrzewa, miał je (były tłumione i wyzwalały depresyjne stany, wpływały na wzrost nadużycia alkoholu, a tym samym też
na odhamowanie impulsów i kolejne zbrodnie – tworzyło się błędne koło). Podejrzenie to jest związane z faktem zaistnienia próby
samobójczej i całościowym spojrzeniem na sylwetkę sprawcy, które pozwala intuicyjnie zauważył w jego działaniach, wyraźne ele-
menty autodestrukcyjne. Bogdan Arnold był od dawna na drodze ku samozniszczeniu. Dokonane morderstwa sprawiły, że przyśpie-
szył własną zagładę. Być może, nieświadomie, chciał być ujęty i chciał dostać wyrok śmierci.
W tym miejscu można dodać, iż rzekoma nekrofilia, o którą podejrzewano Arnolda, wzięła się prawdopodobnie z jego prób kopa-
nia zwłok prądem – innymi słowy z fantazji dziennikarzy, bo być może, co niektórzy pomyśleli, że podobnie jak Frankenstein, chciał
je ożywić: „Po trzech dniach spania na tapczanie, w którym były zwłoki B., wyjąłem je z tapczanu i rozebrałem. Ponieważ były sztyw-
ne, podłączyłem do nich przewód elektryczny, aby spowodować zmiękczenie, ale w miejscu zetknięcia z przewodem nastąpiło zasma-
ż

enie i wtedy przewód ten odrzuciłem. Zwłoki te były już w procesie gnilnym”. Kontekst i związek czasowy tej wypowiedzi w stosun-

ku do wydarzeń świadczy o tym, że Arnold chciał je zmiękczyć, by łatwiej nimi „operować”, podczas przenoszenia i rozkawałkowy-
wania.
Obrona zażądała powtórnych badań, uznając za stany chorobowe cechujące Arnolda: oglądactwo, ekshibicjonizm, masochizm,
skłonność do samogwałtu i sadyzm posunięty aż do nekrofilii (opinia nieuzasadniona). Sąd odrzucił wniosek i nie dopatrując się żad-
nych okoliczności łagodzących, skazał Bogdana Arnolda na śmierć. Jego ostatnim życzeniem była prośba o zgodę na wypalenie pa-
pierosa.
Wyrok zapadł 9 stycznia 1968 roku. Wykonano go 16 grudnia 1968 roku, o godz. 18:40. Kobiety śląskie odetchnęły z ulgą. „Dzię-
ki sprawności milicji i obywatelskiej postawie społeczeństwa Bogdan A. nie wyruszył już na kolejne, piąte łowy”
- pisała wówczas
prasa.

background image

7

SERYJNI MORDERCY (wyd. 2001, 2009)

Spis treści

CZĘŚĆ PIERWSZA

Zabójstwo, morderstwo, sprawcy
FBI a seryjni mordercy

Dzieciństwo seryjnych morderców

Typologia i sposób działania seryjnych morderców

Zaburzenia osobowości i zachowania oraz choroby psychiczne występująca wśród seryjnych morderców

Psychopatia

Sadyzm

Schizofrenia paranoidalna


CZĘŚĆ DRUGA

Ogólna charakterystyka seryjnych morderców i ich ofiar

Motywacja i płeć morderców

Wiek sprawców morderstw

Wykształcenie i wykonywana praca

Stan cywilny

Orientacja seksualna

Stan psychiczny

Dzieciństwo i relacje z rodzicami

Konflikty z prawem

Teren działania

Miejsce zbrodni

Narzędzie zbrodni

Sposób traktowania ofiary w trakcie i po dokonaniu morderstwa

Relacja z ofiarą

Wybór ofiary

Czasookres działania

Oblicza seryjnych morderców

Mordercy seksualni

Mordercy sadystyczni

Mordercy chorzy psychicznie

Mordercy motywowani rabunki

Pary morderców

Seryjne morderczynie


Podsumowanie

Mity i fakty

CZĘŚĆ TRZECIA

Kronika seryjnych morderców (200 opisów)

Literatura cytowana








background image

8

Sadyzm (fragment)
Kolejną cechą sadysty jest to, iż podniecają go jedynie bezbronni, nigdy ci, którzy są silni. Nie ma mowy o przyjemności sady-
stycznej, uzyskanej na przykład dzięki zranieniu uzbrojonego, równego sobie przeciwnika, ponieważ w takiej sytuacji zadanie rany
nie jest wyrazem kontroli. Dla charakteru sadystycznego istnieje tylko jedna godna podziwu właściwość, a jest nią władza. Podziwia,
kocha i podporządkowuje się tym, którzy mają władzę, pogardza zaś i pragnie kontrolować tych, którzy są bezradni i nie potrafią się
bronić.
Charakter sadystyczny jest zazwyczaj ksenofobiczny i neofobiczny – każdy, kto jest obcy, oznacza coś nowego, a nowe wzbudza
strach, podejrzliwość i niechęć, ponieważ wymaga spontanicznej, żywej i niezrutynizowanej reakcji. Kolejnym elementem syndromu
wymienianym przez Fromma jest podporządkowanie i tchórzostwo sadysty. Sadysta robi to, co robi, ponieważ czuje się pogrążony
w niemożności, nieżywy i bezbronny. Próbuje skompensować sobie te braki poprzez zdobywanie władzy nad innymi, poprzez prze-
mianę z robaka, którym się czuje, w boga. Potrzebuje innych istot, aby „dopełnić” siebie. Sadysta czyni inną istotę rozszerzeniem
siebie. Sadystyczne morderstwo jest więc ekstremalnym, ale logicznym następstwem starań poznania drugiej osoby aż do głębi jej
egzystencji (Kernberg, 1998). Taki człowiek poszukuje symbiotycznego związku, ponieważ nie ma w sobie centrum (własnej osobo-
wości). Chociaż wydaje się, że sadysta jest wolny względem swej ofiary, potrzebuje jej na swój perwersyjny sposób. Posiadając real-
ną władzę, cierpi jednak z powodu swej ludzkiej niemocy. Może zabijać i torturować, ale pozostanie pozbawionym miłości, odizolo-
wanym, przerażonym człowiek, której z kolei sam może się podporządkować.
W seksuologii sadyzm rozumiany jest podobnie, choć sprowadzany jest wyłącznie do seksualności człowieka, a przez to pozba-
wiony jest swego egzystencjalnego wymiaru. Oznacza odczuwanie rozkoszy seksualnej, w sytuacji seksualnej związanej z dominacją
i bezwzględnym podporządkowaniem partnera (Imieliński, 1986). Autor zwraca uwagę na nieuzasadnione kojarzenie sadyzmu
z rozkoszą seksualną płynącą wyłącznie z zadawania bólu, agresją i okrucieństwem. Sadysta bowiem, by podniecić się zadawanym
komuś cierpieniem, musi mieć i czuć pełną władzę nad swą ofiarą. Bez umiejscowienia czyjegoś cierpienia w sadystycznym kontek-
ś

cie władzy nad nim, osoba sadystyczna nie odczuwa pełnej rozkoszy.

Specyficzną odmianą sadyzmu skojarzonego z fetyszyzmem jest wampiryzm seksualny. Rolę fetysza pełni w nim krew partnera
seksualnego. Rozkosz seksualną sprawia drapanie lub gryzienie czyjegoś ciała oraz widok lub smak jego krwi. W skrajnych przypad-
kach wampiryzm może przejawiać się w morderstwie z lubieżności, rozkawałkowywaniem ciała, piciu krwi lub pożeraniu ciała part-
nera (kanibalizm). W kryminologii (Volta – Riva, 1961, za: Imieliński, 1986) wampirami oznacza się morderców, którzy piją krew
swych ofiar lub lubią patrzeć na płynącą krew, oraz przestępców bezczeszczących zwłoki na cmentarzu (nekrofilów).

Earl Leonard Nelson (22+)
„Goryl”
Earl Nelson urodził się 12 maja 1987 roku w USA i został bardzo wcześnie osierocony. Gdy był zaledwie 9 – miesięcznym dziec-
kiem, jego 20 – letnia matka zmarła na chorobę weneryczną. Ojciec chłopaka był nieznany. Sierotą zaopiekowała się ciotka – Lilian
Fabian. Wspominała ona później, że już od najmłodszych lat Earle był dziwnym dzieckiem. Można było też zauważyć w jego zacho-
waniu objawy niedorozwoju umysłowego. Fotografia 3 – letniego Earle’a przedstawia chłopca o wyraźnie zdegenerowanych rysach,
półotwartych ustach i bezmyślnym wyrazie twarzy. Ciotka opowiadała, że był cichym i spokojnym, choć chorowitym dzieckiem.
W wieku 10 lat został potrącony przez tramwaj – doznał wstrząsu mózgu i był nieprzytomny przez 6 dni. Skutkiem tego wypadku
były silne bóle i zawroty głowy, na które cierpiał przez całe życie. Zamknięty w sobie, od czasu wypadku stał się jeszcze bardziej
ponury i niekomunikatywny.
Lilian Fabian, wymieniając ulubione zajęcia siostrzeńca podkreśliła, że najbardziej lubił chodzenie na rękach, podnoszenie krzeseł
zębami i ukrywanie się w piwnicy. Ta ulubiona kryjówka przysporzyła mu pierwszych kłopotów. Zwabił tam małą dziewczynkę,
która stała się jego pierwszą ofiarą. Gdy go ujęto, okazało się, że ma 21 lat i został zwolniony ze służby wojskowej z powodu niedo-
rozwoju umysłowego. Chyba tylko to uratowało go od stryczka – sąd wydał nakaz umieszczenia Earle’a w zamkniętym zakładzie
psychiatrycznym. Nie bardzo mu się tam jednak podobało, bo kilka razy usiłował uciec. Udało mu się to wreszcie po 6 miesiącach.
Na wolności przebywał 2,5 roku. Co dziwniejsze, zdążył się w tym czasie nawet ożenić, choć szczegóły tego związku nigdy nie zo-
stały wyjaśnione. Wiadomo tylko, że nie trwał on długo. Ponowne umieszczenie w zakładzie usunęło go z szeregów reszty społeczeń-
stwa. Jednak i tym razem uciekł stamtąd w 1923 roku. Kilka następnych lat życia Nelsona to otwarty rozdział. Nie ustalono, co wów-
czas robił.
Jego zbrodnicza historia zaczyna się w lutym 1926 roku i trwa do czerwca roku następnego, w którym to czasie Earle Nelson zdą-
ż

ył zamordować co najmniej 22 osoby. Pierwszą ofiarą mordercy była 60 – letnia Clara Newman, mieszkanka San Francisco. Znale-

ziono ją na strychu domu, w którym mieszkała i wynajmowała pokoje przygodnym lokatorom. Policyjni specjaliści stwierdzili, że
kobieta została uduszona, a następnie zgwałcona.
2 marca niemal w identycznych okolicznościach – tyle tylko, że w San Jose, w domu z tabliczką „Pokoje do wynajęcia” – znale-
ziono zwłoki, również 60 – letniej Laury E. Beale. Sprawa dość szybko nabrała rozgłosu, a dziennikarze ochrzcili nieznanego spraw-
cę mianem „Mrocznego dusiciela”.
Tymczasem, ten nadal prowadził swoją makabryczną działalność. Podobny scenariusz powtórzył się jeszcze trzykrotnie. Kolejne
ofiary, kobiety w podeszłym wieku, mieszkały w San Francisco, Santa Barbara i Oakland. W październiku miały miejsce następne
trzy zabójstwa – tym razem w Portland, w stanie Oregon. Tylko opieszałości policji należy zawdzięczać to, że początkowo nie powią-
zano ze sobą tych zbrodni. Otóż, gdy znaleziono zwłoki rozwódki w sporym kufrze, policja uznała to za samobójstwo. 10 dni później
ciało 59 – letniej właścicielki pensjonatu wydobyto z pieca – koroner stwierdził zgon z przyczyn naturalnych. Dopiero trzecia zbrod-
nia, zabójstwo Mable Fleku, żyjącej z wynajmowania pokoi, której zwłoki odkryto dzień później, zmusiła funkcjonariuszy porządku
do uznania, że zostało popełnione morderstwo. Tymczasem Nelson zdążył już wrócić do San Francisco, gdzie 18 listopada udusił
i zgwałcił kolejną kobietę. W ciągu następnych dwóch tygodni złożył mordercze wizyty w Seattle i Oregon City. Wszystkie ofiar
z racji prowadzonej działalności – wynajmowania pokoi – były dość zamożne, więc niejako „przy okazji” Nelson zasilał swoją kasę,
kradnąc biżuterię. Był to ślad, który skwapliwie wykorzystała policja, krytykowana już przez prasę, z której pierwszych stron nie
schodził „Mroczny dusiciel”. W Portland wyznaczono nawet nagrodę – 2500 dolarów – za pomoc w schwytaniu „postrachu miasta”.

background image

9

Nelson był jednak już bardzo daleko, bo w Iowa. Tam, tuż przed świętami Bożego Narodzenia i podczas ich trwania, zamordował
trzy kobiety i jedno 8 – miesięczne niemowlę. Po tym okresie zniknął na 4 miesiące. Niestety powrócił, by ze zdwojoną siłą popełniać
kolejne zbrodnie. Atakował znienacka, w różnych miastach: 27 kwietnia udusił w Filadelfii 60 – letnią Mary McConnel, 30 maja
w Buffalo jego ofiarą padła 35 – letnia Jenny Randolph, 2 dni później w Detroit zginęły aż dwie kobiety: 53 – letnia właścicielka
małego pensjonatu Minnie May, oraz jej sublokatorka, pani Atorthy. Po następnych dwóch dniach Nelson był już w Chicago, gdzie
zgwałcił (jedyny przypadek, gdy dokonał gwałtu na żywej kobiecie) i zamordował 27 – letnią Mary Sietsem.
Po ostatnim zabójstwie wyjechał do Kanady. Okazało się, że wydał na siebie wyrok. Niestety, zanim kanadyjska policja go ujęła,
zdołał pozbawić życia jeszcze kilka kobiet.
Na początku Nelson zatrzymał się w Winnipeg, wmawiając gospodyni pensjonatu, że potrzebuje cichego pokoju do medytacji
religijnej. Tam, w sklepie z używaną odzieżą zmienił ubranie. Ciekawe, że odtąd czynił to w każdym nowym mieście, sądząc chyba,
ż

e zmiana stroju pozwoli mu pozostać nierozpoznanym. I długo okazało się to prawdą.

Już pierwszego wieczoru pobytu w pensjonacie zamordował 14 – letnią córkę swych sąsiadów, której zmasakrowane zwłoki od-
kryto dopiero po kilku dniach, w niezamieszkałej części pensjonatu. Była to jego najpotworniejsza zbrodnia. Po wydobyciu zwłok
dziecka spod łóżka, (Earl miał w zwyczaju wkładać pod nie swoje ofiary zanim udał się spać) nigdy nie ujawniono, w jakim były
stanie. Nelson jednak, zanim wyjechał z Winnipeg, pozostawił tam jeszcze jedną ofiarę – młodą żonę i matkę dwójki dzieci, Ann
Patterson, którą zmasakrował młotkiem, zgwałcił i wepchnął pod łóżko. Zanim jednak dotarł do kresu swej podróży, zatrzymał się
jeszcze w kilku miejscach. Wreszcie, rozpoznany przez urzędnika pocztowego na podstawie rysopisu z listów gończych, został ujęty
przez policję 12 czerwca w miejscowości Boissevain.
Earle Nelson stanął przed sądem 1 listopada 1927 roku oskarżony o zabójstwo pani Patterson. Proces trwał 4 dni. Obrona powołała
tylko dwóch świadków: ciotkę Nelsona, panią Fabian i jego żonę. Ich zeznania dowodziły choroby umysłowej oskarżonego, jednak
sąd nie widział podstaw do orzeczenia niepoczytalności mordercy. Uznano go winnym i stracono 13 stycznia 1928 roku. Prawdopo-
dobnie, wymienione tu 22 morderstwa to niepełna lista dokonań „Goryla”.





































background image

10

SZKOLNI STRZELCY (2011)

SPIS TREŚCI

Część Pierwsza

Wstęp
Definicja zjawiska
Przewidywanie i zapobieganie morderstwom w literaturze naukowej i w praktyce

Część Druga

Analiza statystyczna
Wiek
Płeć
Relacje z rówieśnikami
Status rodzinny
Patologia rodziców
Psychopatologia szkolnych strzelców
Relacje z ofiarami i ich wybór
Charakter czynu
Miejsce zbrodni
Podsumowanie

Analiza kryminologiczna
Podstawowe wskazówki premordercze
Bezpośrednie wskazówki werbalne
Pośrednie wskazówki werbalne
Wskazówki niewerbalne (behawioralne i mentalne
Dopełniające wskazówki premordercze

Synteza

Literatura cytowana

Część Trzecia

Billy Ray Prevatte (15 lat
Robert Benjamin Smith (18 lat
Anthony F. Barbaro (17 lat
Robert Poulin (17 lat
Michael Slobodian (16 lat
Brenda Spencer (16 lat
James William Wilson (19 lat
Wayne Lo (18 lat
Eric Borel (16 lat
Barry Loukaitis (14 lat
Evan Ramsey (16 lat
Michael Carneal (14 lat
Luke Woodham (16 lat
Mitchell Johnson (13 lat) i Andrew Golden (11 lat
Andrew Wurst (14 lat
Kipland Kinkel (15 lat
Eric Harris (18 lat) i Dylan Klebold (17 lat
Seth Trickey (13 lat
Charles Andrew Williams (15 lat
Robert Steinhäuser (19 lat
Jeffrey Weise (16 lat
Alvaro Rafael Castillo (19 lat
Sebastian Bosse (18 lat

background image

11

Pekka-Eric Auvinen (18 lat
Asa H. Coon (14 lat
Tim Kretschmer (17 lat

Ciekawostka

Przewidywanie i zapobieganie morderstwom w literaturze naukowej i w praktyce (fragment)
…..
W literaturze przedmiotu, nazywa się je zazwyczaj czynnikami, które - opisują zachowania dzieci i młodzieży, mającej skłonność
czy tendencję do stosowania przemocy. Nie służą więc one sensu stricto do prognozowania zagrożenia, lecz prezentują spektrum
cech, które towarzyszą agresywnym dzieciom i na podstawie ich dużego nagromadzenia (gdy tworzą syndrom) można podejrzewać,
ż

e określone dziecko lub adolescent agresywny być nie przestanie. W tabeli 1 za-prezentowano wnioski w tym zakresie, pochodzące

z różnych badań (wybrano 4 źródła, które zawierają wszystkie cechy prezentowane w innych, niecytowanych tutaj badaniach).

Tabela 1. Charakterystyka dzieci skłonnych do stosowania przemocy

Wczesne sygnały ostrzegawcze prognozujące tendencję do stosowania przemocy

1.

Posiada historię napadów złości i niekontrolowanej agresji oraz stoso-
wania przemocy.

2.

Stosuje niecenzuralny język: przekleństwa, wyzwiska etc.

3.

Stosuje groźby (im bardziej są one specyficzne i sprecyzowane, tym za-
grożenie jest większe).

4.

W przeszłości przynosił broń do szkoły.

5.

Przejawia zaburzenia zachowania w szkole (oceniane na podstawie ocen
z zachowania) i w miejscu zamieszkania.

6.

Nadużywa lub jest uzależniony od narkotyków i/lub alkoholu.

7.

Znajduje się na marginesie grupy rówieśniczej i nie ma bliskich przyja-
ciół.

8.

Ma poczucie bycia odrzuconym (poczucie krzywdy - uwaga autora).

9.

Czuje się prześladowany.

10.

Jest obeznany z bronią, materiałami wybuchowymi etc.

11.

Ma dostęp do broni palnej i może jej używać.

12.

Wagaruje, był zawieszany w obowiązkach ucznia lub wydalany z róż-
nych szkół.

13.

Nie przejawia zainteresowania szkołą i osiąga słabe wyniki w nauce.

14.

Znęca się nad zwierzętami.

15.

Jest zaniedbywany wychowawczo, nie ma wsparcia u opiekunów.

16.

Był/jest świadkiem i/lub ofiarą przemocy domowej.

17.

Podlega bullyingowi lub jest jego sprawcą.

18.

Przejawia tendencję do winienia innych za swoje porażki i problemy.

19.

Jest wysoce zainteresowany: programami, filmami i muzyką - zawiera-
jącymi ładunek przemocy.

20.

Preferuje czytanie treści pełnych przemocy, rytuałów i agresji.

21.

Jego szkolne wypracowania i rysunki są pełne przemocy i agresji.

22.

Należy do gangu lub sekty.

23.

Utracił przyjaciela/przyjaciółkę.

24.

Potrzebuje uwagi i szacunku (w nadmiernym stopniu, jako komponenta
narcyzmu).

25.

Posiada niskie poczucie własnej wartości.

26.

Jest zafascynowany ogniem i jego podkładaniem.

27.

Ma obsesję na punkcie broni.

28.

Nie toleruje odmienności i przejawia wobec niej represyjną postawę
(dotyczy najczęściej: rasy, pochodzenia, religii, języka, płci, orientacji
seksualnej, zdolności i wyglądu).

Ź

ródła:

Dwyer, Osher i Warger (1998); Friedman (2011); Garrett (2001); Page i Page (2003).


We wszystkich pracach cytowanych w tabeli, a także wielu innych, podkreśla się, że żaden pojedynczy czynnik nigdy nie jest dia-
gnostyczny względem przewidywania przyszłego zachowania agresywnego i przemocy. Musi więc, o czym już wspomniano wcze-
ś

niej, wystąpić ich co najmniej kilka, tworząc syndrom. Podkreślane również przez autorów jest to, że czynniki te stanowią „wczesne

wskaźniki zagrożenia”, lecz nie pisze się o nich wprost, iż służą do przewidywania przemocy, a mogą jedynie stanowić sygnały, które
nie powinny być bagatelizowane przez otoczenie. Aczkolwiek ich znaczenie prognostyczne jest wyraźne.
Są one jednak wysoce niespecyficzne. Po pierwsze, nie wiadomo, w jakiej ilości muszą się ujawnić, by przybrały charakter zwia-
stunu. Po drugie, nie wiadomo zupełnie, jakiego rodzaju przemoc prognozują, gdy już tworzą syndrom. Po trzecie, nie wiadomo,
które z nich są ważniejsze, a które mniej istotne, dla przewidywania agresywnych zachowań, a także, jaki ich układ jest w najwięk-
szym stopniu użyteczny, w opisywanym względzie. Zatem stanowią one cenne źródło informacji, lecz ich użyteczność ogranicza się

background image

12

właściwie do wytypowania dzieci i młodzieży, która wymaga udzielenia specjalistycznej pomocy psychologicznej, często też, rozpo-
znania ich sytuacji rodzinnej przez opiekę społeczną.

18. Eric Harris (18 lat) i 19. Dylan Klebold (17 lat)
20.04.1999, Jefferson County (USA), 13. ofiar śmiertelnych, 25. rannych
Eric Harris urodził się 9 kwietnia 1981 roku. Miał starszego brata. Jego matka zajmowała się cateringiem. Ojciec był pilotem sił
powietrznych USA, co było powodem częstych przeprowadzek rodziny. W Littleton zamieszkali w 1993 roku, gdy Wayne Harris
przeszedł na emeryturę. Wówczas Eric poznał Dylana.
Dylan Klebold urodził się 11 września 1981 roku. Również miał brata, starszego o 3 lata. Chłopcy wychowywani byli w wierze
luterańskiej, uczęszczali do takowej szkoły. Jego ojciec z zawodu był geofizykiem i prowadził własny biznes. Matka pracowała
w administracji stanowej, zajmując się osobami niepełnosprawnymi.
Obaj chłopcy nie chorowali przewlekle w dzieciństwie, Psychomotorycznie rozwijali się prawidłowo. Jedynie u Erica stwierdzono
lejkowatą klatkę piersiową (pectus excavatum), co nie ma żadnego wpływu na rozwój psychiczny dziecka.
Zarówno Eric, jak i Dylan, byli bardzo dobrymi uczniami. Klebold do tego stopnia, że w podstawówce został objęty programem dla
dzieci wysoce uzdolnionych. Żaden z nich nie był odludkiem, aczkolwiek Klebold nie był tak towarzyski (był wstydliwy, nie umawiał
się z dziewczynami), jak Harris (ten swojego czasu był z 23-letnią kobietą, która zerwała z nim w kwietniu 1998). Łączyło ich jednak
to, że nie byli popularni wśród rówieśników (aczkolwiek byli lubiani) - bezpośrednio po zamachu pojawiały się również opinie o tym,
ż

e obaj byli ofiarami bullyingu, co ostatecznie, po 10 latach, uznano za nieprawdę. Obaj nie chcieli zabić kogoś konkretnego w akcie

zemsty za doznane krzywdy, oni chcieli zabić… wszystkich.
W ich historii odnotowano jedno przestępstwo włamania do samochodu i kradzieży sprzętu elektronicznego, którego dokonali
wspólnie 30 stycznia 1998 roku. Zostali za to skazani i zobowiązani do uczestnictwa w programie resocjalizacyjnym. Obejmował on:
zapłacenie grzywny, pracę społeczną, uczestnictwo w różnych zajęciach korekcyjnych (Klebold - m.in. etyka, Harris - psychoterapia),
uczęszczanie na terapię radzenia sobie ze złością oraz napisanie listu z przeprosinami. Dzięki wzorowemu wypełnianiu wszystkich
tych wymagań uzyskali wcześniejsze zwolnienie z programu.
Zapiski Harrisa w prowadzonym przez niego dzienniku, odnoszące się do tych wydarzeń, ujawniają jednak nieprawidłowy proces
„rodzinnej socjalizacji” - tzw. psychopatię (tym bardziej, względem jego empatycznych, pełnych skruchy przeprosin, napisanych
w liście do właściciela samochodu): „Czy Ameryka nie miała być krajem wolnych ludzi? Jak to możliwe, że skoro jestem wolny, nie
mogę pozbawić głupiego, pieprzonego idioty jego własności, którą zostawił leżącą na przednim siedzeniu, na widoku, i w środku
pieprzonego niczego... Selekcja naturalna. Pieprzeńca powinno się zastrzelić”.
Nie zdiagnozowano jednak zaburzeń osobowości,
a zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. W związku z tym zalecono psychoterapię. Zlecono również farmakoterapię antydepresantem
Luvox (fluwoksamina).
Powyższy, przytoczony fragment wskazuje na nieprawidłową konstrukcję osobowości, a inne potwierdzają go, ujawniając narcy-
styczne podłoże jego problemów (psychopatia jest tu niejako jedynie objawem - jest to tzw. kernbergowski narcyzm złośliwy): „Nikt
nie jest gówna warty, chyba że ja powiem, że jest. Czuję się jak Bóg i chciałbym mieć wszystkich, oficjalnie, poniżej mnie. Już wiem,
ż

e jestem wyżej niż prawie wszyscy na tym pieprzonym Welt, w kategoriach uniwersalnej inteligencji”.

Klebold również prowadził pamiętnik. Z pozostawionych w nim zapisów wynika, że często przeżywał huśtawkę nastrojów, z domi-
nującym jego obniżeniem - pojawiały się często myśli samobójcze. Uzupełniające te informacje, relacje jego rodziców, którzy twier-
dzili, że Dylan był nieśmiały i cichy, nigdy nie okazywał agresji (z relacji rówieśników wynikało, że był impulsywny - co wiąże się
często z tłumieniem emocji), oraz nie fascynował się bronią, sugerują, że mógł on mieć trudności w wyrażaniu złości, że był zależny,
lękliwy, a nawet paranoidalny: „Zawsze byłem nienawidzony, przez wszystkich i wszystko” (fragment pamiętnika).
W jego pamiętniku, już w 1997 roku, pojawiły się również zapiski mówiące o chęci strzelania do ludzi, czemu nie należy się zbyt-
nio dziwić. Charakterystyczne jest dla samobójców (za jakiego się go tu uznaje), iż ich agresywne fantazje nie do końca ukierunko-
wane są, przynajmniej nie na każdym etapie procesu suicydalnego, jedynie na wyrządzenie krzywdy sobie. Zawsze pojawiają się
fantazje o zrobieniu krzywdy innym, bo prawie zawsze, częściowo lub w całości, inni winieni są za przeżywane cierpienie. W zależ-
ności od osobowości samobójcy, przeżywa on wówczas poczucie krzywdy, a agresja ukierunkowuje się na obiekcie zewnętrznym
(zabija innych i siebie) lub poczucie winy, które nierzadko jest konsekwencją odczuwania agresywnych impulsów wobec innych,
które są tłumione, a nawet mogą być racjonalizowane i wzmacniają poczucie bezwartościowości (zabija tylko siebie).
Z powyższego, intuicyjnie, można wysnuć przypuszczenie, że to agresywny, makiawelistyczny, narcystyczny Harris (poczucie
wyższości), był prowodyrem i pomysłodawcą zamachu, a podatny na wpływ, niepewny siebie, tłumiący agresję, suicydalny i również
narcystyczny Klebold (poczucie niższości - inny rodzaj narcyzmu), kompensował sobie przy nim wszelkie, odczuwane subiektywnie
deficyty i podnosił własne poczucie wartości poprzez obecność Harrisa, dewaluującego względem siebie wartość innych ludzi, wyno-
szącego się ponad nich. Obaj nawiązali symbiotyczną relację, w której Harris miał „wyznawcę”, a Klebold był „pierwszy po bogu”.
Jednakże u podstaw - chęci przekonywania siebie nawzajem o swojej wyjątkowości - leżało, jak zawsze, poczucie bycia niedocenio-
nym, niezauważanym, zwykłym etc. - co jest charakterystyczne dla opisywanych zaburzeń osobowości.
Zamach planowali wspólnie przez około rok. Wobec tego, wymieni się wskazówki premordercze łącznie dla obu sprawców. Miało
miejsce:

nakłanianie do zakupu broni palnej - obaj próbowali przekonywać znajomych, by kupowali im broń; jedna z koleżanek, jako
ż

e była pełnoletnia, pomogła im w tym kupując dwie strzelby i karabinek; nieco później, kolega z pizzerii umożliwił im za-

kup pistoletu szturmowego,

posiadanie materiałów wybuchowych - skonstruowali ok. 100 bomb rurowych (chwalili się tym na swojej stronie interneto-
wej, zamieścili na niej również rezultaty z próbnych eksplozji ładunków wybuchowych),

kolekcjonowanie broni - czynnik ten miał tu szczególne znaczenie, bowiem zbieranie - występowało w tym przypadku,
w większym stopniu niż kolekcjonowanie - broni było wyrazem tendencji morderczej (realizowania planu zamachu),

background image

13

zainteresowanie destrukcją, zamachami bombowymi, a szczególnie sprawcą jednego z nich - Timothym McVeigh - ewident-
nie wskazują na to zapiski w dzienniku (obaj), a próba wysadzenia szkoły i ilość zgromadzonych materiałów wybuchowych
sugerują pewne naśladownictwo oraz piromaniakalne tendencje, jak też chęć masowego mordowania,

fascynacja bronią i/lub materiałami wybuchowymi (punkt związany z poprzednim) - ewidentnie skojarzone z tendencjami
sprawców i zgro-madzonym arsenałem (w przypadku Harrisa, informację tę potwierdził jego ojciec,

personifikacja broni palnej - jednej z nich Harris nadał imię Arlene,

dokumentalne:

wpisy w internecie o posiadanym arsenale, „raporty” z prób detonacji oraz groźby karalne (patrz dalej),

wpisy w prowadzonych pamiętnikach, rysunki planu szkoły w kontekście planowanego ataku, niepokojące, agresywne
wątki poruszane w wypracowaniach szkolnych etc., a także „zapowiedzi zabicia innych i snucie planów na ten temat” -
również miały charakter tendencji (przygotowań do zamachu), dotyczyły konkretnego miejsca (szkoły), osób (uczniów
i nauczycieli), aczkolwiek sprawcy nie werbalizowali swoich planów bezpośrednio, w rozmowie z kimkolwiek,

komunikowanie chęci zabijania - Harris i jego wpisy w dzienniku: „… powinno się go zabić, powinno się ich zabić” etc.;
Klebold natomiast pisał m.in. o tym, że „Nie ma zabawy bez odrobiny śmierci”,

filmy ukazujące kolekcję broni i materiałów wybuchowych oraz rozmowy o planowanym zamachu i np. nadziei zabicia
250 osób, a także spekulacje dotyczące tego, jakie będą skutki ataku i czy obaj staną się sławni (pierwsze nagrania po-
chodziły z marca 1999, ostatnie zostało nakręcone na pół godziny przed zamachem - nagrania nie pozostawiają żadnej
wątpliwości co do tego, iż sprawcy zamierzali pozbawić się życia, po odebraniu go jak największej ilości osób),

karalność - wspólnie dokonane przestępstwo, ponadto Harris często dokonywał aktów wandalizmu skierowanych na domy
sąsiadów, a także raz podłożył pod jeden z domów ogień, co doprowadziło do wezwania straży pożarnej (za te czyny nie zo-
stał ukarany),

fantazje o przemocy i zabijaniu - pełne nienawiści wpisy w Internecie i dzienniku (obaj sprawcy), Harris na rok przed zama-
chem zwierzył się swojemu kuratorowi, iż nawiedzają go myśli o samobójstwie i zabójstwie; ponadto zanim zaczął planować
z Kleboldem zamach na szkołę, planował porwanie samolotu i rozbicie go z pasażerami o jakiś wieżowiec; fantazjował rów-
nież o gwałceniu rówieśniczek - wyobrażał sobie, że sprowadza je do swojej sypialni, rozdziera ubranie i wykorzystuje sek-
sualnie,

inscenizacja ataku na szkołę - niezwykle istotna i bardzo specyficzna wskazówka, którą stanowił film semestralny nakręcony
przez Harrisa i Dylana, w którym obaj przechadzają się po szkole i zabijają każdego ucznia, który wejdzie im w drogę (na-
uczyciel nie zgodził się na jego projekcję w klasie),

wzbudzanie poczucia zagrożenia u innych (pośrednie) - po zamachu wyszło na jaw, że miesiąc przed nim, jedna z nauczycie-
lek informowała rodziców obu chłopców o swoim niepokoju związanym z ich „gwałtowną, agresywną naturą” - niepokój ten
związany był z pracami pisemnymi Harrisa i Klebolda, pełnymi przemocy, broni i zabijania.

Między sprawcami występowały oczywiście pewne różnice, a dodatkowe wskazówki premordercze dawały temu wyraz:

tendencje suicydalne - Klebold (z dziennika wynika, iż wierzył, że po śmierci przeniesie się do lepszego świata), Harris na-
tomiast doznawał sporadycznych myśli suicydalnych, o czym już wspomniano - z czego zwierzył się raz kuratorowi,

niewerbalne groźby karalne - na swojej stronie internetowej, Harris zagroził jednemu z uczniów, Brooksowi Brownowi,
ś

miercią; po interwencji państwa Brown, prowadzący śledztwo w tej sprawie Michael Guera złożył wniosek o rewizję

w domu Harrisa, która z niewiadomych przyczyn nigdy nie została przeprowadzona,

historia leczenia psychiatrycznego - wymienione dla formalności, bowiem stwierdzone u Harrisa zaburzenia obsesyjno-
kompulsywne nie miały znaczenia dla przebiegu zdarzeń, natomiast wyraźne były cechy antysocjalne (opinia autora),

swastyki w dzienniku, które rysował Harris, sugerują fascynację nazizmem, aczkolwiek przedmiotowe - chodziło raczej
o „mordercze dokonania” Niemców, niż ich samych, czy ich ideologię,

ojciec Harrisa był wojskowym, on sam również miał aspiracje wojskowe, lecz jego kandydatura została odrzucona na krótko
przed dokonanym zamachem - powodem była historia leczenia Luvoxem (innymi słowy rzekome zaburzenia psychiczne).

20 kwietnia 1999 roku, po godzinie 11:00, Harris i Klebold weszli do szkoły. Dokładny przebieg wydarzeń jest nieistotny dla ni-
niejszej pracy, a jego obszerność wykraczałaby poza jej ramy. Nakręcono kilka filmów na temat tej tragedii oraz jest ona do dzisiaj
szeroko opisywana. Dla przeprowadzanej tu analizy istotne jest to, iż sprawcy zastrzelili 13 osób (2 nauczycieli i 11 uczniów) i zranili
25, po czym popełnili samobójstwo.
Zanim otworzyli ogień do uczniów, próbowali zdetonować ładunki wybuchowe. Z jakichś powodów plan ten się nie powiódł. Po-
czątkowo zaatakowali stołówkę, następnie strzelali na korytarzach szkoły, by w końcu udać się do biblioteki. Tam nastąpiła kulmina-
cja wydarzeń.
Wiadomo, że właśnie w bibliotece wypowiedzieli pierwsze słowa. Wchodząc do pomieszczenia krzyknęli: „Wstawać!”. Do jednej
z ofiar, która ukrywała się pod burkiem, podszedł Harris, uderzył w jego blat i krzyknął: „A kuku”. Nastepnie pozbawił ją życia.
Chwilę później, padło kolejne pytanie, skierowane do chowającej się uczennicy: „Czy chcesz umrzeć?”. Jeszcze inną spytał, czy wie-
rzy w boga.
Jednego z ukrytych uczniów Harris zapytał o nazwisko. Był to kolega Klebolda, John Savage, który spytał go, co robi.
Po prostu zabijam ludzi. – odrzekł Klebold.
John był jedyną osobą, która wystawiona na strzały nie została ranna. Kiedy zapytał Klebolda, czy jego też zamierza zabić, ten
pozwolił mu uciec z biblioteki.
Około 11:35 sprawcy opuścili pomieszczenie i udali się do południowej części szkoły, atakując po drodze kilka klas (nikt już nie
ucierpiał). Kiedy dotarli do stołówki była godzina 11:44. Tam, częściowo, zdetonowali jedną z bomb. Do godziny 12:00 chodzili po
korytarzu strzelając na oślep. Punktualnie w południe ostrzelali z okien policjantów. Kilka minut później, strzelając sobie w głowę,
obaj popełnili samobójstwo.

Ź

ródła:

background image

14

Burgess, A.W., Roberts A R. i Regehr, C. (2009). Victimology: Theories and Applications. Sudbury: Jones & Bartlett Learning.
Informacje na temat sprawców pochodzące z biura szeryfa Jefferson County, Colorado. Dostępne:
http://www.cnn.com/SPECIALS/2000/columbine.cd/Pages/SUSPECTS_TEXT.htm
Langman, P. (2009). Expanding the sample: Five school shooters. (artykuł opublikowany na www.schoolshooters.info).
Larkin, R.W. (2007). Comprehending Columbine. Philadelphia: Temple University Press.
New York Times (23.04.1999). Terror in Littleton: The suspects; sketch of killers: Contradictions and confusion. By J. Wilgoren i D.
Johnson.
New York Times (11.05.1999). Teacher of Colorado gunmen alerted parents. By J. Brooke.
Robbers, M.L.P. (2007). Harris Eric and Dylan Klebold. W: L.L. Finley (red.). Encyclopedia of juvenile violence. Westport: Green-
wood Press.
Rocky Mountain News (1999). Fatal Friendship. How two suburban boys traded baseball and bowling for murder and madness. By L.
Bartels i C. Crowder. Dostępne: http://denver.rockymountainnews.com/shooting/0822fata1.shtml
Termination Report Juvenile Deversion (3-25-98). Raport z przebiegu odbywania kary za włamanie.
The Vindicator (06.10.2002). Killer admitted violent thoughts. By AP.
Time (20.12.1999). The Columbine tapes: The Columbine tapes. By N. Gibbs, T. Roche, A. Goldstein, M. Harrington i R. Woodbury.
USA Today (14.04.2009). 10 years later, the real story behind Columbine. By G. Toppo.

background image

15

MASOWI MORDERCY (2009)

Spis treści

CZĘŚĆ PIERWSZA

Wstęp
Wprowadzenie
Definicja masowego morderstwa
Nowa kategoria sprawcy: Seryjny-masowy morderca

CZĘŚĆ DRUGA

Analiza statystyczna
Wiek
Rasa i płeć
Stan cywilny
Czynniki demograficzno-socjalne
Miejsce zbrodni
Relacja z ofiarami
Charakter czynu
Narzędzie zbrodni
Czas trwania aktu zbrodni
Kontakt z bronią palną i stosunek do niej
Stan psychiczny sprawców
Dzieciństwo masowych morderców
Zakończenie aktu zbrodni
Liczba ofiar

Analiza suicydologiczno

Analiza kryminologiczna
Syndrom premorderczy
Wskazówki premordercze

Podsumowanie
CZĘŚĆ TRZECIA

Masowi mordercy
Ernst August Wagner
Andrew Kehoe
Stanley Graham
Howard Unruh
Tore Hedin
Charles Joseph Whitman
Olga Hepnarová
John Emil List
James Ruppert
Edward Charles Allaway
Frederick William Cowan
Priscilla Joyce Ford
Woo Bum-kon
George Banks
Denis Lortie
James Oliver Huberty
Sylvia Seegrist
Campo Elías Delgado
Patrick Henry Sherrill
David Burke
Michael Robert Ryan

background image

16

William Bryan Cruse
Frank Vitkovic
Laurie Dann – Wasserman
Patrick Edward Purdy
Marc Lépine
Joseph Thomas Wesbecker
David Gray
Gang Lu
George Jo Hennard
Wade Frankum
Gian Luigi Ferri
Colin Ferguson
Thomas Watt Hamilton
Martin John Bryant
Mark Orrin Barton
Larry Gene Ashbrook
Byran Uyesugi
Michael Morgan McDermott
Nikolay Soltys
Mamoru Takuma
Richard Durn
Terry Ratzmann
Kyle Aaron Huff
Jennifer San Marco
Charles Carl Roberts IV
Cho Seung-hui
Steven Kazmierczak

Seryjni-masowi mordercy
Mordercy masowi pominięci w analizie
Mordercy wykluczeni z analizy

Podsumowanie (fragment)
Analiza statystyczna jest o tyle istotna, że pozwala opisać przeciętną jakość każdego zjawiska i przedmiotu badania. W przypadku
masowych morderców, dzięki jej wykonaniu, można zaprezentować sylwetkę typowego sprawcy autogennego i jego sposobu działa-
nia. Najczęściej, masowy morderca jest (w chwili czynu):

w zdecydowanej większości mężczyzną (89,5%) – gdyby jednak wziąć pod uwagę 61 sprawców pominiętych w analizie, to
stosunek mężczyzn do kobiet wyniósłby 95% v. 5%,

najczęściej rasy białej,

o średniej wieku 36 lat (największa ilość sprawców mieści się w przedziale wieku 20-29 lat),

w ponad połowie przypadków jest samotny (59,5%), samotna (10,5%),

najczęściej bezrobotny (62%), a zatrudniony w 38% przypadków,

posiada miejsce stałego zamieszkania (98%) i częściej mieszka w mieście (89%), względem wsi (11%),

zbrodni zazwyczaj dokonuje w miejscach publicznych, tym samym na obcych ludziach (51% przypadków), względem in-
nych miejsc: uczelni/szkół (23%), swojego miejsca pracy (13%), własnego domu (11%) i przestrzeni powietrznej (2%),

ofiarami są zazwyczaj osoby obce (43%), znane (23%), tylko bliskie (6%) oraz bliskie i obce (28%),

zamachy są planowane (87%), rzadziej impulsywne (13%) – odsetek ten w dużej mierze wynika z braku danych na temat
funkcjonowania psychicznego sprawców,

dominuje wybór broni palnej (72%), względem białej (4%), ich zamiennego stosowania (9%) i innych metod (15%),

akt zbrodni trwa w większości przypadków nie dłużej niż 30 minut; nie prezentuje się tu danych procentowych, bowiem jak
już podkreślano, wiele zbrodni trwających kilka minut sklasyfikowano do przedziału 76-96 minut, ze względu na brak do-
kładnych danych,

kolekcjonowanie broni palnej lub obsesyjny stosunek do niej charakteryzuje 21% sprawców,

większość z nich posiada zaburzenia osobowości (75%), lub zaburzenia psychotyczne (21%), odnotowano jeden przypadek
upośledzenia umysłowego (2%) i uzależnienia od substancji psychoaktywnych (2%),

w dzieciństwie, zamachowcy doświadczali: przemocy domowej (23%), zaburzeń zachowania (9%), historii leczenia psychia-
trycznego (13%) oraz nadopiekuńczości ze strony rodziców (9%), która jak się wydaje, bezpośrednio wpływała na ich trud-
ności adaptacyjne,

masowe morderstwo najczęściej zostaje zakończone przez samobójstwo sprawcy (55%), jego aresztowanie (36%) lub zabicie
go przez policję (9%),

w analizowanej grupie, największą ilość ludzi zabili sprawcy suicydalni, względem homicidalnych: aresztowanych i zastrze-
lonych przez policję.

Powyższe dane uwidaczniają, że masowi mordercy w większości, nie mają więcej niż 40 lat. Kobiety stanowią wśród nich wyjątki
i wszystkie są chore psychicznie. Obecnie, masowe morderstwa nie mają miejsca na wsiach. Pięć analizowanych przypadków dotyczy
spraw z pierwszej połowy XX wieku. Sprawcy w większości są bezrobotni, często świeżo po utracie pracy. Nie mają też wsparcia
bliskiej osoby. Prawie wszyscy mają ustabilizowaną sytuację mieszkaniową.

Howard Unruh
Camden, 1949, USA: 13 ofiar śmiertelnych, 3 ranne
Howard Unruh urodził się 21 stycznia 1921 roku, jako pierworodny. Matka, Freda Unruh zajmowała się domem, a ojciec Samuel
Unruh, bagrował łodzie w porcie. Dzieciństwo chłopca było zwykłe, pozbawione większych wzruszeń czy niepokojów. Doniesienia

background image

17

mówią jedynie o tym, że bywał kapryśny, ale też bardzo spokojny, jakby nieco wycofany. Ponadto, cechowało go pewne ogólne
opóźnienie względem innych dzieci: nieco wolniej się uczył, zaczął chodzić i mówić. W szkole spostrzegany był jako przeciętny
uczeń, grzeczny i powściągliwy. W wolnych chwilach wolał czytać swoją biblię (wychowany w luteranizmie), niż bawić się z kole-
gami. Nie odpowiadał na ich zaczepki, próby wspólnej zabawy. Tym samym zaczął wzbudzać obojętność. Można powiedzieć, że był
introwertywny. Cecha ta nasiliła się w trakcie separacji rodziców, w 1930 roku. Howard wraz z młodszym bratem Jamesem, pozostali
z matką. Obaj byli do niej silniej przywiązani, niż do ojca.
Gdy był nastolatkiem, stał się jeszcze bardziej zamknięty w sobie. Unikał kontaktów z innymi. Preferował zajęcia, które mógł
wykonywać samodzielnie i samotnie. Większość czasu poświęcał w tamtym okresie na zbieranie znaczków. Kolejne hobby stanowiły
modele pociągów, które składał w domu. Jakkolwiek nigdy się nimi nie bawił, nawet nie próbował, ani wtedy, ani później. Jeśli moż-
na w Howardzie odnaleźć jakąś pasję, to było nią zamiłowanie do mechanizmów i inżynierii. Budował więc modele pociągów, ale nie
była to dla niego rozrywka czy zabawa, było to – zadanie do wykonania, w którym najważniejsza była dokładność i precyzja, a jedy-
nym efektem jaki go interesował, była kraksa dwóch wagonów na torach.
Za stosunkowo dobrze rozwiniętymi funkcjami poznawczymi, zupełnie nie nadążały emocje. W tej sferze istniało wiele konflik-
tów i deficytów. W negatywny dla chłopca sposób, potęgowały one uczucia i zachowania w obszarach życia, na które miały wpływ:
na kontakty towarzyskie, seksualność oraz wiarę w boga. Howard zatem izolował się w coraz większym stopniu. Tym samym, coraz
częściej zwracał się ku bogu. Jednocześnie, jak w każdym nastolatku, budziły się w nim seksualne zainteresowania i popęd, które nie
miały szansy na prawidłowe zaspokojenie i rozładowanie. Wszystko to wpływało na rozwój wielu zahamowań, poczucia winy, fru-
stracji i nieprawidłowego ukierunkowania seksualnych fantazji. Po ujęciu, Unruh często powracał myślami do tamtego okresu udręki:
Miałem doznania erotyczne w penisie, które skojarzone były w erotycznymi myślami i uczuciami na temat uprawiania seksu z moją
matką... Zacząłem fantazjować na ten temat... Rzeczy nie były takie, jakie powinny być... Jestem stale spięty i niespokojny, ludzie mo-
gą mnie skrzywdzić, ukarać, bo nie akceptują takich rzeczy… istnieje konflikt w mojej potrzebie uprawiania seksu z matką
”.
Pożądanie do matki, związane było z brakiem zainteresowania dziewczętami. Zgodnie z twierdzeniem jednego z psychiatrów,
Unruha cechowało: „Nieuchwytne, częściowo uświadomione uczucie strachu, lęku i wstrętu, jakie żywił wobec swoich rówieśniczek”.
James podejrzewał brata o to, że jest homoseksualistą. Wyznał dziennikarzom, że gdy kiedyś spali razem, Howard dobierał się do
niego. Do tego wszystkiego dochodziły problemy natury religijnej. Unruh, głęboko wierzący, praktykujący i zagorzały czytelnik bi-
blii, zastanawiał się, co o tym wszystkim sądzi bóg i usilnie próbował przekonać samego siebie, że jego seksualne potrzeby satysfak-
cjonują Pana. Można zaryzykować twierdzenie, że represja i zaprzeczenie pozwoliły mu przetrwać, przynajmniej całą młodość.
To dzięki mechanizmom obronnym, spostrzegany był przez sąsiadów jako: cichy, przeciętny, młody mężczyzna, który prowadził
spokojne, niczym nie wyróżniające się życie. Każdej niedzieli uczęszczał wraz z matką na mszę w kościele ewangelickim St. Pauls.
Każdy poniedziałkowy wieczór spędzał w przykościelnej klasie czytania biblii, gdzie uważany był za zaawansowanego słuchacza
i znawcę pisma świętego.
W 1939 roku, Howard ukończył Woodrow Wilson High School i dostał pierwszą pracę, w bazie marynarki wojennej, w Philadel-
phii. Co więcej, zaczął umawiać się na randki z dziewczyną poznaną w kościele. Ujął ją grzecznością i szacunkiem, jaki mu okazy-
wano. Sama więc zaczęła wychodzić z inicjatywą. Dla Howarda jednak, relacja ta nie była jednoznacznie przyjemna. Pocałunki,
trzymanie się za ręce, przyjmował raczej jak składaną ofiarę, niż spełnienie pragnień. Bliskość naruszała jego wewnętrzny spokój,
poczucie bezpieczeństwa, wzbudzała silne napięcie, bo konfrontowała ze wszystkim tym, czego unikał izolując się od innych. Pytany
później o relację z dziewczyną, odpowiadał z całkowitą obojętnością:
- Czy jej pocałunki wzbudzały w Tobie namiętność?
- Nie,
- Czy kiedykolwiek pociągała Cię seksualnie?
- Nie, ale ja ją tak,
- Czy odbyłeś z nią stosunek seksualny?
- Nie,
- Czy kiedykolwiek odbyłeś stosunek seksualny z inną kobietą?
- Nie.
W tamtym czasie, Unruh znacznie bardziej niż czymkolwiek innym, zainteresowany był wojną w Europie. W 1942 roku zaciągnął
się do armii. Szybko odkrył, że jest utalentowanym strzelcem wyborowym. Taką też, wraz z karabinem, otrzymał funkcję. Howard
był wniebowzięty. Koledzy nie potrafili określić, co było jego największą miłością: biblia, którą zagorzale studiował, czy karabin,
który często rozbierał i czyścił z religijnym namaszczeniem. Broń określała teraz jego wartość. Wcześniej dla nikogo nic nie znaczył.
Teraz życie innych zależało od niego.
Zaczął więc prowadzić dokładny pamiętnik. Opisywał w nim każdego zabitego Niemca: godzinę, datę, miejsce oraz z detalami to,
jak wyglądało ciało po śmierci. W służbie trwającej 3 lata, w 342 batalionie artylerii, zwiedził większość krajów, w których toczyła
się wojna. Po jej zakończeniu, w 1945 roku, z honorami został zwolniony ze służby. Przeszmuglował ze sobą z Europy broń i wiele
pamiątek wojennych. Udekorował nimi swój pokój. Na ścianach od tej pory wisiały bagnety, pistolety, meczety i fotografie artylerii
w czasie ataku. Nawet popielniczki zostały zrobione z dna łusek dużego kalibru.
Nastał czas powrotu do życia sprzed wojny. Howard miał obecnie 24 lata, jednak dla większości sąsiadów był zupełnie tym sa-
mym młodym mężczyzną, który 3 lata temu wyjechał na wojnę. Ponownie zaczął uprawiać poprzednie rytuały: niedzielne wizyty
z matką w kościele, poniedziałkowe lekcje czytania biblii, lecz był coraz bardziej rozgoryczony. Czegoś mu brakowało.
Sytuacja finansowa w domu była trudna. Utrzymywała go matka ze skromnych dochodów, jakie otrzymywała w fabryce mydła.
Howard nie mógł znaleźć pracy. Coraz rzadziej wychodził z domu. Zbudował w tym czasie kilka modeli pociągów, które sprzedał,
lecz to nie zmieniło sytuacji.
Ponadto, „konfrontował się” coraz częściej z tym, że inni mają go za nic. Był przecież cichy, pospolity, nieszkodliwy. Był zatem
„łatwą” ofiarą. Wydawało mu się, że sąsiedzi ośmieszali go i spiskowali przeciw niemu. Po ujęciu wyznał: „Robili uwłaczające uwagi
o moim charakterze
”. Odczuwał to wszystko boleśniej niż wcześniej, bowiem jego samoocena podczas służby wojskowej znacznie

background image

18

wzrosła. Po raz pierwszy w życiu chciał, by się z nim liczono. Chciał, a nawet był „kimś”, lecz inni o tym nie wiedzieli. Jak mogli go
szykanować? Czy morderca Niemców jest nikim? Czy nie zasługuje na odrobinę szacunku? Poważania?
- Hej Ty, możesz być ciszej z tą bramą? – żona farmaceuty, Rose Cohen, krzyczała na niego.
Bardzo dotknęło go wtedy, owo – „Hej Ty”. Ludzie nigdy nie zwracali się do niego po imieniu, choć je znali. Nie mieli w sobie
choć odrobinę przyzwoitości. To nie było w porządku i Howard tego nie rozumiał. Obserwował sąsiada Johna Pilarchik i nie widział
między nim a sobą żadnej różnicy. Obaj byli w podobnym wieku, walczyli na froncie, jednak Pilarchik był szanowany wśród sąsia-
dów, miał swój biznes, przyjaciół. Howard nie widział powodu, dla którego sam na to nie zasługiwał.
W porywie opisywanych emocji postanowił zmienić swój los. Przez trzy miesiące brał udział w kursie farmaceutycznym na Uni-
wersytecie Temple w Philadelphii. Można powiedzieć, że identyfikował się z „prześladowcą”, Panią Rose Cohen. Chciał znaleźć się
po drugiej stronie, po tej, w której mówi się, a nie słyszy – „Hej Ty”. Świadczy o tym fakt, iż po 3 miesiącach nauki zrezygnował.
Farmacja nie była przedmiotem jego zainteresowania. Gdy poznał ją lepiej stwierdził, że zupełnie go nie interesuje.
Tymczasem, wzrastała nienawiść Howarda do wszystkich wokół. Jednocześnie rosło wewnętrzne przekonanie, że on sam i jego
broń są więcej warci, niż wszystkie osoby, które tak go traktują. Ich zachowanie wyrażało to, jacy w rzeczywistości są: źli, pogardli-
wi, obojętni, obcy. Brak szacunku i wszystkie zniewagi jakich doznawał z ich strony, wzbudzały wściekłość. Czuł się niedoceniany
i upokarzany. Lista krzywd, jakich wewnętrznie doświadczał była długa i szczegółowa (fragment pamiętnika):
Miałem problem z fryzjerem Rozkopywał swoją piwnicę obok nas i bezmyślnie wyrzucał ziemię sprawiając, że woda spływająca
z niej zalewała naszą piwnicę….. Był tam też szewc, który nie tylko spalał góry śmieci na podwórku, blisko naszego mieszkania, lecz
często je tam po prostu wyrzucał….. Manager sklepu spożywczego, był dla mnie zawsze miły, do czasu aż popadłem w drobny konflikt
z zatrudnionym tam ekspedientem. Od tamtej pory manager już nigdy nie był miły….. Farmaceuta, Maurice Cohen, aż pięć razy wy-
dał mi za mało reszty, a jego żona Rose, wiecznie była wobec mnie napastliwa i wydawało się, że czerpie przyjemność z publicznego
ubliżania mi
”.
Jak już pisano, Howard prowadził pamiętnik, w którym opisywał swoje wojenne ofiary. Już w domu, zaczął opisywać w nim rów-
nież swoje żale wobec sąsiadów. Rzucało się w oczy obsesyjne nadużywanie słowa odwet. Znalazło się ono w zapiskach ponad 200
razy. Pamiętnik zawierał też inne, ciekawe fakty, które ujawniły się pierwszy raz przypadkowo, podczas przesłuchań po ujęciu. Otóż
pytany, czy kiedykolwiek chorował przewlekle lub przebywał dłużej w szpitalu odpowiedział, że owszem. Leczony był z powodu
rzeżączki. Pamiętając wcześniejsze zeznania Unruha o tym, że nigdy nie spał z kobietą, prokurator Mitchell Cohen zapytał, w jaki
sposób mógł się zarazić. Wyszło na jaw, że od 1946 roku, czynnie uprawiał stosunki homoseksualne.
Pierwszy kontakt nastąpił w kinie, z mężczyzną którego nigdy wcześniej nie widział, a który masturbował go podczas seansu.
Ukierunkowało to kolejne kontakty seksualne. Howard intensywnie zaczął nadrabiać seksualne zaległości minionych lat. Uprawiał
seks bardzo często, z wieloma mężczyznami. Pieczołowicie, z właściwą sobie dokładnością, opisywał to wszystko w swoim pamięt-
niku, łącznie z imionami kochanków, datami, miejscami.
W celu intymnych spotkań wyjeżdżał do Philadelphii i wynajmował pokój w motelu. Dbał o dyskrecję, bo obawiał się tego, by
jego skłonności nie zostały rozpoznane przez najbliższe otoczenie. Jakkolwiek, podobnie jak Wagner, wewnętrznie przekonany był,
ż

e wszyscy znają jego sekret: „Krawiec… rozpowszechniał pogłoskę, jakoby raz widział mnie z ,kimś’, schodzącego w dół alei”. Prze-

chodząc obok ludzi na ulicy, słyszał różne, ciche szepty, np.: „Możesz z nim zostać całą noc”. Wyznał też, że słyszał, jak inni knuli
przeciw niemu: „Jednego razu słyszałem jak mówili, że szykują grupę przeciwko mnie”. Innym razem mówili: „Dajmy mu szansę na
użycie tej jego broni
”. Urojenia i omamy przeplatały się z rzeczywistością. Howard stale obawiał się fizycznego napaści ze strony
sąsiadów. Z tego powodu nosił przy sobie broń. Również dlatego, zaopatrywał się w jej nowe egzemplarze. W 1947 roku, nabył ko-
lejny pistolet, niemieckiego Lugera (9mm). Nieco później kupił maczetę. Fantazjował o tym, jak ucina nią głowy Cohensów.
Już wtedy, jego zachowanie ulegało stopniowym zmianom. Wiosną 1948 roku przestał chodzić z matką do kościoła. Zaczął opusz-
czać poniedziałkowe lekcje czytania biblii. Całe lata jej studiowania oraz to, co psychiatra Harold Magee określił, jako: „Obsesyjne
ruminacje skoncentrowane na relacji z bogiem i jego odpowiedzialności za to co złe i dobre
”, nic nie dały. Pozwoliły jedynie na zbu-
dowanie ideologicznego zaplecza dla planowanego masowego morderstwa – „misji”, którą Unruh kojarzył z apokalipsą.
W poniedziałek, 5 września 1949 roku, Howard pojechał do kina w Philadelphii. Wrócił do domu autobusem następnego dnia nad
ranem, około godziny 3:00. Po powrocie zobaczył, że ktoś ukradł nową bramę wejściową z ogrodzenia przy domu. Nastał czas ze-
msty. Dzieliło go od niej zaledwie kilka godzin.
Postanowił, że odpowiednią porą będzie 9:30, kiedy już wszystkie sklepiki będą otwarte. Poinstruował matkę w liście pozostawio-
nym na kuchennym stole, by obudziła go o 8 rano. Po podjęciu decyzji o przerwaniu wieloletniej udręki, pierwszy raz od dawna spo-
kojnie zasnął.
19 września 1949 roku, Time Magazine tak opisywał to, co stało się później (informacje zmieniono i uzupełniono):
To był wielki dzień. Po pobudce Howard wziął prysznic. Następnie ubrał swój najlepszy, czarny garnitur, białą koszulę i krawat.
W ciągu kolejnej godziny zjadł obfite śniadanie, spędził kilkanaście minut w piwnicy, po czym wrócił do salonu i włączył radio. Było
piętnaście po dziewiątej.
Do bawialni weszła matka. Zobaczyła syna krążącego po pokoju, odświętnie ubranego, z dużym kluczem francuskim w ręce. Czuła,
ż

e stanie się coś złego. Howard był jakiś inny. Zupełnie bez wyrazu, ,nieczytelny’, zimny. Przestraszona, uciekła do sąsiadki Caroline

Pinner. Kilka minut później usłyszała pierwsze strzały.
Wszystko trwało zaledwie 13 minut. Był to najkrótszy masowy mord wśród wszystkich, dotąd znanych….. ,Strzelałem im w pierś,
następnie w głowę’….. W taki sposób, jako pierwszy zginął 27 letni szewc, John Pilarchik. Zaraz po otwarciu sklepu zjawił się w nim
Howard. Oddał dwa śmiertelne strzały i szybko wyszedł. Ulica była jeszcze spokojna. Nikt nie zwrócił uwagi na hałas.
Nikt również nie zwracał uwagi na Unruha idącego ulicą, z bronią gotową do strzału. Szedł w stronę zakładu fryzjerskiego Clarka
Hoovera. Wewnątrz, na krześle, w fartuchu na szyi siedział 6 letni Orris Smith. Stojący naprzeciwko fryzjer obcinał mu włosy.
- Mam coś dla Ciebie Clarky – powiedział Unruh.
Pierwsze zginęło dziecko. Następnie fryzjer. Oniemiała matka Orrisa przyglądała się, jak dobrze ubrany młody człowiek zabija jej
syna oraz fryzjera i opuszcza zakład. Gdy morderca był już na ulicy i kierował się w stronę zakładu krawieckiego, krzyk matki chłopca
zakłócił poranną ciszę.

background image

19

Miejscowy krawiec, Thomas Zegrino przebywał poza zakładem, lecz na zapleczu była jego żona Helga: ,Spojrzała na mnie i zaczę-
ła mówić ,Oh nie, nie’ i strzeliłem do niej więcej niż raz’ – zeznawał później Unruh.
Przyszła kolej na aptekę. W drzwiach Howard natknął się na Jamesa Huttona, agenta ubezpieczeniowego, który zresztą świadczył
usługi również jemu. Znali się od dawna.
- Przepraszam Pana – powiedział Hutton, próbując szybko wyjść z apteki.
Unruh przemówił po raz pierwszy.
- Przepraszam Pana – zripostował.
Agent ubezpieczeniowy nie ustąpił miejsca. Stał niewzruszony. Padły strzały. Najpierw w głowę, potem w korpus. Howard później
powiedział detektywom: ,Mężczyzna nie reagował zbyt szybko. Powinien był zejść mi z drogi’.
Schodami w górę, udał się do apartamentów Cohenów. Rose Cohen ukryła się w schowku gospodarczym. Unruh strzelił dwa razy
w zamek i wszedł do środka. Oddał jeden strzał w jej głowę. W pokoju obok zastał 63 letnią matkę farmaceuty, podczas próby połą-
czenia się z policją. Podszedł do niej, przyłożył pistolet do twarzy i pociągnął za spust. Cohena znalazł na dachu. Spotkał go podobny
los. Śmierci uniknął 12 letni syn Cohenów Charles. Ukrywał się w drugim schowku na narzędzia.
Howard wyszedł na ulicę. W oknie jednego z domów zobaczył Thomasa Hamiltona, dwuletniego chłopca. Przeładował, wystrzelił,
trafił prosto w głowę. W samochodzie stojącym na czerwonym świetle siedzieli: Helen Wilson, jej 9 letni syn i jej matka, Emma Ma-
tlack. Kobiety zginęły na miejscu. Chłopiec zmarł 8 godzin później w szpitalu. Podobny los spotkał na ulicy Alvina Daya, który przy-
padkowo znalazł się w tamtejszej okolicy. Rany odniosły dwie inne osoby, kierowca piekarni i spacerujący ulicą nastolatek.
W pewnym momencie Unruh sam został ranny. Frank Engel, właściciel pobliskiej tawerny, postrzelił go w udo. Howard wycofał
się w dół ulicy, w kierunku restauracji Dominika Latela, gdzie oddał kilka kolejnych strzałów, kopał szyby wystawowe, jednak nie
udało mu się dostać do środka. W międzyczasie, Frank Engel wspiął się po schodach na półpiętro, by mieć lepszy widok i namierzyć
z broni mordercę. Strzelił i trafił po raz kolejny. Howard jednak poruszał się jakby nigdy nic. Nawet nie wiedział, że jest ranny. Engel
przerwał ogień: ,Mogłem go wtedy zabić. Mogłem wypróżnić pół magazynku. Nie wiem czemu tego nie zrobiłem’ – mówił później
dziennikarzom.
Po 10 minutach ulica opustoszała. Pozostali przy życiu sklepikarze zabarykadowali drzwi. Unruh próbował dostać się do sklepu
spożywczego, naprzeciwko apteki. Bez rezultatu, drzwi były zamknięte. Earl Horner, sprzedawca, który wcześniej stracił łaski u Ho-
warda, ukrywał się wewnątrz wraz z klientami. Padło kilka strzałów do wnętrza sklepu, lecz nikt nie został ranny. Unruh wycofał się
w kierunku swojego domu. Po drodze odnalazł otwarte drzwi. Mieszkanie należało do Madeline Harrie. W kuchni odnalazł gospody-
nię i jej 16 letniego syna. Oboje zastrzelił.
Wybiła 9.30. Wokół słychać było policyjne syreny. Howard nie miał amunicji, udał się więc do swojego domu. Gdy policja była na
ulicy z domu wyszedł Charlie Cohen krzycząc: ,On chce mnie zabić. On zabije nas wszystkich!’. Otwarto ogień w kierunku mieszkania
Howarda. Ten, jakimś cudem uniknął zranienia. W międzyczasie, lokalny dziennikarz Philip Buxton, zadzwonił do domu Unruha:
- Czy to Howard?
- Tak, z tej strony Howard, ale o jakie nazwisko chodzi?
- Unruh.
- Kim jesteś i czego chcesz?
- Jestem przyjacielem i chcę wiedzieć, co oni Ci robią?
- Więc, jeszcze nic mi nie zrobili, ale ja im zrobiłem wiele.
- Ilu zabiłeś?
- Jeszcze nie wiem, nie liczyłem, ale wygląda to na dobry wynik.
- Czemu zabijasz ludzi?
- Nie wiem. Nie potrafię teraz odpowiedzieć. Jestem zbyt zajęty.
W tym momencie do pokoju wpadły puszki z gazem łzawiącym. Howard krzyknął: ,Ok., Poddaję się. Schodzę na dół. Nie strzelaj-
cie’. Chwilę później nastąpiło aresztowanie
.
Dwanaście osób zabitych na miejscu, cztery ranne, z których jedna zmarła później na skutek odniesionych ran. Taki jest tragiczny
bilans 13 minut. Wielu innych ocalił brak celności sprawcy. Gdyby trafił każdego do kogo strzelał, odebrałby życie 26 ludziom.
Ze względu na to, że był ranny, Unruh trafił do miejscowego szpitala. Kuli nie udało się usunąć, jednak nie zagrażała jego życiu.
Tam też, wstępnie, badało go dwóch psychiatrów, H.E. Yaskin i James Ryan. Wiadomo było wtedy, że Howard nigdy nie pił i nie
nadużywał innych środków psychoaktywnych, nie był też nigdy leczony psychiatrycznie. Jedynym zaburzeniem na jakie cierpiał był
homoseksualizm, wtedy uznawany za chorobę. Według rocznika statystycznego The Woodrow Wilson High School z 1939 roku, był
on nieśmiały a jego ambicje wskazywały na to, że stanie się pracownikiem rządowym. Nie istniała żadna ocena intelektu, a poziom
trzeźwości umysłowej określono jako średni.
Lekarze zauważyli jednak objawy choroby psychicznej. Pacjent wymagał dalszej obserwacji. Ze szpitala Coopera przewieziono go
do kliniki psychiatrycznej w New Jersey. Po obserwacji, stwierdzono u Howarda demencję praecox mieszanego typu, z wyraźnym
zabarwieniem katatonicznym i paranoidalnym. W sądzie uznano go za niepoczytalnego.
Opisana diagnoza w gruncie rzeczy nic nie oznacza. Obecnie, owa jednostka chorobowa już nie istnieje. Również wtedy, gdy ją
stwierdzono u Unruha, stanowiła jedynie potwierdzenie choroby psychicznej, lecz w żaden sposób nie określała jej rodzaju. Ówcze-
sny rozwój psychiatrii na to nie pozwalał. Pozwalała na to jedynie psychoanaliza, która nie stanowiła (również obecnie) standardowej
części wykształcenia lekarzy czy psychologów. Pojawiały się zatem trudności diagnostyczne, lecz możliwe było, czego dokonano,
odróżnienie normy psychicznej od patologii.
Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że chorobą, na którą cierpiał Unruh była schizofrenia. Nie jest to jednak do końca pewne.
Niektóre głębokie zaburzenia osobowości, takie jak borderline czy narcystyczne, cechuje podobne odrealnienie, mieszanie się rze-
czywistości z fantazjami itd., jakie cechowało Howarda. W schizofrenii ponadto, istnieje cała gama objawów negatywnych, które jak
się wydaje są dla niej bardziej charakterystyczne niż objawy wytwórcze – urojenia i omamy, występujące w bardzo wielu innych
zaburzeniach psychicznych, stanach intoksykacji substancjami psychoaktywnymi, czy w chorobach neurologicznych. Objawy nega-
tywne nie występowały u Unruha, a o katatonicznych w ogóle nie może być mowy – była to najzwyczajniej błędna diagnoza. Ponadto

background image

20

był on zbyt koherentny i stabilny, co oznacza, że z jednej strony, stale przejawiał ten sam stan umysłu (w schizofrenii następują
znaczne wahania), a z drugiej, że cechujące go „odrealnienie” częściowo odnajdywało uzasadnienie w traktowaniu go przez innych.
Całokształt wskazuje na to, że Howard cierpiał raczej na patologię osobowości, niż psychozę. Psychiatria nie była wtedy gotowa na
stawianie podobnych diagnoz, ale nawet dzisiaj, każdy lekarz jest w większym stopniu skłonny stwierdzić chorobę, niż zaburzenie
osobowości, bo tylko tę pierwszą leczy się farmakologicznie. Jakkolwiek by nie było, Howard Unruh nie był osobą w pełni poczytal-
ną. Motywacja jego czynu, w większym stopniu uwarunkowana była splotem wewnętrznych wyobrażeń i zniekształconej interpretacji
rzeczywistości, niż jej realnym odbiciem.

background image

21

CHARLES WHITMAN (2010)

Spis treści

Wstęp
Dzieciństwo i adolescencja
Wiek dorosły
Zabójstwo matki i żony
Masowe morderstwo
Raport dla Gubernatora Teksasu
Raport z autopsji zwłok
Wnioski
O autorze
Ź

ródła

Materiały oryginalne
Materiały uzupełniające

Dzieciństwo i adolescencja
Generalnie, wszystko wyglądało pięknie, „na zewnątrz”. W domu już nie było sielankowo. Ojciec był despotą i tyranem. Od wcze-
snego dzieciństwa, wszystkich chłopców poddawał surowej dyscyplinie. Nie znosił u nich żadnej słabości. Podobnie traktował żonę:
Często biłem żonę, ale kochałem ją…”. Chłopcy nie mieli więc lekko. Często okładani byli pasem i pięściami. Przy tym wszystkim
jednak, zarówno ojciec, jak i matka, starali się zaspokajać potrzeby dzieci. Na swój sposób, ale jednak. Charles i bracia często byli
przez nich obrzucani prezentami. W tym względzie byli wręcz rozpieszczani.
Do tych danych, kilka szczegółów wnoszą informacje dostarczone 15 sierpnia 1966 roku przez księdza Leduc, znającego całą
rodzinę Whitmanów. Zgodnie z jego utajnionymi wyznaniami, zebranymi przez FBI (fragment, zmieniono formę):
„… Ojciec Charlesa był bardzo wymagający w wychowaniu synów. Nie był przy tym, zgodnie z wiedzą księdza Leduc, osobą wie-
rzącą. Pomimo tego, obiekt (Charles) wraz z braćmi służył jako ministrant. To matka chłopców dbała o ich wychowanie w wierze, w
boga…
Obiekt Whitman, zgodnie z wyznaniem księdza Leduc, już wtedy, będąc w skautach, był bardzo agresywny. Dotyczyło to jego rangi
w skautach i pozycji w grupie… Ksiądz Leduc wie, że ojciec Charlesa naciskał go, by zdobył rangę ,Orła’ w skautach… Wydawało
się, że agresywne odreagowania chłopca były skutkiem nacisków ojca…
Ojciec Leduc stwierdził, że obiekt, gdy dorósł, stał się nerwowy i impulsywny. Podejmował decyzje pod wpływem bodźców. Jak-
kolwiek, ostatecznie stał się człowiekiem o wysokiej moralności.
Zgodnie z wiedzą księdza Leduc, ojciec Charlesa uwielbiał broń palną i od wczesnych lat uczył synów strzelania z niej. Obiekt
złapał bakcyla i wcześnie stał się strzelcem wyborowym. Często, w młodym wieku, bywał zabierany przez ojca na polowania…
Zdawało się, że obiekt od zawsze czuł uraz do ojca, spowodowany narzucaną mu dyscypliną. Ojciec Whitmana był bardzo rygory-
styczny w wychowaniu dzieci i wymagał od nich perfekcji
”.
W 1959 roku, przed swoimi 18 urodzinami, Charles przyszedł do domu pijany. Ojciec ciężko go pobił i wrzucił do basenu, nie-
malże topiąc. Młody Whitman nie wytrzymał. Kiedy doszedł do siebie po pobiciu, zaciągnął się do marynarki wojennej - przed ukoń-
czeniem 18 roku życia nie mógł podjąć tej decyzji bez zgody rodziców (z informacji dostarczonych przez ojca Leduc wynika, że
planował to wcześniej, wielokrotnie - zwierzał się księdzu, że chce uwolnić się spod dyktatury ojca).
6 lipca 1959 roku, opuścił dom rodzinny i udał się do Guantanamo na Kubie. Tam odbywał pierwszą część szkolenia.








background image

22

TOKSYCZNA PSYCHOLOGIA I PSYCHIATRIA (2010)

Spis treści

Wstęp
Czym jest choroba psychiczna?
Czy samobójca jest chory psychicznie?
Mity na temat samobójstwa funkcjonujące wśród psychiatrów i psychologów
Depresja a cierpienie
Depresja a zaburzenie
Rzekome antydepresanty
Skutki uboczne leków z grupy „S”
Choroby somatyczne z „depresją” w przebiegu
Ciężka „depresja” i terapia elektrowstrząsowa
System
„Depresja” a samobójstwo
Przyszłość
Literatura cytowana
Zapowiedzi

System (fragment)
Żeby zrozumieć fałszywą konieczność leczenia „depresji” oraz równie irracjonalny i spreparowany fakt, iż stanowi ona epidemię,
należy przyjrzeć się systemowi, który manipuluje zarówno psychologami, psychiatrami, jak i całym społeczeństwem. W owym sys-
temie, już nie sposób odnaleźć winnego temu zakłamaniu, nie sposób nawet stwierdzić, kiedy większość ludzi straciła zdolność zdro-
wego osądu i zaczęła przyjmować za prawdę wszystko, co jej się wmówi. Oczywiście, psychiatrzy i psychologowie stanowią inte-
gralną część tego systemu, bo to oni „informują” społeczeństwo o zagrożeniach nie leczonej depresji i jej nagłym wzroście w społe-
czeństwie, który nie jest niczym innym, jak konsekwencją informowania o zagrożeniach nie leczonej depresji i jej wzroście w społe-
czeństwie - co oczywiście skutkuje większą ilością wizyt w gabinetach tych specjalistów. Nie wiadomo, gdzie to błędne koło ma swój
początek, a gdzie koniec.
Pomimo tego, nie psycholodzy i psychiatrzy „pociągają tu za sznurki”, bo oni wierzą w to, co mówią. Tylko nieliczni zdają sobie
sprawę z tego, w czym mimowolnie uczestniczą, lecz milczą. Boją się wykluczenia ze środowiska, a czasem nawet realnych gróźb ze
strony firm farmaceutycznych. Wydaje się jednak, że nie są pozbawieni osobistej motywacji do milczenia.
Co bowiem zrobiłby psychiatra, gdyby ludzie racjonalnie stwierdzili, że dotąd ich okłamywano, manipulowano nimi i wyłudzano
od nich pieniądze zalecając leki, które stanowią mistyfikację leczącą równie fikcyjne schorzenie? Co zrobiłby psycholog, który cho-
ciażby dzięki istnieniu lekkiej i umiarkowanej depresji w końcu nie musi zachęcać pacjenta do wizyt, nie musi go przekonywać, że
nie powinien się wstydzić przez to, co mu dolega, że nomen omen - to naturalne - co przeżywa, bo miliony innych ludzi też „to mają”.
Specjaliści ci mieliby pustki pod drzwiami gabinetu, bo rzeczywiście chorych psychicznie jest w społeczeństwie zaledwie garstka.
Szerzą więc, mniej lub bardziej świadomie, prochorobową propagandę i czerpią z tego zyski. Mało tego, wielu z nich wypowiadając
się w mediach twierdzi, że „nadal”, tylko połowa chorych na depresję szuka i otrzymuje profesjonalną pomoc (pojawia się więc
w psychiatrii i psychologii również jasnowidzenie). Publicznie i bezwstydnie nawołują do gabinetów, a raczej do wypełnienia swoich
portfeli. Być może, niejeden ekonomista powiedziałby - należy korzystać z polskiego „produktu”, bo gospodarka się rozwija - ale czy
za wszelka cenę?
O ile jeszcze psycholodzy są w tym względzie nieco bardziej uprawnieni (choć znacznie mniej świadomi), bo cały czas jest tutaj
mowa o naturalnym cierpieniu, a więc stanie kwalifikującym się do udzielenia pomocy psychologicznej, to psychiatrzy „chcą” w tym
samym przypadku, ludzi zdrowych, chemicznie wpływać na ich mózg.
Częściowo, można to nawet zrozumieć. Gdyby z klasyfikacji zaburzeń psychicznych wyłączyć stany, które ewidentnie nie są cho-
robami psychicznymi, a w wielu przypadkach nawet zaburzeniami (Tabela 1), to pozostałoby w niej zaledwie kilka chorób. Mogłoby
się przez to okazać, że psychiatria właściwie nie jest potrzebna, bo pozostałe w ICD - 10 choroby przejąć może neurologia, tym bar-
dziej, że prawie połowa z nich ma organiczne podłoże.
Aczkolwiek, istnieją konsekwencje opisywanego stanu rzeczy, wśród których należy wymienić m.in., zagrożenie samobójstwa
wykraczające poza skutki uboczne fałszywych leków przepisywanych na fałszywe zaburzenie. Znane są przypadki samobójstw spo-
wodowanych „samym istnieniem depresji”, którą wmawia się ludziom zdrowym. Nie zabijają tu ani leki, ani objawy rzekomego za-

background image

23

burzenia, lecz sama propaganda i stosunek zindoktrynizowanego społeczeństwa do kłamstw, jakie słyszy. Poniższy, tragiczny przy-
kład jest tego odzwierciedleniem.
„Dziesiątego listopada 2009 roku, znany bramkarz niemiecki Robert Enke, rzucił się pod pociąg. Na skutek niepowodzeń w foot-
bolu, w naturalny sposób cierpiał. Nałożyła się na to śmierć córki w 2006 roku. Prawdopodobnie, na skutek problemów zawodowych,
ż

ałoba przybrała nieprawidłowy przebieg. Oczywiście psychiatra zdiagnozował depresję i leczył ją farmakologicznie. W liście poże-

gnalnym Robert napisał, że ukrywał trwającą stale depresję bo bał się, iż jak wyjdzie na jaw, że nadal choruje, to odbiorą mu adopto-
waną córkę”.
Można przypuszczać, że Enke nigdy nie miał depresji, jednak propaganda prodepresyjna tak silnie wpłynęła już na społeczeństwo
(którego Robert oczywiście był częścią), że człowieka „zabił strach” przed uznaniem go przez nie za chorego (co jest konsekwencją
umieszczenia cierpienia w klasyfikacji zaburzeń), podczas gdy był zupełnie zdrowy. Był w żałobie i stresie, i dlatego też leki mu nie
pomogły, gdyż na linii przyczynowo - skutkowej nie miały z jego stanem nic wspólnego.
Wracając jednak do właściwego tematu, bardzo istotnym elementem opisywanego systemu jest „epidemia” depresji, z którą jak się
twierdzi, mamy do czynienia od jakiegoś czasu. Można by pomyśleć, że skoro jest tak powszechna, to być może w rzeczywistości
istnieje. Tylko czemu tak bardzo się rozprzestrzenia?
Należy przyjrzeć się bliżej źródłu tej epidemii bo zakładając, że „depresja” jest ściśle związana z jakością życia, powinna ona
raczej zanikać we współczesnym społeczeństwie, które znacznie pełniej niż dawniej zaspokaja potrzeby wszystkich ludzi. Czemu
więc, coraz większa ich ilość miałaby być nieszczęśliwa? Natomiast, jeśli jest związana z pierwotnymi zmianami w chemii mózgu, to
czemu one nie następowały stopniowo?
Opisane powyżej czynniki prodepresyjnej propagandy, są wtórne wobec wczesnych założeń systemu. Stanowią konsekwencję
edukacji psychiatrów i psychologów, którym od jakiegoś czasu robi się pranie mózgu.
We wczesnych latach 80 XX wieku jeszcze nie mówiło się powszechnie o epidemii depresji. Były tylko nowe, nie wprowadzone
do sprzedaży „antydepresanty” (leki z grupy „S”). Wtedy też, istniała tylko ciężka depresja, stan, w którym chorzy wymagali opieki
lekarza (bo temu, że w ciężkiej depresji pacjent wymaga konsultacji lekarskiej, w niniejszej pracy nie zaprzecza się).
Wraz z podjętymi badaniami nad nowymi „antydepresantami” i wykluczeniu ich roli w wyprowadzaniu pacjentów z ciężkich sta-
nów np. osłupienia depresyjnego oraz generalnie, niskiej skuteczności w depresji ciężkiej (należy pamiętać, że istniała tylko ona), na
ś

wiat przyszły lekka i umiarkowana depresja. Było to konieczne względem sprzedaży nowych leków, bo istniejąca już wiedza doty-

cząca tego, że leki z grupy „S” nie działają w ciężkiej depresji uniemożliwiała ich wypisywanie. Pozostawał również do rozwiązania
problem finansowania leczenia owymi lekami (oczywiście nie były to problemy lekarzy, lecz firm farmaceutycznych). Skoro nieuza-
sadnione było ich podawanie w stanach ciężkich, należało stworzyć ich lekką postać. Fakty te już opisano - w 1992 roku ukazała się
klasyfikacja ICD - 10 z nowymi jednostkami lekkiej i umiarkowanej depresji.
Należy wyjaśnić, czemu pisze się tutaj o firmach farmaceutycznych, a nie medycynie. Jest tak, bo większość ośrodków naukowych
jest skorumpowana przez te firmy. Dochodzi nawet do tego, że decydują one o tym, kogo przyjąć do pracy. Informują dla przykładu,
ż

e określona osoba nie może zostać przyjęta, a uczelnia postępuje zgodnie z tym „życzeniem”, bo jeśli nie dostosuje się straci ogrom-

ne dotacje (nakręcono na ten temat i pokrewne kilka filmów dokumentalnych: „Psychiatry: an industry of death”, „Chemiczny spo-
kój” i inne; problematyka ta jest poruszana również w raportach dotyczących korupcji Transparency International). Chociaż są to
fakty ważne, to jednak nieistotne wobec wątków poruszanych w tej pracy. Nie zostaną więc rozwinięte.
Zatem, wraz z pojawieniem się w klasyfikacji zaburzeń psychicznych lekkiej i umiarkowanej depresji, firmy farmaceutyczne roz-
poczęły wielką, trwającą do dzisiaj kampanię reklamową. Obrała ona sobie dwa główne cele: lekarzy i społeczeństwo. Społeczeństwo
należało przekonać, że cierpienie to choroba i powinno się ją leczyć. Lekarzy, że powinni przekonać społeczeństwo, iż jest „chore”.
W międzyczasie, pojawiało się coraz więcej leków z grupy „S”, wytwarzanych przez różnych producentów. Jak to bywa w handlu,
każda firma chce sprzedać swój towar. Firmy farmaceutyczne nie mogły jednak reklamować leków bezpośrednio zwracając się do
pacjentów. Musiały więc robić to poprzez lekarzy. Tym samym, lekarze stali się przedstawicielami handlowymi tych firm, niejako
automatycznie. Mieli oni zadanie rozpowszechniania wiedzy o depresji w mediach, w czasopismach naukowych prowadząc badania
(które były finansowane przez te firmy, a często, dla wielu naukowców, były warunkiem kariery zawodowej), w końcu, w swoich
gabinetach (na co miały wpływ jeszcze inne czynniki, opisywane nieco dalej).
Generalnie, w relacji firma farmaceutyczna - psychiatra, istniały i istnieją dwie linie korupcji. Jedna z nich, skierowana jest na
profesorów, którzy decydują o edukacji przyszłych lekarzy oraz o społecznym wizerunku zaburzeń i ich leczenia. Druga, dociera do
praktyków przyjmujących pacjentów. Jakiego rodzaju jest to korupcja, przedstawiono w poniższych podpunktach (wymieniono wy-
brane, nie wszystkie jej aspekty):

1.

Drobne prezenty - w Poradni Zdrowia Psychicznego, w której pracował autor, przedstawiciele medyczni pojawiali się nie-
malże codziennie, a czasem kilku w ciągu dnia. Każdy z nich przywoził czekolady, kawę, gadgety firmowe, próbki leków,
książki i wiele innych prezentów.

2.

„Czyste” łapówki - by oczywiście „budować pozytywny wizerunek firmy” czasem trzeba dać coś więcej, niż tylko czekola-
dę. Istnieje pewna forma legalnej płatności, która ukryta jest pod fikcyjnymi działaniami lekarza - wystawia się mu np. ra-
chunek (najczęściej na 500 - 1000zł), za uczestniczenie w jakiejś akcji np., „zapobiegania depresji” w określonym dniu,
w miejscu pracy lekarza, podczas gdy ów lekarz nie robi nic ponadto, że przychodzi jak zwykle do gabinetu, a żadna akcja
nie ma miejsca.

3.

Programy lojalnościowe - chociaż mają podobną formę do poprzednich działań, tym razem lekarz zobowiązuje się do czegoś
- np. znalezienia kilku nowych pacjentów na określony lek lub kontrolowania przebiegu leczenia i zapisywania jego wyni-
ków w specjalnym zeszycie (oczywiście firmy farmaceutycznej nie interesują te zapiski, ona wie jakie są skutki leczenia,
chodzi tu jedynie o psychologiczną manipulację, która polega na zaangażowaniu lekarza w tego typu działania, co niesie ze
sobą wiele skutków, a najważniejszym z nich jest pozytywne {przez wzgląd na gratyfikację} kojarzenie określonego leku
z depresją i częstsze wypisywanie go).

background image

24

W trakcie trwania programu lojalnościowego mają miejsce działania z punktów 1, 2 i wzmacniają cały proces. Dzięki tym
programom można zdobyć wiele cennych prezentów, począwszy od wycieczek za granicę, aż po samochody, czy domy
(szczególnie za oceanem - informacja osobista od pracowniczki firmy farmaceutycznej mieszczącej się w Kanadzie).
W psychiatrii, w przeciwieństwie do pozostałych dziedzin medycyny oraz w kontekście „depresji”, wyszukiwanie no-
wych pacjentów właściwie nie ma miejsca, bo „depresję” zdiagnozować można prawie u każdego pacjenta, a następnie po-
dać mu odpowiednie leki z grupy „S”. Ten element fałszywie podnosi statystyki, bo firmy farmaceutyczne chcą, by w do-
starczonych przez nie zeszytach opisywać wyniki leczenia pacjentów z diagnozą depresji.

4.

Wartościowe prezenty - o ile poprzednie punkty dotyczyły działań podejmowanych wobec lekarzy praktyków (oczywiście,
ocena ich wartości jest względna), to wartościowe prezenty częściej trafiają do pracowników naukowych. Jest to swoista
symbioza, bowiem często tak bywa, że pracownik naukowy nie może zrealizować badań bez odpowiednich finansów. Wtedy
nadchodzi pomoc z zewnątrz, jednak stawiane są wobec tych badań pewne oczekiwania (oczywiście jest to przykład, bo in-
stytuty naukowe zazwyczaj na stałe „współpracują” z firmami farmaceutycznymi). Dochodzi więc do tego, że autorowi ba-
dań może zależeć na spełnieniu tych oczekiwań. Jakkolwiek, mowa tu o karierze naukowej, która bez pieniędzy firm farma-
ceutycznych często nie byłaby możliwa. Właściwie jednak, przez sformatowany charakter ICD - 10 względem „depresji”,
nie można już mówić o rozbieżnościach między oczekiwaniami naukowców, a firm farmaceutycznych.
Oczywiście, współpraca ta jest w różny sposób nagradzana. Znikomym jej przejawem jest finansowanie przez firmy far-
maceutyczne wyjazdów profesorów na konferencje medyczne (autor niniejszej pracy od jednej z firm farmaceutycznych
otrzymał e-mailem, przez pomyłkę, rezerwację i elektroniczny bilet lotniczy do Acapulco w Meksyku, przeznaczony dla jed-
nego ze znanych profesorów).

Pytanie, jakie można zadać wobec powyższego brzmi: „Kto chciałby zrezygnować z tego wszystkiego?”. Odpowiedź jest jedno-
znaczna. Zatem, „depresja” stanowi centralny element intratnego biznesu, który przynosi korzyści wręcz wszystkim. Opisane powy-
ż

ej prodepresyjne elementy korupcji wzmacniane są przez pracę pracowników naukowych, którzy kształtują myślenie studentów

i praktyków.
Istotne dla kreowania fikcyjnej epidemii „depresji” są m.in., jeszcze dodatkowe elementy:

1.

Uświadamianie stygmatyzującego charakteru diagnozy psychiatrycznej - fakt ten ma niewątpliwie znaczenie dla chętnego
wyboru diagnozy „depresji” względem innych „zaburzeń”, które prezentuje pacjent - np. zaburzeń osobowości. Kiedy pa-
cjent pojawia się w gabinecie i właściwie cierpi na co dzień z powodu tego, jak jest wewnętrznie ukształtowany, współcze-
sny psychiatra zdecydowanie chętniej zdiagnozuje „depresję” niż zwróci uwagę na jej przyczynę - osobowość. Tym bardziej,
ż

e na tę pierwszą ma leki, a osobowości farmakologicznie nie leczy się, aczkolwiek w każdym zaburzeniu osobowości moż-

na je podać (grupa „S”). Ważne jest tutaj to, że podczas tworzenia rocznej statystyki zaburzeń Polaków, przetwarzana będzie
wpisana do karty pacjenta diagnoza „depresji”, podczas gdy był to jedynie stan emocjonalny pacjenta wyzwolony jakimiś
istotnymi, nie branymi pod uwagę czynnikami.

2.

Konstrukcja ICD - 10 - fakt, iż depresję można zdiagnozować w każdej chorobie psychicznej i fizycznej, jako zaburzenie
współistniejące, jest tutaj znaczący i często podkreślany. Bardzo wielu pacjentów leczących się na inne niż depresyjne zabu-
rzenia, przychodząc do psychiatry przejawia stan depresyjny - to wystarczy, by w karcie wpisać epizod depresji lub depresję
nawracającą i wypisać antydepresanty. Za wypisaniem leków z grupy „S” idzie jednak konieczność wpisania epizodu depre-
sji do karty pacjenta, bez względu na wiodące zaburzenie, na które cierpi. Efekty tego działania są takie same, jak opisane
w poprzednim punkcie.
Kolejnym i jak się wydaje najważniejszym elementem, jest szeroko opisywany w niniejszej pracy fakt, iż kryteria diagno-
styczne depresji pozwalają każde, naturalne cierpienie uznać za jednostkę chorobową.

3.

Tworzenie nowych rodzajów „depresji” - w ostatnich latach tworzy się coraz to nowsze postacie „depresji”, np.: powakacyj-
nej, pooperacyjnej, sezonowej itd. Jest to element propagandy uzasadniającej wizytę u specjalisty właściwie bez powodu.
Wszystkie te stany kwalifikują się (zgodnie z ICD - 10) do „leczenia” lekami z grupy „S”. Ich wpływ na zawyżenie statystyk
zachorowań na „depresję” jest jednoznaczny, poprzez „ściąganie” do poradni nowych pacjentów.

4.

Zniżki na leki antydepresyjne - jest to element systemu, który na dłuższej przestrzeni czasu generuje wzrost fałszywych dia-
gnoz „depresji”, a dotyczy refundacji leków. Bardzo często pacjenci są ubodzy. Natomiast cokolwiek im nie dolega, jeśli
pomóc mogą im „antydepresanty”, to zawsze recepcie ze zniżką musi towarzyszyć wpis diagnozy „depresji” nawracającej
w karcie pacjenta.

5.

Chęć niesienia pomocy przez lekarza - jedyny, nie jatropatogenny czynnik spośród tutaj wymienionych, chociaż prowadzi do
tych samych patologicznych skutków - fabrykowania statystyk. Z racji swojego wykształcenia psychiatra nie może zrobić
nic więcej ponad wypisanie pacjentowi leku. Wobec tego, że większość, jeśli nie wszyscy pacjenci psychiatryczni cierpią,
u wszystkich można zdiagnozować „depresję”. Natomiast każdy psychiatra chce pacjentowi pomóc.
Propaganda firm farmaceutycznych, która ukrywa skutki uboczne leków z grupy „S”, informuje, że one nie uzależniają,
ż

e nie zwiększają ryzyka samobójstwa etc., oraz fakt, iż przeciętny lekarz nie różnicuje depresji od cierpienia, a jego wy-

kształcenie pozwala mu spostrzegać je tylko w kategoriach choroby sprawia, że uznaje on wypisanie leków z grupy „S” nie
tylko za uzasadnione, bezpieczne i właściwe, lecz również za najskuteczniejszą formę pomocy.

6.

Utrzymanie się w pracy - fakt ten łączy się z poprzednim. Jedną z konsekwencji nagłaśniania epidemii fałszywej depresji jest
to, że pacjenci „depresyjni” stanowią dominującą populację Poradni Zdrowia Psychicznego. Lekarze bardzo często, w po-
czuciu właściwego wykonywania swoich obowiązków, przepisują im leki choć nie są one potrzebne. Poradnie te bowiem są
prywatne i jeśli pacjent nie otrzyma pomocy na jaką liczy, można podejrzewać, że pójdzie do innego lekarza. Zatem, ulga ja-
ką musi odczuć jak najszybciej jest zdecydowanie ważniejsza, niż długoterminowe konsekwencje pobierania leków, z któ-
rymi w przypadku „antydepresantów” psychiatra się nie liczy lub nie zdaje sobie z nich sprawy.

7.

Oczekiwania pacjentów - ten punkt również łączy się z poprzednim. Niestety, w dobie stale przyśpieszającego świata, wielu
pacjentów nie ma ochoty na leczenie przyczynowe i szukają szybkiej pomocy, jaką zapewniają leki. Wpisują się więc oni
w powyżej opisane praktyki. Nawet jeśli znają ich skutki uboczne są zdecydowani je brać. Dlatego też, nie uważa się tutaj

background image

25

leków z grupy „S” za destruktywny element współczesnego świata i nie postuluje się ich usunięcia. Ludzie mają prawo do
wyboru. To, co podkreśla się w niniejszej pracy, to uczciwe informowanie ich o charakterze praktyk medycznych, bez oszu-
kiwania i wmawiania chorób tam, gdzie ich nie ma, tym bardziej, że sami lekarze nie wiedzą na jakich zasadach odbywa się
terapia lekami z grupy „S”, czy terapia elektrowstrząsowa.

…………………….



























































background image

26

DIAGNOZA RYZYKA SAMOBÓJSTWA (2008)


SPIS TREŚCI

Wstęp
Historia suicydologii, definicja samobójstwa i kilka innych uwag
Epidemiologia samobójstw

CZĘŚĆ PIERWSZA

Nieswoiste czynniki ryzyka samobójstwa

Podstawowe czynniki ryzyka suicydalnego: stany kliniczne i kryzysy
F00-F09 Organiczne zaburzenia psychiczne włącznie z zespołami objawowymi
Otępienie w chorobie Alzheimera (F00)
F02.0-8 Otępienie w innych chorobach klasyfikowanych gdzie indziej
Otępienie w chorobie Huntingtona (F02.2)
F07.0-9 Zaburzenia osobowości i zachowania spowodowane chorobą, uszkodzeniem lub dysfunkcją mózgu
Zespół po wstrząśnieniu mózgu (F07.2)
F10-19 Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem substancji psychoaktywnych
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem alkoholu (F10)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem opiatów (F11)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem kanabinoli (F12)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem leków uspokajających i nasennych (F13)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem kokainy (F14)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem innych substancji stymulujących w tym kofeiny (F15)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem substancji halucynogennych (F16)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem paleniem tytoniu (F17)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem lotnych rozpuszczalników (F18)
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem kilku substancji lub używaniem innych substancji psychoaktywnych (F19)
F20-F29 Schizofrenia, zaburzenia typu schizofrenii (schizotypowe) i urojeniowe
Schizofrenia (F20)
Zaburzenia typu schizofrenii (schizotypowe) (F21)
F22.0-9 Uporczywe (utrwalone) zaburzenia urojeniowe
Inne uporczywe (utrwalone) zaburzenia urojeniowe (F22.8)
Ostre i przemijające zaburzenia psychotyczne (F23)
Indukowana psychoza urojeniowa (F24)
Zaburzenia schizoafektywne (F25)
F30-F39 Zaburzenia nastroju (afektywne)
Epizod maniakalny (F30)
Zaburzenia afektywne dwubiegunowe (F31)
F32-33 Epizod depresyjny i zaburzenia depresyjne nawracające
Zaburzenia depresyjne lekkie i umiarkowane (F32-33)
Zaburzenia depresyjne ciężkie wraz z psychotycznymi (F32-33)
F34.0-9 Uporczywe (utrwalone) zaburzenia nastroju
Dystymia (F34.1)
F40-F48 Zaburzenia nerwicowe, związane ze stresem i pod postacią somatyczną (somatoform)
F40.0-9 Zaburzenia lękowe w postaci fobii
Agorafobia (F40.0)
Fobie społeczne (F40.1)
Specyficzne (izolowane) postacie fobii (F40.2)
F41.0-9 Inne zaburzenia lękowe
Zaburzenia lękowe z napadami lęku (F 41.0)
Zaburzenia lękowe uogólnione (F 41.1)
Zaburzenia depresyjne i lękowe mieszane (F41.2)
F42 Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (nerwica natręctw)
F43.0-9 Reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne
Ostra reakcja na stres (F43.0)
Zaburzenia stresowe pourazowe (F43.1)

background image

27

Zaburzenia adaptacyjne (F43.2)
Rozbicie rodziny w wyniku separacji lub rozwodu (F43Z63.5)
Przemoc w małżeństwie (F43Y07)
Przemoc wobec dziecka (F43Z61,Z62)
Mobbing (F43Z60.5)
Ból i choroba somatyczna (F43Z87a)
Nowotwór i stan terminalny pacjenta (F43C-D)
Uraz fizyczny i niepełnosprawność (F43Z87b)
HIV/AIDS (F43B20-24)
Ż

ałoba (F43.21-25Z63.4)

F44.0-9 Zaburzenia dysocjacyjne (konwersyjne)
Amnezja dysocjacyjna (F44.0)
Fuga dysocjacyjna (F44.1)
F44.4-7 Dysocjacyjne zaburzenia ruchu i czucia (zaburzenia konwersyjne)
F44.80-81 Inne zaburzenia dysocjacyjne
Zespół Gansera (F44.80)
Osobowość mnoga (F44.81)
F45.0-9 Zaburzenia występujące pod postacią somatyczną (somatoform disorders)
Zaburzenia somatyzacyjne (z somatyzacją) (F45.0)
Zaburzenia hipochondryczne (F45.2)
Zaburzenia (dysfunkcje) autonomiczne występujące pod postacią somatyczną (F45.3)
Inne zaburzenia występujące pod postacią somatyczną (F45.8)
F48.0-9 Inne zaburzenia nerwicowe
Zespół depersonalizacji-derealizacji (F48.1)
Zespół Briqueta (F48.8)
Zespół psychasteniczny (F48.8)
F50-F59 Zespoły behawioralne związane z zaburzeniami fizjologicznymi i czynnikami fizycznymi
F50.0-9 Zaburzenia odżywiania się
Jadłowstręt psychiczny (anorexia nervosa) (F50.0)
Ż

arłoczność psychiczna (bulimia nervosa) (F50.2)

Przejadanie się związane z innymi czynnikami psychologicznymi (F50.4)
F51.0-9 Nieorganiczne zaburzenia snu
Bezsenność nieorganiczna (F51.0)
Koszmary senne (F51.5)
F53.0-9 Zaburzenia psychiczne związane z połogiem, niesklasyfikowane gdzie indziej
Zaburzenia psychiczne związane z połogiem (F 53.0-1)
Zespół napięcia przedmiesiączkowego (N94.3)
F60-F69 Zaburzenia osobowości i zachowania dorosłych
F60.0-9 Specyficzne zaburzenia osobowości
Osobowość schizoidalna (F60.1)
Osobowość dyssocjalna (F60.2)
Osobowość chwiejna emocjonalnie (F60.3)
Osobowość histrioniczna (F60.4)
Osobowość zależna (F60.7)
Osobowość narcystyczna (F60.8)
F63.0-9 Zaburzenia nawyków i popędów
Patologiczny hazard (F63.0)
Patologiczne podpalanie (F63.1)
Patologiczne kradzieże (F63.2)
Trichotillomania (F63.3)
F64.0-9 Zaburzenie identyfikacji płciowej
Transseksualizm (F64.0)
F65.0-9 Zaburzenia preferencji seksualnych
Ekshibicjonizm (F65.2
F66.0-9 Zaburzenia psychologiczne i zaburzenia zachowania związane z rozwojem i orientacją seksualną
F68.0-8 Inne zaburzenia osobowości i zachowania u dorosłych
Zespół Műnchhausena (F68.1)
F70-F79 Upośledzenie umysłowe
F90-F98 Zaburzenia zachowania i emocji rozpoczynające się zwykle w dzieciństwie i w wieku młodzieńczym
F90.0-9 Zaburzenia hiperkinetyczne (zespoły nadpobudliwości ruchowej)
F91.0-9 Zaburzenia zachowania
F93.0-9 Zaburzenia emocjonalne rozpoczynające się zwykle w dzieciństwie
Lęk przed separacją w dzieciństwie (F93.0)

Dopełniające czynniki ryzyka samobójstwa: biologiczne, psychologiczne i psychospołeczne
Wiek
Płeć
Rasa
Miejsce zamieszkania
Wykształcenie
Zawód
Sytuacja materialna
Bezrobocie
Klasa społeczna
Przejście na emeryturę
Bezdomność
Klimat, warunki i zjawiska atmosferyczne
Sezonowość
Religijność i wyznanie
Stan cywilny, samotność i wyizolowanie społeczne
Czynniki związane z ruchliwością społeczno-zawodową

background image

28

Izolacja więzienna
Służba wojskowa
Cechy i skupienia osobowości
Introwersja - ekstrawersja
Locus of control
Aleksytymia
Neurotyzm
Perfekcjonizm
Impulsywność
Agresywność
Mechanizmy obronne
Temperament
Otwartość na doświadczenia
Zdolności rozwiązywania problemów
Samokrytycyzm
Samoocena
Stany umysłu i czynniki specyficzne
Stres
Adopcja
Satysfakcja z życia
Nieplanowana ciąża, aborcja i poronienie
Modyfikacje ciała: operacje plastyczne, piercing i tatuaże

CZĘŚĆ DRUGA

Swoiste czynniki ryzyka samobójstwa
Rodzinna tradycja suicydalna
Historia poprzednich prób samobójczych
Hierarchia myśli i zachowań samobójczych
Wskazówki suicydalne
Ambiwalencja suicydalna
Syndrom presuicydalny

CZĘŚĆ TRZECIA

Diagnoza ryzyka samobójstwa

Podsumowanie czynników nieswoistych dla ryzyka samobójstwa
Czynniki kliniczne
Czynniki biologiczne, psychologiczne i psychospołeczne
Czynniki osobowościowe
Czynniki specyficzne i stany umysłu
Podsumowanie czynników swoistych dla ryzyka samobójstwa
Synteza
Czynniki zmniejszające ryzyko samobójstwa (ochronne)
Zakończenie

Osobowość chwiejna emocjonalnie (F60.3) – przykładowy rozdział
W ICD-10 wprowadzono kategorię osobowości chwiejnej emocjonalnie, która zawiera typ impulsywny (osobowość eksplozywna
i agresywna) oraz typ borderline.W poniższym rozdziale zostaną opisane jedynie zaburzenia z pogranicza. Dla zaburzeń typu impul-
sywnego nie odnaleziono danych wiążących je z ryzykiem samobójstwa, chociaż informacje zawarte w rozdziałach o impulsywności
i agresywności mogą byćz nimi związane.
W DSM-IV, do najważniejszych cech zaburzeń z pogranicza zalicza się: niestabilność w postrzeganiu własnej osoby, niestabilność
związków interpersonalnych i niestabilność nastroju (Scully, 1998). Zarówno w ICD-10 jak i w DSM-IV, jedną z kategorii diagno-
stycznych borderline są nawracające zachowania samobójcze, groźby lub próby samobójcze oraz dokonywanie samouszkodzeń. Poza
dużą depresją jest to jedyne zaburzenie, w którym zachowania suicydalne są diagnostyczne. Zaburzenie to występuje prawdopodobnie
u 1-2% populacji. Niemal wszystkie teorie etiologiczne zwracają uwagę na problemy w dzieciństwie, szczególnie doświadczenia
urazowe, takie jak różnego rodzaju przemoc. U osób z granicznym zaburzeniem osobowości występują również deficyty neurokogni-
tywne oraz obniżenie stężenia serotoniny. Zaburzenie występuje częściej u kobiet.
Osobowość typu borderline cechuje defekt ego przejawiany poprzez: prymitywne mechanizmy obronne, patologię zinternalizowa-
nych związków z obiektem i tendencji do pierwotnego procesu myślenia (Kernberg, 1976). Defekt ego ujawnia się w braku kontroli
nad impulsami, w słabej tolerancji lęku i w braku zdolności do sublimacji. Najbardziej charakterystyczne i istotne z punktu widzenia
diagnozy są prymitywne mechanizmy obronne: rozszczepienie, identyfikacja projekcyjna, zaprzeczenie. Pozwalają one pełniej zro-
zumieć brak spójności self, problemy z regulacją afektu, poziom testowania rzeczywistości etc. Odwołując się do teorii psychoanali-
tycznej, w polskiej literaturze, opisuje je Walewska (1992b).

Rozszczepienie (spliting) – pojawienie się rozszczepienia osadzone jest zgodnie z teorią Klein w pierwszym półroczu życia
dziecka i jest prymitywną obroną przed lękiem. Towarzyszący mu rozszczep ego na „dobre” i „złe” części, utrzymujący się
u dorosłej osobowości borderline. Wynika z tego postrzeganie albo wyłącznie dobrej albo wyłącznie złej strony siebie lub
innej osoby. Konsekwencją rozszczepienia jest również niezdolność do jednoczesnego przeżywania sprzecznych stanów
uczuciowych. Rozszczepienie prowadząc do niemożności przeżywania ambiwalencji, wspomagane jest przez procesy prymi-
tywnej idealizacji i dewaluacji. Rozszczepione obiekty, uznane przez pacjenta za dobre stają się w jego odczuciu idealne
i pełne nadzwyczajnej mocy. Takie omnipotentne obdarowanie pozwala osobowości z pogranicza przeżycie własnej omnipo-
tencji w relacji z dobrym i silnym obiektem. Zdaniem Melanie Klein idealizacja ta łatwo załamuje się i może prowadzić do
tego, że obiekt miłości musi być często zmieniony na inny, gdyż żaden człowiek nie jest w stanie sprostać omnipotentnym

background image

29

wymaganiom. Osoba wcześniej idealizowana jest potem często odczuwana jako prześladowcza. Dewaluowanie jej jest więc
naturalną konsekwencją idealizacji – niezaspokojenia potrzeb i wyprojektowanej zawiści do obiektu (piersi), która zachowu-
je dla siebie wstrzymywane zaspokojenie.

Zaprzeczenie – chroni przed dostrzeżeniem własnej ambiwalencji wobec obiektu. Towarzyszy idealizacji i dewaluacji; nie
dopuszcza do świadomości uczuć nienawiści do idealizowanego obiektu i odwrotnie, nie pozwala na uświadomienie sobie
pozytywnych uczuć wobec obiektu dewaluowanego. Melanie Klein uważa, że zaprzeczenie chroni przed poczuciem winy
i daje przyzwolenie na agresywność, wzmacnia uczucie triumfu zamiast depresyjnego upokorzenia zawiścią oraz zamienia
zależność w poczucie kontroli.

Identyfikacja projekcyjna – jest kombinacją identyfikacji i projekcji. Od projekcji odróżnia ją fakt, że odnosi się ona do kon-
kretnego obiektu i jest sposobem radzenia sobie z wrogimi impulsami oraz z używaniem drugiej osoby w celu obronnym.
Kiedy w pacjencie pojawia się stan, którego on w sobie nie toleruje, to przerzuca go na obiekt zewnętrzny, dokonując pro-
jekcji. Słabość granic ego powoduje, że borderline łatwo identyfikuje się z obiektem, a również z tym, co sam wcześniej wy-
projektował. W ten sposób wyrzucony efekt powraca do pacjenta.

U dorosłych osób zaburzenia typu borderline współwystępują z zaburzeniami narcystycznymi (Kernberg, 2003b). Pacjenci o naj-
głębszej patologii narcystycznej wykazują wyraźnie zaznaczone cechy borderline w społecznych interakcjach, niezależnie od funkcji
obronnych rozwijanych przez ich wielkościowe self: brak kontroli impulsów, nietolerowanie lęku, poważne upośledzenie zdolności
do sublimacji i dyspozycję do reagowania eksplozjami złości lub zaburzeniami paranoidalnymi (Kernberg, 2003a). Tak więc narcyzm
także niesie ze sobą ryzyko targnięcia się na własne życie. Autor wyróżnia – istotny z punktu widzenia ryzyka samobójstwa – złośli-
wy narcyzm, który charakteryzuje się ego-syntoniczną agresją skierowaną na siebie i innych. Warto dodać, że Kernberg uważa nar-
cyzm za fundamentalną cechę właściwej osobowości antyspołecznej.
Jak już pisano, w zaburzeniach osobowości z pogranicza dokonywanie samouszkodzeń, groźby lub próby samobójcze, mające
nawracający charakter, stanowią czynnik diagnostyczny. Typowe jest również nadużywanie substancji psychoaktywnych (Goldstein,
2003; Hertzman, 1996; Sokolik, 1995). Zamachy samobójcze wynikają z poczucia pustki, związanego z niespójnym ego i zaburzo-
nym poczuciem self (Bohomolec, 1992), naruszenia poczucia własnej wartości (Goldstein, 2003), braku granic tożsamości, myślenia
magicznego w powiązaniu z przeżywaniem zawodu miłosnego (Sokolik, 1995). Próby samobójcze mogą mieć charakter manipula-
cyjny (nieintencjonalny i nieświadomy), dzięki czemu pacjent próbuje zapewnić sobie całkowitą kontrolę nad obiektem symbiotycz-
nym. Taką motywacją posługuje się często, grożąc zamachem samobójczym w przypadku niespełnienia jego żądań.
Zaburzenia osobowości z pogranicza oraz osobowość nieprawidłowa obejmuje rozpoznanie około 10% ludzi, którzy odebrali sobie
ż

ycie (Kaplan i Sadock, 1995). Jeden na dziesięciu (10%) pacjentów borderline ginie od śmierci samobójczej a blisko 3\4 dokonuje

prób samobójczych (Black, Blum, Pfohl i Hale, 2004; Gunderson, 2001; Paris, 2002; Paris, 2004; Soloff, Fabio, Kelly, Malone
i Mann, 2005). Dramatyczny wzrost zachowań suicydalnych (samookaleczeń i prób samobójczych) obserwuje się w przedziale wieku
18-24 lat oraz 50-59 lat (Sansone, Gaither i Songer, 2002) – nasuwa się skojarzenie, iż oba wymienione przedziały wiekowe odpo-
wiadają ważnym przemianom życiowym, w pierwszym wypadku jest to nawiązywanie pierwszych relacji partnerskich (dla obu płci),
w drugim okres przekwitania. Kobiety znacząco częściej niż mężczyźni dokonują zamachów. Z częstszymi zachowaniami suicydal-
nymi skorelowane jest mieszkanie samemu i poza istotnością statystyczną, niski status socjo-ekonomiczny. Interesujące jest to, że
pisanie listów pożegnalnych wydaje się być czynnikiem chroniącym w zaburzeniach borderline (Cailhol, Marclay, Burnand, Lazignac
i Andreoli, 2007).
Soloff ze współpracownikami (2005) wykazali, że ze zwiększonym ryzykiem wysoce letalnych zamachów wiążą się następujące
cechy: starszy wiek, posiadanie dzieci, niski stopień wykształcenia (wbrew innym badaniom) i pochodzenie z niższej klasy społecz-
nej. Ryzyko dodatkowo zwiększa współistnienie zaburzeń antysocjalnych, dużej depresji i historia uzależnień w rodzinie. Najsilniej-
szym predykatorem wysoce letalnych prób samobójczych była następująca wiązka: osobowość nieprawidłowa, niska klasa społeczna,
historia intensywnego leczenia i silne intencje śmierci.
W innych badaniach, za czynniki zwiększające ryzyko zachowań suicydalnych oraz samookaleczeń, uznano przemoc seksualną ze
strony rodziców i zaniedbanie emocjonalne (Dubo, Zanarini, Lewis i Williams, 1997). Pacjenci wykorzystywani seksualnie
w dzieciństwie, ponad 10-krotnie częściej dokonują zamachów samobójczych w przeciwieństwie do cierpiących na zaburzenia
z pogranicza osób, które nie posiadają takich doświadczeń (Soloff, Lynch i Kelly, 2002).
Pacjenci, którzy dokonali samobójstwa, w przeciwieństwie do zamachowców, posiadali w historii większą ilość prób samobój-
czych i więcej pobytów w szpitalu (Kullgren, 1988). Ryzyko samobójstwa dokonanego można więc uznać za zwiększone u osób ze
znacznym nasileniem zaburzeń, czego wyrazem jest większa ilość dekompensacjii konieczności leczenia zamkniętego. Paris, Nowlis
i Brown (1989) również wskazują na to, że najsilniejszym predykatorem samobójstwa dokonanego są poprzednie zamachy dodając, iż
duże znaczenie ma także wyższe wykształcenie. Wzbogacają te dane Kjelsberg, Eikeseth i Dahl (1991), którzy donoszą, że z ryzy-
kiem samobójstwa dokonanego wiążą się: znaczące i częste utraty w dzieciństwie, późne rozpoczęcie leczenia, dłuższy okres hospita-
lizacji i częste wypisy ze szpitala z powodu niestosowania się do przyjętych zasad leczenia.
Z powyższymi badaniami niezgodne są wnioski innych naukowców. McGirr, Paris, Lesage, Renaud i Turecki (2007) stwierdzili,
ż

e pacjenci którzy dokonali samobójstwa posiadali mniejszą ilość hospitalizacji oraz mniejszą ilość poprzednich prób. Niezgodność ta

jest jednak pozorna. Większa determinacja i stosowanie letalnych metod prowadzi do udanego samobójstwa wcześniej, w przebiegu
ż

ycia, co tym samym prowadzi do mniejszej ilości hospitalizacji i ilości prób na jego linii. Nie umniejsza to zatem faktu, znaczącego

zagrożenia samobójstwa wśród osób, które dokonują wielokrotnych zamachów, bowiem zaburzenie z pogranicza na przestrzeni cza-
su, nie leczone, nie tylko nie ulega złagodzeniu, lecz stale nawarstwiają się na nim życiowe porażki i pogłębia się stan rezygnacji oraz
brak wiary w jakąkolwiek zmianę.
Zaburzenia osobowości z pogranicza występują często wśród młodych ludzi (15-29 lat), którzy dokonują skutecznego zamachu na
ż

ycie (33%). Nierzadki jest pośród nich współtowarzyszący głównemu zaburzeniu, komponent antysocjalny i uzależnienie od sub-

stancji. Z dokonanym samobójstwem skorelowane są także: wczesna separacja od rodziców, uzależnienia od substancji w domu ro-
dzinnym, problemy finansowe i zawodowe, brak stałego miejsca zamieszkania oraz karalność (Runeson i Beskow, 1991). Wśród

background image

30

suicydalnych adolescentów z zaburzeniami borderline, z próbami samobójczymi skojarzone są: reakcja na utratę, słaba kontrola
gniewu i szczególnie trudna do opanowania dla nastolatka impulsywność (Crumley, 1981).
Wśród czynników ryzyka zamachów samobójczych stwierdzono, że suicydalni pacjenci w przeciwieństwie do niesuicydalnych są
znacząco, w większości starsi, bardziej impulsywni, posiadają współistniejące zaburzenia antysocjalne i przeżywają stany depresyjne
- McGirr et al. (2007) dodają, iż ze zwiększonym ryzykiem związane jest współistnienie innych zaburzeń wiązki „B”. Ciekawe jest
jednak to, że stan depresyjny u pacjentów, którzy dokonali próby samobójczej niedawno lub w ostatnim roku, jest mniej nasilony niż
u tych, którzy dokonywali zamachów w dalszej przeszłości. W cytowanych badaniach duża depresja, uzależnienie od alkoholu i nar-
kotyków nie różnicowała niedoszłych samobójców od pozostałych pacjentów borderline. Czynniki te były zatem nieistotne. Ze
zwiększonym zagrożeniem samobójstwa wiązało się obniżenie nastroju, lecz nie współistnienie wymienionej depresji i uzależnień
(Soloff, Lis, Kelly, Cornelius i Ulrich, 1994). Wnioski te potwierdzają również inne badania. Yen ze współpracownikami (2004)
wykazali, że duża depresja nie jest znaczącym statystycznie predykatorem samobójstwa w zaburzeniach borderline. Autorzy doszli do
wniosku, że jest nim jedynie charakterystyczna niestabilność afektu i historia przemocy seksualnejw dzieciństwie.
Wracając do badań Soloffa i kolegów, w największym stopniu obie grupy różnicowała ilość poprzednich prób samobójczych,
które uznano za najsilniejszy predyktor kolejnych zamachów. Ilość uprzednich prób samobójczych i subiektywnie przeżywana depre-
sja stanowiły predykator znacznego wzrostu intencji samobójczych, podczas gdy współistniejący z borderline komponent osobowości
schizotypowej oraz nastawieniei myśli paranoidalne, redukowały chęć zabicia się. Poważnie zagrażające życiu zamachy samobójcze
skojarzone były z: dużą ilością poprzednich prób, starszym wiekiem i histeryczną dysforią, natomiast nieletalne zamachy skorelowane
były z wysokim poziomem złości czy gniewu – czynnik chroniący.
Szczególnie ciekawe są wnioski z powyżej cytowanych badań, mówiące o tym, że nieletalne zamachy skorelowane są ze zwięk-
szonym poziomem ogólnie pojętej wrogości. van den Bosch, Verheul i van den Brink (2001) przeprowadzili badania, które mogą
częściowo wyjaśniać tą zależność. Autorzy stwierdzili, że uzależnienie od substancji psychoaktywnych obniża u pacjentów borderline
poziom wrogości, podejrzliwości i złości, lecz nasila lęk i ilość prób samobójczych. Uznając, zgodnie z cytowanymi wcześniej bada-
niami, nasiloną złość, gniew czy wrogość za czynnik ochronny, bowiem stany te skorelowane są z niską letalnością zamachów, moż-
na założyć, że spożywanie substancji zwiększa zagrożenie śmierci właśnie poprzez niwelowanie wpływu opisywanego czynnika
ochronnego. Chociaż jest to tylko hipoteza wymagająca weryfikacji, to bazuje ona na teorii hydraulicznej Freuda, mówiącej o wybu-
chu emocji po ich nagromadzeniu się, gdy są tłumione. Pacjenci w zachowaniu wrodzy czy gniewni, częściej wyrzucają z siebie nega-
tywne emocje, tym samym ich zamachy samobójcze, niekoniecznie rzadsze, pozbawione są ogromnego ładunku skondensowanej
agresji. Ekspresja negatywnych emocji w przypadku pacjentów borderline może przybierać formę samookaleczania się. Powyższe
dane i przypuszczenia potwierdzają mimowoli Horesh, Orbach, Gothelf, Efrati i Apter (2003) pisząc, iż impulsywność i agresywność
są pozytywnie skorelowane z próbami samobójczymi, lecz w literaturze nie ma danych mówiących o tym, by tak było w stosunku do
samobójstwa dokonanego, poza informacjami odnoszącymi się do nastolatków.
Istotne jest tutaj, jak się wydaje, odróżnienie impulsywności jako cechy, charakterystycznej dla borderline, a impulsywności jako
stanu, wzbudzanego przez np., spożycie alkoholu. Stan, w stosunku do cechy, wydaje się nie mieć statusu podporządkowania. Dlate-
go wzbudzana przez alkohol impulsywność, będącą w uzależnieniu czynnikiem ryzyka samobójstwa, u pacjentów borderline może
jednocześnie nasilać impulsywne reakcje poprzez kumulację, ale jednocześnie redukować wrogość czy agresywność. Przyjmując, że
alkohol może nasilać impulsywność eskalując rozładowania emocjonalne (rozładowując agresywność), chronić on będzie przed sa-
mobójstwem dokonanym (letalnymi próbami), lecz nie przed ilością prób samobójczych w ogóle, czy też przed ilością zachowań
samokrzywdzących. Opisywany jest tu swoisty paradoks. Może być tak, że alkohol zapobiega samobójstwom dokonanym w zaburze-
niach z pogranicza redukując poziom agresywności, chociaż wymaga to dalszych badań, lecz jednocześnie, zdecydowanie zwiększa
ryzyko nieletalnych prób samobójczych. Paradoks wynika stąd, iż ilość poprzednich prób samobójczych jest najsilniejszym czynni-
kiem ryzyka samobójstwa dokonanego.
Fyer, Frances, Sullivan, Hurt i Clarkin (1988) piszą, iż współistniejące zaburzenia depresyjne i uzależnienie od substancji psycho-
aktywnych znacząco eskaluje ryzyko samobójstwa wśród osób z diagnozą borderline. Wyniki te pozostają w częściowej niezgodzie
z cytowanymi wcześniej badaniami Soloffa i współpracowników (1994). Jak można podejrzewać, z podobnych powodów autorzy
postanowili bliżej przyjrzeć się zaburzeniom depresyjnym i borderline. W kolejnych badaniach jakie wykonali okazało się, że nie
istnieją różnice w zakresie charakteru zamachów samobójczych, pomiędzy pacjentami borderline a cierpiącymi na epizody depresji,
jakkolwiek pacjenci z diagnozą wiązaną prezentują silniejsze tendencje suicydalne i większą ilość zamachów samobójczych. Oba
zaburzenia posiadają charakterystyczną dymensję, która znacząco wpływa na zwiększenie ryzyka. W depresji jest to brak nadziei,
w borderline impulsywna agresja. Ich połączenie, odpowiedzialne jest zdaniem autorów za eskalację ryzyka samobójstwa w podwój-
nej diagnozie, mają one jednak inne znaczenie. Brak nadziei związany jest z nasileniem tendencji suicydalnych (planowaniem)
a impulsywna agresja ze zwiększoną ilością zamachów. Należy dodać, że podobnie jak w powyżej cytowanych badaniach, również
i tutaj, Soloff, Lynch, Kelly, Malone i Mann (2000), doszli do wniosku mówiącego, iż wysoki stopień letalności prób samobójczych
w największym stopniu zależy od ilości poprzednich zamachów.
W kolejnych badaniach, ta sama grupa naukowców wykazała, że pacjenci z diagnozą borderline oraz łączoną (borderline wraz
z depresją) częściej dokonują prób samobójczych w przeciwieństwie do chorych na ciężką depresję (Kelly, Soloff, Lynch, Haas
i Mann, 2000). O ile oczywiste jest zwiększone zagrożenie w diagnozie wiązanej, o tyle zwraca uwagę fakt, iż samodzielne zaburze-
nie borderline jest również silniej skojarzone z zamachami niż duża depresja. Prawdopodobnie wynika to z charakterystycznej dla
zaburzeń granicznych impulsywności, w przeciwieństwie do depresji, w której zamachy mają w większym stopniu planowany charak-
ter. Jak piszą autorzy, aktualna sytuacja życiowa nie ma żadnego, predyktywnego znaczenia dla zwiększenia zagrożenia. Natomiast
istotne jest słabe przystosowanie (kompetencje) społeczne chorego. Pacjenci borderline, słabo zaadaptowani społecznie, 16-krotnie
częściej, niż chorzy na dużą depresję, dokonują zamachów samobójczych. Wynika stąd wniosek, iż wydarzenia życiowe mogą u pa-
cjentów wzbudzać reakcje suicydalne tym bardziej, im słabiej są oni przystosowani. Podobnie, dobra adaptacja społeczna redukuje
ryzyko suicydalne spowodowane zewnętrznymi stresorami. Jej poziom może być wzmacniany podczas psychoterapii.
Clarkin, Foelsch, Levy, Hull, Delaney i Kernberg (2001) wykazali znaczącą statystycznie skuteczność psychoterapii psychodyna-
micznej w redukowaniu ilości zamachów samobójczych u pacjentów borderline. Spadła również liczba hospitalizacji pacjentów, co

background image

31

może świadczyć o poprawie ogólnego funkcjonowania. Istnieją też dane wskazujące na to, że terapia podtrzymująca redukuje zacho-
wania samobójcze (Aviram, Hellerstein, Gerson i Stanley, 2004). Natomiast pozytywne prognozy związane sąz najmłodszą formą
psychoterapii, jaką jest dialektyczna terapia behawioralna (w przeciwieństwie do pozostałych z tej grupy, długoterminowa). W bada-
niach wykazano jej skuteczność w redukowaniu ryzyka kolejnych prób samobójczych nawet w połowie przypadków (Linehan et al.,
2006).
Psychoterapia psychodynamiczna ukierunkowana jest na poprawę ogólnego funkcjonowania pacjenta i metodą leczenia przyczyn
zaburzeń. Wobec terapii behawioralnej (objawowej) powinna więc zajmować naczelne miejsce, jakkolwiek idealnym rozwiązaniem
jest stosowanie obu technik w zapobieganiu samobójstwom u pacjentów z pogranicza nerwicy i psychozy, i nie tylko. Wobec braku
dowodów na to, że hospitalizacja pacjentów jest czynnikiem chroniącym przed samobójstwem, a nawet pozostawia negatywny efekt
(Paris, 2002; 2004), powinni oni pozostawać w terapii prowadzonej ambulatoryjnie. Podczas pobytu w szpitalu, ze względu na skró-
cony czas i określony cel oraz szybsze efekty, zalecana jest terapia behawioralna, po wypisie wskazane jest rozpoczęcie psychoterapii
psychodynamicznej i\lub wspierającej. Jakkolwiek, kontynuowanie obu metod leczenia psychoterapią dialektyczną i psychodyna-
miczną, przez dwóch różnych psychoterapeutów również nie jest wykluczone, a może nawet wskazane, chociaż nieznane są jego
efekty. Z psychodynamicznego punktu widzenia, może to generować rozszczepienie u pacjenta i znacząco zakłócać leczącą, przenie-
sieniową relację w terapii. Idealnym rozwiązaniem jest zatem łączenie tych metod przez jednego terapeutę.

















































background image

32

KONTROWERSJE WOKÓŁ SERYJNYCH MORDERCÓW

NA PRZYKŁDZIE ZDZISŁAWA MARCHWICKIEGO (2010)

SPIS TREŚCI

Rozdział I
Charakterystyka seryjnych morderców

Definicja
Charakterystyka seryjnych morderców
Cechy psychologiczne seryjnych zabójców
Typologia seryjnych morderców
Przestępstwa seksualne

Podziały zabójstw seksualnych
Cechy zabójstwa z lubieżności
Rodzaje zabójców seksualnych
Charakter i temperament zabójców
Osobowość seryjnych zabójców
Osobowość dorosłych sprawców przestępstw seksualnych
Charakterystyka zabójców
Charakterystyka sprawców zabójstw z lubieżności
Specyfika śledztwa
Odpowiedzialność karna

Rozdział II
Seryjni mordercy w badaniach

Analiza biomedyczna
Podejście ewolucyjne
Podejście neurologiczne
Podejście biochemiczne
Podejście genetyczne
Analiza psychologiczna
Analiza psychiatryczna
Dewiacje seksualne
Dysocjacja
Psychopatie
Psychozy
Rozszczepienie osobowości
Schizofrenia

Uzależnienia

Zaburzenia neurotyczne

Analiza socjologiczna


Rozdział III
Profilowanie seryjnych zabójców

Rola profilowania w ściganiu sprawców
Schemat typowania

Proces profilowania

Psychologiczne podstawy procesu profilowania


Rozdział IV
Zdzisław Marchwicki

Informacje o sprawcy
Ofiary
Irena W. i inne prawdopodobne ofiary
Ś

ledztwo i proces wykrywania

Wykrycie sprawcy

background image

33

Badanie identyfikacyjne narzędzi
Zatrzymanie
Prokuratorska analiza sprawy
Pozostali oskarżeni
Henryk Marchwicki

Jan Marchwicki
Józef Klimczak

Halina Flak
Zdzisław Flak
Akt oskarżenia i proces

Wyrok Sądu Wojewódzkiego

Pamiętnik
Wyrok Sądu Najwyższego

Wykonanie kary śmierci

Wątpliwości po wykonaniu wyroku
Inni podejrzani

Sprawa Zdzisława Marchwickiego - obecnie
Dodatkowe informacje o sprawie „Wampira z Zagłębia”
Przebieg czynów i śledztwa
Osobowość sprawcy


Rozdział V
Opinie znanych osób o seryjnych mordercach

prof. dr hab. Józef Krzysztof Gierowski
mecenas Bolesław Andrysiak - obrońca Zdzisława Marchwickiego

dr Józef Gurgul - oskarżyciel Zdzisława Marchwickiego

prof. dr hab. Piotr Hofmański

prof. dr hab. Tadeusz Hanausek
Wojciech Tomczyk - scenarzysta i dramaturg
prof. dr hab. Jan Woleński
mgr Zbigniew Ziobro - były Minister Sprawiedliwości
prof. dr hab. Andrzej Zoll - były Rzecznik Praw Obywatelskich

Wnioski dotyczące seryjnych zabójców
Słowniczek pojęć

Lista zachowań określanych w publikacjach seksuologicznych jako dewiacyjne

Bibliografia

Czasopisma

Wykaz użytych stron internetowych

Ś

ledztwo i proces wykrywania

Początkowo, sprawy były prowadzone oddzielnie. Do wykrycia zabójcy Anny M. i Lidii N. powołano dwie odrębne grupy opera-
cyjno - śledcze w Katowicach i Będzinie. Usiłowanie zabójstwa Ireny Sz. z początku potraktowano jako zgwałcenie. Nie spowodowa-
ło ono żadnych zmian w organizacji pracy Komendy Miasta MO w Będzinie. Dopiero zabójstwo Jadwigi Z. i usiłowanie zabójstwa
Eleonory G. sprawiły, że utworzono wspólną dla wszystkich przestępstw grupę operacyjno - śledczą Komendy Wojewódzkiej MO w
Katowicach z siedzibą najpierw w Sosnowcu, a później (po usiłowaniu zabójstwa Zofii W.) w Będzinie. W grupie uczestniczyło
wówczas ośmiu funkcjonariuszy z komend miejskich w Sosnowcu, Będzinie i Katowicach. Kierownikiem grupy został kierownik
sekcji wydziału dochodzeniowo - śledczego w Katowicach - kpt. Witold Gołębiowski. Grupa ta zajmowała się czynnościami typo-
wymi dla postępowań wszczętych w wypadkach tego rodzaju, szczególnie - „Na ustaleniu okoliczności zbrodni, typowaniu podejrza-
nych z kartotek na postawie modus operandi i sprawdzaniu ich alibi, opracowaniu planu działań wykrywczych z włączeniem sił
i środków miejscowych jednostek MO
”.
Kiedy zostało popełnione kolejne przestępstwo, w dniu 15 sierpnia 1965 roku, kierownikiem grupy operacyjnej wybrano zastępcę
naczelnika wydziału kryminalnego KWMO - kpt. Jerzego Grubę. Oprócz tego, do pracy w grupie powołanych zostało również 20
milicjantów ze służb operacyjnych i śledczych z województwa katowickiego. Zabójstwo Genowefy Ł. w dniu 25 sierpnia 1965 spo-
wodowało, że do grupy delegowano dodatkowych 40 funkcjonariuszy ze służb prewencji, którzy mieli rozwinąć działania zasadzko-
we. Milicjanci wykonywali służbę w ubraniach cywilnych: „Duży przyrost sił i środków, a także odpowiednio zwiększony zakres
zadań spowodował konieczność wypracowania nowej struktury wewnętrznej grupy operacyjnej, co nastąpiło w końcowych dniach
września 1965 r. Kierownik grupy pracował bezpośrednio z dwoma swoimi zastępcami, z których jeden organizował i nadzorował
początkowo całokształt pracy operacyjno - śledczej, a drugi wszystkie operacje milicyjne, jak nazwano działania prewencyjno - za-
bezpieczające, zasadzkowe, pościgi i inne
”.
Od października 1965 roku, grupa operacyjno - śledcza przyjęła kryptonim „ANNA”, od imienia pierwszej ofiary zbrodni. Nadzór
prokuratorski objęła Prokuratura Generalna PRL. Przedstawiciel Prokuratury Generalnej - prokurator Józef Gurgul - pracował przy tej
sprawie od tego momentu, aż do czasu prawomocnego skazania Zdzisława Machwickiego w Sądzie Najwyższym.
W sprawę bezpośrednio zaangażował się zastępca komendanta głównego MO płk mgr. Franciszek Jóźwiak. Przygotowywał on
najważniejsze dokumenty organizacyjne (m.in. dotyczące sylwetki psychofizycznej sprawcy, plany działań operacyjnych). Została
nawiązana współpraca z najwybitniejszymi naukowcami, których zapoznano ze sposobami działania sprawcy. Kierownikiem grupy
operacyjnej „ANNA” przez cały czas był kpt. Jerzy Gruba. Najlepsi funkcjonariusze operacyjno - dochodzeniowi i ze służby milicyj-
nej pracowali przy tej sprawie.
Od 25 sierpnia 1965 w skład grupy, która dokonywała oględzin wchodzili zawsze:

wiceprokuratorzy Prokuratury Wojewódzkiej w Katowicach: mgr Zygmunt Olszewski, a następnie mgr Leszek Polański,

mjr Z. Kalisz, zastępca kierownika grupy operacyjno - śledczej (później naczelnik wydziału dochodzeniowo - śledczego
KWMO w Katowicach),

background image

34

mjr Zygmunt Stelmach, naczelnik wydziału kryminalistyki KWMO w Katowicach,

doc. dr hab. Władysław Nasiłowski (pracownik naukowy Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiej Akademii Medycznej
w Zabrzu).

Z reguły, grupa oględzinowa przybywała na miejsce zdarzenia 30-50 minut po pogotowiu operacyjnym. Decydował charakter
zdarzenia. Sygnałem alarmowym było podejrzenie podobieństwa zdarzenia do przestępstw objętych sprawą krypt. ANNA, stwierdzone
przez kierownika zmiany pogotowia. Zasadą było przeprowadzanie oględzin przy świetle dziennym. Dlatego w wypadku, gdy ofiary
zostały ujawnione w godzinach wieczornych i nocnych, oględziny ograniczano do zabezpieczenia widocznych śladów i dowodów,
wstępnego ustalenia przyczyn zgonu (jeśli ofiara nie żyła) i identyfikacji zwłok. Dalszy ciąg oględzin odbywał się od świtu
”.
Wynajęto mnóstwo radiowozów, sprzętu noktowizyjnego, różnego rodzaju sprzętu łącznościowego. Zaangażowano gigantyczne
ś

rodki techniczne. Wykorzystano wszystkie dostępne zdobycze nauki. Ustalono pewien schemat postępowania sprawcy. Sprawa zo-

stała wysunięta na plan pierwszy jako najważniejsza ze względu na rozmiary zbrodni i znaczenie w społeczeństwie.
Wobec braku sukcesów, zorganizowano specjalne wystawy i spotkania ze społeczeństwem, które były połączone z akcją ostrze-
gawczą. Wyznaczona została nagroda pieniężna za pomoc w ujęciu sprawcy - jeden milion złotych! - i nadal sprawca pozostawał
nieuchwytny…


















































background image

35

PORWANIA W CELU WYMUSZENIA OKUPU

STUDIUM KRYMINALISTYCZNE (2010)

Spis treści

I Uprowadzenie i przetrzymywanie zakładników w celu wymuszenia okupu
jako zjawisko społeczne przełomu XX i XXI wieku


Typologia uprowadzeń i przetrzymywania zakładników

Analiza stanu zagrożenia przestępczością polegającą na uprowadzeniu i przetrzymywaniu zakładnika w celu wymuszenia okupu w Polsce

Rodzaje źródeł danych statystycznych dotyczących porwań dla okupu

Oficjalna statystyka dotycząca porwań okupowych w Polsce

Regiony Polski szczególnie zagrożone przestępczością polegającą na porwaniu w celu wymuszenia okupu

Skutki materialne i niematerialne porwań dla okupu

Materialne skutki porwań dla okupu

Niematerialne skutki porwań dla okupu


II Charakterystyka prawna przestępstwa polegającego na braniu zakładników,
ich uprowadzeniu i przetrzymywaniu


Przestępstwo brania i przetrzymywania zakładników w prawie międzynarodowym

Porwanie zakładnika jako akt o charakterze terrorystycznym

Porwanie zakładnika jako przestępstwo o charakterze kryminalnym

Konstrukcja prawna przestępstwa polegającego na braniu zakładników i pozbawieniu ich wolności w celu uzyskania okupu w polskim systemie prawnym

Znamiona strony przedmiotowej przestępstwa brania i przetrzymywania zakładników w celu zmuszenia do określonego zachowania
Uprowadzenie i pozbawienie wolności w celu wymuszenia okupu - strona podmiotowa przestępstwa

Cząstkowe cele działania sprawcy uprowadzenia zakładnika dla okupu w ocenie prawnokarnej

Znamiona strony przedmiotowej i podmiotowej przestępstwa wymuszenia rozbójniczego (art. 282 K.k.)

Przestępstwo uprowadzenia małoletniego mającego poniżej lat 15 albo osoby nieporadnej ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny

Kwalifikowane postacie przetrzymywania zakładnika w celu wymuszenia okupu

Ś

mierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu zakładnika

Przestępstwa satelitarne i współwystępujące przy braniu zakładnika w celu wymuszenia okupu

Szczególne udręczenie zakładnika lub pozbawienie wolności trwające dłużej niż 7 dni jako znamię kwalifikowanego przestępstwa (art. 189 § 2 K.k.)

Zakresy znaczeniowe pojęć: szczególne okrucieństwo i szczególne udręczenie jako znamion czynu zabronionego

Skutki karnoprocesowe odstąpienia od popełnienia przestępstwa i zwolnienie zakładnika

Odstąpienie od wymuszenia okupu i zwolnienie zakładnika

Ujawnienie okoliczności porwania w celu wymuszenia okupu przez świadka koronnego i tzw. „małego świadka koronnego”


III Sposoby i okoliczności popełnienia przestępstwa uprowadzenia osoby w celu
wymuszenia okupu w świetle przeprowadzonych badań


Charakterystyka działań poprzedzających porwanie dla okupu

Planowanie przestępstwa

Stopień przygotowania sprawców do popełniania przestępstwa

Zakres i formy przygotowania się sprawców do przestępstwa porwania i wykorzystane do tego środki techniczne

Zachowanie sprawców przed dokonaniem przestępstwa porwania dla okupu
Uprowadzenie ofiary przestępstwa

Czas i miejsce porwania

Wykorzystanie przez sprawców środków technicznych i broni palnej do przełamania oporu ofiary
Sposób przemieszczenia ofiary z miejsca porwania do miejsca jej przetrzymywania

Spostrzeżenie przez inne osoby faktu uprowadzenia

Zachowanie osoby uprowadzonej i sprawców w czasie przestępstwa

Czynności ofiary przestępstwa podjęte w celu udaremnienia porwania

Miejsce i sposób przetrzymywania zakładnika

Działania przestępcze popełniane na szkodę osoby uprowadzonej
Analiza interakcji personalnych zachodzących pomiędzy osobą uprowadzoną a sprawcami przestępstwa

Żą

danie okupu

Rodzaje okupów w badanych sprawach

Sposób powiadomienia przez sprawców osób zmuszanych do uiszczenia okupu o uprowadzeniu
Ś

rodki i częstotliwość kontaktów sprawców uprowadzenia z osobami mającymi zapłacić okup

background image

36

Pertraktacje sprawców przestępstwa dotyczące wysokości okupu i sposobu jego przekazania

Podjęcie okupu

Czas i miejsce podjęcia okupu
Metody kontroli realizacji żądania zapłacenia okupu

Podjęcie okupu i uwolnienie zakładnika


IV Sprawcy i ofiary porwań dla okupu


Charakterystyka sprawców porwań okupowych

Charakterystyka środowiska społecznego sprawców

Płeć, wiek i zajęcie sprawców

Przeszłość kryminalna sprawców

Charakterystyka ofiar - zakładników i osób zmuszanych do zapłacenia okupu

Płeć, wiek i zajęcie uprowadzonych

Płeć, wiek i zajęcie osób zmuszanych do zapłacenia okupu

Socjalno-środowiskowa charakterystyka zakładników i osób zmuszanych do zapłacenia okupu

Związki ofiary i jej rodziny ze sprawcami przestępstwa


V Działania wykrywcze organów ścigania

Zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie i jego formy

Znaczenie pierwszych czynności śledczych
Podmiot zawiadamiający o przestępstwie oraz zakres informacji przekazanych w zawiadomieniu
Sposób i szybkość zawiadomienia o przestępstwie

Jednostki organizacyjne Policji i Prokuratury przyjmujące zawiadomienie o przestępstwie oraz prowadzące postępowanie przygotowawcze

Czynności procesowe podejmowane po otrzymaniu zawiadomienia o przestępstwie i sposób ich dokumentowania

Wykorzystanie osobowych źródeł informacji

Zakres i formy podejmowanych czynności procesowych
Czynności dowodowe na miejscu uprowadzenia lub w miejscu przetrzymywania zakładnika

Pozaprocesowe czynności zmierzające do ustalenia sprawców przestępstwa i miejsca
przetrzymywania osoby uprowadzonej

Czynności operacyjno-rozpoznawcze i ich formy

Wykorzystanie czynności operacyjno-rozpoznawczych
Charakter i formy czynności poszukiwawczych w badanych sprawach

Procesowe badanie miejsca popełnienia przestępstwa w badanych sprawach
Udział biegłych w procesie wykrywczym
Czynności dowodowe z udziałem podejrzanych

Realizacja czynności policyjnych związanych z uwolnieniem zakładnika

VI. Ocena skuteczności kryminalistycznych działań wykrywczych w sprawach dotyczących porwań okupowych i postulaty dotyczące optymalizacji zwalczania tego
typu przestępstw


Ocena skuteczności kryminalistycznych działań wykrywczych
Rodzaje niepowodzeń śledczych w badanej kategorii przestępstw
Skuteczność działań wykrywczych w zakresie ustalenia miejsca przetrzymywania zakładnika i jego uwolnienia
Skuteczność działań wykrywczych w zakresie czynności zmierzających do odzyskania okupu
Ocena skuteczności działań wykrywczych w aspekcie procesowym
Sposoby zakończenia postępowania przygotowawczego
Prawomocne skazania i sądowy wymiar kary

Przyczyny niepowodzeń śledczych
Klasyfikacja źródeł niepowodzeń śledczych
Charakterystyka źródeł niepowodzeń śledczych w aspekcie kryminalistycznym
Czynniki ułatwiające popełnianie porwań okupowych oraz postulaty dotyczące optymalizacji algorytmu postępowania organów ścigania w tych sprawach
Okoliczności ułatwiające dokonywanie porwań okupowych

Algorytm postępowania organów ścigania w sprawach dotyczących porwań dla okupu

Wnioski
Bibliografia


Sposób powiadomienia przez sprawców
osób zmuszanych do uiszczenia okupu o uprowadzeniu
W analizowanych porwaniach, aż w 79,2% przypadkach sprawcy, w celu zgłoszenia żądania zapłacenia okupu w zamian za uwol-
nienie zakładnika, posłużyli się telefonem. W powszechnym użyciu jest aktualnie telefon komórkowy. Z tego też powodu, w 58,5%
zbadanych indywidualnych spraw, sprawcy nawiązali kontakt z osobą wyznaczoną do zapłacenia okupu właśnie przez telefon komór-
kowy. Telefon stacjonarny użyty był w co piątym zbadanym przypadku (20,7%), przy czym i tutaj trzeba zastrzec, że jedynie część,
z reguły, początkowych rozmów w sprawie okupu, odbywała się przez telefon stacjonarny, a reszta była prowadzona przez telefon
komórkowy.
Sprawcy preferują telefon komórkowy dlatego, że pozwala im, w zależności od potrzeb, na stały kontakt z osobą zmuszaną przez
nich do uiszczenia okupu oraz na swobodne przemieszczanie się tej osoby, tak aby mogła ona zgromadzić żądaną przez nich kwotę
okupu w możliwie najkrótszym czasie. Nadto, z uwagi na łatwość wymiany aparatów i kart telefonicznych, korzystanie z telefonu
komórkowego zapewnia sprawcom maksimum bezpieczeństwa. Oczywiście jest to pogląd jak najbardziej błędny, gdyż możliwości
techniczne, jakimi dysonują operatorzy telefonii komórkowej, umożliwiają bardzo szybką lokalizację dokładnego miejsca położenia
telefonu, nawet nieużywanego do prowadzenia rozmów telefonicznych, ale zalogowanego w danej sieci. Inną zaś kwestą jest, że
współpraca organów ścigania z operatorami telefonii komórkowej, w imię źle pojętych interesów klientów, nie zawsze układa się na
zadowalającym poziomie, o czym przestępcy bardzo dobrze wiedzą. Możliwości lokalizacji aparatu telefonicznego obrazuje kolejny
przykład.

background image

37

Przykład 28. W listopadzie 2002 roku, w dużym mieście wojewódzkim, została uprowadzona współwłaścicielka kancelarii
prawniczej. Przez okres co najmniej kilku dni poprzedzających porwanie, była ona obserwowana przez sprawców, którzy
zwrócili na nią uwagę w czasie, gdy robiła zakupy w jednym z ekskluzywnych sklepów.
Prowadzona przez sprawców obserwacja potencjalnej ofiary służyła przygotowaniu planu porwania okupowego, który
później został zrealizowany. Fakt „bycia” obserwowaną spostrzegła pokrzywdzona, jednak całkowicie go zbagatelizowała.
Uprowadzenie pokrzywdzonej dokonane zostało na parkingu samochodowym, po czym sprawcy przewieźli ją do wcześniej
przygotowanej kryjówki, mieszczącej się w domu położonym na peryferiach miasta.
Pokrzywdzona była przetrzymywana w łazience, przy czym miała kajdankami przykutą rękę do znajdującej się tam rury. Na
polecenie porywaczy pokrzywdzona skontaktowała się, używając do tego celu swojego telefonu komórkowego, z siostrą. Jej
przekazała, iż została porwana, a sprawcy żądają za jej uwolnienie okupu w kwocie 50000 euro. Jednocześnie porywacze
oświadczyli osobie zmuszanej do zapłacenia okupu, że jeżeli nie otrzymają pieniędzy w zakreślonym przez nich terminie, to
sprzedadzą narządy wewnętrzne zakładnika, a w szczególności nerki.
Pokrzywdzona po porwaniu jeszcze kilkakrotnie kontaktowała się telefonicznie ze swoją siostrą, a także z innymi osobami,
które informowała, iż została porwana, a porywacze żądają okupu za jej uwolnienie.
Okup faktycznie został porywaczom przekazany, ale po jego zapłaceniu nie nastąpiło uwolnienie zakładnika. Z tego też
powodu, po kilku godzinach od przekazania okupu, Policja zdecydowała się na podjęcie działań mających na celu jej uwol-
nienie. „Namierzony” telefon pokrzywdzonej wskazywał jednak jedynie na pewien obszar, na terenie którego mogła ona
przebywać, a nie konkretny lokal.
Policja podjęła decyzję o przeszukaniu całego terenu, na którym miała przebywać pokrzywdzona. Kiedy przystąpiono do
realizacji przeszukania, powstały wówczas hałas zaalarmował jednego z porywaczy, który pilnował zakładniczki. W związku
z tym, sprawca przyłożył pokrzywdzonej pistolet do głowy i zasłonił się nią, gdy do pomieszczenia wchodziła Policja. Dopie-
ro po krótkich negocjacjach porywacz odłożył broń i uwolnił zakładniczkę. Posiadany przez niego pistolet okazał się pistole-
tem startowym
.

Sprawcy, w opisanej wyżej sytuacji, a także w wielu innych, nie zdawali sobie dokładnie sprawy z możliwości, jakie daje współcze-
sna technika. Jedynie w dwóch sprawach posłużyli się tradycyjną formą pisemnego żądania zapłacenia okupu, tzw. listu okupowego.
W obu wypadkach, list był sporządzony przez zakładnika, który napisał jego treść pod dyktando sprawców. Dostarczenie listu z żąda-
niem okupu, w jednym przypadku odbyło się za pośrednictwem innej, przypadkowej osoby. W drugim przypadku, list został podrzu-
cony do skrzynki pocztowej. Wyniki badań, dotyczące wybieranych przez sprawców sposobów powiadamiania osób zmuszanych do
zapłacenia okupu o porwaniu, ilustruje tabela 3.23.
……………….


































background image

38

UWAGI O WYKRYWALNOŚCI I CZYNNOŚCIACH ŚLEDCZYCH

W SPRAWACH O ZABÓJSTWA (2010)

Spis treści

WSTĘP
STATYSTYKA ZABÓJSTW
Ś

LEDZTWA O ZABÓJSTWA

Oględziny śledcze miejsca
Oględziny zwłok na miejscu znalezienia
Sekcja zwłok i ocena opinii biegłych
Oględziny ciała podejrzanego
Szybkość postępowania - koncentracja czynności
Planowanie wersji zdarzeń i śledztwa
Przecenianie przyznania się podejrzanego do winy jako dowodu w sprawie
Nadzór prokuratorski
REKAPITULACJA

FRAGMENT

Przemawia za tym np. sprawa Eryka R. tymczasowo aresztowanego 5 września 1968 roku, podejrzanego początkowo o zgwałcenie
68-letnej Elżbiety K., na leśnej drodze do G., a następnie także o dokonanie w pobliskim lesie, z motywów seksualnych, zabójstwa
25-letniej Hildegardy P., dnia 24 grudnia 1951 roku, i 50-letniej Anieli P. dnia 30 grudnia 1953 roku.
Przejeżdżającą rowerem przez las Hildegardę P., która stawiała mu zacięty opór, pobił do utraty przytomności, po czym przemie-
ś

cił ją od drogi w głąb zarośli, częściowo obnażył, zgwałcił i zadławił. Zwłoki denatki odnaleziono w 4 dni później. Analogiczne

okoliczności towarzyszyły zabójstwu Anieli P. z tym zastrzeżeniem, że jej ciało zostało odnalezione dopiero 15 marca 1954 roku.
Ś

ledztwa dotyczące obu zabójstw umorzono we właściwym czasie z powodu niewykrycia sprawcy.

W telefonogramie od KPMO do KWMO, dotyczącym tej sprawy, podano, że w dniu 4 września 1968 r. ustalono „w drodze czyn-
ności operacyjnych”, że sprawcą dokonanego gwałtu na osobie Elżbiety K. jest Eryk R. Tymczasem został on rozpoznany przez samą
pokrzywdzoną Elżbietę K., która znała go już wcześniej, ponieważ mieszkała w pobliżu podejrzanego. Ponadto został on również
rozpoznany przez świadka, którego zainteresowana wskazała organom MO. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że sprawca sam się
zgłosił do KPMO, gdzie go zatrzymano. Ujęcie Eryka R. nie wymagało przeto podejmowania żadnych czynności operacyjnych,
o czym dobitnie świadczy notatka służbowa funkcjonariusza MO z dnia 2 września 1968 roku, stanowiąca kartę 1 akt śledztwa. Po-
krzywdzona oświadczyła, iż zgwałcił ją wspomniany Eryk R., znany również świadkowi Z., zamieszkałemu w X. Przesłuchany tego
samego dnia, wskazany przez pokrzywdzoną świadek, w zupełności potwierdził jej relację, co do osoby sprawcy czynu.
Przypadek Eryka R. stanowi zatem niepodważalny argument, że liczba sprawców przestępstw wskazanych przez składającego
zameldowanie o zaistniałym zdarzeniu, jest faktycznie większa od statystycznie wykazanych. Jeśliby nawet anonsowany incydent
należał - jak można sądzić - do sporadycznych lub wyjątkowych, w niczym nie uszczupla to wartości przedstawionego stwierdzenia.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
seryjni mordercy, Seryjni Mordercy Anatolij Onoprienko
seryjni mordercy, Seryjni Mordercy Zbrodnia III Kanibalizm
seryjni mordercy, Seryjni Mordercy Edmund III Kemper
seryjni mordercy, Seryjni Mordercy BTK Strangler
mordercy, seryjni mordercy psychologia i psychiatria ii, Mózg seryjnego mordercy
mordercy, seryjni mordercy psychologia i psychiatria ii, Mózg seryjnego mordercy
Kemper Ed (m76), Pedagogika, więziennictwo i subkultury, Biografie seryjnych morderców, SERYJNI MORD
mordercy, seryjni mordercy psychologia i psychiatria vi
seryjni mordercy, Seryjni Mordercy Zbrodnia I, SERYJNI MORDERCY: MEDYCYNA
seryjni mordercy, Seryjni Mordercy Albert Fish
Najsłynniejsi seryjni mordercy świata
ZADANIA SERYJNY MORDERCA

więcej podobnych podstron