W środku nocy rozbłysło światło świec,
jasny płomień rozproszył ciemną mgłę,
lecz smutno tu, jakiś cień wokół skrada się.
Gdzieś poza oknami mrok dawno już zapadł,
noc ciemna, nabrzmiała złem.
Wiatr w liściach szeleści...
cicho i tak strasznie tutaj, gdy gaśnie światło świec.
To tak dawno było, gdy umarł dzień.
Pozostało tylko zimne światło świec
i nocy szept, cicha łza... ciemna otchłań bez dna.