O zgniliźnie
Wpisany przez Korm Pendragon
Z każdym dniem, jak i chwilą, czuję coraz większe zgorszenie i niesmak spoglądając na
niewysłowioną ohydę rozgrywającą się przed mymi oczami. Wszystko, co mogliśmy nazwać
„społecznością” okultystyczną właściwie nie istnieje. Nie oszukujmy się. Zamiast tego mamy
głębokie wielopoziomowe szambo z pływającym po powierzchni, uroczo wkomponowanym w
otoczenie, stateczkiem. Pozostaje mi tylko przyglądać się paradzie głupców i pajaców, jak w
cyrku, zresztą to słowo jest tu jak najbardziej na miejscu...
Po prawej mamy parodie zakonów magicznych zajmujących się właściwie reedukacją i
ogłupianiem, a po lewej tańczy kankana nasz Szerigorek, jednocześnie malując się farbkami
okultno-chrystusowymi. Wróćmy do naszego szamba... Ach tak... Zapomniałem, jeszcze z
niego nie wyszliśmy, więc, po co wracać? Jednak drobna specyfikacja nie zaszkodzi. Zanurzmy
dłoń i dotknijmy dna? Widok zaiste wspaniały niczym Mont Blanc nad ranem... Hordy
czternastoletnich, ubranych na czarno gotów/metali, udających z braku jakichkolwiek życiowych
celów magów . Czasem się zastanawiam skąd mamy taki wysyp idiotów, którzy już lepiej by
zajmowali się czymkolwiek, a nie przynosili hańby temu, co robimy... O! Cóż to? Rękę da się
zagłębić w muł i osiągnąć stan „mniej niż zero”. Znajduje się tam prawdziwa galeria
oryginałów... Mówmy wprost. Masy debili i idiotów, co uznali się za „słyszących głosy”,
„półbogów”, i inny „wszechmogący, oświecony” szlam
Popatrzmy dalej, jesteśmy już blisko powierzchni, prawie czuję powietrze... Kogo my tu mamy?
Ach tak, grupy niedouków i pyskaczy, co ledwo coś liznęli i już idą zawojować świat, pragnąc
wszystkich powalić fireballami na kolana, jeśli nie są to znów „men in black” w pięknej bluzie
„Nightwish” to może coś jeszcze z nich będzie, jeśli zaś są- to nic tylko siąść i z płaczem
patrzeć jak się staczają... W końcu słowo „gówniarz” zobowiązuje, a jak wiadomo, swój ciągnie
do swego, zaś wszyscy już wiemy, co się znajduje na samym dnie szamba. W przypadku tych,
co pozostają wystarczy trochę pokory, a jest jeszcze nadzieja. A nadzieja matką głupich jest. Bo
oto mamy nasz radosny stateczek poruszający się przy dźwięku „Yellow submarine”. Kulturalnie
ubrani panowie w mniej, lub bardziej, słusznym wieku z karabinami i wiosłami w dłoniach,
niczym rozbitkowie z Titanica w szalupie bronią się przed innymi unoszącymi się na wodzie,
aby tylko nie dotknęli burty. Aby tylko nie wnieśli nowych poglądów i świeżego powietrza. Tak,
mówię o was spasione samolubne gbury z „towarzystwa wzajemnej adoracji”, co tak uroczo
plujecie na sieciowych magów (swoją drogą jest w tym nieco słuszności, albowiem na szlam
myślący o sobie w kategoriach ambrozji nie można nic innego robić jak tylko rzęsiście pluć), jak
i na każdego, kto nie należy (choćby z własnego wyboru) do „klubu”. Pewnego dnia wasza
pycha i wiara w nieomylność technik, prawd i dogmatów was zgubi. Macie wiedzę, lecz
zaprzestanie wątpienia to zatrzymanie się w rozwoju a kto nie się nie rozwija ten się cofa.
Moglibyście coś zrobić, zakryć to co ma być zakryte by niczyj wzrok nie cierpiał od armii
półgłówków tworzących to bagno, lecz wy tylko posyłacie profilaktyczne serie z karabinów, by
łajno nie wlało się na pokład, zamiast zadbać o porządek. Swoją drogą obecność maluczkich
może właśnie podziałałaby kreatywnie i spowodowała dopływ świeżych myśli? Cóż, wybór
należy do was. Ja mam sytuacji obecnej dość. Specjalnie dla tych panów, niechaj szambo
wyskanduje: Niech żyje pycha, snobizm i lenistwo!
Teraz specjalny dodatek „od firmy”, bo ominięcie tej dolegliwości byłoby zbrodnią. Mowa o
głupcach, co pozują wobec ostatniej mody na demonologów (nie mówię o Demonologach
1 / 2
O zgniliźnie
Wpisany przez Korm Pendragon
[zajmujących się jakimkolwiek systemem], mówię tu o demonologach uzurpatorach) . Idioci ci, w
swym chorym mniemaniu, uważają, że demony przywołuje się „od ręki”, sypiąc nimi niczym z
rękawa. Jaką to krzywdę wyrządziło pewne wydawnictwo publikując Goetię w Polsce? Zamiast
trafić do odpowiednich rąk coś czuję, że większość egzemplarzy poszła na zmarnowanie. Jak to
mawiają: perły przed wieprze. Ach, uświadomię was. Przywołanie choćby JEDNEGO demona,
po kilku latach prób, to już niesamowity sukces... nie ma mowy o milionach, czy tysiącach.
Swoją drogą, uzurpatorskie wieprze, bycie demonologiem powinno zobowiązywać do miłowania
wiedzy, zaczytywania się w księgach z różnych dziedzin, a nie pozowanie przez panienkami lub
kumplami, by się zabawić. Czytacie źródła i przyjmujecie je dosłownie, nie myślicie
samodzielnie. Nie wysnuwacie teorii czy trudzicie się poszukiwaniami. Chcecie dla połechtania
waszych chorych zakompleksionych ambicji bawić się w przywoływacza. To, czym się
zajmujemy, nie jest celem samym w sobie, celem jest poszukiwanie prawdy, by choć raz na nią
spojrzeć, by choć przez sekundę spojrzeć w słońce, nawet jeśli miałoby to oznaczać ślepotę na
resztę życia. Gardzę wami wszystkimi marne imitacje ludzi, cechą tej dziedziny jest myślenie,
którym wasze mózgi są nie skarżone.
Niniejszym kończę ze łzami w oczach spoglądając na szambo przed mym obliczem... cóż stało
się z poszukiwaniem mądrości, gdzie to wszystko zabłądziło?
2 / 2